Celowe a nieświadome wpływanie na ruch konia
Celowe a nieświadome wpływanie na ruch konia
tarisa na drugim jesteś bardziej wyprostowana i obciążasz zad, dlatego Kuba mógł przeskoczyć, bo miał lżejszy przód. Może zapomniał co z drążkami się robi i jak miał okazję to poradził sobie tak jak było mu łatwiej
tarisa na drugim jesteś bardziej wyprostowana i obciążasz zad, dlatego Kuba mógł przeskoczyć, bo miał lżejszy przód. Może zapomniał co z drążkami się robi i jak miał okazję to poradził sobie tak jak było mu łatwiej
Podstępnaś Guli... :roll:
Świadome jeździectwo to fajna sprawa. I jak wiele można zrobić z koniem! No i świadome zaplanowanie każdego treningu.
Mając dwa konie pozwoliłam na wykorzystanie siwej do nauki. Ktoś zadzwonił z ogłoszenia i zaczynam dziewczynę uczyć od zera. Praktycznie wygląda to podobnie jak x lat temu ze mną z tą różnicą, ze nie będę trzymać dziewczyny na lonży 2 miesiące dzień w dzień, choć taka właśnie szkoła przydałaby się, bo to skutkuje 8) . Uświadamiam koleżankę i staram się ją pomęczyć wszelkimi ćwiczeniami jakie wymyślę, a wszystko po to aby załapała czym to się je. Widzę, że jest świadoma i kolejnych błędów, sama się zaczyna poprawiać, ma lepszą koordynację ciała i co ważne- jego świadomość się pogłębia. Uczę ją, ze przecież napięcie mięśni pośladka są odczuwane przez konia pomimo: czapraka, podkładki, siodła... Oddech. Rozluźnienie. Staram się jak mogę i mam nadzieję, ze krok po kroku dołączy do nas jeszcze jeden zagorzały jeździec i miłośnik koni. .
A teraz lecę dać marchewkę. No i zajrzę na Forum za miesiąc (?) Praca, ach ta praca... Człowiek nie ma czasu właczyć kompa.
Zastanawiałam się nad tematem, a jest wspaniały, co właściwie jest świadomym i nieświadomym jeździectwem. W chwili obecnej już nie wiem jak je rozróżnić. Zapewne zależy to od samego początku nauki, wdrażania niezależności ruchu części ciała i wielopłaszczyznowej koordynacji. Praca z siwą (koń młody) to wiadomo- wdrażanie nowych elementów powoli, poprawienie jezdności konia rekreacyjno-wagonikowego. Dobrze ułożonny program to sporo satysfakcji dla obydwu stron i zauważalna poprawa do tego stopnia, że "telepatycznie" przekazuję polecenia i koń stara się wykonać czego oczekuję. Stara się, czyli nie zawsze wyjdzie, ale coraz częściej i dążymy do tego aby skuteczność była jak najwyższa. Wszystko świadomie. Uważam, ze przy braku świadomości działania można tylko zaszkodzić, ewentualnie cofnąć się. Z Frajdą (srokatka) mam ten komfort, że porozumienie na poziomie ziemia - siodło jest super (pomimo krnąbrności- niektórzy tu ją znają i wiedzą co potrafi :twisted: i również za nią przepraszam :oops: ). I tu nasuwa mi się na myśl: świadomość, czy rutyna (paradoksalnie w nieświadomość) działają celowo? Koń jest przepuszczalny, pomoce b. delikatne, wręcz niezauważalne. Dosiadem można... wszystko ( w obrębie podstawowych chodów :wink: ). Koń dostosowuje się do ruchu mojej miednicy, wyczuwa wszystkie niuanse napięć. Coś mi się wydaje, że nieświadome jeździectwo, to oprowadzanki, jazda w niedzielę i jakiś agrotur w wakacje. Jeśli się chce jeździć, nie ma miejsca na wożenie się. Dla mnie jazda to praca+przyjemność.
Zbyt zasadnicze?
asio Zastanawiałam się nad tematem, a jest wspaniały, co właściwie jest świadomym i nieświadomym jeździectwem. W chwili obecnej już nie wiem jak je rozróżnić.Bo to chyba taka wznosząca się spirala. Postanawiasz coś zmienić/naprawić/udoskonalić. Żeby to zrobić, musisz sobie uświadomić stan faktyczny. Potem świadomie coś z nim zrobić, coś w sobie zmienić. Póki zmiana jest świeża, pilnujesz jej świadomie. Ale potem, kiedy się utrwali, staje się już automatyczna, nieświadoma. Tylko wtedy sobie znajdujesz coś nowego... ;-) Niekończąca się opowieść.
asio Zastanawiałam się nad tematem, a jest wspaniały, co właściwie jest świadomym i nieświadomym jeździectwem. W chwili obecnej już nie wiem jak je rozróżnić.Bo to chyba taka wznosząca się spirala. Postanawiasz coś zmienić/naprawić/udoskonalić. Żeby to zrobić, musisz sobie uświadomić stan faktyczny. Potem świadomie coś z nim zrobić, coś w sobie zmienić. Póki zmiana jest świeża, pilnujesz jej świadomie. Ale potem, kiedy się utrwali, staje się już automatyczna, nieświadoma. Tylko wtedy sobie znajdujesz coś nowego... ;-) Niekończąca się opowieść.
asio Coś mi się wydaje, że nieświadome jeździectwo, to oprowadzanki, jazda w niedzielę i jakiś agrotur w wakacje.
Cytat: Jeśli się chce jeździć, nie ma miejsca na wożenie się. Dla mnie jazda to praca+przyjemność.
Zbyt zasadnicze?
asio Coś mi się wydaje, że nieświadome jeździectwo, to oprowadzanki, jazda w niedzielę i jakiś agrotur w wakacje.
Cytat: Jeśli się chce jeździć, nie ma miejsca na wożenie się. Dla mnie jazda to praca+przyjemność.
Zbyt zasadnicze?
Fajny temat! :-)
Najpierw mam pytanie offtopowe do Magdy G:
Skąd masz takie fajne ogłowie bezwędzidłowe?
Wiecie jakie jest najlepsze ćwiczenie na nieświadome powodowanie koniem?
Trzeba mieć dwa konie, które się znają i nie kopią.
Jedzie się na jednym, trzymając wodze w jednej ręce, a drugiego prowadzi z grzbietu pierwszego wolną ręką.
Wersji na temat tego co koń prowadzony ma mieć na głowie i jak względem siebie konie mają iść jest wiele.
Można jechać "łeb w łeb" z jedną parą wodzy w jednej ręce, a drugą w drugiej (złożone w mostek).
W tej wersji "jeździłam" na dwóch klaczach chodzących na codzień jako para bryczkowa.
Nawet tak galopowałyśmy! Bezcenne...
Można też prowadzić drugiego konia na kantarze i uwiązie trochę z tyłu, ale tu jest mniej możliwości, bo żeby naprawdę zobaczyć jak to działa dobrze jest przejechać między torem przeszkód ustawionym z drągów na ziemi, beczek czy słupków, jakieś koła, zakręty 90 stopni, zmiany kierunków...
Automatcznie skupiasz się na drugim koniu a pierwszy jakoś magicznie robi to o czym pomyślisz.
Tak się przynajmniej wydaje ;-)
Zaczynasz używać łydek do przysuwania konia 1 do konia 2 jeśli ten się oddala, nawet o tym nie wiedząc.
Mam na myśli, że w tym momencie automatycznie robią to nawet ludzie, którzy nigdy wcześniej nie znali zagadnienia ustępowania od łydki i wcześniej kierowali wyłącznie głową konia w prawo lub lewo.
Mówię wam, cuda się dzieją, jeździec i koń 1 nagle umieją robić chody boczne!
A potem jeździec nie jest tego w stanie powtórzyć bez konia 2, bo cała uwaga była skupiona na 2 nie 1! :-)
Guli,
pytasz o konia jak odbiera jazdę.
"Ciekawe, jak odbiera to koń.
Czy dla niego jazda nie może być "wożeniem się"?
Czy też jazda oznacza pracę + przyjemność ?"
Wożenie może być w rekreacji po 4 h w sezonie ( i niestety bywa więcej ), jeden za drugim, ciągle tak samo, zero radości i (miłych) niespodzianek... Szarpanina, kopanie.
Wożenie to też moja jazda przez łąkę, pogwizdywanie na wszystko, ale...mimo to koń pod kontrolą. Czuję się wówczas wolna. Ale to w nagrodę dla nas obydwu.
Praca dla konia może być przyjemnością i to niebywałą. I na pierwszy rzut oka widać czy koń czerpie z jazdy satysfakcję, czy się morduje myśląc "I znowu to samo...". Obejrzałaś film (?), rzeczywiście, przepuszczalny koń, zadbany pod kątem psycho-fizycznym pozwoli na powodowanie sobą w lesie, na łące. Nie koniecznie musi to być ujeżdżalnia. Również przyjemności z jazdy można konia nauczyć. Mnie się z jednym udaje coraz bardziej i jestem szczęśliwa z tego powodu. KOŃ to takie 3-letnie dziecko. Ciągle powtarzam, uczę, ale przez zabawę najczęciej. Wiem co który lubi i wykorzystuję tą wiedzę.
Zgadzam się z Tobą, mój koń na początku w ogole nie chciał współpracować , stawiał się , próbował mnie wywieź, teraz jest o niebo lepiej, teraz wiem ,zę on CHCE mnie słuchać, że mnie szanuje i czerpie radość z jazdy,chętnie odpowiada na sygnały, nie kuli uszu, nie bije ogonem, nie ma w nim tyle złośliwości...
Robimy dużo ciekawych rzeczy, nie zamykam y się tylko na parkurze (trenujemy do jakiś amatorskich zawodów)oprócz norm treningowych, skaczemy w terenie, różne kombinacje, drągi, różne "dziwne i straszne " przeszkody.. itd
Julie Fajny temat! :-)
Najpierw mam pytanie offtopowe do Magdy G:
Skąd masz takie fajne ogłowie bezwędzidłowe?
Cytat:Wiecie jakie jest najlepsze ćwiczenie na nieświadome powodowanie koniem?
Trzeba mieć dwa konie, które się znają i nie kopią.
Jedzie się na jednym, trzymając wodze w jednej ręce, a drugiego prowadzi z grzbietu pierwszego wolną ręką.
.......
Automatycznie skupiasz się na drugim koniu a pierwszy jakoś magicznie robi to o czym pomyślisz.
Mówię wam, cuda się dzieją, jeździec i koń 1 nagle umieją robić chody boczne!
A potem jeździec nie jest tego w stanie powtórzyć bez konia 2, bo cała uwaga była skupiona na 2 nie 1! :-)
Julie Fajny temat! :-)
Najpierw mam pytanie offtopowe do Magdy G:
Skąd masz takie fajne ogłowie bezwędzidłowe?
Cytat:Wiecie jakie jest najlepsze ćwiczenie na nieświadome powodowanie koniem?
Trzeba mieć dwa konie, które się znają i nie kopią.
Jedzie się na jednym, trzymając wodze w jednej ręce, a drugiego prowadzi z grzbietu pierwszego wolną ręką.
.......
Automatycznie skupiasz się na drugim koniu a pierwszy jakoś magicznie robi to o czym pomyślisz.
Mówię wam, cuda się dzieją, jeździec i koń 1 nagle umieją robić chody boczne!
A potem jeździec nie jest tego w stanie powtórzyć bez konia 2, bo cała uwaga była skupiona na 2 nie 1! :-)
Julie, na kursie Karen Rohlf uczestnicy robili podobne ćwiczenie. To znaczy zasada była podobna, ale brały w nim udział dwie pary koń-człowiek.
To było w trakcie ćwiczeń, które polegały na przechodzeniu ze stępa do zatrzymania w różnych ustawieniach (wygięcie w prawo/w lewo/brak wygięcia, zad/przód konia przestawiony w prawo/w lewo). Pary zostały wysłane, żeby sobie ćwiczyć - jedna osoba miała drugiej dawać zadania, to znaczy wymyślać, w jakim ustawieniu ma się teraz zatrzymać (na przykład: wygięcie w prawo, przód konia przestawiony w prawo, albo: koń prosty, zad przesunięty w lewo). Odjechali sobie ławą, łąką na wprost. Pierwsze wrażenie, to było: pijana armia. Niby szereg, ale jakieś chwiejne wygibasy. Drugie wrażenie, po uważniejszym przyjrzeniu się ćwiczącym - te osoby, którym przypadła rola wyłącznie instruowania, też wykonywały zatrzymania w różnych ustawieniach. Nieświadomie. I bardzo prawidłowo. Płynniej, niż te osoby, które świadomie "pracowały" nad zatrzymaniami, ustawianiem konia tak, czy inaczej.
Pamiętam też, jak kiedyś tłumaczyłam kurs Ride With Your Mind. I jaka byłam zdziwiona, że po dniu tłumaczenia (żadnej jazdy, ćwiczeń, tylko łażenie po placu za instruktorką) bolały mnie mięśnie brzucha, pleców. Nawet nie zauważyłam, że mówiąc o czymś, jednocześnie to robiłam.
No, chyba namąciłam :wink:
Jadą parami, nikt nikogo nie prowadzi, każdy swoim koniem powoduje. Osoba A daje kolejne zadania, osoba B je wykonuje.
Zadania to: zatrzymanie + ustawienie konia w określony es-flores (jak do łopatką do wewnątrz, ustępowania od łydki, trawersu, renwersu).
Akurat miejscem wykonywania ćwiczeń była dłuuuuga łąka, więc wszystkie pary ustawiły się ławą i powoli tą łąką oddalały od obserwatorów, w stronę horyzontu. To przez te wygibasy i zatrzymania całość wyglądała jak przemarsz pijanej armii
Okazało się, że ćwiczenia lepiej wychodziły osobom A, niż osobom B. Ale wszystkie wcześniej już ćwiczyły takie zatrzymania, wyginania konia, przestawianie przodu i zadu. Czyli nie musiały już dochodzić do tego jak to robić, tylko miały praktykować.
Chciałam pokazać przykład, jak nieświadomie można wpływać na ruch konia.
Zawsze dziwiło mnie, że Kuba rusza jak tylko na niego siądę.
Miałam coś z tym zrobić, ale w końcu przyzwyczaiłam się i całe szczęście , bo to nie koń winien, tylko ja.
Dopiero obejrzenie filmiku pokazało, co ja robię!!
Otóż wsiadając ,mimo, że z podwyższenia tak nieudolnie wkładam nogę w strzemię, że dla Kuby to sygnał ruszenia.
To on i tak miły, że jednak czeka , aż usiądę.
Tu też trzeba kliknąć na miniaturkę, żeby włączył się filmik uczę się obsługiwać serwer.
Warto jednak filmować siebie, bo teraz Kuba stoi i czeka na sygnał do ruszenia.
Ale ze mnie matoł.
no tak...masz rację Magdo ! oczywiście nie z tym "matołem"...
Ale ja swoja kobyłkę nauczyłam stania przy podeście i ona stoi z luźnymi wodzami, czeka cierpliwie aż wsiądę i dam BARDZo wyraźny /z głosem/ sygnał do naprzód.
Niestety z powodu ucisku na nerw mam jedno kolano, słabo ruchome, jakby bezwładne....Jasna rzecz, że w tym wypadku ja też dźgam czasami konia palcami, bokiem pięty itp.
Ale ona wie, że to jeszcze nie to. Po prostu bardzo warto tuz po wsiądnięciu nie ruszać do przodu, tylko przytrzymać konika i zrobić np,zgięcie boczne.
Hihi, plus przekupa /Ani G.!/ .......