Jakich chcemy mieć kowali?
Jakich chcemy mieć kowali?
Każda wizyta kowala Mistrza Józefa w naszej skromnej małej stajni, podobnie ja ta dzisiejsza, to istne święto. Opiekuje się sztorcowym źrebaczkiem i dziś kolejny raz podkreślał, jak ważne w całej pracy z tym maluszkiem było jego wychowanie i charakter. Majstrowanie przy kopytkach zaczęło się, jak miał raptem miesiąc. Miał klejone kopytka, zakładane buciki i w końcu maleńkie podkówki. Przy walce ze sztorcem ważne jest spacerowanie z pacjentem po twardym. W naszym przypadku to było spacerowanie tam i na zad po korytarzu. Miesięczny źrebak poginał na sznureczku ze jedną ze swoich cioć (no dziewczyny mam na myśli) nawet nie rozglądając się za mamą pozostawioną w boksie. Był oswajany z podstawowymi czynnościami zaraz po urodzeniu. Dzięki temu cała praca z nim była o niebo prostsza. No popadłam sobie w ciemną ścieżkę dygresji ;-) przepraszam
W każdym bądź razie dziś Pan Józef opowiadał o szkoleniu dla kowali z psychologii i miał okazję demonstrować takie podejście na przykładzie Baśki, która tego dnia wyjątkowo postanowiła nie trzymać grzecznie nóżek. Od niejednego kowala pewnie od razu by dostała tym wielkim drewnianym wałkiem w brzuszek, ale nie od niego… Poradził sobie z nią z niezwykłym spokojem i konsekwencja tak, że kobyła stała na środku korytarza, nie uwiązana i marzyła tylko o tym, by jej podnosił nogi, sama mu kopyta do rąk wkładała. Swoim zwyczajem wszystko nam potem wyjaśnił i opowiedział: „Jeśli koń przy rozczyszczaniu wykazuje takie zdenerwowanie, trzeba wczuć się w jego sytuację i poszukać przyczyn, które go niepokoją lub wyprowadzają z równowagi. Mogą to być dźwięki, hałas, zapachy, otwarte drzwi od boksu. Zanim się przystąpi do pracy, trzeba jak najwięcej takich rzeczy przewidzieć.” Opowiadał o ostrych zapachach perfum, których konie mogą nie lubić, o tym, że zawsze w samochodzie wozi ciuchy na przebranie, bo czasem nie da się podejść do ogiera, jak mistrza oplatają jeszcze różnorodne zapachy klaczy. Gdy patrzę na kowala Józefa widzę, że porusza się wokół konia w zwolnionym tempie. Wszystkie ruchy są płynne i zrównoważone, nic gwałtownie, mój Cejlon z reguły przy werkowaniu zasypia tak, jak przy czesaniu grzywy.
Praca kowala jest z definicji niebezpieczna. Poczęstowany nie jednym kopytem człowiek, ma prawo do odczuwania pewnego dyskomfortu na widok rozbrykanego pacjenta. Możliwe, że strach sprawia, że niektórzy agresją dodają sobie animuszu „HEJ! NA BOK!! ŁAAAA! ZOBACZ JAK SIĘ CIEBIĘ NIE BOJĘ!! I jeszcze walne cię młotkiem w brzuch dla podkreślenia, jaki groźny jestem.” Zdecydowanie nie chcemy takich kowali, prawda? To wymagajmy od nich! Ja mam szczęście, że nie musze wymagać. Ja mogę się tylko uczyć, uczyć i uczyć od Mistrza Antczaka
Przyznam się szczerze, czego nawet nie mówiłam Panu Józefowi, że kiedyś dawno temu, takiego kowala co mi spętał konia i na koniec jeszcze walnął młotkiem w brzuch, sama kopnęłam. Cejlon nie mógł, to go wyręczyłam. Cejlona bunty na kowali były straszne dla mnie. Werkowanie było dla mnie strasznym stresem, jakby z własnym dzieckiem szła do dentysty. Teraz na szczęście jest inaczej
A jakie sa wasze doświadczenia?
ja może coś napiszę jako pańcia Basi. Jak moja konina postanowiła nie być grzeczna (czym mnie bardzo zadziwiła) pomyślałam, że pewnie jej zaraz założy dudkę i wiecie co? Serce mnie zabolało a w oczach już miałam łzy (sama sie sszokowałam na swoja reakcję). Ale nasz kochany Józef podszedł do tego tak spokojnie, że ukoił nerwy nie tylko Basi ale i moje i do końca werkowania Basia zasypiała ....reszte znacie
Ja nie mam problemów z kowalem, jeżeli chodzi o stosunek do koni, ale też i konie mało problematyczne, jeśli chodzi o ich stosunek do kowala . Ale marzy mi się fachowiec, korygujący bez kucia na takiej zasadzie jak tu:
http://www.difho.com/Assets/Vorher_Nachher/index.htm
(zdjęcia przedtem i potem/w trakcie)
Jeśli ktoś zna takiego specjalistę, na którym można polegać co do regularności rozczyszczania, to ja poproszę o telefon
Hadriana Ale marzy mi się fachowiec, korygujący bez kucia
Hadriana Ale marzy mi się fachowiec, korygujący bez kucia
Hadriana!
Nie mogę znaleźć posta w którym napisałaś coś zaczynającego się od "wydaje mi się......" a pamiętam że mi się to podobało i chciałem się z tym zgodzić , bo zanotowałem sobie na kartce "TAK !" ?
Hadriana Wydaje mi się, że określenia "dobra forma fizyczna" i "wystarczająca 'kondycja' by nas dźwigać" odnoszą się w tym kontekście m. in. także do umiejętności uwypuklania grzbietu, czyli należytego rozwoju i pracy mięśni brzucha. Czyli - kontakt jest przydatnym narzędziem treningowym, ale nie jest już bezwzględnie potrzebny, gdy cele treningowe zostały osiągnięte. Czy się mylę?Czy o to chodziło?
Hadriana Wydaje mi się, że określenia "dobra forma fizyczna" i "wystarczająca 'kondycja' by nas dźwigać" odnoszą się w tym kontekście m. in. także do umiejętności uwypuklania grzbietu, czyli należytego rozwoju i pracy mięśni brzucha. Czyli - kontakt jest przydatnym narzędziem treningowym, ale nie jest już bezwzględnie potrzebny, gdy cele treningowe zostały osiągnięte. Czy się mylę?Czy o to chodziło?
Hadriana, edukacja w Austrii, aczkolwiek nie w Wiedniu :lol: a mieszka we Wrocławiu za wiele nie potrafię powiedzieć, bo szczerze mówiąc nie interesuję się kopytkowymi sprawami aż tak :oops: ale mam na liście zakupów "Prawdziwy świat koni", żeby nie być zupełną ignorantką a jak tylko rozprawi się z moimi kopytkami, to zrobię jej reklamę bo my jesteśmy "iron free horse", of course 8)
wojciech.mickunas Hadriana!
Nie mogę znaleźć posta w którym napisałaś coś zaczynającego się od "wydaje mi się......" a pamiętam że mi się to podobało i chciałem się z tym zgodzić , bo zanotowałem sobie na kartce "TAK !" ?
T.B. Wyręczam Hadrianę, bo może ona też chodzi spać z kurami? Smile
Ailusia Hadriana, edukacja w Austrii, aczkolwiek nie w Wiedniu Laughing a mieszka we Wrocławiu Smile za wiele nie potrafię powiedzieć, bo szczerze mówiąc nie interesuję się kopytkowymi sprawami aż tak Embarassed ale mam na liście zakupów "Prawdziwy świat koni", żeby nie być zupełną ignorantką Wink a jak tylko rozprawi się z moimi kopytkami, to zrobię jej reklamę Very Happy bo my jesteśmy "iron free horse", of course Cool
wojciech.mickunas Hadriana!
Nie mogę znaleźć posta w którym napisałaś coś zaczynającego się od "wydaje mi się......" a pamiętam że mi się to podobało i chciałem się z tym zgodzić , bo zanotowałem sobie na kartce "TAK !" ?
T.B. Wyręczam Hadrianę, bo może ona też chodzi spać z kurami? Smile
Ailusia Hadriana, edukacja w Austrii, aczkolwiek nie w Wiedniu Laughing a mieszka we Wrocławiu Smile za wiele nie potrafię powiedzieć, bo szczerze mówiąc nie interesuję się kopytkowymi sprawami aż tak Embarassed ale mam na liście zakupów "Prawdziwy świat koni", żeby nie być zupełną ignorantką Wink a jak tylko rozprawi się z moimi kopytkami, to zrobię jej reklamę Very Happy bo my jesteśmy "iron free horse", of course Cool
Cejloniara: Oczywiście masz na myśli pana Józefa Antczaka?
Miałam kiedyś szczęście pracować w stajni, do której przyjeżdżał regularnie werkować konie.
Potwierdzam: jest niesamowity. Oprócz tego, że w 100% profesjonalny, konie słuchają go i stoją jak zaczarowane, to jeszcze cała wieś się zbiegała i słuchała jego opowiadań, kawałów i anegdot. Można było się przekręcić ze śmiechu.
Szkoda, że nie może być samych takich kowali...
No ale pan Józef jest niepowtarzalny. Oby jak najwięcej kowali cierpliwych, mądrych i profesjonalnych, ciągle pogłębiających swoją wiedzę.
Mam wyjątkowe szczęście, bo mój obecny kowal, dość młody człowiek, wydaje się być właśnie taki.
U mojego konia był zawsze problem z tylnimi nogami. Jako źrebak nie był tego nauczony i widocznie kilkukrotnie zrobiono mu tył na siłę, w nerwach i krzykach.
Odkąd go mam krzyków i nerwów nie było, bo najpierw był werkowany na Sedalinie, ale mimo wszystko nadal ma opory jeśli chodzi o tył.
Do czyszczenia podaje bez problemu, ale inaczej się zachowuje przy kowalu. Po prostu się boi.
A im bardziej się go uwiąże i im więcej osób go trzyma, tym bardziej on jest na "nie".
Byłam cała w nerwach przed werkowaniem w nowym miejscu przez nowego kowala.
I ku mojemu najmilszemu w życiu zaskoczeniu Maciek zrobił mu kopyta sam (pracuje bez asystenta) na środku padoku. Bez wiązania, spokojnie, powoli, cierpliwie...
Niech żyje Maciek Sperski!
Od dziś zbliżający się termin werkowania nie jest dla mnie koszmarem!
Takiego kowala chcę mieć.
Podlinkuję tu barefootowe forum:
http://www.gossiping.net/phpBB2/index.ph...extionforu
A ostatnio nasz stajenny powiedział: "Jak karmię, to nie biję!" Życzę wszystkim takich stajennych! :lol:
Mogę z całą odpowiedzialnością stwierdzić,że mamy w kraju coraz więcej profesjonalnych, dobrych (myślących też) podkuwaczy.
Wielka w tym zasługa Antka Chłapowskiego i kursom jakie się w Jaszkowie odbyły. Jest też coraz więcej podkuwaczy wyszkolonych poza krajem. Nazwisk nie będe wymieniał ,żeby nie być posądzonym o reklamowanie i czerpanie z tego korzyści.
Kiedy przed 15 laty rozpoczynałem działalność "na swoim" sam zabrałem się za robotę przy kopytach . Miałem do wyboru ;robić to sam, albo przywozić podkuwacza 140 km. i odwozić .(moim autem bo on nie miał auta, a w dodatku był średnim fachowcem.) Przez jakiś czas dorabiałem kuciem dojeżdżając nawet do Poznania na Wolę.
Dziś oczywiście już tego sam nie robię ( chyba że sytuacja tego wymaga) , bo jest możliwość sprowadzenia fachowca, który zrobi to dobrze .
Chcialbym zwrocic uwage wszystkim, nie tylko podniesienie nogi bez zastosowania "przymusu bezposredniego" jest wazne ale tez jakosc wykonannej pracy przy konskim kopycie.A niestety wielu podkuwaczy robi konskie kopytka na pamiec- i to takich "podkuwaczy" nalezy sie wystrzegac.A to czy kon daje nogi do rozczyszczenia czy kucia,czy walczy zalezy tylko i wylacznie od jego opiekuna, a nie podkuwacza on widzi sie z naszym koniem raz na 6 tyg a my jestesmy z nimi na codzien.Moj podkuwacz zanim zacznie cokolwiek robic z kopytami naszych koni spokojnie je oglada w ruchu i jak staje i dopiero wtedy zaczyna prace z koniem.I wlasnie za to go cenie i szanuje.Jego praca polega na zachowaniu odpowiednich katow i ustawienia kopyta(i chyba to jest najwazniejsze!!!), a moim obowiazkiem jest przygotowac konie aby mu w tym nie przeszkadzaly.Pozdrawiam wszystkich serdecznie.
tak, ja też uważam, ze koń powinien do rozczyszczania czy kucia być przygotowany przez swego opiekuna. Kowal nie jest od wychowywania naszych przyjaciół.
Jednakże ja jestem BARDZO wdzięczna swojemu kowalowi ze to, że podjął się próby rozczyszczenia kopyt dla mojej klaczy jak tylko do mnie przyszła. Miała wtedy 4 lata i nigdy nie miała robionych tylnych kopyt. Niestety kopała.
Ma dobrego kowala i nigdy bym nie zamieniła go na żadnego innego....!