Hipologia Kategoria Konie chcą nas rozumieć Kiedy koń się "buntuje"...

Kiedy koń się "buntuje"...

Kiedy koń się "buntuje"...

Strony (7): Wstecz 1 2 3 4 5 6 7 Dalej  
barbor

Junior Member

12
02-07-2008, 11:34 AM #46
Gaga jeżeli koń ma zapalenie okostnej(nakostniak+ stan zapalny)to jest to chyba oczywiste że jest wyłaczony z jakiejkolwiek pracy pod siodłem aż do momentu gdy wyzdrowieje :wink: (mam nadzieje ze wyzdrowieje)musiało boleć bo nakostniak nie powstałby sam z siebie. Mowiac praca chodzilo mi o jakies zajecia kotore moglby wykonywac kon wylaczony z pracy pod siodlem :wink:
barbor
02-07-2008, 11:34 AM #46

Gaga jeżeli koń ma zapalenie okostnej(nakostniak+ stan zapalny)to jest to chyba oczywiste że jest wyłaczony z jakiejkolwiek pracy pod siodłem aż do momentu gdy wyzdrowieje :wink: (mam nadzieje ze wyzdrowieje)musiało boleć bo nakostniak nie powstałby sam z siebie. Mowiac praca chodzilo mi o jakies zajecia kotore moglby wykonywac kon wylaczony z pracy pod siodlem :wink:

Gaga

Posting Freak

1,127
02-07-2008, 11:38 AM #47
w sumei ciężko wymyslić ćwiczenia nie obciązające nogi... :-( nawet jeż przesuwa ciężar ciała w którąś stronę... a praca na okrąglaku wymaga od konia galopów, czasem zwrotów - koń musi być sprawny... może po prostu spacerki w ręku - dobre i to na początkek...

<t>Niebo nie może być niebem, jeśli nie ma tam konia, który by mnie przywitał</t>
Gaga
02-07-2008, 11:38 AM #47

w sumei ciężko wymyslić ćwiczenia nie obciązające nogi... :-( nawet jeż przesuwa ciężar ciała w którąś stronę... a praca na okrąglaku wymaga od konia galopów, czasem zwrotów - koń musi być sprawny... może po prostu spacerki w ręku - dobre i to na początkek...


<t>Niebo nie może być niebem, jeśli nie ma tam konia, który by mnie przywitał</t>

barbor

Junior Member

12
02-07-2008, 11:43 AM #48
raczej z sela i z jej noga jest bardzo roznie. Teraz sie leczymy i jest ok. Wet powiedzial ze kon moze wychodzic na padok normalnie wiec sela szaleje strasznie. Mysle ze jest to obciazenie dla tej nogi a wet jednak pozwolił. Chciałabym ja poprostu czyms zająć żeby koń się skoncentrował nie tylko na tym że zaraz bedę dotykać jej nogi i to napewno bedzie straszne przezycie...Jesli chodzi o spacerki to bywa roznie bo kon sie strasznie podnieca tym ze jest gdzies poza terenem stajni gdy zobaczy psa to juz jest panika :roll:
barbor
02-07-2008, 11:43 AM #48

raczej z sela i z jej noga jest bardzo roznie. Teraz sie leczymy i jest ok. Wet powiedzial ze kon moze wychodzic na padok normalnie wiec sela szaleje strasznie. Mysle ze jest to obciazenie dla tej nogi a wet jednak pozwolił. Chciałabym ja poprostu czyms zająć żeby koń się skoncentrował nie tylko na tym że zaraz bedę dotykać jej nogi i to napewno bedzie straszne przezycie...Jesli chodzi o spacerki to bywa roznie bo kon sie strasznie podnieca tym ze jest gdzies poza terenem stajni gdy zobaczy psa to juz jest panika :roll:

barbor

Junior Member

12
02-07-2008, 05:01 PM #49
powoli się załamuje :?
Byłam u Seli wyczyściłam ją a próba zawinięcia nogi graniczy z cudem. Kon zestresowany ja tak samo :roll: Co zrobić żeby to przebiegało spokojnie? Ona nie pozwala mi teraz nawet dotkna tego nakostniaka. Nie chce załatwiać sprawy siłowo Sad
barbor
02-07-2008, 05:01 PM #49

powoli się załamuje :?
Byłam u Seli wyczyściłam ją a próba zawinięcia nogi graniczy z cudem. Kon zestresowany ja tak samo :roll: Co zrobić żeby to przebiegało spokojnie? Ona nie pozwala mi teraz nawet dotkna tego nakostniaka. Nie chce załatwiać sprawy siłowo Sad

Guli

Posting Freak

1,701
02-07-2008, 06:21 PM #50
A próbowałas sposobu, o którym pisałam?

Jeszcze mozna spróbować na marchewkę- tu przydałaby się druga osoba, która nagradza za spokojne stanie

<r><COLOR color="#FF0000"><s></s>Mając na uwadze zachowanie dobrego klimatu i poziomu dyskusji „Guli” została usunięta z grona użytkowników forum hipologia.pl. <e></e></COLOR></r>
Guli
02-07-2008, 06:21 PM #50

A próbowałas sposobu, o którym pisałam?

Jeszcze mozna spróbować na marchewkę- tu przydałaby się druga osoba, która nagradza za spokojne stanie


<r><COLOR color="#FF0000"><s></s>Mając na uwadze zachowanie dobrego klimatu i poziomu dyskusji „Guli” została usunięta z grona użytkowników forum hipologia.pl. <e></e></COLOR></r>

barbor

Junior Member

12
02-07-2008, 06:48 PM #51
probowalam nie raz wszystko jest ok dopoki nie zblizam sie do srodrecza :? Na marchewki tez probowalam
barbor
02-07-2008, 06:48 PM #51

probowalam nie raz wszystko jest ok dopoki nie zblizam sie do srodrecza :? Na marchewki tez probowalam

branka

Posting Freak

2,096
02-07-2008, 07:22 PM #52
Ja mam konia, który do zabiegów weterynaryjnych podchodził z histerią(no ostatnio jest duuużo lepiej, bo zaczęła mi ufać, ale bywało strasznie!naprawde każda jej rana powodowala u mnie ciężki stres). Jak miałam np jej posmarować nogę czy jakąś ranę to robiłam tak(opisze jak mogłabyś robić z tym koniem, co opisywałaś):
załóżmy, że chcesz zrobić lewą przednią nogę. Przywiązujesz dość krótko konia z prawej strony (np na korytarzu jeśli jest wąski albo w roku boksu) i stawiasz go blisko ściany, a z lewej strony kantara zapinasz drugi uwiąz i przewlekasz go przez kratę(czy coś podobnego) z drugiej strony korytarza(boksu) i trzymasz go w ręku(musi być długi). Wisi on luźno i próbujesz posmarować(zawinąć, cokolwiek) nogę. Kiedy koń zaczyna łazić, wściekać się, itp(mój stawał dęba, więc robiłam to w rogu boksu i wieszałam na ścianie jakis koc, żeby sobie nóg nie obiła o ścianę) - kiedy się wścieka napinasz lewy uwiąz i starasz się przekazać koniowi, że chcesz by stanął. Ważny jest spokój i jakieś spokojne słowa skierowane do konia. Jak koń się uspokaja, to luzujesz uwiąz i nagroda i znowu próbujesz zrobić coś z nogą i tak w kólko.
Za pierwszym razem, gdy chciałam mojej koni posmarować tym sposobem ranę na nodze(akurat tylej wtedy, to było długi czas temu) trwało to 40 min - ważne jest, aby ani razu się nie zdenerwować i by mieć czas dla konia - dać mu przemyśleć sprawę, pokazać że nic się nie dzieje, że chce się tylko stania, na nodze która robisz - to jedyny wymóg wzgledme konia), ale jak stracisz cierpliwośc np po 30 minutach i nakrzyczysz na konia, to całość pójdzie na marne. Ja zawsze stosuję z Branką te metodę i już nawet przy skomplikowanych operacjach przemywania ran nie zajmuje mi to więcej, niż 2-3 minuty. Ważne jest tez by nie robić tego przy tłumie gapiów - ja jak miałam coś z Branką robić to tak by było mało ludzi w stajni, bo to ją dodatkowo stresowało. No i żebym ja nie wkurzyła sie na nią(wtedy jeszcze nie miałam do siebie zaufania i bałam się, że chęć pokazania, jak świetnie umiem zapanować nad swoim koniem weźmie górę, nad rozumem i dobrem konia)
Dzisiaj przykładowo Brance przemywałam coś grzybopodobnego(ma jakieś zmiany na skórze i stajenny wet mi dał środek do mycia tego) i nawet jej nie wiązałam - lekko skuliła uszy, zaheblowała sobie po kracie, ale grzecznie stała - ale to trwało miesiące, żeby ona dała sobie cokolwiek przemyć, dotknąć gabką czy watką z jakimś płynem. To jest oczywiście też kwestia ogólnej pracy z koniem, moich ostatnich zabaw w jazdę na sznurku i w ogóle zmiana podejścia do niej. Ale myślę, że moja metoda wiązania była dośc skuteczna, choć obecnie z Branka staram sie robic wszystko bez wiązania - ale do tego potrzebna jest odowiednia relacja z koniem(u mnie i tak jest ona jeszcze bardzo krucha). Także wiązanie jest skuteczne pod warunkiem, że robi się to ze spokojem i dba o to, by koń się nie bał samego wiązania - nie wolno go szarpać, krzyczeć, wiązać za krótko - nie chodzi o to, by konia unieruchomić, ale o to by łatwiej skontrolować i czytelnie pokazać mu, czego się wymaga - stania w miejscu i żeby zminiejszyć ryzyko kopnięcia. Ja zawsze Brance dawałam zobaczyć co robię, jednocześnie uważając by nie stanęła dęba za wysoko i w ogóle - skompliowane to było. No, ale mój koń był dość "wyjątkowy" pod tym względem(przeze mnie i przez bardziej negatne doświadczenia zanim ją kupiłam), jak miałam jej kopyta wkoło głowy, to nie było siły, żeby z nią inaczej coś zrobić, bo by mnie stratowała(przynajmniej wtedy, bo nie znałam żadnych szół naturalnych i innych podejść bez użycia siły itp. jeszcze - bo to, co opisuje robiłam po zmianie starej stajni na obecną i postanowieniu, że nie będę sprawiać cierpienia mojej koni więcej - bo w starej prawie wszystko było na siłę Cry ).
Bez cierpliwości nie ma szans na sukces, ja już wielokrotni tego doświadczyłam i myślę, że każdy "prawdziwy" koniarz także.
branka
02-07-2008, 07:22 PM #52

Ja mam konia, który do zabiegów weterynaryjnych podchodził z histerią(no ostatnio jest duuużo lepiej, bo zaczęła mi ufać, ale bywało strasznie!naprawde każda jej rana powodowala u mnie ciężki stres). Jak miałam np jej posmarować nogę czy jakąś ranę to robiłam tak(opisze jak mogłabyś robić z tym koniem, co opisywałaś):
załóżmy, że chcesz zrobić lewą przednią nogę. Przywiązujesz dość krótko konia z prawej strony (np na korytarzu jeśli jest wąski albo w roku boksu) i stawiasz go blisko ściany, a z lewej strony kantara zapinasz drugi uwiąz i przewlekasz go przez kratę(czy coś podobnego) z drugiej strony korytarza(boksu) i trzymasz go w ręku(musi być długi). Wisi on luźno i próbujesz posmarować(zawinąć, cokolwiek) nogę. Kiedy koń zaczyna łazić, wściekać się, itp(mój stawał dęba, więc robiłam to w rogu boksu i wieszałam na ścianie jakis koc, żeby sobie nóg nie obiła o ścianę) - kiedy się wścieka napinasz lewy uwiąz i starasz się przekazać koniowi, że chcesz by stanął. Ważny jest spokój i jakieś spokojne słowa skierowane do konia. Jak koń się uspokaja, to luzujesz uwiąz i nagroda i znowu próbujesz zrobić coś z nogą i tak w kólko.
Za pierwszym razem, gdy chciałam mojej koni posmarować tym sposobem ranę na nodze(akurat tylej wtedy, to było długi czas temu) trwało to 40 min - ważne jest, aby ani razu się nie zdenerwować i by mieć czas dla konia - dać mu przemyśleć sprawę, pokazać że nic się nie dzieje, że chce się tylko stania, na nodze która robisz - to jedyny wymóg wzgledme konia), ale jak stracisz cierpliwośc np po 30 minutach i nakrzyczysz na konia, to całość pójdzie na marne. Ja zawsze stosuję z Branką te metodę i już nawet przy skomplikowanych operacjach przemywania ran nie zajmuje mi to więcej, niż 2-3 minuty. Ważne jest tez by nie robić tego przy tłumie gapiów - ja jak miałam coś z Branką robić to tak by było mało ludzi w stajni, bo to ją dodatkowo stresowało. No i żebym ja nie wkurzyła sie na nią(wtedy jeszcze nie miałam do siebie zaufania i bałam się, że chęć pokazania, jak świetnie umiem zapanować nad swoim koniem weźmie górę, nad rozumem i dobrem konia)
Dzisiaj przykładowo Brance przemywałam coś grzybopodobnego(ma jakieś zmiany na skórze i stajenny wet mi dał środek do mycia tego) i nawet jej nie wiązałam - lekko skuliła uszy, zaheblowała sobie po kracie, ale grzecznie stała - ale to trwało miesiące, żeby ona dała sobie cokolwiek przemyć, dotknąć gabką czy watką z jakimś płynem. To jest oczywiście też kwestia ogólnej pracy z koniem, moich ostatnich zabaw w jazdę na sznurku i w ogóle zmiana podejścia do niej. Ale myślę, że moja metoda wiązania była dośc skuteczna, choć obecnie z Branka staram sie robic wszystko bez wiązania - ale do tego potrzebna jest odowiednia relacja z koniem(u mnie i tak jest ona jeszcze bardzo krucha). Także wiązanie jest skuteczne pod warunkiem, że robi się to ze spokojem i dba o to, by koń się nie bał samego wiązania - nie wolno go szarpać, krzyczeć, wiązać za krótko - nie chodzi o to, by konia unieruchomić, ale o to by łatwiej skontrolować i czytelnie pokazać mu, czego się wymaga - stania w miejscu i żeby zminiejszyć ryzyko kopnięcia. Ja zawsze Brance dawałam zobaczyć co robię, jednocześnie uważając by nie stanęła dęba za wysoko i w ogóle - skompliowane to było. No, ale mój koń był dość "wyjątkowy" pod tym względem(przeze mnie i przez bardziej negatne doświadczenia zanim ją kupiłam), jak miałam jej kopyta wkoło głowy, to nie było siły, żeby z nią inaczej coś zrobić, bo by mnie stratowała(przynajmniej wtedy, bo nie znałam żadnych szół naturalnych i innych podejść bez użycia siły itp. jeszcze - bo to, co opisuje robiłam po zmianie starej stajni na obecną i postanowieniu, że nie będę sprawiać cierpienia mojej koni więcej - bo w starej prawie wszystko było na siłę Cry ).
Bez cierpliwości nie ma szans na sukces, ja już wielokrotni tego doświadczyłam i myślę, że każdy "prawdziwy" koniarz także.

barbor

Junior Member

12
02-08-2008, 07:04 AM #53
dzieki za wytłumaczenie :wink: mam nadzieje że ta metoda poskutkuje bo jakby nie bylo, przez 3 tygodnie musze ja zawijac :roll: Dzisiaj musi się udać :wink:
barbor
02-08-2008, 07:04 AM #53

dzieki za wytłumaczenie :wink: mam nadzieje że ta metoda poskutkuje bo jakby nie bylo, przez 3 tygodnie musze ja zawijac :roll: Dzisiaj musi się udać :wink:

Lutejaxx

Administrator

2,782
02-08-2008, 07:08 AM #54
Mam do Was pytanie:

koń w terenie zatrzymuje się pod jeźdźcem i po prostu nie chce iść do przodu bo coś tam gdzieś widzi...

Co robicie w takiej sytuacji: pozwalacie konikowi postać i popatrzeć czy dajecie mocniejszą łydkę i do przodu?


Dodam, ze chodzi o jakiś obiekt gdzieś daleko...w zasadzie to nie wiadomo do końca co zainteresowało lub zaniepokoiło konia!

<t></t>
Lutejaxx
02-08-2008, 07:08 AM #54

Mam do Was pytanie:

koń w terenie zatrzymuje się pod jeźdźcem i po prostu nie chce iść do przodu bo coś tam gdzieś widzi...

Co robicie w takiej sytuacji: pozwalacie konikowi postać i popatrzeć czy dajecie mocniejszą łydkę i do przodu?


Dodam, ze chodzi o jakiś obiekt gdzieś daleko...w zasadzie to nie wiadomo do końca co zainteresowało lub zaniepokoiło konia!


<t></t>

Gaga

Posting Freak

1,127
02-08-2008, 07:13 AM #55
1. Pozwalam chwilę postać - bo jeśli się boi a ja będę próbowała zmusić do ruchu, może sie zbuntować ze strachu
2. Po chwili próbuję ruszyć
3. Jeśli nie działa robię np. woltę i do przodu
4. Jeśli nie działa - zsiadam i ide kilka/kilkadziesiąt kroków przed koniem

No chyba, że to moja kobyła, ale ona jest nieleśna i jak sobie coś wymyśli w lesie to "hulaj dusza piekła nie ma" :-( łazimy na 2 nogach Undecided

<t>Niebo nie może być niebem, jeśli nie ma tam konia, który by mnie przywitał</t>
Gaga
02-08-2008, 07:13 AM #55

1. Pozwalam chwilę postać - bo jeśli się boi a ja będę próbowała zmusić do ruchu, może sie zbuntować ze strachu
2. Po chwili próbuję ruszyć
3. Jeśli nie działa robię np. woltę i do przodu
4. Jeśli nie działa - zsiadam i ide kilka/kilkadziesiąt kroków przed koniem

No chyba, że to moja kobyła, ale ona jest nieleśna i jak sobie coś wymyśli w lesie to "hulaj dusza piekła nie ma" :-( łazimy na 2 nogach Undecided


<t>Niebo nie może być niebem, jeśli nie ma tam konia, który by mnie przywitał</t>

Gaga

Posting Freak

1,127
02-08-2008, 07:16 AM #56
Barbor - na konie działa też odwrócenie uwagi jedzeniem. Można powiesić żłób przed nosem i wrzucić troche siana , lub - co lepiej działa - 2 suche chleby - całe (!), najlepsze są czarne - twardsze, dłużej się gryzie...

Niestety zaniedbania w wychowaniu wychodzą w najmniej odpowiednich momentach :-(

<t>Niebo nie może być niebem, jeśli nie ma tam konia, który by mnie przywitał</t>
Gaga
02-08-2008, 07:16 AM #56

Barbor - na konie działa też odwrócenie uwagi jedzeniem. Można powiesić żłób przed nosem i wrzucić troche siana , lub - co lepiej działa - 2 suche chleby - całe (!), najlepsze są czarne - twardsze, dłużej się gryzie...

Niestety zaniedbania w wychowaniu wychodzą w najmniej odpowiednich momentach :-(


<t>Niebo nie może być niebem, jeśli nie ma tam konia, który by mnie przywitał</t>

Lutejaxx

Administrator

2,782
02-08-2008, 07:18 AM #57
moja bywa czasem uparta jeśli czegoś się boi.. Najłatwiej jest gdy obiekt jest blisko...wtedy cierpliwie przekonuję ją, żeby się zbliżyła i w końcu przestaje się bać.

Gorzej jak coś dalej./bo sama nie wiem o co chodzi.../..też pozwalam jej postać...ale często wolta nie pomaga....po wolcie np. jedziemy dalej tzn. ja chcę jechać dalej....a ona cofa, cofa....na łydkę do przodu wspina się i robi taki jakby młynek no i hop....już jesteśmy odwróceni od niepokojącego kierunku!

Zastanawiam się na ile jest to strach a na ile bunt....przyznam się, ze kilka razy mocniej popchnęłam ja do przodu /łydki!/ i poszła nie marudząc!

<t></t>
Lutejaxx
02-08-2008, 07:18 AM #57

moja bywa czasem uparta jeśli czegoś się boi.. Najłatwiej jest gdy obiekt jest blisko...wtedy cierpliwie przekonuję ją, żeby się zbliżyła i w końcu przestaje się bać.

Gorzej jak coś dalej./bo sama nie wiem o co chodzi.../..też pozwalam jej postać...ale często wolta nie pomaga....po wolcie np. jedziemy dalej tzn. ja chcę jechać dalej....a ona cofa, cofa....na łydkę do przodu wspina się i robi taki jakby młynek no i hop....już jesteśmy odwróceni od niepokojącego kierunku!

Zastanawiam się na ile jest to strach a na ile bunt....przyznam się, ze kilka razy mocniej popchnęłam ja do przodu /łydki!/ i poszła nie marudząc!


<t></t>

Cejloniara

Posting Freak

1,108
02-08-2008, 07:42 AM #58
Ja podobnie jak Gaga nie pcham na siłe konia do przodu ale staram się go rozluźnić i odwrócić uwagę, np. zadając ćwiczenie (przesuwam zadke z jednej na drugą stronę. Ale pierwsze co robie to głęboko sobie wzdycham, jak gdyby nigdy nic, i zupełnie rozluźniam dając koniowi do zrozumienia, że wcale nie ejste spieta = ja sie nie przestraszyłam. Gadam do siebie i do konia, żeby ten nastrój umocnić. Jedyne na co nie pozwalam to cofać się. Wtedy interweniuje.

<t>Mówimy o sobie „miłośnicy koni”. Warto postarać się o to, by choć trochę Twój koń był Twoim miłośnikiem. To jest fair.</t>
Cejloniara
02-08-2008, 07:42 AM #58

Ja podobnie jak Gaga nie pcham na siłe konia do przodu ale staram się go rozluźnić i odwrócić uwagę, np. zadając ćwiczenie (przesuwam zadke z jednej na drugą stronę. Ale pierwsze co robie to głęboko sobie wzdycham, jak gdyby nigdy nic, i zupełnie rozluźniam dając koniowi do zrozumienia, że wcale nie ejste spieta = ja sie nie przestraszyłam. Gadam do siebie i do konia, żeby ten nastrój umocnić. Jedyne na co nie pozwalam to cofać się. Wtedy interweniuje.


<t>Mówimy o sobie „miłośnicy koni”. Warto postarać się o to, by choć trochę Twój koń był Twoim miłośnikiem. To jest fair.</t>

Jędrek z lasu

Junior Member

39
02-08-2008, 07:46 AM #59
Czołem,
Duchowa Big Grin
ja myślę że czasem w takich momentach konie znają krótszą drogę do domu i raczej traktował bym to w kategorii buntu. I nie koniecznie moze stanac na krzyżówce, czasem wystarczy jakiś prześwit w lesie, czy dróżka na polu i konik już kombinuje jakby tu wracać.

Koń czuje pewny lęk przed nieznanym i nie bardzo chce mu się iść dalej. Myślę że w takich przypadkach nie można odpuszczać i trzeba konia przekonać by szedł dalej do przodu - łydka jest jak najbardziej ok. jesli koń ma wątpliwości Big Grin
Jędrek z lasu
02-08-2008, 07:46 AM #59

Czołem,
Duchowa Big Grin
ja myślę że czasem w takich momentach konie znają krótszą drogę do domu i raczej traktował bym to w kategorii buntu. I nie koniecznie moze stanac na krzyżówce, czasem wystarczy jakiś prześwit w lesie, czy dróżka na polu i konik już kombinuje jakby tu wracać.

Koń czuje pewny lęk przed nieznanym i nie bardzo chce mu się iść dalej. Myślę że w takich przypadkach nie można odpuszczać i trzeba konia przekonać by szedł dalej do przodu - łydka jest jak najbardziej ok. jesli koń ma wątpliwości Big Grin

Wojciech Mickunas

Posting Freak

1,126
02-08-2008, 09:36 AM #60
Sytuacja którą opisała Duchowa kiedy to koń nie chce iść do przodu , a na łydkę reaguje wspinaniem się i piruetem w tył, to klasyczny przykład powstawania narowu pt. wspinanie się.
Zbyt często w wypowiedziach Waszych (, a powstał nawet osobny temat) powtarzane jest słowo b u n t . Jest to niestety źródło wielu nieporozumień i problemów. To jeden z klasycznych przykładów na postrzeganie zjawisk " oczami człowieka " , postrzeganie świata po ludzku , a nie po końsku. Słowo bunt dotyczy bowiem zachowań typowych dla istot wyższych jakimi są ludzie. To ludzie buntują się przeciw czemuś , buntują się w celu uzyskania czegoś . To są typowo ludzkie rozwiązania , zwierzęta takich rozwiazań nie stosują.
Samo słowo bunt, sugeruje sposób postępowania na wypadek zaistienia takiego zjawiska. Rozwiązanie problemu buntu może być dwojakie: olbo buntującemu się ustępuje i bunt odosi pozytywny skutek dla buntującego się, albo się nie ustępuje , z możliwoscią użycia siły do pacyfikacji w skrajnym przypadku . Przykładów buntu i przykładów rozwiazań z ludzkiego życia każdy może sobie przywołać wiele.
Kwalifikowanie zachowań koni , które z naszego punktu widzenia zdają się niewłaściwe , bo działają przeciwko naszemu interesowi , jako działań mających znamiona buntu jest powszechnym błędem.!!
Takie , ludzkie, rozumienie pociąga za sobą niewłaściwe z punktu widzenia koni postępowanie człowieka i w efekcie działa przeciwko porozumieniu i przeciwko właściwym, ludzko - końskim relacjom.
Zrozumiałym jest ,że my ludzie , dziwimy się dlaczego koń staje w miejscu i nie chce dalej iść drogą mimo ,że z naszego punktu widzenia jest to bezzasadne.Przecież nic tam nie ma takiego czego należałoby się bać, więc do cholery czego ta szkapa się boi i czemu nie chce iść.
Nic innego tylko się cholera b u n t u j e i to w dodatku przeciw komu? przeciw mnie , człowiekowi , najmądrzejszej istocie na ziemi! tak być nie możę!.
Tymczasem z końskiego punktu widzenia ,( który dla ludzi jest tak trudny do pojęcia), istnieje uzasadnieniona obawa ,lub chociaż niepewność i w związku z tym należy jeśli już nie uciekać to przynajmniej się zatrzymać i "przemyśleć" sprawę.
Jeśli człowiek rozumie ten "koński punkt widzenia" i uwzględniając go potrafi koniowi pomóc w podjęciu decyzji , POMÓC ! a nie WYMÓC , to zyskuje końskie zaufanie , koński szacunek i staje się jego przyjacielem, a za przyjacielem to w ogień i w wodę.
Warto się nad tym zastanowić i nie szafować słowem b u n t zbyt pochopnie , bo to słowo podświadomie kieruje w stronę złych rozwiązań.

<t>Nie mogę zrozumieć, dlaczego ludzie, zamiast próbować zapanować nad kilkudziesięcioma dekagramami końskiego mózgu, koncentrują się wyłącznie na tym, żeby okiełznać 500kg jego mięsni!</t>
Wojciech Mickunas
02-08-2008, 09:36 AM #60

Sytuacja którą opisała Duchowa kiedy to koń nie chce iść do przodu , a na łydkę reaguje wspinaniem się i piruetem w tył, to klasyczny przykład powstawania narowu pt. wspinanie się.
Zbyt często w wypowiedziach Waszych (, a powstał nawet osobny temat) powtarzane jest słowo b u n t . Jest to niestety źródło wielu nieporozumień i problemów. To jeden z klasycznych przykładów na postrzeganie zjawisk " oczami człowieka " , postrzeganie świata po ludzku , a nie po końsku. Słowo bunt dotyczy bowiem zachowań typowych dla istot wyższych jakimi są ludzie. To ludzie buntują się przeciw czemuś , buntują się w celu uzyskania czegoś . To są typowo ludzkie rozwiązania , zwierzęta takich rozwiazań nie stosują.
Samo słowo bunt, sugeruje sposób postępowania na wypadek zaistienia takiego zjawiska. Rozwiązanie problemu buntu może być dwojakie: olbo buntującemu się ustępuje i bunt odosi pozytywny skutek dla buntującego się, albo się nie ustępuje , z możliwoscią użycia siły do pacyfikacji w skrajnym przypadku . Przykładów buntu i przykładów rozwiazań z ludzkiego życia każdy może sobie przywołać wiele.
Kwalifikowanie zachowań koni , które z naszego punktu widzenia zdają się niewłaściwe , bo działają przeciwko naszemu interesowi , jako działań mających znamiona buntu jest powszechnym błędem.!!
Takie , ludzkie, rozumienie pociąga za sobą niewłaściwe z punktu widzenia koni postępowanie człowieka i w efekcie działa przeciwko porozumieniu i przeciwko właściwym, ludzko - końskim relacjom.
Zrozumiałym jest ,że my ludzie , dziwimy się dlaczego koń staje w miejscu i nie chce dalej iść drogą mimo ,że z naszego punktu widzenia jest to bezzasadne.Przecież nic tam nie ma takiego czego należałoby się bać, więc do cholery czego ta szkapa się boi i czemu nie chce iść.
Nic innego tylko się cholera b u n t u j e i to w dodatku przeciw komu? przeciw mnie , człowiekowi , najmądrzejszej istocie na ziemi! tak być nie możę!.
Tymczasem z końskiego punktu widzenia ,( który dla ludzi jest tak trudny do pojęcia), istnieje uzasadnieniona obawa ,lub chociaż niepewność i w związku z tym należy jeśli już nie uciekać to przynajmniej się zatrzymać i "przemyśleć" sprawę.
Jeśli człowiek rozumie ten "koński punkt widzenia" i uwzględniając go potrafi koniowi pomóc w podjęciu decyzji , POMÓC ! a nie WYMÓC , to zyskuje końskie zaufanie , koński szacunek i staje się jego przyjacielem, a za przyjacielem to w ogień i w wodę.
Warto się nad tym zastanowić i nie szafować słowem b u n t zbyt pochopnie , bo to słowo podświadomie kieruje w stronę złych rozwiązań.


<t>Nie mogę zrozumieć, dlaczego ludzie, zamiast próbować zapanować nad kilkudziesięcioma dekagramami końskiego mózgu, koncentrują się wyłącznie na tym, żeby okiełznać 500kg jego mięsni!</t>

Strony (7): Wstecz 1 2 3 4 5 6 7 Dalej  
 
  • 0 głosów - średnia: 0
Użytkownicy przeglądający ten wątek:
 1 gości
Użytkownicy przeglądający ten wątek:
 1 gości