Hipologia Kategoria Konie chcą nas rozumieć Koń musi byc codziennie "ruszany"

Koń musi byc codziennie "ruszany"

Koń musi byc codziennie "ruszany"

Strony (3): 1 2 3 Dalej
Guli

Posting Freak

1,701
07-16-2008, 10:07 AM #1
Takie zdanie często słyszy się.
A jak zastanawiam się, , czy takie stanowisko jest słuszne.
Oczywiście nie mam na mysli koni , będących w treningu sportowym

Do tej pory tez miałam wyrzuty sumienia, że nie "ruszam" konia prawie codziennie.

Ale kuc na skutek "awarii" poruszał się pomalutko ledwo, ledwo stępem przez miesiąc.

Przeszło, zaczął chodzić normalnie- i nic się nie stało.
Oczywiście stracił trochę mięśni, pewnie kondycji- ale właściwie .. co z tego?

Odkąd wściekle gzy atakują , czyli tez juz długo , konie 80 % dnia spędzają w wiacie lub stajni.
Nie jeżdżę, bo to bez sensu.
Nie lonżuję z tego samego powodu.
Konie schudły , bo nie jedzą z tego powodu trawy.

I właściwie nie wiem, czy rzeczywiście wyrządzam im tym "krzywdę".
Wyglądają na całkiem zadowolone.
Ja w sumie też, odkąd przestałam mieć wyrzuty sumienia, że próżniaczą się
Smile

<r><COLOR color="#FF0000"><s></s>Mając na uwadze zachowanie dobrego klimatu i poziomu dyskusji „Guli” została usunięta z grona użytkowników forum hipologia.pl. <e></e></COLOR></r>
Guli
07-16-2008, 10:07 AM #1

Takie zdanie często słyszy się.
A jak zastanawiam się, , czy takie stanowisko jest słuszne.
Oczywiście nie mam na mysli koni , będących w treningu sportowym

Do tej pory tez miałam wyrzuty sumienia, że nie "ruszam" konia prawie codziennie.

Ale kuc na skutek "awarii" poruszał się pomalutko ledwo, ledwo stępem przez miesiąc.

Przeszło, zaczął chodzić normalnie- i nic się nie stało.
Oczywiście stracił trochę mięśni, pewnie kondycji- ale właściwie .. co z tego?

Odkąd wściekle gzy atakują , czyli tez juz długo , konie 80 % dnia spędzają w wiacie lub stajni.
Nie jeżdżę, bo to bez sensu.
Nie lonżuję z tego samego powodu.
Konie schudły , bo nie jedzą z tego powodu trawy.

I właściwie nie wiem, czy rzeczywiście wyrządzam im tym "krzywdę".
Wyglądają na całkiem zadowolone.
Ja w sumie też, odkąd przestałam mieć wyrzuty sumienia, że próżniaczą się
Smile


<r><COLOR color="#FF0000"><s></s>Mając na uwadze zachowanie dobrego klimatu i poziomu dyskusji „Guli” została usunięta z grona użytkowników forum hipologia.pl. <e></e></COLOR></r>

Cejloniara

Posting Freak

1,108
07-16-2008, 11:29 AM #2
Tak sobie myślę, że z końmi wszystko powinno być w równowadze. Ja bym wzięła tak na logikę. Nie jest z pewnością zdrowo dla organizmu, jak się go przeciążą, ale tu nie o tym :-) Nie jest chyba też zdrowy ten, kto nie ma zupełnie kondycji i ma sprawność fizyczną poniżej średniej. Szczególnie to dotyczy pasibrzuchów. Ruch to zdrowie! Płuca dotlenione lepiej, krew śmielej w żyłach kraży, mniejsze prawdopodobieństwo kolki, lepiej jelita pracują. Dla koń ruch jest tak oczywisty, jak oddychanie. Ale czy to od razu znaczy, że koń musi codziennie pracować? Z pewnością inna jest sutuacja konia boksowego od takiego, co biega po łące. Jeszcze zależy, jak duża ta łąka. Latem konie błądżą w po pastwisku w poszukiwaniu jedzonka. Zimą mój znajomy wysypuje im na padok siano w kilka miejsc, żeby łąziły od kupki do kupki. A gdy konie same wybierają stanie w boksie to co? W kazdym bądź razie mają wybór. W przpadku koni w treningu trzeba brac pod uwagę, że koń to nie jest taka maszynka, że jak się ją odstawi na jakiś czas i nie rusza, to potem wystarczy naoliwić i będzie chodził, jak wcześniej. Stawy, mięśnie, ścięgna, w różnym wieku różnie chyba pracuje i wraca do normy lub wykształca się ponad normę, na wyczyn.

Tak z tym tematem nachodzi mi na myśl coś podobnego, co mnie czasem drażni. "A ja chce tylko miec konia tak do wsiadania raz na tydzień, na dwa". Drażni mnie to dlatego, że ruszając konia raz na tydzień, raz na dwa tygodnie zupełnie niechcący robi się mu chyba troche krzywdę. Koń pracując w taki sposób nie ma ani kondycji, ani przygotowania, ani mięśni niosących nas na grzbiecie. A najczęściej raz na te dwa tygodnie wymaga sie od niego pełnowymiarowej jazdy z galopami i nawet czasem skokami. Jesli chce się czegoś od konia wymagać, trzeba przynajmniej włożyć troche wysiłku w to, by konia do tych wymagań przygotować. Raz na dwa tygodnia to można się stępem powozić i kilka razy pokłusować na luźnej wodzy.

<t>Mówimy o sobie „miłośnicy koni”. Warto postarać się o to, by choć trochę Twój koń był Twoim miłośnikiem. To jest fair.</t>
Cejloniara
07-16-2008, 11:29 AM #2

Tak sobie myślę, że z końmi wszystko powinno być w równowadze. Ja bym wzięła tak na logikę. Nie jest z pewnością zdrowo dla organizmu, jak się go przeciążą, ale tu nie o tym :-) Nie jest chyba też zdrowy ten, kto nie ma zupełnie kondycji i ma sprawność fizyczną poniżej średniej. Szczególnie to dotyczy pasibrzuchów. Ruch to zdrowie! Płuca dotlenione lepiej, krew śmielej w żyłach kraży, mniejsze prawdopodobieństwo kolki, lepiej jelita pracują. Dla koń ruch jest tak oczywisty, jak oddychanie. Ale czy to od razu znaczy, że koń musi codziennie pracować? Z pewnością inna jest sutuacja konia boksowego od takiego, co biega po łące. Jeszcze zależy, jak duża ta łąka. Latem konie błądżą w po pastwisku w poszukiwaniu jedzonka. Zimą mój znajomy wysypuje im na padok siano w kilka miejsc, żeby łąziły od kupki do kupki. A gdy konie same wybierają stanie w boksie to co? W kazdym bądź razie mają wybór. W przpadku koni w treningu trzeba brac pod uwagę, że koń to nie jest taka maszynka, że jak się ją odstawi na jakiś czas i nie rusza, to potem wystarczy naoliwić i będzie chodził, jak wcześniej. Stawy, mięśnie, ścięgna, w różnym wieku różnie chyba pracuje i wraca do normy lub wykształca się ponad normę, na wyczyn.

Tak z tym tematem nachodzi mi na myśl coś podobnego, co mnie czasem drażni. "A ja chce tylko miec konia tak do wsiadania raz na tydzień, na dwa". Drażni mnie to dlatego, że ruszając konia raz na tydzień, raz na dwa tygodnie zupełnie niechcący robi się mu chyba troche krzywdę. Koń pracując w taki sposób nie ma ani kondycji, ani przygotowania, ani mięśni niosących nas na grzbiecie. A najczęściej raz na te dwa tygodnie wymaga sie od niego pełnowymiarowej jazdy z galopami i nawet czasem skokami. Jesli chce się czegoś od konia wymagać, trzeba przynajmniej włożyć troche wysiłku w to, by konia do tych wymagań przygotować. Raz na dwa tygodnia to można się stępem powozić i kilka razy pokłusować na luźnej wodzy.


<t>Mówimy o sobie „miłośnicy koni”. Warto postarać się o to, by choć trochę Twój koń był Twoim miłośnikiem. To jest fair.</t>

Maxirok

Junior Member

21
07-18-2008, 07:28 PM #3
Dużo zależy od samego konia. Znałam klacze, już na emeryturze, która wrecz była szcześliwa gdy od czasu do czasu pojechała na stępowy spacerek.

Pewnie że można zrobić koniowi przerwę ale pod warunkiem, że wracając do pracy robimy to stopniowo i nie robić z konia wariata na zasadzie przez tydzień pracujemy a potem przez miesiąc nic.

<t></t>
Maxirok
07-18-2008, 07:28 PM #3

Dużo zależy od samego konia. Znałam klacze, już na emeryturze, która wrecz była szcześliwa gdy od czasu do czasu pojechała na stępowy spacerek.

Pewnie że można zrobić koniowi przerwę ale pod warunkiem, że wracając do pracy robimy to stopniowo i nie robić z konia wariata na zasadzie przez tydzień pracujemy a potem przez miesiąc nic.


<t></t>

Klara Naszarkowska

Senior Member

686
07-23-2008, 10:43 AM #4
Pewnie też zależy, na co się patrzy, jakie się ma plany itp. I jak się "ruszanie" rozumie.

Tak czy inaczej koń powinien codziennie się ruszać. Bo ruch to zdrowie (a może wręcz życie?). Koń w naturze przynajmniej kilkanaście kilometrów dziennie przechodzi. I to jest IMHO jakaś wskazówka, co dla niego dobre. Kilkunastu kilometrów sobie raczej sam nie zapewni na wybiegu, więc trzeba wyważać - kiedy i ile ruchu mu zapewnić samemu.

Jeśli chodzi o trening "dla ciała", wzmacnianie, wyrabianie kondycji, siły, wytrzymałości - to duża wiedza. Im wyżej się mierzy, tym więcej trzeba wiedzieć, umieć sobie plan ułożyć. Ale wcale nie jest tak, że codziennie trzeba konia męczyć. Pamiętam wykład Mikaeal Lundstedta (kręgarz końsko-ludzki), który tłumaczył, że przy budowaniu mięśni, po wysiłku one muszą mieć czas się zregenerować, bo inaczej efekt będzie odwrotny do zamierzonego. I że to od typu konia zależy - ale im więcej ma xx, tym dłuższe przerwy między dużymi wysiłkami są potrzebne (bo lekki ruch zawsze dobrze robi). Więc codzienna "solidna praca" to byłby duży błąd.

A w codzienne "ruszanie", żeby koń nie zdziczał, nie zrobił się krnąbrny, płochliwy, nie zapomniał, czego się nauczył itd. - nie wierzę. Coraz bardziej widzę, że to bardzo od sposobu nauki zależy. Fizyczności się nie przeskoczy i ją trzeba uwzględniać, ale "głowie" przerwy wcale nie muszą szkodzić.

<t>Teolinek (You'll never shine if you don't glow.)</t>
Klara Naszarkowska
07-23-2008, 10:43 AM #4

Pewnie też zależy, na co się patrzy, jakie się ma plany itp. I jak się "ruszanie" rozumie.

Tak czy inaczej koń powinien codziennie się ruszać. Bo ruch to zdrowie (a może wręcz życie?). Koń w naturze przynajmniej kilkanaście kilometrów dziennie przechodzi. I to jest IMHO jakaś wskazówka, co dla niego dobre. Kilkunastu kilometrów sobie raczej sam nie zapewni na wybiegu, więc trzeba wyważać - kiedy i ile ruchu mu zapewnić samemu.

Jeśli chodzi o trening "dla ciała", wzmacnianie, wyrabianie kondycji, siły, wytrzymałości - to duża wiedza. Im wyżej się mierzy, tym więcej trzeba wiedzieć, umieć sobie plan ułożyć. Ale wcale nie jest tak, że codziennie trzeba konia męczyć. Pamiętam wykład Mikaeal Lundstedta (kręgarz końsko-ludzki), który tłumaczył, że przy budowaniu mięśni, po wysiłku one muszą mieć czas się zregenerować, bo inaczej efekt będzie odwrotny do zamierzonego. I że to od typu konia zależy - ale im więcej ma xx, tym dłuższe przerwy między dużymi wysiłkami są potrzebne (bo lekki ruch zawsze dobrze robi). Więc codzienna "solidna praca" to byłby duży błąd.

A w codzienne "ruszanie", żeby koń nie zdziczał, nie zrobił się krnąbrny, płochliwy, nie zapomniał, czego się nauczył itd. - nie wierzę. Coraz bardziej widzę, że to bardzo od sposobu nauki zależy. Fizyczności się nie przeskoczy i ją trzeba uwzględniać, ale "głowie" przerwy wcale nie muszą szkodzić.


<t>Teolinek (You'll never shine if you don't glow.)</t>

Gaga

Posting Freak

1,127
07-24-2008, 07:30 AM #5
Klara Naszarkowska "głowie" przerwy wcale nie muszą szkodzić.
Po swoich koniach widzę, że tu też wiele zależy od konia.
10 letnia klacz , na swój sposób "szalona" - nie jeżdżona systematycznie , pomimo obcięcia paszy treściwej szuka pretekstu do "bania się" rzeczy zdawałoby się zwyczajnych (ten straszny żywopłot za ogrodzeniem, itp ;-)) To koń z gatunku tych, które "muszą chodzić". faktem jest, że w dniach, kiedy ma wolne - fruwa sama (bo bieganiem tego nie nazwę) - nawet do porządnych potów... A treściwa obcięta maksymalnie Undecided

3,5 letni synek - przerwa w pracy nie robi mu żadnej różnicy psychicznie bynajmniej w temacie pracy jako takiej. Jednak systematycznie trenowany ma mniej źrebięcych pomysłów, które z reguły kończą się skaleczeniami ;-) (np "czy zmieszczę się pod ogrodzeniem w galopie?") Fizycznie czuć różnicę - za często ruszany wykazuje oznaki zmęczenia, za żadko - oznaki mniejszej elastyczności... trzeba mu znajdować złoty środek ;-)

11 letni wałach - ruszany "raz na ruski rok" wyraźnie podupadł na zdrowiu :-( Sam z siebie co najwyżej stępem dojdzie do ogrodzenia i z powrotem i to nie więcej niż raz dziennie :-( Jak przyszedł do mnie (pensjonatowy) pomagałam go trochę ruszać - teraz, kiedy są 2 konie pod siodło - na trzeciego brak czasu.. .a właściciel cóż bez komentarza... :evil: koń zaczął się wyraźnie zapadać. Mięśni nie ma nic a nic... za to brzuch jak u kobyły w "15" miesiącu ciąży :-( No i widać wyraźnie, ze samopoczucie szwankuje - koń osowiały, smutny jakiś...

<t>Niebo nie może być niebem, jeśli nie ma tam konia, który by mnie przywitał</t>
Gaga
07-24-2008, 07:30 AM #5

Klara Naszarkowska "głowie" przerwy wcale nie muszą szkodzić.
Po swoich koniach widzę, że tu też wiele zależy od konia.
10 letnia klacz , na swój sposób "szalona" - nie jeżdżona systematycznie , pomimo obcięcia paszy treściwej szuka pretekstu do "bania się" rzeczy zdawałoby się zwyczajnych (ten straszny żywopłot za ogrodzeniem, itp ;-)) To koń z gatunku tych, które "muszą chodzić". faktem jest, że w dniach, kiedy ma wolne - fruwa sama (bo bieganiem tego nie nazwę) - nawet do porządnych potów... A treściwa obcięta maksymalnie Undecided

3,5 letni synek - przerwa w pracy nie robi mu żadnej różnicy psychicznie bynajmniej w temacie pracy jako takiej. Jednak systematycznie trenowany ma mniej źrebięcych pomysłów, które z reguły kończą się skaleczeniami ;-) (np "czy zmieszczę się pod ogrodzeniem w galopie?") Fizycznie czuć różnicę - za często ruszany wykazuje oznaki zmęczenia, za żadko - oznaki mniejszej elastyczności... trzeba mu znajdować złoty środek ;-)

11 letni wałach - ruszany "raz na ruski rok" wyraźnie podupadł na zdrowiu :-( Sam z siebie co najwyżej stępem dojdzie do ogrodzenia i z powrotem i to nie więcej niż raz dziennie :-( Jak przyszedł do mnie (pensjonatowy) pomagałam go trochę ruszać - teraz, kiedy są 2 konie pod siodło - na trzeciego brak czasu.. .a właściciel cóż bez komentarza... :evil: koń zaczął się wyraźnie zapadać. Mięśni nie ma nic a nic... za to brzuch jak u kobyły w "15" miesiącu ciąży :-( No i widać wyraźnie, ze samopoczucie szwankuje - koń osowiały, smutny jakiś...


<t>Niebo nie może być niebem, jeśli nie ma tam konia, który by mnie przywitał</t>

Lutejaxx

Administrator

2,782
07-24-2008, 08:53 AM #6
moje konie mają non stop sporo ruchu ze względu na ponad hektarowy wybieg /który jest jednocześnie pastwiskiem/ i otwartą stajnie.

zauważyłam jednak, że jeżeli mają przerwę pod siodłem to szczególnie klacz jest nadwrażliwa na różne bodźce w terenie. Może nie tyle wpada w jakieś skrajne zachowania, ale np. jest mniej luźna i częściej drga nerwowo. Mimo, że oba są co drugi dzień ganiane aż do spocenia na wybiegu /jeżeli nie chodzą w terenie/.

I jeszcze jedno: zabawy ze "strasznymi" rzeczami " w wypadku moich koni nie powodują, ze tychże rzeczy one przestają się automatycznie bać w terenie. Nie przestają.

dlatego jeżeli chce się mieć dobre "terenówki" do podróżowania, to jednak należy dużo takimi końmi wyjeżdżać poza koral czy ujeżdżalnię. I tam mierzyć się z wilkami. Uspokajać konika jeśli z czymś się strasznym zetknie. Oswajać. Tego chyba nic nie zastąpi.

Oczywiście jest to moja opinia zrodzona z doświadczeń z obecnymi i poprzednimi końmi Big Grin

<t></t>
Lutejaxx
07-24-2008, 08:53 AM #6

moje konie mają non stop sporo ruchu ze względu na ponad hektarowy wybieg /który jest jednocześnie pastwiskiem/ i otwartą stajnie.

zauważyłam jednak, że jeżeli mają przerwę pod siodłem to szczególnie klacz jest nadwrażliwa na różne bodźce w terenie. Może nie tyle wpada w jakieś skrajne zachowania, ale np. jest mniej luźna i częściej drga nerwowo. Mimo, że oba są co drugi dzień ganiane aż do spocenia na wybiegu /jeżeli nie chodzą w terenie/.

I jeszcze jedno: zabawy ze "strasznymi" rzeczami " w wypadku moich koni nie powodują, ze tychże rzeczy one przestają się automatycznie bać w terenie. Nie przestają.

dlatego jeżeli chce się mieć dobre "terenówki" do podróżowania, to jednak należy dużo takimi końmi wyjeżdżać poza koral czy ujeżdżalnię. I tam mierzyć się z wilkami. Uspokajać konika jeśli z czymś się strasznym zetknie. Oswajać. Tego chyba nic nie zastąpi.

Oczywiście jest to moja opinia zrodzona z doświadczeń z obecnymi i poprzednimi końmi Big Grin


<t></t>

Gaga

Posting Freak

1,127
07-24-2008, 09:55 AM #7
Zupełnie off w sprawie odczulania na strachy
Wczoraj była u mnie prawdziwa straż ogniowa ;-) hihi usuwali osy...
Zapytałam, czy mogę pokazać wielkie auto młodemu koniowi, i czy włączą sygnał...
Zrobili o takie oczy - oo takie o: Confusedhock: no tak, bo sprzed domu konie nie zawsze widać ;-) pozwolili acz z dystansem...
Młody autko obejrzał, zajrzał za kierownicę nawet (chciał się pewnikiem załadować) , powąchał sobie ale bez specjalnego zainteresowania, wolał trawę... sygnał był straszny przez pierwsze 5 sekund, potem trawa ważniejsza :mrgreen:
Za to jego matka ze skóry wychodziła widząc syna koło "strasznego czerwonego wielkiego i na pewno koniożernego auta" ;-) szkoda, musiałam przerwać eksperymenty, bo bałam się , że Kara zrobi sobie krzywdę :-( nie wiedziała, czy skakać ogrodzenie, czy uciekać, czy co - a rżała jak głupol... Oczywiście Młody nic sobie z jej strachu nie robił - spojrzał tylko na mnie i stwierdził, że skoro stoję sobie spokojnie, a tu tyle trawy wokół, to muszę mieć nierówno pod sufitem, że jej nie jem ;-)
Na koniec przeprowadziłam Młodego pomiędzy autem a domem - było ze 3 metry prześwitu... Młody szalenie niezadowolony - ale nie z przejścia przez wąskie gardło, a z tego, ze idąc nie można jeść trawy ;-)
Szkoda, że strażaków tylu luzem łaziło po podwórku, bo bym Młodego puściła z kantarka aby mógł sam wybrać - ja i trawa, czy bezpieczny domek... ;-) znając jego miłość do... trawy spodziewałam się wyboru ;-)

<t>Niebo nie może być niebem, jeśli nie ma tam konia, który by mnie przywitał</t>
Gaga
07-24-2008, 09:55 AM #7

Zupełnie off w sprawie odczulania na strachy
Wczoraj była u mnie prawdziwa straż ogniowa ;-) hihi usuwali osy...
Zapytałam, czy mogę pokazać wielkie auto młodemu koniowi, i czy włączą sygnał...
Zrobili o takie oczy - oo takie o: Confusedhock: no tak, bo sprzed domu konie nie zawsze widać ;-) pozwolili acz z dystansem...
Młody autko obejrzał, zajrzał za kierownicę nawet (chciał się pewnikiem załadować) , powąchał sobie ale bez specjalnego zainteresowania, wolał trawę... sygnał był straszny przez pierwsze 5 sekund, potem trawa ważniejsza :mrgreen:
Za to jego matka ze skóry wychodziła widząc syna koło "strasznego czerwonego wielkiego i na pewno koniożernego auta" ;-) szkoda, musiałam przerwać eksperymenty, bo bałam się , że Kara zrobi sobie krzywdę :-( nie wiedziała, czy skakać ogrodzenie, czy uciekać, czy co - a rżała jak głupol... Oczywiście Młody nic sobie z jej strachu nie robił - spojrzał tylko na mnie i stwierdził, że skoro stoję sobie spokojnie, a tu tyle trawy wokół, to muszę mieć nierówno pod sufitem, że jej nie jem ;-)
Na koniec przeprowadziłam Młodego pomiędzy autem a domem - było ze 3 metry prześwitu... Młody szalenie niezadowolony - ale nie z przejścia przez wąskie gardło, a z tego, ze idąc nie można jeść trawy ;-)
Szkoda, że strażaków tylu luzem łaziło po podwórku, bo bym Młodego puściła z kantarka aby mógł sam wybrać - ja i trawa, czy bezpieczny domek... ;-) znając jego miłość do... trawy spodziewałam się wyboru ;-)


<t>Niebo nie może być niebem, jeśli nie ma tam konia, który by mnie przywitał</t>

Lutejaxx

Administrator

2,782
07-24-2008, 10:46 AM #8
mam osy, napisz mi Małgosiu jak to wygląda ze strażakami....bo ja to sama zdejmowałam w tamtym roku, ale już nie chcę....Zresztą teraz za wysoko.

<t></t>
Lutejaxx
07-24-2008, 10:46 AM #8

mam osy, napisz mi Małgosiu jak to wygląda ze strażakami....bo ja to sama zdejmowałam w tamtym roku, ale już nie chcę....Zresztą teraz za wysoko.


<t></t>

Gaga

Posting Freak

1,127
07-24-2008, 11:12 AM #9
U mnie wystarczy zadzwonić na 998 i przyjeżdżają. Koszty pokrywa miasto (gmina?)... Dojechali w 10 min, bo akurat byli w okolicy... Ganiazda nie dało się usunąć, bo trzeba by było pół domu rozwalić, zatem zapsikali jakąś chemią... o skutkach powiem za kilka dni :-)
Przyjechali wielkim autem, mieli kupę sprzętu właśnie do zamordowywania os, szerszeni itp. i fajne ubranka mieli ;-) Nie wiem jednak, czy wszędzie koszty pokrywają gminy :?

Tak wogóle to szczecińska GW napisała o nich wczoraj artykuł :-) o tu:
http://miasta.gazeta.pl/szczecin/1,34939...i_zle.html

<t>Niebo nie może być niebem, jeśli nie ma tam konia, który by mnie przywitał</t>
Gaga
07-24-2008, 11:12 AM #9

U mnie wystarczy zadzwonić na 998 i przyjeżdżają. Koszty pokrywa miasto (gmina?)... Dojechali w 10 min, bo akurat byli w okolicy... Ganiazda nie dało się usunąć, bo trzeba by było pół domu rozwalić, zatem zapsikali jakąś chemią... o skutkach powiem za kilka dni :-)
Przyjechali wielkim autem, mieli kupę sprzętu właśnie do zamordowywania os, szerszeni itp. i fajne ubranka mieli ;-) Nie wiem jednak, czy wszędzie koszty pokrywają gminy :?

Tak wogóle to szczecińska GW napisała o nich wczoraj artykuł :-) o tu:
http://miasta.gazeta.pl/szczecin/1,34939...i_zle.html


<t>Niebo nie może być niebem, jeśli nie ma tam konia, który by mnie przywitał</t>

Lutejaxx

Administrator

2,782
07-24-2008, 12:06 PM #10
zadzwonię, może nawet będą przystojni.....Dzięki! Big Grin

<t></t>
Lutejaxx
07-24-2008, 12:06 PM #10

zadzwonię, może nawet będą przystojni.....Dzięki! Big Grin


<t></t>

Gaga

Posting Freak

1,127
07-24-2008, 12:49 PM #11
U mnie była też jedna Pani Strażak i bała się koni bardzo :-)
Ale zdążyłam Panią oswoić na tyle, że udało się głaskać Karą po łbie i dać Geniuszowi cukierka :-) Sympatyczna Pani Strażak Big Grin
Niestety nie wiem czy panowie byli przystojni, bo frapowały mnie moje "Darcowe eksperymenta na żywym organizmie" ;-)

<t>Niebo nie może być niebem, jeśli nie ma tam konia, który by mnie przywitał</t>
Gaga
07-24-2008, 12:49 PM #11

U mnie była też jedna Pani Strażak i bała się koni bardzo :-)
Ale zdążyłam Panią oswoić na tyle, że udało się głaskać Karą po łbie i dać Geniuszowi cukierka :-) Sympatyczna Pani Strażak Big Grin
Niestety nie wiem czy panowie byli przystojni, bo frapowały mnie moje "Darcowe eksperymenta na żywym organizmie" ;-)


<t>Niebo nie może być niebem, jeśli nie ma tam konia, który by mnie przywitał</t>

Lutejaxx

Administrator

2,782
07-24-2008, 01:22 PM #12
no cóż Małgosiu, też uważam, że koń ciekawszy od strażaka. Nawet najprzystojniejszego! Panią strażak pominę.... Big Grin
I już cichoooooo...wiem, ze nie na temat, ale potrzebowałam pomocy, a , ze w każdej biedzie trzeba jakieś światełko choćby w formie żartu odnaleźć, to tylko taka moja wada.....

<t></t>
Lutejaxx
07-24-2008, 01:22 PM #12

no cóż Małgosiu, też uważam, że koń ciekawszy od strażaka. Nawet najprzystojniejszego! Panią strażak pominę.... Big Grin
I już cichoooooo...wiem, ze nie na temat, ale potrzebowałam pomocy, a , ze w każdej biedzie trzeba jakieś światełko choćby w formie żartu odnaleźć, to tylko taka moja wada.....


<t></t>

Guli

Posting Freak

1,701
07-25-2008, 06:36 AM #13
Klara Naszarkowska Koń w naturze przynajmniej kilkanaście kilometrów dziennie przechodzi. I to jest IMHO jakaś wskazówka, co dla niego dobre. Kilkunastu kilometrów sobie raczej sam nie zapewni na wybiegu, więc trzeba wyważać - kiedy i ile ruchu mu zapewnić samemu.

Z jednym zastrzeżeniem Smile

Koni żyjących dziko, w naturze, nie ma od bardzo wielu lat.
Selekcja , bo to przeciez ma miejsce w hodowli ,idzie w zupełnie innym kierunku.

Zastanawiam się, ile tzw rasy szlachetne mają wspólnego z przodkami i wychodzi mi , ze niewiele.
Natomiast obserwując prymitywnego kuca i porównując jego zachowanie z koniem, to widzę ogromną różnicę.


Cytat: A w codzienne "ruszanie", żeby koń nie zdziczał, nie zrobił się krnąbrny, płochliwy, nie zapomniał, czego się nauczył itd. - nie wierzę. Coraz bardziej widzę, że to bardzo od sposobu nauki zależy. Fizyczności się nie przeskoczy i ją trzeba uwzględniać, ale "głowie" przerwy wcale nie muszą szkodzić.


Mogę już coś powiedzieć o zachowaniu koni po długiej przerwie , ponad miesięcznej, w której konie przeważnie stały w wiacie, czy stajni, wychodząc na pasienie wielkrotnie , ale na kilkanaście minut
Ostatnio mocno ochłodziło się, nie było słońca i gzów.
Wzięłam więc konie na lonżownik.
Kuba najpierw pokrążył nie po śladzie, czyli piasku i drągach, ale po kilku minutach, sam odnalazł drogę do nich i biegał przez drągi , a potem je przeskakiwał.
Fakt, że dosyć szybko zmęczył się.

Kuc po ponad miesiącu poruszania się ostrożnym stępem, czy wręcz stania w wiacie , zrobił kilka okrążeń stępem, oczywiście natychmiast po śladzie i drągach.
Potem już był tylko galop z przerwami na kłus.
Wszystko to robił sam, bez żadnej mojej ingerencji, ja tylko pokazywałam ręką kierunek.
Galop oczywiście z brykami- i nic się nie zmęczył.
Na drugi dzień jak zabrałam Kubę, to natychmiast poszedł za nami na lonżownik i ciężko mi było go wygonic .
Jak już udało się, to biegał naokoło Big Grin

Mam wrażenie, że koń nie zapomina biegać, czy poruszać się pod jeźdźcem.

Dłuższa przerwa w jeździe nie powoduje utraty pamięci konia, wprost przeciwnie, dużo chętniej i lepiej koń spełnia nasze prośby Smile

Oczywiście, że kondycja słabsza, ale konie bardzo szybko regenerują się - moim zdaniem .

Zostanę wobec tego przy opinii , że ta potrzeba codziennego ruszania jest raczej w naszej, a nie końskiej głowie Smile

Ba , teraz myślę, że często trenuje się konie na wyrost , bo tak wypada , niż wynika to z faktycznej potrzeby.
Jeżdżąc na koniu rekreacyjnie dwa, trzy razy w tygodniu, lub rzadziej, nie ma potrzeby codziennego "ruszania", bo potem koń musi tę zgromadzoną energię w mięśniach wydatkować.
Brykać, uskakiwać, czasem szukać pretekstu do szybkiego biegania..
Smile

<r><COLOR color="#FF0000"><s></s>Mając na uwadze zachowanie dobrego klimatu i poziomu dyskusji „Guli” została usunięta z grona użytkowników forum hipologia.pl. <e></e></COLOR></r>
Guli
07-25-2008, 06:36 AM #13

Klara Naszarkowska Koń w naturze przynajmniej kilkanaście kilometrów dziennie przechodzi. I to jest IMHO jakaś wskazówka, co dla niego dobre. Kilkunastu kilometrów sobie raczej sam nie zapewni na wybiegu, więc trzeba wyważać - kiedy i ile ruchu mu zapewnić samemu.

Z jednym zastrzeżeniem Smile

Koni żyjących dziko, w naturze, nie ma od bardzo wielu lat.
Selekcja , bo to przeciez ma miejsce w hodowli ,idzie w zupełnie innym kierunku.

Zastanawiam się, ile tzw rasy szlachetne mają wspólnego z przodkami i wychodzi mi , ze niewiele.
Natomiast obserwując prymitywnego kuca i porównując jego zachowanie z koniem, to widzę ogromną różnicę.


Cytat: A w codzienne "ruszanie", żeby koń nie zdziczał, nie zrobił się krnąbrny, płochliwy, nie zapomniał, czego się nauczył itd. - nie wierzę. Coraz bardziej widzę, że to bardzo od sposobu nauki zależy. Fizyczności się nie przeskoczy i ją trzeba uwzględniać, ale "głowie" przerwy wcale nie muszą szkodzić.


Mogę już coś powiedzieć o zachowaniu koni po długiej przerwie , ponad miesięcznej, w której konie przeważnie stały w wiacie, czy stajni, wychodząc na pasienie wielkrotnie , ale na kilkanaście minut
Ostatnio mocno ochłodziło się, nie było słońca i gzów.
Wzięłam więc konie na lonżownik.
Kuba najpierw pokrążył nie po śladzie, czyli piasku i drągach, ale po kilku minutach, sam odnalazł drogę do nich i biegał przez drągi , a potem je przeskakiwał.
Fakt, że dosyć szybko zmęczył się.

Kuc po ponad miesiącu poruszania się ostrożnym stępem, czy wręcz stania w wiacie , zrobił kilka okrążeń stępem, oczywiście natychmiast po śladzie i drągach.
Potem już był tylko galop z przerwami na kłus.
Wszystko to robił sam, bez żadnej mojej ingerencji, ja tylko pokazywałam ręką kierunek.
Galop oczywiście z brykami- i nic się nie zmęczył.
Na drugi dzień jak zabrałam Kubę, to natychmiast poszedł za nami na lonżownik i ciężko mi było go wygonic .
Jak już udało się, to biegał naokoło Big Grin

Mam wrażenie, że koń nie zapomina biegać, czy poruszać się pod jeźdźcem.

Dłuższa przerwa w jeździe nie powoduje utraty pamięci konia, wprost przeciwnie, dużo chętniej i lepiej koń spełnia nasze prośby Smile

Oczywiście, że kondycja słabsza, ale konie bardzo szybko regenerują się - moim zdaniem .

Zostanę wobec tego przy opinii , że ta potrzeba codziennego ruszania jest raczej w naszej, a nie końskiej głowie Smile

Ba , teraz myślę, że często trenuje się konie na wyrost , bo tak wypada , niż wynika to z faktycznej potrzeby.
Jeżdżąc na koniu rekreacyjnie dwa, trzy razy w tygodniu, lub rzadziej, nie ma potrzeby codziennego "ruszania", bo potem koń musi tę zgromadzoną energię w mięśniach wydatkować.
Brykać, uskakiwać, czasem szukać pretekstu do szybkiego biegania..
Smile


<r><COLOR color="#FF0000"><s></s>Mając na uwadze zachowanie dobrego klimatu i poziomu dyskusji „Guli” została usunięta z grona użytkowników forum hipologia.pl. <e></e></COLOR></r>

Cejloniara

Posting Freak

1,108
07-25-2008, 09:04 AM #14
Guli: "Koni żyjących dziko, w naturze, nie ma od bardzo wielu lat.
Selekcja , bo to przeciez ma miejsce w hodowli ,idzie w zupełnie innym kierunku."

Zapomniała Pani o Mustangach (te to nawet od szlachetnych ras pochodzą) i konikach poskich lub nawet koniach Przewalskiego? Nawet kuce szetlanckie żyją na wyspach w dzikich tabunach i wcinają śledzie zimą (tak kiedyś czytałam).

<t>Mówimy o sobie „miłośnicy koni”. Warto postarać się o to, by choć trochę Twój koń był Twoim miłośnikiem. To jest fair.</t>
Cejloniara
07-25-2008, 09:04 AM #14

Guli: "Koni żyjących dziko, w naturze, nie ma od bardzo wielu lat.
Selekcja , bo to przeciez ma miejsce w hodowli ,idzie w zupełnie innym kierunku."

Zapomniała Pani o Mustangach (te to nawet od szlachetnych ras pochodzą) i konikach poskich lub nawet koniach Przewalskiego? Nawet kuce szetlanckie żyją na wyspach w dzikich tabunach i wcinają śledzie zimą (tak kiedyś czytałam).


<t>Mówimy o sobie „miłośnicy koni”. Warto postarać się o to, by choć trochę Twój koń był Twoim miłośnikiem. To jest fair.</t>

Guli

Posting Freak

1,701
07-25-2008, 11:24 AM #15
Cejloniara Zapomniała Pani o Mustangach (te to nawet od szlachetnych ras pochodzą) i konikach poskich lub nawet koniach Przewalskiego? Nawet kuce szetlanckie żyją na wyspach w dzikich tabunach i wcinają śledzie zimą (tak kiedyś czytałam).


Albo rozmawiamy o koniach uzytkowanych np, pod siodłem, albo dzikich ( tak naprawdę nawet mustangi są pod kontrolą).
Tych "dziko" żyjących nie uzytkujemy i nie "ruszamy' codziennie, czy rzadko.

Kuc , o którym piszę, to akurat szetland, czyli przedstawiciel rasy prymitywnej , choć udomowionej.
Pisałam też, że jego zachowania różnią się od konia powiedzmy rasy młp.
Cechą charakterystyczną koni ras prymitywnych, to silnie rozwinięty instynkt samozachowawczy i zachowania tabunowe.

Ten instynkt, o którym pisałam wyżej, nakazuje kucowi oszczędzanie sił , czyli jak nie musi, to nie będzie poruszał się szybko.
Jeśli widzi zagrożenie, to podejmie walkę, albo ucieka jak najszybciej- zapewniam, że naprawdę jest szybki i nie musi być w tym celu trenowany codziennie. Smile
Ale nie bezmyślnie, bo trzeba oszczędzać się
Jak czuje się bezpieczny, to drzemie długo.
Oczywiście jeść trzeba dużo, na wypadek nieurodzaju, na zapas
Big Grin

<r><COLOR color="#FF0000"><s></s>Mając na uwadze zachowanie dobrego klimatu i poziomu dyskusji „Guli” została usunięta z grona użytkowników forum hipologia.pl. <e></e></COLOR></r>
Guli
07-25-2008, 11:24 AM #15

Cejloniara Zapomniała Pani o Mustangach (te to nawet od szlachetnych ras pochodzą) i konikach poskich lub nawet koniach Przewalskiego? Nawet kuce szetlanckie żyją na wyspach w dzikich tabunach i wcinają śledzie zimą (tak kiedyś czytałam).


Albo rozmawiamy o koniach uzytkowanych np, pod siodłem, albo dzikich ( tak naprawdę nawet mustangi są pod kontrolą).
Tych "dziko" żyjących nie uzytkujemy i nie "ruszamy' codziennie, czy rzadko.

Kuc , o którym piszę, to akurat szetland, czyli przedstawiciel rasy prymitywnej , choć udomowionej.
Pisałam też, że jego zachowania różnią się od konia powiedzmy rasy młp.
Cechą charakterystyczną koni ras prymitywnych, to silnie rozwinięty instynkt samozachowawczy i zachowania tabunowe.

Ten instynkt, o którym pisałam wyżej, nakazuje kucowi oszczędzanie sił , czyli jak nie musi, to nie będzie poruszał się szybko.
Jeśli widzi zagrożenie, to podejmie walkę, albo ucieka jak najszybciej- zapewniam, że naprawdę jest szybki i nie musi być w tym celu trenowany codziennie. Smile
Ale nie bezmyślnie, bo trzeba oszczędzać się
Jak czuje się bezpieczny, to drzemie długo.
Oczywiście jeść trzeba dużo, na wypadek nieurodzaju, na zapas
Big Grin


<r><COLOR color="#FF0000"><s></s>Mając na uwadze zachowanie dobrego klimatu i poziomu dyskusji „Guli” została usunięta z grona użytkowników forum hipologia.pl. <e></e></COLOR></r>

Strony (3): 1 2 3 Dalej
 
  • 0 głosów - średnia: 0
Użytkownicy przeglądający ten wątek:
 2 gości
Użytkownicy przeglądający ten wątek:
 2 gości