Wszyscy nasi bracia mniejsi.. :)
Wszyscy nasi bracia mniejsi.. :)
A to moja psa Matylda (owczarkoniemiecko-dobermano-ridgeback, babka i matka były bardzo kochliwe ) i ruda koteczka Uma, którą mi jej mama przyniosła w zębach pod kołdrę jako takie jeszcze ślepe kurczątko. Niestety dostała rujki i poszła w świat.
Matylda jest wspaniałą aktorką melodramatyczną i kopaczką dołków (a, i jeszcze jest bardzo przekonywująca w roli szalonej sarenki), Uma natomiast chwytała za serce tak po prostu. Najchętniej sypiała zwinięta w nausznik na mojej głowie albo jako etola wokół szyi i dużo czasu spędzała w umywalce.
Fantastyczny duet, szkoda, że koteczka poszła w świat...
Ja byłam psiarzem całe życie, a teraz nie umiem sobie wyobrazić tego życia bez kotów
Nasza trójka:
Bazylia:
Łatek:
podczas swojego ulubionego zajęcia, czyli oglądania tv (tu akurat animal planet :mrgreen
podczas swego drugiego ulubionego zajęcia:
I Pirat, tak się złożyło, że w ukryciu:
Dobranoc
Boże jakie piękne zwierza. My tu sie końmi zachwycamy we wszystkich wątkach, a nasze inne czworonogi takie ładne...
A oto nasz Maaaaaaały Kot zwany równiez Piranijką, z racji swej kwiożerczości i wbijania się zębami w człowieka, z jednoczesnym kuleniem uszu i błyskawiczną ucieczką dzikim pędem przez mieszkanie, która kończy się zrzuceniem wszytskie co się da na ziemię :lol: Pirania w sumie ostatnio złagodniała(na zdjęciach ma może 5-6 tyg), ale teraz ma 3 miesiące i wciąż broi jak sie da(jak przystało na piwniczną znajdę). Z psami bawi się tak, że ja wole na to nie patrzeć, bo kocie paruzy są tuż koło oczu psów, a psie szczęki są wiecznie otwarte i w ich wnętrzu znajduje się kocia głowa - nie wiem jak to jest, że się jeszcze nie pozabijały.
Bitwa z bulterierem :twisted:
Ojej, czemu moja głowa jest mniejsza niż miseczka?
AAA, odejdź jesteś strasznym bultereirem!
Wiem, ze myslisz że jestem twoją kolacją, ale ja się będę bronić do końca! :lol:
Ten biedny bulterierzy różowy nos narażony na strrraszny pazur! Pirania byłaby idealną dziewczyną dla Pirata, z temperamentu i imienia .
Zielona miska w tle jest zapewne własnością Runiego (dobrze odmieniam?) - wnoszę z poobgryzanych brzegów. Czemu one darzą plastik taką bezgraniczną miłością? :lol: Św. pamięci Eliot kiedyś przegryzł mi na pół słuchawkę od telefonu (Mama zadzwoniła, a on był sam w domu i odebrał. Mówi, że słyszała, jak dyszał :mrgreen
Zielona miska jest dużego kota - Białego(tzn to kotka i ma tysiąc imion, ale że ma dużo białego to mówimy na nia Bialec lub Biały ). Bu Biały ma 17 lat i bardzo chorował więc miskę stawialiśmy na stole - teraz jest zdrowy, ale z przyzwyczajenia dalej miska tam stoi zawsze i koty jedzą na naszym stole :roll: Biały i tak jest juz taką staruszką, że ma wiele przywilejów.
Jak znajomi przychodzą, to szybko zestawiam miski i udaję, że koty jedzą na ziemi, ale one i tak wtedy wskakują na stół :lol:
Ale rzeczywiscie bulik pogryzł miskę - bo on siada na krześle jak nikt nie patrzy na niego i sie czai - i jak widzi, że nikt go nie przydypie, to ściaga miskę na ziemie i jak zje żarcie kotom, to ją obgryza :lol:
A Pirat i Pirania - ho ho, to by była para :twisted:
Ojojoj hock: uprasza się nie robić dywaników ze srających kotów :wink: lepiej zwykłą miskę plastikową zaopatrzoną w piasek koci w rzeczonej siodlarni zainstalować
mnie ongiś dokładnie na czaprak narobiły - znam ten ból :twisted:
A naszej Kasi kocur nasikał do kasku,nowego :lol:, a kocica zeżarła wróbla na kamizelce koleżanki :twisted: . Na to chyba piasek nie pomoże. Ale na kupska raczej tak, chociaż ostatnio było 7 kup, więc nie wiem jaką miskę musiałabym wstawić hock: . Ale ogólnie lubię zwierzęta
A u nas właściciel stajni wywalił z domu koty, bo mu któryś sikał i nie wiedział który, i jeden z nich, biały z czarnym uchem, biega mi za koniem na hali non stop i się drze. A jak jeżdżę drążki to mi siada na środek (i nie zsiada jak przejeżdżam). A jak robie zatrzymanie to się ociera koniowi o tylne nogi i mruczy. Niby jakieś urozmaicenie, ale trochę mi utrudnia
A mój kot został znaleziony w piwnicy(był sam), przyniesiony do domu i wsadzony raz do kuwety i odkąd jest - a jest ze 2 miesiące na pewno, nie załatwił się poza kuwetą. Mądre zwierze Jedynym minusem była masa pcheł - ale to straszna, łaziły po całym konie i skakały I miał tasiemca i trzeba było go 3 razy odrobaczać. Nie wiem co on robił przez pierwszych 5 tygodni swojego zycia :roll:
A teraz biegają jak szalone z psem po całym mieszkaniu i wydają takie dzwięki, jakby toczyły bitwe o zycie :twisted:
No to i ja przedstawię swoje smrodki:
Smrodek nr 1. - Grall. Adoptowany z połamaną miednicą.Znaleziony w centrum Warszawy. Po odszukaniu po tatuażu właściciela okazało się,że trzeba mu szukać domu, bo właściciel powiedział,że za debila płacić nie będzie.
Smrodek nr. 2 - Pablo. Kilka miesięcy temu wzięty ze schroniska pod Poznaniem, bo dom był szukany na cito, z racji,że jest to mikro piesek i nie mógł się odnaleźć w schroniskowej rzeczywistości. Oddany przez właścicielkę, która powiedziała,że nie ma czasu na psy.
Cudne, i w zestawie i z osobna . Dobrze, że im się w życiu poszczęściło, tak jak i koteczce Branki, i innym forumowym zwierzakom po przejściach.
Pies tez z hodowli - a starszy kot był dzieckiem kotki przybłędy, która u nas urodziła hehe.
Zawsze się ciesze, że jakies zwierza ze schroniska trafiają do dobrych domów. Gorzej, że we Wrocławskim schronisku jest pełnokocich wirusów i wiele kotów wziętych ze schroniska potem nie przeżywa 3 dni. Ale mam koleżankę, której kot schroniskowy choć chorował strasznie to przeżył i sie dobrze chowa.
Ten nasz maluch też jak przybył do nas to po 3 dniach okazało się,że nosówkę ma. Wet już sugerował uśpienie, bo mały był w stanie agonalnym, ale walczyliśmy do końca i surowicy po całej Polsce szukaliśmy wiedząc,że przy tak zaawansowanej nosówce szanse są prawie zerowe. Udało się i mamy małą piranię w domu.Niestety miesiąc antybiotyków wyjałowił przewód pokarmowy na tyle,że do końca życia musi być tylko na leczniczej karmie
Bulterierzycy juz nie ma...
Mieliśmy przez jakiś czas hodowlę tych miłych psów. Rzeczywiście są bardzo fajnymi towarzyszami o ile je się dobrze traktuje i nie wyzwala się w nich agresji.
Teraz konie mają towarzystwo Kruszek:-) czyli kózek. Kruszka reaguje na imię, pcha się na kolana, wie co oznacza słowo "chodź" lub "idziemy", umie podróżować samochodem oraz daje znać gdy należy zjechać na stację benzynową lub w krzaki .
Daje też pyszne mleko.