Podkuwanie koni skraca im życie ?
Podkuwanie koni skraca im życie ?
Trafne spostrzeżenie Tomku - wiele koni jest kutych nieprawidłowo... Wiele jest nieprawidłowo werkowanych - stąd mogą pojawiać się problemy ...
Obiecane zdjęcia przednich kopyt Darco (ostatnie lewe specjalnie odwrócone, aby można było porównać) kolejność parami: lewe - nieprawidłowe i prawe prawidłowe
To ja pokaże rysunki, zdjęcia z omawianej ksiażki- dla porównania.
Efekt podkuwania- miniatura do kliknięcia
Kąty - róznica w pochyleniu
Jeszcze o ustawieniu , kątach
efekt kucia
Narazie tyle
Też się z tymi kątami nie zgadzam, moja kiedys była kuta na kąt ustalony przez weta i kopyta jej grzały chyba 2 tyg, ledwo sie poruszała. Mam konia którego strugam i który ma dużo za wysokie piętki - ale jakbym mu je obcięła od razu do optymalnej wysokości to by się posypał cały koń. I tak jego wet mówi, że ma najniższe piętki jakie on u niego pamięta. Czasem jest cos za coś, w każdym razie ja wolę dochodzić do prawidłowości bardzo powoli szczególnie u starego konia. U swojej za pierwszym razem jak strugałam zrobiłam to za mocno niepotrzebnie, bo od razu chciałam mieć dobre kopyto.
Co do kucia dzięki któremu ma się kopyto rozszerzyć to nie jestem do końca przekonana, widziałam masę zawężonych kutych kopyt i żadnego własciwie szerokiego. Ale jak na razie to ja mam jeszcze dużo przed soba do zobaczenia
To jeszcze pokazana praca w ruchu kopyta okutego i bosego
strzałka , juz z ksiazki Ochwat
oraz miarka , o której pisałam
oraz moja nieudolnie zrobiona, bo podstawa na długa na kucowe
i na Kubie, choć niedobrze wyszło, bo mi sie ruszał
Miarka musi byc jednak dopasowana do wielkości kopyta.
Czy ktos słyszał , żeby pokuwacz, czy kowal powiedział, że schrzanił kopyta?
Każdy jest przekonany, ze robi dobrze.
Ciekawe, czy prowadzi kartoteke każdego konia którego robił?
Oglada po po kilku miesiącach, kilku latach?
Ci, którzy paprali kopyta moich koni tez sa przekonani, ze dobrze wykonali pracę
Gosia fajnie jakbys dała jeszcze jakieś od spodu
Wydaje się jakby u Darco piętki narastały do przodu a nie w dół - ale to może być kwestia ujęcia. Przydałoby się jakieś bardziej z boku z pozycjonowaniem aparatu na ziemii, bo inaczej zdjęcie zafałszowuje. Widać moim wyraźnie zdaniem flarę - ściany jak się rozszerzają nie są proste tylko mają takie jakby bulwy u dołu - jakbyś przyłożyła coś płaskiego do ściany to myślę, że by nie przylegało do ściany tylko stykało się jedynie ze ścianą w koronce i na dole. Ale tak naprawdę praktycznie każdy koń domowy flarę ma. Moja tez ma, choć od góry kopyta rośnie jej scalona ściana. Tyle, że nawet u prawidłowo struganych koni moze flara się pojawić np jak jest młoda trawka, albo jak jest bardzo mokro, więc ja po prostu pilnuję by ściany nie przerastały poza podeszwę, robię mustang roll, żeby konia to nie bolało że odrywające się ściany dotykaja ziemii i sie tym jakoś strasznie nie przejmuje, choć chyba powinnam Tzn przjemuję się, ale mniej niz np szerokością kopyta. Co prawda strugacze mówią, że usunięcie flary jest najwazniejszym elementem werkowania, ale w warunkach w jakich żyje wiekszosć koni domowych jest to po prostu niemożliwe, nie jestem w stanie przypilnowac by koń nie jadł marchewek, jabłek, chleba, owsa, młodej trawki, itp nawet jakbym chciała. Bo wieczorem koń dostanie pół wiaderka sieczki, a rano pół wiaderka owsa z jęczmieniem, a w południe 2 kilo jabłuszek i torbe chleba od mamy, zanim sie obejrzę
Edit: groszą sytuację ma Magda, jakby jej kucowi tak ktoś sypnął pół wiadra owsa to by było z nim kiepsko.
Od spodu zrobię w wolnej chwili - jutro zawody, pewnikiem zapomnę ;-)
Co do Twoich spostrzeżeń: Darco piętki ma też cięte jakoś inaczej - podkuwacz tłumaczył, ale nie nagrywałam to i nie przytoczę :-( On, znaczy koń - urodził się z za wąskimi kopytami i cośtam podkuwacz czaruje, aby kopyta rozszerzyć - przez te 4 lata różnica ogromna - pomijam oczywiście fakt , że kopyto rośnie z koniem - na prawdę sam kształt puszki jest inny. Dalej co do flary - on ma to na pewno, (pomimo, że nie udzielam się w wątku "strugaczy" to go wnikliwie czytam) ale pojawia się ona dopiero tydzień przed terminem werkowania hock:
Kowal robi zawsze coś w rodzaju mustang roll, ja sama też co kilka dni lekko raszpluję zewnętrzne krawędzie... zwłaszcza, że oba diabły mają bardzo grubą ścianę kopyta i jest małe prawdopodobieństwo, że coś zepsuję ;-) mimo to tylko Darco ma tuż przed kolejny werkowaniem wyraźną flarę - na świeżo robionych kopytach nie ma tego... hock:
Ale niedługo będzie podkuwacz, tyle że my niestety musimy te "metalowe buty" założyć chyba :-( to niewiele będzie można porównać...
Jeszcze kilka słów o podkuwaczu - ja jestem niejednokrotnie przerażona, że koń kuleje po wizycie kowala - bez względu na to, czy kuty, czy bosy - często słyszę takie historie... Mi się to nigdy nie przytrafiło, chociaż przez tyle lat , raz jeden kowal zaciął mi konia - i tyle. Założył opatrunek, przeprosił bardzo (przede wszystkim konia) , rano nie było śladu po zacięciu... I tak sobie ponownie myślę, że złe podkuwanie może szkodzić, podobnie, jak złe werkowanie. I ja też mogę napisać, że konie nie odkute krócej żyją, podając konkretne przykłady - nieraz zdarzało mi się widzieć konie z tak popękanymi kopytami, że wyglądały jak krowie :-( wystarczy zrobić takiemu zdjęcie, obok umieścić zdjęcie bardzo prawidłowego kucia i napisać "to jest dobre, to złe"...
Nie, żebym krytykowała dr Strasser. Jej publikacje znam pobieżnie - na kursie nie byłam, jednak zawsze będę twierdzić, że ekstremistyczne podejście do czegokolwiek nie jest dobre... i tyle
Nie , żebym broniła dr Strasse, ale myślę , że tego typu manipulacji nie można nikomu zarzucać bez dowodów hock:
Nie rozumiem takiego podejścia.
W ten sposób można każdemu lekarzowi, naukowcu zarzucic fałsz - ot tak sobie, dla zasady.
Te zdjęcia przed i po , sa wykonywane w klinice, są dokumentacją- nie wyobrazam sobie inaczej.
A poprawne pokazuje choćby po to, żeby wiadomo było co jest dobre.
Aniu, jesli chodzi o proste ściany, to chyba troszkę mylisz się.
Wewnętrzne powinny być proste, natomiast zewnętrzne powinny lekko rozchylac się ku dołowi.
Jeszcze jedna sprawa nie daje mi spokoju w sprawie kucia.
Najcześciej pada argument ( nawet tu , na forum ) , że dzięki podkowom kon może pracować.
Może , czy musi?
Albo mówi się : mogę na nim jeźdzć dzięki podkowom.
A nie : koń został wyleczony dzięki kuciu.
Niby niewielka różnica...
Tyle tylko , że ilustracje dr Strasser ( podobnie , jak i na stronie "ochwat.pl" ) przedstawiają kopyta źle okute , lub zbyt rzadko przekuwane ( na tym zdjęciu , które wrzuciła MG , koń był okuty tak na oko 3 miesiące wcześniej ). Proszę wybaczyć , ale na temat pracy kopyta okutego i nieokutego p.Strasser pisze bzdury ! W obydwu przypadkach zachodzi rozszerzanie się kątów wsporowych przy nacisku kopyta na ziemię oraz schodzenie się ich do środka przy odrywaniu (w kopycie okutym ruch ten jest nieco mniejszy). Jeżeli obejrzeć świeżo zdjętą podkowę , to widać wyraźnie zeszlifowany w miejscu kontaktu z brzegiem kopyta w jego tylnej części metal. Jeżeli koń chodzi w podkowach zbyt długo , to robią się one w stosunku do kopyta za wąskie , gdyby było prawdą to , co pisze p.Strasser , to taki efekt by nie zachodził. Widoczne zawinięcie do środka kątów wsporowych ma niewiele wspólnego z kuciem , czy jego brakiem . Występuje ono z reguły u koni , które mają za mało ruchu oraz przy zbytnim wycinaniu strzałki; widywałem je wielokrotnie u koni , które nigdy nie nosiły podków
A ja widziałam filmik z testami podków i widać było na nim, że mało które pozwalają na rozszerzanie się kopyt. Chyba, że konie te były źle okute, ale robili to profesjonalisci chyba. W każdym razie tylko niektóe podkowy pozwalały na pracę kopyta przy stawianiu go na ziemii.
Rogaliki rzeczywiście moga jednak wystąpić i u koni bosych, ale źle werkowanych lub mających małą ilość ruchu. Widac to u Branki a zdjęciach w wątku strugaczym, że ma lekkie rogaliki. Teraz będzie więcej chodzić zarówno na wybiegi, bo jest wiosna i pod siodłem więc będe obserwowac czy znikną.
tomekpawwaw na temat pracy kopyta okutego i nieokutego p.Strasser pisze bzdury !
tomekpawwaw na temat pracy kopyta okutego i nieokutego p.Strasser pisze bzdury !
Madzia uspokuj się bo zaczynasz robic to co niektórzy inni....
ja czuję w wypowiedziach Tomka duża wiedzę, nie trzeba być zaraz lekarzem weterynarii czy naukowcem , żeby mieć racje wynikającą z własnych doświadczeń.
W końcu Ty też nie jesteś lekarzem a się wypowiadasz na temat tej dr , że z pewnością ma rację.
Uwierz mi zarówno lekarz jak inny fachowiec może czasami dostać hopla na jakimś punkcie i pleść bzdury. Czego absolutnie nie zarzucam tej autorce bo jej nie znam i tyle. Ani nie znam się super na kopytach!
Ale wiem jak wielu naukowców się myliło w innych kwestiach.
Natomiast prawda jest tez i taka , że to amatorzy zbudowali arkę Noego, a profesjonaliści Titanica....
DuchowaPrzygoda Natomiast prawda jest tez i taka , że to amatorzy zbudowali arkę Noego, a profesjonaliści Titanica....
DuchowaPrzygoda Natomiast prawda jest tez i taka , że to amatorzy zbudowali arkę Noego, a profesjonaliści Titanica....
tylko tu nie chodzi Madziu o fakty, a o przeslanie..Titanica wypuscili w morze fachowcy, ktorzy WIEDZIELI, ze doplynie....
jak do tej pory Tomek jest grzeczny i dlatego poczulam sie jakos w obowiazku wejsc z tym w dyskucje, chociaz to nie moja jest. Nikt w tym wypadku nie zaatakowal Ciebie, A autorke, ktora jest tutaj nie tyle osoba ile nosicielka pewnego pogladu, jak rozumiem.
ale juz sie zamykam, bo za malo wiem na temat konskich kopyt.
DuchowaPrzygoda nie zaatakowal Ciebie, A autorke, ktora jest tutaj nie tyle osoba ile nosicielka pewnego pogladu, jak rozumiem.
DuchowaPrzygoda nie zaatakowal Ciebie, A autorke, ktora jest tutaj nie tyle osoba ile nosicielka pewnego pogladu, jak rozumiem.
No dobra to podam przykład!
Tomek uczył się kuć na naszych koniach . Jednym z nich była 17 letnia klacz ktora całe życie pracowała w rekreacji była kuta czasami(głównie latem, zimą bosa). Wiem na pewno bo była to mija wieloletnia ulubienica wtedy(oj dawno to było....).
Kupiłam ją właśnie w wieku 17 lat. Kopyta miała silnie przewężone, strzałki prawie w zaniku, zresztą wszystkie praktycznie konie w tamtej stajni mialy nieustające problemy z gnijącymi strzałkami. Przez pewein czas chodziła bosa, ale u nas jest twardo i kamieniście, trzeba było kuć bo kobyła "macała" już na potęgę. Tomek poczytał, popytał, zrobił (własnoręcznie w kuźni sporządzonej z cegieł i odkurzacza) podkowy ortopedyczne i podkuł. I kopyto poszerzyło się do prawidłowego kształtu po około pół roku o ile dobrze pamietam!
Tomek robi naprawdę dużo koni również sportowych. Konie w naszej stajni bywają czasem kute-bo jest taka potrzeba albo na zawody. Oczywiście nie chodzą w podkowach stale!
A z tej pierwszej stajni z której kupowałam tamtą klacz dostałam siarczan miedzi(na gnicie strzałek) który do dzisiaj stoi na półce! A było to ze 20 lat temu!
Żadnemu z naszych koni nie gniją strzałki, nie mają wąskich kopyt, jak chodzą bose to się nie podbijają-oczywiście za wyjątkiem sytuacji gdy po prostu kopyto "nie nadąża" odrastać bo jest zbyt miękkie a koń dużo pracuje. Większość koni które przychodzi do stajni początkowo wymaga kucia-mamy naprawdę kamieniste podłoże-ale np po roku są już w stanie pracować bez podków-nie w całym sezonie ale przez większość czasu.