Na oklep a w siodle
Na oklep a w siodle
Jak był taki wątek, to proszę mnie oświecić, bo ja jestem ślepa
Mam taką sytuację, że wsiadałam ostatnimi czasy na oklep, na cordeo lub nachrapniku i wodzach i jeździło mi się fajnie. Dużo czasu spędzałam na błądzeniu stępem po okolicy, na popasach i czasem tylko na ćwiczeniach. Zauwazyłam, że wysiadam teraz bez problemu na oklep nawet bardzo szybki kłus, a nie ćwiczyłam w kłusach dużo. Nie boję się galopowac, nawet szybko, czuję się bezpiecznie i pewnie - nie mam problemu z jazdą na lużnych wodzach, nie przechodzi mi przez głowę, ze np mogę spaść, jak koń uskoczy, bo jestem na oklep. Zauważyłam, że konia reaguje na niezwykle subtelne sygnały choc ja jeszcze wciąż używam je za mocne, co powoduje często brak reakcji(bo Branak tak ma, że na mocne sygnały nie reaguje - przynajmniej teraz tak jest od jakiegos czasu). Często też miewam takie momenty, że jedę stępem i właściwie nie patrzę i nie myślę gdzie jade i jak - po prostu "odpływam" umysłowo i wtedy najbardziej czuję, co dzieje się z koniem i jego ciałem, ona też jest wtedy najbardziej zrelaksowana i chodzi jak zaczarowana.
Ale wsiadłam ostatnio z siodłem parę razy, bo próbowałam różne i w ogóle stwierdziłam, że nie będe zawsze siadac na oklep. Wsiadałam też dziś w swoim starym.
I poczułam dziś(i za każdym razem jak miałam siodło) niepewność. Czułam się, jakby mnie ktoś skrępował i bałam się jeździć na codeo, pomimo że kilka dni wcześniej nie był to dla mnie problem hock: Pojechałam na spacer i miałam wrażenie, że koń nie odpowiada na zadne moje sygnały, w ogóle się nie mogłyśmy dogadać, pomimo że ani na chwile nie straciłam panowania nad sobą - ale cos było nie tak, czułam się bardzo niekomfortowo i w końcu zsiadłam i odprowadziłam konia do stajni(juz trzeci raz wracałam pieszo wyruszając w siodle). Jadąc w siodle mam wrażenie, ze wszystko jest inaczej, że siedze sztywno, że nie czuje tego co jest, gdy siedzę na oklep - że koń reaguje wręcz na moją myśl. O co chodzi?? Przecież w siodle konie chodzą na delikatne sygnały tak jak na oklep, jakby koń pod siodłem nie czuł delikatnych sygnałów płynących od jeźdzca, to nie byłoby całego ujeżdżenia). Poza tym mój koń chodził dużo lepiej pod siodłem w przeszłości - a teraz kompletnie nie czuję "tego czegoś" - brak mi zrozumienia z koniem jak mam siodło. Czuje sie jak początkujący i troche mnie to zawstydziło dziś i zdezorientowało.
Miał ktoś kiedyś podobne odczucia? Oczywiście wiadomo, że jak jest siodło, to jest sie dalej od konia, ale przecież konie jeżdżone w siodle też potrafia wyczuć kazdy sygnał płynący od człowieka(czy nie?) - w ogóle powinnam się czuć chyba bardziej komfortowo i bezpieczniej w siodle, bo są strzemiona, itp?
Nie chce jeździć zawsze na oklep, bo to jest podobno złe dla konia(nierównomierne rozłożenie ciężaru i to na małej powierzchni), ale skoro nie umiem się dogadać w siodle, to co? hock: Może to tez kwestia dopasowania siodła - ale ona chodziła kiedyś dużo lepiej pod tym samym starym siodełkiem. Poza tym to nie był raz, a siodła tez były różne no i na swoim, na którym sporo wyjeżdziłam, powinnam się czuć dobrze.
Dziwne to, nie myślałam że jazda na oklep przez jakiś czas moze mnie tak zablokowac na siodło.
Dodam na koniec, że wsiadłam dzisiaj po tym, jak rozsiodłałam konia, na chwile na oklep i poczułam się jak w domu 8) Umiejetności jeździeckie mi wróciły, a koń znów reagował. Miałam tez wrażenie, że była luźniejsza i weselsza, a ja nawet nie trzymałam wodzy w stępie i kłusie(choć konik troche się rozchulał, bo jest śnieg i ona kocha wtedy brykusianie, itp - ale czułam sie pewnie i komfortowo, nawet jak konia sie wygłupiała).
Może masz indiańską krew w sobie? he he. Może po prostu na oklep wystarczą subtelniejsze znaki bo jednak nie ma tego kloca między pupą a grzbietem i konia przyzwyczaiła się do tych lekkich zmian. I jakby nie patrzeć siodło też jakoś tam krępuje konia. Fajnie masz, moje maleństwo nie lubi mnie na oklep, pewnie dlatego że mam kościstą d... i urażam nią grzbiet jaśnie Pana :mrgreen:
Coś forum się zawiesiło jak się rozpisałam :? ... Spróbuję ponownie:
Aniu, wątpliwości jakie masz zapewne ma każdy kto próbuje koniowi i sobie urozmaicić życie. I dobrze, bo jak ktoś nie ma wątpliwości to gorzej. Sama rzadko wsiadam na oklep pomimo iż jestem hipoterapeutą (ostatnio nie praktykującym) i poznałam różnicę w bodźcowaniu konia gołego i ubranego. Wolę jednak jazdę w siodle, choć w pupę na początku zimniej :wink: . Po prostu jest inaczej. Nie oznacza to jednak tego, co poddajesz wątpliwości, że koń mniej czuje. Sama się dziwię, ale solidne siodło, czaprak, jakieś podkładki z futerkami i inne bajery nie ograniczają bodźcowania i wszelkie napięcia i drżenia mięśni są odczuwalne przez konia. Gdyby nie to, to nie mielibyśmy tak wspaniałych koni ujeżdżeniowych. Gdyby nie to, wszelkie działanie pomocami musiałyby być widoczne. Często jeżdżę bez strzemion, tak czuję się dużo pewniej. Dosiad bez strzemion poprawia głębokość dosiadu i (akurat mnie) jeździec ma większą możliwość wysiedzenia różnych atrakcji jakie szykuje nam koń. Mam wrażenie, ze wiele razy leciałabym gdyby nie brak strzemion. Bozia dała mi długaśne nogi więc zapewne i to chroni :wink: A jako hipo bywałam w różnych sytuacjach i raczej nie wypada lądować na glebie z chorym, cudzym maluchem więc muszę ćwiczyć dalej 8) .
Ja miałam to samo Jeździłam (z powodu braku siodła) ok pół roku na oklep. Tereny (a kobyłki lecą jak szalone w lesie, kłus wyciągnięty to non stop), na maneżu wszystko normalnie robiłam. W kłusie czułam sie komfortowo. Mogłam jechać, jechać, jechać... Galop w końcu był taki jakbym chciała Konie ładnie reagowały.
W końcu przyszło siodło. Cieszyłam się do czasu aż poszłam pojeździć w siodle. Załamka.... Kłus ćwiczebny- nie umiałam przejechać kilku kroków, tak jakby równowagę ktoś mi zabrał, rozluźnienie, elastyczność. Wszystko było nie tak.
Wróciłam do oklepu- znowu dobrze. Ale musiałam jeździć w siodle i teraz znowu jest ok. Nauczyłam sie na nowo.
Myślę, że jest to związane ze specyfiką tej jazdy. Na oklep inaczej nogi sie ustawiają, inaczej pupa siedzi, rozluźniasz sie całkowicie (bo jak nie to polecisz ). Ja miałam w siodle jeszcze ten problem, że się obcierałam. I dopuki nie "zmniejszyłam" zakresu elastyczności w kłusie ćwiczebnym, czy galopie to bolało :/ Siodło też trochę ogranicza konia. Bo jednak jest to jakaś konstrukacja. Myślę, że konie pod siodłem zawsze potrzebują troszkę mocniejszych pomocy. Ale przyzwyczajony koń "wie czego szukać", "co słuchać".
Tak mi sie wydaje.
Jeszcze jedno mnie zastanawia: czy ten dosiad "oklepowy" jest nieprawidłowy? To moje rozluźnienie na oklep jest inne, mocniejsze. Ale czy nieprawidłowe?
Bo ostatnio jeden instruktor zwrócił mi uwagę że za mocno pracuję brzuchem w kłusie... A ja sie dobrze czułam i myślałam że jest ok, bo wtedy akurat konie mi sie rozluźniały...
I ja już całkiem nie wiem. A ten kłus to wypracowałam na oklep.
Jedna instruktorka twierdziła, że nie powinno jeździć się na oklep za dużo bo dosiad się psuje...
Miałam identyczną sytuację kilka lat temu z Ametystem, jeździliśmy przez miesiąc do lasu na oklep, na kilkugodzinne tuptanie, i potem jak się przesiadłam w siodło to czułam się... no to było takie uczucie jak pisanie lewą ręką. Że niby wiem co robić, ale czuję się bezradnie. I tak jak piszesz Aniu, nie czułam, że siedzę pewnie i głęboko, tylko jakoś tak daleko od konia i od tego co się z nim dzieje, co skutkowało tym, że miałam wątpliwości czy jestem bezpieczna. I jeszcze ułożenie nóg ma znaczenie, na oklep masz nogi maksymalnie rozciągnięte i rozluźnione (najgłębszy możliwy dosiad), a w siodle masz podparcie z każdej strony i noga 'inaczej się czuje'. Jedyne co da się na to poradzić to taki sam czas wyjeździć w siodle i na nowo się wyczulić na sygnały płynące przez nie od konia. Jazda na oklep trochę nas znieczula, bo te sygnały są bardzo wyraźne wtedy, masz energetyczną kontrolę nad tym co dzieje się z koniem, wyczuwasz bardzo subtelne sygnały (i odwrotnie, koń wyczuwa co się dzieje z tobą).
A co do brykania, to po tym miesiącu nawet jak mój koń miał jeden z tych dni, że się przestrasza wszystkiego (i robi to specjalnie!), i odskakiwał, brykał czy co tam mu jeszcze przyszło do głowy, to ja siedziałam jak przylepiona i zupełnie mi nie przeszkadzało to fisiowanie, a wręcz przeciwnie Jak jeżdżę w siodle to za tymi dniami nie przepadam.
Mnie jazda na oklep przede wszystkim odpręża. Rozluźnia. Traktuję ja ulgowo, gdy np. nie najlepiej się czuję, albo jest kiepskie podłoże, albo jest zima i przede wszystkim pracuję nad rozluźnieniem i dzialaniem za pomocą dosiadu. Zauważyłam jednak, ze wolę jeździć na oklep, gdy jeżdżę bez wędzidła. Na oklep jeździłam w tereny i na ujeżdżalni, teraz tylko na ujeżdżalni, bo tereny "zjadlo miasto" i zawsze były to pełne uroku chwile zupełnie innego, "luźnego" kontaktu. Jednego czego nie lubię to wsiadanie - bo muszę mieć "podstawkę" i zdarzało się, że musiałam spacerować z konikiem w ręku kawał drogi zanim znów wsiadłam
Oj,wsiadanie to dla mnie też problem. Co prawda mam niedużego konia - 158 w kłębie, no ale albo muszę z płotu, albo ze schodków wskakiwać - z ziemii nie da rady :roll:
Czyli wychodzi mi z waszych obserwacji, że bez wędzidła jest łatwiej na oklep Bo sygnały sa jeszcze lepiej wyczuwalne przez konia.
Oj muszę zacząć jeździć w siodle :roll: Ale tak mi sie nie chceee.
No to nie jestem sama
Ja na oklep jeżdżę głównie zimą i w ogóle na oklep jeździ mi się super i nawet nauczyłam się na oklep anglezowania takiego mini :wink: .
Aniu też mam kobyłkę 158 cm w kłębie i problem wsiadania rozwiązuję tak że albo z płota albo na drodze tylko że konie prowadzam w koleinę a sama stoję wyżej no i wtedy "hop" na grzbiet 8) p.s. czasem nie wychodzi :oops:
Z powrotem do siodła jest masakra... Za pierwszym razem ok, wygodnie tylko jakieś takie wrażenie inne...
Za drugim i następnymi razami jest już coraz gorzej... Wszystko mi lata, nie mogę ręki uspokoić (dobrze że bez wędzidła jeżdżę), jestem spięta i nic mi nie wychodzi co mnie okropnie wkurza... Kiedyś doszłam do wniosku że może to przez to że mięśnie te co pracują podczas jazy w siodle muszą się "przyzwyczaić" bo jeżdżąc na oklep zapomniały i dlatego tak mi niewygodnie. W sumie sama nie wiem..
Ale ostatnio ktoś mi uświadomił że jazda na oklep może wcale nie być wygodna dla konia.. W siodle ciężar jest rozłożony a przy jeździe na oklep skupia nie. Powiedziano mi tak. Weź sobie usiądź na dłoniach i zobaczysz co poczujesz, albo usiądź komuś na kolanach i poruszaj się trochę jakbyś na koniu jechała i posłuchaj co Ci powie ten ktoś jeśli w ogóle wytrzyma takie siedzenie. Faktycznie wrażenie nie jest miłe, bo kości wrzynają się w to na czym sie siedzi. Tylko ciekawe co na koń... Jak koń to czuje, jeśli by go to bolało to chyba odmawiałby współpracy.
Nie wiem co o tym myśleć. Macie jakieś doświadczenie w tej sprawie?
Bez wątpienia jazda na oklep jest mniej wygodna dla konia. Wystarczy jak to powiedziaąłs wyobrazić sobie ten nierównomierny nacisk. Pół biedy pół godziny - ale dłuższe wypady muszą być nieprzyjemne dla konia.
Tylko z tego względu chce wrócić do siodła 8) Aha, no i wiciąż myślę o pojawieniu się na mistrzostwach akademickich i jazdy w nich na kantarze i zrobieniu oprócz tego, przykładem Darii, pokazu skoków na sznurku, lub w ogóle bez sznurka(zaleaży na jakim będe tapie z koniem).
Bo tak na oklep mogłabym jeżdzieć non stop
Zrób, zrób! Niektórym bardzo sie przyda bo sporo ludzi uważa że się nie da!
A co do jazdy na oklep to ja kiedyś bardzo lubiłam, teraz mój kręgosłup na dłuższą metę nie toleruje....
Spróbuj zmienić siodło - na bardziej płaskie , mało wypoduszkowane "close contact" , a może tylko długość strzemion . Kiedyś jeździłem w głębokim siodle i czułem się w nim pewnie , dzisiaj zdecydowanie preferuję płytkie . Nawiasem mówiąc , choć uczyłem się jeździć oczywiście w siodle angielskim , dzisiaj , gdy zdarza mi się w takie usiąść , z początku czuję się trochę niepewnie .
Ja mam Stubbena starego jakiegoś. Ale będe teraz próbować Winteca. Może rzeczywiście powinnam mieć close contact - ale wszechstronnych takich nie robią. A ja nie chcę kupoiwać określonego profilu, bo nie wiem co będe robić za np pół roku. Wszechstronne to bezpieczna opcja. Z close contact jeździłam na francuskich jakiś u Dermotta jak pracowałam w Irlandii i były suuuuper, w ogóle tamte siodła... były płytkie, ale tak usadzały i w ogóle takie były comfortowe jak żadne inne w jakich jeździłam i nie miało znaczenia czy mam za długie strzemiona czy koń nietypowo zbudowany(ale ja nie miałam okazji jeździc w droższych siodłach poza tamtymi nigdy - a tamte były z "pierwszej półki" i to pewnie nie przypadkiem są właśnie strasznie drogie).
Siodło wszechstronne , jak każdy sprzęt uniwersalny nadaje się trochę do wszystkiego , a do niczego dobrze , z wyjątkiem początkowej nauki i jazdy "spacerowej" Zawsze można poszukać siodła używanego ,trzeba się jednak upewnić , że ma nieuszkodzoną terlicę .
Wole nowego Winteca. szczególnie, że wiele osób rekomenduje, że i poskakac się da i "podresażować". ja rzadko siadam jak coś to na krótko nauczyć jakiegoś elementu z siodła, który jest już zrobiony z ziemi, więc wszechstronne przyda się najbardziej. Skokowego nie chce, bo blokuja łopatki, a ujeżdżeniówki mają to do siebie, ze się w nich nie poskacze jakby co