12-19-2008, 09:16 AM
:wink:
W związku z tym, że Święta się zbliżają, a kocham gotować (i jeść) , mam pomysł. Podzielmy ciekawymi przepisami na różne smaczne potrawy dla nas i dla naszych koni (lizawki, ciasteczka i cukierki).
Stajenny niedawno pozwolił mi zabrać nieco gniecionego owsa na żur. Troszkę się zdziwił, ale jak już spróbował, to chyba mu zaniosę jeszcze :wink: jak już się ukisi nowy zakwas:
3-4 kubki owsa gniecionego (mogą być płatki owsiane), można dodać mały kubek mąki razowe żytniej, kromka chleba razowego, kilka ząbków czosnku. Zalać to wszystko letnią, przegotowaną wodą (w dużym słoju lub glinianym garnku) trzymać w ciepłym miejscu aż do pojawienia się piany, bąbelków i kwaśnego zapachu.
Potem cedzę wszystko przez durszlak, lubię jak wpadają większe śmieci bo żur ma przaśny wygląd, a otręby jeszcze nikomu nie zaszkodziły. Po odcedzeniu wygniatam całą wodę z pozostałej "pulpy" ile mam siły w dłoniach.
Zagotować (mieszać, bo jak dość gęste to lubi przywierać do dna garnka), dolać wody- zależnie od skondensowania zakwasu, posolić, dodać majeranek i to co kto lubi. Uwielbiam taki żur z jajem, ziemniakami, dobrym chlebem. Jeśli się gdzieś przemyci, to i z kiełbasą, ale akurat staram się nie jeść mięsa. Super potrawa- zupa i drugie w jednym.
Przepis na oko więc można modyfikować.
W związku z tym, że Święta się zbliżają, a kocham gotować (i jeść) , mam pomysł. Podzielmy ciekawymi przepisami na różne smaczne potrawy dla nas i dla naszych koni (lizawki, ciasteczka i cukierki).
Stajenny niedawno pozwolił mi zabrać nieco gniecionego owsa na żur. Troszkę się zdziwił, ale jak już spróbował, to chyba mu zaniosę jeszcze :wink: jak już się ukisi nowy zakwas:
3-4 kubki owsa gniecionego (mogą być płatki owsiane), można dodać mały kubek mąki razowe żytniej, kromka chleba razowego, kilka ząbków czosnku. Zalać to wszystko letnią, przegotowaną wodą (w dużym słoju lub glinianym garnku) trzymać w ciepłym miejscu aż do pojawienia się piany, bąbelków i kwaśnego zapachu.
Potem cedzę wszystko przez durszlak, lubię jak wpadają większe śmieci bo żur ma przaśny wygląd, a otręby jeszcze nikomu nie zaszkodziły. Po odcedzeniu wygniatam całą wodę z pozostałej "pulpy" ile mam siły w dłoniach.
Zagotować (mieszać, bo jak dość gęste to lubi przywierać do dna garnka), dolać wody- zależnie od skondensowania zakwasu, posolić, dodać majeranek i to co kto lubi. Uwielbiam taki żur z jajem, ziemniakami, dobrym chlebem. Jeśli się gdzieś przemyci, to i z kiełbasą, ale akurat staram się nie jeść mięsa. Super potrawa- zupa i drugie w jednym.
Przepis na oko więc można modyfikować.