Użytkowanie koni w zaawansowanym wieku
Użytkowanie koni w zaawansowanym wieku
Cóż, wszystko jak widać zależy od podejścia i zdrowego rozsądku. Prawda jest też taka, że trzeba mieć przed samym sobą odwagę przyznać - kiedy koń powinien już przestać być eksploatowany i kiedy należy mu się odpoczynek. To samo tyczy się zresztą całkiem starych koni, które już stoją na progu "tęczowego mostu" na wiecznie zielone pastwiska. Uważam, że aktem najwyższej odwagi, a jednocześnie dowodem prawdziwej przyjaźni wobec konia jest pomóc mu tą ostatnią granicę przebyć, gdy starość bardzo daje mu się we znaki i cierpienie sprawia, że życie dla zwierzaka nie stanowi żadnej przyjemności, a jedynie udrękę. Każdy kto kocha swego konia i nie lituje się zbytnio nad sobą będzie umiał dostrzec taką prośbę w oczach swego pupila.
Temat ten wszyscy skrzętnie omijamy, ale musimy o tym pamietać, bo to nieodłączny element świata wszystkich żywych istot na ziemi, w tym nas samych.
Czołem ułani !
Zastanawiałem się ostatnio nad tym ; co z ułanami? przestali się odzywać , a tu się okazuje że są ! żyją !
W temacie końskiej starości polecam wzruszający rozdział książki Marka Rashida "Lekcje , Których Udzielim mi Koń" wydanej przez Galaktykę ( http://www.galaktyka.com)
A przy okazji końskiego wieku; Mistrzostwa Polski Seniorów WKKW ( Seniorów to nie znaczy że starych ,tylko starszych niż 21 lat :wink: ) w tym roku wygrała para która łacznie ma 74 lata. Piotr Piasecki , rocznik 1952 i klacz Jędrusia rocznik 1990. ( 56+18 =74 :wink: ) Zadali kłam powiedzeniu ,że tylko " wino i skrzypce im starsze tym lepsze "
Ja jeżdżę na 15 letniej klaczy, która została zajeżdżona dopiero w wieku 10 lat. wcześniej tylko zaakceptowała siodło i czasami brano ją na spacerki pod dzieci, ale głównie rodziła źrebaki. Była zajeżdżana i jeżdżona przez ludzi którzy za bardzo sie nie znali. Ja też za dużo nie umiem, dlatego tak długo nam wszystko idzie. Ale jedna rzecz mnie zaskakuje- jak robimy coś nowego, co ona nie zna to zawsze da mi do zrozumienia kiedy dobrze stosuję pomoce a kiedy nie; zawsze mnie poprawia chociaż sama dużo teoretycznie nie potrafi. I jest w bardzo dobrej kondycji. Myślę że jeszcze pochodzi spokojnie przynajmniej z 10 lat. Może i dłużej.
Druga ma 11 lat. Też późno zaczęła chodzić pod siodłem. Wcześniej chodziła w polu. A jest strasznie chętna do pracy i nauki. Ona ma duże problemy z rozluźnieniem i często sobie z tym nie radzę. Bo po każdej bryczce (musi chodzić czasami) jest usztywniona, ale gdyby nie to to myślę, że byśmy też dużo zrobiły (i to że ja nie umiem- też jest dużą przeszkodą). Zaczęłam na niej uczyć jeździć moją siostrę- klacz jest niesamowita.
Tak sobie myślę, że żaden inny koń mi tyle nie dał jak te starsze mało umiejące klacze. I starsze wcale nie oznacza gorsze, ale nawet dużo lepsze.
Wczoraj (17 sierpnia 2008) zakończyły się w Bolęcinie Regionalne Zawody Konne w WKKW. Startowało w nich sporo koni w zaawansowanym wieku. Najbardziej spektakularny przykład to ogier Gudżarat pod Moniką Lubkiewicz, który ma obecnie 22 lata. Koń ten ukończył na 2 miejscu konkurs WKKW klasy P, pokonując z niewielkim spóźnieniem, bez błędów na przeszkodach dość trudny kros w tej klasie. Gudżarat to ogier rasy kłusak rosyjski, ma żelazne zdrowie i w dodatku takie same kopyta, w ogóle nie wymaga podkuwania, a próby terenowe chodzi bez podków, rewelacyjnie "trzymając się" gruntu. Jego właścicielka i amazonka racjonalną opieką i treningiem utrzymuje go cały czas w znakomitej formie. BRAWO !!!
pamiętam jak kilka lat temu szukałam swojego pierwszego konia i....wiele osób przestrzegało mnie przed kupieniem starszego konia.
Bo te "bezpieczne" były na ogół szkółkowymi końmi i twierdzono, że taki wierzchowiec w wieku 10 lat ma juz zniszczony na ogół kręgosłup, stawy itp. I że długo już nie posłuży.
Natomiast 10 latka, który mało pracował trudniej czegokolwiek nauczyć....Teraz trochę smuci mnie taka opinia, że koń w wieku 10 lat to już staruszek nie wart niczyjej uwagi.....Radziły mi to osoby zajmujące się końmi zawodowo na co dzień...
Mój koń numer 1 ma obecnie 18 i pół roku i nie wybiera się absolutnie na żadną emeryturę. Próbowałam zrobić mu wakacje i poświęcić się pracy z koniem numer 2 ale skończyło się to tak, że ten numer 1 chyba poczuł się urażony, bo najzwyczajniej na świecie się obraził, zaczął mnie ostentacyjnie ignorować, znacząco wzdychał, robił smutne miny i powłóczył nogami. Było to tak rażące, że nie śmiem tego zrobić drugi raz i teraz zawsze wychodzi do pracy jako pierwszy.
Zdrowie, energia i entuzjazm mu dopisują, jedyne co, to w lewej nóżce staw koronowy lekko zwyrodniały i trzeba wcierać i zawijać i stępować dwa razy dłużej niż normalnie. No i ząbki już nie te.
Wiecie, sam mam teraz poważny dylemat. Jak pisałem wcześniej, mam dość wiekową klacz, niemal 26 - letnią angloarabkę z Kurozwęk o imieniu Kasetka. Od pewnego czasu klacz ta bardzo spadła z wagi, powodem są problemy trawienne i z zębami. Z zębami robiliśmy kilkakrotnie poważniejsze zabiegi, w tym usunięcie bardzo wykrzywionego trzonowego zęba i potem jeszcze gruntowne poprawianie krawędzi i zgryzu (niestety pod narkozą, bo klacz jest bardzo "charakterna"). Pomagało na chwilę, ale jest coraz gorzej, koń wygląda jak szkielet. Jakiekolwiek próby przejścia na inną niż owies paszę kończą się strasznym rozwolnieniem i odwodnieniem. Coraz częściej rozważam konieczność jej uśpienia, gdyż nie chcę by koń cierpiał. Z drugiej strony klacz ma jeszcze sporo energii i apetyt. Oczywiście, ma już emeryturę i nie ma mowy o pracy.
Czy ktoś miał takie problemy? Może jakiś pomysł, a może potwierdzacie, że skrócenie cierpień zwierzaka jest dla niego właściwsze? Proszę o radę...
Sepet ... współczuję .Nie wiem , nie jestem w stanie powiedzieć , czy sama umiałabym podjąć taką decyzję , a co dopiero doradzać tak doświadczonemu Koniarzowi jak Ty.
Rozumiem , że gnieciony owies też nie pomógł ? A moczenie siana ? A może stare gospodarskie sposoby ... typu mesz ( swojej roboty z gniecionym owsem ) , odrobinę ,miękkich przecież, otrąb pszennych lub owsianych ( moczonych) , sieczka ze słomy owsianej ?
Dzięki za miłe słowa. Wiem, że trudno tu radzić, własiciwe chciałem się tylko podzielić moimi rozterkami. Z tym doświadczeniem to też różnie, złośliwi mówią, że doświadczenia nabywa się z wiekiem... od trumny :twisted:
Co do proponowanych pasz, to niestety przetestowałem wszystko. Mesz powoduje jeszcze biegunkę, nawet po suchym owsie z kobyły się leje ciurkiem po nogach, obawiam się że ma już mocno rozregulowany przewód pokarmowy. Z kolei trudno ją ciągle trzymać na kroplówkach...
No nic, zobaczymy. Sam kiedyś pisałem, że w takich sprawach ważniejsze jest dobro konia niż litowanie się nad sobą (mam na myśli tę najtrudniejszą decyzję). Trzymajcie kciuki...
Moja klacz w tym roku skończy 17 lat, wcześniej najwspanialszym moim koniem, który mnóstwo mnie nauczył by koniś osiemnastoletni i uważam, że to wspaniałe zwierzaki.
Tylko w Polsce panuje "parcie na mlodość" i wielu uważa, że koń po dwunastce, to do niczego się nie nadaje... I dzieciaki albo osoby "zielone" kupuja rozbrykane roczniaki i zaczynaja się schody.
Oczywiście, o konia "w pewnym wieku" trzeba zadbac - ale o ktorego nie trzeba? - sprawdzac stan skóry (nowotwory), kopyt, stawów, kręgosłupa, przewodu pokarmowego. Obserwować, jak rozlozyć jazdy, czy nie zafundować masaży albo innych zabiegów, ale ma się zwierzaka dojrzałego i mądrego.
Problem polega tez na tym, ze w Polsce często zaczyna sie eksploatować konie zbyt wczesnie i zbyt mocno i faktyczne, koń szybko staje się niesprawny.
Moja ma się super. Na oko nikt nie daje jej więcej niz 10 lat, a moja znajoma ma wałaszka 24 letniego (uczyłam się na nim jeździć, gdy miał cztery latka), któremu temperamentu mógłby niejeden mlodzik pozazdrościć.
Ja mojemu 19sto latkowi właśnie zdjęłam podkówki ortopedyczne i ma wakacje od dwóch tygodni i mu palma odbija. Jak biorę Młodego do pracy to on odwraca się w swoim boksie pupą i stoi wielce obrażony, a jak go wyprowadzam do szczotkowania to zwiedza całą stajnię i szuka czego się przestraszyć, wychodzi na dwór, robi pozę araba i chrumka niezadowolony, że nie ma nic strasznego i w końcu wraca i się przestrasza worka z trocinami i jest cały zadowolony. On sobie tak upuszcza nadmiar energii, sam szuka potwora. Jak z nim idę na spacer w ręku to się zachowuje jakbym go poiła kawą.
Jeszcze miesiąc wariatkowa przed nami A, i sobie zwąchał kolesia młodszego o 16 lat i fisiują na pastwisku jak odsadki.
A mojemu sąsiadowi niedawno umarł konik, gospodarskie bułane zwierzątko, napracował sie w swoim ponad 30-letnim życiu, że ho ho, do ostatnich swoich dni wyprowadzał krowy na pastwisko. Miało konisko zdrowie bo u tego Pana konie raczej długo nie cieszą się słoneczkiem. A ile razy policja konisia przyprowadzała bo na dziewczyny w nocy chodził. Ciężka sprawa śmierć konia
Nie zaglądałem tu chwilę, ale widzę że temat odżył. Powiem tylko, że moja klaczka jest już w lepszym świecie... Odeszła 25 listopada, musiałem jej niestety w tym pomóc, bo dopadło ją porażenie zadu i nie mogła wstać, a serce miała zbyt mocne, by liczyć na to, że odejdzie sama bez cierpień.
Spędziłem z nią wiele czasu sam na sam w boksie w ostatnich dniach jej życia pojąc wodą z butelki, bo nawet łba już nie unosiła. Miała jednak jak zwykle głębokie, mądre spojrzenie, myślę że w tym wzroku ukryta była niema prośba o pomoc w przejściu po Tęczowym Moście...
Przykro No ale teraz sobie galopuje po zielonej łące (albo się zreinkarnowała w ciele jakiegoś oseska, nie wiadomo jak to tam się odbywa do końca). Na pewno jest jej lepiej.
Cytat:No ale teraz sobie galopuje po zielonej łące (albo się zreinkarnowała w ciele jakiegoś oseska, nie wiadomo jak to tam się odbywa do końca). Na pewno jest jej lepiej.
Miałam okazję ją poznać, była wtedy dziarską i piękną siedemnastolatką... Moje serdeczne współczucie [']
Cytat:No ale teraz sobie galopuje po zielonej łące (albo się zreinkarnowała w ciele jakiegoś oseska, nie wiadomo jak to tam się odbywa do końca). Na pewno jest jej lepiej.