Pytania poczatkujacego wlasciciela mlodego konia
Pytania poczatkujacego wlasciciela mlodego konia
Niestety ta przygoda niewiele go nauczyła a ja nie chciałabym przeżyć "następnego razu" bo mogłoby się skończyć gorzej. I tak to, ze Darco żyje i nic mu się nie popsuło uważam za cud!!
Kiedy autko transportowe wjeżdża z sianem na pastwisko (od strony pastwiska mam szopę na siano) Darco potrafi skoczyć ogrodzenie i dosłownie wleźć pod auto bo fajnie huczy... Opisałam kiedyś spotkanie z wozem strażackim - na syglałach (na moim podwórku) - nie zrobiło to na koniu większego wrażenia... Zawsze się śmieję, że on jakiś odnerwiony , nie boi się - jest raczej typem ciekawskim... Zdarzyło nam się na samotnym spacerze lesie po siodłem spotkać rozklekotany ciągnik... Byłam pewna, że Darco wybierze się szybciutko w drogę do domu (było już blisko) tymczasem ciężko go było odciągnąć od ciagnika - chciał chyba koniecznie wejść do środka i poprowadzić... Aby przepuścić ciągnik musiałam zejść z konia i odprowadzić go na bok - oczywiście koń ruszył za "fajnym głośnym czymśtam" ;-) i równie ciężko się później wsiadało... On jest jakiś inny chyba ;-) ale po Karej histeryczce fajnie jest jeździć na takim zupełnie odnerwionym "dzieciaku" ;-)
Dodam od siebie, że my długo chodziliśmy, z resztą nadal chodzimy na spacery do lasu w ręku... Kantarek i co najmniej godzinny spacer - super np. na rozsępowanie przed treningiem... lub po prostu jako spacer z "dużym psem" na smyczy ;-) Bardzo często mam ochotę odczepić go z uwięzi, ale boję się tak samochodów, jak i jego reakcji na ludzi, ,czy psy - jego ciekawość niejednego człowiek przeraziła, bo koniecznie chciał kogoś powąchać albo pobiegać za psem ;-)
Teraz jak nie ma śniegu puszczanie konia luzem u nas odpada, raz że ludzie z psami, dwa że droga niedaleko (i był już koń co na tę drogę wyleciał...), trzy że ciężarówy jeżdżą po lesie (i właśnie quady i motory i samochody osobowe), cztery, że u nas to nielegalne i można się naciąć na leśnego jeepa i zarobić mandat Pozostaje Asi długą linkę kupić albo się szwędać bezdrożami (co chyba też jest nielegalne )
A ja bym tego pana co potrącił Kazia to chyba walnęła w oko. Mam nadzieję, że chociaż samochód mu Kaziu popsuł.
nie no dziewczyny o puszczaniu luzem to wogole moge zapomniec- osiwialabym ze stresu. chyba ze malego w samochod i przejazdzka gdzies w super tereny gdzie diabel mowi dobranoc.
chcialabym kiedys mlodego zabierac na wyjazdy czy w gory czy nad jeziora. cale stado lacznie z kotem jezdzi to czemu nie lex :wink:
Julia powiem ci ze dzis mimo ze mam fatalny dzien - dola na maksa przez psiaka ktorego prowadzilam od szceniaka a ktory usnal dzis o 12.30. a ty sprawilas ze sie usmiechnelam :lol: chcialabym zobaczyc jak walisz goscia w oko :lol: :lol:
8) Musiałabym wziąć niezły zamach, bo do kulturystek to się raczej nie zaliczam, no ale co w końcu kurcze blade, jeździ taki i psuje las i jeszcze o konie zahacza. Powinny na wjazdach do lasu stać szlabany i by się nie pchali idioci do przejażdżek terenowych.
A źrebaki dzisiaj były puszczone z jakąś klaczą, co im kazała cały czas siedzieć w kącie i się nie mogły bawić piłką nożną Ja bym tę klacz usunęła na inny wybieg.
spokojnie jestem na etapie rozmow w sprawie nowego padoku dla mlodego. zeby mogl chodzic bez problemowo i od swoitu do nocy
nie dam skrzywdzic mojego aniolka. :twisted: tez to dzis zauwazylam ze ich ustawila
Asiek a nie mozna isc w dwie osoby poprostu z konmi na spacer na poczatek?czy to wtedy ma inny skutek a nie ten o ktory nam chodzi"Chodzenie z koniem , a prowadzenie go z siodła to jednak nie to samo - w pierwszym przypadku jest to jedynie forma oswajania z otoczeniem , w drugim jest to również praca nad kondycją, ponieważ może się odbywać w szybszym tempie . koń nauczy się przy tym trzymać równe tempo i kierunek , robić przejścia ,słowem załatwia znaczną część pracy , którą z reguły prowadzi się z siodła , bez obciążania grzbietu.
mlody nie lazil wogole ze mna z koniem obok nawet na ziemi a co dopiero w siodle
chyba stuprocentowo cos by wywinal :wink:
Asiek a nie mozna isc w dwie osoby poprostu z konmi na spacer na poczatek?czy to wtedy ma inny skutek a nie ten o ktory nam chodzi"Chodzenie z koniem , a prowadzenie go z siodła to jednak nie to samo - w pierwszym przypadku jest to jedynie forma oswajania z otoczeniem , w drugim jest to również praca nad kondycją, ponieważ może się odbywać w szybszym tempie . koń nauczy się przy tym trzymać równe tempo i kierunek , robić przejścia ,słowem załatwia znaczną część pracy , którą z reguły prowadzi się z siodła , bez obciążania grzbietu.
mlody nie lazil wogole ze mna z koniem obok nawet na ziemi a co dopiero w siodle
chyba stuprocentowo cos by wywinal :wink:
arabiatta A źrebaki dzisiaj były puszczone z jakąś klaczą, co im kazała cały czas siedzieć w kącie i się nie mogły bawić piłką nożną Ja bym tę klacz usunęła na inny wybieg.
arabiatta A źrebaki dzisiaj były puszczone z jakąś klaczą, co im kazała cały czas siedzieć w kącie i się nie mogły bawić piłką nożną Ja bym tę klacz usunęła na inny wybieg.
Fakt, ale może przydałby im się jakiś "wychowawca", który by pozwolił im się w ogóle poruszać trochę Ta kobyła zajęła im cały wybieg, a one kilka godzin musiały stać w kącie i się na nią gapić.
Może lepiej by było puścić maluchy z wałachami na większy wybieg? Miałyby większy "kąt" do brykania
no dzis klaczka z mlodymi biegala juz fajnie. dalam im jeszcze pare dni zeby moze zobaczyly co to znaczy szacunek do starszych . bylo dzis niezle. bo raz chodzily razem , ogierki z boku , klaczka w srodku.dwa- bawily sie , nie byly poroztsawiane po katach choc relacje pomiedzy ogierkami jakby sie zmienily. Lex jest bardziej zadziorny do Orlando.gania go. mam wrazenie ze to juz nie dokonca jest zabawa a w tym ich stadku porobily sie pozycje , 1. klaczka, 2 lex 3 orlando.przynamniej z moich obserwacji tak wynika
jutro badz pojutrze klaczka idzie na duzy padok a w czwarek do chlopakow dolaczy kolejny rowiesnik.zobczymy co to bedzie.
kwestia wybiegu na lato z wiata w fazie tworzenia juz sie doczekac nie moge.
Z lexem mi idzie coraz lepiej. bardziej zaczyna szanowac moja przestrzen. mniej reaguje przy jedzeniu. czasem sie zapomni i znow zaczyna kulic uszy ale widze ze coraz rzadziej mu sie to do mnie zdarza.
Jaki piękny łatek! Ja kocham srokacze, ja chcę srokacza, właśnie takiego - jak najbardziej białego (to już na liście chcianych koni mam araba, małopolaka i srokacza - aha i taranta). Piękne widze macie tereny, zazdroszczę, bo u mnie nie byłoby gdzie ze źrebakiem wyjechać tak. Ale może kiedyś przeprowadzę konia kawałek od miasta
No u nas głównie lasy, a ja wolałabym duże wolne przestrzenie. Jednak nie narzekam , przynajmniej jest gdzie bezpiecznie jeździć.
Co do srokaczy też je bardzo lubię i już mi się marzy jakieś mały srokaty źrebaczek, ale to jeszcze długi czas przed nami . Lusia 25.03 skończy dopiero rok, przed nami ciężka praca nad jej charakterkiem
Druga małopolka już 12 letnia tez na swoje fobie i problemy, no i też pomalutku drążymy temat.
Temat dla nas na czasie.
Mój ogr wychowuje się bez koni.W stajni stoi z krówką rówieśniczką.Nudzi mu się ,jakiś czas temu pojawiły się problemy z wychodzeniem na padok….”wciąż to samo a ja nie chcę”!Duże problemy…stawał capka i ani rusz…
Zaczęłam z nim na spacery wychodzić.Najpierw na uwiązie i stopniowo bez.Narów wykorzystałam i robi to teraz tylko na wyraźne polecenie…a tłum brawa bije…
Mieszkamy w okolicy gdzie do asfaltu jest 2000 m,więc z zagrożeniami nie ma problemu.
To mój pierwszy młodzik i stwierdzam,że nie ma lepszego sposobu na miłość konia niż dobra micha i spacerki.Dużo spacerków.
Szacunku cały czas go uczę bo z tym było nieciekawie.W tej chwili na sama „WoW”staje jek wryty a do mnie podchodzi na odległość metra.
Dobre ćwiczenia dla młodzika to prowadzania na uwiązie od tyłu i nacisk na zad.Tak jak to robią wyższe rangą konie w stadzie.Uczy pokory a ponoć w dalszej perspektywie nie ma problemu z pracą ujeżdźeniową z ziemi.
Ja osobiści uważam,że zawsze konia trzeba uczyć i to przede wszystkim szacunku do właściciela.
W następnych zdjęciach pokażę niesubordynację…a było to tak.
Konik się tarzał. Mnie wydawało się ,że fajnie jest pokazać mu ,że ja też tak potrafię.To był błądodwrócił się zadem i wierzgał w moim kierunku.Karą jaką zastosowałam (i robie to za każdym razem gdy pojawiają się agresywne zachowania)jest odpędzenie konia gdzie pieprz rośnie.Po paru minutach wraca jak potulny baranek.Wtedy podchodzę i zabieram do góry po każdej nodze ,klepię go po głowie i dotykam W WRAŻLIWE MIEJSCA. Nie protestuje a jeśli zacznie…zabawa z odganianiem od nowa.
Nie stosuję smakołyków. Daję tylko w stajni. Bawię się z nim cały czas zachowując czujność…Fajna sprawa to zabawa w chowanego w lesie.Miłe jest też noszenie przedmiotów.Bacardi jakiś czas temy przez 1 km nosił w zębach moja czapkę…
Baw się z koniem bo zabawa jest wyznacznikiem jego inteligencji.W ten sposób również ją rozwojach .Miej się jednak na baczności,żeby nie zaczął traktować cię jak konika do trenowania ogierzych zachowań.
Jeśli chodzi o kastrację…to w archiwum znajdziesz coś na pewno…
Pozdrawiam z głuszy i urlopu.