Lonżowanie klasyczne. Czy Monty R. może nie mieć racji?
Lonżowanie klasyczne. Czy Monty R. może nie mieć racji?
Nie wiem czemu ale zwykle po ripoście Guli podskakuje mi ciśnienie Może po prostu nie będę się wdawać w dyskusję Do Cejloniary - dowiedziałam się na temat tej metody tyle ile się dało z dostępnych materiałów zanim zaczęłam ją stosować. Metoda ma doprowadzić do połączenia, potem powinno przestać się ją stosować. Ale naprawdę jest to metoda instant, przynosi bardzo szybkie rezultaty, tak jak mówisz, 15 minut i masz konia przyklejonego do ramienia gdziekolwiek nie pójdziesz.
Do Ani - dla mnie faktycznie Monty był przełomem, na tyle, że w stajni, którą prowadziłam zbudowaliśmy wymiarowy round pen z wysokimi ścianami. Ale no, doświadczalnie doszłam do wniosku, że to nie to, że są lepsze metody. No a z tą alfą to masz rację, możemy się najwyżej stać dominantami z doskoku, tak jak mówi Pat, jak się tylko znika koniom z oczu one od razu zaczynają ustalać nową hierarchię i jest to niekończący się proces.
O, a co do artykułu - jeszcze warto by dodać, że Monty ze dwa razy powtarza, że praca na pojedynczej lonży konia boli (a nawet doprowadza do "stresu z bólu") i mówi o długich treningach na lonży (może Amerykanie mają zwyczaj lonżowania po półtorej godziny, to by wszystko wyjaśniało )
Julie No dobrze. Ale czy konie zostały zajeżdżone i wyszkolone do takiego poziomu bez lonży?
Czy też zaczęłaś się bawić w ten sposób z zajeżdżonym (wyszkolonym do pewnego stopnia) koniem?
MałgorzataSzkudlarek Dodam - o czym już pisałam wcześniej - że dla mnie praca z ziemi bez osprzętu (mam w ręku bat skokowy, jako przedłużenie ręki) to jeden z elementów pracy i zabawy z końmi. Nie traktuję tego powaznie, jako szczególny element treningu, a raczej jako zabawę i proces prowadzący do łatwiejszej współpracy czy to na lonży w wypięciu, czy pod siodłem. Efekty pracy od podstaw - "od źrebaka do championa" - miałam 11go na zawodach, na których Darco jeśli nawet się czegoś bał - spoglądał na mnie oczekując konkretnej reakcji
Julie No dobrze. Ale czy konie zostały zajeżdżone i wyszkolone do takiego poziomu bez lonży?
Czy też zaczęłaś się bawić w ten sposób z zajeżdżonym (wyszkolonym do pewnego stopnia) koniem?
MałgorzataSzkudlarek Dodam - o czym już pisałam wcześniej - że dla mnie praca z ziemi bez osprzętu (mam w ręku bat skokowy, jako przedłużenie ręki) to jeden z elementów pracy i zabawy z końmi. Nie traktuję tego powaznie, jako szczególny element treningu, a raczej jako zabawę i proces prowadzący do łatwiejszej współpracy czy to na lonży w wypięciu, czy pod siodłem. Efekty pracy od podstaw - "od źrebaka do championa" - miałam 11go na zawodach, na których Darco jeśli nawet się czegoś bał - spoglądał na mnie oczekując konkretnej reakcji
Julie Magdo Gulina:
Przepraszam, że się tak upominam o odpowiedź, ale myślę, że może przeoczyłaś, że skierowałam pytanie także do Ciebie, wiec powtórzę:
Jak określiłabyś stopień wyszkolenia swoich koni?
Jakie ćwiczenia wykonujecie na lonży bez lonży?
Czego się nauczyły, co osiągnęły?
Czego jeszcze planujesz jeszcze je w ten sposób nauczyć/co osiągnąć?
Cytat:Cejloniara: Dzięki za link :-)
No to mam:
1." Koń nie jest w stanie utrzymać równowagi tylko przy jednostronnym nacisku samej liny."
Nie rozumiem. Czy ktoś rozumie i się zgadza?
A czy koń jest w stanie utrzymać równowagę na kole bez liny? Jak tak, to na linę nie trzeba przecież wywierać nacisku zaburzającego równowagę...
Julie Magdo Gulina:
Przepraszam, że się tak upominam o odpowiedź, ale myślę, że może przeoczyłaś, że skierowałam pytanie także do Ciebie, wiec powtórzę:
Jak określiłabyś stopień wyszkolenia swoich koni?
Jakie ćwiczenia wykonujecie na lonży bez lonży?
Czego się nauczyły, co osiągnęły?
Czego jeszcze planujesz jeszcze je w ten sposób nauczyć/co osiągnąć?
Cytat:Cejloniara: Dzięki za link :-)
No to mam:
1." Koń nie jest w stanie utrzymać równowagi tylko przy jednostronnym nacisku samej liny."
Nie rozumiem. Czy ktoś rozumie i się zgadza?
A czy koń jest w stanie utrzymać równowagę na kole bez liny? Jak tak, to na linę nie trzeba przecież wywierać nacisku zaburzającego równowagę...
Jeszcze o kołach.
Przecież do prawidłowego wygięcia konia , nie wystarczy ustawienie mu głowy.
To pozostała część ciała musi pracować.
A na lonży ustawia się tylko głowę.
Może logika w tym jest taka, że za głową pójdzie reszta ciała
Magda Gulina Przecież do prawidłowego wygięcia konia , nie wystarczy ustawienie mu głowy.
To pozostała część ciała musi pracować.
A na lonży ustawia się tylko głowę.
Ogólnie rzecz biorąc chodzi mi o to:
Jak myślicie, czy pracując wyłącznie na lonży bez lonży można konia przygotować do zajeżdżenia, zajeździć i wyszkolić do jakiegoś podstawowego poziomu?
Wiem do czego można dojść na pojedynczej lonży. Jestem pewna, że na dwóch lonżach można zrobić to samo, albo i więcej. A na "bezlonży" nie wiem.
Czy ktoś z was nauczył konia czegoś konkretnego (nie chodzi o zabawę) na "bezlonży"?
Magda Gulina Przecież do prawidłowego wygięcia konia , nie wystarczy ustawienie mu głowy.
To pozostała część ciała musi pracować.
A na lonży ustawia się tylko głowę.
Jak już pisałam dla mnie lonżowanie bez lonży to zabawa. Czego uczy? Na pewno zaufania i posłuszeństwa. Na pewno reakcji na głos. Jednak szkolić w ten sposób nie potrafię, nad czym ubolewam. Nie mam jednak blisko siebie jakiegokolwiek wzorca do naśladowania Natomiast nijaki Pan Nevozorow uczy konie w ten sposób i to wysokich elementów ujeżdżeniowych... Co oznacza, że jednak się da
O żołnierzu było bodaj na qnwortalu w temacie o gryzieniu z nudów
Julie Ogólnie rzecz biorąc chodzi mi o to:
Jak myślicie, czy pracując wyłącznie na lonży bez lonży można konia przygotować do zajeżdżenia, zajeździć i wyszkolić do jakiegoś podstawowego poziomu?
Cytat:
Przy pomocy lonży i bata można kontrolować całe ciało konia - głowę, szyję, łopatki, tułów, zad...
Julie Ogólnie rzecz biorąc chodzi mi o to:
Jak myślicie, czy pracując wyłącznie na lonży bez lonży można konia przygotować do zajeżdżenia, zajeździć i wyszkolić do jakiegoś podstawowego poziomu?
Cytat:
Przy pomocy lonży i bata można kontrolować całe ciało konia - głowę, szyję, łopatki, tułów, zad...
Julie Ogólnie rzecz biorąc chodzi mi o to:
Jak myślicie, czy pracując wyłącznie na lonży bez lonży można konia przygotować do zajeżdżenia, zajeździć i wyszkolić do jakiegoś podstawowego poziomu?
Julie Ogólnie rzecz biorąc chodzi mi o to:
Jak myślicie, czy pracując wyłącznie na lonży bez lonży można konia przygotować do zajeżdżenia, zajeździć i wyszkolić do jakiegoś podstawowego poziomu?
Magdo: Ja też uważam, że można kontrolować bez lonży! :-)
Zaprzeczyłam tylko, że pracą na jednej lonży kontroluje się wyłącznie głowę konia.
Pod pojęciem "poziom podstawowy" miałam na myśli wyszkolenie konia od zera (kompletnie surowego) do zajeżdżenia, czyli zaakceptowania kontaktu (obojętnie jakiego, może być ogłowia bezwędzidłowego), siodła, jeźdźca, i tak jak napisałaś: ruszenia, zatrzymania, zmiany chodu ,kierunku oraz zmiany tempa danego chodu. (Czyli np. najprostszy program ujeżdżeniowy)
Moje pytanie brzmi:
Czy można do tego dojść bez lonży? (Tudzież bez jakiejkolwiek formy lonżowania na jednej/dwóch linach)
Pewnie tak ...
Ale czy ktoś z was do tego doszedł lub zna osobiście kogoś kto doszedł?
zorza.polarna: No właśnie - "chyba tak".
A ja chcę namacalnych dowodów :!:
Dowodów mowisz... nie wiem czy to Cie zadowoli... nie wiem jak nazwac to co mi sie udalo uzyskac z konikiem... jestem klasycznym jezdzcem i mam swoje pewne metody ale tez nie wiem jak je nazwac: klasyczne czy naturalne...
Moj przyklad, konik wnęter u mnie wykastrowany z jednego wiszacego pare dni po przyjezdzie do mnie. Wiek ok 4 lat, byl juz zajezdzony ale popelniono jakis blad (swiadomnie czy nie swiadomie tego nie wiem), do wlasciciela wrocil wychudzony, dzikusek, nieufny. Stal bez pracy ok. 6-8 miesiecy.
Czyli dla mnie wszystko od nowa. Ludzie go nie lubili bo byl temperamentny i za bradzo nie wiedzieli jak sie zachowac wobec wnetra.
Trafia do mnie, jest kastrowany w "polowie". Co sie okazuje wcale nie jest dziki, jest ufny i do tego madry.
Poczatek mojej pracy z nim to spacerki po sadzie z jabluszkami ( ), sprawdzenie na podstawowe reakcje na czlowieka samego, gdy jest wieksza ilosc osob. Rana sie wygiola i czas na robote.
Cytat wlasciela:" no jak byl siodlany to nic ale jak sie wsiadalo to sie zaczynalo rodeo". No ok, pomyslalam. Poczekamy.
Moj lonzownik wtedy byl totalna prowizorka, byly to zwykle jakies tam dragi ulozone w kwadrat. Bez scian. Nauczylam go chodzic w tym lonzowniku. Wedzidlo przyjmuje ladnie, lonzowany tez byl. Czas siodlac. Osiodlalam. Ale do czego zmierzam... Tak sie z nim zgralam, ze nie potrzebowalismy lonzy juz po drugi zalozeniu siodla. Nie bylo rodeo, nie bylo brykania czy innych reakcji konia po blednym zajezdzeniu. Tak wspolgralismy, ze chodzil na glos, pieknie chodzil i do tego poprawnie.
Wrocil do swojej stajni i tak znowu epitety na jego temat. "Ma stac na koncu stajni bo on wariat". Mialam tez kuca ogierka 3 letniego z tej samej stajni. Facet namowil mnie na prace u niego. Przestawilam wnetra obok ogierka a oni zdziwieni, ze sie nic nie dzieje. Jak ma sie dziac jak u mnie stali obok siebie i byli kumpalmi.
No wiec w tej stajni byl prawdziwy lonzownik. Wlascieciel chcial zobaczyc konika to mu pokazalam. Wprowadzilam osiodlanego (o dziwo dla nich) konia na lonzownik. Bez lonzy zaczynamy prace, step, klus, zmiana kierunku, stop i dalej do przodu. Fecet byl zdziwiony na tyle, ze szybciutko pokazowke zakonczyl mowiac, ze musi mi tu dolki przez kopyta zakopac. Ale zaczyna mi konika stojacego, jeszcze osiodlanego poganiac:" No idz, dalej, wio" na co konik nie reagowal wogole. Zrobilam dosiad, pokazalam, ze chodzi tak jak trzeba. A konik sie do mnie po rozsiodlaniu przytulil. Zostawilam o na lonzowniku i poszlam dalej do roboty.
Rozpisalam sie straszliwie. Ale Ty powiedz Julie... to jest dowod na Twoje pytanie czy tylko opowiastka o niby trudnym koniku? Bo moim zdaniem jezeli zdabedziesz zaufanie konia, on Cie polubi to do pracy nie bedzie Ci potrzebna lonza. Tylko jego ochota na zabawe z Toba, ktora Ty z czasem zamieniasz stopniowo na prace dalej budujac zaufanie.
Pozdrawiam
Z.
Julie Ale czy ktoś z was do tego doszedł lub zna osobiście kogoś kto doszedł?
(...)
A ja chcę namacalnych dowodów :!:
MałgorzataSzkudlarek Nevozorow uczy konie w ten sposób i to wysokich elementów ujeżdżeniowych... Co oznacza, że jednak się da
Julie chyba nie czytasz zbyt dokładnie postów :-(
Julie Ale czy ktoś z was do tego doszedł lub zna osobiście kogoś kto doszedł?
(...)
A ja chcę namacalnych dowodów :!:
MałgorzataSzkudlarek Nevozorow uczy konie w ten sposób i to wysokich elementów ujeżdżeniowych... Co oznacza, że jednak się da
Jak dla mnie, szczyt wyszkolenia na lonży (i wyraźnie "za pomocą lonży") prezentują te dwa konie:
Kabir i Meridian
Chociaż nie wiem, czy to oznacza, że Monty Roberts nie ma racji, z tego co wiem, Monty Roberts nie jest zainteresowany takim rodzajem wyszkolenia, ani jego naśladowcy też nie są
Tam jest lonża i parciany kantar, albo lonża i cordeo (kiedyś lonża i kantar sznurkowy), w każdym razie jestem na 100% pewna że te osoby nie lonżowały nigdy na dwóch lonżach :lol: (ale do połowy wątku rozchodziło się o lonżowanie na pojedynczej, a od połowy o lonżowanie w ogóle bez, więc już nie wiem czy aby piszę na temat). Ja też czasami stosuję mój neoprenowy kawecan - z lonżą albo z długimi wodzami, wtedy ćwiczymy różne zgięcia. Z kawecanem jest nieco łatwiej je prawidłowo uzyskać, w zasadzie nie trzeba ich uczyć, bo prawie "same się" robią... ale nie twierdzę, że są koniecznie potrzebne do szczęścia
Warto zauważyć, że konie uczone zebrania na lonży często obracają się na niej bez żadnego wygięcia, tak jak samochód który jeździ w kółko - chyba że ktoś "branderupuje", czy tam "oliveiruje" (wkracza tylną nogą pod pępek) - na przykład Hempfling no i jednym i drugim wychodzi co trzeba, więc też nie twierdziłabym że to wygięcie do środka jest koniecznie potrzebne. W maksymalnym zebraniu jednak lepiej żeby koń się obracał niż wyginał, na przykład na małym kole, ale to twierdzę tylko z własnej obserwacji - w sumie chyba należy to przedyskutować 8)
Wygięcie na zewnątrz jest przeważnie niedobre, chyba że ktoś robi jakieś zupełne wygibasy, albo ćwiczy na kwadratowej wolcie, ale to już inna bajka... no i wtedy ten ktoś to robi specjalnie, a tu raczej rozchodzi się o wygięcie na zewnątrz "niechcący"... (znaczy się wtedy, kiedy jeden z dwóch końców konia, albo oba, są na zewnątrz, a środek konia jest do środka...)
Moim zdaniem wszystko mozna, pytanie tylko po co i dla jakiego konia. temat znowu o lonzowaniu nam sie robi chyba a już o tym dużo było w innym miejscu.
Klacz, o której pisałam wcześniej (jesli ktoś czytał) była pracowana na okrągłym wybiegu nie dość, że luzem to jeszcze bez bata, którego panicznie się bała. Jedyny moment, gdy została przypieta linką do mojej ręki był, jak wsiadała na nią amazonka. Takie hmm trzymanie konia za rękę. Po kilku oporwadzonych kółkach amazonka radziła sobie juz sama i zaczęły się jazdy, koń na lonzownik już nie wrocił. Jak mówiłam na próbie dzielności dostała najwyższą ocenę za pracę pod obcym jeźdźcem i wygrała. Nie wiem, czy to dowód.
Z Cejonem tak nie pracuję, Cejlona trzymam za rękę :-) Dzięki temu łatwiej mi utrzymać z nim kontakt ale nie wiem, czy to co robie z nim na lince to można nazwać lonzowaniem (są koła, jaja, kwadraty, długie linie proste, wczoraj była ósemka np.). Niestety mając takiego konia, jakiego mam nie wiem, jak poradziłabym sobie w sytuacji, gdy dostaje wrotek, płoszy się, rozprasza itd. a nie mam ani linki ani lonzownika.
co do młodych koni na lonzy... zaczyna się chyba od kół 20 mterowych (lonze ktore miałam miały od 8 do 10 m więc chyba nie powinno być trudno). Przytrafiło mi sie niedawno też ruszac konia na kole ponad 30-metrowym.
Ania Juchnowicz Warto zauważyć, że konie uczone zebrania na lonży często obracają się na niej bez żadnego wygięcia, tak jak samochód który jeździ w kółko - chyba że ktoś "branderupuje", czy tam "oliveiruje" (wkracza tylną nogą pod pępek) - na przykład Hempfling no i jednym i drugim wychodzi co trzeba
Ania Juchnowicz Warto zauważyć, że konie uczone zebrania na lonży często obracają się na niej bez żadnego wygięcia, tak jak samochód który jeździ w kółko - chyba że ktoś "branderupuje", czy tam "oliveiruje" (wkracza tylną nogą pod pępek) - na przykład Hempfling no i jednym i drugim wychodzi co trzeba