Dla właścicieli stadnin, hodowców i miłośników.
Dla właścicieli stadnin, hodowców i miłośników.
basikonik Wejście na cudze podwórko z gotowym oskarżeniem i zmuszenie do obrony - to nadużycie , nawet jeśli w słusznej sprawie.Nie zgadzam się choćby z tym. To nie jest nadużycie.
basikonik Wypuszczanie kulawego konia - oczywiście że chwyt., ale dlaczego erystyczny?( erystyka - sztuka prowadzenia sporów)Eystyczny, bo użyłaś go w dyskusji właśnie, co więcej nie myślisz tak, a więc był to tylko chwyt dla wywołania wrażenia. To właśnie erystyka w czystej postaci i zresztą jeden z mniej eleganckich chwytów, czyli sugerowanie czegoś czego nie ma i być nie miało.
basikonik Nie rób drugiemu , co Tobie nie miło - chyba , dla lepszego zrozumienia powinnam Ci życzyć takiej wizyty, nawet dwa razy, dla pewności., bo empatia nie jest Twoją najmocniejszą stroną.Słabo. Od strony argumentacyjnej bardzo słabo. Nie mam zamiaru licytować się na utrudnienia ze strony innych ludzi, ani wykazywać ilością posiadanej empatii.
basikonik Moim zdaniem jest problem, Ty go nie widzisz, zostańmy każdy przy swoim zdaniu - czas pokaże.I kolejny punkt gdzie się nie zgadzamy - nieuprzejmość to nie problem. Problemem jest brak reakcji na cierpienie zwierząt. Powtarzam, lepiej za dużo niż za mało. Zresztą w zestawieniu z możliwą obroną zwierząt (nawet potencjalną), Twój dyskomfort nie jest znowu tak istotny. Z całym szacunkiem oczywiście.
basikonik Wejście na cudze podwórko z gotowym oskarżeniem i zmuszenie do obrony - to nadużycie , nawet jeśli w słusznej sprawie.Nie zgadzam się choćby z tym. To nie jest nadużycie.
basikonik Wypuszczanie kulawego konia - oczywiście że chwyt., ale dlaczego erystyczny?( erystyka - sztuka prowadzenia sporów)Eystyczny, bo użyłaś go w dyskusji właśnie, co więcej nie myślisz tak, a więc był to tylko chwyt dla wywołania wrażenia. To właśnie erystyka w czystej postaci i zresztą jeden z mniej eleganckich chwytów, czyli sugerowanie czegoś czego nie ma i być nie miało.
basikonik Nie rób drugiemu , co Tobie nie miło - chyba , dla lepszego zrozumienia powinnam Ci życzyć takiej wizyty, nawet dwa razy, dla pewności., bo empatia nie jest Twoją najmocniejszą stroną.Słabo. Od strony argumentacyjnej bardzo słabo. Nie mam zamiaru licytować się na utrudnienia ze strony innych ludzi, ani wykazywać ilością posiadanej empatii.
basikonik Moim zdaniem jest problem, Ty go nie widzisz, zostańmy każdy przy swoim zdaniu - czas pokaże.I kolejny punkt gdzie się nie zgadzamy - nieuprzejmość to nie problem. Problemem jest brak reakcji na cierpienie zwierząt. Powtarzam, lepiej za dużo niż za mało. Zresztą w zestawieniu z możliwą obroną zwierząt (nawet potencjalną), Twój dyskomfort nie jest znowu tak istotny. Z całym szacunkiem oczywiście.
Wtrącę parę słów "w temecie" rozumienie dobrostanu koni.
Przed wczoraj przywieźliśmy klaczkę -( kuca 14o cm.) która przez całą zimę stała sama w chlewiku na takiej warstwie gnoju ,że nie mogła już głowy unieść żeby nie walnąć w sufit . Żeby ja wydostać trzeba było popracować widłami parenaście minut. Klacz zakupiliśmy choć nie było to w planie , bo celem naszej wizyty u tego rolnika było kupno siana . Facet nie wypuszczał klaczki na wybieg bo z nastaniem mrozów w zeszłym roku "obrońcy zwierząt" nasłani przez nawiedzonych albo złośliwych ,zapowiedzieli, że jak zobaczą konia na wybiegu przy minusowej temperaturze to naślą policję. Rolnik się wystraszył i konia schował do chlewika .
Przydało by się ludziom trochę edukacji by koniom i im samym było łatwiej na tym świecie. :wink:
Wojciech Mickunas Przydało by się ludziom trochę edukacji by koniom i im samym było łatwiej na tym świecie.To chyba nie podlega dyskusji. Ja podam jednak jeszcze przykład odwrotny - spotkałem się z sytuacją gdy nikt nie reagował, bo byłaby to "przesada". A zwierzaka było szkoda.
Wojciech Mickunas Przydało by się ludziom trochę edukacji by koniom i im samym było łatwiej na tym świecie.To chyba nie podlega dyskusji. Ja podam jednak jeszcze przykład odwrotny - spotkałem się z sytuacją gdy nikt nie reagował, bo byłaby to "przesada". A zwierzaka było szkoda.
masz rację. Mój dyskomfort dla sprawy zwierząt nie jest istotny..Istotny jest komfort ludzi, którzy pod pozorem pomocy zwierzętom nagle otrzymują władzę, której w żaden inny sposób by nie zdobyli.
Problemem jest, że potrzeby zwierząt są antropomorfizowane i niedługo znajdą się obrońcy piętnujący właścicieli, którzy nie mają w stajni kamer.a konie pija z wanny a nie porcelanowych filiżanek.
Ukarani będą właściciele ubłoconych koni biegających swobodnie na deszczu po łące, ale nie tych, które żeby wypociły niepotrzebny tłuszcz stoją w upał w ciemnej stajni( żeby sierść nie spłowiała), przykryte grubą derką.
Będzie przybywało okrutnych filmików w internecie - bo jest popyt na okrucieństwo, trzeba tylko"przebić" konkurencję.Media chętnie pokażą każdą awanturę, bo im rośnie oglądalność, ale czy na tym korzystają zwierzęta?
Chcesz być obrońcą zwierząt? sprzedaj ulubioną zabawkę, kup hektar ziemi i codziennie pomóż żyć kilku zwierzętom. Kto tego nie potrafił zrobić, nie powinien mieć prawa się wypowiadać , co powinni robić inni.Wybacz, że a priori nie uznam czyjegoś autorytetu, tylko dlatego że macha mieczem pod sztandarem ochrony zwierząt.
W ludzkiej cześci już mamy paranoję - opieka społeczna co rusz komuś zabiera dzieci"dla ich dobra".A może system obecny nie ma na celu obrony zwierząt, tylko szybkie i tanie wejście w posiadanie cudzego konia ? Jeśli hodujesz konie i widziałeś kiedyś śmierć - mozesz do mnie przyjść na kontrolę.Jeśli nie - nie ucz ojca dzieci robić.
To wywód retoryczny i bezosobowy - nie skierowany do Ciebie, tylko do każdego, kto uważa ,że jego powołaniem jest pouczanie innych.Ponawiam propozycję dyskusji ad rem, bo coś ci za bardzo schodzi ad personam.
Ani razu nie użyłem argumentu ad personam, nie pouczałem i nie mówiłem co powinno się robić. Proszę mi zatem tego nie wmawiać. Przedstawiłem tylko swój pogląd. Ja z dyskusji się wycofuję z bardzo nieprzyjemnym wrażeniem.
Wojciech Mickunas Wtrącę parę słów "w temecie" rozumienie dobrostanu koni.
Przydało by się ludziom trochę edukacji by koniom i im samym było łatwiej na tym świecie. :wink:
Wojciech Mickunas Wtrącę parę słów "w temecie" rozumienie dobrostanu koni.
Przydało by się ludziom trochę edukacji by koniom i im samym było łatwiej na tym świecie. :wink:
Nipotrzebnie się zaogniła dyskusja. Spahis mówi jak prawnik- Ty podchodzisz bardzo emocjonalnie. Pisałaś, że policjanci zachowali się ok i jak rozumiem uznali Twoje racje. Mi by to wystarczyło. Paniom pogratulowałbym refleksu i obwatelskiej postawy jednocześnie zawiadamiając, że następnym razem przy bezpodstawnym oskarżeniu i niepokojeniu Ciebie- wystapisz z pozwem o zakłócanie miru domowego (Spahis popraw mnie jeśli błądzę). Prawicą klepiemy po pleckach- jednocześnie lewicą trzepiemy w ucho z rozbrajającym uśmiechem pogodynki informującej nas o powrocie zimy w czerwcu, względnie salesmana z komisu samochodowego :wink:
Co do zakupów i pensjonatu- wypowiadałem się wcześniej.
Apeluję opowrót do dyskusji.
To ja wrócę do pierwotnego tematu, ale w bardziej sprecyzowanej kwestii.
Jak się ma posiadanie własnej przydomowej stajni do waszych "ludzkich" dzieci??
Znam wiele wad i pewne zalety posiadanie własnej stajni i od bardzo dawna o tym marzę, ale to moje marzenie, moje życie i mój wybór. Ale jeśli będę miała dzieci to skazuję je na ten wybór, na mieszkanie na wsi (zamiast w dużym mieście), z dala od rówieśników, z opcją dowożenia do szkoły. Ograniczony staje się też wybór szkoły. Ja kończyłam zwykłą szkołę publiczną i dla mnie to było normalne, ale teraz słyszę, że przecież dziecko musi chodzić do szkoły prywatnej/społecznej, trzeba będzie dowozić do miasta (30-40km).
Jak to jest/było w waszych przypadkach??
Marto dlaczego uważasz mieszkanie dziecka na wsi za mieszkanie z dala od rówiesników? Na wsi też żyją ludzie - tacy prawidzi, posiadający dzieci :-) Na wielu wsiach i w pobliskich miesteczkach są bardzo dobre szkoły - niejednokrotnie dzięki lokalności działania - lepsze od miejskich "molochów"...
Ja co prawda dzieci się nei dorobiłam , ale rodzina hodujaca konie jak najbardziej - i nikt nie narzeka ;-)
Gaga Marto dlaczego uważasz mieszkanie dziecka na wsi za mieszkanie z dala od rówiesników? Na wsi też żyją ludzie - tacy prawidzi, posiadający dzieci :-) Na wielu wsiach i w pobliskich miesteczkach są bardzo dobre szkoły - niejednokrotnie dzięki lokalności działania - lepsze od miejskich "molochów"...
Ja co prawda dzieci się nei dorobiłam , ale rodzina hodujaca konie jak najbardziej - i nikt nie narzeka ;-)
Gaga Marto dlaczego uważasz mieszkanie dziecka na wsi za mieszkanie z dala od rówiesników? Na wsi też żyją ludzie - tacy prawidzi, posiadający dzieci :-) Na wielu wsiach i w pobliskich miesteczkach są bardzo dobre szkoły - niejednokrotnie dzięki lokalności działania - lepsze od miejskich "molochów"...
Ja co prawda dzieci się nei dorobiłam , ale rodzina hodujaca konie jak najbardziej - i nikt nie narzeka ;-)
Witaj Marto!
Gdy przeprowadzałam sie na wieś, miałam już dzieci( 4 sztuki), w różnym wieku, więc brały one udział równiez w decyzji o przeprowadzce.
To czy Twoje dzieci będą się czuły dobrze na wsi zależy wyłącznie od Ciebie. Jeśli polubią przyrodę, możliwość spędzania czasu ze zwierzętami, to przeniesione do miasta będą tęsknić. Szkoły wiejskie - to teraz całkiem elitarne szkoły - mniejsza ilość dzieci, wszystkie znane z nazwiska i miejsca zamieszkania. W poprzednim miejscu zamieszkania bałam się pozwolić dzieciom samodzielnie pójść do szkoły którą widziałam z okna, bo trzeba było przejść przez drogę, na której każdy, ile fabryka dała... Tu trzy kilometry na rowerze, czasem powrót do domu przez las, pieszo, zawsze przynosząc jakieś ciekawostki - nowe kwiatki, wyjątkowo duże stado saren...Poziom nauczania - jeśli dzieci chcą się uczyć, to wiedza raczej we współczesnych czasach nachalnie wpycha się przez najróżniejsze środki przekazu. Szkoła nie uczy jak tę wiedzę porządkować, trwa przy starych schematach, ale "wyścig szczurów " zdecydowanie mniejszy.
Wszystkie moje skończyły, albo jeszcze są na studiach, bez żadnego problemu.
Towarzystwo: Do koni przyjeżdża mnóstwo ludzi - wielu z nich zostało na etacie przyjaciół, nie tylko moich, ale moich dzieci.Wszystkie dzieci jeżdżą konno, niektóre z sukcesami w sporcie (WKKW). A dla zwierząt, to radosna wiadomość, że ktoś znany i lubiany będzie kontynuował pracę z nimi, a nie że razem z całym majdanem zostaną sprzedane, jak znajdzie się dobry kupiec, albo właściciel się znudzi monotonnym wiejskim zyciem.Pamiętaj, to Ty kierujesz własnym życiem - jeśli będziesz Kimś dla ludzi, znajdą Cię w mysiej dziurze. Przy Twoich zainteresowaniach samotność grozi Ci tylko w mieście. Pozdrawiam serdecznie i zachęcam do walki o siebie
Zgadzam się z basikonikiem. Zawsze chciałem mieszkać na wsi, której z kolei bała się moja żona. Córa co prawda chodziła do szkoły w mieście (babcia w bezpośrednim sąsiedztwie szkoły- poza tym szkoła sportowa oprofilu judo- brak takowej w naszej gminie). Moja wieś posiada szkołę stowarzyszeniową- nie dali się zamknąć reformie ; klasy 8-10-cio osobowe- rewelacja. Córa mojego przyjaciela przyjechała z dość dużymi brakami z Irlandii. W ciągu półrocza dogoniła materiał dzięki zaangażowaniu nauczycieli; w dużej szkole raczej nie miałaby na to szans. Małe środowiska mają swoje wady-ale nie zapominajmy o zaletach. Opole, w którego sąsiedztwie mieszkam nie jest metropolią i jest raczej spokojnym miastem- a mimo wszystko decyzję o zamieszkaniu na wsi uważam za najlepszą jaką podjąłem w tej materii. Dzięki mediom świat się skurczył i dostęp do informacji jest praktycznie nieograniczony; nie ma też już problemów z komunikacją- jeździdło nie jest już niedostępnym luksusem. Poza tym- zauważ, że coraz więcej ludzi ucieka z miasta na wieś. Coś w tym jest. Wszyscy nie mogą być głupi- no nie??
basikonik Przy Twoich zainteresowaniach samotność grozi Ci tylko w mieście. Pozdrawiam serdecznie i zachęcam do walki o siebie
basikonik Przy Twoich zainteresowaniach samotność grozi Ci tylko w mieście. Pozdrawiam serdecznie i zachęcam do walki o siebie