Julie napisał(a):Magdo Gulina:
Przepraszam, że się tak upominam o odpowiedź, ale myślę, że może przeoczyłaś, że skierowałam pytanie także do Ciebie, wiec powtórzę:
Jak określiłabyś stopień wyszkolenia swoich koni?
Jakie ćwiczenia wykonujecie na lonży bez lonży?
Czego się nauczyły, co osiągnęły?
Czego jeszcze planujesz jeszcze je w ten sposób nauczyć/co osiągnąć?
Przepraszam, rzeczywiście przeoczyłam.
Ale i tak mam kłopot z odpowiedzią
Nie wiem, jaki jest stopień wyszkolenia moich koni- nigdy nie przeszły żadnego publicznego sprawdzianu.
Przypuszczam, że nie przeszłyby żadnego konkursu , bo nie były do tego przygotowywane .
Ja niewiele umiem, więc konie dostosowały się do mojego poziomu.
Gdyby wsiadł na Kubę dobry jeździec, to pewnie wydobył z niego więcej, oczywiście w ramach możliwości konia.
Za to może wsiąść na niego każde dziecko , czy dorosły, który nie będzie udawał, że potrafi jeździć , da koniowi wolną rękę.
Kuba wtedy będzie uważny , spokojny - nie bryknie , nie zrzuci.
Przewiezie bezpiecznie.
Kuc jest chyba bardziej wrażliwy- ale małe dziecko woził z dumą i bardzo, bardzo uważnie.
Jeśli chodzi o lonżowanie.
Kiedy poznałam konie, to Kuba był krótko uczony na lonży- chodził tylko w prawo , stęp i kłus z zadartą głową i najchętniej uciekał.
Kuc był zupełnie surowy.
Ja uczyłam siebie i jego lonżować.
Najtrudniej było nauczyć go samodzielnego ruszenia - czekał na mnie , żeby iść za moimi plecami.
Potem poszło szybko - wszystkie chody, zmiany kierunku.
Lonżowanie było zamiast jazd, bo nie wiedziałam co z nim zrobić.
Jak zaczęłam na niego wsiadać, to lonża poszła w kąt.
Kubę też lonżowałam rzadko , głównie na chambonie.
Lonżownik służy głównie do ruszenia koni , uczenia reakcji na mowę mojego ciała, głos.
Oczywiście to poznawanie jest wzajemne , a brak lonży tylko to ułatwia - używam przeważnie bata do lonżowania , bo łatwiej kierować z odległości.
Oczywiście biegają po drągach , więc podnoszą nogi , uważają.
Ćwiczymy na środku zwroty, cofania - różnie .
To głównie gimnastyka, bo one są posłuszne
Cytat:Cejloniara: Dzięki za link :-)
No to mam:
1." Koń nie jest w stanie utrzymać równowagi tylko przy jednostronnym nacisku samej liny."
Nie rozumiem. Czy ktoś rozumie i się zgadza?
A czy koń jest w stanie utrzymać równowagę na kole bez liny? Jak tak, to na linę nie trzeba przecież wywierać nacisku zaburzającego równowagę...
A ja zgadzam się z tą opinią.
Tak przynajmniej było z kucem.
Rzeczywiście ,na początku szukał oparcia na jednej lonży - kłus i galop, to wręcz na niej leżał.
Poluzowanie liny w tym momencie pozbawiało go równowagi.
Mam wrażenie , że biegając luzem po kole jest mu dużo łatwiej , zwłaszcza , że biega wygięty w przeciwną stronę ( był o tym wątek).
W takiej sytuacji , wygięcie mu głowy do wewnątrz za pomocą lonży , musi tę naturalną równowagę zakłócić , bo zad zostaje na "starym" miejscu.
Może tak jest tylko na początku szkolenia- nie wiem.
Jeszcze refleksja.
Lonża to małe koło - a przecież nie powinno się pracować z młodym koniem na małych kołach- prawda?
To przecież niszczy stawy , może powodować inne szkody.
Nawet jak jeździ się wierzchem, to zaczyna jazdy na dużych kołach , stopniowo zmniejszając.
Dlaczego więc młode konie, często 1,5 roczne, czy dwulatki zmusza się do biegania po ciasnych łukach?