Hipologia Kategoria Konie chcą nas rozumieć Co sądzicie o samotnej jeździe w terenie?

Co sądzicie o samotnej jeździe w terenie?

Co sądzicie o samotnej jeździe w terenie?

Strony (7): Wstecz 1 2 3 4 5 7 Dalej  
Lutejaxx

Administrator

2,782
11-02-2007, 08:52 PM #16
zapewniam Cię, że jeszcze żyję.
..po jakichś 15 latach jeżdżenia głównie bez kasku.

Jadnak że dzięki za troskę o moje zdrowie.
Lutejaxx
11-02-2007, 08:52 PM #16

zapewniam Cię, że jeszcze żyję.
..po jakichś 15 latach jeżdżenia głównie bez kasku.

Jadnak że dzięki za troskę o moje zdrowie.

Stajenny

Member

126
11-03-2007, 03:25 PM #17
Bardzo prosze ale jest to takze troska , a moze przede wszystkim o zdrowie i bezpieczenstwo mlodych ludzi odwiedzajacych to forum.Jako starsi musimy swiecic przykladem.
Stajenny
11-03-2007, 03:25 PM #17

Bardzo prosze ale jest to takze troska , a moze przede wszystkim o zdrowie i bezpieczenstwo mlodych ludzi odwiedzajacych to forum.Jako starsi musimy swiecic przykladem.

Klara Naszarkowska

Senior Member

686
11-04-2007, 03:47 PM #18
Ja właściwie niewiele sądzę o samotnym terenowaniu - po prostu praktykuję. Od kilku lat. Razem z Teo. Włóczymy się po lasach, wsiach, polach. W siodle, na podkładce oklepowej, bez, na kantarku, na szurku. Często przynajmniej część spaceru wędrujemy razem na ziemi. Żyjemy, krzywda się nam nie stała. I to nawet mimo trzymania się zasady "jak się nie zgubisz, to się nie znajdziesz" ;-) No, raz mnie gałąź zdjęła (konar się schował w liściach), ale to było w kłusie, a ja miałam kask, więc się skończyło na kilku zadrapaniach. I raz spadłam prosto w śnieg. Bywa.

Mama też jeździ sama. Raz mieli złą przygodę, jak Teo przełożył nogę przez wodze i się zaplątał. Pewnie akurat wtedy łatwiej by było, gdyby nie byli sami. I mieli nóż do przecięcia liny... Ale i tak dali radę, skończyło się na obtarciu pęciny i naciągnięciu łapy.

Mnie szczerze mówiąc jakoś dotąd rzadko pasowało towarzystwo terenowe. To znaczy z jedną czy dwiema osobami zwykle da się dogadać tak, żeby wszyscy byli zadowoleni :-) Ale tak generalnie w grupach dużo za często terenowanie kończy się tym, że konie się skupiają na sobie nawzajem, zamiast na ludziach, albo nudzą (lub nakręcają) takim zwyklym "naprzód, naprzód".

Dla mnie trudniejsze jest jeżdżenie z towarzystwem niż bez. Zwłaszcza większym. A to Teo miny robi (na klacze głównie, nie lubi bab namolnych), a to mu za klaustrofobicznie między końmi. Dajemy radę, nie tracimy kontaktu, presji się nie poddajemy, ale dużo mniej w tym przyjemności.

Chociaż raz na jakiś czas trzeba się uspołecznić. I na przykład w Hubertusa pojechać w teren trzydziestokonny.
Klara Naszarkowska
11-04-2007, 03:47 PM #18

Ja właściwie niewiele sądzę o samotnym terenowaniu - po prostu praktykuję. Od kilku lat. Razem z Teo. Włóczymy się po lasach, wsiach, polach. W siodle, na podkładce oklepowej, bez, na kantarku, na szurku. Często przynajmniej część spaceru wędrujemy razem na ziemi. Żyjemy, krzywda się nam nie stała. I to nawet mimo trzymania się zasady "jak się nie zgubisz, to się nie znajdziesz" ;-) No, raz mnie gałąź zdjęła (konar się schował w liściach), ale to było w kłusie, a ja miałam kask, więc się skończyło na kilku zadrapaniach. I raz spadłam prosto w śnieg. Bywa.

Mama też jeździ sama. Raz mieli złą przygodę, jak Teo przełożył nogę przez wodze i się zaplątał. Pewnie akurat wtedy łatwiej by było, gdyby nie byli sami. I mieli nóż do przecięcia liny... Ale i tak dali radę, skończyło się na obtarciu pęciny i naciągnięciu łapy.

Mnie szczerze mówiąc jakoś dotąd rzadko pasowało towarzystwo terenowe. To znaczy z jedną czy dwiema osobami zwykle da się dogadać tak, żeby wszyscy byli zadowoleni :-) Ale tak generalnie w grupach dużo za często terenowanie kończy się tym, że konie się skupiają na sobie nawzajem, zamiast na ludziach, albo nudzą (lub nakręcają) takim zwyklym "naprzód, naprzód".

Dla mnie trudniejsze jest jeżdżenie z towarzystwem niż bez. Zwłaszcza większym. A to Teo miny robi (na klacze głównie, nie lubi bab namolnych), a to mu za klaustrofobicznie między końmi. Dajemy radę, nie tracimy kontaktu, presji się nie poddajemy, ale dużo mniej w tym przyjemności.

Chociaż raz na jakiś czas trzeba się uspołecznić. I na przykład w Hubertusa pojechać w teren trzydziestokonny.

Trusia

Senior Member

324
11-04-2007, 04:34 PM #19
Teolinek Włóczymy się po lasach, wsiach, polach. W siodle, na podkładce oklepowej, bez, na kantarku, na sznurku.

Teolinek w terenie to wyższa szkoła jazdy. Z tego co mi wiadomo, to powyższe nie wyczerpuje listy, w jaki sposób włócży się po okolicy. Jeździ nawet po ciemku!

Też uważam, że czasami jest bardziej niebezpiecznie w grupie. Jeźdźcy o róznych umiejętnościach, konie się wzajemnie napędzają. Różnie bywa.

Dla mnie największym stresem w jeżdzie solo jest obawa, że się zgubię. Całą przyjemność psuje mi to, że staram się pamiętać, gdzie skręciłam i jaką drogą jechałam. Trochę komfort psychiczny poprawia mi GPS, ale niestety zdarzyło mi się i tak, że GPS radośnie obwieścił, że wygląda na to, że przemieściłam się o setki mil i nie może mi służyć swoją pomocą. A było to spowodowane po prostu tym, że wysokie drzewa zagłuszyły sygnały satelitarne. Niby łatwo z tego wybrnąć, ale jak się nie wie, w którą stronę będa drzewa niższe, to wcale nie jest to zabawne.
Trusia
11-04-2007, 04:34 PM #19

Teolinek Włóczymy się po lasach, wsiach, polach. W siodle, na podkładce oklepowej, bez, na kantarku, na sznurku.

Teolinek w terenie to wyższa szkoła jazdy. Z tego co mi wiadomo, to powyższe nie wyczerpuje listy, w jaki sposób włócży się po okolicy. Jeździ nawet po ciemku!

Też uważam, że czasami jest bardziej niebezpiecznie w grupie. Jeźdźcy o róznych umiejętnościach, konie się wzajemnie napędzają. Różnie bywa.

Dla mnie największym stresem w jeżdzie solo jest obawa, że się zgubię. Całą przyjemność psuje mi to, że staram się pamiętać, gdzie skręciłam i jaką drogą jechałam. Trochę komfort psychiczny poprawia mi GPS, ale niestety zdarzyło mi się i tak, że GPS radośnie obwieścił, że wygląda na to, że przemieściłam się o setki mil i nie może mi służyć swoją pomocą. A było to spowodowane po prostu tym, że wysokie drzewa zagłuszyły sygnały satelitarne. Niby łatwo z tego wybrnąć, ale jak się nie wie, w którą stronę będa drzewa niższe, to wcale nie jest to zabawne.

Klara Naszarkowska

Senior Member

686
11-04-2007, 05:43 PM #20
No tak, po ciemku też się zdarza - późną jesienią/zimą szybko zaczyna się noc. A tak ciągle na placu (hali brak)? Zwłaszcza jak na ujeżdżalni zrobi się totalne błoto albo gruda, to wolę objechać znane drogi w okolicy. Bo jednak wtedy uważnie dobieram, gdzie jedziemy. Tylko znajome drogi, nalepiej te szerokie, z równym gruntem, bez masy gałęzi na wysokości wzroku.

Bóg-wie-jakiej orientacji w terenie nie mam (chociaż i tak lepiej jest w lesie, niż w mieście). Ale po prostu po kawałku z koniem zwiedzaliśmy okolicę. Drogami, trochę na przełaj przez las. Staram się zawsze zanim wyruszę w nowe miejsca pogapić się wcześniej w dokładne mapy - żeby mniej więcej wiedzieć, czego się spodziewać. Ale też nigdy nie stacjonowaliśmy przy jakichś ogromnych lasach, więc zawsze miałam świadomość, że się do granicy lasu dojedzie, a tam, zanim się jakiś nowy las zacznie, będą pola, wieś jakaś, drogi. No i last but not least - konie na szczęście mają dobrą orientację w terenie. A tak "trochę się zgubić" jest nawet fajnie :-)
Klara Naszarkowska
11-04-2007, 05:43 PM #20

No tak, po ciemku też się zdarza - późną jesienią/zimą szybko zaczyna się noc. A tak ciągle na placu (hali brak)? Zwłaszcza jak na ujeżdżalni zrobi się totalne błoto albo gruda, to wolę objechać znane drogi w okolicy. Bo jednak wtedy uważnie dobieram, gdzie jedziemy. Tylko znajome drogi, nalepiej te szerokie, z równym gruntem, bez masy gałęzi na wysokości wzroku.

Bóg-wie-jakiej orientacji w terenie nie mam (chociaż i tak lepiej jest w lesie, niż w mieście). Ale po prostu po kawałku z koniem zwiedzaliśmy okolicę. Drogami, trochę na przełaj przez las. Staram się zawsze zanim wyruszę w nowe miejsca pogapić się wcześniej w dokładne mapy - żeby mniej więcej wiedzieć, czego się spodziewać. Ale też nigdy nie stacjonowaliśmy przy jakichś ogromnych lasach, więc zawsze miałam świadomość, że się do granicy lasu dojedzie, a tam, zanim się jakiś nowy las zacznie, będą pola, wieś jakaś, drogi. No i last but not least - konie na szczęście mają dobrą orientację w terenie. A tak "trochę się zgubić" jest nawet fajnie :-)

Lutejaxx

Administrator

2,782
11-04-2007, 05:54 PM #21
Teolinku co oznacza ta kursywa "sądzę"...jesteś lacanowskim psychoanalitykiem?

Co do błądzenia to ja zdaję się na konia...inaczej przekroczyłabym granicę białoruską albo dojechała gdzieś do Białowieży...a tego nie chcę ze względu na żubry.

Kiedyś też wracałam po ciemku konno nie raz , a nawet wbłądziłam na poligon strzelający. Dla mnie to wszystko wtedy było takie ekscytujące i radosne /mimo lęku trochę/ ale byłam nieco młodsza i nie miałam tej okropnej wyobraźni. No i nie uzbierałam w swojej pamięci całych ton opowieści koniarzy o upadkach, wstrząsach mózgu, przerwanych rdzeniach kręgowych, krwiakach itp.

Dziś miałam dzień pozytywnego myślenia i pojechałam na kobyłce na oklep i w samym kantarku do lasu, nic nie myślałam o wypadkach i...czułam się cudownie , jak za dawnych lat.
Lutejaxx
11-04-2007, 05:54 PM #21

Teolinku co oznacza ta kursywa "sądzę"...jesteś lacanowskim psychoanalitykiem?

Co do błądzenia to ja zdaję się na konia...inaczej przekroczyłabym granicę białoruską albo dojechała gdzieś do Białowieży...a tego nie chcę ze względu na żubry.

Kiedyś też wracałam po ciemku konno nie raz , a nawet wbłądziłam na poligon strzelający. Dla mnie to wszystko wtedy było takie ekscytujące i radosne /mimo lęku trochę/ ale byłam nieco młodsza i nie miałam tej okropnej wyobraźni. No i nie uzbierałam w swojej pamięci całych ton opowieści koniarzy o upadkach, wstrząsach mózgu, przerwanych rdzeniach kręgowych, krwiakach itp.

Dziś miałam dzień pozytywnego myślenia i pojechałam na kobyłce na oklep i w samym kantarku do lasu, nic nie myślałam o wypadkach i...czułam się cudownie , jak za dawnych lat.

Klara Naszarkowska

Senior Member

686
11-04-2007, 06:54 PM #22
E, Lacan chyba przyszedł chyłkiem, to nie było zamierzone ;-) Chodziło mi o to, że nad jazdą w teren bez towarzystwa nie myślę specjalnie, tylko po prostu praktykuję. Tzn. staram sie zachować rozsądek ;-) Ale jazda konna jest niebezpieczna - w ogóle. Czasem bardziej niebezpieczne jest jechanie samemu, czasem to towarzystwo może obniżać stopień bezpieczeństwa. Różnie bywa - jak Duska napisała.
Klara Naszarkowska
11-04-2007, 06:54 PM #22

E, Lacan chyba przyszedł chyłkiem, to nie było zamierzone ;-) Chodziło mi o to, że nad jazdą w teren bez towarzystwa nie myślę specjalnie, tylko po prostu praktykuję. Tzn. staram sie zachować rozsądek ;-) Ale jazda konna jest niebezpieczna - w ogóle. Czasem bardziej niebezpieczne jest jechanie samemu, czasem to towarzystwo może obniżać stopień bezpieczeństwa. Różnie bywa - jak Duska napisała.

Lutejaxx

Administrator

2,782
11-05-2007, 06:52 AM #23
Teolinku a Twój konik stoi z innymi końmi? I czy chętnie się od nich oddala?

Bo ja z Lunka nie mam problemów z wyjazdem w teren /chociaż zdarza się , że chce zawracać i rży do araba/, ale arabek nie jest w stanie sami zostać. Ani sam pójść w teren. Dostaje szału dosłownie....

Jest dopiero zajeżdżany i jak jedziemy w teren razem to on chce iść pierwszy. Wtedy czuje się dobrze, mniej wyrywa do przodu i mniej się o dziwo płoszy.

Byłam pewna, że on będzie szedł za kobyłą skoro tak do niej lgnie i jest jej podporządkowany. Wtedy mniej bym się bała. Nie jestem aż tak doświadczonym jeźdźcem, żeby na świeżym koniu z temperamentem tak jeździć.

Co prawda radzę sobie, ale to dlatego, ze na oklep...bo wtedy go czuję bardziej. Nie wiem jak będzie w siodle kurczę.

Co prawda na klaczy tez po kilku jazdach w koralu pojechałam sama w teren. Ale z nią czułam ogromną więź, pracowałam po kilka godzin dziennie, bywało, że spałyśmy razem..../ bez podtekstów!/

No nie bałam się. A ona była bardzo szczęśliwa w tym terenie i we wszystkim starała się mnie słuchać. Wcześniej oczywiście chodziłam z nią wiele godzin w ręku.

Fakt arabkowi nie poświęcam już tyle czasu....i może dlatego czuję lęk przed jazdą na nim w terenie. Chyba muszę cierpliwie popracować z nim "w domu".

Na swoim pierwszym koniu pojechałam sama w teren po 2 dniach od przyjęcia siodła i jeźdźca...ale to była "urodzona" terenówka.
Lutejaxx
11-05-2007, 06:52 AM #23

Teolinku a Twój konik stoi z innymi końmi? I czy chętnie się od nich oddala?

Bo ja z Lunka nie mam problemów z wyjazdem w teren /chociaż zdarza się , że chce zawracać i rży do araba/, ale arabek nie jest w stanie sami zostać. Ani sam pójść w teren. Dostaje szału dosłownie....

Jest dopiero zajeżdżany i jak jedziemy w teren razem to on chce iść pierwszy. Wtedy czuje się dobrze, mniej wyrywa do przodu i mniej się o dziwo płoszy.

Byłam pewna, że on będzie szedł za kobyłą skoro tak do niej lgnie i jest jej podporządkowany. Wtedy mniej bym się bała. Nie jestem aż tak doświadczonym jeźdźcem, żeby na świeżym koniu z temperamentem tak jeździć.

Co prawda radzę sobie, ale to dlatego, ze na oklep...bo wtedy go czuję bardziej. Nie wiem jak będzie w siodle kurczę.

Co prawda na klaczy tez po kilku jazdach w koralu pojechałam sama w teren. Ale z nią czułam ogromną więź, pracowałam po kilka godzin dziennie, bywało, że spałyśmy razem..../ bez podtekstów!/

No nie bałam się. A ona była bardzo szczęśliwa w tym terenie i we wszystkim starała się mnie słuchać. Wcześniej oczywiście chodziłam z nią wiele godzin w ręku.

Fakt arabkowi nie poświęcam już tyle czasu....i może dlatego czuję lęk przed jazdą na nim w terenie. Chyba muszę cierpliwie popracować z nim "w domu".

Na swoim pierwszym koniu pojechałam sama w teren po 2 dniach od przyjęcia siodła i jeźdźca...ale to była "urodzona" terenówka.

Wojciech Mickunas

Posting Freak

1,126
11-05-2007, 07:27 AM #24
Duchowa Przygodo.
Moim zdaniem Twój arabek niepokoi się gdy zostaje sam , bo to on czuje się odpowiedzialny za klaczkę! Dowodem tego jest fakt,że w terenie nie chowa się za nią , a wręcz przeciwnie chce iść przed nią i "torować drogę". Często konie faceci ( nawet po kastracji)bardzo chcą się opiekować klaczą.
Pozdrawiam .W.M.
Wojciech Mickunas
11-05-2007, 07:27 AM #24

Duchowa Przygodo.
Moim zdaniem Twój arabek niepokoi się gdy zostaje sam , bo to on czuje się odpowiedzialny za klaczkę! Dowodem tego jest fakt,że w terenie nie chowa się za nią , a wręcz przeciwnie chce iść przed nią i "torować drogę". Często konie faceci ( nawet po kastracji)bardzo chcą się opiekować klaczą.
Pozdrawiam .W.M.

Lutejaxx

Administrator

2,782
11-05-2007, 07:57 AM #25
Panie Wojciechu to co ja mam zrobić w takiej sytuacji..dzięki za odpowiedź.

Póki jadę na oklep to jakoś tam jest, ale wcześniej czy później będę musiała w siodle i już nie będę taka odważna.

Wolałabym, żeby on szedł za nią. Prawdę mówiąc jak bardzo chcę to on tak idzie..ale jest bardzo spięty. I wszystko w nim sie burzy. A ja nie lubię jeździć " na siłę".

Aha siodło już zna..."bawię " się z nim w siodłanie, rozsiodływanie.

I mam nadzieję, że przy mojej obecnej wadze 50 kg / schudłam dla koni!/ to ja nie krzywdzę ich jazdą na oklep? Dodam, że klacz zajeżdżana była w wieku 4, 5 roku /małopolska/ a arab też już ma tyle. Więc kości już mają dostatecznie twarde.

Boże jak ja je kocham!!!!!! Maja takie pyszczki i oczka, i ogonki i pupki...nawet gówienko takie niewinne, trawiaste!!!!!
Lutejaxx
11-05-2007, 07:57 AM #25

Panie Wojciechu to co ja mam zrobić w takiej sytuacji..dzięki za odpowiedź.

Póki jadę na oklep to jakoś tam jest, ale wcześniej czy później będę musiała w siodle i już nie będę taka odważna.

Wolałabym, żeby on szedł za nią. Prawdę mówiąc jak bardzo chcę to on tak idzie..ale jest bardzo spięty. I wszystko w nim sie burzy. A ja nie lubię jeździć " na siłę".

Aha siodło już zna..."bawię " się z nim w siodłanie, rozsiodływanie.

I mam nadzieję, że przy mojej obecnej wadze 50 kg / schudłam dla koni!/ to ja nie krzywdzę ich jazdą na oklep? Dodam, że klacz zajeżdżana była w wieku 4, 5 roku /małopolska/ a arab też już ma tyle. Więc kości już mają dostatecznie twarde.

Boże jak ja je kocham!!!!!! Maja takie pyszczki i oczka, i ogonki i pupki...nawet gówienko takie niewinne, trawiaste!!!!!

Julie 1

Senior Member

279
11-05-2007, 02:04 PM #26
Ja sądzę, że gdyby nie samotne tereny, w które jeżdżę prawie codziennie od wielu lat, zwariowałabym.
To jest dla mnie sensem życia. Najlepsza forma wypoczynku, ruchu, relaksu, treningu...
Z większą ilością (od 2 do 12 koni) też jeżdżę, ale jednak najbardziej lubię sama.
Nienawidzę jeździć za kimś. Głównie z tego powodu wybrałam taki a nie inny zawód ;-)

<r><URL url="http://www.horsefeed.pl">http://www.horsefeed.pl</URL></r>
Julie 1
11-05-2007, 02:04 PM #26

Ja sądzę, że gdyby nie samotne tereny, w które jeżdżę prawie codziennie od wielu lat, zwariowałabym.
To jest dla mnie sensem życia. Najlepsza forma wypoczynku, ruchu, relaksu, treningu...
Z większą ilością (od 2 do 12 koni) też jeżdżę, ale jednak najbardziej lubię sama.
Nienawidzę jeździć za kimś. Głównie z tego powodu wybrałam taki a nie inny zawód ;-)


<r><URL url="http://www.horsefeed.pl">http://www.horsefeed.pl</URL></r>

Lutejaxx

Administrator

2,782
11-05-2007, 02:14 PM #27
no proszę jakie dzielne dziewczynki!!!!!!!
Czyli nie jestem typem samobójcy jednak...
Lutejaxx
11-05-2007, 02:14 PM #27

no proszę jakie dzielne dziewczynki!!!!!!!
Czyli nie jestem typem samobójcy jednak...

Chiquita

Member

90
11-05-2007, 05:02 PM #28
Konie nie lubia zpstawać same, a z tego co wiem, to arabek zostaje sam jak ty odchodzisz z klacza w teren. Jesli by miał jakiegoś innego konia do towarzystwa gdy ty idziesz z klacza w teren, to prawdopodobnie zachowywałby się spokojniej zostając....

I jeszcze przychodzi mi do głowy jedna myśl odnosnie chęci prowadzenia w terenie. Nie myślałam do tej pory o tym w ten sposób, w jaki przedstawił to p. Mickunas.... To spojrzenie wyjaśnia parę spraw i zachowań, które zaobserwowałam u moich koni (mam poodbny zestaw, klacz+wałach).

Ja natomiast podczas wspólnych terenów zauważyłam coś innego... Wałach jest młodszy, nie wie tyle o życiu co klacz. Kobyłce jest wszystko jedno, czy idzie z przodu czy z tyłu. Wałaszowi nie.... Idąc z przodu czuje się pewniej- w tej sytuacji ma stracha z przodu, widzi go dokładniej, a zadek ma niejako chroniony przez klacz. Gdy idzie z tyłu jest o wiele bardziej zaniekopojony jeśli w pobliżu pojawi się jakieś straszydło. Cały czas próbuje się oglądać, lub dla odmiany lecieć do przodu. Mam wrażenie, że boi się o swój tył.... Koń jednak woli mieć jakby co stracha z przodu niż z tyłu. Wydaje mi się, ze dlatego mój wałaszek lepiej póki co się czuje idąc z przodu...
Moze trochę głupi wniosek, ale tak to widzę Wink
Chiquita
11-05-2007, 05:02 PM #28

Konie nie lubia zpstawać same, a z tego co wiem, to arabek zostaje sam jak ty odchodzisz z klacza w teren. Jesli by miał jakiegoś innego konia do towarzystwa gdy ty idziesz z klacza w teren, to prawdopodobnie zachowywałby się spokojniej zostając....

I jeszcze przychodzi mi do głowy jedna myśl odnosnie chęci prowadzenia w terenie. Nie myślałam do tej pory o tym w ten sposób, w jaki przedstawił to p. Mickunas.... To spojrzenie wyjaśnia parę spraw i zachowań, które zaobserwowałam u moich koni (mam poodbny zestaw, klacz+wałach).

Ja natomiast podczas wspólnych terenów zauważyłam coś innego... Wałach jest młodszy, nie wie tyle o życiu co klacz. Kobyłce jest wszystko jedno, czy idzie z przodu czy z tyłu. Wałaszowi nie.... Idąc z przodu czuje się pewniej- w tej sytuacji ma stracha z przodu, widzi go dokładniej, a zadek ma niejako chroniony przez klacz. Gdy idzie z tyłu jest o wiele bardziej zaniekopojony jeśli w pobliżu pojawi się jakieś straszydło. Cały czas próbuje się oglądać, lub dla odmiany lecieć do przodu. Mam wrażenie, że boi się o swój tył.... Koń jednak woli mieć jakby co stracha z przodu niż z tyłu. Wydaje mi się, ze dlatego mój wałaszek lepiej póki co się czuje idąc z przodu...
Moze trochę głupi wniosek, ale tak to widzę Wink

Cień

Junior Member

8
11-05-2007, 05:52 PM #29
Ja także jeżdze i to bez kasku czy toczka bo przeszkadza najczęściej sama bez tel. Latem zakładam kapelusz, zimą czapke. Ostatnio wracałam o 12 w nocy do stajni z plaży, lasem. I żyje. Kon był spokojniejszy niż w dzień i sama prowadziła bo ja nic nie widziałam, położyłam sie na szyi pociagowki powiedziałam " do domu Maksia" ( klacz ma 4 lata i od roku chodzi pod siodłem to był jej pierwszy wypad na plaże) i po godzinie dojechaliśmy do stajni. W sumie nawet nie wiem jakimi drogami żeśmy jechały Smile było super. Ale jechałam na własną odpowiedzialność.
Cień
11-05-2007, 05:52 PM #29

Ja także jeżdze i to bez kasku czy toczka bo przeszkadza najczęściej sama bez tel. Latem zakładam kapelusz, zimą czapke. Ostatnio wracałam o 12 w nocy do stajni z plaży, lasem. I żyje. Kon był spokojniejszy niż w dzień i sama prowadziła bo ja nic nie widziałam, położyłam sie na szyi pociagowki powiedziałam " do domu Maksia" ( klacz ma 4 lata i od roku chodzi pod siodłem to był jej pierwszy wypad na plaże) i po godzinie dojechaliśmy do stajni. W sumie nawet nie wiem jakimi drogami żeśmy jechały Smile było super. Ale jechałam na własną odpowiedzialność.

Anna Skalik

Member

211
01-02-2008, 11:44 AM #30
Trochę odświeżę ten wątek.
Widzę , że większość ma podobne odczucia jak ja.
Mam możliwość jazdy w grupie i czasem z tego korzystam.
Ale jednak najbardziej lubie spacery tylko w towarzystwie konia . Mogę się wtedy skupić tylko na nas. Nie musimy ogladać się na innych .
Sami wybieramy tempo i kierunek jazdy. Często w terenie przećwiczymy sobie to i owo , a nagroda dla konia jest odpoczynek i skubnięcie " chwasta".
My sie dopiero uczymy własnych zachowań , a gdzie najlepiej je poznać ... myslę , że właśnie w terenie.
Fakt , że moja " edukacja " jeździecka zaczęła się od terenowania właśnie , nie jest bez znaczenia. Tak czuję się swobodniej i jestem rozluźniona.
Na ujeżdżalni spinam się i denerwuję .
Niestety swobodna jazda w terenie , uczy wielu rzeczy , ale nie koryguje błędów. Więc powielam je nieznośnie. :oops:
Teraz zima , jeżdżę bez kasku ... karygodne . Wiem! Ale jeżdżę na swoją własną odpowiedzialność . Bo mi uszy w kasku marzną. :?
Stosuję natomiast zasadę ( jak kierowca) , jesli czuje się niepewnie - zwalniam. I tfu!tfu! , jak dotąd intuicja mnie nie zawiodła.
Jazda w grupie ogranicza tę swobodę , nawet gdy jadę z synem ( on obowiązkowo w kasku) to i tak ciężar odpowiedzialności za dziecko , tłumi swobodę i przyjemnośc.
Dlatego nawet mając odpowiednie umiejętności i możliwość , nie chciałbym być instruktorem. Tongue
Jeśli chodzi o bezpieczeństwo ... to chyba jest tak jak w górach na szlaku. Dobrze jest mieć ze sobą komórkę , ale bardzo dobrze , jeśli ktoś wie , w jakim kierunku i mniej więcej na ile wyjeżdżamy. A o tym nigdy nie zapominam powiedzieć.
Anna Skalik
01-02-2008, 11:44 AM #30

Trochę odświeżę ten wątek.
Widzę , że większość ma podobne odczucia jak ja.
Mam możliwość jazdy w grupie i czasem z tego korzystam.
Ale jednak najbardziej lubie spacery tylko w towarzystwie konia . Mogę się wtedy skupić tylko na nas. Nie musimy ogladać się na innych .
Sami wybieramy tempo i kierunek jazdy. Często w terenie przećwiczymy sobie to i owo , a nagroda dla konia jest odpoczynek i skubnięcie " chwasta".
My sie dopiero uczymy własnych zachowań , a gdzie najlepiej je poznać ... myslę , że właśnie w terenie.
Fakt , że moja " edukacja " jeździecka zaczęła się od terenowania właśnie , nie jest bez znaczenia. Tak czuję się swobodniej i jestem rozluźniona.
Na ujeżdżalni spinam się i denerwuję .
Niestety swobodna jazda w terenie , uczy wielu rzeczy , ale nie koryguje błędów. Więc powielam je nieznośnie. :oops:
Teraz zima , jeżdżę bez kasku ... karygodne . Wiem! Ale jeżdżę na swoją własną odpowiedzialność . Bo mi uszy w kasku marzną. :?
Stosuję natomiast zasadę ( jak kierowca) , jesli czuje się niepewnie - zwalniam. I tfu!tfu! , jak dotąd intuicja mnie nie zawiodła.
Jazda w grupie ogranicza tę swobodę , nawet gdy jadę z synem ( on obowiązkowo w kasku) to i tak ciężar odpowiedzialności za dziecko , tłumi swobodę i przyjemnośc.
Dlatego nawet mając odpowiednie umiejętności i możliwość , nie chciałbym być instruktorem. Tongue
Jeśli chodzi o bezpieczeństwo ... to chyba jest tak jak w górach na szlaku. Dobrze jest mieć ze sobą komórkę , ale bardzo dobrze , jeśli ktoś wie , w jakim kierunku i mniej więcej na ile wyjeżdżamy. A o tym nigdy nie zapominam powiedzieć.

Strony (7): Wstecz 1 2 3 4 5 7 Dalej  
 
  • 0 głosów - średnia: 0
Użytkownicy przeglądający ten wątek:
 1 gości
Użytkownicy przeglądający ten wątek:
 1 gości