10-20-2007, 08:35 PM
Chciałabym poznać wasze opinie na ten temat.
Zawsze tłumaczę ludziom (pracuję w rekreacji) że nie wolno karmić koni z ręki, zwłaszcza "na dzieńdobry" bo staną się rozpieszczone, będą gryźć, kopać, domagać się jeszcze i generalnie patrzeć na człowieka jak na jedną wielką marchewkę, zamiast jak na partnera.
Dopuszczam dawanie marchewek czy jabłek po jeździe, ale zawsze proszę o położenie ich na ziemi, a nie dawanie z ręki.
Dostałam od szefa paczkę końskich cukierków mango/marchew/cośtam ;-) Sama bym czegoś takiego nie kupiła, no ale skoro są, wzięłam kilka do kieszeni.
Z Elmerem, konikiem polskim jesteśmy na etapie wdrażania go do pracy po chorobie. Od kilku tygodnu zaczynamy go powoli lonżować i wiecie jak to konik polski... cwaniak, udaje że nie może, że nie ma siły, że mnie ugryzie, albo kopnie, robi prześmieszne miny odstraszające... sprawdza: muszę, czy nie muszę... Wystarczy trochę stanowczości, żeby mu pokazać, że MUSI i chodzi jak aniołek. Ale co się tych zębów naszczerzy i min narobi najpierw to jego... Generalnie wyraz twarzy ma bardzo niezadowolony, a mimika jego twarzy jest bardzo bogata.
Dziś po 10 minutach pracy, przy zmianie kierunku wcisnęłam mu do tej jego niezadowolonej paszczy cukierka.
-Ojeeej! To tu mnie może spotkać coś miłego? Huraaa!! To ja już będę kłusować! Co mogę dla ciebie zrobić? W którą stronę? Szybciej? Teraz dobrze? Jak ja cię lubię! ;-)
Ożywił się niesamowicie, zaczął parskać, rozluźniać się i w ogóle było super! Będę to stosować!
Potem lonżowałam mojego konia, który jest na zupełnie innym etapie pracy i nigdy nie dostaje ode mnie niczego z ręki.
No ale coś mnie podkusiło, żeby na koniec, po galopach i odpięciu wypinaczy na wyluzowanie w kłusie i stępie dać mu cukierka.
I na tym praca się skończyła. Było tylko:
-Daj mi jeszcze!!!! Jeszcze!!! Szybko!!! Gdzie to masz??? Gdzie to schowałaś??? DAWAJ!!!
Koniec skupienia, koniec rozluźnienia.
Więcej tego nie zrobię.
Moje wnioski:
Myślę, że nagrodę w tej formie można czasem, ale z umiarem, zastosować dla niektórych koni.
Tych niezadowolonych, nieprzekonanych do ludzi, lub niegdyś źle traktowanych, nieśmiałych ALE tych, które nie mają w zwyczaju/naturze zachłannego i szybkiego jedzenia.
Mój koń jako źrebak był podobno karmiony dosyć długo z innymi i nauczył się, że kto je szybko i agresywnie, ten zje więcej.
Przy jedzeniu zachowuje się jak potwór, mimo, że nikt mu jedzenia od dawna nie zabiera, to on uważa, że trzeba tego bronić i o to walczyć.
Więc dla takich typków wystarczającą nagrodą jest cisza, spokój, długa wodza i podrapanie po kłębuszku.
Co Wy na to?
Zawsze tłumaczę ludziom (pracuję w rekreacji) że nie wolno karmić koni z ręki, zwłaszcza "na dzieńdobry" bo staną się rozpieszczone, będą gryźć, kopać, domagać się jeszcze i generalnie patrzeć na człowieka jak na jedną wielką marchewkę, zamiast jak na partnera.
Dopuszczam dawanie marchewek czy jabłek po jeździe, ale zawsze proszę o położenie ich na ziemi, a nie dawanie z ręki.
Dostałam od szefa paczkę końskich cukierków mango/marchew/cośtam ;-) Sama bym czegoś takiego nie kupiła, no ale skoro są, wzięłam kilka do kieszeni.
Z Elmerem, konikiem polskim jesteśmy na etapie wdrażania go do pracy po chorobie. Od kilku tygodnu zaczynamy go powoli lonżować i wiecie jak to konik polski... cwaniak, udaje że nie może, że nie ma siły, że mnie ugryzie, albo kopnie, robi prześmieszne miny odstraszające... sprawdza: muszę, czy nie muszę... Wystarczy trochę stanowczości, żeby mu pokazać, że MUSI i chodzi jak aniołek. Ale co się tych zębów naszczerzy i min narobi najpierw to jego... Generalnie wyraz twarzy ma bardzo niezadowolony, a mimika jego twarzy jest bardzo bogata.
Dziś po 10 minutach pracy, przy zmianie kierunku wcisnęłam mu do tej jego niezadowolonej paszczy cukierka.
-Ojeeej! To tu mnie może spotkać coś miłego? Huraaa!! To ja już będę kłusować! Co mogę dla ciebie zrobić? W którą stronę? Szybciej? Teraz dobrze? Jak ja cię lubię! ;-)
Ożywił się niesamowicie, zaczął parskać, rozluźniać się i w ogóle było super! Będę to stosować!
Potem lonżowałam mojego konia, który jest na zupełnie innym etapie pracy i nigdy nie dostaje ode mnie niczego z ręki.
No ale coś mnie podkusiło, żeby na koniec, po galopach i odpięciu wypinaczy na wyluzowanie w kłusie i stępie dać mu cukierka.
I na tym praca się skończyła. Było tylko:
-Daj mi jeszcze!!!! Jeszcze!!! Szybko!!! Gdzie to masz??? Gdzie to schowałaś??? DAWAJ!!!
Koniec skupienia, koniec rozluźnienia.
Więcej tego nie zrobię.
Moje wnioski:
Myślę, że nagrodę w tej formie można czasem, ale z umiarem, zastosować dla niektórych koni.
Tych niezadowolonych, nieprzekonanych do ludzi, lub niegdyś źle traktowanych, nieśmiałych ALE tych, które nie mają w zwyczaju/naturze zachłannego i szybkiego jedzenia.
Mój koń jako źrebak był podobno karmiony dosyć długo z innymi i nauczył się, że kto je szybko i agresywnie, ten zje więcej.
Przy jedzeniu zachowuje się jak potwór, mimo, że nikt mu jedzenia od dawna nie zabiera, to on uważa, że trzeba tego bronić i o to walczyć.
Więc dla takich typków wystarczającą nagrodą jest cisza, spokój, długa wodza i podrapanie po kłębuszku.
Co Wy na to?