Hipologia

Pełna wersja: Higiena końska, czyszczenie, mycie itp.
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3 4 5
Dzięki.Czyli tam zaglądać nie będę.
żeby arab miał charakter taki jak moja klacz, i takie do mnie zaufanie....tobym go wprowadziła do łazienki i wyszorowała. Ale nie z nim takie numery!

Bo kobyłka już mnie odwiedzała w domu...
Cytat:Dzięki.Czyli tam zaglądać nie będę.
Zaglądać czasem jednak trzeba.
U siąsiada kobyła miała potworne zapalenie i ledwo z tego wyszła.
Poza tym to klacz powinna być przyzwyczajona do dotykania w "tych" miejscach,czasem po porodzie trzeba sprawdzić sutki i wtedy problem bo koń kwiczy,kopie..
Pamiętam jak koleżanka kupiła ogiera.Dzwoni do mnie spanikowana,bo ktoś ją uświadomił,że przydało by mu się puzdro wymyć wsadzając poprostu rękę i wyciągając a ona dalej nie wie jak :wink:
Zrób ankietę ile osób myło puzdro swojego konia, zdziwisz się jak mało. 8)
dakron napisał(a):Zrób ankietę ile osób myło puzdro swojego konia, zdziwisz się jak mało. 8)
No mnie się też tak wydaje,że mało.
Konie są tak dobrze anatomicznie skonstruowane,że chociaż się np.nie wylizują jak psy czy koty-to miejsca intymne mają czyste.U klaczy srom jest chyba wewnętrzną stroną ogona czyszczony?
mój arab siano i słomę nawet w puzdrze przechowuje! Muszę delikatnie stamtąd wyciągać...

No bo w pysku to zawsze ma jakieś sianko, nawet jak nie je! W ogóle jest taki dziecinny...
dakron napisał(a):Zrób ankietę ile osób myło puzdro swojego konia, zdziwisz się jak mało. 8)

Oj chyba nie tak mało. Może tylko niewielu sie do tego 'przyznaje' , bo to takie dość intymne.
Uważam , że konie żyjące w naturze radziły sobie poprzez kąpiel w rzekach , stawach.
Teraz większość nie ma dostępu do wody w sensie kąpieli...albo sporadycznie.
U poprzednich właścicieli konie miały możliwość pławienia się , zwłaszcza w drodze do stajni. U mnie takiej możliwości nie ma.
Mój krówek potrafił sam się "upomnieć " o higienę . 8) Przy czyszczeniu podnosił tylną nogę jak pies i jak go "tam " delikatnie drapałam , to robił "tapira".Wtedy właśnie domyśliłam się , że trzeba chyba mu myć i puzdro. Był przeszczęśliwy. 8) Nie używałam żadnych mydeł.Bałam się o podrażnienia , więc w związku z tym myłam w czystej ciepłej wodzie , gąbką i miękką ściereczką . A na koniec w użycie poszły husteczki do niemowlęcej pupki ...rumiankowe. :lol:
Hucusiowi też myłam , pomimo tego , że się nie upominał. Był zaskoczony , ale bez żadnych przeszkód pozwolil mi na tak intymną higienę.
Dobrze,że mam kobyłę.Ma humory,zmienne nastroje ale nie ma puzderka!
Dioda napisał(a):Oj chyba nie tak mało. Może tylko niewielu sie do tego 'przyznaje' , bo to takie dość intymne.

Ja myłam kucowi kilkakrotnie latem, jak go słoma podrapała.
Kuba nie jest jeszcze na to gotowy, poza tym, z tego co widzę, to ma czyściutko
Ale one sobie znakomicie radzą i bez mycia, bo często wystawiają członki w czasie drzemki i wietrzą Big Grin
Hadriana napisał(a):Było, nawet dr Okoński o tym pisał. Pełni rolę ochronną i nie powinno się tego usuwać.
A ja też nigdzie nie doczytałam o tym "tłustym spomiędzy piersi". Wydawało mi się, ze był mowa tylko o puzdrze i sromie. Pamiętasz może, gdzie dokładniej o tym było?
Bo jak na mój babski rozum, to w naturze bądź co bądź swoistą "higienę" zaprowadza tam źrebak.
Fakt, pan dr odnosi się tylko do puzdra i sromu, ale wcześniej rozmawiamy i o cycuszkach Smile. Ja o ochronnej roli smegmy u klaczy czytałam wcześniej w paru artykułach w niemieckiej końskiej prasie.
Co nas oczywiście nie zwalnia od kontrolowania, czy wszystko gra Smile.
Gaga napisał(a):... Mi nie przeszkadzają trociny w ogonach na pastwisku - jak wracam, to praktycznie nic już nie ma :-)
Gaga, jestem z Tobą, a nawet posunę sie dalej. Nigdy mi nie przeszkadzają. Jeśli chodzi o czyszczenie, to zwracam uwagę na rejony pod siodłem i popręgiem i kopyta. A reszta? Raz tak, raz inaczej. Mój stosunek do czyszczenia określony jest w podpisie. Co oczywiście nie znaczy, że nie podziwiam tych, którzy czyszczą często i dokładnie. Ale to taki podziw dla czegoś nieosiągalnego.
Aż się głupio poczułam . Bo ja czyszczę codziennie. Fakt , że tego , którego nie biorę do jazdy , tylko plastikowym iglaczkiem , ale zawsze . No i kopyta - musowo.
Boję sie po prostu , że po kilku dniach "nieczyszczenia" uzbiera się tyle , że później jednorazowo to doczyścić będzie sporym problemem. Tym bardziej , że obydwa nie należą do koni , które na widok błotka , mówią FE . :twisted:
Dioda, mam nadzieję, że nie poczułaś się głupio z powodu tego, co napisałam. To raczej ja powinnam czuć się głupio. Ale mówię sobie tak: skoro koniowi nie przeszkadza, to dlaczego ma mi przeszkadzać. Pewnie, że jak jest strasznie ubłocony, to czyszczę, zeby zeschnięte błoto nie pyliło i kurzyło.

Natomiast gdybym miała konia siwego, to bardzo by mnie drażniły żółte plamy i pewnie bym z nimi walczyła. I dlatego, mimo że siwe jako takie bardzo mi się podobają, mam nadzieję, że Truskawka nie wysiwieje (matka siwa).

A tak a propos siwienia: do jakiego wieku wisi nade mną groźba wysiwienia Truskawki? Jej pełna siostra zaczęła siwieć zaraz po urodzeniu. Czy jak Truskawka do tej pory nie (w lutym skończy 3 lata), to znaczy, że niebezpieczeństwo zażegnane?
Trusiu , to nie Twoja wina ... ze mnie wyszła końska" mamusia". :oops:
No , bo tak na babski rozum ... my się czeszemy codziennie. Nie tylko w celu kosmetycznym , ale także pielęgnacyjnym. W końcu codzienne czesanie to równomierne " natłuszczanie " włosów , usuwanie złuszczonego naskórka i martwych włosów , a także codzienny masaż skóry głowy.
czy można to w jakiś sposób odnieść do sierści ?
Stron: 1 2 3 4 5