Byłem w Skaryszewie...
Byłem w Skaryszewie...
Jako, że to relatywnie nie daleko od mojego miejsca zamieszkania (ok 240km) i znajomi mieli miejsce wolne w samochodzie postanowiłem się też wybrać i zobaczyć "to gdzie jeżdżą wszyscy".
Gdzieś w drodze w woj. Świętokrzyskim
3.30 pobudka, szybkie śniadanie, kawa o 4.30 spotykamy się w ustalonym miejscu i jedziemy. Czterogodzinna podróż, byłą bardzo przyjemną, ze względu na doborowe towarzystwo. Dojeżdżamy na miejsce. Kilku strażaków z ichniejszej OSP kieruje na parkingi ulokowane w polu.
Pierwsza ulica- 3km rozpaczy...
Nie uogólniając, większość chłopów, którzy przywieźli swoje konia była pod wpływem czystej, tej czy innej, nie ma znaczenia, ale co jeden trener, a bardziej podpity, to lepszy. Ćwiczyli swoje konie, pokazywali jaki to one spokojne nie są, że wszystkie nogi podają, że za jaja można chwycić (co niejeden uskuteczniał). Konie z pętlami na szyjach, z przeróżnymi dziwadłami w pyskach (łańcuchy rowerowe, kręcony drut, kawałek linki bardzo mocno zawiązanej o dolną szczękę). Konie większe, przywozili w dwukółkach (przyczepa do przewozu świń), kucyki w polonezach truckach "na pace", w ciężarówkach do przewozu krów... te które miały więcej szczęścia przyjeżdżały bukmankami, a jak ktoś miał blisko to przyprowadzał w ręku albo zaprzężone w wóz. Głośna muzyka, smród alkoholu, ryczący tłum ludzi, "hodowcy" i handlarze, TIR na włoskich blachach, rżenie przerażonych koni...gdzieś około południa dał się słyszeć sygnał karetki, jeden z handlarzy powiedział mi że ponoć koń kopnął siedmioletnie dziecko i zabił na miejscu... głupi koń jak on mógł to zrobić, przecież jego pan przyprowadził go tam w jak najlepszych intencjach, żeby zapewnić sobie trochę pieniędzy na coś do jedzenia, no i na pewno na jakąś flaszeczkę też by wystarczyło, a teraz nikt go nie kupi, "jak tylko wrócimy do domu"...
Jeden siwy wielkopolski wałach zapadł mi szczególnie w pamięć:
Nieprawdopodobnie wysoki, szalenie wystraszony.
Dziwne metody kucia...(zobaczcie na powiększonym zdjęciu)
Kucyk przywieziony "na pace" trucka
Pozytywny akcent i ładne, zadbane konie (zauważcie co wspólnego mają te wszystkie, bądź większość koni, ze sobą)
PĘTLE NA SZYI!!!
Jak wszędzie, i tutaj zabawa jednych, była kosztem cierpienia drugich. Przeraźliwe rżenie przeplatało się z folklorem ze sceny i głośników, kolejne "na zdrowie" z kwikiem z bólu, liczenie pieniędzy z razami za "nieposłuszeństwo".
Było też kilka ulic, na których rzekomo miał być sprzęt jeździecki. Był ale wraz z golonką,bokserkami, frytkami, piwem, skarpetami, pajdą ze smalcem i migającymi diodami obrazkami świętych kk.
Jedynym szczęśliwym koniem, był słomiany konik na scenie, którego cena wywoławcza wynosiła 100zł...może to jakieś nawiązanie do wszystkim nam znanego chochoła?
Osobiście nie wydałem w tym miejscu ani jednej złotówki, i proszę wszystkich prawdziwych miłośników koni o bojkot tego typu "imprez" opartych na cierpieniu, oraz o nagłaśnianie sprawy traktowania koni podczas tego "święta".
"Na szczęście" organizują to tylko raz do roku...
Ja byłam raz w Skaryszewie - ode mnie to ok 50 km.
Okropne miejsce , nawet nie dotarłam do końca ulicy , gdzie gromadzi się większość koni i stają Tiry
Zawróciłam i odjechałam.
Osobom wrażliwym zdecydowanie nie polecam.
Ale bliżej mam Bodzentyn, gdzie sprzedaje się konie na rzeź nie raz w roku jak w Skaryszewie, tylko raz lub dwa w tygodniu.
Nie byłam tam
Jak to możliwe, że takie coś ma rację bytu? Że jest dozwolone? Dlaczego konie moga miec druty czy łańcuchy w pyskach w XXI wieku w cywilizowanym kraju?
Thorhall - napisz o tym do jakiejs gazety, choćby końskiej. Napisz list czy coś... Niech opublikują to, bo pamiętam że w starych numerach pisano o tej imprezie raczej neutralnie... Przynajmniej tak mi sie zdaje, a teraz kupuje gazety końskie bardzo żadko.
Skaryszew i to co tam można zobaczyć to hańba dla nas ,którzy szczycimy się tradycjami ułańskimi , najlepszą w pewnym okresie kawalerią na świecie i tym ,że podobno jesteśmy narodem kochającym konie.
Ale co tam Skaryszew ; mój młodszy kolega przypadkowo miał możliwość obejrzenia siodlarni jednego z czołowych naszych skoczków. To co tam zobaczył , to jeden arsenał narzędzi tortur tak wymyślnych ,że druty ze Skaryszewa wysiadają. :wink: i co tu się dziwić handlarzom , burakom granatem od pługa oderwanym . :wink:
Bodzentyn chyba jeszcze gorszy... Szczęściem nie miałam okazji tam być, choć w Wąchocku przesiedziałam bite 3 lata i miałam sporo okazji (w każdy poniedziałek). Jednak z relacji wywnioskowałam, że się zupełnie nie nadaję na takie porażające widoki. W życiu nie nazwałabym miłośnikami koni tych, którzy tam zjeżdżaja z i po zwierzęta, co próbowano mi wczoraj wmówić :!: hock: .
Gdybym tylko miał jeden boks wolny, to któremuś mógłbym żywot poprawić. Właściwie to już mamy jednego żółtego gagatka na odratowaniu Jak moja narzeczona go zobaczyła w Zbro***ach (nie w stadninie, a u prywatnego dręczyciela), to nie mogła już więcej spać. No i jest. Facet trzymał konie w boksach zrobionych pod wiatą (z trzech stron wiało) z kozami i królikami. Gnoju tyle że był tylko gnój. Potrafił zostawić te konie na tydzień, każdemu dając po :!: dwa :!: wiadra wody i :!: jeden :!: żłób owsa. Ten człowiek miał jednego konia "na hotelu" a drugiego w dzierżawie :!: Jakiś czas temu pani E. Hordyńska starała się naświetlić sprawę, żeby odebrano temu panu zwierzęta, ale jakoś rozeszło się wszystko po kościach i nikt z tym nic nie zrobił.
Teraz my go dzierżawimy a tak mają się sprawy:
Przywieźliśmy go 16. 12 2008r. (zdjęcie nr 2- 3. 02 2009r.)
PRZEPRASZAM ZA OFFTOP
Więcej takich offtopów!
Bardzo przydałaby się u nas policja od zwierząt. Jest taki program gdzieś na Discovery czy Animal Planet, w którym pokazują pracę takich policjantów. Dają takiemu delikwentowi dwa ostrzeżenia po czym przyjeżdżają i zabierają zwierzaki, no i mają dokąd je zabrać. U nas to jakoś chyba nie bardzo funkcjonuje, ale szczerze mówiąc to niewiele wiem na ten temat.
A Skaryszew, Bodzentyn to są domyślam się takie targi końskie, spęd handlarzy? Parę koni, które dobrze znałam (i jeden którego strasznie kochałam) poszło "do handlarza", bo nie mogły już na siebie zarobić.
I skoro już jesteśmy w temacie to z tego co mi wiadomo ogrom koni z naszych dużych stadnin wcale się w nich nie starzeje (i nie chodzi mi o te co znajdują prywatnych właścicieli).
powstała w polsce straż dla zwierząt niestety mają ograniczone możliwości, finansują działania z darowizn i 1%, nie jest to praca etatowa a stowarzyszenie, nie mają jeszcze włsnych schronisk, chociaż próbują coś w te kwestii działać, no i niestety bardziej zajmują się psami i kotami. problemem też jest nasze prawo które znęcanie się nad zwierzętami przeważnie traktuje jako niska szkodliwośc czynu i kończy się na grzywnie i to wcale nie wysokiej
I tu jest problem. W Świecie Koni z tego miesiąca podali informacje na temat zakończenia sprawy z państwem, którzy chcieli wyhodować rasę koni samowystarczalnych...parę lat zakazu hodowli jakaś grzywna. Moim zdaniem powinni wprowadzić dożywotni zakaz, no i np. urzędnicy z OZHK powinni kontrolować hodowców w swoim rejonie. Może to by pomogło.
Matko, czytałam o tym... Jak dla mnie to ci ludzie powinni mieć dożywotni zakaz zajmowania się końmi i zapłacić absolutnie druzgocącą grzywnę na rzecz jakiejś fundacji. Nie wspominając już o tym, że za znęcanie się nad zwierzętami grozi kara pozbawienia wolności do lat 2 - to co trzeba zrobić, żeby się na nią "załapać"? Pożreć konia żywcem na antenie telewizji?
Cytat:Thorhall - napisz o tym do jakiejs gazety, choćby końskiej. Napisz list czy coś... Niech opublikują to
Mam nadzieję, że ta kara grozi za to co tam widziałem. Przecież nawet gdyby odwrócili się wszyscy urzędnicy, fundacje itp. itd. to powinna się za to wziąć choćby inspekcja transportu drogowego. W takich warunkach (pomijając bycie pod wpływem alkoholu) nie można przewozić żadnych zwierząt.
Cytat:Thorhall - napisz o tym do jakiejs gazety, choćby końskiej. Napisz list czy coś... Niech opublikują to
http://allegro.pl/item571415568_super_mo...kazja.html
Nie wiedziałem gdzie to tak właściwie dodać. Co o tym sądzicie? Przecież to ledwo o 5 miesięcy starsze niż nasze źrebaki obecne...
I co z takimi zrobić???
Chyba do nich napiszę czy zdają sobie sprawę, w jakim wieku jest ten koń.... to straszne, że ludzie tak szybko zajeżdżają konie. Ale babcia mi mówiła, że jak była mała to 2 latki już pracowały Bo pociągowe to przecież już duże w tym wieku...