Herbata dla konia ?
Herbata dla konia ?
Kiedyś moja koleżanka polewała treściwe ciepła herbatką z termosu, którą przynosiła do stajni. Byłam zdziwiona, ale zauważyłam, ze konie czekały na ten "dodatek". Kiedy myłam oczy F rumiankiem, też przynosiłam pod stajnię napar w termosie- resztę wlewałam do żłobu i F wypijała. Widziałam, ze smakowało . Jeśli chodzi o dziką różę- F sama zjada, wręcz rzuca się na jej młode pędy i kwiatki , a jak są owoce-wcina równo. O tej porze sama je zjadam, ze słoiczków :wink: . Sądzę, ze skoro konie zjadają korę z drzew (wiąz, dąb, wierzba, młode pędy sosny, czasem modrzew) znajdują zimą resztki suchych liści (widzę, ze dąb jest smaczny), to można im dawać substytuty (herbatki ziołowe Herbapolu, susz robiony w domu), choć byłoby najlepiej gdyby miały możliwość dokonania wyboru, bo one najlepiej wiedzą/czują co jest im potrzebne.
Podgrzewane poidła- fajny pomysł, ale mam pytanie- co z wodą w rurkach. To one najczęściej zamarzają. Czasem otulina z pianek i tworzyw nie wystarcza... A poidło jest na szarym końcu.
Moja poza wierzbą kocha kore brzozy. Liście dębowe to też rzeczywiście przysmak, dzisiaj nawet na spacerze spod śniegu sobie wygrzebywała Odkąd nie daję owsa mój koń kocha tego typu rzeczy - bo wcześniej by czegoś takiego jak suchy liśc nie tknęła
Może nie powinnam uogólniać, ale wydaje mi się, ze niektóre konie dokładnie wiedzą co jest do zjedzenia i gdzie szukać, niektóre chciałyby, ale nie maja pojęcia jak znaleźć i jak zjeść. F ma konie prymitywne we krwi i to widać po zachowaniu. Na spacerach czynnie uprawia zbieractwo :wink: . Doskonale się orientuje, ze jedzenie jest nie tylko pod nogami- zrywa z drzew jabłka, gruszki. K natomiast obserwuje koleżankę, naśladuje, ale z tego nic nie wynika: chce, ale nie jest przekonana, ze to dobre. I śmiesznie to wygląda. Moje baby lubią przygotowany przeze mnie susz z owoców i suszone obierzyny z warzyw (przysmaki/nagrody). Ciepłą herbatkę czasem daję- rumianek, dziurawiec. Zimą. W okresie maj- październik same sobie urozmaicają dietę.
A dziurawiec nie jest przypadkiem trujacy?
bo wiem ze napewno jest jako swierza roslina
Dziurawiec dla konia- podawany/jedzony w małych ilościach nie szkodzi. U człowieka i u konia powoduje oparzenia słoneczne i zwiększoną wrażliwość na UV (uważać należy na siwe konie). Właściwie to wszechstronnie lecznicza roślina.. Ma wł. uspokajające i przeciwdepresyjne. Zewnetrznie można stosować na rany które cięzko się goją.
A świeżo zebrany Krwawnik Pospolity odstrasza muchy w stajni! Można go podwiesić pod sufitem. A krwawnika wszędzie pełno.
Ja przez dłuższy czas robiłem herbatę dla konia (codziennie inną), ale na skutek licznych, wymuszonych przerw urlopowych na prowadzenie oględzin oddziałów szpitalnych, zaprzestałem tej praktyki. Ale chyba wrócę do tego. Tylko muszę sobie sprawić termosik.
Jakiejś kolosalnej różnicy nie widziałem, ale koń był zadowolony (zresztą co miał bidulek powiedzieć), więc stosowałem - rumianek, dziurawiec, krwawnik i jeszcze inne. W sumie sześć ziół.
Ja również informację o podawaniu herbatki zalazłam już dawno temu w książce "Porady koniuszego". Zimą dolewałam zwykłą czarną herbatę do zimnej wody - piły chętnie, ale rewelacją dla koniowatych był napar z ziółek działających łagodząco na drogi oddechowe, całość parzyła się ok 10 min we wiaderku, a po ostudzeniu lądowała wraz z owsem w żłobie, a po stajni rozlegało się mlaskanie!
Oj, Duchowa, z tego co wiem kac, jakiego doświadczają zwierzęta po znikomej ilości alkoholu jest paskudny. Nie dawałabym im, wystarczy, że my się trujemy
W Niemczech w sklepach jeździeckich jest specjalne piwo dla koni bezalkoholowe Ja dawałam czasem koniowi odrobine Carmi do paszy, koń zajadał ze smakiem, a ja skutków negatywnych nie widziałam, ale że teraz Carmi mi nie smakuje, to go nie kupuje i się z koniem nie dzielę
Mój koń herbatke czy piwo to prosze bardzo, ale na pasze różne sie wypina - sieczki nie dojada, kukurydze kiedyś jak jej dawałam nie wyjadała, woli słomę od siana, ale lubi liście wygrzebac ze śniegu... - i zrozum tu to zwierzę :lol:
haha, dobre....ale wcale sie nie dziwie bo jak juz poznala z BUTELKI ZLA -piwo- to na co jej jakas tam sieczka, czy sianko....teraz trzeba uwazac, zeby kiszonych ogorkow nie kradla z talerza!
U mnie Lunka rzucala sie na smalec albo nalesniki, albo na cokolwiek co bylo na talerzu pozostawione na stole latem...na szczescie to minelo, i smalec omija szerokim lukiem. Szok.....
Off top..
To moja namiętnie lubi wylizywać ruszta po grillowaniu... Nie wiedzieć czemu ale jak chodzą luzem po podwórku to Amera zakrada sie do altanki i namiętnie okupuje grill... No i przy okazji zostawia kupkę :? a później mnie się od mamy obrywa :wink:
kontynyacja off topu: kiedyś koń pożarł spalone na węgiel grzanki z żóltym serem. Tak spalone że psy nie chciały!
Ruszt to i moja kiedyś wylizywała jak rodzina była na grillu w lesie koło stajni - myślę, że konie lubią lizać ruszt bo jest słony od tych tłuszczu z mięs. ALbo lubią spaleniznę jak koń Magdy - a może w ogóle czegoś im brakuje jak jedzą węgiel?
noo z pewnoscia i piwka czasami im brakuje skoro pija....
moim brakuje lakieru metalicznego w kolorze niebieskim ...wygryzly mi autko .....dosc dokladnie. Jak dobrze, ze wreszcie mam pastuch dzialajacy w mroz!!!!!!POTRACILAM JUZ WSZYSTKIE ZNIZKI....w ubieglym roku koniki zakochane w samochodzie uszkodzily go rowno 5 razy.
W tym bylo kopniecie Lunki w tyl auta...ludzie z serwisu zachodzili w glowe jak mogla powstac az tak dziwna szkoda....no., po jakims czasie sie przyznalam :oops: