Hipologia Kategoria Konie chcą nas rozumieć Karność:od-do jakich granic?

Karność:od-do jakich granic?

Karność:od-do jakich granic?

Strony (4): Wstecz 1 2 3 4
Wojciech Mickunas

Posting Freak

1,126
04-03-2008, 08:34 AM #46
Kontakt, czy jazda na kontakcie kojarzy się koniecznie z jazdą na krótkich wodzach. Tymczasem można jechać na kotakcie trzymajac wodzę za przysłowiową " spinkę" . Istotą jazdy na kontakcie nie jest długość wodzy a możliwość przekazania sygnału błyskawicznie bez nawoływania halo ! halo! jest tam kto? Jeżeli telefonuję do kogoś to mam z nim kontakt dopiero od momentu jak ten ktoś odbierze i powie że mnie słyszy.
Jeżeli koń na "drugiej stronie" moich pomocy "zgłosi gotowość do rozmowy " i jest przez to ze mną " w kontakcie" , to ja mogę mu przekazać błyskawicznie " wiadomość, czy polecenie" a on je odbierze. Nie jast przy tym istotna długość wodzy , ale ich "kmunikatywność". Ważny też jest tak zwany dosiad , który czyni nasze sygnały właściwymi i możliwymi do od właściwej interpretacji przez konia.
Długość wodzy utrzymujących kontakt jest uwarunkowana tym , jaką informację mamy zamiar koniowi przekazać. Do przekazania niektórych informacji wodze nie mogą być zbyt długie , bo infomacja nie będzie dostatecznie jasna by być właściwie zrozumianą.
Jadąć stępem i trzymając wodze za przysłowiową "spinkę" , mam pełną szansę utrzymywać nimi taki kontakt z koniem , który pozwoli mi w momencie kiedy koń zamierza "zacaplować" , powiedzieć mu " nie rób tego". Ważny jest ten moment w myśl zasady " łatwiej zapobiegać niż zwalczać". Akcja "oduczania konia caplowania" to przykład sytuacji w której bardzo przydaje się coś co nazywają "wyczuciem jeździeckim". Tego można , a nawet trzeba się nauczyć , bo konie bardzo tego potrzebują i cenią sobie ludzi posiadajacych "wyczucie jeździeckie".

<t>Nie mogę zrozumieć, dlaczego ludzie, zamiast próbować zapanować nad kilkudziesięcioma dekagramami końskiego mózgu, koncentrują się wyłącznie na tym, żeby okiełznać 500kg jego mięsni!</t>
Wojciech Mickunas
04-03-2008, 08:34 AM #46

Kontakt, czy jazda na kontakcie kojarzy się koniecznie z jazdą na krótkich wodzach. Tymczasem można jechać na kotakcie trzymajac wodzę za przysłowiową " spinkę" . Istotą jazdy na kontakcie nie jest długość wodzy a możliwość przekazania sygnału błyskawicznie bez nawoływania halo ! halo! jest tam kto? Jeżeli telefonuję do kogoś to mam z nim kontakt dopiero od momentu jak ten ktoś odbierze i powie że mnie słyszy.
Jeżeli koń na "drugiej stronie" moich pomocy "zgłosi gotowość do rozmowy " i jest przez to ze mną " w kontakcie" , to ja mogę mu przekazać błyskawicznie " wiadomość, czy polecenie" a on je odbierze. Nie jast przy tym istotna długość wodzy , ale ich "kmunikatywność". Ważny też jest tak zwany dosiad , który czyni nasze sygnały właściwymi i możliwymi do od właściwej interpretacji przez konia.
Długość wodzy utrzymujących kontakt jest uwarunkowana tym , jaką informację mamy zamiar koniowi przekazać. Do przekazania niektórych informacji wodze nie mogą być zbyt długie , bo infomacja nie będzie dostatecznie jasna by być właściwie zrozumianą.
Jadąć stępem i trzymając wodze za przysłowiową "spinkę" , mam pełną szansę utrzymywać nimi taki kontakt z koniem , który pozwoli mi w momencie kiedy koń zamierza "zacaplować" , powiedzieć mu " nie rób tego". Ważny jest ten moment w myśl zasady " łatwiej zapobiegać niż zwalczać". Akcja "oduczania konia caplowania" to przykład sytuacji w której bardzo przydaje się coś co nazywają "wyczuciem jeździeckim". Tego można , a nawet trzeba się nauczyć , bo konie bardzo tego potrzebują i cenią sobie ludzi posiadajacych "wyczucie jeździeckie".


<t>Nie mogę zrozumieć, dlaczego ludzie, zamiast próbować zapanować nad kilkudziesięcioma dekagramami końskiego mózgu, koncentrują się wyłącznie na tym, żeby okiełznać 500kg jego mięsni!</t>

Lutejaxx

Administrator

2,782
04-03-2008, 10:26 AM #47
jak ja chciałam to usłyszeć!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! DZIEKI!
oczywiście, że jazda na kontakcie nie oznacza jazdy na krótkich wodzach zawsze......bardzo wiele osób mi zarzucało brak kontaktu gdy jechałam na luźniejszej wodzy na swojej klaczce....Ale ja naprawdę ją czuję....Innych koni nie czuje tak jak jej. Wiec nie chcę tu się chwalić, że to wynika z "wyczucia jeździeckiego". Po prostu rozumiemy się nawzajem akurat z tym koniem.

Branko...błędy błędami...ale Ty powinnaś w siebie bardziej uwierzyć! Myślę, że chciałabym jeździć tak jak Ty... Big Grin

<t></t>
Lutejaxx
04-03-2008, 10:26 AM #47

jak ja chciałam to usłyszeć!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! DZIEKI!
oczywiście, że jazda na kontakcie nie oznacza jazdy na krótkich wodzach zawsze......bardzo wiele osób mi zarzucało brak kontaktu gdy jechałam na luźniejszej wodzy na swojej klaczce....Ale ja naprawdę ją czuję....Innych koni nie czuje tak jak jej. Wiec nie chcę tu się chwalić, że to wynika z "wyczucia jeździeckiego". Po prostu rozumiemy się nawzajem akurat z tym koniem.

Branko...błędy błędami...ale Ty powinnaś w siebie bardziej uwierzyć! Myślę, że chciałabym jeździć tak jak Ty... Big Grin


<t></t>

branka

Posting Freak

2,096
04-03-2008, 10:50 AM #48
Nie to, ze ja w siebie nei wierze, ale po prostu mam świadomośc tego, że robię koszmarnie dużo błędów. I zastanawiam się czy słusznie robię, że próbuję szkolić Branke skoro mam małe pojęcie o tym. Tu przede wszystkim idzie właśnie o wyczucie, słyszałam od kilku trenerów, że je mam, ale jak siedziałam na nie swoim koniu tylko już zrobionym - tymczasem na Brance mam wrażenie, że wcale wyczucia nie mam! Mam wrażenie, że za szybko od niej żądam poszczególnych rzeczy i za bardzo chcę, zeby mój koń chodził jak jakiś profesjonalnie wyszkolony - a przez to ona się gubi w poleceniach i usztywnia i zaczyna denerwować, a ja nie daję jej znać za bardzo kiedy jest dobrze, tylko chcę od razu żeby szła tak i tak, a nie inaczej... Tzn niby ją chwalę, nie biję itp, ale tu chodzi o pomoce, o to by ręka była luźna, żeby koń czuł się komfortowo. a tymczasem nie zawsze czuje, że tak jest. Najgorsze jest to, że znowu jestem chora, znowu nie jeżdżę... W ogóle jakos jeszcze nie dawno było lepiej, a teraz znowu mi się gorzej jeździ, chyba się zachwyciłam tymczasowym sukcesem i za szybko chciałam więcej i teraz znowu się cofnęłam w tył. A koń traci motywacje jak się chce od niego za dużo...
Jeszcze jak jeżdżę codziennie to jest lepiej, wpadam w jakiś rytm, wiem co będę robić na danej jeździe, ale jak jeżdżę 2 razy w tyg. to nic nie umiem ustalić ani przewidzieć, koniowi w głowie wtedy bieganie, a nie pracowanie, szczególnie teraz na wiosnę, a ja nie umiem jej zmotywować do pracy. Ona chyba jedna nie lubi chodzić pod siodłem... :roll: Ale jak chodzi pod rząd kilka dni, to jest zupełnie inaczej, jest dużo lepiej.
I co z tego, że ja te rzeczy wiem, jak kiedy juz siedze na koniu to i tak w kółko dzieje się to samo...Muszę znaleść szybko kogoś z kim będę jeździć, bo inaczej przerzucam się na sznurek...

<t></t>
branka
04-03-2008, 10:50 AM #48

Nie to, ze ja w siebie nei wierze, ale po prostu mam świadomośc tego, że robię koszmarnie dużo błędów. I zastanawiam się czy słusznie robię, że próbuję szkolić Branke skoro mam małe pojęcie o tym. Tu przede wszystkim idzie właśnie o wyczucie, słyszałam od kilku trenerów, że je mam, ale jak siedziałam na nie swoim koniu tylko już zrobionym - tymczasem na Brance mam wrażenie, że wcale wyczucia nie mam! Mam wrażenie, że za szybko od niej żądam poszczególnych rzeczy i za bardzo chcę, zeby mój koń chodził jak jakiś profesjonalnie wyszkolony - a przez to ona się gubi w poleceniach i usztywnia i zaczyna denerwować, a ja nie daję jej znać za bardzo kiedy jest dobrze, tylko chcę od razu żeby szła tak i tak, a nie inaczej... Tzn niby ją chwalę, nie biję itp, ale tu chodzi o pomoce, o to by ręka była luźna, żeby koń czuł się komfortowo. a tymczasem nie zawsze czuje, że tak jest. Najgorsze jest to, że znowu jestem chora, znowu nie jeżdżę... W ogóle jakos jeszcze nie dawno było lepiej, a teraz znowu mi się gorzej jeździ, chyba się zachwyciłam tymczasowym sukcesem i za szybko chciałam więcej i teraz znowu się cofnęłam w tył. A koń traci motywacje jak się chce od niego za dużo...
Jeszcze jak jeżdżę codziennie to jest lepiej, wpadam w jakiś rytm, wiem co będę robić na danej jeździe, ale jak jeżdżę 2 razy w tyg. to nic nie umiem ustalić ani przewidzieć, koniowi w głowie wtedy bieganie, a nie pracowanie, szczególnie teraz na wiosnę, a ja nie umiem jej zmotywować do pracy. Ona chyba jedna nie lubi chodzić pod siodłem... :roll: Ale jak chodzi pod rząd kilka dni, to jest zupełnie inaczej, jest dużo lepiej.
I co z tego, że ja te rzeczy wiem, jak kiedy juz siedze na koniu to i tak w kółko dzieje się to samo...Muszę znaleść szybko kogoś z kim będę jeździć, bo inaczej przerzucam się na sznurek...


<t></t>

Klara Naszarkowska

Senior Member

686
04-03-2008, 10:52 AM #49
Jeśli już mowa o takiej jeździe na kontakcie, to mi się spodobało takie opisanie (znalezione u Mary Wanless): kontakt z koniem należy mieć
- przez siedzenie/dosiad z grzbietem konia
- przez nogi z bokami konia (i jego napędem)
- przez ręce z głową konia
Nie wiem, czy to najlepszy opis, ale i tak chyba pełniejszy od takiego skupiającego się wyłącznie na "wybranych wodzach". Chociaż też jest głównie "fizyczny".

(P.S. Jeśli rozmowa o kontakcie się rozwinie, obiecuję wydzielić do osobnego wątku.)

<t>Teolinek (You'll never shine if you don't glow.)</t>
Klara Naszarkowska
04-03-2008, 10:52 AM #49

Jeśli już mowa o takiej jeździe na kontakcie, to mi się spodobało takie opisanie (znalezione u Mary Wanless): kontakt z koniem należy mieć
- przez siedzenie/dosiad z grzbietem konia
- przez nogi z bokami konia (i jego napędem)
- przez ręce z głową konia
Nie wiem, czy to najlepszy opis, ale i tak chyba pełniejszy od takiego skupiającego się wyłącznie na "wybranych wodzach". Chociaż też jest głównie "fizyczny".

(P.S. Jeśli rozmowa o kontakcie się rozwinie, obiecuję wydzielić do osobnego wątku.)


<t>Teolinek (You'll never shine if you don't glow.)</t>

Guli

Posting Freak

1,701
04-03-2008, 10:59 AM #50
Klara Naszarkowska Jeśli już mowa o takiej jeździe na kontakcie, to mi się spodobało takie opisanie (Mary Wanless): kontakt należy mieć
- przez siedzenie/dosiad z grzbietem konia
- przez nogi z bokami konia (i jego napędem)
- przez ręce z głową konia

Czyli tak, jak ja to rozumiem Smile
Przy czym stopień nabrania wodzy zależy od potrzeb- ale o tym pisał Trener.
Natomiast uważam, że kontakt z głową jest zawsze ,jeśli wodze ( sznurek , linę )trzymamy w ręku, nawet za sprzączkę.

może faktycznie wydzielić temat

<r><COLOR color="#FF0000"><s></s>Mając na uwadze zachowanie dobrego klimatu i poziomu dyskusji „Guli” została usunięta z grona użytkowników forum hipologia.pl. <e></e></COLOR></r>
Guli
04-03-2008, 10:59 AM #50

Klara Naszarkowska Jeśli już mowa o takiej jeździe na kontakcie, to mi się spodobało takie opisanie (Mary Wanless): kontakt należy mieć
- przez siedzenie/dosiad z grzbietem konia
- przez nogi z bokami konia (i jego napędem)
- przez ręce z głową konia

Czyli tak, jak ja to rozumiem Smile
Przy czym stopień nabrania wodzy zależy od potrzeb- ale o tym pisał Trener.
Natomiast uważam, że kontakt z głową jest zawsze ,jeśli wodze ( sznurek , linę )trzymamy w ręku, nawet za sprzączkę.

może faktycznie wydzielić temat


<r><COLOR color="#FF0000"><s></s>Mając na uwadze zachowanie dobrego klimatu i poziomu dyskusji „Guli” została usunięta z grona użytkowników forum hipologia.pl. <e></e></COLOR></r>

branka

Posting Freak

2,096
04-03-2008, 11:20 AM #51
I jeszcze jakiego ja mam pecha, akurat są na Partynicach konsultacje z p.Mrugałą w przyszłym tygodniu i jest grupa taka słabsza, gdzie mogłabym sie odnaleść, a ja jestem choraSad I jak tu nie być pesymistą...Jak jeste okazja potrenować z kimś to ja muszę miec grype

<t></t>
branka
04-03-2008, 11:20 AM #51

I jeszcze jakiego ja mam pecha, akurat są na Partynicach konsultacje z p.Mrugałą w przyszłym tygodniu i jest grupa taka słabsza, gdzie mogłabym sie odnaleść, a ja jestem choraSad I jak tu nie być pesymistą...Jak jeste okazja potrenować z kimś to ja muszę miec grype


<t></t>

Lutejaxx

Administrator

2,782
04-03-2008, 05:11 PM #52
bardzo lubię jeżeli w obcowaniu z końmi człowiek czuje przyjemność, a nie nadmiar ambicji, które tak na prawdę odbierają to co najważniejsze....pewien luz niezbędny do obcowania z czworonogiem. Ale i ze sobą w tym czasie!

Jeżeli ktoś nie jeździ wyczynowo /na tym się nie znam!/ powinien uczyć się i rozwijać w radości. A nie katować siebie /i konia!/nadmiarem zadań, celów, planów itp.

sam fakt obcowania z koniem jest tak cudowny, że warto warto wejść w ową CUDOWNOŚĆ i po prostu odetchnąć od dnia codziennego!

Świat koński to taki mały raj na ziemi....dla koniarza! Big Grin

No, a potem dopiero cała reszta.... Big Grin

<t></t>
Lutejaxx
04-03-2008, 05:11 PM #52

bardzo lubię jeżeli w obcowaniu z końmi człowiek czuje przyjemność, a nie nadmiar ambicji, które tak na prawdę odbierają to co najważniejsze....pewien luz niezbędny do obcowania z czworonogiem. Ale i ze sobą w tym czasie!

Jeżeli ktoś nie jeździ wyczynowo /na tym się nie znam!/ powinien uczyć się i rozwijać w radości. A nie katować siebie /i konia!/nadmiarem zadań, celów, planów itp.

sam fakt obcowania z koniem jest tak cudowny, że warto warto wejść w ową CUDOWNOŚĆ i po prostu odetchnąć od dnia codziennego!

Świat koński to taki mały raj na ziemi....dla koniarza! Big Grin

No, a potem dopiero cała reszta.... Big Grin


<t></t>

Strony (4): Wstecz 1 2 3 4
 
  • 0 głosów - średnia: 0
Użytkownicy przeglądający ten wątek:
 1 gości
Użytkownicy przeglądający ten wątek:
 1 gości