"Zakład naprawczy"
"Zakład naprawczy"
co do tycia od trawy to te egzemplarze są dobrym przykładem że to nie tylko rozdymanie brzucha tłuszczyk jest
skład pastwiska jest mi średnio znany bo znawcą nie jestem, rośnie koniczyna biała, rosną poziomki, rośnie jakaś trawa wysoka... iinne często spotykane u nas na łąkach chwasty, na szczęście na naszym pastwisku nie rośnie skrzyp...choć w okolicy przy polnych drogach jest go dosyć sporo.
co do kolkowania- myślę że ich występowanie ciężko zdefiniować... jedyny czynnik który mogę brać pod uwagę to mała ilość wymuszonego ruchu.
wracając do mojego treningowego problemu... znalazłam czynnik który pomógł się nam rozluźnić "bardziej",rozluźnić jak kolwiek lepiej niż dotąd..
i odkryłam nowe motto przewodnie : "jeśli twierdzisz że twój koń ma problem, to jedynym jego problemem jesteś Ty "
zamknęłam dziób na lonży, zamknęłam się praktycznie całkowicie(łapałam się czasem że zaczynam się odzywać co skutkowało pogorszeniem pracy) i koń zademonstrował mi w stępie i w kłusie ładne wyciągnięcie szyi zrezygnowałam z bata- czynnik stresogenny, hamowałam tempo aby to było baardzo woolno,starałam się skierować uwagę na siebie, nie na otoczenie,
jak mi się uda to może nakręcę...
i zrezygnowałam z wędzidła całkiem bynajmniej na razie- z braku innych patentów bez wędzidłowych, jeżdżę na kantarze z linką..
koń nie spina się tak strasznie jak wcześniej, ostatnio pasłam się z nim siedząc na grzbiecie i łażąc swobodnie po łące na oklep...
byliśmy w terenie(już z siodłem, ale bez ograniczenia pyska) koń swobodny, jedynie muchy wkurzały, ale stwierdził że gałązka nie jest straszna a pomaga... i... straszne rzeczy nie były takie straszne... nawet sam z siebie wchodził do kałuży co jest wielkim szokiem - dla mnie..
hmm... jestem beznadziejna jestem kijowym przewodnikiem dla mojego konia... chwała mu za to że jest taki wyrozumiały ...
Chwała tobie że jesteś w stanie sobie uświadomić, że to ty popełniasz błędy!!
Najgorsi są ludzie którzy uważają, że już wszystko potrafią a winien jest zawsze koń....
Jak człowiek szuka-to z czasem znajdzie:-)
Brawo Aniu Teraz będzie coraz lepiej
witam po przerwie..
niestety aparat padł chętnego foto-video operatora w zasięgu też brak...musicie polegać tylko na słowie...
muszę się pochwalić... chyba próg wspólnej nieumiejętności dogadywania się został przełamany na dobre...
konik powoli, bardzo powoli oferuje sam z siebie niskie ustawienie, coraz częściej coraz chętniej.. o ile pani w siodle wszystkiego nie zchrzani,
ale aby nie było tak kolorowo musi być i jakaś drzazga..
znów mam problem tym razem ze sobą..
koń chodzi równo, równiej lub też nie, czasem traci rytm, czasem ucieka a to łopatką, a to zadem nie w tą co powinien, szyje wygnie nie tak...
i ja biedny człowiek zamiast mu pomóc to jeszcze przeszkadzam..
wychodzą w tym momencie braki w elastyczności mojego ciała spowodowane niegdyś dość długą bo ponad 3 letnią przerwą od siodła..
a mianowicie.. kiedy jeździmy i koń się usztywni- zapewne skutek mojego usztywnienia...tracę równowagę ... telepie mną na prawo na lewo przód tył, ręka przestaje być stabilna..i robi się nie fajnie, nie tyle że mój zadek za nadto podskakuje(choć i to się zdarza) ale mój środek ciężkości gubi środek... i ciężar leci np w prawo, choć bym nie chciała- wtedy koń się gubi... i lawina niepowodzeń gotowa.
najgorsze są przejścia z chodów w dół, koń miękki w pysku-za silny kontakt- on się blokuje zadziera głowę grzbiet wygina- ja lecę(w sensie leci równowaga)
teraz sedno pytanie.. co robić jak ćwiczyć może coś z ziemi- dla mnie jakieś ćwiczenia gimnastyczne do lepszą koordynację... fakt jeden mam problem z krzyżem- parę kontuzji-niebezpiecznych gleb z konia w drągi, cesarskie cięcie i znieczulenie w kręgi.. i teraz mocniejszy trening i jak nie w trakcie jazdy intensywnej to po jezdzie takie "bardzo przyjemne" kłucie w krzyżu.
nie chcę koniowi krzywdy robić... a najgorszą moją teraz zagwozdką są te przejścia- po nieudanym znów trzeba parę kółek robić do powrotu w równowagę i rozluźnienie...
wrr... czemu nie jest łatwo i kolorowo...
zastanawiam się czy aby tzw bezwędzidłowe cuś trochę konikowi nie poprawiło samopoczucia.. ale ja się nie znam na tym.
Jeżeli usztywnienie konia ma związek z obawą wędzidła to może pomóc. Na początek spróbuj przypiąć wodze do nachrapnika (hanowerskiego, do kółek)
witajcie!
dawno mnie nie było tutaj...
Pat przestaje być Patyczkiem... tłuszczyk na zimę się lekko odłożył..oby znów nie zginął...
obecnie wyglada tak
muszę poprosić jakiegoś fotografa aby pocykał coś na moim treningu...
obecnie bardzo pomaga nam praca na koziołkach... koń chętnie idzie do przodu.. czasem jeszcze zdarzy mu sie stracić tempo ale... praca w dole nie robi juz takich problemów...
i coraz częściej jezdzimy wogole bez ogłowia
fajnie patrzeć na stare zdjecia i widzieć że z biegiem czasu koń się zmienia
odświeżam wątek po długiej przerwie...
my to chyba szczęścia nie mamy... :/ z przyczyn przymuszonych musimy znów się przenieść. Właściciel zadecydował-a raczej jego córka, że musi pozbyć się koni z placu... no i zostaliśmy na lodzie. czyli przygotowania do własnej stajenki musiały zostać postawione w stan gotowości...
Co za tym idzie trzeba i szukać Patowi towarzysza...
Nasze wspólne treningi pomału układają się bardziej w sensowną całość.. mamy jedynie problem z przejściami w dół głównie z galopu... ale to co było a jest to niebo a ziemia. Konik też zaczyna wyglądać ładnie... po zimie troszkę ubyło ale w zeszłym roku o tej porze to wyglądał na biedną szkapę a nie na konia