Hipologia Kategoria Konie chcą nas rozumieć Koń się nigdy nie myli, koń ma zawsze rację

Koń się nigdy nie myli, koń ma zawsze rację

Koń się nigdy nie myli, koń ma zawsze rację

Strony (7): Wstecz 1 3 4 5 6 7 Dalej  
branka

Posting Freak

2,096
01-28-2009, 11:24 AM #61
Hehe, to Branka jest pomiędzy twoja dwójką. Na jak widzi stracha(przykładowo ostatnio na spacerze duży kamień :roll: ), to staje rozkroczona i furkocze albo sie lekko cofa. Oczy ma większe niz głowę, ale po chwili zaczyna ja to interesować. Przy kamieniu ostatnio zrobiłam tak, że powiedziałam "dalej" i czekałam co zrobi - podchodziła krok po kroku jakby pełzła :lol: I w końcu dotknęła nosem kamień, ale szyje zrobiła długa jak łabądź a reszta ciała była bardzo z tyłu, hehe. Ale jak wracałam koło kamienia to tylko na niego spojrzała, ale nawet się nie boczyła.

A jak np kłusujemy czy nawet stępujemy i coś wyskoczy nam pod nogami, to ona robi coś dziwnego z tymi nogami, ale grzbiet zostaje stabilny, dlatego z niej strasznie trudno byłoby spaść - ona jakby w miejscu nogami przebiera - ciężko to wytłumaczyć, a w każdym razie przy najwiekszym strachu jest taka, że zlecieć ciężko, nawte jak sie mocno przestraszy.

Zanurzenie u nas nie działa kompletnie w żadnej kwesti(bo przecież nie musi chodzić o torebkę), ona histeryzuje, ale przybliżanie jest ok i nie trwa to zbyt długo(choć to zalezy co - długi bat trwał bardzo długo, zresztą świstania nad głowa nie zdzierży dalej - ale ja bata nie używam, więc nie musiałam na to odczulać).

<t></t>
branka
01-28-2009, 11:24 AM #61

Hehe, to Branka jest pomiędzy twoja dwójką. Na jak widzi stracha(przykładowo ostatnio na spacerze duży kamień :roll: ), to staje rozkroczona i furkocze albo sie lekko cofa. Oczy ma większe niz głowę, ale po chwili zaczyna ja to interesować. Przy kamieniu ostatnio zrobiłam tak, że powiedziałam "dalej" i czekałam co zrobi - podchodziła krok po kroku jakby pełzła :lol: I w końcu dotknęła nosem kamień, ale szyje zrobiła długa jak łabądź a reszta ciała była bardzo z tyłu, hehe. Ale jak wracałam koło kamienia to tylko na niego spojrzała, ale nawet się nie boczyła.

A jak np kłusujemy czy nawet stępujemy i coś wyskoczy nam pod nogami, to ona robi coś dziwnego z tymi nogami, ale grzbiet zostaje stabilny, dlatego z niej strasznie trudno byłoby spaść - ona jakby w miejscu nogami przebiera - ciężko to wytłumaczyć, a w każdym razie przy najwiekszym strachu jest taka, że zlecieć ciężko, nawte jak sie mocno przestraszy.

Zanurzenie u nas nie działa kompletnie w żadnej kwesti(bo przecież nie musi chodzić o torebkę), ona histeryzuje, ale przybliżanie jest ok i nie trwa to zbyt długo(choć to zalezy co - długi bat trwał bardzo długo, zresztą świstania nad głowa nie zdzierży dalej - ale ja bata nie używam, więc nie musiałam na to odczulać).


<t></t>

Guli

Posting Freak

1,701
01-28-2009, 11:48 AM #62
Klara Naszarkowska Konie same z siebie stosują przybliżanie i oddalanie (w końcu to wszystko to nie są ludzkie wymysły sobie a muzom). Koń, jak będzie miał wybór, sam będzie sobie dawkował "strasznego pająka". Zresztą zrobi to we własnym tempie. Koń to nie sama płochliwość i uciekanie - z potrzebą poczucia bezpieczeństwa będzie konkurowało pytanie: czy jest potrzeba uciekać? Bo jak nie ma potrzeby, to lepiej tego nie robić i nie marnować sił. Plus w mniejszym lub większym stopniu włączy się do tej rozmowy ciekawskość. Zależna od osobowości, od pewności siebie, zabawowości, doświadczeń...

Meandrując z tematem: ciekawie jest postawić konia w takiej sytuacji, kiedy ma swobodę ruchu (na jakiejś określonej przestrzeni) i zostaje skonfrontowany z czymś nowym, czego wcześniej nie widział. Może trochę podejrzanym. I patrzeć na jego zachowania. W myśli sobie zapisywać te ścieżki, po których się porusza (obchodząc cosia, wycofując się, zbliżając, stopniowo zmniejszając dystans). Na czas patrzeć, ile oswajanie trwa (czas ma dziwną skłonność do rozciągania się nam i kurczenia...).

To jakby słuchać konia, który mówi: patrz, człowieku, po mojemu to się robi tak.



Zgadzam się z takim podejściem , że sam koń nam pokazuje drogę Smile

Ja często obserwuję swoje kiedy są zupełnie luzem na nieogrodzonej powierzchni i pojawia się coś nowego.

Każdy z moich jest bardzo różny w swoich reakcjach.
Kuc nie przepuści czegos nowego- nawet może być to moja kurtka rzucona na trawę.
Przyciąga go straszak jak magnes - podchodzi wolno, skubiąc trawę, ale jednocześnie strzygąc uszami.
Musi podejść, powąchać i niestety często pogryźć lub skopać.
W terenie zachowuje się tak samo .

Kuba natomiast reaguje odmiennie, choć ciągle zmienia się na korzyść.

Najpierw zawsze chrapie i przeważnie omija szerokim łukiem.
Ja nigdy nie przepycham go blisko straszaka - i z czasem ten sam straszak ( słupek, dom,itp ) staje się obojętnym.
Jest bardzo czujny- nawet jeśli na znanym sobie samochodzie na podwórku postawię jakiś przedmiot, to natychmiast pojawia się czujność w ruchach , przyglądanie się oraz charakterystyczne chrapanie.

Ja właściwie nie postępuję według reguł odczulania - ale czasem stosuję, jak przypomnę sobie. :mrgreen:

Ale i tak u Kuby zauważam zdecydowaną zmianę psychiki , potrafi już podejść do przedmiotu , który mam w ręku, a który budzi zaniepokojenie.
Nawet powącha go - to jest nie lada wyczyn jak dla niego Big Grin

Jeszcze jedna ciekawa sprawa u niego.
Kiedy jest w stajni i słyszy jakiś intensywny odgłos na ulicy , np jadący kombajn, to nie ucieka do tyłu boksu , tylko rzuca się do okna wychylając bardzo daleko, żeby zobaczyć.
Potrafi wtedy nawet odepchnąć kuca.

To jeszcze jeden filmik z końcówki siodłania.
Ja go nigdy nie wiąże- stoi luzem.

A to koń, który kiedyś, dawno , nie pozwolił sobie założyć czapraka , ani dotknąć głowy.
Panikował, uciekał, albo straszył zębami .

W jego przypadku z niczym nie spieszyłam się.

A teraz wygląda to tak:

[Obrazek: siodlanie]

Oczywiście nadal okazuje niezadowolenie z zapinania popręgu , ja zresztą też, bo popręg 130 cm ciężko mi zapiąć :lol:

Ale jego prawo wyrazić swój pogląd :wink:

edit


Tak przy okazji.
Kuba kiedyś nie potrafił skrzyżować przednich nóg, bo deptał sobie kopyta.
A teraz- aż miło popatrzeć Big Grin

<r><COLOR color="#FF0000"><s></s>Mając na uwadze zachowanie dobrego klimatu i poziomu dyskusji „Guli” została usunięta z grona użytkowników forum hipologia.pl. <e></e></COLOR></r>
Guli
01-28-2009, 11:48 AM #62

Klara Naszarkowska Konie same z siebie stosują przybliżanie i oddalanie (w końcu to wszystko to nie są ludzkie wymysły sobie a muzom). Koń, jak będzie miał wybór, sam będzie sobie dawkował "strasznego pająka". Zresztą zrobi to we własnym tempie. Koń to nie sama płochliwość i uciekanie - z potrzebą poczucia bezpieczeństwa będzie konkurowało pytanie: czy jest potrzeba uciekać? Bo jak nie ma potrzeby, to lepiej tego nie robić i nie marnować sił. Plus w mniejszym lub większym stopniu włączy się do tej rozmowy ciekawskość. Zależna od osobowości, od pewności siebie, zabawowości, doświadczeń...

Meandrując z tematem: ciekawie jest postawić konia w takiej sytuacji, kiedy ma swobodę ruchu (na jakiejś określonej przestrzeni) i zostaje skonfrontowany z czymś nowym, czego wcześniej nie widział. Może trochę podejrzanym. I patrzeć na jego zachowania. W myśli sobie zapisywać te ścieżki, po których się porusza (obchodząc cosia, wycofując się, zbliżając, stopniowo zmniejszając dystans). Na czas patrzeć, ile oswajanie trwa (czas ma dziwną skłonność do rozciągania się nam i kurczenia...).

To jakby słuchać konia, który mówi: patrz, człowieku, po mojemu to się robi tak.



Zgadzam się z takim podejściem , że sam koń nam pokazuje drogę Smile

Ja często obserwuję swoje kiedy są zupełnie luzem na nieogrodzonej powierzchni i pojawia się coś nowego.

Każdy z moich jest bardzo różny w swoich reakcjach.
Kuc nie przepuści czegos nowego- nawet może być to moja kurtka rzucona na trawę.
Przyciąga go straszak jak magnes - podchodzi wolno, skubiąc trawę, ale jednocześnie strzygąc uszami.
Musi podejść, powąchać i niestety często pogryźć lub skopać.
W terenie zachowuje się tak samo .

Kuba natomiast reaguje odmiennie, choć ciągle zmienia się na korzyść.

Najpierw zawsze chrapie i przeważnie omija szerokim łukiem.
Ja nigdy nie przepycham go blisko straszaka - i z czasem ten sam straszak ( słupek, dom,itp ) staje się obojętnym.
Jest bardzo czujny- nawet jeśli na znanym sobie samochodzie na podwórku postawię jakiś przedmiot, to natychmiast pojawia się czujność w ruchach , przyglądanie się oraz charakterystyczne chrapanie.

Ja właściwie nie postępuję według reguł odczulania - ale czasem stosuję, jak przypomnę sobie. :mrgreen:

Ale i tak u Kuby zauważam zdecydowaną zmianę psychiki , potrafi już podejść do przedmiotu , który mam w ręku, a który budzi zaniepokojenie.
Nawet powącha go - to jest nie lada wyczyn jak dla niego Big Grin

Jeszcze jedna ciekawa sprawa u niego.
Kiedy jest w stajni i słyszy jakiś intensywny odgłos na ulicy , np jadący kombajn, to nie ucieka do tyłu boksu , tylko rzuca się do okna wychylając bardzo daleko, żeby zobaczyć.
Potrafi wtedy nawet odepchnąć kuca.

To jeszcze jeden filmik z końcówki siodłania.
Ja go nigdy nie wiąże- stoi luzem.

A to koń, który kiedyś, dawno , nie pozwolił sobie założyć czapraka , ani dotknąć głowy.
Panikował, uciekał, albo straszył zębami .

W jego przypadku z niczym nie spieszyłam się.

A teraz wygląda to tak:

[Obrazek: siodlanie]

Oczywiście nadal okazuje niezadowolenie z zapinania popręgu , ja zresztą też, bo popręg 130 cm ciężko mi zapiąć :lol:

Ale jego prawo wyrazić swój pogląd :wink:

edit


Tak przy okazji.
Kuba kiedyś nie potrafił skrzyżować przednich nóg, bo deptał sobie kopyta.
A teraz- aż miło popatrzeć Big Grin


<r><COLOR color="#FF0000"><s></s>Mając na uwadze zachowanie dobrego klimatu i poziomu dyskusji „Guli” została usunięta z grona użytkowników forum hipologia.pl. <e></e></COLOR></r>

branka

Posting Freak

2,096
01-28-2009, 01:00 PM #63
A słuchajcie, gdzieś to wcześniej juz poruszyłam, ale tu jest temat odpowiedni - jak mój koń jest wrażwy i ma łaskotki, to moge go odczulić na twardą szczotkę? Bo np ja też mam wrazliwa skórę i nie mogę cię czesać grzebieniem i nic mnie na niego nie odczuliTongue Czy koń też może miec tak, że tylko miękka szczotka i żadne odczulanie nie sprawi, że będzie lubił dotyk twardej? Bo Branek nienawidzi czyszczenia twardą szczotką, pomimo że dotyk toleruje wszędzie. Bo wiecie jak piszą Amerykanie o odczulaniu to maja te swoje quartery, które są spokojne i nie takie wrażliwe - a co z folblucikami? Smile

<t></t>
branka
01-28-2009, 01:00 PM #63

A słuchajcie, gdzieś to wcześniej juz poruszyłam, ale tu jest temat odpowiedni - jak mój koń jest wrażwy i ma łaskotki, to moge go odczulić na twardą szczotkę? Bo np ja też mam wrazliwa skórę i nie mogę cię czesać grzebieniem i nic mnie na niego nie odczuliTongue Czy koń też może miec tak, że tylko miękka szczotka i żadne odczulanie nie sprawi, że będzie lubił dotyk twardej? Bo Branek nienawidzi czyszczenia twardą szczotką, pomimo że dotyk toleruje wszędzie. Bo wiecie jak piszą Amerykanie o odczulaniu to maja te swoje quartery, które są spokojne i nie takie wrażliwe - a co z folblucikami? Smile


<t></t>

Magda Pawlowicz

Posting Freak

913
01-28-2009, 09:15 PM #64
Quarter wcale nie jest mało wrażliwy! To jest koń hodowany do określonych celów również do sportowej jazdy west gdzie-zwłaszcza w reiningu, cuttingu i szybkościówkach-potrzebna jest bardzo duża szybkość reakcji,dynamika, ogromny impuls! To jest przecież również koń wyścigowy i to biegający na skrajnie krótkim dystansie! Folbluty na takie krótkie nie biegają! To jest koń niezmiernie gorący(zwłaszcza niektóre) tyle że mający bardzo dużą chęć współpracy z człowiekiem, łagodny i ufny, jezdny. Oczywiście tak jak w folblutach są różne linie użytkowe-koń do pleasure będzie inny psychicznie niż koń do szybkosciówek-ale i jeden i drugi nie przypomina w żadnej mierze małego misia!
A co do tego czyszczenia twardą szczotką-opowiem taka historyjkę: dziewczyna jeżdżąca u nas drugi rok(już startującą) dostała do jazdy moją sportową kobyłę-przychodzi do mnie i mówi że konia chyba noga boli bo ciągle jej podnosi jedną nogę przy czyszczeniu-a jest to noga z którą koń ma problemy(stary uraz stawu pęcinowego). No więc idę do stajni, oglądam nogę-noga jak noga, wszystko na swoim miejscu. No to biorę szczotkę i czyszczę-kobyła stoi jak kołkami do ziemi przybita. No to daję szczotkę dziewczynie-ona do nogi i natychmiast noga w powietrzu.....Franca jedna i tyle-wie że ja jej tego nie odpuszczę, bo nie lubię czyścić nogi "w locie" ale może kto inny sobie odpuści....

<r><URL url="http://www.wwr.com.pl/spoleczenosc-jezdziecka-wwr/blogi-jezdzieckie-wwr/122-magda-pawlowicz/trening-koni"><LINK_TEXT text="http://www.wwr.com.pl/spoleczenosc-jezd ... ening-koni">http://www.wwr.com.pl/spoleczenosc-jezdziecka-wwr/blogi-jezdzieckie-wwr/122-magda-pawlowicz/trening-koni</LINK_TEXT></URL><br/>
<URL url="http://www.whitemare.nets.pl">http://www.whitemare.nets.pl</URL></r>
Magda Pawlowicz
01-28-2009, 09:15 PM #64

Quarter wcale nie jest mało wrażliwy! To jest koń hodowany do określonych celów również do sportowej jazdy west gdzie-zwłaszcza w reiningu, cuttingu i szybkościówkach-potrzebna jest bardzo duża szybkość reakcji,dynamika, ogromny impuls! To jest przecież również koń wyścigowy i to biegający na skrajnie krótkim dystansie! Folbluty na takie krótkie nie biegają! To jest koń niezmiernie gorący(zwłaszcza niektóre) tyle że mający bardzo dużą chęć współpracy z człowiekiem, łagodny i ufny, jezdny. Oczywiście tak jak w folblutach są różne linie użytkowe-koń do pleasure będzie inny psychicznie niż koń do szybkosciówek-ale i jeden i drugi nie przypomina w żadnej mierze małego misia!
A co do tego czyszczenia twardą szczotką-opowiem taka historyjkę: dziewczyna jeżdżąca u nas drugi rok(już startującą) dostała do jazdy moją sportową kobyłę-przychodzi do mnie i mówi że konia chyba noga boli bo ciągle jej podnosi jedną nogę przy czyszczeniu-a jest to noga z którą koń ma problemy(stary uraz stawu pęcinowego). No więc idę do stajni, oglądam nogę-noga jak noga, wszystko na swoim miejscu. No to biorę szczotkę i czyszczę-kobyła stoi jak kołkami do ziemi przybita. No to daję szczotkę dziewczynie-ona do nogi i natychmiast noga w powietrzu.....Franca jedna i tyle-wie że ja jej tego nie odpuszczę, bo nie lubię czyścić nogi "w locie" ale może kto inny sobie odpuści....


<r><URL url="http://www.wwr.com.pl/spoleczenosc-jezdziecka-wwr/blogi-jezdzieckie-wwr/122-magda-pawlowicz/trening-koni"><LINK_TEXT text="http://www.wwr.com.pl/spoleczenosc-jezd ... ening-koni">http://www.wwr.com.pl/spoleczenosc-jezdziecka-wwr/blogi-jezdzieckie-wwr/122-magda-pawlowicz/trening-koni</LINK_TEXT></URL><br/>
<URL url="http://www.whitemare.nets.pl">http://www.whitemare.nets.pl</URL></r>

tomekpawwaw

Senior Member

380
01-28-2009, 09:56 PM #65
Ania Guzowska A słuchajcie, gdzieś to wcześniej juz poruszyłam, ale tu jest temat odpowiedni - jak mój koń jest wrażwy i ma łaskotki, to moge go odczulić na twardą szczotkę?
Odczulić nie , odczulanie dotyczy usuwania obawy ,nie powoduje natomiast zaniku odczuwania . Nie zawsze można sprawić , by koń jakąś czynność polubił , natomiast można go nauczyć , aby znosił ją spokojnie .Tak jest np z podkuwaniem , zastrzykami , piłowaniem zębów i innymi tego typu zabiegami .
Jeszcze na temat metod odczulania - metoda przybliżania - oddalania jest bezpieczniejsza , zaś metoda "zanurzenia "- szybsza . Wymaga ona od człowieka dużego doświadczenia i umiejętności zachowania spokoju , również przy bardzo gwałtownych reakcjach konia .Ta ostatnia nie jest zresztą wcale nienaturalna - w taki sposób żrebięta na wolności przyzwyczajają się do zmiennych warunków atmosferycznych / burza , ulewa , gradobicie , wichura /

<t></t>
tomekpawwaw
01-28-2009, 09:56 PM #65

Ania Guzowska A słuchajcie, gdzieś to wcześniej juz poruszyłam, ale tu jest temat odpowiedni - jak mój koń jest wrażwy i ma łaskotki, to moge go odczulić na twardą szczotkę?
Odczulić nie , odczulanie dotyczy usuwania obawy ,nie powoduje natomiast zaniku odczuwania . Nie zawsze można sprawić , by koń jakąś czynność polubił , natomiast można go nauczyć , aby znosił ją spokojnie .Tak jest np z podkuwaniem , zastrzykami , piłowaniem zębów i innymi tego typu zabiegami .
Jeszcze na temat metod odczulania - metoda przybliżania - oddalania jest bezpieczniejsza , zaś metoda "zanurzenia "- szybsza . Wymaga ona od człowieka dużego doświadczenia i umiejętności zachowania spokoju , również przy bardzo gwałtownych reakcjach konia .Ta ostatnia nie jest zresztą wcale nienaturalna - w taki sposób żrebięta na wolności przyzwyczajają się do zmiennych warunków atmosferycznych / burza , ulewa , gradobicie , wichura /


<t></t>

Guli

Posting Freak

1,701
01-29-2009, 06:55 AM #66
Magda Pawlowicz Quarter wcale nie jest mało wrażliwy! To jest koń hodowany do określonych celów również do sportowej jazdy west gdzie-zwłaszcza w reiningu, cuttingu i szybkościówkach-potrzebna jest bardzo duża szybkość reakcji,dynamika, ogromny impuls! To jest przecież również koń wyścigowy i to biegający na skrajnie krótkim dystansie! ...

Na dodatek, to jedyny koń, który potrafi biec z prędkością 60 km/godz ( dane z programu TV)

Skoro oftopowanie na temat szczotek, to na całego :lol:

<r><COLOR color="#FF0000"><s></s>Mając na uwadze zachowanie dobrego klimatu i poziomu dyskusji „Guli” została usunięta z grona użytkowników forum hipologia.pl. <e></e></COLOR></r>
Guli
01-29-2009, 06:55 AM #66

Magda Pawlowicz Quarter wcale nie jest mało wrażliwy! To jest koń hodowany do określonych celów również do sportowej jazdy west gdzie-zwłaszcza w reiningu, cuttingu i szybkościówkach-potrzebna jest bardzo duża szybkość reakcji,dynamika, ogromny impuls! To jest przecież również koń wyścigowy i to biegający na skrajnie krótkim dystansie! ...

Na dodatek, to jedyny koń, który potrafi biec z prędkością 60 km/godz ( dane z programu TV)

Skoro oftopowanie na temat szczotek, to na całego :lol:


<r><COLOR color="#FF0000"><s></s>Mając na uwadze zachowanie dobrego klimatu i poziomu dyskusji „Guli” została usunięta z grona użytkowników forum hipologia.pl. <e></e></COLOR></r>

Gaga

Posting Freak

1,127
01-29-2009, 07:03 AM #67
Tomku piszesz, że można konia nauczyć spokojnie znosić m.in zastrzyki. Możesz rozszerzyć swoją wypowiedź?
Ja mam duzy problem nawet przy szczepieniach Karej. Pomimo spokojnego podejścia, zakrywania oka, podawania w tym samym czasie smakołyków, etc - nie ma szans aby podać zastrzyk bez dudy. Koń nawet na lekkie ukłucie reaguje od razu odsadzeniem , a w skrajnych przypadkach wspina się i atakuje przodem. Próbowałam metodą przyszczypywania skóry, próbowałam chyba wszystkich znanych mi sposobów na spokój podczas zastrzyku - efekt żaden Cry U jej syna, dziś już 4 letniego - nie ma najmniejszego problemu z zastrzykami - od źrebięcia uczyłam go aby spokojnie znosił wszystko co mi do łba przyjdzie... ale z Karą nie potrafię dać sobie rady w tym względzie...
Dodam, że oczywiście część "szkoleń" Karej przeprowadzałam z weterynarzem "nadwornym" , ale tylko raz przez kilka lat udało się zaszczepić konia bez użyca dudki Undecided Przy kolejnej próbie kobyła mało nie zamordowała weta Undecided

<t>Niebo nie może być niebem, jeśli nie ma tam konia, który by mnie przywitał</t>
Gaga
01-29-2009, 07:03 AM #67

Tomku piszesz, że można konia nauczyć spokojnie znosić m.in zastrzyki. Możesz rozszerzyć swoją wypowiedź?
Ja mam duzy problem nawet przy szczepieniach Karej. Pomimo spokojnego podejścia, zakrywania oka, podawania w tym samym czasie smakołyków, etc - nie ma szans aby podać zastrzyk bez dudy. Koń nawet na lekkie ukłucie reaguje od razu odsadzeniem , a w skrajnych przypadkach wspina się i atakuje przodem. Próbowałam metodą przyszczypywania skóry, próbowałam chyba wszystkich znanych mi sposobów na spokój podczas zastrzyku - efekt żaden Cry U jej syna, dziś już 4 letniego - nie ma najmniejszego problemu z zastrzykami - od źrebięcia uczyłam go aby spokojnie znosił wszystko co mi do łba przyjdzie... ale z Karą nie potrafię dać sobie rady w tym względzie...
Dodam, że oczywiście część "szkoleń" Karej przeprowadzałam z weterynarzem "nadwornym" , ale tylko raz przez kilka lat udało się zaszczepić konia bez użyca dudki Undecided Przy kolejnej próbie kobyła mało nie zamordowała weta Undecided


<t>Niebo nie może być niebem, jeśli nie ma tam konia, który by mnie przywitał</t>

Magda Pawlowicz

Posting Freak

913
01-29-2009, 07:31 PM #68
Myślę że to zależy przede wszystkim od tego na ile koń ma do człowieka zaufanie. U nas w zasadzie wszystkie konie pozwolą sobie zrobić zastrzyk za wyjątkiem jednej klaczy-mojej ulubienicy zresztą-która przyszła do nas jako 2 letnia. Ją nawet zaszczepić na grypę jest trudno, że już nie wspomnę o jakimś domięśniowym. Natomiast większość koni znosi wszelkie zabiegi zupełnie spokojnie, włącznie np z tarnikowaniem zębów. I w sumie nigdy ich jakoś specjalnie nie odczulaliśmy w tym kierunku. Np mamy arabokonika(wałach od niecałych 2 tygodni) który jest niezłym histerykiem. Jak mu pierwszy raz pobieraliśmy krew to zrobił przedstawienie na całego na sam widok igły. A teraz pozwoli sobie zrobić dożylny bez żadnego problemu. Myślę że chodzi też o zachowanie weterynarzy-do nas przyjeżdżają weci którzy specjalizują się w koniach mają ogromną rutynę, potrafią do koni podejść w sposób spokojny i zdecydowany. Jak kiedyś przyjechał taki weterynarz "od krów" to zupełnie spokojnemu koniowi nie potrafił zrobić zastrzyku bo się najzwyczajniej w świecie bał! I podobnie jest przy kuciu-pewnie że można i trzeba konia przed pierwszym kuciem nauczyć trzymać nogi, można przyzwyczaić konia do stukania w kopyto itd. Ale zawsze jednak kiedy koń jest pierwszy raz podkuwany to jest to sytuacja stresowa i od klasy podkuwacza w bardzo dużej mierze zależy czy koń pozwoli się okuć czy nie...
Dość długo uważałam że jeśli koń jest przygotowany to nie ma takiej opcji żeby się nie pozwolił podkuć-dopóki dwa wyjątki i to oba naszej hodowli nie wyprowadziły mnie z błędu...Oba te konie w tej chwili stoją do kucia bez zarzutu ale oba za pierwszym razem nie dały się okuć bez środków farmakologicznych....
A swoją drogą to chyba też jest odczulanie przez zanurzenie-jeśli koń dostanie na uspokojenie i pod wpływem chemii pozwala się podkuć to z reguły następnym razem już stoi bez problemu(no powiedzmy bez większych problemów)-czyli zostaje w sposób skuteczny odczulony za jednym zamachem-u nas w przypadku tych koni-wyjątków o których napisałam tak właśnie wyszło....

<r><URL url="http://www.wwr.com.pl/spoleczenosc-jezdziecka-wwr/blogi-jezdzieckie-wwr/122-magda-pawlowicz/trening-koni"><LINK_TEXT text="http://www.wwr.com.pl/spoleczenosc-jezd ... ening-koni">http://www.wwr.com.pl/spoleczenosc-jezdziecka-wwr/blogi-jezdzieckie-wwr/122-magda-pawlowicz/trening-koni</LINK_TEXT></URL><br/>
<URL url="http://www.whitemare.nets.pl">http://www.whitemare.nets.pl</URL></r>
Magda Pawlowicz
01-29-2009, 07:31 PM #68

Myślę że to zależy przede wszystkim od tego na ile koń ma do człowieka zaufanie. U nas w zasadzie wszystkie konie pozwolą sobie zrobić zastrzyk za wyjątkiem jednej klaczy-mojej ulubienicy zresztą-która przyszła do nas jako 2 letnia. Ją nawet zaszczepić na grypę jest trudno, że już nie wspomnę o jakimś domięśniowym. Natomiast większość koni znosi wszelkie zabiegi zupełnie spokojnie, włącznie np z tarnikowaniem zębów. I w sumie nigdy ich jakoś specjalnie nie odczulaliśmy w tym kierunku. Np mamy arabokonika(wałach od niecałych 2 tygodni) który jest niezłym histerykiem. Jak mu pierwszy raz pobieraliśmy krew to zrobił przedstawienie na całego na sam widok igły. A teraz pozwoli sobie zrobić dożylny bez żadnego problemu. Myślę że chodzi też o zachowanie weterynarzy-do nas przyjeżdżają weci którzy specjalizują się w koniach mają ogromną rutynę, potrafią do koni podejść w sposób spokojny i zdecydowany. Jak kiedyś przyjechał taki weterynarz "od krów" to zupełnie spokojnemu koniowi nie potrafił zrobić zastrzyku bo się najzwyczajniej w świecie bał! I podobnie jest przy kuciu-pewnie że można i trzeba konia przed pierwszym kuciem nauczyć trzymać nogi, można przyzwyczaić konia do stukania w kopyto itd. Ale zawsze jednak kiedy koń jest pierwszy raz podkuwany to jest to sytuacja stresowa i od klasy podkuwacza w bardzo dużej mierze zależy czy koń pozwoli się okuć czy nie...
Dość długo uważałam że jeśli koń jest przygotowany to nie ma takiej opcji żeby się nie pozwolił podkuć-dopóki dwa wyjątki i to oba naszej hodowli nie wyprowadziły mnie z błędu...Oba te konie w tej chwili stoją do kucia bez zarzutu ale oba za pierwszym razem nie dały się okuć bez środków farmakologicznych....
A swoją drogą to chyba też jest odczulanie przez zanurzenie-jeśli koń dostanie na uspokojenie i pod wpływem chemii pozwala się podkuć to z reguły następnym razem już stoi bez problemu(no powiedzmy bez większych problemów)-czyli zostaje w sposób skuteczny odczulony za jednym zamachem-u nas w przypadku tych koni-wyjątków o których napisałam tak właśnie wyszło....


<r><URL url="http://www.wwr.com.pl/spoleczenosc-jezdziecka-wwr/blogi-jezdzieckie-wwr/122-magda-pawlowicz/trening-koni"><LINK_TEXT text="http://www.wwr.com.pl/spoleczenosc-jezd ... ening-koni">http://www.wwr.com.pl/spoleczenosc-jezdziecka-wwr/blogi-jezdzieckie-wwr/122-magda-pawlowicz/trening-koni</LINK_TEXT></URL><br/>
<URL url="http://www.whitemare.nets.pl">http://www.whitemare.nets.pl</URL></r>

tomekpawwaw

Senior Member

380
01-29-2009, 09:54 PM #69
Ja to robię bez jakichś specjalnych przygotowań , po prostu kilka razy lekko uderzam dłonią , w której trzymam igłę w miejscu , gdzie mam zrobić zastrzyk a potem wbijam igłę . Staram się robić to dość szybko , lecz unikając ruchów gwałtownych . Wszelkie " nienormalne " zachowanie człowieka / zakrywanie oka , karcenie , a nawet wyrażne próby uspokajania mogą spotęgować u konia niepokój / jeżeli człowiek zachowuje się inaczej niż zwykle , to pewno jest niebezpiecznie /.W ogóle we wszystkich sytuacjach " podbramkowych " człowiek powinien zachowywać się spokojnie , normalnie , tak , jakby nic się nie stało . / jeżeli przewodnik stada zachowuje się spokojnie i obojętnie , to nie ma niebezpieczeństwa / . Skuteczne może być natomiast odwrócenie uwagi konia , najprościej poprzez podanie paszy .W każdym razie musi to być jakiś bodziec budzący szczególne zainteresowanie , lecz nie obawę .

<t></t>
tomekpawwaw
01-29-2009, 09:54 PM #69

Ja to robię bez jakichś specjalnych przygotowań , po prostu kilka razy lekko uderzam dłonią , w której trzymam igłę w miejscu , gdzie mam zrobić zastrzyk a potem wbijam igłę . Staram się robić to dość szybko , lecz unikając ruchów gwałtownych . Wszelkie " nienormalne " zachowanie człowieka / zakrywanie oka , karcenie , a nawet wyrażne próby uspokajania mogą spotęgować u konia niepokój / jeżeli człowiek zachowuje się inaczej niż zwykle , to pewno jest niebezpiecznie /.W ogóle we wszystkich sytuacjach " podbramkowych " człowiek powinien zachowywać się spokojnie , normalnie , tak , jakby nic się nie stało . / jeżeli przewodnik stada zachowuje się spokojnie i obojętnie , to nie ma niebezpieczeństwa / . Skuteczne może być natomiast odwrócenie uwagi konia , najprościej poprzez podanie paszy .W każdym razie musi to być jakiś bodziec budzący szczególne zainteresowanie , lecz nie obawę .


<t></t>

Gaga

Posting Freak

1,127
01-30-2009, 06:45 AM #70
Magda Gulina Na dodatek, to jedyny koń, który potrafi biec z prędkością 60 km/godz ( dane z programu TV)
kłusaki amerykańskie (standardbred) biegają kłusem z prędkościadochodzącą do 70 km/h (największa zarejestrowana prędkośc to 69,6 km/h) ale to jako ciekawostka

Tomku na prawdę próbowałam wielu zabiegów starając się przy tym, zachowywać normalnie... M.in. próbowałam podać szczepionkę podczas czyszczenia - w jednej ręce szczotka, w drugiej strzykawka, po kilkunastu minutach czyszczenia próbowałam niepostrzeżenie się wkłuć (koń miał nos w żłobie)... Nadworny wet na codzień pracuje w państwowej stadninie koni - powiedziałabym, że "cośtam się zna" ;-) żadne z nas nie daje rady zrobić zastrzyku bez dudy :-( ale z reguły próbujemy najpierw bez - potem już nie ma wyjścia... Nie działa żadne przyszczypywanie, uderzanie, etc... koń bardzo spokojnie znosi wszelkie zabiegi pielęgnacyjne, kuta był m.in na gorąco - bez problemu (koń po torach). Nawet "psikacze" łaskawie znosi od zadu do wysokości łopatki (dalej już nie)... Nie mamy problemu z zaufaniem, z szanowaniem przestrzeni... chociaż klacz należy do bardzo "innych" koni (więcej w Pytaniach do W.M.) i sam Trener stwierdził, że to koń do kochania i nie da się jej psychicznie za mocno pomóc (nigdy do końca nie zaakceptowała jeźdźca, przez co średnio raz w roku sprawdzam twardość podłoża, przy czym prób tego typu jest o wiele więcej ;-))...
Tomku zastrzyki nie są dla mnie nowością. Podaję je (chociaż wstyd sie przyznać - wszak nie jestem wetem) od dobrych nastu lat... róznym koniom, w różnych sytuacjach... z takim koniem, jak Kara jeszcze się nie spotkałam - inne z czasem odpuszczały sobie strzykawkowe histerie - ona jakoś nie może :-(

<t>Niebo nie może być niebem, jeśli nie ma tam konia, który by mnie przywitał</t>
Gaga
01-30-2009, 06:45 AM #70

Magda Gulina Na dodatek, to jedyny koń, który potrafi biec z prędkością 60 km/godz ( dane z programu TV)
kłusaki amerykańskie (standardbred) biegają kłusem z prędkościadochodzącą do 70 km/h (największa zarejestrowana prędkośc to 69,6 km/h) ale to jako ciekawostka

Tomku na prawdę próbowałam wielu zabiegów starając się przy tym, zachowywać normalnie... M.in. próbowałam podać szczepionkę podczas czyszczenia - w jednej ręce szczotka, w drugiej strzykawka, po kilkunastu minutach czyszczenia próbowałam niepostrzeżenie się wkłuć (koń miał nos w żłobie)... Nadworny wet na codzień pracuje w państwowej stadninie koni - powiedziałabym, że "cośtam się zna" ;-) żadne z nas nie daje rady zrobić zastrzyku bez dudy :-( ale z reguły próbujemy najpierw bez - potem już nie ma wyjścia... Nie działa żadne przyszczypywanie, uderzanie, etc... koń bardzo spokojnie znosi wszelkie zabiegi pielęgnacyjne, kuta był m.in na gorąco - bez problemu (koń po torach). Nawet "psikacze" łaskawie znosi od zadu do wysokości łopatki (dalej już nie)... Nie mamy problemu z zaufaniem, z szanowaniem przestrzeni... chociaż klacz należy do bardzo "innych" koni (więcej w Pytaniach do W.M.) i sam Trener stwierdził, że to koń do kochania i nie da się jej psychicznie za mocno pomóc (nigdy do końca nie zaakceptowała jeźdźca, przez co średnio raz w roku sprawdzam twardość podłoża, przy czym prób tego typu jest o wiele więcej ;-))...
Tomku zastrzyki nie są dla mnie nowością. Podaję je (chociaż wstyd sie przyznać - wszak nie jestem wetem) od dobrych nastu lat... róznym koniom, w różnych sytuacjach... z takim koniem, jak Kara jeszcze się nie spotkałam - inne z czasem odpuszczały sobie strzykawkowe histerie - ona jakoś nie może :-(


<t>Niebo nie może być niebem, jeśli nie ma tam konia, który by mnie przywitał</t>

Guli

Posting Freak

1,701
01-30-2009, 06:49 AM #71
tomekpawwaw Ja to robię bez jakichś specjalnych przygotowań , po prostu kilka razy lekko uderzam dłonią , w której trzymam igłę w miejscu , gdzie mam zrobić zastrzyk a potem wbijam igłę

Uderzanie dłonią w mięsień to nic innego , jak próba "rozbicia " napiętego mięśnia.

Większość weterynarzy to stosuje , a przecież to nie o to chodzi , bo konia nie uspakaja.

Mój kuc zastrzyków dostawał całe mnóstwo- kiedyś nawet 10 dni pod rząd.

I domięśniowo i podskórnie i dożylnie.
Krew do badań też miał pobieraną.

To jest idealny koń do tego rodzaju zabiegów, bo stoi spokojnie , nie trzeba go nigdy poskramiać.

Ale reaguje na osoby, który mu podają zastrzyk.
Weterynarzy , zwłaszcza jednego nie lubi- jak widzi to natychmiast napina mięśnie szyi w odruchu obronnym.

Nie denerwuje się , kiedy zastrzyk robi osoba zaufana .
Kiedy moja córka to robi, to nawet nie trzeba mu zakładać kantara.
Stoi z luźnymi mięśniami, nie przerywając jedzenia marchewki.
Kiedyś inny weterynarz , który pobierał mu krew , był ogromnie zdumiony, że ja tylko zakładam mu kantar i nawet nie wiążę .
Inny bał się go , ręce mu się trzęsły, więc i Weksel zrobił się czujny, ale grzecznie stał.

Zgadzam się więc z wcześniejszą wypowiedzią , że najważniejsze jest zaufanie konia.

Drugi koń Kuba, to zupełnie inna bajka Sad

Złe doświadczenia z ludźmi ogólnie powodują, że wpada w panikę na widok weterynarza.
Tylko raz ten weterynarz mógł mu zrobić zastrzyk normalnie.
Widocznie dla Kuby było to znowu złe doświadczenie , bo następy był już z użyciem dutki.
Weterynarze rzeczywiście najpierw wbijają samą igłę- Kuba tak zaczął pracować mięśniem spanikowany, że w końcu wyjęłam tę igłę, która już wisiała tylko na sierści.

Niestety- tylko ja mogę mu zrobić , ale nie potrafię przemóc się :?
Jeszcze mojej córce udało się zaszczepić go - ale ja muszę być przy nim blisko, głaskać go i uspakajać.

Znowu więc jest to sprawa zaufania.

<r><COLOR color="#FF0000"><s></s>Mając na uwadze zachowanie dobrego klimatu i poziomu dyskusji „Guli” została usunięta z grona użytkowników forum hipologia.pl. <e></e></COLOR></r>
Guli
01-30-2009, 06:49 AM #71

tomekpawwaw Ja to robię bez jakichś specjalnych przygotowań , po prostu kilka razy lekko uderzam dłonią , w której trzymam igłę w miejscu , gdzie mam zrobić zastrzyk a potem wbijam igłę

Uderzanie dłonią w mięsień to nic innego , jak próba "rozbicia " napiętego mięśnia.

Większość weterynarzy to stosuje , a przecież to nie o to chodzi , bo konia nie uspakaja.

Mój kuc zastrzyków dostawał całe mnóstwo- kiedyś nawet 10 dni pod rząd.

I domięśniowo i podskórnie i dożylnie.
Krew do badań też miał pobieraną.

To jest idealny koń do tego rodzaju zabiegów, bo stoi spokojnie , nie trzeba go nigdy poskramiać.

Ale reaguje na osoby, który mu podają zastrzyk.
Weterynarzy , zwłaszcza jednego nie lubi- jak widzi to natychmiast napina mięśnie szyi w odruchu obronnym.

Nie denerwuje się , kiedy zastrzyk robi osoba zaufana .
Kiedy moja córka to robi, to nawet nie trzeba mu zakładać kantara.
Stoi z luźnymi mięśniami, nie przerywając jedzenia marchewki.
Kiedyś inny weterynarz , który pobierał mu krew , był ogromnie zdumiony, że ja tylko zakładam mu kantar i nawet nie wiążę .
Inny bał się go , ręce mu się trzęsły, więc i Weksel zrobił się czujny, ale grzecznie stał.

Zgadzam się więc z wcześniejszą wypowiedzią , że najważniejsze jest zaufanie konia.

Drugi koń Kuba, to zupełnie inna bajka Sad

Złe doświadczenia z ludźmi ogólnie powodują, że wpada w panikę na widok weterynarza.
Tylko raz ten weterynarz mógł mu zrobić zastrzyk normalnie.
Widocznie dla Kuby było to znowu złe doświadczenie , bo następy był już z użyciem dutki.
Weterynarze rzeczywiście najpierw wbijają samą igłę- Kuba tak zaczął pracować mięśniem spanikowany, że w końcu wyjęłam tę igłę, która już wisiała tylko na sierści.

Niestety- tylko ja mogę mu zrobić , ale nie potrafię przemóc się :?
Jeszcze mojej córce udało się zaszczepić go - ale ja muszę być przy nim blisko, głaskać go i uspakajać.

Znowu więc jest to sprawa zaufania.


<r><COLOR color="#FF0000"><s></s>Mając na uwadze zachowanie dobrego klimatu i poziomu dyskusji „Guli” została usunięta z grona użytkowników forum hipologia.pl. <e></e></COLOR></r>

tomekpawwaw

Senior Member

380
01-31-2009, 07:51 PM #72
Magda Gulina
tomekpawwaw Ja to robię bez jakichś specjalnych przygotowań , po prostu kilka razy lekko uderzam dłonią , w której trzymam igłę w miejscu , gdzie mam zrobić zastrzyk a potem wbijam igłę

Uderzanie dłonią w mięsień to nic innego , jak próba "rozbicia " napiętego mięśnia.

Większość weterynarzy to stosuje , a przecież to nie o to chodzi , bo konia nie uspakaja.
Wybacz , ale ja sposoby , które stosuję wypróbowałem i ciągle wypróbowuję na dziesiątkach koni , a nie na dwu , bowiem zajmuję się końmi profesjonalnie . Większość weterynarzy taki właśnie sposób stosuje , bo w większości przypadków jest on skuteczny i zapobiega wystraszeniu konia poprzez nagły , nieprzyjemny bodziec . Uspokaja konia natomiast spokojne zachowanie człowieka , sama zauważyłaś , że jak wet nerwowy , to i koń źle stoi .
POoprzez lekkie uderzanie , czy pocieranie wyczuwa się , czy mięsień jest napięty , czy lużny
Czasem zdarzają się konie , które nie dają sobie spokojnie zrobić zastrzyku , np z powodu zniszczonego w młodości zaufania do człowieka , co zawsze jest trudne , lub wręcz niemożliwe do naprawienia , lub szczególnie dużej wrażliwości .
Nigdy nie twierdziłem , że jakaś metoda jest w 100% skuteczna

<t></t>
tomekpawwaw
01-31-2009, 07:51 PM #72

Magda Gulina
tomekpawwaw Ja to robię bez jakichś specjalnych przygotowań , po prostu kilka razy lekko uderzam dłonią , w której trzymam igłę w miejscu , gdzie mam zrobić zastrzyk a potem wbijam igłę

Uderzanie dłonią w mięsień to nic innego , jak próba "rozbicia " napiętego mięśnia.

Większość weterynarzy to stosuje , a przecież to nie o to chodzi , bo konia nie uspakaja.
Wybacz , ale ja sposoby , które stosuję wypróbowałem i ciągle wypróbowuję na dziesiątkach koni , a nie na dwu , bowiem zajmuję się końmi profesjonalnie . Większość weterynarzy taki właśnie sposób stosuje , bo w większości przypadków jest on skuteczny i zapobiega wystraszeniu konia poprzez nagły , nieprzyjemny bodziec . Uspokaja konia natomiast spokojne zachowanie człowieka , sama zauważyłaś , że jak wet nerwowy , to i koń źle stoi .
POoprzez lekkie uderzanie , czy pocieranie wyczuwa się , czy mięsień jest napięty , czy lużny
Czasem zdarzają się konie , które nie dają sobie spokojnie zrobić zastrzyku , np z powodu zniszczonego w młodości zaufania do człowieka , co zawsze jest trudne , lub wręcz niemożliwe do naprawienia , lub szczególnie dużej wrażliwości .
Nigdy nie twierdziłem , że jakaś metoda jest w 100% skuteczna


<t></t>

Guli

Posting Freak

1,701
01-31-2009, 08:07 PM #73
tomekpawwaw Wybacz , ale ja sposoby , które stosuję wypróbowałem i ciągle wypróbowuję na dziesiątkach koni , a nie na dwu , bowiem zajmuję się końmi profesjonalnie

A to bardzo przepraszam- nie wiedziałam , ze jesteś weterynarzem Smile

Ja nie robię zastrzyków nawet swoim dwóm koniom , bo nie jestem profesjonalistką.

Ale spotkalam weterynarza , ktory strzelił igłą ( z palcy)z pewnej odległości w szyję konia, wywołując u niego przerażenie.

Nie wiem, czy mozna nazwać go fachowcem, według mnie- popisywal się.
Za to " mój" weterynarz w napięty mięsien koński uderzył kiedyś z całej sily, złorzecząc mu jednoczesnie.

A przecież jak koń je, to musi rozluźnic się :wink:

Dlatego Kuba nie ugryzie marchewki , nawet jak mu wetknę między zęby- stoi sztywny ze strachu, a potem ucieka.

<r><COLOR color="#FF0000"><s></s>Mając na uwadze zachowanie dobrego klimatu i poziomu dyskusji „Guli” została usunięta z grona użytkowników forum hipologia.pl. <e></e></COLOR></r>
Guli
01-31-2009, 08:07 PM #73

tomekpawwaw Wybacz , ale ja sposoby , które stosuję wypróbowałem i ciągle wypróbowuję na dziesiątkach koni , a nie na dwu , bowiem zajmuję się końmi profesjonalnie

A to bardzo przepraszam- nie wiedziałam , ze jesteś weterynarzem Smile

Ja nie robię zastrzyków nawet swoim dwóm koniom , bo nie jestem profesjonalistką.

Ale spotkalam weterynarza , ktory strzelił igłą ( z palcy)z pewnej odległości w szyję konia, wywołując u niego przerażenie.

Nie wiem, czy mozna nazwać go fachowcem, według mnie- popisywal się.
Za to " mój" weterynarz w napięty mięsien koński uderzył kiedyś z całej sily, złorzecząc mu jednoczesnie.

A przecież jak koń je, to musi rozluźnic się :wink:

Dlatego Kuba nie ugryzie marchewki , nawet jak mu wetknę między zęby- stoi sztywny ze strachu, a potem ucieka.


<r><COLOR color="#FF0000"><s></s>Mając na uwadze zachowanie dobrego klimatu i poziomu dyskusji „Guli” została usunięta z grona użytkowników forum hipologia.pl. <e></e></COLOR></r>

branka

Posting Freak

2,096
01-31-2009, 08:21 PM #74
Ach, to zastyganie z żarciem w pysku, gdy koń jest przestraszony - u nas też tak bywa. Czasem też zastyga i nie je przez chwile, jak dostrzeże potencjalne zagrozenie i mysli czy wiać albo jak dostrzeże cos intrygującego. Dzisiaj na jeździe nosiła przez chwile chleb w pysku, bo kolega jeździł po łące i odjechał dość daleko - myślę, że Branka zastanawiała się czy nie pognac galopem w jego stronę, no bo jak to tak cos robić jak drugi konik tak daleko. Na szczęście najwidoczniej rozmyśliła się :lol:

<t></t>
branka
01-31-2009, 08:21 PM #74

Ach, to zastyganie z żarciem w pysku, gdy koń jest przestraszony - u nas też tak bywa. Czasem też zastyga i nie je przez chwile, jak dostrzeże potencjalne zagrozenie i mysli czy wiać albo jak dostrzeże cos intrygującego. Dzisiaj na jeździe nosiła przez chwile chleb w pysku, bo kolega jeździł po łące i odjechał dość daleko - myślę, że Branka zastanawiała się czy nie pognac galopem w jego stronę, no bo jak to tak cos robić jak drugi konik tak daleko. Na szczęście najwidoczniej rozmyśliła się :lol:


<t></t>

tomekpawwaw

Senior Member

380
01-31-2009, 08:47 PM #75
Weterynarzem nie jestem , większość posiadaczy większych stajni wykonuje rzadziej lub częściej drobne zabiegi weterynaryjne , jak np szczepienia czy podawanie zaordynowanych przez weta leków .

<t></t>
tomekpawwaw
01-31-2009, 08:47 PM #75

Weterynarzem nie jestem , większość posiadaczy większych stajni wykonuje rzadziej lub częściej drobne zabiegi weterynaryjne , jak np szczepienia czy podawanie zaordynowanych przez weta leków .


<t></t>

Strony (7): Wstecz 1 3 4 5 6 7 Dalej  
 
  • 0 głosów - średnia: 0
Użytkownicy przeglądający ten wątek:
 2 gości
Użytkownicy przeglądający ten wątek:
 2 gości