Karmienie z ręki jako forma nagrody
Karmienie z ręki jako forma nagrody
Zawsze możesz tego pieska uratować, bo tak się składa że tymczasowy domek ma w Poznaniu
w naszym wypadku na ta chwila smakolyk nie wchodzi w gre. Chcialam go zastosowac tak jak u psow w polaczeniu z klikirem ale niestety mlody dostaje hopla , jest rozkojarzony, zaczyna wlazic na mnie.i domaga sie wiecej i wiecej. Byc moze u nas smakolyk na ta chwile nie przejedzie poniewaz rownocesnie walczymy ze zmnejszeniem jego emocji ogolnie przy jedzeniu. widze ze bez jedzenia lepiej chodzi, jest wyciszony, swiadmosc ze mam marchewke w kieszeni go dezorganizuje. spina , pronbuje o nia zawalczyc. odczuwam ze nie mysli wtedy mnie tylko wylacznie o tym jak mi go zabrac czyli to juz nie nagroda a walka o zasob .
przysmakom wiec mowimy nie!!!
ale to tez sprawa indywidulana kazdego zwierzka. chyba poprostu tzreba sprawdzic co jakiemu koniowi pasuje. nie ma jednej metody na kazdego.
narazie musze wiec wykorzystywac glos i luz w kontakcie ze mna zeby mlody chodzil ladnie.
zupelnie inaczej niz w wiekszosci psow.
Choc ja mam chyba szcescie do takich stworzen bo Gabi moja tez nie pracuje na przysmak z jedynie na glos i jest to mega superowa nagroda dla niej., jesli wdroze jej przysmak w nauke rozkojarza sie i nie mysli. tyle ze fakt jako szceniak byla uczona na przysmak a potem przekierunkowalam ja na glos i juz tak zostalo