Hipologia

Pełna wersja: Konie zimnokrwiste - mówić DUŻYMI literami??
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3 4
Znalazlam jeszcze zdjecia z wystawy w Plocku Smile
Po 3 miesiącach pracy pojechaliśmy pierwszą L-kę Tongue
Gdyby nie moja pomyłka, bylibyśmy pierwsi . ... a tak byliśmy drudzy .
Jestem dumna , choć wynik niezbyt ciekawy (więc nie będę się chwalić ) i konkurencja niewielka Big Grin
Najgorsza była rozgrzewka, koń był bardzo sztywny, po pierwszych galopach się uspokoił i mogliśmy zacząć pracę właściwą... niestety wszystko trwało bvardzo długo(przerwy pomiędzy przejazdami... czy zawsze tak jest?) i na czworobok wjechałam już "ostygnięta".
Ale jak na pierwszy raz ,było super Smile

edit: dzisiaj skoki 65 cm na czysto Smile
nie czytałam wszystkiego tylko wstęp, ale przeczytam i powiem:d a naraze tylko powiem, ze ja jako osoba uząca sie na tych koniach jeździć mówię, ze jestem ich wielką pasjonatką. Są to kolei bardzo odważne i inteligentne wbrew pozorom. Mimo swego ociężałego wyglądu potrafią skakać. kobyłka mojego brata w korytarzu w wieku 3-4 lat skoczyła ok 120cm! gdzie sama ma nie całe 150 cm!Smile w teorii te konie nie skaczą..

edit:


Teraz przeczytałam wszystko i widzę, że powstawiane zdjęcia zimnych to ja sie pochwalę swoimi hihiBig Grin
[Obrazek: 62803187.jpg]
To jest moja mała miłość -Opisanka ur.4.04.2010r (dlatego takie imięBig Grin)

[Obrazek: 61375812.jpg]

To jest inst wsiadania na konia. Nie przerażać się. Ona jest tak nauczona, bo jak miała rok czy 1,5 miała rozcięt nogę i musieli coś tam przy niej robić.

[Obrazek: 16018681.jpg]
Tak się zaczynałam uczyć. Na oklep(tylko kocyk) Smile
[Obrazek: 51947477.jpg]
to robione w te lato fotka
po lewej strażak OSP koń zimnokrwisty
-Dzika
po prawej ja na koniu profesorze -Bułanka

[Obrazek: 23633021.jpg]
Moje pierwsze prowadzanie. Z tym koniem to sama przyjemność:nie depcze, sama idzie tak, ze w momencie gdy mamy dzieci 2 letnie ja mogę trzymać dziecko ona idzie grzecznie do przoduSmile

[Obrazek: 57913860.jpg]
Czy ten konik kopie?

[Obrazek: 57195594.jpg]
Czy ktoś tu widzi wędzidło? Na fotce moja bratowa. Obecna ich także właścicielkaSmile
Pojechała tak w odwiedziny do koleżankiSmile)
[Obrazek: 55908142.jpg]
to był mój 1.wszy raz na tym koniu. Od tamtego czasu stala sie moją ukochaną. Z nią skoki, wejście do wody,, tereny, wyścigi. wszystkoSmile)
pasiak92 napisał(a):Moje pierwsze prowadzanie. Z tym koniem to sama przyjemność:nie depcze, sama idzie tak, ze w momencie gdy mamy dzieci 2 letnie ja mogę trzymać dziecko ona idzie grzecznie do przoduSmile
Bez obrazy, ale za sposób prowadzenia tego konia dostałabyś ode mnie po łapach. Na koniu siedzi dziecko!
Nie trzymamy ręki w kieszeni i prowadzimy konia trzymając prawą ręką przy pysku, a lewą koniec wodzy (na kciuku i w zaciśniętej pięści).
Powtarzam się: znajdź inną stajnię i instruktora, który zwraca uwagę na szczegóły (bardzo ważne - moim zdaniem). Podstawy to fundament, bez którego trudno jest zbudować solidną i fachową wiedzę.

Poza tym "grubaski" sympatyczne. :wink:
To było moje PIERWSZE prowadzanie dlatego dostałam konia profesoraSmile)Smile to raz
Te dziecko siedziało u nas już po raz któryś to dwa
Ja go nie trzymałam ani nie asekurowałam tylko dlatego, że jego ojciec w tym momencie robił zdjęcie dla niegoSmile)
A głupio by wyglądałoSmile) dzieciak bardzo dobrze się trzymał i z tego co kojarzę jeździł wcześniej na kucykach samSmile)
pasiak92 napisał(a):To było moje PIERWSZE prowadzanie dlatego dostałam konia profesoraSmile)Smile to raz
Te dziecko siedziało u nas już po raz któryś to dwa
Nie rozumiemy się. Ja nie oczekuję tłumaczeń, nie czuję się do nich w żaden sposób uprawniony. Stwierdzam po prostu jak U MNIE sprawa by wyglądała.

Inna rzecz, że nie ma znaczenia ile razy dziecko było na koniu.
Ja mam już doświadczenie z połamanymi rączkami u dwojga dzieci - byłem tego świadkiem i wiem, że znalezienie się w złym miejscu w nieodpowiedniej chwili zdarza się - zgodnie z prawem Murphy'ego.
Jeżeli zależy Ci na odpowiedniej edukacji, a nie tylko na kontakcie z końmi - poszukaj fachowców.
Dobrze. Dziękuje za zwrócenie uwagi, ale z TYCH koni nigdy nie zrezygnujeSmile Nawet jak bym u samego pana inst W.M była pod opieką nie zrezygnowała bym z tych koniSmile Z nimi spędziłam piękne chwile, one mnie wszystkiego uczyłySmile a mogę nawet zaryzykować stwierdzeniem, zę gdyby nie one wątpie bym byłą taka jaka jestem terazSmile
nikt nie każe Ci rezygnować....tylko żebyś nie przenosiła tych zachowań na inne konie, powinnaś od początku uczyć się zachowań prawidłowych, ten koń zapewne nie ma zamiaru się spłoszyć Tongue ale gdyby to był inny koń , to by Ci sie po prostu wyrwał, nie miałabys szans go utrzymać, dziecko by spadło...


konie zimnokrwiste faktycznie mają w sobie to coś co budzi zaufanie, taki spokój, mądrośc i cierpliwość. ... wiem to po moim chłopaku , którego za chrakter po prostu ubóstwiam i mam nadzieję,że jeszcze długo będę mogła z nim wspólpracować.
wiem na pewno ,że gdy będę miala okazje miec konie, to kupię lub przyjmę jakiegoś cięzszego konia np belga Smile
właśnie "gdyby"Smile
Przy koniach gorącokrwistych to ja bym miała jeszcze jedną osobę do tegoSmile Zresztą nawet w wypadkach gdy konie były wystraszone chodziliśmy po 3 osoby. jedna trzyma konia dwie dziecko, albo czasem jak było małe rok czy dwa latka to sami wsiadaliśmy trzymając dziecko a druga osoba prowadziłaSmile)
gdybac zawsze można... ja też RAZ zaufałam kobyłce, dziecko kierowało koniem, miało radochę i kobyła RAZ też się spłoszyła, choć zrobila jeden krok galopu a dziecko się utrzymało ,to potem sciągnęło je w dól za wodze;/bo sie schyliła .. nigdy nie popełnie tego błędu... GŁUPOTA!!!!!!
na szczęscie nic sie nie stało ... uff
pasiak92 napisał(a):właśnie "gdyby"Smile
Przy koniach gorącokrwistych to ja bym miała jeszcze jedną osobę do tegoSmile Zresztą nawet w wypadkach gdy konie były wystraszone chodziliśmy po 3 osoby. jedna trzyma konia dwie dziecko, albo czasem jak było małe rok czy dwa latka to sami wsiadaliśmy trzymając dziecko a druga osoba prowadziłaSmile)
Nie ma konia ani żadnego innego zwierzaka, któremu można bezkrytycznie ufać. Tu, jak sądzę, odezwą się inni, wiekiem i doświadczeniem być może bardziej kompetentni ode mnie (cóż znaczy moje, z górą, ćwierć wieku obycia z końmi) :lol:

Whisperer13 ma rację: gdybać zawsze można, ba! - nawet trzeba. Szczególnie, gdy odpowiadamy za bezpieczeństwo innych osób.
Zaś co do prowadzenia konia i ręki w kieszeni... Kiedyś za noszenie rąk w kieszeniach zaszywano kieszenie lub kazano nosić kamienie (w skautingu, u nas w harcerstwie również). Przy koniu natomiast to zwyczajnie niebezpieczne, nawet najspokojniejszym.
U mnie są ślązaki, typ konia karetowego, jak to dawniej określano, czyli takie pół-grubaski :lol:
Mimo, że spokojne i zrównoważone, nie pozwalamy sobie nigdy na niepotrzebną brawurę.
To było POZOWANE
I tyle mi starczy, bo widzę, ze cokolwiek bym powiedziała to i tak będzie odwrotnie odebrane. Wiem, ze jestem w tych sprawach żółtodziobem. Wtedy jeszcze gorszym, bo to zaledwie 4 miesiące bycia z końmi, ale wtedy tym bardziej zastanawiałam się nad tym wszystkim.
No i masz - się obrażają Sad
A nie to, zapewniam, było moją intencją.
Widzę u Ciebie prawdziwą pasję. I to jest wspaniałe, a i rzadkie dziś u młodych ludzi. Szkoda byłoby, żeby Twoje dobre chęci i żar poszły na niepotrzebne manowce. Tylko o to mi chodziło. Po prostu: najlepiej jest uczyć się na cudzych błędach.
Ale OK - powstrzymam się od porad. Wiem, że "dobrymi chęciami piekło jest wybrukowane". :wink:
no ja rozumiem, tylk nie zawsze mogę to odpowiednio dobrać w słowa.
Konie były moim marzeniem. Kiedyś takim bardzo bardzo baaardzo odległym, że nigdy nie przypuszczałam, że będe jeździć.
Być mozę zmienię stajnięSmile To nie ode mnie zależne dlatego się modlę, bo tam jest trenerka i by było lepiejSmile))
ale cóż wola niebaSmile
Stron: 1 2 3 4