Hipologia Kategoria Konie chcą nas rozumieć Psychologia konia

Psychologia konia

Psychologia konia

Strony (5): 1 2 3 4 5 Dalej
Jacob Spahis

Posting Freak

2,301
04-26-2011, 11:11 AM #1
Temat ten przewija się nieustannie w wielu wątkach, ale do tej pory nie doczekał się odrębnej dyskusji. Tymczasem kwestia psychologii konia jest jedną z najważniejszych i w moim przekonaniu w istocie podstawową, która wymaga zastanowienia. Zapraszam do dyskusji. Smile

<r>"Naprzód z długą swobodnie opuszczoną szyją o rozluźnionych, lecz elastycznych mięśniach, z lekkim przodem, czułym pyskiem i sprężystym zadem!" (<I><s></s>A. Królikiewicz<e></e></I>)<br/>
<br/>
<URL url="http://www.bazakoni.pl/horse_86431.html">http://www.bazakoni.pl/horse_86431.html</URL></r>
Jacob Spahis
04-26-2011, 11:11 AM #1

Temat ten przewija się nieustannie w wielu wątkach, ale do tej pory nie doczekał się odrębnej dyskusji. Tymczasem kwestia psychologii konia jest jedną z najważniejszych i w moim przekonaniu w istocie podstawową, która wymaga zastanowienia. Zapraszam do dyskusji. Smile


<r>"Naprzód z długą swobodnie opuszczoną szyją o rozluźnionych, lecz elastycznych mięśniach, z lekkim przodem, czułym pyskiem i sprężystym zadem!" (<I><s></s>A. Królikiewicz<e></e></I>)<br/>
<br/>
<URL url="http://www.bazakoni.pl/horse_86431.html">http://www.bazakoni.pl/horse_86431.html</URL></r>

Bronze

Junior Member

48
04-26-2011, 06:48 PM #2
Spahisie - a jaki aspekt dokładnie Cię interesuje? Temat rzeka...
Mozna porozmawiać o ośrodkowym układzie nerwowym, układzie limbicznym odpowiedzialnym za zachowania instynktowne, o warunkowaniu instrumentalnym i pamięci długotrwałej, o rodzajach temperamentów i cechach im przynależnych..

<t></t>
Bronze
04-26-2011, 06:48 PM #2

Spahisie - a jaki aspekt dokładnie Cię interesuje? Temat rzeka...
Mozna porozmawiać o ośrodkowym układzie nerwowym, układzie limbicznym odpowiedzialnym za zachowania instynktowne, o warunkowaniu instrumentalnym i pamięci długotrwałej, o rodzajach temperamentów i cechach im przynależnych..


<t></t>

tomira

Member

168
04-26-2011, 07:34 PM #3
zgadzam się z Bronze :wink: należałoby znaleźć klucz
temat pasjonujący i mój konik ale dyskusja na forum ..? temat rzeka
książka K.Skorupskiego jest świetna ale jedna z wielu.
mam nadzieję, że tak jak i w ubiegłym roku wykłady i dyskusja po oraz towarzyska może naświetlić wiele nowych aspektów dociekliwym http://www.myslacokoniu.pl/wyk322ady-i-seminaria.html

<t></t>
tomira
04-26-2011, 07:34 PM #3

zgadzam się z Bronze :wink: należałoby znaleźć klucz
temat pasjonujący i mój konik ale dyskusja na forum ..? temat rzeka
książka K.Skorupskiego jest świetna ale jedna z wielu.
mam nadzieję, że tak jak i w ubiegłym roku wykłady i dyskusja po oraz towarzyska może naświetlić wiele nowych aspektów dociekliwym http://www.myslacokoniu.pl/wyk322ady-i-seminaria.html


<t></t>

Jacob Spahis

Posting Freak

2,301
04-28-2011, 12:30 PM #4
Czekałem na odpowiedzi, bo też byłem ciekaw co kogo interesuje. [...] ciekaw byłem innych zdań i innego podejścia. Skoro Bronze już wskazała kilka tematów i pytań proponuję na razie dwa - charaktery oraz warunkowanie konia.

<r>"Naprzód z długą swobodnie opuszczoną szyją o rozluźnionych, lecz elastycznych mięśniach, z lekkim przodem, czułym pyskiem i sprężystym zadem!" (<I><s></s>A. Królikiewicz<e></e></I>)<br/>
<br/>
<URL url="http://www.bazakoni.pl/horse_86431.html">http://www.bazakoni.pl/horse_86431.html</URL></r>
Jacob Spahis
04-28-2011, 12:30 PM #4

Czekałem na odpowiedzi, bo też byłem ciekaw co kogo interesuje. [...] ciekaw byłem innych zdań i innego podejścia. Skoro Bronze już wskazała kilka tematów i pytań proponuję na razie dwa - charaktery oraz warunkowanie konia.


<r>"Naprzód z długą swobodnie opuszczoną szyją o rozluźnionych, lecz elastycznych mięśniach, z lekkim przodem, czułym pyskiem i sprężystym zadem!" (<I><s></s>A. Królikiewicz<e></e></I>)<br/>
<br/>
<URL url="http://www.bazakoni.pl/horse_86431.html">http://www.bazakoni.pl/horse_86431.html</URL></r>

Dagmara Matuszak

Senior Member

719
04-28-2011, 01:06 PM #5
Myślę, że rozległość tematu może onieśmielać.
Mnie intryguje ostatnio - także z uwagi na pewne poruszane na forum tematy - kwestia dominacji. Czy rzeczywiście jest w szkoleniu koni potrzebna/konieczna? Czy rzeczywiście hierarchia stadna jest tak jednoznaczna i czy da się ją przełożyć 1:1 na relację człowiek-koń?

<r><SIZE size="85"><s></s><I><s></s><COLOR color="#808080"><s></s>They're dangerous at both ends and crafty in the middle.<br/>
<e>
</e></COLOR><e>
</e></I><e>
</e></SIZE></r>
Dagmara Matuszak
04-28-2011, 01:06 PM #5

Myślę, że rozległość tematu może onieśmielać.
Mnie intryguje ostatnio - także z uwagi na pewne poruszane na forum tematy - kwestia dominacji. Czy rzeczywiście jest w szkoleniu koni potrzebna/konieczna? Czy rzeczywiście hierarchia stadna jest tak jednoznaczna i czy da się ją przełożyć 1:1 na relację człowiek-koń?


<r><SIZE size="85"><s></s><I><s></s><COLOR color="#808080"><s></s>They're dangerous at both ends and crafty in the middle.<br/>
<e>
</e></COLOR><e>
</e></I><e>
</e></SIZE></r>

04-28-2011, 03:14 PM #6
mnie interesuje podobny problem. czy koń ZAWSZE postrzega człowieka jak drapieżnika i czy musimy szkolić konie poprzez naszą dominację. czy koń nigdy nie traktuje nas jako równego sobie - tak jak mniej więcej szkoli konie A.N.(niby..)- nie ma dominacji tylko"przyjaźń"- czy jest to w ogóle możliwe dla konia??? czy koń "pozostawiony sam sobie" nie zacznie wchodzić nam na głowę i nie zacznie dominować człowieka, a wręcz go nie szanować- a więc stanowić zagrożenie dla nas??

<r>missing my unicorn....<br/>
<br/>
<COLOR color="#40BF40"><s></s>ZIELONY LISTEK-jestem początkujaca ;p proszę o wyrozumiałość<e></e></COLOR></r>
rozbrykany kucyk
04-28-2011, 03:14 PM #6

mnie interesuje podobny problem. czy koń ZAWSZE postrzega człowieka jak drapieżnika i czy musimy szkolić konie poprzez naszą dominację. czy koń nigdy nie traktuje nas jako równego sobie - tak jak mniej więcej szkoli konie A.N.(niby..)- nie ma dominacji tylko"przyjaźń"- czy jest to w ogóle możliwe dla konia??? czy koń "pozostawiony sam sobie" nie zacznie wchodzić nam na głowę i nie zacznie dominować człowieka, a wręcz go nie szanować- a więc stanowić zagrożenie dla nas??


<r>missing my unicorn....<br/>
<br/>
<COLOR color="#40BF40"><s></s>ZIELONY LISTEK-jestem początkujaca ;p proszę o wyrozumiałość<e></e></COLOR></r>

maku

Senior Member

262
04-28-2011, 06:10 PM #7
Myślę, że w jakimś podstawowym stopniu chyba jednak jesteśmy „skazani” na dominowanie.
Nie mam jednak prawie żadnego doświadczenia z pracą z innymi końmi jak mój. A on jest typowym „antydominantem”. Nie mniej jednak w sytuacjach gdy czuł się zagrożony potrafił wejść na mnie, nadepnąć, przepchnąć itd. Po kilku zabawach dominacyjnych takich jak cofanie, wymuszanie miejsca w szeregu itp. koń się wyraźnie uspokoił i przestał na mnie wchodzić. Odniosłem wrażenie jakby chciał powiedzieć: „Ok. skoro ty tu rządzisz to ja już nie muszę się przejmować i mogę sobie spokojnie skubać trawę.” Oczywiście są sytuacje które potrafią go zaniepokoić nie mniej jednak przebieg reakcji nie jest już tak dramatyczny i koń dużo szybciej się uspokaja. Zwłaszcza gdy obaj jesteśmy na ziemi. Być może taki układ jest dla niego bardziej czytelny?
Jeżeli koń jest zwierzęciem stadnym w którym panuje ściśle określona hierarchia to oznacza że ktoś musi rządzić. Innymi słowy koń musi mieć oparcie w kimś komu ufa i wierzy że ten wie lepiej co jest groźne a co dobre. Jeżeli my nie przejmiemy tej roli to koń będzie próbował ją przejąć. Nawet jeśli dotyczy to konia który nie jest urodzonym dominantem to taka sytuacja go przerośnie tak jak człowieka który nie jest predysponowany do roli kierowniczej i rozwiązywania problemów za całą grupę. Będzie więc zestresowany i nadmiernie pobudliwy.
Wcale nie uważam, dominacja to jest wszystko w tym układzie. Myślę, że umiejętnie użyte „wiadro cukierków” czy inne pozytywne bodźce mogą dawać świetne rezultaty będąc jednocześnie metodą przyjazną dla konia. Nie mniej jednak jakaś hierarchia powinna być ustalona.
Daleki jestem od poglądu że koń coś musi. Myślę raczej że to do nas należy przekonanie go, że zrobienie tego o co go prosimy niczym mu nie zagraża a jeśli jeszcze dostanie za to nagrodę to tym chętniej będzie to robił.
Swoją drogą widziałem masę pytań typu „jak zrobić żeby mój koń zrobił to czy tamto, czy żeby pozwolił sobie coś zrobić?” a jeszcze nie widziałem pytania „jak zrobić żeby mój koń bardzo chciał coś zrobić?”

<t></t>
maku
04-28-2011, 06:10 PM #7

Myślę, że w jakimś podstawowym stopniu chyba jednak jesteśmy „skazani” na dominowanie.
Nie mam jednak prawie żadnego doświadczenia z pracą z innymi końmi jak mój. A on jest typowym „antydominantem”. Nie mniej jednak w sytuacjach gdy czuł się zagrożony potrafił wejść na mnie, nadepnąć, przepchnąć itd. Po kilku zabawach dominacyjnych takich jak cofanie, wymuszanie miejsca w szeregu itp. koń się wyraźnie uspokoił i przestał na mnie wchodzić. Odniosłem wrażenie jakby chciał powiedzieć: „Ok. skoro ty tu rządzisz to ja już nie muszę się przejmować i mogę sobie spokojnie skubać trawę.” Oczywiście są sytuacje które potrafią go zaniepokoić nie mniej jednak przebieg reakcji nie jest już tak dramatyczny i koń dużo szybciej się uspokaja. Zwłaszcza gdy obaj jesteśmy na ziemi. Być może taki układ jest dla niego bardziej czytelny?
Jeżeli koń jest zwierzęciem stadnym w którym panuje ściśle określona hierarchia to oznacza że ktoś musi rządzić. Innymi słowy koń musi mieć oparcie w kimś komu ufa i wierzy że ten wie lepiej co jest groźne a co dobre. Jeżeli my nie przejmiemy tej roli to koń będzie próbował ją przejąć. Nawet jeśli dotyczy to konia który nie jest urodzonym dominantem to taka sytuacja go przerośnie tak jak człowieka który nie jest predysponowany do roli kierowniczej i rozwiązywania problemów za całą grupę. Będzie więc zestresowany i nadmiernie pobudliwy.
Wcale nie uważam, dominacja to jest wszystko w tym układzie. Myślę, że umiejętnie użyte „wiadro cukierków” czy inne pozytywne bodźce mogą dawać świetne rezultaty będąc jednocześnie metodą przyjazną dla konia. Nie mniej jednak jakaś hierarchia powinna być ustalona.
Daleki jestem od poglądu że koń coś musi. Myślę raczej że to do nas należy przekonanie go, że zrobienie tego o co go prosimy niczym mu nie zagraża a jeśli jeszcze dostanie za to nagrodę to tym chętniej będzie to robił.
Swoją drogą widziałem masę pytań typu „jak zrobić żeby mój koń zrobił to czy tamto, czy żeby pozwolił sobie coś zrobić?” a jeszcze nie widziałem pytania „jak zrobić żeby mój koń bardzo chciał coś zrobić?”


<t></t>

Dagmara Matuszak

Senior Member

719
04-28-2011, 06:41 PM #8
maku Swoją drogą widziałem masę pytań typu „jak zrobić żeby mój koń zrobił to czy tamto, czy żeby pozwolił sobie coś zrobić?” a jeszcze nie widziałem pytania „jak zrobić żeby mój koń bardzo chciał coś zrobić?”

No właśnie, nie jesteśmy przyzwyczajeni myśleć w tych kategoriach... jesteśmy przyzwyczajeni do myślenia o kontroli.
A mam też wrażenie, że cała masa problemów z końmi wynika z tego, że nie zadano sobie pytania, dlaczego koń zachowuje się tak i tak? Jak sytuacja może wyglądać, widziana jego oczami? Przecież wiele zachowań, które uważamy za niepożądane czy irracjonalne, z punktu widzenia konia są absolutnie uzasadnione - podyktowane jego naturą.

Co do hierarchii stadnej, to wydaje mi się, że to o wiele bardziej dynamiczny układ, niż przywykliśmy uważać. Nie chcę odmówić "technikom dominacyjnym" skuteczności - ale uważam je za bardziej stresogenne dla obu stron niż warunkowanie za pomocą wzmocnienia pozytywnego. No i obarczone większym ryzykiem (myślę tu głównie o osobach nie zajmujących się końmi zawodowo, do których też się zaliczam).

<r><SIZE size="85"><s></s><I><s></s><COLOR color="#808080"><s></s>They're dangerous at both ends and crafty in the middle.<br/>
<e>
</e></COLOR><e>
</e></I><e>
</e></SIZE></r>
Dagmara Matuszak
04-28-2011, 06:41 PM #8

maku Swoją drogą widziałem masę pytań typu „jak zrobić żeby mój koń zrobił to czy tamto, czy żeby pozwolił sobie coś zrobić?” a jeszcze nie widziałem pytania „jak zrobić żeby mój koń bardzo chciał coś zrobić?”

No właśnie, nie jesteśmy przyzwyczajeni myśleć w tych kategoriach... jesteśmy przyzwyczajeni do myślenia o kontroli.
A mam też wrażenie, że cała masa problemów z końmi wynika z tego, że nie zadano sobie pytania, dlaczego koń zachowuje się tak i tak? Jak sytuacja może wyglądać, widziana jego oczami? Przecież wiele zachowań, które uważamy za niepożądane czy irracjonalne, z punktu widzenia konia są absolutnie uzasadnione - podyktowane jego naturą.

Co do hierarchii stadnej, to wydaje mi się, że to o wiele bardziej dynamiczny układ, niż przywykliśmy uważać. Nie chcę odmówić "technikom dominacyjnym" skuteczności - ale uważam je za bardziej stresogenne dla obu stron niż warunkowanie za pomocą wzmocnienia pozytywnego. No i obarczone większym ryzykiem (myślę tu głównie o osobach nie zajmujących się końmi zawodowo, do których też się zaliczam).


<r><SIZE size="85"><s></s><I><s></s><COLOR color="#808080"><s></s>They're dangerous at both ends and crafty in the middle.<br/>
<e>
</e></COLOR><e>
</e></I><e>
</e></SIZE></r>

Magda Pawlowicz

Posting Freak

913
04-28-2011, 06:43 PM #9
rozbrykany kucyk mnie interesuje podobny problem. czy koń ZAWSZE postrzega człowieka jak drapieżnika i czy musimy szkolić konie poprzez naszą dominację. ?

Właśnie cały atural na tym polega (a przynajmniej powinien) żeby przekonać konia, że nie jesteśmy draieżnikiem tylko dominującym koniem!
Jeśli koń postrzega człowieka jako drapieżnika nigdy nie będzie ufny i spokojny.

A z tą dominacją to wg mnie jest tak: są konie, z którymi można "wejść w związek partnerski". Monty napisał (cytuję z pamięci a więc zapewne niezbyt dokładnie:-): to powinna być spółka w której człowiek ma 51% udziałów Big Grin
I na takiej "bazie" najlepiej się pracuje, najwięcej można uzyskać. Kiedy pokażesz koniowi: "słuchaj kobieto naszym celem jest dobrze przejechać ten czworobok, dawaj zrobimy to razem"
albo "słuchaj stary przyjechaliśmy tutaj, żeby przeskakać ten parkur, więc bierzmy się do roboty"
i wiesz, że dostaniesz od konia entuzjazm w pracy, taki autentyczny zapał-to jest to!
Ale zeby tak było trzeba z koniem pracować stale, systematycznie, nie popełniać "niewybaczalnych" błedów, trzeba w końcu z tym koniem być na codzień. I jest to mozliwe, naprawdę Big Grin

ALE :lol: po pierwsze nie z każdym koniem (tzn sa konie z którymi się tak nie da, które pracują tylko jak muszą, ewentualnie takie które wiecznie chcą wszystko robić po swojemu i nie idą na kompromis), po drugie to są lata pracy i bardzo przemyślane stopniowanie wymagań.

W sumie mam wrażenie, że z moją młodą jestesmy na dobrej drodze do takiej współpracy z obopólną dobrą wolą.
A na pewno miałam taki "związek partnerski" z Liberią jak przez pewien czas tylko ja na niej jeździłam. I do tej pory ja widzę jak mondrze ale z zaangarzowaniem ten koń pracuje-jeżdżą na niej teraz dzieciaki i ona te dzieciaki uczy! Pokazuje im-o teraz dałeś dobrze łydkę, widzisz teraz możemy zagalopować. Albo:nie ciągnij mnie za wodze, tak nie wolno!
A jak ktoś się posunie do nieuzasadnionej kary to...siedzi na ziemi :lol:
A wystarczy, że taki bardziej poczatkujący siedzi na niej i...nic nie robi i może spokojnie jechać w teren, również z szybkim galopem, będzie szła jak osioł. A jak ostatnio ja na niej pojechałam w teren to cały czas mnie namawiała: no zróbmy coś, no! Ja nie chcę kłusem, ja chcę galopem! Już, natychmiast! Ależ jej się w tyłku gotowało :lol: A z początkującymi na sobie to co najwyżej za jakąś trawą się ogląda...

I wcale to nie oznacza, że nie można stosować kary-można, tylko kara, taka wyraźna musi być dla konia zrozumiała i nie może być brutalna. Czyli owszem czasem pukne konia palcatem, czasem ostrogą ale wtedy kiedy koń na pewno wie o co chodzi, kiedy robi coś co jest dla mnie wybitnie nie do przyjęcia. I nigdy nie można karać konia wtedy, kiedy robimy nowe ćwiczenie-wtedy można tylko nagradzać.
I nie można się spieszyć, trzeba czekać na konia, aż będzie gotowy-to jest chyba najtrudniejsze-żeby umieć poznać do czego koń już jest gotowy a co będzie dla niego z jakiegoś powodu za trudne...

A my dziś żyjemy wszyscy w pośpiechu...
Coś mi się zebrało na rozważania filozoficzne, to może ja już lepiej skończę :lol:

<r><URL url="http://www.wwr.com.pl/spoleczenosc-jezdziecka-wwr/blogi-jezdzieckie-wwr/122-magda-pawlowicz/trening-koni"><LINK_TEXT text="http://www.wwr.com.pl/spoleczenosc-jezd ... ening-koni">http://www.wwr.com.pl/spoleczenosc-jezdziecka-wwr/blogi-jezdzieckie-wwr/122-magda-pawlowicz/trening-koni</LINK_TEXT></URL><br/>
<URL url="http://www.whitemare.nets.pl">http://www.whitemare.nets.pl</URL></r>
Magda Pawlowicz
04-28-2011, 06:43 PM #9

rozbrykany kucyk mnie interesuje podobny problem. czy koń ZAWSZE postrzega człowieka jak drapieżnika i czy musimy szkolić konie poprzez naszą dominację. ?

Właśnie cały atural na tym polega (a przynajmniej powinien) żeby przekonać konia, że nie jesteśmy draieżnikiem tylko dominującym koniem!
Jeśli koń postrzega człowieka jako drapieżnika nigdy nie będzie ufny i spokojny.

A z tą dominacją to wg mnie jest tak: są konie, z którymi można "wejść w związek partnerski". Monty napisał (cytuję z pamięci a więc zapewne niezbyt dokładnie:-): to powinna być spółka w której człowiek ma 51% udziałów Big Grin
I na takiej "bazie" najlepiej się pracuje, najwięcej można uzyskać. Kiedy pokażesz koniowi: "słuchaj kobieto naszym celem jest dobrze przejechać ten czworobok, dawaj zrobimy to razem"
albo "słuchaj stary przyjechaliśmy tutaj, żeby przeskakać ten parkur, więc bierzmy się do roboty"
i wiesz, że dostaniesz od konia entuzjazm w pracy, taki autentyczny zapał-to jest to!
Ale zeby tak było trzeba z koniem pracować stale, systematycznie, nie popełniać "niewybaczalnych" błedów, trzeba w końcu z tym koniem być na codzień. I jest to mozliwe, naprawdę Big Grin

ALE :lol: po pierwsze nie z każdym koniem (tzn sa konie z którymi się tak nie da, które pracują tylko jak muszą, ewentualnie takie które wiecznie chcą wszystko robić po swojemu i nie idą na kompromis), po drugie to są lata pracy i bardzo przemyślane stopniowanie wymagań.

W sumie mam wrażenie, że z moją młodą jestesmy na dobrej drodze do takiej współpracy z obopólną dobrą wolą.
A na pewno miałam taki "związek partnerski" z Liberią jak przez pewien czas tylko ja na niej jeździłam. I do tej pory ja widzę jak mondrze ale z zaangarzowaniem ten koń pracuje-jeżdżą na niej teraz dzieciaki i ona te dzieciaki uczy! Pokazuje im-o teraz dałeś dobrze łydkę, widzisz teraz możemy zagalopować. Albo:nie ciągnij mnie za wodze, tak nie wolno!
A jak ktoś się posunie do nieuzasadnionej kary to...siedzi na ziemi :lol:
A wystarczy, że taki bardziej poczatkujący siedzi na niej i...nic nie robi i może spokojnie jechać w teren, również z szybkim galopem, będzie szła jak osioł. A jak ostatnio ja na niej pojechałam w teren to cały czas mnie namawiała: no zróbmy coś, no! Ja nie chcę kłusem, ja chcę galopem! Już, natychmiast! Ależ jej się w tyłku gotowało :lol: A z początkującymi na sobie to co najwyżej za jakąś trawą się ogląda...

I wcale to nie oznacza, że nie można stosować kary-można, tylko kara, taka wyraźna musi być dla konia zrozumiała i nie może być brutalna. Czyli owszem czasem pukne konia palcatem, czasem ostrogą ale wtedy kiedy koń na pewno wie o co chodzi, kiedy robi coś co jest dla mnie wybitnie nie do przyjęcia. I nigdy nie można karać konia wtedy, kiedy robimy nowe ćwiczenie-wtedy można tylko nagradzać.
I nie można się spieszyć, trzeba czekać na konia, aż będzie gotowy-to jest chyba najtrudniejsze-żeby umieć poznać do czego koń już jest gotowy a co będzie dla niego z jakiegoś powodu za trudne...

A my dziś żyjemy wszyscy w pośpiechu...
Coś mi się zebrało na rozważania filozoficzne, to może ja już lepiej skończę :lol:


<r><URL url="http://www.wwr.com.pl/spoleczenosc-jezdziecka-wwr/blogi-jezdzieckie-wwr/122-magda-pawlowicz/trening-koni"><LINK_TEXT text="http://www.wwr.com.pl/spoleczenosc-jezd ... ening-koni">http://www.wwr.com.pl/spoleczenosc-jezdziecka-wwr/blogi-jezdzieckie-wwr/122-magda-pawlowicz/trening-koni</LINK_TEXT></URL><br/>
<URL url="http://www.whitemare.nets.pl">http://www.whitemare.nets.pl</URL></r>

maku

Senior Member

262
04-28-2011, 07:28 PM #10
Dagmara Matuszak Co do hierarchii stadnej, to wydaje mi się, że to o wiele bardziej dynamiczny układ, niż przywykliśmy uważać. Nie chcę odmówić "technikom dominacyjnym" skuteczności - ale uważam je za bardziej stresogenne dla obu stron niż warunkowanie za pomocą wzmocnienia pozytywnego. No i obarczone większym ryzykiem (myślę tu głównie o osobach nie zajmujących się końmi zawodowo, do których też się zaliczam).
Z tego też powodu bardzo długo wzbraniałem się przed zastosowaniem typowego „join up”. Bałem się że, wyrządzę tym więcej krzywdy zwierzakowi niż będzie z tego pożytku. W końcu kiedyś po wielu przemyśleniach spróbowałem i wyszło całkiem dobrze. Nie wymagałem wprawdzie od zwierzaka idealnie „książkowych” reakcji nie mniej jednak na koniec koń był spokojny i rozluźniony w miejscu które go do tej pory bardzo stresowało (hala namiotowa, wiatr, obsypujący się poszyciu śnieg itd.) Po zakończeniu „ćwiczenia” koń spokojni szedł sobie przy mnie wzdłuż ściany która go do tej pory przerażała rozluźniony z opuszczoną głową przeżuwając. Oczywiście nie mogłem sobie odmówić „cukierków” za dobre zachowanie ale to już takie moje skrzywienie z pracy z psem a że gniady jest wielkim łasuchem to nie widzę nic przeciwko temu żeby uderzyć w tą właśnie nutę i dodać mu trochę pozytywnego wzmocnienia.
To może teraz coś na temat hierarchii potrzeb konia.
Gdzieś to było i jeśli się nie mylę to wygląda to tak (poprawcie proszę jeśli się mylę).
1. Potrzeby fizjologiczne.
2. Potrzeba bezpieczeństwa.
3. Wygoda.
4. Tu coś jeszcze powinno być.
5. A może i jeszcze następny punk. W tej chwili nie pamiętam jednak.
Właściwie w powszechnym porozumiewaniu się z koniem korzystamy z punktu 3-ciego. Czyli łydka = niewygoda poczym koń rusza i następuje zdjęcie ucisku = nagroda.
To właściwe już dość daleko patrząc na hierarchę potrzeb (oczywiście jeśli się nie pomyliłem).
Korzystanie z punktu 2-go wydaje mi się mało humanitarne. Musielibyśmy najpierw wystraszyć zwierzaka a dopiero później nagrodzić prawidłowe zachowanie „zdjęciem” zagrożenia. Coś na przykład jak koń się boi przeszkody do ustawia się dwóch gości z batami po obu jej stronach a jak już biedny kopytny przeskoczy to nie musi się bać (ciekawe czy on faktyczni wtedy już się nie boi). Bałbym się też, że może to prowadzić do stresujących skojarzeń z konkretnym ćwiczeniem/wymaganiem. A raczej jestem tego pewny.
To dlaczego tak często neguje się korzystanie z punktu 1-wszego. Przecież tam jest właśnie jedzenie. Tak wiem, że cytując: „jeszcze żadne źdźbło trawy nie uciekło przed koniem”. Nie mniej jednak nasze konie raz że nie zawsze mają szansę być padokownenymi na zielonych pastwiskach. Dwa, że jeśli nawet tak to jak zaproponuję mu marchewkę czy jabłko to raczej wątpię żeby odmówił (owszem widziałem kiedyś w TV konia który został wybrany jako najlepszy w turnieju polo i w nagrodę dostał koszyk marchewek i nie tknął. Podejrzewam jednak że nie wiedział biedak co to jest.) Po trzecie chodzenie i wyszukiwanie tych lepszych źdźbeł trawy to też jest jakiś wysiłek tak więc może można zrobić coś innego żeby dostać coś smaczniejszego?

<t></t>
maku
04-28-2011, 07:28 PM #10

Dagmara Matuszak Co do hierarchii stadnej, to wydaje mi się, że to o wiele bardziej dynamiczny układ, niż przywykliśmy uważać. Nie chcę odmówić "technikom dominacyjnym" skuteczności - ale uważam je za bardziej stresogenne dla obu stron niż warunkowanie za pomocą wzmocnienia pozytywnego. No i obarczone większym ryzykiem (myślę tu głównie o osobach nie zajmujących się końmi zawodowo, do których też się zaliczam).
Z tego też powodu bardzo długo wzbraniałem się przed zastosowaniem typowego „join up”. Bałem się że, wyrządzę tym więcej krzywdy zwierzakowi niż będzie z tego pożytku. W końcu kiedyś po wielu przemyśleniach spróbowałem i wyszło całkiem dobrze. Nie wymagałem wprawdzie od zwierzaka idealnie „książkowych” reakcji nie mniej jednak na koniec koń był spokojny i rozluźniony w miejscu które go do tej pory bardzo stresowało (hala namiotowa, wiatr, obsypujący się poszyciu śnieg itd.) Po zakończeniu „ćwiczenia” koń spokojni szedł sobie przy mnie wzdłuż ściany która go do tej pory przerażała rozluźniony z opuszczoną głową przeżuwając. Oczywiście nie mogłem sobie odmówić „cukierków” za dobre zachowanie ale to już takie moje skrzywienie z pracy z psem a że gniady jest wielkim łasuchem to nie widzę nic przeciwko temu żeby uderzyć w tą właśnie nutę i dodać mu trochę pozytywnego wzmocnienia.
To może teraz coś na temat hierarchii potrzeb konia.
Gdzieś to było i jeśli się nie mylę to wygląda to tak (poprawcie proszę jeśli się mylę).
1. Potrzeby fizjologiczne.
2. Potrzeba bezpieczeństwa.
3. Wygoda.
4. Tu coś jeszcze powinno być.
5. A może i jeszcze następny punk. W tej chwili nie pamiętam jednak.
Właściwie w powszechnym porozumiewaniu się z koniem korzystamy z punktu 3-ciego. Czyli łydka = niewygoda poczym koń rusza i następuje zdjęcie ucisku = nagroda.
To właściwe już dość daleko patrząc na hierarchę potrzeb (oczywiście jeśli się nie pomyliłem).
Korzystanie z punktu 2-go wydaje mi się mało humanitarne. Musielibyśmy najpierw wystraszyć zwierzaka a dopiero później nagrodzić prawidłowe zachowanie „zdjęciem” zagrożenia. Coś na przykład jak koń się boi przeszkody do ustawia się dwóch gości z batami po obu jej stronach a jak już biedny kopytny przeskoczy to nie musi się bać (ciekawe czy on faktyczni wtedy już się nie boi). Bałbym się też, że może to prowadzić do stresujących skojarzeń z konkretnym ćwiczeniem/wymaganiem. A raczej jestem tego pewny.
To dlaczego tak często neguje się korzystanie z punktu 1-wszego. Przecież tam jest właśnie jedzenie. Tak wiem, że cytując: „jeszcze żadne źdźbło trawy nie uciekło przed koniem”. Nie mniej jednak nasze konie raz że nie zawsze mają szansę być padokownenymi na zielonych pastwiskach. Dwa, że jeśli nawet tak to jak zaproponuję mu marchewkę czy jabłko to raczej wątpię żeby odmówił (owszem widziałem kiedyś w TV konia który został wybrany jako najlepszy w turnieju polo i w nagrodę dostał koszyk marchewek i nie tknął. Podejrzewam jednak że nie wiedział biedak co to jest.) Po trzecie chodzenie i wyszukiwanie tych lepszych źdźbeł trawy to też jest jakiś wysiłek tak więc może można zrobić coś innego żeby dostać coś smaczniejszego?


<t></t>

maku

Senior Member

262
04-28-2011, 07:33 PM #11
Magda Pawlowicz
rozbrykany kucyk mnie interesuje podobny problem. czy koń ZAWSZE postrzega człowieka jak drapieżnika i czy musimy szkolić konie poprzez naszą dominację. ?

Właśnie cały atural na tym polega (a przynajmniej powinien) żeby przekonać konia, że nie jesteśmy draieżnikiem tylko dominującym koniem!
Jeśli koń postrzega człowieka jako drapieżnika nigdy nie będzie ufny i spokojny.

Nie wierzę by koń dał się nabrać że my jesteśmy końmi. Skuteczność moim zdaniem polega tu na zastosowaniu języka zrozumiałego dla konia a nie na wmówieniu mu, że jesteśmy z tego samego gatunku.

<t></t>
maku
04-28-2011, 07:33 PM #11

Magda Pawlowicz
rozbrykany kucyk mnie interesuje podobny problem. czy koń ZAWSZE postrzega człowieka jak drapieżnika i czy musimy szkolić konie poprzez naszą dominację. ?

Właśnie cały atural na tym polega (a przynajmniej powinien) żeby przekonać konia, że nie jesteśmy draieżnikiem tylko dominującym koniem!
Jeśli koń postrzega człowieka jako drapieżnika nigdy nie będzie ufny i spokojny.

Nie wierzę by koń dał się nabrać że my jesteśmy końmi. Skuteczność moim zdaniem polega tu na zastosowaniu języka zrozumiałego dla konia a nie na wmówieniu mu, że jesteśmy z tego samego gatunku.


<t></t>

Ailusia

Posting Freak

809
04-28-2011, 07:56 PM #12
Z psychologii koni najciekawsza jest... psychologia koniarzy Wink np. to, jak ludzie tłumaczą różne zachowania koni. Jak porównują je do zachowań ludzi. Albo jak definiują to, czego od koni właściwie chcą. Myślę że większość ludzi wiedziałaby, co zrobić żeby konie (czy nawet zwierzęta w ogóle) robiły to, czego od nich oczekują; tylko często na przeszkodzie stają jakieś stereotypy, wyobrażenia, czyjeś inne poglądy, które sprawiają że człowiek robi coś dokładnie przeciwnego, niż logika nakazuje Wink

<r><SIZE size="85"><s></s><I><s></s><COLOR color="#000080"><s></s>"After all is said and done, more is said than done." <e></e></COLOR><COLOR color="#00BF00"><s></s>Posadź drzewo!<e></e></COLOR><e></e></I><e></e></SIZE></r>
Ailusia
04-28-2011, 07:56 PM #12

Z psychologii koni najciekawsza jest... psychologia koniarzy Wink np. to, jak ludzie tłumaczą różne zachowania koni. Jak porównują je do zachowań ludzi. Albo jak definiują to, czego od koni właściwie chcą. Myślę że większość ludzi wiedziałaby, co zrobić żeby konie (czy nawet zwierzęta w ogóle) robiły to, czego od nich oczekują; tylko często na przeszkodzie stają jakieś stereotypy, wyobrażenia, czyjeś inne poglądy, które sprawiają że człowiek robi coś dokładnie przeciwnego, niż logika nakazuje Wink


<r><SIZE size="85"><s></s><I><s></s><COLOR color="#000080"><s></s>"After all is said and done, more is said than done." <e></e></COLOR><COLOR color="#00BF00"><s></s>Posadź drzewo!<e></e></COLOR><e></e></I><e></e></SIZE></r>

Magda Pawlowicz

Posting Freak

913
04-28-2011, 08:50 PM #13
maku Nie wierzę by koń dał się nabrać że my jesteśmy końmi. Skuteczność moim zdaniem polega tu na zastosowaniu języka zrozumiałego dla konia a nie na wmówieniu mu, że jesteśmy z tego samego gatunku.


Dobra zgoda. A więc zachowujemy się w stosunku do konia jak koń dominujący a nie jak drapieżnik-tak może być?

A swoją drogą to czasem ciężko tak naprawde poznać co koń myśli Big Grin
Mnie sie tam wydaje, że konie nas uważają za konie...tylko jakieś takie dziwne!
Przy czym sądzę, że związek człowieka z koniem nie opiera się tylko na języku. Jest głębszy. Bo to, że rozumiem co ktoś do mnie mówi to jeszcze wcale nie oznacza, że muszę spełniać jego polecenia, prawda?
Muszę zrozumieć komunikat, ale muszę też CHCIEĆ współpracować Big Grin

<r><URL url="http://www.wwr.com.pl/spoleczenosc-jezdziecka-wwr/blogi-jezdzieckie-wwr/122-magda-pawlowicz/trening-koni"><LINK_TEXT text="http://www.wwr.com.pl/spoleczenosc-jezd ... ening-koni">http://www.wwr.com.pl/spoleczenosc-jezdziecka-wwr/blogi-jezdzieckie-wwr/122-magda-pawlowicz/trening-koni</LINK_TEXT></URL><br/>
<URL url="http://www.whitemare.nets.pl">http://www.whitemare.nets.pl</URL></r>
Magda Pawlowicz
04-28-2011, 08:50 PM #13

maku Nie wierzę by koń dał się nabrać że my jesteśmy końmi. Skuteczność moim zdaniem polega tu na zastosowaniu języka zrozumiałego dla konia a nie na wmówieniu mu, że jesteśmy z tego samego gatunku.


Dobra zgoda. A więc zachowujemy się w stosunku do konia jak koń dominujący a nie jak drapieżnik-tak może być?

A swoją drogą to czasem ciężko tak naprawde poznać co koń myśli Big Grin
Mnie sie tam wydaje, że konie nas uważają za konie...tylko jakieś takie dziwne!
Przy czym sądzę, że związek człowieka z koniem nie opiera się tylko na języku. Jest głębszy. Bo to, że rozumiem co ktoś do mnie mówi to jeszcze wcale nie oznacza, że muszę spełniać jego polecenia, prawda?
Muszę zrozumieć komunikat, ale muszę też CHCIEĆ współpracować Big Grin


<r><URL url="http://www.wwr.com.pl/spoleczenosc-jezdziecka-wwr/blogi-jezdzieckie-wwr/122-magda-pawlowicz/trening-koni"><LINK_TEXT text="http://www.wwr.com.pl/spoleczenosc-jezd ... ening-koni">http://www.wwr.com.pl/spoleczenosc-jezdziecka-wwr/blogi-jezdzieckie-wwr/122-magda-pawlowicz/trening-koni</LINK_TEXT></URL><br/>
<URL url="http://www.whitemare.nets.pl">http://www.whitemare.nets.pl</URL></r>

maku

Senior Member

262
04-28-2011, 09:14 PM #14
Muszę zrozumieć komunikat – ale to my jako istoty bardziej inteligentne powinniśmy postępować ta by ten komunikat był zrozumiały. My jesteśmy wstanie zrozumieć ich język konie nasz niekoniecznie. Powiedziałbym więc postępujmy tak by nasze komunikaty by był zrozumiałe. I tu widzę sens stosowania technik takich jakie proponują szkoły „naturalsów” ( Monty Roberts, Silversand).
Muszę też chcieć współpracować – tu też piłka jest po naszej stronie. Myślę raczej, że to my musimy sprawić by koń chciał z nami współpracować.

<t></t>
maku
04-28-2011, 09:14 PM #14

Muszę zrozumieć komunikat – ale to my jako istoty bardziej inteligentne powinniśmy postępować ta by ten komunikat był zrozumiały. My jesteśmy wstanie zrozumieć ich język konie nasz niekoniecznie. Powiedziałbym więc postępujmy tak by nasze komunikaty by był zrozumiałe. I tu widzę sens stosowania technik takich jakie proponują szkoły „naturalsów” ( Monty Roberts, Silversand).
Muszę też chcieć współpracować – tu też piłka jest po naszej stronie. Myślę raczej, że to my musimy sprawić by koń chciał z nami współpracować.


<t></t>

Jacob Spahis

Posting Freak

2,301
04-29-2011, 08:30 AM #15
maku Muszę zrozumieć komunikat – ale to my jako istoty bardziej inteligentne powinniśmy postępować ta by ten komunikat był zrozumiały. My jesteśmy wstanie zrozumieć ich język konie nasz niekoniecznie. Powiedziałbym więc postępujmy tak by nasze komunikaty by był zrozumiałe. I tu widzę sens stosowania technik takich jakie proponują szkoły „naturalsów” ( Monty Roberts, Silversand).
Muszę też chcieć współpracować – tu też piłka jest po naszej stronie. Myślę raczej, że to my musimy sprawić by koń chciał z nami współpracować.

Myślę jednak, że porozumienie z koniem to nie praca jednokierunkowa, lecz sprzężenie zwrotne. Uczymy się siebie wzajemnie, bo staramy się konia zrozumieć, a jednocześnie koń również się stara zrozumieć nas, przy czym będziemy mieli jednak odrębne cele - my chcemy coś osiągnąć (np. chcemy konia jezdnego), a koń chce zaspokojenia swoich potrzeb fizjologicznych czy społecznych.

<r>"Naprzód z długą swobodnie opuszczoną szyją o rozluźnionych, lecz elastycznych mięśniach, z lekkim przodem, czułym pyskiem i sprężystym zadem!" (<I><s></s>A. Królikiewicz<e></e></I>)<br/>
<br/>
<URL url="http://www.bazakoni.pl/horse_86431.html">http://www.bazakoni.pl/horse_86431.html</URL></r>
Jacob Spahis
04-29-2011, 08:30 AM #15

maku Muszę zrozumieć komunikat – ale to my jako istoty bardziej inteligentne powinniśmy postępować ta by ten komunikat był zrozumiały. My jesteśmy wstanie zrozumieć ich język konie nasz niekoniecznie. Powiedziałbym więc postępujmy tak by nasze komunikaty by był zrozumiałe. I tu widzę sens stosowania technik takich jakie proponują szkoły „naturalsów” ( Monty Roberts, Silversand).
Muszę też chcieć współpracować – tu też piłka jest po naszej stronie. Myślę raczej, że to my musimy sprawić by koń chciał z nami współpracować.

Myślę jednak, że porozumienie z koniem to nie praca jednokierunkowa, lecz sprzężenie zwrotne. Uczymy się siebie wzajemnie, bo staramy się konia zrozumieć, a jednocześnie koń również się stara zrozumieć nas, przy czym będziemy mieli jednak odrębne cele - my chcemy coś osiągnąć (np. chcemy konia jezdnego), a koń chce zaspokojenia swoich potrzeb fizjologicznych czy społecznych.


<r>"Naprzód z długą swobodnie opuszczoną szyją o rozluźnionych, lecz elastycznych mięśniach, z lekkim przodem, czułym pyskiem i sprężystym zadem!" (<I><s></s>A. Królikiewicz<e></e></I>)<br/>
<br/>
<URL url="http://www.bazakoni.pl/horse_86431.html">http://www.bazakoni.pl/horse_86431.html</URL></r>

Strony (5): 1 2 3 4 5 Dalej
 
  • 0 głosów - średnia: 0
Użytkownicy przeglądający ten wątek:
 1 gości
Użytkownicy przeglądający ten wątek:
 1 gości