Hipologia Kategoria Konie chcą nas rozumieć Problem z lonżowaniem.

Problem z lonżowaniem.

Problem z lonżowaniem.

Strony (2): 1 2 Dalej
maku

Senior Member

262
01-07-2008, 10:21 PM #1
Gniady jest w moim posiadaniu od niedawna a dokładnie od lata zeszłego roku.
Niestety na samy początku naszej znajomości przydarzyła mu się kontuzja tak więc sporą część czasu jaki już upłynął straciłem na leczenie ale to już temat na inną historię.
Ostatnimi czasy zaczeliśmi powracać do normalnej pracy niezbyt może intensywnej ale możemy już przynajmniej pracować we wszystkich podstawowych chodach.
Chciałem trochę urozmaicić nasze zajęcia i rozpocząłem próby lonżowania. I tu pojawił się problem. W lewo OK. Jest spokojny zmienia chody na komendę w górę w dol. Może nie natychmiast ale bez nerwów i szarpania. W prawo „zapomnij” gdy tylko znajdę się przy jego prawej strony robi się nerwowy, staje kuli uszy i omawia kroku naprzód. Nie daje się wysłać na koło. Po prostu staje zdenerwowany i nic. Pierwszy raz zaobserwowałem to jeszcze w poprzedniej stajni gdzie go kupiłem. Chciałem wtedy po prostu popatrzeć jak się rusza czy nie znaczy chorą nogą. „on zawsze miał problem z tą stroną a poza tym mało chodził na lonży” - tyle się dowiedziałem. Wtedy po prostu odesłałem go zdecydowanie na koło pomagając sobie batem. Owszem poszedł ale nerwowo. Zaraz na początku odpalił galopem. Widać było że jest to dla niego sytuacja bardzo stresująca. Jakoś tak coraz bardziej pluję sobie w brodę że poszedłem wtedy na rozwiązanie może zbyt siłowe.
Mój pomysł na rozwiązanie tej sytuacji:
1. Wyeliminowałem wędzidło i zaczynamy na kantarze. Chodzi mi o to by ból wynikający ze stosowania wędzidła przy próbach szamotania się z jego strony nie powodował jeszcze większego urazu.
2. Wyeliminowany bat. Tzn. przy lonżowaniu w lewo przyzwyczajam go do jego obecności ale żadnych gwałtowniejszych ruchów. Czasem dotykanie batem gdy stoi. Niech widzi że to go nie zje i że nie mam zamiaru go uderzyć.
3. Chwalenie i nagradzanie za to co robi dobrze. Brak łajania. Chcę by było w tym jak najwięcej elementów dla niego przyjemnych - pozytywnych.
4. Po kilku kółkach w lewe zmiana kierunku tyle tylko że jest to takie bardziej oprowadzanie w prawo. Przyzwyczajam go do tego że jest przypięty do lonży a ja jestem z prawej strony. Początkowo był nieufny i dalej jest ale jest już coraz lepiej. Dzisiaj doszedłem do tego że mogłem przy takim oprowadzaniu zmienić rękę trzymającą lonże z lewej na prawą obrócić się do niego frontem i dalej oprowadzać w ten sposób idąc bokiem. Z początku był nerwowy ale chwaliłem ile wlazło nagradzałem i jakoś się przełamywał. Przynajmniej uszy zamiast skulone do tyłu były coraz częściej ustawione do przodu.

Pytanie: Co o tym sądzicie? Czy mam szansę posunąć się w ten sposób do przodu?
No i jeszcze jedna bardzo ważna informacja: jestem bardzo początkującym koniarzem a tak dokładniej to swoją przygodę z koniarstwem rozpocząłem wczesną wiosną zeszłego roku. Wałach ma 7 lat. Chodził jak to się mówi w sporcie.
maku
01-07-2008, 10:21 PM #1

Gniady jest w moim posiadaniu od niedawna a dokładnie od lata zeszłego roku.
Niestety na samy początku naszej znajomości przydarzyła mu się kontuzja tak więc sporą część czasu jaki już upłynął straciłem na leczenie ale to już temat na inną historię.
Ostatnimi czasy zaczeliśmi powracać do normalnej pracy niezbyt może intensywnej ale możemy już przynajmniej pracować we wszystkich podstawowych chodach.
Chciałem trochę urozmaicić nasze zajęcia i rozpocząłem próby lonżowania. I tu pojawił się problem. W lewo OK. Jest spokojny zmienia chody na komendę w górę w dol. Może nie natychmiast ale bez nerwów i szarpania. W prawo „zapomnij” gdy tylko znajdę się przy jego prawej strony robi się nerwowy, staje kuli uszy i omawia kroku naprzód. Nie daje się wysłać na koło. Po prostu staje zdenerwowany i nic. Pierwszy raz zaobserwowałem to jeszcze w poprzedniej stajni gdzie go kupiłem. Chciałem wtedy po prostu popatrzeć jak się rusza czy nie znaczy chorą nogą. „on zawsze miał problem z tą stroną a poza tym mało chodził na lonży” - tyle się dowiedziałem. Wtedy po prostu odesłałem go zdecydowanie na koło pomagając sobie batem. Owszem poszedł ale nerwowo. Zaraz na początku odpalił galopem. Widać było że jest to dla niego sytuacja bardzo stresująca. Jakoś tak coraz bardziej pluję sobie w brodę że poszedłem wtedy na rozwiązanie może zbyt siłowe.
Mój pomysł na rozwiązanie tej sytuacji:
1. Wyeliminowałem wędzidło i zaczynamy na kantarze. Chodzi mi o to by ból wynikający ze stosowania wędzidła przy próbach szamotania się z jego strony nie powodował jeszcze większego urazu.
2. Wyeliminowany bat. Tzn. przy lonżowaniu w lewo przyzwyczajam go do jego obecności ale żadnych gwałtowniejszych ruchów. Czasem dotykanie batem gdy stoi. Niech widzi że to go nie zje i że nie mam zamiaru go uderzyć.
3. Chwalenie i nagradzanie za to co robi dobrze. Brak łajania. Chcę by było w tym jak najwięcej elementów dla niego przyjemnych - pozytywnych.
4. Po kilku kółkach w lewe zmiana kierunku tyle tylko że jest to takie bardziej oprowadzanie w prawo. Przyzwyczajam go do tego że jest przypięty do lonży a ja jestem z prawej strony. Początkowo był nieufny i dalej jest ale jest już coraz lepiej. Dzisiaj doszedłem do tego że mogłem przy takim oprowadzaniu zmienić rękę trzymającą lonże z lewej na prawą obrócić się do niego frontem i dalej oprowadzać w ten sposób idąc bokiem. Z początku był nerwowy ale chwaliłem ile wlazło nagradzałem i jakoś się przełamywał. Przynajmniej uszy zamiast skulone do tyłu były coraz częściej ustawione do przodu.

Pytanie: Co o tym sądzicie? Czy mam szansę posunąć się w ten sposób do przodu?
No i jeszcze jedna bardzo ważna informacja: jestem bardzo początkującym koniarzem a tak dokładniej to swoją przygodę z koniarstwem rozpocząłem wczesną wiosną zeszłego roku. Wałach ma 7 lat. Chodził jak to się mówi w sporcie.

branka

Posting Freak

2,096
01-07-2008, 10:44 PM #2
Myśle, że się mało znam na loznowaniu i nie powiem ci czy dobrze robisz czy źle, choć jak dla mnie dobrze, ale miałam podobnego konia w lecie w Irlandii i pracowałam z nim troche inaczej, bo dłużej ale podobnie odnośnie ostatniego punktu.
Folblut po torach i 2 letniej rekonwalescencji na łąkach w górach. Zdziczały, ale szybko sobie przypominał wszystko. Tyle, że oprócz tysięcy innych rzeczy których się bał, nie dawal sie lonzowac ani prowadzić z prawej strony. Był totalnie sztywny zresztą z tej strony. Może biegał całe zycie na drugą rekę?Albo naturlanie był gorszy na tę strone, nie wiem. Tak czy tak ja zrobiłam tak(po konsultacji z moja pracodawczynią zreszta, bo to był jej koń w końcu): zaczęłam od spacerów, chodziliśmy po godzinie, potem po 2 i 3 dziennie.Spacery na plaże, po polach, nad jezioro(przy okazji przyzwyczajenie do ruchu ulicznego, oduczenie odsadzanie sie-bo za mną szła druga osoba i zaczecała go z tyłu do ruchu na przód, kiedy się rzucał wtył albo przed nami inny koń - to było lepsze, bo był odwazniejszy idac jako drugi, szybko tez się nauczył traktowac mnie jako towarzysza gdy szliśmy sami, i właził wszędzi gdzie chiałam - był bardzooo stadnyTongue).
I strałam się tak wedrując dużo spacerowac w prawo. Szłam dalej z lewej strony, ale zakręcaliśmy łagodnie w praco prawie cały czas, zaczynaliśmy tylko w lewo i konczyliśmy. Potem dołączyłam cwiczenia, np stawalismy sobie na łące i głaskałam go z tej feralnej strony. Potem próbowałam to samo na ujezdzalni. W koncu chodzilismy po ujeżdzali w prawo po małych łukach(to trwało ze 4 tygdonie, takie spacerowanie po łąkach!!). Któregos dnia spróbowałam lonżyw obie strony i nie było problemu, troche sie zawachał w prawo, ale poszedł grzecznie na obwód.
Mozę to mało profesjonalna metoda i długotrwała, ale przyniosła sukces. Wazne było, że nie próbowałam w międzyczasie lonzy, Dałam koniowi czas i potem nie było problemów(dopóki nie zaczeliśmy jeździć, ale i te nie były takie straszne, na pewno dzieki pracy z ziemi).

A tu ten konik po 3 miesiącach(widac ilu mu spacery dały w kwestii umięśnienia i kondycji)

[Obrazek: 0006593585rh2.th.jpg]

dobra nic nie widac, ide do działu techniczngo uczyć sie wklejania zdjęc.

(Dział techniczny był, już się otwiera większe. Teolinek.)

<t></t>
branka
01-07-2008, 10:44 PM #2

Myśle, że się mało znam na loznowaniu i nie powiem ci czy dobrze robisz czy źle, choć jak dla mnie dobrze, ale miałam podobnego konia w lecie w Irlandii i pracowałam z nim troche inaczej, bo dłużej ale podobnie odnośnie ostatniego punktu.
Folblut po torach i 2 letniej rekonwalescencji na łąkach w górach. Zdziczały, ale szybko sobie przypominał wszystko. Tyle, że oprócz tysięcy innych rzeczy których się bał, nie dawal sie lonzowac ani prowadzić z prawej strony. Był totalnie sztywny zresztą z tej strony. Może biegał całe zycie na drugą rekę?Albo naturlanie był gorszy na tę strone, nie wiem. Tak czy tak ja zrobiłam tak(po konsultacji z moja pracodawczynią zreszta, bo to był jej koń w końcu): zaczęłam od spacerów, chodziliśmy po godzinie, potem po 2 i 3 dziennie.Spacery na plaże, po polach, nad jezioro(przy okazji przyzwyczajenie do ruchu ulicznego, oduczenie odsadzanie sie-bo za mną szła druga osoba i zaczecała go z tyłu do ruchu na przód, kiedy się rzucał wtył albo przed nami inny koń - to było lepsze, bo był odwazniejszy idac jako drugi, szybko tez się nauczył traktowac mnie jako towarzysza gdy szliśmy sami, i właził wszędzi gdzie chiałam - był bardzooo stadnyTongue).
I strałam się tak wedrując dużo spacerowac w prawo. Szłam dalej z lewej strony, ale zakręcaliśmy łagodnie w praco prawie cały czas, zaczynaliśmy tylko w lewo i konczyliśmy. Potem dołączyłam cwiczenia, np stawalismy sobie na łące i głaskałam go z tej feralnej strony. Potem próbowałam to samo na ujezdzalni. W koncu chodzilismy po ujeżdzali w prawo po małych łukach(to trwało ze 4 tygdonie, takie spacerowanie po łąkach!!). Któregos dnia spróbowałam lonżyw obie strony i nie było problemu, troche sie zawachał w prawo, ale poszedł grzecznie na obwód.
Mozę to mało profesjonalna metoda i długotrwała, ale przyniosła sukces. Wazne było, że nie próbowałam w międzyczasie lonzy, Dałam koniowi czas i potem nie było problemów(dopóki nie zaczeliśmy jeździć, ale i te nie były takie straszne, na pewno dzieki pracy z ziemi).

A tu ten konik po 3 miesiącach(widac ilu mu spacery dały w kwestii umięśnienia i kondycji)

[Obrazek: 0006593585rh2.th.jpg]

dobra nic nie widac, ide do działu techniczngo uczyć sie wklejania zdjęc.

(Dział techniczny był, już się otwiera większe. Teolinek.)


<t></t>

Guli

Posting Freak

1,701
01-07-2008, 10:49 PM #3
maku Wałach ma 7 lat. Chodził jak to się mówi w sporcie.

Ech... po sporcie w wieku 7 lat :?

A powienien dopiero zaczynac swoją karierę, a nie kończyć

Może w tym problem - w jakim sporcie chodził?

Może byc sprawa sztywności jednej strony, może urazu nabytego.

Warto najpierw poznac przyczyny takiego zachowania , żeby nie popełnic błędu.

Może warto wezwac weterynarza- co za uraz miał, o którym pisałes?

A jak z siodła chodzi w prawo?

<r><COLOR color="#FF0000"><s></s>Mając na uwadze zachowanie dobrego klimatu i poziomu dyskusji „Guli” została usunięta z grona użytkowników forum hipologia.pl. <e></e></COLOR></r>
Guli
01-07-2008, 10:49 PM #3

maku Wałach ma 7 lat. Chodził jak to się mówi w sporcie.

Ech... po sporcie w wieku 7 lat :?

A powienien dopiero zaczynac swoją karierę, a nie kończyć

Może w tym problem - w jakim sporcie chodził?

Może byc sprawa sztywności jednej strony, może urazu nabytego.

Warto najpierw poznac przyczyny takiego zachowania , żeby nie popełnic błędu.

Może warto wezwac weterynarza- co za uraz miał, o którym pisałes?

A jak z siodła chodzi w prawo?


<r><COLOR color="#FF0000"><s></s>Mając na uwadze zachowanie dobrego klimatu i poziomu dyskusji „Guli” została usunięta z grona użytkowników forum hipologia.pl. <e></e></COLOR></r>

maku

Senior Member

262
01-07-2008, 11:10 PM #4
branka Wazne było, że nie próbowałam w międzyczasie lonzy

Nie próbowałaś lonży tzn. Brak jakiegokolwiek lonżowania nawet w „dobrą” stronę?
Też go głaszczę i klepię po prawej stronie ile się tylko da. Tak sobie wymyśliłem że może to być jeden ze sposobów na oswajanie go z moją obecnością z tej strony.
Nie zauważyłem natomiast większych problemów „pod siodłem”. Owszem czasami ale to też nie zawsze a raczej rzadko. Kładłem to na karb jego oswajania się z halą (miał problem polegający na tym że nie chciał „wypracowywać” hali maksymalnie tak jakby bał się bliskości ścian i skręcał zachowując bezpieczny dla siebie dystans do zbliżającej się ściany. Teraz po dwóch miesiącach to już minęło prawie całkowicie.
A tak poza tym nie uwazam żeby metoda metoda nie narażająca zwierzaka na niepotrzebny stres i nie pogłębiająca problemu byłą nieprofesionalna. Owszem być może długotrwała ale skuteczna i nie czyniąca szkody tak więc chyba najlepsza.
maku
01-07-2008, 11:10 PM #4

branka Wazne było, że nie próbowałam w międzyczasie lonzy

Nie próbowałaś lonży tzn. Brak jakiegokolwiek lonżowania nawet w „dobrą” stronę?
Też go głaszczę i klepię po prawej stronie ile się tylko da. Tak sobie wymyśliłem że może to być jeden ze sposobów na oswajanie go z moją obecnością z tej strony.
Nie zauważyłem natomiast większych problemów „pod siodłem”. Owszem czasami ale to też nie zawsze a raczej rzadko. Kładłem to na karb jego oswajania się z halą (miał problem polegający na tym że nie chciał „wypracowywać” hali maksymalnie tak jakby bał się bliskości ścian i skręcał zachowując bezpieczny dla siebie dystans do zbliżającej się ściany. Teraz po dwóch miesiącach to już minęło prawie całkowicie.
A tak poza tym nie uwazam żeby metoda metoda nie narażająca zwierzaka na niepotrzebny stres i nie pogłębiająca problemu byłą nieprofesionalna. Owszem być może długotrwała ale skuteczna i nie czyniąca szkody tak więc chyba najlepsza.

maku

Senior Member

262
01-07-2008, 11:21 PM #5
Guli.
Pod siodłem tak ja napisałem powyżej. Czyli brak jakichkolwiek problemów. W momencie kiedy zacząłem ćwiczyć sterowanie łydkami okazało się że on to już umie i jedyny problem jaki się pojawił to to że robił bardzo „ostro”. Nie obwiniając zwierza zacząłem dawać mu delikatniejsze sygnały i wychodzi na to że wszystko jest. OK. To była tylko moja niezdarność.Wygina się w prawo i w lewo. Nie jestem na moim poziomie w stanie dopatrzyć się tu jakiegoś problemu.
Kontuzja jaką przeszedł nie ma akurat w tym przypadku większego znaczenia. Skopała go po prostu klacz na padoku. Oberwały ścięgna. Długo się babrało. Pierwszy weterynarz trochę podleczył ale babrało się dalej. Dopiero drugi lepszy z lepszym sprzętem (a na takich niestety trzeba czekać bo terminy mają .......) wyleczył mam nadzieję że już definitywnie. Co do jego kariery może po prostu nie rokował nadziei, może nie trafił na odpowiedniego dla siebie jeźdźca może właściciel potrzebował pieniędzy na inne inwestycje. Pojęcia nie mam. Mam tylko nadzieję że nie wyjdzie to w kościach (jego kościach).
maku
01-07-2008, 11:21 PM #5

Guli.
Pod siodłem tak ja napisałem powyżej. Czyli brak jakichkolwiek problemów. W momencie kiedy zacząłem ćwiczyć sterowanie łydkami okazało się że on to już umie i jedyny problem jaki się pojawił to to że robił bardzo „ostro”. Nie obwiniając zwierza zacząłem dawać mu delikatniejsze sygnały i wychodzi na to że wszystko jest. OK. To była tylko moja niezdarność.Wygina się w prawo i w lewo. Nie jestem na moim poziomie w stanie dopatrzyć się tu jakiegoś problemu.
Kontuzja jaką przeszedł nie ma akurat w tym przypadku większego znaczenia. Skopała go po prostu klacz na padoku. Oberwały ścięgna. Długo się babrało. Pierwszy weterynarz trochę podleczył ale babrało się dalej. Dopiero drugi lepszy z lepszym sprzętem (a na takich niestety trzeba czekać bo terminy mają .......) wyleczył mam nadzieję że już definitywnie. Co do jego kariery może po prostu nie rokował nadziei, może nie trafił na odpowiedniego dla siebie jeźdźca może właściciel potrzebował pieniędzy na inne inwestycje. Pojęcia nie mam. Mam tylko nadzieję że nie wyjdzie to w kościach (jego kościach).

Cejloniara

Posting Freak

1,108
01-08-2008, 06:51 AM #6
Myślę maku, że jesteś na dobrej drodze :-) W sytuacjach pojawiania się jakiegokolwiek problemu cierpliwość i zrozumienie jest najlpeszym lekarstwem. Ja też miałam taki kłopot ze swoim koniem, lub koń miał ten kłopot ze mną :-) Wyczytałam wtedy, że koń musi się uczyć wszystkiego z obu stron tak samo. Wtedy się okazało, że Cejlon zupełnie nie wie co zrozbić jak ja jestem z tej prawej strony. To taka jego ciemna strona księżyca. Nie potrafił chodzić w ręku z prawej. Gdy ustawiał się przodem do mnie, to był lekko pod kątem zawsze kryjąc prawy bok. Tak więc najpierw dobrze jest oswoić konia z obecnością naszą po tej stronie. Najlepsza chyba jest metoda małych kroczków i duużo chwalenia, żeby koń szybko odczuwał sukcesu, cieszył się tym i tym samym obniżał się poziom stresu. Ja zaczynałam od prowadzania z tej strony. Potem uczyliśmy się tylko że na sygnał ma zrobić kilka kroków do przodu, potem już pół kóła (ale na początek małego i była blisko, odległość się wydłużała w miarę postępów) i całe koło. To wszytsko w przeciągu u nas kilku dni. Potem jeszcze odkryłam, że nauczenie konia ustępowania od nacisku na łopatkę i ganasz tak by robił zwrot na zadzie jest super pomocne, bo w ten sposób używając bacika (przenosiłam stopniowo sygnały rąk na sygnał bacika) mogłam odesłać jego przód na koło w pożądaną stronę. Często zdarzało mi się wcześniej, że jak już zmienił kierunek to przebiegał w prawo bardzo blisko mnie, za blisko. Generalnie możliwość przestawiania zadu i łopatek z ziemi na określone polecenia dały mi bardzo dużo mozliwości ćwiczenia z koniem na lonży :-)

<t>Mówimy o sobie „miłośnicy koni”. Warto postarać się o to, by choć trochę Twój koń był Twoim miłośnikiem. To jest fair.</t>
Cejloniara
01-08-2008, 06:51 AM #6

Myślę maku, że jesteś na dobrej drodze :-) W sytuacjach pojawiania się jakiegokolwiek problemu cierpliwość i zrozumienie jest najlpeszym lekarstwem. Ja też miałam taki kłopot ze swoim koniem, lub koń miał ten kłopot ze mną :-) Wyczytałam wtedy, że koń musi się uczyć wszystkiego z obu stron tak samo. Wtedy się okazało, że Cejlon zupełnie nie wie co zrozbić jak ja jestem z tej prawej strony. To taka jego ciemna strona księżyca. Nie potrafił chodzić w ręku z prawej. Gdy ustawiał się przodem do mnie, to był lekko pod kątem zawsze kryjąc prawy bok. Tak więc najpierw dobrze jest oswoić konia z obecnością naszą po tej stronie. Najlepsza chyba jest metoda małych kroczków i duużo chwalenia, żeby koń szybko odczuwał sukcesu, cieszył się tym i tym samym obniżał się poziom stresu. Ja zaczynałam od prowadzania z tej strony. Potem uczyliśmy się tylko że na sygnał ma zrobić kilka kroków do przodu, potem już pół kóła (ale na początek małego i była blisko, odległość się wydłużała w miarę postępów) i całe koło. To wszytsko w przeciągu u nas kilku dni. Potem jeszcze odkryłam, że nauczenie konia ustępowania od nacisku na łopatkę i ganasz tak by robił zwrot na zadzie jest super pomocne, bo w ten sposób używając bacika (przenosiłam stopniowo sygnały rąk na sygnał bacika) mogłam odesłać jego przód na koło w pożądaną stronę. Często zdarzało mi się wcześniej, że jak już zmienił kierunek to przebiegał w prawo bardzo blisko mnie, za blisko. Generalnie możliwość przestawiania zadu i łopatek z ziemi na określone polecenia dały mi bardzo dużo mozliwości ćwiczenia z koniem na lonży :-)


<t>Mówimy o sobie „miłośnicy koni”. Warto postarać się o to, by choć trochę Twój koń był Twoim miłośnikiem. To jest fair.</t>

Gaga

Posting Freak

1,127
01-08-2008, 07:02 AM #7
maku - niestety musze trochę krytycznie - dziwi mnie, że praktycznie zaraz po własnym starcie w jeździectwie próbujesz brać sięza szkolenie konia... Od wiosny, kiedy Ty zaczynałeś - do lata niewiele czasu minęło :-(
Fakt, faktem metoda cierpliwości i małych kroczków powinna doprowadzić do sukcesu. Jednak na Twoim miejscu poradziłabym się trenera na miejscu - po prosiłabym o pomoc kogoś bardziej doświadczonego... My , siedząc przed monitorem komputera mozemy się "mądrzyć" do woli, jednak żadne z nas konia nie widzi na żywo i nie jest w stajnie w 100% zdiagnozować przyczyn jego zachowania, a diagnoza przyczyn jest zawsze podstawą do naprawy...

<t>Niebo nie może być niebem, jeśli nie ma tam konia, który by mnie przywitał</t>
Gaga
01-08-2008, 07:02 AM #7

maku - niestety musze trochę krytycznie - dziwi mnie, że praktycznie zaraz po własnym starcie w jeździectwie próbujesz brać sięza szkolenie konia... Od wiosny, kiedy Ty zaczynałeś - do lata niewiele czasu minęło :-(
Fakt, faktem metoda cierpliwości i małych kroczków powinna doprowadzić do sukcesu. Jednak na Twoim miejscu poradziłabym się trenera na miejscu - po prosiłabym o pomoc kogoś bardziej doświadczonego... My , siedząc przed monitorem komputera mozemy się "mądrzyć" do woli, jednak żadne z nas konia nie widzi na żywo i nie jest w stajnie w 100% zdiagnozować przyczyn jego zachowania, a diagnoza przyczyn jest zawsze podstawą do naprawy...


<t>Niebo nie może być niebem, jeśli nie ma tam konia, który by mnie przywitał</t>

Ailusia

Posting Freak

809
01-08-2008, 07:32 AM #8
Maku, to co opisała branka to bardzo dobry pomysł. Na pewno powinieneś z nim przerobić takie spacery. Czy jesteś pewien, że koń nie ma wady wzroku?
Jeśli tak, to przeczytaj ten artykuł:
http://www.equinestudies.org/knowledge_base/woody.html
Rysunek z tego artykułu:
[Obrazek: woody_012.jpg]
oznacza, że konie lubią oceniać bodźce wzrokowe używając jednego oka naraz. Ze względu na anatomię mózgu, prawe lub lewe oko zawsze dominuje. Jednak w miarę robienia postępów pokonują taką naturalną skłonność, dlatego że poruszanie się prosto jest dla nich jeszcze lepsze. Wygląda na to, że podczas jazdy z siodła koń już sobie z tym poradził; może miał bardzo dobrego jeźdźca, może ty jesteś bardzo dobrym jeźdźcem, a może nie potrafisz zauważyć że z siodła jest tak samo. Jak pamiętamy, jest to forum na którym dyskutujemy o pewnym filmie, gdzie jazda bez ogłowia została uznana za dobrą "pomoc naukową". Zawsze możesz z niej skorzystać; bez ogłowia pojeździć wolty, serpentyny i sprawdzić.
Natomiast z ziemi, musisz zbudować u konia zaufanie do ciebie, by nie czuł potrzeby, że zawsze musi "mieć cię na oku", i to na tym lepszym oku Wink
Oprócz tego, pewnych konkretnych zachowań możesz go nauczyć. Na przykład wysyłania na koło w jedną i w drugą stronę, gdzie sygnałem jest pokazanie palcem. Możesz go nauczyć kiedy ma się poruszać, a kiedy nie - takie dwa przyciski "on" i "off" mu się przydadzą. Sprawdzaj ich działanie w każdej możliwej sytuacji. Czyli jeśli uczyłeś stojąc przy jego łopatce, to sprawdź czy działa jak stoisz przy zadzie. Za koniem. Równolegle do konia. Równolegle na trzymetrowym dystansie. Przed koniem. 10 metrów od konia. I tak dalej Smile
Nie wykorzystuj tego, że w lewo wszystko mu idzie lepiej, przesadzając z lonżowaniem na lewo. Rób wszystko symetrycznie - jeśli w prawo robisz tylko wysyłanie na koło i krok do przodu, to w lewo też rób tylko tyle. Więcej nie jest mu potrzebne do szczęścia Wink

<r><SIZE size="85"><s></s><I><s></s><COLOR color="#000080"><s></s>"After all is said and done, more is said than done." <e></e></COLOR><COLOR color="#00BF00"><s></s>Posadź drzewo!<e></e></COLOR><e></e></I><e></e></SIZE></r>
Ailusia
01-08-2008, 07:32 AM #8

Maku, to co opisała branka to bardzo dobry pomysł. Na pewno powinieneś z nim przerobić takie spacery. Czy jesteś pewien, że koń nie ma wady wzroku?
Jeśli tak, to przeczytaj ten artykuł:
http://www.equinestudies.org/knowledge_base/woody.html
Rysunek z tego artykułu:
[Obrazek: woody_012.jpg]
oznacza, że konie lubią oceniać bodźce wzrokowe używając jednego oka naraz. Ze względu na anatomię mózgu, prawe lub lewe oko zawsze dominuje. Jednak w miarę robienia postępów pokonują taką naturalną skłonność, dlatego że poruszanie się prosto jest dla nich jeszcze lepsze. Wygląda na to, że podczas jazdy z siodła koń już sobie z tym poradził; może miał bardzo dobrego jeźdźca, może ty jesteś bardzo dobrym jeźdźcem, a może nie potrafisz zauważyć że z siodła jest tak samo. Jak pamiętamy, jest to forum na którym dyskutujemy o pewnym filmie, gdzie jazda bez ogłowia została uznana za dobrą "pomoc naukową". Zawsze możesz z niej skorzystać; bez ogłowia pojeździć wolty, serpentyny i sprawdzić.
Natomiast z ziemi, musisz zbudować u konia zaufanie do ciebie, by nie czuł potrzeby, że zawsze musi "mieć cię na oku", i to na tym lepszym oku Wink
Oprócz tego, pewnych konkretnych zachowań możesz go nauczyć. Na przykład wysyłania na koło w jedną i w drugą stronę, gdzie sygnałem jest pokazanie palcem. Możesz go nauczyć kiedy ma się poruszać, a kiedy nie - takie dwa przyciski "on" i "off" mu się przydadzą. Sprawdzaj ich działanie w każdej możliwej sytuacji. Czyli jeśli uczyłeś stojąc przy jego łopatce, to sprawdź czy działa jak stoisz przy zadzie. Za koniem. Równolegle do konia. Równolegle na trzymetrowym dystansie. Przed koniem. 10 metrów od konia. I tak dalej Smile
Nie wykorzystuj tego, że w lewo wszystko mu idzie lepiej, przesadzając z lonżowaniem na lewo. Rób wszystko symetrycznie - jeśli w prawo robisz tylko wysyłanie na koło i krok do przodu, to w lewo też rób tylko tyle. Więcej nie jest mu potrzebne do szczęścia Wink


<r><SIZE size="85"><s></s><I><s></s><COLOR color="#000080"><s></s>"After all is said and done, more is said than done." <e></e></COLOR><COLOR color="#00BF00"><s></s>Posadź drzewo!<e></e></COLOR><e></e></I><e></e></SIZE></r>

Guli

Posting Freak

1,701
01-08-2008, 07:49 AM #9
Gaga maku - niestety musze trochę krytycznie - dziwi mnie, że praktycznie zaraz po własnym starcie w jeździectwie próbujesz brać sięza szkolenie konia... Od wiosny, kiedy Ty zaczynałeś - do lata niewiele czasu minęło :-(


Ale już Maku ma konia i próbuje się z nim dogadac Smile
Pojawił się problem , więc szuka pomocy i nie ma co sięgać wstecz :wink:

Metoda małych kroczków jest przecież znakomita.
Może przeciez tak być, ze pojawiła się nieufnośc do prawej strony- mógł nie byc obsługiwany akurat z tej.

Poznałam świeżo kupionego konia , po niedawnej kastracji, który kopał przy podchodzeniu z lewej strony.
A z prawej spokojnie.
Być może kojarzył mu się zabieg, weterynarz, podchodzący z lewej.
Niestety konie nie mówia ludzkim językiem, więc i tak w większości zdani jesteśmy na domysły, czy wnioski z obserwacji.

Jeśli koń pod siodłem nie jest sztywny w żadną stronę, to pewnie nieufność zniknie z czasem. Smile

Oczywiście może tez byc to sygnał lekceważenia człowieka.

Tak miałam z Kubą, choc on ogólnie był bardzo sztywny w lewo, w jeździe też.
Miał usztywnienia łopatki.
Sporo ćwiczeń rozciągających tę stronę, masaże , rozluźnianie konia i w końcu przeprowadzony trening dominacyjny zlikwidował problem lonzowania w lewo.

I każdy z opisywanych sposobów może trafić do konia Smile

Generalnie budowanie więzi z koniem, poprzez spacery , poświęcanie mu duzo czasu, procentuje

<r><COLOR color="#FF0000"><s></s>Mając na uwadze zachowanie dobrego klimatu i poziomu dyskusji „Guli” została usunięta z grona użytkowników forum hipologia.pl. <e></e></COLOR></r>
Guli
01-08-2008, 07:49 AM #9

Gaga maku - niestety musze trochę krytycznie - dziwi mnie, że praktycznie zaraz po własnym starcie w jeździectwie próbujesz brać sięza szkolenie konia... Od wiosny, kiedy Ty zaczynałeś - do lata niewiele czasu minęło :-(


Ale już Maku ma konia i próbuje się z nim dogadac Smile
Pojawił się problem , więc szuka pomocy i nie ma co sięgać wstecz :wink:

Metoda małych kroczków jest przecież znakomita.
Może przeciez tak być, ze pojawiła się nieufnośc do prawej strony- mógł nie byc obsługiwany akurat z tej.

Poznałam świeżo kupionego konia , po niedawnej kastracji, który kopał przy podchodzeniu z lewej strony.
A z prawej spokojnie.
Być może kojarzył mu się zabieg, weterynarz, podchodzący z lewej.
Niestety konie nie mówia ludzkim językiem, więc i tak w większości zdani jesteśmy na domysły, czy wnioski z obserwacji.

Jeśli koń pod siodłem nie jest sztywny w żadną stronę, to pewnie nieufność zniknie z czasem. Smile

Oczywiście może tez byc to sygnał lekceważenia człowieka.

Tak miałam z Kubą, choc on ogólnie był bardzo sztywny w lewo, w jeździe też.
Miał usztywnienia łopatki.
Sporo ćwiczeń rozciągających tę stronę, masaże , rozluźnianie konia i w końcu przeprowadzony trening dominacyjny zlikwidował problem lonzowania w lewo.

I każdy z opisywanych sposobów może trafić do konia Smile

Generalnie budowanie więzi z koniem, poprzez spacery , poświęcanie mu duzo czasu, procentuje


<r><COLOR color="#FF0000"><s></s>Mając na uwadze zachowanie dobrego klimatu i poziomu dyskusji „Guli” została usunięta z grona użytkowników forum hipologia.pl. <e></e></COLOR></r>

Wojciech Mickunas

Posting Freak

1,126
01-08-2008, 10:02 AM #10
Tyle nowych temetów się pojawia,że zaczynam mieć problem, by wszystko ogarnąć. Dopiero dzisiaj przeczytałem to wszystko co powyżej i jestem zbudowany. Tak trzymać! same wyważone , mądre , przyjazne posty.
Big Grin Big Grin Big Grin
Wojciech Mickunas
01-08-2008, 10:02 AM #10

Tyle nowych temetów się pojawia,że zaczynam mieć problem, by wszystko ogarnąć. Dopiero dzisiaj przeczytałem to wszystko co powyżej i jestem zbudowany. Tak trzymać! same wyważone , mądre , przyjazne posty.
Big Grin Big Grin Big Grin

branka

Posting Freak

2,096
01-08-2008, 10:35 AM #11
Maku - tak, nie lonzowakliśmy tego konia w międzyczasie, bo tak chciała moja pracodawczyni. Powiedziała-dajmy mu zapomniec o tym wszytskim, niech pozna nowe atrakcje pracy z człowiekiem. No i stąd te wycieczki krajoznawcze Smile ale próbowaliśmy trochę cwiczeń na długich wodzach, tam na to mówią long-reining, u nas to nie wiem, w kazdym razie masz 2 lonże od pyska i przechdza one przez strzemiona wzdłuż boków konia i do twoich rąk(ty jestes z tyłu konia).wtedy robiliśmy skręty w obie strony, można było z tyłu lepiej kontrolowac zgięcie i ruch na przód, choć potrzeba było czasu do przyzwyczajenia kunia do bata, bo sie wpierw bał.

ech, musze trochę rzadziej na forum wchodzic, bo sejsa się zbliza a ja wciąz mało umiem:/

<t></t>
branka
01-08-2008, 10:35 AM #11

Maku - tak, nie lonzowakliśmy tego konia w międzyczasie, bo tak chciała moja pracodawczyni. Powiedziała-dajmy mu zapomniec o tym wszytskim, niech pozna nowe atrakcje pracy z człowiekiem. No i stąd te wycieczki krajoznawcze Smile ale próbowaliśmy trochę cwiczeń na długich wodzach, tam na to mówią long-reining, u nas to nie wiem, w kazdym razie masz 2 lonże od pyska i przechdza one przez strzemiona wzdłuż boków konia i do twoich rąk(ty jestes z tyłu konia).wtedy robiliśmy skręty w obie strony, można było z tyłu lepiej kontrolowac zgięcie i ruch na przód, choć potrzeba było czasu do przyzwyczajenia kunia do bata, bo sie wpierw bał.

ech, musze trochę rzadziej na forum wchodzic, bo sejsa się zbliza a ja wciąz mało umiem:/


<t></t>

Guli

Posting Freak

1,701
01-08-2008, 11:33 AM #12
branka ale próbowaliśmy trochę cwiczeń na długich wodzach, tam na to mówią long-reining, u nas to nie wiem, w kazdym razie masz 2 lonże od pyska i przechdza one przez strzemiona wzdłuż boków konia i do twoich rąk(ty jestes z tyłu konia).wtedy robiliśmy skręty w obie strony, można było z tyłu lepiej kontrolowac zgięcie i ruch na przód, choć potrzeba było czasu do przyzwyczajenia kunia do bata, bo sie wpierw bał.

Fajna sprawa, tylko..
Trzeba najpierw przyzwyczaić konia do chodzenia za jego zadem- niektóre konie denerwują sie tym.
Po drugie- koń musi przyzwyczaic się do dotyku lonży , liny do boków, do dotyku lonzą do tylnych nóg, zadu, więc lepiej najpierw robic to z przodu, czy boku konia.

Juz o odczulaniu na bat z tyłu nie wspomnę.

Z takich ćwiczeń oswajających , również gimnastykujących, jest odwijanie konia z liny.
Przeprowadzamy linę za zadem konia ( lina dotyka) , stajemy obok jego głowy w kierunku na wprost i idziemy z liną energicznie do przodu.
Koń musi obrócic się na tylnej nodze o 180 st i iść za nami

<r><COLOR color="#FF0000"><s></s>Mając na uwadze zachowanie dobrego klimatu i poziomu dyskusji „Guli” została usunięta z grona użytkowników forum hipologia.pl. <e></e></COLOR></r>
Guli
01-08-2008, 11:33 AM #12

branka ale próbowaliśmy trochę cwiczeń na długich wodzach, tam na to mówią long-reining, u nas to nie wiem, w kazdym razie masz 2 lonże od pyska i przechdza one przez strzemiona wzdłuż boków konia i do twoich rąk(ty jestes z tyłu konia).wtedy robiliśmy skręty w obie strony, można było z tyłu lepiej kontrolowac zgięcie i ruch na przód, choć potrzeba było czasu do przyzwyczajenia kunia do bata, bo sie wpierw bał.

Fajna sprawa, tylko..
Trzeba najpierw przyzwyczaić konia do chodzenia za jego zadem- niektóre konie denerwują sie tym.
Po drugie- koń musi przyzwyczaic się do dotyku lonży , liny do boków, do dotyku lonzą do tylnych nóg, zadu, więc lepiej najpierw robic to z przodu, czy boku konia.

Juz o odczulaniu na bat z tyłu nie wspomnę.

Z takich ćwiczeń oswajających , również gimnastykujących, jest odwijanie konia z liny.
Przeprowadzamy linę za zadem konia ( lina dotyka) , stajemy obok jego głowy w kierunku na wprost i idziemy z liną energicznie do przodu.
Koń musi obrócic się na tylnej nodze o 180 st i iść za nami


<r><COLOR color="#FF0000"><s></s>Mając na uwadze zachowanie dobrego klimatu i poziomu dyskusji „Guli” została usunięta z grona użytkowników forum hipologia.pl. <e></e></COLOR></r>

Tania

Senior Member

260
01-08-2008, 11:36 AM #13
Cytat:i idziemy z liną energicznie do przodu.

Energicznie,ale z wyczuciem delikatnie go obracamy powoli,żeby się nie zniechęcił.Nie szarpiemy i nie robimy koniem piruetu.
(to tak tylko uwaga dla mniej doświadczonych)

<t></t>
Tania
01-08-2008, 11:36 AM #13

Cytat:i idziemy z liną energicznie do przodu.

Energicznie,ale z wyczuciem delikatnie go obracamy powoli,żeby się nie zniechęcił.Nie szarpiemy i nie robimy koniem piruetu.
(to tak tylko uwaga dla mniej doświadczonych)


<t></t>

Klara Naszarkowska

Senior Member

686
01-08-2008, 12:06 PM #14
maku W prawo „zapomnij” gdy tylko znajdę się przy jego prawej strony robi się nerwowy, staje kuli uszy i omawia kroku naprzód.

Po pierwsze - może on po prostu nie umie chodzić w prawo... Ty wcześniej go nie lonżowałeś (chyba?), poprzedni właściciele może cierpieli na unikoholizm (jak było trudno, to unikali problemów i robili to, co łatwe). Albo wręcz przeciwnie - odwoływali się tylko do przymusu (a często co innego przymusić, co innego uczyć).

Jeśli z siodła jest ok, to to mniej prawdopodobne - ale trudności z ruchem w jedną stronę mogą wynikać z jakiegoś problemu zdrowotnego.

W każdym razie mimo, że koń dorosły, potraktuj go w tym temacie jak szczawika. Czyli oczywiście małe kroki, na które sam stawiasz, i w czym cię inni popierają :-)

Cytat:Nie daje się wysłać na koło. Po prostu staje zdenerwowany i nic. Pierwszy raz zaobserwowałem to jeszcze w poprzedniej stajni gdzie go kupiłem. Chciałem wtedy po prostu popatrzeć jak się rusza czy nie znaczy chorą nogą. „on zawsze miał problem z tą stroną a poza tym mało chodził na lonży” - tyle się dowiedziałem.

Ja bym po pierwsze zaczęła od robienia wszystkiego przy koniu z obu stron tak samo. Od prowadzenia na uwiązie, przez czyszczenie, siodłanie, wsiadanie... Pamiętam, jak kiedyś odwiedziłam jednego z (dobrych) hodowców. Prowadzę jakiegoś konia, idę z lewej, ok - koń idzie grzecznie, w pewnym momencie zmieniłam stronę, nie pamiętam czemu - a koń: stop. Ani kroku naprzód. Dla niego było tak, że człowiek po lewej = chodzimy, człowiek z prawej = niewiadomoco, może czyszczenie, może głaskanie, ale na pewno nie chodzenie. Wtedy patrzyłam na tego konia zdezorientowana, dla mnie to było naturalne, że konia można z dwu stron prowadzić, ale zostałam uświadomiona, jak tam są konie nauczone i się dostosowałam. (Z tym, że tamte konie nie rozumiały, że można prowadzić je z prawej, ale na lonży czy bez niej poruszały się w obie strony.)

Cytat:1. Wyeliminowałem wędzidło i zaczynamy na kantarze. Chodzi mi o to by ból wynikający ze stosowania wędzidła przy próbach szamotania się z jego strony nie powodował jeszcze większego urazu.
Według mnie dobre posunięcie.

Cytat:2. Wyeliminowany bat. Tzn. przy lonżowaniu w lewo przyzwyczajam go do jego obecności ale żadnych gwałtowniejszych ruchów. Czasem dotykanie batem gdy stoi. Niech widzi że to go nie zje i że nie mam zamiaru go uderzyć.

Dobrze, że oswajasz go z batem, jako niegroźnym przedłużeniem ręki. Tylko ja bym poszła z tym dalej - i rozwijała zaufanie coraz bardziej. Żeby nie trzeba było "czaić się" z batem, unikać gwałtownych czy po prostu obszernych ruchów. Nie wiem, na ile się orientujesz, czym jest parellowa "gra w przyjaźń". Czyli odczulenie/odwrażliwienie konia na to, na co nie powinien być wrażliwy (czyli na przykład samą obecność bata). Stopniowo, stopniowo, chodzenie koło konia z batem, głaskanie po szyi, po grzbiecie, zarzucanie ogonka bata na grzbiet, najpierw po lewej stronie konia, potem po prawej... Piszę "parellowa", bo tam jest to całkiem przystępnie opisane, ale do bata przyzwyczajają (choć w różnym stopniu) wszyscy. Jak nie masz pewności, jak to wszystko miałoby wyglądać, pytaj, zajrzyj do materiałów pnh, w YouTube też czasem ktoś wrzuci nagranie z zaliczenia (np. http://ca.youtube.com/watch?v=hR1Nv6F33qI ).

Ale tak naprawdę, wracając do pierwszej mojej rady (robić wszystko symetrycznie), zaczęłabym od prawdziwego oswojenia z obecnością człowieka w różnych miejscach względem konia. Trochę tak, jak Ailusia pisze, tylko może systematyczniej (żeby człowiekowi było łatwiej Wink) PNH dzieli ciało konia (i jego strefę osobistą) na kilka "stref". To całkiem praktyczne. Znalazłam staaaare zdjęcie (2004...) ze schematem stref:

http://www.geocities.com/mister_teo_team...iezZ3b.jpg

Większość koni będzie akceptowała człowieka przed sobą (w strefie pierwszej), czy gdzieś na wysokości szyi (strefa druga). Dalej - różnie. Dobrze jest na luźnej linie (tzn. czymś trochę dłuższym od uwiązu) sprawdzić sobie, jaki jest stan faktyczny. Gdzie możemy się spokojnie (rytmicznie, ale swobodnie) poruszać bez żadnego niepokoju ze strony konia, a w którym momencie koń zaczyna reagować - na przykład próbując odwrócić się tak, żeby mieć nas na oku, dryfując w którąś stronę, cofają się, robiąc nieprzyjemne/zaniepokojone "miny". Czasem tak koń odpowie na zwykłe podejście do jego brzucha, czasem dopiero stanie koło zadu wyda mu się podejrzane.

Jak będziesz wiedział, na czym stoisz, to będziesz mógł stopniowo przekonywać konia do zaakceptowania ciebie w różnych miejscach. Przybliżanie, oddalanie, rozluźnienie, uśmiech, rytm. Przyjęcie rozluźnienia za priorytet.

<t>Teolinek (You'll never shine if you don't glow.)</t>
Klara Naszarkowska
01-08-2008, 12:06 PM #14

maku W prawo „zapomnij” gdy tylko znajdę się przy jego prawej strony robi się nerwowy, staje kuli uszy i omawia kroku naprzód.

Po pierwsze - może on po prostu nie umie chodzić w prawo... Ty wcześniej go nie lonżowałeś (chyba?), poprzedni właściciele może cierpieli na unikoholizm (jak było trudno, to unikali problemów i robili to, co łatwe). Albo wręcz przeciwnie - odwoływali się tylko do przymusu (a często co innego przymusić, co innego uczyć).

Jeśli z siodła jest ok, to to mniej prawdopodobne - ale trudności z ruchem w jedną stronę mogą wynikać z jakiegoś problemu zdrowotnego.

W każdym razie mimo, że koń dorosły, potraktuj go w tym temacie jak szczawika. Czyli oczywiście małe kroki, na które sam stawiasz, i w czym cię inni popierają :-)

Cytat:Nie daje się wysłać na koło. Po prostu staje zdenerwowany i nic. Pierwszy raz zaobserwowałem to jeszcze w poprzedniej stajni gdzie go kupiłem. Chciałem wtedy po prostu popatrzeć jak się rusza czy nie znaczy chorą nogą. „on zawsze miał problem z tą stroną a poza tym mało chodził na lonży” - tyle się dowiedziałem.

Ja bym po pierwsze zaczęła od robienia wszystkiego przy koniu z obu stron tak samo. Od prowadzenia na uwiązie, przez czyszczenie, siodłanie, wsiadanie... Pamiętam, jak kiedyś odwiedziłam jednego z (dobrych) hodowców. Prowadzę jakiegoś konia, idę z lewej, ok - koń idzie grzecznie, w pewnym momencie zmieniłam stronę, nie pamiętam czemu - a koń: stop. Ani kroku naprzód. Dla niego było tak, że człowiek po lewej = chodzimy, człowiek z prawej = niewiadomoco, może czyszczenie, może głaskanie, ale na pewno nie chodzenie. Wtedy patrzyłam na tego konia zdezorientowana, dla mnie to było naturalne, że konia można z dwu stron prowadzić, ale zostałam uświadomiona, jak tam są konie nauczone i się dostosowałam. (Z tym, że tamte konie nie rozumiały, że można prowadzić je z prawej, ale na lonży czy bez niej poruszały się w obie strony.)

Cytat:1. Wyeliminowałem wędzidło i zaczynamy na kantarze. Chodzi mi o to by ból wynikający ze stosowania wędzidła przy próbach szamotania się z jego strony nie powodował jeszcze większego urazu.
Według mnie dobre posunięcie.

Cytat:2. Wyeliminowany bat. Tzn. przy lonżowaniu w lewo przyzwyczajam go do jego obecności ale żadnych gwałtowniejszych ruchów. Czasem dotykanie batem gdy stoi. Niech widzi że to go nie zje i że nie mam zamiaru go uderzyć.

Dobrze, że oswajasz go z batem, jako niegroźnym przedłużeniem ręki. Tylko ja bym poszła z tym dalej - i rozwijała zaufanie coraz bardziej. Żeby nie trzeba było "czaić się" z batem, unikać gwałtownych czy po prostu obszernych ruchów. Nie wiem, na ile się orientujesz, czym jest parellowa "gra w przyjaźń". Czyli odczulenie/odwrażliwienie konia na to, na co nie powinien być wrażliwy (czyli na przykład samą obecność bata). Stopniowo, stopniowo, chodzenie koło konia z batem, głaskanie po szyi, po grzbiecie, zarzucanie ogonka bata na grzbiet, najpierw po lewej stronie konia, potem po prawej... Piszę "parellowa", bo tam jest to całkiem przystępnie opisane, ale do bata przyzwyczajają (choć w różnym stopniu) wszyscy. Jak nie masz pewności, jak to wszystko miałoby wyglądać, pytaj, zajrzyj do materiałów pnh, w YouTube też czasem ktoś wrzuci nagranie z zaliczenia (np. http://ca.youtube.com/watch?v=hR1Nv6F33qI ).

Ale tak naprawdę, wracając do pierwszej mojej rady (robić wszystko symetrycznie), zaczęłabym od prawdziwego oswojenia z obecnością człowieka w różnych miejscach względem konia. Trochę tak, jak Ailusia pisze, tylko może systematyczniej (żeby człowiekowi było łatwiej Wink) PNH dzieli ciało konia (i jego strefę osobistą) na kilka "stref". To całkiem praktyczne. Znalazłam staaaare zdjęcie (2004...) ze schematem stref:

http://www.geocities.com/mister_teo_team...iezZ3b.jpg

Większość koni będzie akceptowała człowieka przed sobą (w strefie pierwszej), czy gdzieś na wysokości szyi (strefa druga). Dalej - różnie. Dobrze jest na luźnej linie (tzn. czymś trochę dłuższym od uwiązu) sprawdzić sobie, jaki jest stan faktyczny. Gdzie możemy się spokojnie (rytmicznie, ale swobodnie) poruszać bez żadnego niepokoju ze strony konia, a w którym momencie koń zaczyna reagować - na przykład próbując odwrócić się tak, żeby mieć nas na oku, dryfując w którąś stronę, cofają się, robiąc nieprzyjemne/zaniepokojone "miny". Czasem tak koń odpowie na zwykłe podejście do jego brzucha, czasem dopiero stanie koło zadu wyda mu się podejrzane.

Jak będziesz wiedział, na czym stoisz, to będziesz mógł stopniowo przekonywać konia do zaakceptowania ciebie w różnych miejscach. Przybliżanie, oddalanie, rozluźnienie, uśmiech, rytm. Przyjęcie rozluźnienia za priorytet.


<t>Teolinek (You'll never shine if you don't glow.)</t>

branka

Posting Freak

2,096
01-08-2008, 12:38 PM #15
Guli - fakt koń musi byc przyzwyczajony do dotykania lonża boków i chodzenia z tyłu, my cwiczenie na długich wodzach tez zaczeliśmy po jakimś czasie, ten koń tez się bał takiego 'zamknięcia' lonżami, ale mimo wszystko był bardzo towarzyski i lubił ludzi, więc dobrze się z nim pracowało. Poza tym kochał pastylki miętowe, zrobiłby dla nich wszytsko Big Grin A to z koleji pobno stąd, że na torach w Irlandii konie wyścigowe dostaja dużo przysmaków i czesto własnie miętowych(moja pracodawczyni pracowała wiele lat na różnych torach i mi to mówiła). więc tamtejsze konie choć są zrazone do pracy pod siodłem i zniszczone pod tym względem, to w stajni są rozpuszczane i pielęgnowane.

<t></t>
branka
01-08-2008, 12:38 PM #15

Guli - fakt koń musi byc przyzwyczajony do dotykania lonża boków i chodzenia z tyłu, my cwiczenie na długich wodzach tez zaczeliśmy po jakimś czasie, ten koń tez się bał takiego 'zamknięcia' lonżami, ale mimo wszystko był bardzo towarzyski i lubił ludzi, więc dobrze się z nim pracowało. Poza tym kochał pastylki miętowe, zrobiłby dla nich wszytsko Big Grin A to z koleji pobno stąd, że na torach w Irlandii konie wyścigowe dostaja dużo przysmaków i czesto własnie miętowych(moja pracodawczyni pracowała wiele lat na różnych torach i mi to mówiła). więc tamtejsze konie choć są zrazone do pracy pod siodłem i zniszczone pod tym względem, to w stajni są rozpuszczane i pielęgnowane.


<t></t>

Strony (2): 1 2 Dalej
 
  • 0 głosów - średnia: 0
Użytkownicy przeglądający ten wątek:
 1 gości
Użytkownicy przeglądający ten wątek:
 1 gości