Sylwester i fajerwerki- jak chronic konie?
Sylwester i fajerwerki- jak chronic konie?
Biedny chłopak, nie dośc ,ze pewnie będzie musiał sprzątać dom po Sylwku , to jeszce nawet frajdy z petard nie będzie miał
troche się wykosztowałaś, ale przynajmniej spokojniejsza będziesz
Duchowa!! jestes WIELKA!!!
To się nazywa wziąć byka za rogi :!: Brawo :!:
Czego się nie robi dla swoich Przyjaciół !!!
Ja Nowy Rok zawsze witam w stajni.(sąsiedzi uwielbiają fajerwerki). Jestem wtedy spokojniejsza a i konie ze mną też.
Z moich doświadczeń zauważyłem, że tylko w wyjatkowych wypadkach konie reaguja paniką na wystrzały. Czasem przestraszą sie nieco pierwszego głosnego huku, ale jeśli jest to cała seria później, to na ogół obojętnieją i zajmują się na powrót sianem.
Oczywiście, przyzwyczajenie konie do wystrzałów i huku jest jak najbardziej wskazane, nie tylko w zwiazku z Sylwestrem i powitaniem Nowego Roku, ale po prostu dla własnego i konia bezpieczeństwa. Nieraz przecież się zdarza że w pobliżu w ciężarówce wystrzeli "guma" albo natkniemy się na jakichś dowcipnisiów w dzień odpustowy...
Z moich koni zdecydowana wiekszość jest ostrzelana i przyzwyczajona do wybuchów i fajerwerków oraz salw honorowych (taka kolej rzeczy gdy uczestniczą w paradach, defiladach itd), a jeżeli większość koni nie reaguje na takie bodźce, to i te bardziej płochliwe są spokojniejsze.
Myślę, że tok rozumowania i podjęte przez Duchową Przygodę działania mają ogromny sens, bo po prostu trzeba koniom pomóc poznać potencjalne źródło stresu i pozwolić i powoli doń przywyknąć.
Swoją drogą intryguje mnie, że o wiele mniej koni reaguje paniką na wystrzały, niż psów. Konie są przecież z natury bardziej płochliwe i skłonne do salwowania się ucieczką w razie paniki, a psy są mięsożercami z pewnymi cechami drapieżnika. Nie znam zbyt dobrze niuansów psychologii psów, ale zastanawiam się jak to można wytłumaczyć.
Może ktoś ma większą wiedzę na ten temat to chętnie poproszę o wyjaśnienie
Witałam Nowy Rok z końmi, w stajni. Wszystkie były spokojne.
Jeszcze raz wszystkim SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU 2010 !!!
W tym roku było zdecydowanie spokojniej ....
Duchowa... i jak koniki ?
żyjemy, nawet niezle....dzieki za mile slowa! I wszystkiego NAJ w Nowym Roku,
koniki spokojnie zniosly fajerwerki sasiadow, bo moj syn nie mial juz na nie ochoty, a nikt z gosci /liczba sie zmniejszyla jakos// nie mial zadnych ze soba.
W kazdym razie trud sie oplacil, bo przed chwilka tuz za mniejszym laskiem ktos urzadzil sobie pokaz sztucznych ogni: hucul ciagle jest pobudzony, ale nie spanikowany. Nahajka ma to gdzies, Lunka obserwuje , ale stoi spokojnie.
Ja mysle, ze wczesniejsze strzelanie z wiatrowki oswoilo troche moje konie z podobnymi halasami, i latwiej bylo je tez przyzywyczaic.One i w tamtym roku az tak jak huculek nie szalaly.
Kupie sobie porzadny pistolet hukowy i bede hucula oswajala.
Ale powiem szczerze, ze troche jestem zdziwiona, wszytskie dotychczasowe huculy , jakie znalam byly bardzo odwazne! Ten jest inny. Moze to skutek choroby, kon ktory czuje, ze jest slabszy moze bac sie bardziej bo jest tez bardziej narazony na atak drapieznika.
Tak czy inaczej poszlam chyba dobrym tropem......i mamy to za soba. A troche przed soba, jako insiracja do zabaw nowymi halasami.
Duchowa , a ja się zastanawiam, ile psów po sąsiedzku Twoje wystrzały doprowadziły do trzęsawki hi hi hi...
Żartuję, mam nadzieję, że, jak w filmie - "żadne zwierzę nie ucierpiało podczas kręcenia" :-)
Można od razu noworoczne postanowienie zrobić. Co trzy dni przy karmieniu koni: salwą - ognia! I na kolejnego Sylwestra konie nawet się nie obudzą 8)
Nas tu bardziej martwiły wystrzały ze względu na biedne zwierzaki w lesie, o których nikt nie pomyśli (u myśliwych było najgłośniej, nota bene, ale oni to jakby ponad prawem się znajdują; czego zresztą nigdy nie zrozumiem).
Pozdrowienia z lasu // Bartel
Z tymi psami to nie takie śmieszne, Bartel.
Nawet nie masz pojęcia (a może i masz, skoro myślisz o zwierzynie leśnej), jak psy cierpią z powodu tych głupich fajerwerków. Ile błąka się po świecie, bo w panice uciekały, gdzie "pieprz rośnie" a potem traciły orientację.
No cóż,człowiek to taki stwór, który bardzo lubi myśleć tylko o sobie, a że wokół dzieje się krzywda zwierzętom, to co to kogo obchodzi !!! Ważne, że się przez chwilę zabawi głośnymi i kolorowymi wystrzałami, a takie przestraszone psy błąkają się potem bardzo długo i głodują, i marzną, i nie mają co pić, bo woda w kałużach zamarznięta, i tęsknią, i... cierpią !!!
Nasz pies miał w tym roku pierwszego sylwestra i spodziewałam się paniki, ale wypuściliśmy go do ogrodu i przegonił z nieba wszystkie rakiety - taki gieroj! W ogóle się nie bał, był za to nieźle oburzony :) Ostatnie petardy obszczekiwał z uśmiechniętą mordą, taki był z siebie dumny, że hej :)
Są też takie, które petardę by najchętniej aportowały. Ale bardzo dużo psów jednak się boi wystrzałów.
nie mam pojecia co z psami: moje dotychczasowe sie nie baly, w poblizu psow nie ma, sa za lasem jakies 2 km ode mnie w liczbie 3 , ale to psy mysliwych i obstrzelane sa.chyba.Zreszta to nie moja sprawa.
Moje dotychczasowe psy nie baly sie jak powiedzialam, dlaczego, nie wiem, nie mam pojecia,nie odczulalam. Bo i fajerwerkow wtedy jakos mniej bylo.
Zwierzyna lesna owszem, moze sie bac, ale ona jest na wolnosci, wiec sobie sie oddala, mysle, ze juz po pierwszych delkikatnych petardach. Nie jest tak, ze oddala sie na zawsze, bo widze , ze po strzalach mysliwych, w okolicach ambon - i tak za jakis czas powraca.
Myslalam TYLKO o swoich koniach. Mam taki wlasnie poglad: zeby myslec o swoim, nad swoim podworkiem pracowac, a nie sprzatac- cudze. Jestem egoiistka i prymitywistka haha. I dobrze mi z tym....no coz, kazdy ma jakies wady... :lol:
Ja ostatnio jeździłam po polu i kretyn myśliwy strzelił jak byłam blisko budki - jest koło nas koło łowieckie, a myśliwi lubią zabawy w płoszenie koni i straszenie ludzi z psami. Branka lekko się spięła, ale nie zareagowała na huk i po kilku sekundach szła dalej luźna i spokojna. Ale kiedyś jak była młodsza to bała sie różnych huków - ja nie reaguję w takich sytuacjach i ona wtedy tez traktuje to jako coś normalnego.
Krystyna Kukawska Z tymi psami to nie takie śmieszne, Bartel.Tak się składa, że mam - owszem, mam pojęcie.
Nawet nie masz pojęcia (a może i masz, skoro myślisz o zwierzynie leśnej), jak psy cierpią z powodu tych głupich fajerwerków.
Krystyna Kukawska Z tymi psami to nie takie śmieszne, Bartel.Tak się składa, że mam - owszem, mam pojęcie.
Nawet nie masz pojęcia (a może i masz, skoro myślisz o zwierzynie leśnej), jak psy cierpią z powodu tych głupich fajerwerków.