Początkowa praca z młodym koniem
Początkowa praca z młodym koniem
Dzisiaj meszek nie ma. Jest pierońsko zimno.
Już jutro zaczyna się kolejny tydzień w pracy. Tym razem zacznę od kontynuacji poprzednich ćwiczeń i nie będę wprowadzał nowych, a to dlatego, że w środę rano, mój dzielny rumak jedzie na operację. Napięcie rośnie coraz bardziej, ale trzeba zrobić co trzeba. Po operacji będzie pobyt w szpitalu, a po powrocie rehabilitacja. I wtedy wrócimy do treningów.
Adiutant ma mieć usuwane zaginione jądro.
"poszukiwacze zaginionego jądra "
będzie dobrze
Dzisiaj odbyła się ostatnia jazda przed operacją Adiutant. Deszcz, zimno i wiatr (to jest maj :?: :!: ), a na dodatek wszędzie stojąca woda i "polski żywioł" jak mawiał nma błoto Napoleon. Po występowaniu (nieco absurdalna realizacja planu, bowiem Adiutant stępował według relacji już jakieś cztery godziny), zrobiłem zakłusowania, chody boczne, zatrzymania, zmiany tempa w stępie i kłusie oraz cofanie. Żadnych galopów (złamanie nogi nie należy do moich szczególnych rozrywek - raz wystarczy).
Adiutant był zdyscyplinowany i posłuszny. Wszystkie ćwiczenia zostały wykonane w pełnym rozluźnieniu i bardzo precyzyjnie. Tak więc po wykonaniu,k występowałem, umyłem nogi z błota i odprowadziłem młodego do boksu.
Jutro jedziemy do szpitala na operację.
Trzymamy kciuki za powodzenie w "szukaniu zaginionego jajka" , zeby obylo sie bez komplikacji i szybkiego powrotu do zdrowia zyczymy.
zdawaj nam tu relacje jak sobie radzi Adi w obcym miejscu
Adiutant już jest w klinice. Do przyczepy wszedł jak stary, w przyczepie jechał jak stary, a kiedy wysiadł zachował się jakby już tam był. Przeszliśmy się po terenie - bez wrażenia. No i poszedł do swojego boksu szpitalnego, gdzie wszystko sprawdził, ale koniecznie chciał wyjść. Musiałem zostawić łobuza. Doktor Gniazdowski wykonał sprawnie i fachowo badanie, stwierdził wnętrostwo kanałowe (ulga...) i zapowiedział, że operacja odbędzie się prawdopodobnie jutro.
Myślę o koniu i trzymam za niego kciuki.
Spahis Myślę o koniu i trzymam za niego kciuki.
Spahis Myślę o koniu i trzymam za niego kciuki.
powodzenia oczywiście
pozdrawiam
Bądź dzielny koniu, jak zawsze jesteś Żołnierzom przystoi przyjąć takie rzeczy bohatersko.
A zgubę znajdą. Przecież nic w przyrodzie nie ginie... nawet jaja
Sprawa jest niezwykle tajemnicza. Przy kastracji Adiutant miał wycięte lewe jądro. Doktor upewniwszy się i po zrobieniu dodatkowych badań otworzył pachwinę po prawej stronie, a tam... Znalazł tylko powzrózek nasienny :!: I wygląda to tak jakby usunięte było prawe jądro, choć usunięte było lewe.
Teraz Adiutant przejdzie kolejne badania (Test testosteronowy), a potem operacja na 100 fajerek - otwarcie brzucha.
O rany... A już miałem nadzieję, że będzie po wszystkim...
Życzę wytrwałości i udanego ostatecznie zabiegu. Pozdrowienia dla pacjenta i Właściciela!
Czekamy na wyniki badań.
Strasznie tęsknimy na tym rudzielcem.