Psychologia konia
Psychologia konia
Temat ten przewija się nieustannie w wielu wątkach, ale do tej pory nie doczekał się odrębnej dyskusji. Tymczasem kwestia psychologii konia jest jedną z najważniejszych i w moim przekonaniu w istocie podstawową, która wymaga zastanowienia. Zapraszam do dyskusji.
Spahisie - a jaki aspekt dokładnie Cię interesuje? Temat rzeka...
Mozna porozmawiać o ośrodkowym układzie nerwowym, układzie limbicznym odpowiedzialnym za zachowania instynktowne, o warunkowaniu instrumentalnym i pamięci długotrwałej, o rodzajach temperamentów i cechach im przynależnych..
zgadzam się z Bronze :wink: należałoby znaleźć klucz
temat pasjonujący i mój konik ale dyskusja na forum ..? temat rzeka
książka K.Skorupskiego jest świetna ale jedna z wielu.
mam nadzieję, że tak jak i w ubiegłym roku wykłady i dyskusja po oraz towarzyska może naświetlić wiele nowych aspektów dociekliwym http://www.myslacokoniu.pl/wyk322ady-i-seminaria.html
Czekałem na odpowiedzi, bo też byłem ciekaw co kogo interesuje. [...] ciekaw byłem innych zdań i innego podejścia. Skoro Bronze już wskazała kilka tematów i pytań proponuję na razie dwa - charaktery oraz warunkowanie konia.
Myślę, że rozległość tematu może onieśmielać.
Mnie intryguje ostatnio - także z uwagi na pewne poruszane na forum tematy - kwestia dominacji. Czy rzeczywiście jest w szkoleniu koni potrzebna/konieczna? Czy rzeczywiście hierarchia stadna jest tak jednoznaczna i czy da się ją przełożyć 1:1 na relację człowiek-koń?
mnie interesuje podobny problem. czy koń ZAWSZE postrzega człowieka jak drapieżnika i czy musimy szkolić konie poprzez naszą dominację. czy koń nigdy nie traktuje nas jako równego sobie - tak jak mniej więcej szkoli konie A.N.(niby..)- nie ma dominacji tylko"przyjaźń"- czy jest to w ogóle możliwe dla konia??? czy koń "pozostawiony sam sobie" nie zacznie wchodzić nam na głowę i nie zacznie dominować człowieka, a wręcz go nie szanować- a więc stanowić zagrożenie dla nas??
Myślę, że w jakimś podstawowym stopniu chyba jednak jesteśmy „skazani” na dominowanie.
Nie mam jednak prawie żadnego doświadczenia z pracą z innymi końmi jak mój. A on jest typowym „antydominantem”. Nie mniej jednak w sytuacjach gdy czuł się zagrożony potrafił wejść na mnie, nadepnąć, przepchnąć itd. Po kilku zabawach dominacyjnych takich jak cofanie, wymuszanie miejsca w szeregu itp. koń się wyraźnie uspokoił i przestał na mnie wchodzić. Odniosłem wrażenie jakby chciał powiedzieć: „Ok. skoro ty tu rządzisz to ja już nie muszę się przejmować i mogę sobie spokojnie skubać trawę.” Oczywiście są sytuacje które potrafią go zaniepokoić nie mniej jednak przebieg reakcji nie jest już tak dramatyczny i koń dużo szybciej się uspokaja. Zwłaszcza gdy obaj jesteśmy na ziemi. Być może taki układ jest dla niego bardziej czytelny?
Jeżeli koń jest zwierzęciem stadnym w którym panuje ściśle określona hierarchia to oznacza że ktoś musi rządzić. Innymi słowy koń musi mieć oparcie w kimś komu ufa i wierzy że ten wie lepiej co jest groźne a co dobre. Jeżeli my nie przejmiemy tej roli to koń będzie próbował ją przejąć. Nawet jeśli dotyczy to konia który nie jest urodzonym dominantem to taka sytuacja go przerośnie tak jak człowieka który nie jest predysponowany do roli kierowniczej i rozwiązywania problemów za całą grupę. Będzie więc zestresowany i nadmiernie pobudliwy.
Wcale nie uważam, dominacja to jest wszystko w tym układzie. Myślę, że umiejętnie użyte „wiadro cukierków” czy inne pozytywne bodźce mogą dawać świetne rezultaty będąc jednocześnie metodą przyjazną dla konia. Nie mniej jednak jakaś hierarchia powinna być ustalona.
Daleki jestem od poglądu że koń coś musi. Myślę raczej że to do nas należy przekonanie go, że zrobienie tego o co go prosimy niczym mu nie zagraża a jeśli jeszcze dostanie za to nagrodę to tym chętniej będzie to robił.
Swoją drogą widziałem masę pytań typu „jak zrobić żeby mój koń zrobił to czy tamto, czy żeby pozwolił sobie coś zrobić?” a jeszcze nie widziałem pytania „jak zrobić żeby mój koń bardzo chciał coś zrobić?”
maku Swoją drogą widziałem masę pytań typu „jak zrobić żeby mój koń zrobił to czy tamto, czy żeby pozwolił sobie coś zrobić?” a jeszcze nie widziałem pytania „jak zrobić żeby mój koń bardzo chciał coś zrobić?”
maku Swoją drogą widziałem masę pytań typu „jak zrobić żeby mój koń zrobił to czy tamto, czy żeby pozwolił sobie coś zrobić?” a jeszcze nie widziałem pytania „jak zrobić żeby mój koń bardzo chciał coś zrobić?”
rozbrykany kucyk mnie interesuje podobny problem. czy koń ZAWSZE postrzega człowieka jak drapieżnika i czy musimy szkolić konie poprzez naszą dominację. ?
rozbrykany kucyk mnie interesuje podobny problem. czy koń ZAWSZE postrzega człowieka jak drapieżnika i czy musimy szkolić konie poprzez naszą dominację. ?
Dagmara Matuszak Co do hierarchii stadnej, to wydaje mi się, że to o wiele bardziej dynamiczny układ, niż przywykliśmy uważać. Nie chcę odmówić "technikom dominacyjnym" skuteczności - ale uważam je za bardziej stresogenne dla obu stron niż warunkowanie za pomocą wzmocnienia pozytywnego. No i obarczone większym ryzykiem (myślę tu głównie o osobach nie zajmujących się końmi zawodowo, do których też się zaliczam).Z tego też powodu bardzo długo wzbraniałem się przed zastosowaniem typowego „join up”. Bałem się że, wyrządzę tym więcej krzywdy zwierzakowi niż będzie z tego pożytku. W końcu kiedyś po wielu przemyśleniach spróbowałem i wyszło całkiem dobrze. Nie wymagałem wprawdzie od zwierzaka idealnie „książkowych” reakcji nie mniej jednak na koniec koń był spokojny i rozluźniony w miejscu które go do tej pory bardzo stresowało (hala namiotowa, wiatr, obsypujący się poszyciu śnieg itd.) Po zakończeniu „ćwiczenia” koń spokojni szedł sobie przy mnie wzdłuż ściany która go do tej pory przerażała rozluźniony z opuszczoną głową przeżuwając. Oczywiście nie mogłem sobie odmówić „cukierków” za dobre zachowanie ale to już takie moje skrzywienie z pracy z psem a że gniady jest wielkim łasuchem to nie widzę nic przeciwko temu żeby uderzyć w tą właśnie nutę i dodać mu trochę pozytywnego wzmocnienia.
Dagmara Matuszak Co do hierarchii stadnej, to wydaje mi się, że to o wiele bardziej dynamiczny układ, niż przywykliśmy uważać. Nie chcę odmówić "technikom dominacyjnym" skuteczności - ale uważam je za bardziej stresogenne dla obu stron niż warunkowanie za pomocą wzmocnienia pozytywnego. No i obarczone większym ryzykiem (myślę tu głównie o osobach nie zajmujących się końmi zawodowo, do których też się zaliczam).Z tego też powodu bardzo długo wzbraniałem się przed zastosowaniem typowego „join up”. Bałem się że, wyrządzę tym więcej krzywdy zwierzakowi niż będzie z tego pożytku. W końcu kiedyś po wielu przemyśleniach spróbowałem i wyszło całkiem dobrze. Nie wymagałem wprawdzie od zwierzaka idealnie „książkowych” reakcji nie mniej jednak na koniec koń był spokojny i rozluźniony w miejscu które go do tej pory bardzo stresowało (hala namiotowa, wiatr, obsypujący się poszyciu śnieg itd.) Po zakończeniu „ćwiczenia” koń spokojni szedł sobie przy mnie wzdłuż ściany która go do tej pory przerażała rozluźniony z opuszczoną głową przeżuwając. Oczywiście nie mogłem sobie odmówić „cukierków” za dobre zachowanie ale to już takie moje skrzywienie z pracy z psem a że gniady jest wielkim łasuchem to nie widzę nic przeciwko temu żeby uderzyć w tą właśnie nutę i dodać mu trochę pozytywnego wzmocnienia.
Magda Pawlowiczrozbrykany kucyk mnie interesuje podobny problem. czy koń ZAWSZE postrzega człowieka jak drapieżnika i czy musimy szkolić konie poprzez naszą dominację. ?
Właśnie cały atural na tym polega (a przynajmniej powinien) żeby przekonać konia, że nie jesteśmy draieżnikiem tylko dominującym koniem!
Jeśli koń postrzega człowieka jako drapieżnika nigdy nie będzie ufny i spokojny.
Magda Pawlowiczrozbrykany kucyk mnie interesuje podobny problem. czy koń ZAWSZE postrzega człowieka jak drapieżnika i czy musimy szkolić konie poprzez naszą dominację. ?
Właśnie cały atural na tym polega (a przynajmniej powinien) żeby przekonać konia, że nie jesteśmy draieżnikiem tylko dominującym koniem!
Jeśli koń postrzega człowieka jako drapieżnika nigdy nie będzie ufny i spokojny.
Z psychologii koni najciekawsza jest... psychologia koniarzy np. to, jak ludzie tłumaczą różne zachowania koni. Jak porównują je do zachowań ludzi. Albo jak definiują to, czego od koni właściwie chcą. Myślę że większość ludzi wiedziałaby, co zrobić żeby konie (czy nawet zwierzęta w ogóle) robiły to, czego od nich oczekują; tylko często na przeszkodzie stają jakieś stereotypy, wyobrażenia, czyjeś inne poglądy, które sprawiają że człowiek robi coś dokładnie przeciwnego, niż logika nakazuje
maku Nie wierzę by koń dał się nabrać że my jesteśmy końmi. Skuteczność moim zdaniem polega tu na zastosowaniu języka zrozumiałego dla konia a nie na wmówieniu mu, że jesteśmy z tego samego gatunku.
maku Nie wierzę by koń dał się nabrać że my jesteśmy końmi. Skuteczność moim zdaniem polega tu na zastosowaniu języka zrozumiałego dla konia a nie na wmówieniu mu, że jesteśmy z tego samego gatunku.
Muszę zrozumieć komunikat – ale to my jako istoty bardziej inteligentne powinniśmy postępować ta by ten komunikat był zrozumiały. My jesteśmy wstanie zrozumieć ich język konie nasz niekoniecznie. Powiedziałbym więc postępujmy tak by nasze komunikaty by był zrozumiałe. I tu widzę sens stosowania technik takich jakie proponują szkoły „naturalsów” ( Monty Roberts, Silversand).
Muszę też chcieć współpracować – tu też piłka jest po naszej stronie. Myślę raczej, że to my musimy sprawić by koń chciał z nami współpracować.
maku Muszę zrozumieć komunikat – ale to my jako istoty bardziej inteligentne powinniśmy postępować ta by ten komunikat był zrozumiały. My jesteśmy wstanie zrozumieć ich język konie nasz niekoniecznie. Powiedziałbym więc postępujmy tak by nasze komunikaty by był zrozumiałe. I tu widzę sens stosowania technik takich jakie proponują szkoły „naturalsów” ( Monty Roberts, Silversand).
Muszę też chcieć współpracować – tu też piłka jest po naszej stronie. Myślę raczej, że to my musimy sprawić by koń chciał z nami współpracować.
maku Muszę zrozumieć komunikat – ale to my jako istoty bardziej inteligentne powinniśmy postępować ta by ten komunikat był zrozumiały. My jesteśmy wstanie zrozumieć ich język konie nasz niekoniecznie. Powiedziałbym więc postępujmy tak by nasze komunikaty by był zrozumiałe. I tu widzę sens stosowania technik takich jakie proponują szkoły „naturalsów” ( Monty Roberts, Silversand).
Muszę też chcieć współpracować – tu też piłka jest po naszej stronie. Myślę raczej, że to my musimy sprawić by koń chciał z nami współpracować.