Hipologia Kategoria Chów koni - i wszystko, co z nim związane Co powinniśmy umieć? (Pierwsza pomoc, podawanie leków itp.)

Co powinniśmy umieć? (Pierwsza pomoc, podawanie leków itp.)

Co powinniśmy umieć? (Pierwsza pomoc, podawanie leków itp.)

Strony (5): Wstecz 1 2 3 4 5
sznurka

Senior Member

269
01-30-2008, 12:54 PM #61
Teo moze własnie cały pic z tą ceną polega na tym ze jest łatwy w uzyciu
mi ludzki dawał takie parametry ze moj kon nie powinien przy nich funkcjonowac 8)

<r>ruda z rudymi na sznurkach <br/>
<URL url="http://www.konisiefajowe.blog.pl"><s>http://</s>http://www.konisiefajowe.blog.pl<e></e></URL></r>
sznurka
01-30-2008, 12:54 PM #61

Teo moze własnie cały pic z tą ceną polega na tym ze jest łatwy w uzyciu
mi ludzki dawał takie parametry ze moj kon nie powinien przy nich funkcjonowac 8)


<r>ruda z rudymi na sznurkach <br/>
<URL url="http://www.konisiefajowe.blog.pl"><s>http://</s>http://www.konisiefajowe.blog.pl<e></e></URL></r>

Dagmara Matuszak

Senior Member

719
01-30-2008, 12:56 PM #62
Cytat:Przepraszam,że opis tak banalnej sprawy.Może komuś się przyda?

Mnie na pewno Smile. Bo właśnie w takich sytuacjach zwykłam trzymać tę nogę mocno. No i pierwszy mój odruch był taki, żeby brać się za nogę po przekątnej, a nie z tej samej strony.
Podobny błąd popełniłam przy tzw. głupim jasiu i kastracji na stojąco - usiłowałam podeprzeć konia, bo mi się wydawało, że jak tego nie zrobię, to się przewróci. :lol: Dopiero pan doktor mi uświadomił, że koń się kładzie, bo go podpieram.

<r><SIZE size="85"><s></s><I><s></s><COLOR color="#808080"><s></s>They're dangerous at both ends and crafty in the middle.<br/>
<e>
</e></COLOR><e>
</e></I><e>
</e></SIZE></r>
Dagmara Matuszak
01-30-2008, 12:56 PM #62

Cytat:Przepraszam,że opis tak banalnej sprawy.Może komuś się przyda?

Mnie na pewno Smile. Bo właśnie w takich sytuacjach zwykłam trzymać tę nogę mocno. No i pierwszy mój odruch był taki, żeby brać się za nogę po przekątnej, a nie z tej samej strony.
Podobny błąd popełniłam przy tzw. głupim jasiu i kastracji na stojąco - usiłowałam podeprzeć konia, bo mi się wydawało, że jak tego nie zrobię, to się przewróci. :lol: Dopiero pan doktor mi uświadomił, że koń się kładzie, bo go podpieram.


<r><SIZE size="85"><s></s><I><s></s><COLOR color="#808080"><s></s>They're dangerous at both ends and crafty in the middle.<br/>
<e>
</e></COLOR><e>
</e></I><e>
</e></SIZE></r>

Cejloniara

Posting Freak

1,108
01-30-2008, 01:10 PM #63
Ja zwykle łapałam za kopyto i myślałam, że to źle. A robiłam tak, bo po pierwsze nie ryzykowałam, że zacisne koniowi palce na "miękkim" i tym samym zacznie sie szamotanina i że tak sie nie moze na mnie koń podeprzeć za bardzo.

<t>Mówimy o sobie „miłośnicy koni”. Warto postarać się o to, by choć trochę Twój koń był Twoim miłośnikiem. To jest fair.</t>
Cejloniara
01-30-2008, 01:10 PM #63

Ja zwykle łapałam za kopyto i myślałam, że to źle. A robiłam tak, bo po pierwsze nie ryzykowałam, że zacisne koniowi palce na "miękkim" i tym samym zacznie sie szamotanina i że tak sie nie moze na mnie koń podeprzeć za bardzo.


<t>Mówimy o sobie „miłośnicy koni”. Warto postarać się o to, by choć trochę Twój koń był Twoim miłośnikiem. To jest fair.</t>

Trusia

Senior Member

324
01-30-2008, 01:14 PM #64
Hadriana Mnie na pewno Smile. Bo właśnie w takich sytuacjach zwykłam trzymać tę nogę mocno. No i pierwszy mój odruch był taki, żeby brać się za nogę po przekątnej, a nie z tej samej strony.
Mnie też.
Tzn. że trzeba brać nogę z tej samej strony? Możesz wyjaśnić, dlaczego? Tak czy owak stoi przecież na trzech nogach i na tych trzech musi się opierać. Co zmieni, którą nogę mu podniesiemy? Rozumiem, że jak będzie się na nas chciał oprzeć, to go przepychamy na stronę zdrowej nogi. Czy dlatego? Ale jeśli dlatego, to jakie to ma znaczenia - czy stojąc na trzech nogach może róznie je obciążać?

Ja też kiedyś w swojej głupocie podpierałam konia, która się przychylał na moją stronę (jakbym była w stanie utrzymąc 600 kg!). I pewnie bym go tak trzymała, aż by mnie przygniótł, gdyby ktoś nie krzyknął, żeby puścić nogę.

<t>Jeśli twój koń jest zbyt czysty, spędzasz z nim za mało czasu.</t>
Trusia
01-30-2008, 01:14 PM #64

Hadriana Mnie na pewno Smile. Bo właśnie w takich sytuacjach zwykłam trzymać tę nogę mocno. No i pierwszy mój odruch był taki, żeby brać się za nogę po przekątnej, a nie z tej samej strony.
Mnie też.
Tzn. że trzeba brać nogę z tej samej strony? Możesz wyjaśnić, dlaczego? Tak czy owak stoi przecież na trzech nogach i na tych trzech musi się opierać. Co zmieni, którą nogę mu podniesiemy? Rozumiem, że jak będzie się na nas chciał oprzeć, to go przepychamy na stronę zdrowej nogi. Czy dlatego? Ale jeśli dlatego, to jakie to ma znaczenia - czy stojąc na trzech nogach może róznie je obciążać?

Ja też kiedyś w swojej głupocie podpierałam konia, która się przychylał na moją stronę (jakbym była w stanie utrzymąc 600 kg!). I pewnie bym go tak trzymała, aż by mnie przygniótł, gdyby ktoś nie krzyknął, żeby puścić nogę.


<t>Jeśli twój koń jest zbyt czysty, spędzasz z nim za mało czasu.</t>

Tania

Senior Member

260
01-30-2008, 01:14 PM #65
Cytat:Jak go wkurzał rój much.
Ale Ci fajna wyszła gra półsłówek.
Jak go wkurzał: mój ruch=rój much.
OT.przepraszam

<t></t>
Tania
01-30-2008, 01:14 PM #65

Cytat:Jak go wkurzał rój much.
Ale Ci fajna wyszła gra półsłówek.
Jak go wkurzał: mój ruch=rój much.
OT.przepraszam


<t></t>

Dagmara Matuszak

Senior Member

719
01-30-2008, 01:21 PM #66
Trusia Mnie też.
Tzn. że trzeba brać nogę z tej samej strony? Możesz wyjaśnić, dlaczego? Tak czy owak stoi przecież na trzech nogach i na tych trzech musi się opierać. Co zmieni, którą nogę mu podniesiemy? Rozumiem, że jak będzie się na nas chciał oprzeć, to go przepychamy na stronę zdrowej nogi. Czy dlatego? Ale jeśli dlatego, to jakie to ma znaczenia - czy stojąc na trzech nogach może róznie je obciążać?

No bo chodzi o to, żeby nie podniósł tej drugiej nogi, z którą coś tam trzeba zrobić. Jak mu zostawimy przekątną do stania, to będzie mógł ją (tę nogę) podrywać.

<r><SIZE size="85"><s></s><I><s></s><COLOR color="#808080"><s></s>They're dangerous at both ends and crafty in the middle.<br/>
<e>
</e></COLOR><e>
</e></I><e>
</e></SIZE></r>
Dagmara Matuszak
01-30-2008, 01:21 PM #66

Trusia Mnie też.
Tzn. że trzeba brać nogę z tej samej strony? Możesz wyjaśnić, dlaczego? Tak czy owak stoi przecież na trzech nogach i na tych trzech musi się opierać. Co zmieni, którą nogę mu podniesiemy? Rozumiem, że jak będzie się na nas chciał oprzeć, to go przepychamy na stronę zdrowej nogi. Czy dlatego? Ale jeśli dlatego, to jakie to ma znaczenia - czy stojąc na trzech nogach może róznie je obciążać?

No bo chodzi o to, żeby nie podniósł tej drugiej nogi, z którą coś tam trzeba zrobić. Jak mu zostawimy przekątną do stania, to będzie mógł ją (tę nogę) podrywać.


<r><SIZE size="85"><s></s><I><s></s><COLOR color="#808080"><s></s>They're dangerous at both ends and crafty in the middle.<br/>
<e>
</e></COLOR><e>
</e></I><e>
</e></SIZE></r>

Tania

Senior Member

260
01-30-2008, 01:30 PM #67
Jak szalec to szaleć-w końcu mnie wywalą bo za dużo dziś piszę.
:oops:
Ale jeszcze -oko i jego pielęgnacja .Przemywanie,zakładanie maści,podawanie kropli. Przemywać przymaczając nie mazać po całym.
Zresztą to ran też dotyczy.
Do konia gadać i mu wszystko pokazać.Na Tanię tylko to działa .Jak obejrzy sprawdzi to rtg głowy czy diagnostyczne znieczulenia nóg-spokojnie daje robić. Z zaskoczenia zaraz się buntuje i stawia zaciekły opór.
Inne-leki w aerosolu . Syczące. Ostrożnie z tym bo się konisko zrazi i urazi.W miarę możliwości psikam na dłoń i smaruję czy nakładam.
Leki drażniące-wcierki.Przyznam się wtarłam i poszłam szukac bandaża. Jak idiotka.Tania sobie wcierkę wtarła w nos i w oko.I ja wróciłam to się właśnie tarzała z bólu i złości.
A potem jej nie pokazałam bandaża i zawinełam korzystając z zatkanego oka.I jak przejrzała to zobaczyła nagle białą nogę i pozostałymi trzema ją usiłowała odkopać od kadłuba. I już teraz wiem .

<t></t>
Tania
01-30-2008, 01:30 PM #67

Jak szalec to szaleć-w końcu mnie wywalą bo za dużo dziś piszę.
:oops:
Ale jeszcze -oko i jego pielęgnacja .Przemywanie,zakładanie maści,podawanie kropli. Przemywać przymaczając nie mazać po całym.
Zresztą to ran też dotyczy.
Do konia gadać i mu wszystko pokazać.Na Tanię tylko to działa .Jak obejrzy sprawdzi to rtg głowy czy diagnostyczne znieczulenia nóg-spokojnie daje robić. Z zaskoczenia zaraz się buntuje i stawia zaciekły opór.
Inne-leki w aerosolu . Syczące. Ostrożnie z tym bo się konisko zrazi i urazi.W miarę możliwości psikam na dłoń i smaruję czy nakładam.
Leki drażniące-wcierki.Przyznam się wtarłam i poszłam szukac bandaża. Jak idiotka.Tania sobie wcierkę wtarła w nos i w oko.I ja wróciłam to się właśnie tarzała z bólu i złości.
A potem jej nie pokazałam bandaża i zawinełam korzystając z zatkanego oka.I jak przejrzała to zobaczyła nagle białą nogę i pozostałymi trzema ją usiłowała odkopać od kadłuba. I już teraz wiem .


<t></t>

sznurka

Senior Member

269
01-30-2008, 05:42 PM #68
Tania Do konia gadać i mu wszystko pokazać.Na Tanię tylko to działa.
hehe nie jestem sama

co do syczących rzeczy - ja wychodzę z załozenia ze trzeba przecwiczyc zanim bedzie koniecznosc
tak samo jak owijki - moj kon za 1 razem uciekał od swoich nog...
teraz muszę z mała przetrenowac, zeby nie bylo potem paniki jak nie daj bog bedzie trzeba

<r>ruda z rudymi na sznurkach <br/>
<URL url="http://www.konisiefajowe.blog.pl"><s>http://</s>http://www.konisiefajowe.blog.pl<e></e></URL></r>
sznurka
01-30-2008, 05:42 PM #68

Tania Do konia gadać i mu wszystko pokazać.Na Tanię tylko to działa.
hehe nie jestem sama

co do syczących rzeczy - ja wychodzę z załozenia ze trzeba przecwiczyc zanim bedzie koniecznosc
tak samo jak owijki - moj kon za 1 razem uciekał od swoich nog...
teraz muszę z mała przetrenowac, zeby nie bylo potem paniki jak nie daj bog bedzie trzeba


<r>ruda z rudymi na sznurkach <br/>
<URL url="http://www.konisiefajowe.blog.pl"><s>http://</s>http://www.konisiefajowe.blog.pl<e></e></URL></r>

Hagane

Junior Member

9
02-20-2009, 08:17 PM #69
Myślę, że to temat-rzeka i to dość kontrowersyjny - co do samodzielnego aplikowania i posiadania leków.
Prawo stanowczo zabrania "zabaw w weta" - ale życie pokazuje, że są pewne przypadki, w których posiadanie podstawowych umiejętności i pewnych leków bywa zbawienne w skutkach.

Nie pochwalam 'kolekcjonowania' leków i prób samodzielnego leczenia, bo w większości przypadków mamy wielkie szanse na pogorszenie sprawy, czasem stanowiące realne ryzyko dla przyszłości i życia konia. Więc ok - według prawa i części zainteresowanych - lekom i domowym pseudo-klinicznym poczynaniom - stanowcze NIE

Lecz popatrzmy z innej strony i w obliczu innej sytuacji. Wiemy doskonale jak to u nas bywa, tu nie wspomniana Anglia i Ameryka. Są chwile i miejsca, w których przy nagłych przypadkach nie ma możliwości szybkiej wizyty i interwencji weterynarza - wielkim szczęściem bywa sam kontakt telefoniczny. Doświadczona osoba może w oczekiwaniu na weterynarza np w przypadku konia z częstszymi objawami np kolkowymi podać leki w uzgodnieniu z lek.wet., posiadany w uzgodnieniu (lub i przezeń podarowany) lek typu Biovetalgin, Buscopan czy No-spę. I jest to wykroczenie, na pewno można takie działanie podważyć ale w niejednym przypadku potrafi to poprawić sytuację..
Nie mówiąc już o sytuacji chorób wymagających dłuższego leczenia, które często wymaga różnych zastrzyków. Wielu weterynarzy - w celu wygody dla siebie i właściciela - zostawia przewidzianą dawkę leków z 'instrukcją obsługi', aby właściciel podawał lek, co oszczędza czas lekarza i portfel właściciela no i (oby) zazwyczaj nakazem skontaktowania się i zaraportowania przebiegu leczenia. Co sądzicie o takich sytuacjach?

I co do "umiejętności" to np iniekcje, infuzje i wkłucia.. czy właściciele powinni umieć robić te rzeczy?
Osobiście przeżyłam sytuację, w której nie dało się znaleźć weterynarza zdolnego poprowadzić leczenie i podać leków - telefonicznie (po wizycie) zalecił podanie płynów dożylnie, co wiązało się z założeniem kolejnego wenflonu - koń był już na granicy, a wokoło dosłownie nikogo, kto by przyjechał i się wkłuł! Pomijając pewnego pana, który stwierdził, że za wkłucie wenflonu to trzeba się przygotować finansowo, będzie 250zł. Wolę nie pytać ile za dojazd z 20km..

<t></t>
Hagane
02-20-2009, 08:17 PM #69

Myślę, że to temat-rzeka i to dość kontrowersyjny - co do samodzielnego aplikowania i posiadania leków.
Prawo stanowczo zabrania "zabaw w weta" - ale życie pokazuje, że są pewne przypadki, w których posiadanie podstawowych umiejętności i pewnych leków bywa zbawienne w skutkach.

Nie pochwalam 'kolekcjonowania' leków i prób samodzielnego leczenia, bo w większości przypadków mamy wielkie szanse na pogorszenie sprawy, czasem stanowiące realne ryzyko dla przyszłości i życia konia. Więc ok - według prawa i części zainteresowanych - lekom i domowym pseudo-klinicznym poczynaniom - stanowcze NIE

Lecz popatrzmy z innej strony i w obliczu innej sytuacji. Wiemy doskonale jak to u nas bywa, tu nie wspomniana Anglia i Ameryka. Są chwile i miejsca, w których przy nagłych przypadkach nie ma możliwości szybkiej wizyty i interwencji weterynarza - wielkim szczęściem bywa sam kontakt telefoniczny. Doświadczona osoba może w oczekiwaniu na weterynarza np w przypadku konia z częstszymi objawami np kolkowymi podać leki w uzgodnieniu z lek.wet., posiadany w uzgodnieniu (lub i przezeń podarowany) lek typu Biovetalgin, Buscopan czy No-spę. I jest to wykroczenie, na pewno można takie działanie podważyć ale w niejednym przypadku potrafi to poprawić sytuację..
Nie mówiąc już o sytuacji chorób wymagających dłuższego leczenia, które często wymaga różnych zastrzyków. Wielu weterynarzy - w celu wygody dla siebie i właściciela - zostawia przewidzianą dawkę leków z 'instrukcją obsługi', aby właściciel podawał lek, co oszczędza czas lekarza i portfel właściciela no i (oby) zazwyczaj nakazem skontaktowania się i zaraportowania przebiegu leczenia. Co sądzicie o takich sytuacjach?

I co do "umiejętności" to np iniekcje, infuzje i wkłucia.. czy właściciele powinni umieć robić te rzeczy?
Osobiście przeżyłam sytuację, w której nie dało się znaleźć weterynarza zdolnego poprowadzić leczenie i podać leków - telefonicznie (po wizycie) zalecił podanie płynów dożylnie, co wiązało się z założeniem kolejnego wenflonu - koń był już na granicy, a wokoło dosłownie nikogo, kto by przyjechał i się wkłuł! Pomijając pewnego pana, który stwierdził, że za wkłucie wenflonu to trzeba się przygotować finansowo, będzie 250zł. Wolę nie pytać ile za dojazd z 20km..


<t></t>

Magda Pawlowicz

Posting Freak

913
02-20-2009, 09:57 PM #70
Ja też tak uważam. Najlepszym przykładem jest tu właśnie kolka. Nasi weterynarze mają do nas prawie 50 km. A jak mam wołać któregoś lokalnego od krów-to wolę sama dać zastrzyk. Jesli nie pomaga to przynajmniej daje czas na spokojny przyjazd weta...A często jest tak że ten czas pierwszej reakcji jest bardzo ważny dla życia i zdrowia konia.
Ostatni właśnie mielismy taki problem-jeden na jakimś sympozjum, drugi prawie 40 stopni goraczki. Wymyśliłam jeszcze jednego weta który wiem że jeździ do koni-dzwonię do niego-w rzeźni do rana...I bądź tu mądry i pisz wiersze...A ci weterynarze którzy się w koniach nie specjalizują to czesto nawet sondy nie potrafią założyć. No i leczyliśmy konia-przez telefon....A co ma począć w takiej sytuacji właściciel nie mający doświadzczenia-siąść i płakać chyba...

<r><URL url="http://www.wwr.com.pl/spoleczenosc-jezdziecka-wwr/blogi-jezdzieckie-wwr/122-magda-pawlowicz/trening-koni"><LINK_TEXT text="http://www.wwr.com.pl/spoleczenosc-jezd ... ening-koni">http://www.wwr.com.pl/spoleczenosc-jezdziecka-wwr/blogi-jezdzieckie-wwr/122-magda-pawlowicz/trening-koni</LINK_TEXT></URL><br/>
<URL url="http://www.whitemare.nets.pl">http://www.whitemare.nets.pl</URL></r>
Magda Pawlowicz
02-20-2009, 09:57 PM #70

Ja też tak uważam. Najlepszym przykładem jest tu właśnie kolka. Nasi weterynarze mają do nas prawie 50 km. A jak mam wołać któregoś lokalnego od krów-to wolę sama dać zastrzyk. Jesli nie pomaga to przynajmniej daje czas na spokojny przyjazd weta...A często jest tak że ten czas pierwszej reakcji jest bardzo ważny dla życia i zdrowia konia.
Ostatni właśnie mielismy taki problem-jeden na jakimś sympozjum, drugi prawie 40 stopni goraczki. Wymyśliłam jeszcze jednego weta który wiem że jeździ do koni-dzwonię do niego-w rzeźni do rana...I bądź tu mądry i pisz wiersze...A ci weterynarze którzy się w koniach nie specjalizują to czesto nawet sondy nie potrafią założyć. No i leczyliśmy konia-przez telefon....A co ma począć w takiej sytuacji właściciel nie mający doświadzczenia-siąść i płakać chyba...


<r><URL url="http://www.wwr.com.pl/spoleczenosc-jezdziecka-wwr/blogi-jezdzieckie-wwr/122-magda-pawlowicz/trening-koni"><LINK_TEXT text="http://www.wwr.com.pl/spoleczenosc-jezd ... ening-koni">http://www.wwr.com.pl/spoleczenosc-jezdziecka-wwr/blogi-jezdzieckie-wwr/122-magda-pawlowicz/trening-koni</LINK_TEXT></URL><br/>
<URL url="http://www.whitemare.nets.pl">http://www.whitemare.nets.pl</URL></r>

Strony (5): Wstecz 1 2 3 4 5
 
  • 0 głosów - średnia: 0
Użytkownicy przeglądający ten wątek:
 3 gości
Użytkownicy przeglądający ten wątek:
 3 gości