Hipologia Kategoria Konie chcą nas rozumieć Prowadzenie konia

Prowadzenie konia

Prowadzenie konia

Strony (2): 1 2 Dalej
AleksandraAlicja

Junior Member

36
02-27-2008, 10:27 AM #1
Proszę mi powiedzieć, jak zazwyczaj prowadzicie konia- tzn. idziecie z boku, z tyłu, całkiem z przodu? Ja lubię prowadzić konia będąc na wysokości jego łopatki, bo wydaje mi się, że to jest całkiem bezpieczna pozycja. Nie lubię, jak mnie koń ciągnie i wtedy reaguję pociągnięciem za kantar, albo wysyłam konia na kółeczko.
Natomiast ostatnio wpadł mi w ręce skrót książki niejakiego pana Hempflinga, który bardzo zwraca uwagę na prowadzenie konia i twierdzi, że prowadzenie z boku jest najgorszą metodą z możliwych. On zdecydowanie poleca iście :wink: na nie mniej, niż metr przed koniem.
A jak to jest u Was, co przetestowaliście, co polecacie?
AleksandraAlicja
02-27-2008, 10:27 AM #1

Proszę mi powiedzieć, jak zazwyczaj prowadzicie konia- tzn. idziecie z boku, z tyłu, całkiem z przodu? Ja lubię prowadzić konia będąc na wysokości jego łopatki, bo wydaje mi się, że to jest całkiem bezpieczna pozycja. Nie lubię, jak mnie koń ciągnie i wtedy reaguję pociągnięciem za kantar, albo wysyłam konia na kółeczko.
Natomiast ostatnio wpadł mi w ręce skrót książki niejakiego pana Hempflinga, który bardzo zwraca uwagę na prowadzenie konia i twierdzi, że prowadzenie z boku jest najgorszą metodą z możliwych. On zdecydowanie poleca iście :wink: na nie mniej, niż metr przed koniem.
A jak to jest u Was, co przetestowaliście, co polecacie?

Sowa

Member

137
02-27-2008, 10:40 AM #2
Konie ktore znam, mam do nich zaufanie, prowadzę jak Hempfling opisuje - jak krowę na postronku - ja, lużny uwiąz, metr za mna człapie koń.
Konie których nie znam, nie mam zaufania, prowadzę tak, zeby ich głowa, trzymana prawą ręką krótko przy kantarze, była na wysokości mojego ramienia. Mam wrażenie, że wtedy lepiej kontroluję konia bo go caly czas widzę.
No i nie boję się, że skoczy na mnie z tyłu. I jeszcze o zgroza mam na ogół bat na wszelki wypadek w lewej, żeby popedzać od tyłu jak koń się ciagnie, albo do obrony w razie czego.

<t>Być jak Lucky Luke</t>
Sowa
02-27-2008, 10:40 AM #2

Konie ktore znam, mam do nich zaufanie, prowadzę jak Hempfling opisuje - jak krowę na postronku - ja, lużny uwiąz, metr za mna człapie koń.
Konie których nie znam, nie mam zaufania, prowadzę tak, zeby ich głowa, trzymana prawą ręką krótko przy kantarze, była na wysokości mojego ramienia. Mam wrażenie, że wtedy lepiej kontroluję konia bo go caly czas widzę.
No i nie boję się, że skoczy na mnie z tyłu. I jeszcze o zgroza mam na ogół bat na wszelki wypadek w lewej, żeby popedzać od tyłu jak koń się ciagnie, albo do obrony w razie czego.


<t>Być jak Lucky Luke</t>

Dagmara Matuszak

Senior Member

719
02-27-2008, 11:20 AM #3
Ja podobnie jak Sowa, z tym, że raczej nigdy nie trzymam uwiązu krótko - wolę mieć te półtora metra luzu co najmniej. Jeżeli mam do czynienia z koniem, który się pcha do przodu, a mam jakąś swobodę manewru - to zawsze warto przeprowadzić trening w pigułce. Przynajmniej zatrzymać go i wycofać, nawet kilka razy w razie potrzeby.

Co wydaje mi się dość istotne ze względów bezpieczeństwa:
- nigdy, przenigdy nie zawijać sobie uwiązu wokół ręki, nawet luźną petlą
- oraz, nawet jak mamy konia człapiącego z tyłu, obserwować go kątem oka. Hempfling też tak robi Smile

Generalnie, to dla mnie klasyczne uwiązy są za krótkie - wolę mieć ze 4 m sznurka Smile

<r><SIZE size="85"><s></s><I><s></s><COLOR color="#808080"><s></s>They're dangerous at both ends and crafty in the middle.<br/>
<e>
</e></COLOR><e>
</e></I><e>
</e></SIZE></r>
Dagmara Matuszak
02-27-2008, 11:20 AM #3

Ja podobnie jak Sowa, z tym, że raczej nigdy nie trzymam uwiązu krótko - wolę mieć te półtora metra luzu co najmniej. Jeżeli mam do czynienia z koniem, który się pcha do przodu, a mam jakąś swobodę manewru - to zawsze warto przeprowadzić trening w pigułce. Przynajmniej zatrzymać go i wycofać, nawet kilka razy w razie potrzeby.

Co wydaje mi się dość istotne ze względów bezpieczeństwa:
- nigdy, przenigdy nie zawijać sobie uwiązu wokół ręki, nawet luźną petlą
- oraz, nawet jak mamy konia człapiącego z tyłu, obserwować go kątem oka. Hempfling też tak robi Smile

Generalnie, to dla mnie klasyczne uwiązy są za krótkie - wolę mieć ze 4 m sznurka Smile


<r><SIZE size="85"><s></s><I><s></s><COLOR color="#808080"><s></s>They're dangerous at both ends and crafty in the middle.<br/>
<e>
</e></COLOR><e>
</e></I><e>
</e></SIZE></r>

Chiquita

Member

90
02-27-2008, 06:32 PM #4
Tez ostatnio cyztałam to tłumaczenie. I zastanawiałam się, czy wprowadzić to w zycie... I chyba jednak nie.
Ale nie dlatego, ze idąc przed koniem boję sie ze na mnie wpadnie.
Oczywiście wypowidam sie konkretnie donośnie jednego konia, nie ogolnie Wink Konia, któremu ufam i staram się z nim współpracowac.

Gdy idę przed koniem, mam wrażenie że każdy idzie sam sobie. Ja sobie, oglądam świat w około, a kon sobie, i tez ogląda świat. Chociaż niby idzie za mną. Ale brakuje mi wrażenia takiej "łącznosci psychicznej".

Za to lubię prowadzić konia idąc na wysokosci głowy/łopatki. Mam wtedy wrażenie jakbysmy razem wędrowali. Niby cały czas ja nadaję kierunek i tempo, ale jesli koń stanie się mniej pewny czy niechetny do pojscia tam gdzie ja chcę, to łatwiej mi to dostrzec. W końcu to mój "kumpel" i też ma jakiś udzial w tym co robimy Smile

I tez lubię mieć luz na uwiazie )

Zdarza mi sie tez prowadzić konia na wysokosci jego grzebietu czy zadu, ale to raczej przy konkertnych "manewrach" niż w celach "transportowych"
Chiquita
02-27-2008, 06:32 PM #4

Tez ostatnio cyztałam to tłumaczenie. I zastanawiałam się, czy wprowadzić to w zycie... I chyba jednak nie.
Ale nie dlatego, ze idąc przed koniem boję sie ze na mnie wpadnie.
Oczywiście wypowidam sie konkretnie donośnie jednego konia, nie ogolnie Wink Konia, któremu ufam i staram się z nim współpracowac.

Gdy idę przed koniem, mam wrażenie że każdy idzie sam sobie. Ja sobie, oglądam świat w około, a kon sobie, i tez ogląda świat. Chociaż niby idzie za mną. Ale brakuje mi wrażenia takiej "łącznosci psychicznej".

Za to lubię prowadzić konia idąc na wysokosci głowy/łopatki. Mam wtedy wrażenie jakbysmy razem wędrowali. Niby cały czas ja nadaję kierunek i tempo, ale jesli koń stanie się mniej pewny czy niechetny do pojscia tam gdzie ja chcę, to łatwiej mi to dostrzec. W końcu to mój "kumpel" i też ma jakiś udzial w tym co robimy Smile

I tez lubię mieć luz na uwiazie )

Zdarza mi sie tez prowadzić konia na wysokosci jego grzebietu czy zadu, ale to raczej przy konkertnych "manewrach" niż w celach "transportowych"

Klara Naszarkowska

Senior Member

686
02-27-2008, 08:19 PM #5
Teo - różnie. Czasem ja idę przed siebie, on podróżuje za mną (ale to najrzadziej), czasem mniej lub bardziej "ramię w ramię", czasem koń idzie przodem. Zależy, jak w danym momencie wygodniej, co robimy itd. W lesie po zmierzchu wolę konia puścić przodem - jakoś jemu lepiej wychodzi wybieranie wygodnych przejść ;-) A jesienią jeszcze pajęczyny bierze na siebie ;-)

Cudze konie - staram się dopasować do tego, jak są przyzwyczajone. Tylko z prawej? Ok. Na wysokości szyi/łopatki? Ok. Tylko też nie lubię prowadzić trzymając tuż przy pysku. Łatwo tak konia prowokować do "wiercenia się". Wystarczy jakikolwiek odgłos - i koń nie ma szansy obrócić lekko głowy, łypnąć, co się dzieje, zaczyna cały się obracać.

Cudze, na które mogę mieć jakiś wpływ - w pierwszej kolejności jednak chodzenie na wysokości szyi. Chociaż chodzenie za człowiekiem też - z szybkim wprowadzeniem zasady trzymania odległości, zatrzymywania się, jak się człowiek zatrzymuje, cofania, jak się cofa. Ale to tak raczej ćwiczeniowo, niż na co dzień. I nie w wąskich przejściach, kiedy koń spłoszony mógłby wybrać uskoczenie przed siebie...

<t>Teolinek (You'll never shine if you don't glow.)</t>
Klara Naszarkowska
02-27-2008, 08:19 PM #5

Teo - różnie. Czasem ja idę przed siebie, on podróżuje za mną (ale to najrzadziej), czasem mniej lub bardziej "ramię w ramię", czasem koń idzie przodem. Zależy, jak w danym momencie wygodniej, co robimy itd. W lesie po zmierzchu wolę konia puścić przodem - jakoś jemu lepiej wychodzi wybieranie wygodnych przejść ;-) A jesienią jeszcze pajęczyny bierze na siebie ;-)

Cudze konie - staram się dopasować do tego, jak są przyzwyczajone. Tylko z prawej? Ok. Na wysokości szyi/łopatki? Ok. Tylko też nie lubię prowadzić trzymając tuż przy pysku. Łatwo tak konia prowokować do "wiercenia się". Wystarczy jakikolwiek odgłos - i koń nie ma szansy obrócić lekko głowy, łypnąć, co się dzieje, zaczyna cały się obracać.

Cudze, na które mogę mieć jakiś wpływ - w pierwszej kolejności jednak chodzenie na wysokości szyi. Chociaż chodzenie za człowiekiem też - z szybkim wprowadzeniem zasady trzymania odległości, zatrzymywania się, jak się człowiek zatrzymuje, cofania, jak się cofa. Ale to tak raczej ćwiczeniowo, niż na co dzień. I nie w wąskich przejściach, kiedy koń spłoszony mógłby wybrać uskoczenie przed siebie...


<t>Teolinek (You'll never shine if you don't glow.)</t>

Guli

Posting Freak

1,701
02-28-2008, 10:10 AM #6
Ja prowadzę konie za sobą , jeśli chodzi o pokonanie drogi od A do B.

Codziennie od stajni na wybieg idziemy w ustalonym porządku Smile

Ja, kuc , na końcu koń- oczywiście konie są bez kantara, czyli i bez uwiązu ( o tym chyba juz gdzies pisałam)

Ten porządek jest nienaruszalny, jesli chodzi o moją osobę , bo czasem kuc zagapi się ( czyt,szuka jedzenia ) przed stajnią i Kuba zajmie jego miejsce , na krótko , rzecz jasna Big Grin

Zostaje natychmiast ukarany przez Weksla , czyli ugryziony w zad, co czasem skutkuje przepychanką za moimi plecami , a raz popchnięty Kuba uderzył kopytem w podeszwę mojego buta.

Oczywiście tez został przez mnie skarcony, choc nie ugryzłam go :lol:
Im bliżej furtki, tym kuc przysuwa się głową bliżej mojej ręki, ale nie wyprzedza.

Czasem celowo puszczam je przed sobą, albo idzie kuc, potem ja, na końcu koń

Jesli idziemy na spacer, to kuc zrównuje się ze mną, a Kuba tłoczy się za nim.
Chyba, że idę pośrodku, to idziemy razem.

Obce konie też prowadzę za sobą , przekładając wodze przez ich głowy i biorąc końce do ręki.

Czasem idę na wysokości szyi konia, ale nie pozwalam wyprzedzać się.

W sytuacjach przeróznych ćwiczeń idę albo za zadem, albo blisko niego, czy jeszcze w innym miejscu.

Ale wtedy koń bez uwiązu Smile

<r><COLOR color="#FF0000"><s></s>Mając na uwadze zachowanie dobrego klimatu i poziomu dyskusji „Guli” została usunięta z grona użytkowników forum hipologia.pl. <e></e></COLOR></r>
Guli
02-28-2008, 10:10 AM #6

Ja prowadzę konie za sobą , jeśli chodzi o pokonanie drogi od A do B.

Codziennie od stajni na wybieg idziemy w ustalonym porządku Smile

Ja, kuc , na końcu koń- oczywiście konie są bez kantara, czyli i bez uwiązu ( o tym chyba juz gdzies pisałam)

Ten porządek jest nienaruszalny, jesli chodzi o moją osobę , bo czasem kuc zagapi się ( czyt,szuka jedzenia ) przed stajnią i Kuba zajmie jego miejsce , na krótko , rzecz jasna Big Grin

Zostaje natychmiast ukarany przez Weksla , czyli ugryziony w zad, co czasem skutkuje przepychanką za moimi plecami , a raz popchnięty Kuba uderzył kopytem w podeszwę mojego buta.

Oczywiście tez został przez mnie skarcony, choc nie ugryzłam go :lol:
Im bliżej furtki, tym kuc przysuwa się głową bliżej mojej ręki, ale nie wyprzedza.

Czasem celowo puszczam je przed sobą, albo idzie kuc, potem ja, na końcu koń

Jesli idziemy na spacer, to kuc zrównuje się ze mną, a Kuba tłoczy się za nim.
Chyba, że idę pośrodku, to idziemy razem.

Obce konie też prowadzę za sobą , przekładając wodze przez ich głowy i biorąc końce do ręki.

Czasem idę na wysokości szyi konia, ale nie pozwalam wyprzedzać się.

W sytuacjach przeróznych ćwiczeń idę albo za zadem, albo blisko niego, czy jeszcze w innym miejscu.

Ale wtedy koń bez uwiązu Smile


<r><COLOR color="#FF0000"><s></s>Mając na uwadze zachowanie dobrego klimatu i poziomu dyskusji „Guli” została usunięta z grona użytkowników forum hipologia.pl. <e></e></COLOR></r>

Julie 1

Senior Member

279
02-28-2008, 11:15 AM #7
Ja też idę z przodu prowadząc konie które znam, ale staram się, żeby koń nie był bezpośrednio za mną, tylko trochę bardziej z prawej lub lewej.
Wyjątek - nie sprowadzam w ten sposób z górki, a mamy jedną, dość stromą tuż przy stajni. Wtedy idę obok.

<r><URL url="http://www.horsefeed.pl">http://www.horsefeed.pl</URL></r>
Julie 1
02-28-2008, 11:15 AM #7

Ja też idę z przodu prowadząc konie które znam, ale staram się, żeby koń nie był bezpośrednio za mną, tylko trochę bardziej z prawej lub lewej.
Wyjątek - nie sprowadzam w ten sposób z górki, a mamy jedną, dość stromą tuż przy stajni. Wtedy idę obok.


<r><URL url="http://www.horsefeed.pl">http://www.horsefeed.pl</URL></r>

Lutejaxx

Administrator

2,782
02-28-2008, 05:47 PM #8
a jeżeli koń Was notorycznie wyprzedza i próbuję wręcz ciągnąć za sobą to jakie metody stosujecie, żeby to zmienić?

<t></t>
Lutejaxx
02-28-2008, 05:47 PM #8

a jeżeli koń Was notorycznie wyprzedza i próbuję wręcz ciągnąć za sobą to jakie metody stosujecie, żeby to zmienić?


<t></t>

branka

Posting Freak

2,096
02-28-2008, 07:08 PM #9
Moja konia się za mną zawsze wlecze - nigdy nie mam potrzeby napisania uwiązu, bo ona jest Brankiem Barankiem i grzecznie za mną idzie Big Grin
Czasem jak jest czymś podniecona - zobaczy jakieś konie czy pies na nia naszczeka - wtedy podkłusowuje albo idzie szybkim marszem i jest na wysokości ramienia - ale na szczęście nigdy się nie wyrywa ani nie próbuje mi uciec. Jakoś się tak nauczyła, bo jak ją kupiłam to mi sie odsadzała do tyłu - miałam wtedy długi bw drugim ręku i jak się chciała odsadzić lekko ją napominałam - i przestała wkrótce i nawet szybko mogłam ją zacząć wiązać.

Jak koń wypszedza - można założyc ogłowie, choc to półśrodek, można kazac koniowi krążyć wkoło nas - Mark Rashid to gdzieś opisał w swojej książce. Ja jak nie mam czasu, a jakiś koń mi leci na łeb na szyję, to wkładam uwiąz do pska(o ile to koń, który jest przyzwyczajony do wędzidła) i tak prowadzę - ale w sumie to tez półśrodek - ale w lecie jak nie miałam czasu w pracy a musiałam zabrac jakiegos krnąbrnego konia z wybiegu to tak robiłam - a jak miałam czas to się bawiłam na ujeżdżalni w prowadzenie - to drugie dawało trwalsze efekty, ale trwało dłużej. Nie ma okreslonej metody - kazdy koń jest inny i jak go mam na ujeżdżalni i mam nauczyć chodzić na kantarze to robię to co myśle, że pomoże.
branka
02-28-2008, 07:08 PM #9

Moja konia się za mną zawsze wlecze - nigdy nie mam potrzeby napisania uwiązu, bo ona jest Brankiem Barankiem i grzecznie za mną idzie Big Grin
Czasem jak jest czymś podniecona - zobaczy jakieś konie czy pies na nia naszczeka - wtedy podkłusowuje albo idzie szybkim marszem i jest na wysokości ramienia - ale na szczęście nigdy się nie wyrywa ani nie próbuje mi uciec. Jakoś się tak nauczyła, bo jak ją kupiłam to mi sie odsadzała do tyłu - miałam wtedy długi bw drugim ręku i jak się chciała odsadzić lekko ją napominałam - i przestała wkrótce i nawet szybko mogłam ją zacząć wiązać.

Jak koń wypszedza - można założyc ogłowie, choc to półśrodek, można kazac koniowi krążyć wkoło nas - Mark Rashid to gdzieś opisał w swojej książce. Ja jak nie mam czasu, a jakiś koń mi leci na łeb na szyję, to wkładam uwiąz do pska(o ile to koń, który jest przyzwyczajony do wędzidła) i tak prowadzę - ale w sumie to tez półśrodek - ale w lecie jak nie miałam czasu w pracy a musiałam zabrac jakiegos krnąbrnego konia z wybiegu to tak robiłam - a jak miałam czas to się bawiłam na ujeżdżalni w prowadzenie - to drugie dawało trwalsze efekty, ale trwało dłużej. Nie ma okreslonej metody - kazdy koń jest inny i jak go mam na ujeżdżalni i mam nauczyć chodzić na kantarze to robię to co myśle, że pomoże.

Gaga

Posting Freak

1,127
02-29-2008, 06:26 AM #10
Branko moim zdaniem wkładanie uwiązu do pyska to lekka przesada - zaciska się i działa na zasadzie dźwigni Undecided Lepiej już w sytuacji podbramkowej przełożyć uwiąz przez nos robiąc coś w stylu bezczankowego hakamore...

Duchowa - jeśli zwierz wyprzedza, lub co gorsza ciągnie trzeba - jak w każdym przypadku niewłaściwego wg nas zachowania - dotrzeć do genezy problemu. Czy zwierz nie nauczony, czy rozpieszczony, czy bez szacunku do człowieka, czy ucieka, bo się boi (wczesniej np był prowadzony na wędzidle i odruchowo ucieka od bólu), czy po prostu ma za dużo energii i zdaje sie nas nie zauważać... i w zależności od przyczyny dopiero można stosować jakiekolwiek środki zaradcze. Metoda Rashida - zmuszenie konia do kręcenia małych kółek i odpuszczenie kiedy tylko stanie - działa :-) ale też nie zawsze, nie na wszystkie konie (co z resztą Rashid opisuje). Ja ucząc starszego ogra chodzenia w ręku korzystałam z pomocnika - drugi uwiaz po drugiej stroni konia - i - z bata. Jak koń próbował ruszać galopem z ludźmi uczepionymi do uwiązu - dostawał batem ujeżdżeniowym w kletkę - oczywiście nie było to bicie w pełnym słowa tego znaczeniu, raczej szturchaniec w stylu "halo ja tu jestem". Młodego również uczę chodzenia przy pomocy bata, ale tu bata używam do wskazania kierunku - np ja robię zwrot w miejscu , batem zataczam koło wskazując na łopatkę (zwrot na zadzie) lub zad (zwrot na przodzie) a koń robi dokłądnie to, o co go poproszę... Jak Darco rozproszy się przy zabawie w prowadzanie (bez uwiązu) i wyprzedzi mnie zaciekawiony "czymś bardzo fajnym za płotem" robię "zaporę z bata" czyli trzymam bat poziomo o pół kkroku przed sobą - koń na nią wchodzi i od razu się cofa o pół kroku za mnie. Ważnym jest tylko aby nie robić z bata "narzędzi do bicia" bo koń zacznie uciekać od bólu - ma to być przedłużenie ręki , ew. narzędzie to szturchnięcia, nie uderzenia (co niestety często się widuje :-( )
Metody siłowe, czyli właśnie bicie, zakładanie ogłowia, przekładanie sznurka jako wędzidła (dlaczego nie łańcucha od roweru? ;-)), etc mogą tylko pogłębić problem a koń z niesfornego moze stać się niestety niebezpieczny Undecided

<t>Niebo nie może być niebem, jeśli nie ma tam konia, który by mnie przywitał</t>
Gaga
02-29-2008, 06:26 AM #10

Branko moim zdaniem wkładanie uwiązu do pyska to lekka przesada - zaciska się i działa na zasadzie dźwigni Undecided Lepiej już w sytuacji podbramkowej przełożyć uwiąz przez nos robiąc coś w stylu bezczankowego hakamore...

Duchowa - jeśli zwierz wyprzedza, lub co gorsza ciągnie trzeba - jak w każdym przypadku niewłaściwego wg nas zachowania - dotrzeć do genezy problemu. Czy zwierz nie nauczony, czy rozpieszczony, czy bez szacunku do człowieka, czy ucieka, bo się boi (wczesniej np był prowadzony na wędzidle i odruchowo ucieka od bólu), czy po prostu ma za dużo energii i zdaje sie nas nie zauważać... i w zależności od przyczyny dopiero można stosować jakiekolwiek środki zaradcze. Metoda Rashida - zmuszenie konia do kręcenia małych kółek i odpuszczenie kiedy tylko stanie - działa :-) ale też nie zawsze, nie na wszystkie konie (co z resztą Rashid opisuje). Ja ucząc starszego ogra chodzenia w ręku korzystałam z pomocnika - drugi uwiaz po drugiej stroni konia - i - z bata. Jak koń próbował ruszać galopem z ludźmi uczepionymi do uwiązu - dostawał batem ujeżdżeniowym w kletkę - oczywiście nie było to bicie w pełnym słowa tego znaczeniu, raczej szturchaniec w stylu "halo ja tu jestem". Młodego również uczę chodzenia przy pomocy bata, ale tu bata używam do wskazania kierunku - np ja robię zwrot w miejscu , batem zataczam koło wskazując na łopatkę (zwrot na zadzie) lub zad (zwrot na przodzie) a koń robi dokłądnie to, o co go poproszę... Jak Darco rozproszy się przy zabawie w prowadzanie (bez uwiązu) i wyprzedzi mnie zaciekawiony "czymś bardzo fajnym za płotem" robię "zaporę z bata" czyli trzymam bat poziomo o pół kkroku przed sobą - koń na nią wchodzi i od razu się cofa o pół kroku za mnie. Ważnym jest tylko aby nie robić z bata "narzędzi do bicia" bo koń zacznie uciekać od bólu - ma to być przedłużenie ręki , ew. narzędzie to szturchnięcia, nie uderzenia (co niestety często się widuje :-( )
Metody siłowe, czyli właśnie bicie, zakładanie ogłowia, przekładanie sznurka jako wędzidła (dlaczego nie łańcucha od roweru? ;-)), etc mogą tylko pogłębić problem a koń z niesfornego moze stać się niestety niebezpieczny Undecided


<t>Niebo nie może być niebem, jeśli nie ma tam konia, który by mnie przywitał</t>

Cejloniara

Posting Freak

1,108
02-29-2008, 06:54 AM #11
Ja podobnie, jak Gaga używam bacika robiąc z niego taki płotek przed piersią konia. Staram się zawsze pilnować, by pierś konia nie wyprzedzała moich nóg. Kiedyś gdzieś wyczytałam sposób na radzenie sobie z wyprzedzającym koniem bez konieczności napinania linki. Zastosowałam. Działa. Chodzi o to, że jak tylko koń wyprzedzi od razu zmienia się kierunek i zawraca tak, że koń znowu jest za nami. Robiłam tak z Cejlonem wtedy gdy się bardzo czymś ekscytował i wyciągał mnie do przodu. Po kilku razach naprawdę zaczął się pilnować na zasadzie "ide za nią, bo cholera wie, gdzie ta baba zaraz skręci" :-)

<t>Mówimy o sobie „miłośnicy koni”. Warto postarać się o to, by choć trochę Twój koń był Twoim miłośnikiem. To jest fair.</t>
Cejloniara
02-29-2008, 06:54 AM #11

Ja podobnie, jak Gaga używam bacika robiąc z niego taki płotek przed piersią konia. Staram się zawsze pilnować, by pierś konia nie wyprzedzała moich nóg. Kiedyś gdzieś wyczytałam sposób na radzenie sobie z wyprzedzającym koniem bez konieczności napinania linki. Zastosowałam. Działa. Chodzi o to, że jak tylko koń wyprzedzi od razu zmienia się kierunek i zawraca tak, że koń znowu jest za nami. Robiłam tak z Cejlonem wtedy gdy się bardzo czymś ekscytował i wyciągał mnie do przodu. Po kilku razach naprawdę zaczął się pilnować na zasadzie "ide za nią, bo cholera wie, gdzie ta baba zaraz skręci" :-)


<t>Mówimy o sobie „miłośnicy koni”. Warto postarać się o to, by choć trochę Twój koń był Twoim miłośnikiem. To jest fair.</t>

Lutejaxx

Administrator

2,782
02-29-2008, 07:06 AM #12
z moją Lunka robiłam tak, ze jak próbowała mnie wyprzedzać to machałam uwiązem przed noskiem. I skutkowało. Ale nie wiem czy to jest jakaś profesjonalna metoda?

Zaraz potem /ale myślę, ze ze względu na inne tez prace z nią/ mogłam juz iść przed nią na luźnej lince....teraz chodzimy rożnie...jak jej i dla mnie wygodnie. Bywa, że pozwalam jej iść przodem. TYle tylko, ze ona w każdej chwili gotowa jest iść za mną...nie mamy problemów.

Nieco trudniej jest z arabem...on wyprzedza, ale tylko wtedy jeśli nie ma tej swojej klaczki. Jak wszyscy są w komplecie....chodzi bardzo grzecznie, łebek lekko spuszczony , ciało rozluźnione. Mam wrażenie, ze nie ma konia...uwiązek lekko luźny.

<t></t>
Lutejaxx
02-29-2008, 07:06 AM #12

z moją Lunka robiłam tak, ze jak próbowała mnie wyprzedzać to machałam uwiązem przed noskiem. I skutkowało. Ale nie wiem czy to jest jakaś profesjonalna metoda?

Zaraz potem /ale myślę, ze ze względu na inne tez prace z nią/ mogłam juz iść przed nią na luźnej lince....teraz chodzimy rożnie...jak jej i dla mnie wygodnie. Bywa, że pozwalam jej iść przodem. TYle tylko, ze ona w każdej chwili gotowa jest iść za mną...nie mamy problemów.

Nieco trudniej jest z arabem...on wyprzedza, ale tylko wtedy jeśli nie ma tej swojej klaczki. Jak wszyscy są w komplecie....chodzi bardzo grzecznie, łebek lekko spuszczony , ciało rozluźnione. Mam wrażenie, ze nie ma konia...uwiązek lekko luźny.


<t></t>

Guli

Posting Freak

1,701
02-29-2008, 07:55 AM #13
DuchowaPrzygoda z moją Lunka robiłam tak, ze jak próbowała mnie wyprzedzać to machałam uwiązem przed noskiem. I skutkowało. Ale nie wiem czy to jest jakaś profesjonalna metoda?

Nie wiem, czy to profesjonalna , ale przeciez skuteczna i ja tez tak robiłam w przypadku Kuby.

Tylko od kuca dostałam w prezencie respekt wobec mojej osoby
.Z Kubą musiałam sobie wszystko wypracować.
Z nim nikt nie chodził chyba wczesniej na uwiązie, bo był zdumiony , cięzko było go ruszyc z miejsca.
A raczej nie miał szacunku dla ludzi .

Ograniczanie drogi bacikiem dobra rzecz, ale w przypadku Kuby nie zdała egzaminu , ponieważ on nie patrzył pod nogi, natomiast reagował panicznie jak na cos wpadał, np na gałąź, czy bat.
Dlatego skuteczniejsze było machnięcie uwiązem przed nosem, jesli szłam obok niego.
Jeśli szłam przed nim, to miałam wystawiony łokieć , na który nadziewał się w przypadku próby wyprzedzania, czy zagapienia , jak zatrzymywałam się.

Tak sobie myśle, że tego rodzaju problemy, to właśnie brak uwagi konia, skupienia na człowieku.

W przypadku Kuby jedynym rozwiązaniem okazało się pogonienie go po kole i przeprowadzenie połączenia.

Za jednym zamachem zniknęło większość problemów , jak uciekanie z lonży, chodzenie tylko w prawo, czy odmowa podawania tylnych nóg.

A z nim naprawdę miałam mnóstwo problemów. Sad

Wyprowadzić go z boksu , jak kuc zostawał w stajni ,graniczyło z cudem.
Wyjście z wybiegu przez furtkę trwało czasem pół godziny.
Zrobienie paru kroków na uwiązie trwało i trwało.
Przyznam się, że aż czasem miałam ochotę płakac z bezsilności , albo go uderzyć :?

Możecie się śmiać, ale czasem wołałam na pomoc kuca , żeby go ruszył z miejsca.
I Weksel podbiegał ,gryzł go w zadek, co skutkowało ruszeniem z posad :lol:

Oczywiście metodę połącząnia zastosowałam po kilku miesiącach zajmowania się nim- najpierw zdobywałam jego zaufanie, a potem zaczęłam wymagać .
A jak już zaczęłam wymagać, to już konsekwentnie , choć to oceniam z czasowej perspektywy.

Gdybym miała odpowiednią wiedzę, to pewnie trwałoby to krócej - ale z drugiej strony... tyle nauczyłam się od niego Smile

<r><COLOR color="#FF0000"><s></s>Mając na uwadze zachowanie dobrego klimatu i poziomu dyskusji „Guli” została usunięta z grona użytkowników forum hipologia.pl. <e></e></COLOR></r>
Guli
02-29-2008, 07:55 AM #13

DuchowaPrzygoda z moją Lunka robiłam tak, ze jak próbowała mnie wyprzedzać to machałam uwiązem przed noskiem. I skutkowało. Ale nie wiem czy to jest jakaś profesjonalna metoda?

Nie wiem, czy to profesjonalna , ale przeciez skuteczna i ja tez tak robiłam w przypadku Kuby.

Tylko od kuca dostałam w prezencie respekt wobec mojej osoby
.Z Kubą musiałam sobie wszystko wypracować.
Z nim nikt nie chodził chyba wczesniej na uwiązie, bo był zdumiony , cięzko było go ruszyc z miejsca.
A raczej nie miał szacunku dla ludzi .

Ograniczanie drogi bacikiem dobra rzecz, ale w przypadku Kuby nie zdała egzaminu , ponieważ on nie patrzył pod nogi, natomiast reagował panicznie jak na cos wpadał, np na gałąź, czy bat.
Dlatego skuteczniejsze było machnięcie uwiązem przed nosem, jesli szłam obok niego.
Jeśli szłam przed nim, to miałam wystawiony łokieć , na który nadziewał się w przypadku próby wyprzedzania, czy zagapienia , jak zatrzymywałam się.

Tak sobie myśle, że tego rodzaju problemy, to właśnie brak uwagi konia, skupienia na człowieku.

W przypadku Kuby jedynym rozwiązaniem okazało się pogonienie go po kole i przeprowadzenie połączenia.

Za jednym zamachem zniknęło większość problemów , jak uciekanie z lonży, chodzenie tylko w prawo, czy odmowa podawania tylnych nóg.

A z nim naprawdę miałam mnóstwo problemów. Sad

Wyprowadzić go z boksu , jak kuc zostawał w stajni ,graniczyło z cudem.
Wyjście z wybiegu przez furtkę trwało czasem pół godziny.
Zrobienie paru kroków na uwiązie trwało i trwało.
Przyznam się, że aż czasem miałam ochotę płakac z bezsilności , albo go uderzyć :?

Możecie się śmiać, ale czasem wołałam na pomoc kuca , żeby go ruszył z miejsca.
I Weksel podbiegał ,gryzł go w zadek, co skutkowało ruszeniem z posad :lol:

Oczywiście metodę połącząnia zastosowałam po kilku miesiącach zajmowania się nim- najpierw zdobywałam jego zaufanie, a potem zaczęłam wymagać .
A jak już zaczęłam wymagać, to już konsekwentnie , choć to oceniam z czasowej perspektywy.

Gdybym miała odpowiednią wiedzę, to pewnie trwałoby to krócej - ale z drugiej strony... tyle nauczyłam się od niego Smile


<r><COLOR color="#FF0000"><s></s>Mając na uwadze zachowanie dobrego klimatu i poziomu dyskusji „Guli” została usunięta z grona użytkowników forum hipologia.pl. <e></e></COLOR></r>

Anna Skalik

Member

211
02-29-2008, 12:27 PM #14
Jeżeli prowadzę pojedyńczo to z reguły koń idzie za mną.Jeżeli obu Jednocześnie to ich głowy na wysokości moich ramion .Z tym , że hucuś z reguły zostaje nieco w tyle ( hierarchia).
Z hucykiem z początku były spore problemy przy prowadzeniu. Pomogła praca - zabawa w prowadzenie na kantarze sznurkowym.
Anna Skalik
02-29-2008, 12:27 PM #14

Jeżeli prowadzę pojedyńczo to z reguły koń idzie za mną.Jeżeli obu Jednocześnie to ich głowy na wysokości moich ramion .Z tym , że hucuś z reguły zostaje nieco w tyle ( hierarchia).
Z hucykiem z początku były spore problemy przy prowadzeniu. Pomogła praca - zabawa w prowadzenie na kantarze sznurkowym.

Lutejaxx

Administrator

2,782
02-29-2008, 12:46 PM #15
ooo mój arab super chodzi ze mną nawet bez kantarka....ooo jak grzecznie i cofa i ustępuje i z tyłu idzie pokornie.

On zrobi wszystko, po wężykach chodzimy doskonale, po półkolach. Zatrzymanki, ruszanie.

Ale niech no starci klacz z oczu....w ułamku sekundy przestaję istnieć i ja!

Przypomina sobie o mnie ten mały egoista jak się czegoś w lesie boi.

Wtedy od razu mnie zauważa, patrzy na mnie....zwykle podchodzę do tego straszydła....jak się da to wchodzę na nie /ostatnio leżał dach od karmnika leśnego obity papą. /. Na ogół kładę jakiś smakołyk na tym czymś...konik podchodzi, wącha i zjada. Potem przez moment jest taki fajny, właśnie skupiony na mnie.....
szkoda, ze tylko przez moment.

A może mu zrobić tor ze straszydłami w lesie? Jakieś prześcieradła porozwieszać, jakieś butelki wielkie położyć..jakieś zabawki wielkie pluszowe niedźwiedzie, lwy, tygrysy ....

Tylko czy leśniczy zawału nie dostanie?

<t></t>
Lutejaxx
02-29-2008, 12:46 PM #15

ooo mój arab super chodzi ze mną nawet bez kantarka....ooo jak grzecznie i cofa i ustępuje i z tyłu idzie pokornie.

On zrobi wszystko, po wężykach chodzimy doskonale, po półkolach. Zatrzymanki, ruszanie.

Ale niech no starci klacz z oczu....w ułamku sekundy przestaję istnieć i ja!

Przypomina sobie o mnie ten mały egoista jak się czegoś w lesie boi.

Wtedy od razu mnie zauważa, patrzy na mnie....zwykle podchodzę do tego straszydła....jak się da to wchodzę na nie /ostatnio leżał dach od karmnika leśnego obity papą. /. Na ogół kładę jakiś smakołyk na tym czymś...konik podchodzi, wącha i zjada. Potem przez moment jest taki fajny, właśnie skupiony na mnie.....
szkoda, ze tylko przez moment.

A może mu zrobić tor ze straszydłami w lesie? Jakieś prześcieradła porozwieszać, jakieś butelki wielkie położyć..jakieś zabawki wielkie pluszowe niedźwiedzie, lwy, tygrysy ....

Tylko czy leśniczy zawału nie dostanie?


<t></t>

Strony (2): 1 2 Dalej
 
  • 0 głosów - średnia: 0
Użytkownicy przeglądający ten wątek:
 1 gości
Użytkownicy przeglądający ten wątek:
 1 gości