Co czytamy
Co czytamy
wojciech.mickunas Pan Wojtek nie dość ,że poleca 101 ćwiczeń dla skoczka i tyleż ćwiczeń z dresażu ,to sam te książki przetłumaczył.
Czy ja wygladam na takiego co by tłumaczył ot jakieś tam bajania?
A Saly Swift może zła? (Harmonia Jeźdźca i Konia)
"Trening konia skokowego" świetna książka ! Szczególnie zaskoczyła mnie część traktująca o stosunku człowieka do konia.
wojciech.mickunas Pan Wojtek nie dość ,że poleca 101 ćwiczeń dla skoczka i tyleż ćwiczeń z dresażu ,to sam te książki przetłumaczył.
Czy ja wygladam na takiego co by tłumaczył ot jakieś tam bajania?
A Saly Swift może zła? (Harmonia Jeźdźca i Konia)
"Trening konia skokowego" świetna książka ! Szczególnie zaskoczyła mnie część traktująca o stosunku człowieka do konia.
Gaga ! Rzeczywiście barowanie to sprawa mocno kontrowersyjna.
Myślę jednak,że niemcy znaleźli cakiem niezłe wyjście przyznając licencje na barowanie i zakazując stosowania tej metody innym.
Jest to temat na osobną dyskusję.
Już raz pisałem , ale jeszcze raz przyponę ,że książki o tematyce końskiej wydawane przez Galaktykę , zanim trafią do tłumacza , wydawca przysyła do mnie z prośbą o opinię. Przetłumaczone, zanim trafią do drukarni, jeszcze raz przychodzą do mnie i mam zadanie sprawdzić jakość tłumaczenia.
W innych wydawnictwach niestety często tłumaczenie budzi wiele zastrzeżeń. By wiernie oddać "to co autor miał na myśli" nie wystarczy znajomość języka w jakim pisze. Konieczne jest dogłębna znajomość tematu. Jeśli tego brakuje , spotyka się czasami "kosmiczne bzdury"
typu : " Konia należy udeżyć w zad prętem" Takie kuriozum znalazłem w jednej ksiażce tłumaczonej z niemieckiego.
Jest chyba trochę tak, że kiedy książka wchodzi w inno-języczność tłumacz staje się głównym przedstawicielem jej wartości. I...ochroniarzem.
z tą ochroną różnie u nas bywa....? Osobiście czekam na tekst tzw. beletrystyczny o koniach, który można by czytać na kilku różnych poziomach. Głęboko podszyty jakąś piękna uniwersalną wartością...jeśli cus takiego jeszcze w wymiarze współczesnym istnieje.....ech.
Rozmarzyłam się.
DuchowaPrzygoda Osobiście czekam na tekst tzw. beletrystyczny o koniachDuchowa Przygodo - toć pełno takich książek na rynku. Poczynając od dawno temu wydanej, polskiej książki "Jasiek, Picador i ja. Królikiewicza, poprzez znaną dzięki ekranizacji (słabej moim zdaniem) "Zaklinacz koni" Evansa, dalej "Konie rubunowe" Kamińskiego, które , wbrew temu, że jest to książka historyczna - czyta się jak... hm dobrą sensację ;-) ... zapewne znane są Ci ksiązki M. Robertsa "Człowiek, który słucha koni", oraz inspirujący "Shy Boy"...
DuchowaPrzygoda Osobiście czekam na tekst tzw. beletrystyczny o koniachDuchowa Przygodo - toć pełno takich książek na rynku. Poczynając od dawno temu wydanej, polskiej książki "Jasiek, Picador i ja. Królikiewicza, poprzez znaną dzięki ekranizacji (słabej moim zdaniem) "Zaklinacz koni" Evansa, dalej "Konie rubunowe" Kamińskiego, które , wbrew temu, że jest to książka historyczna - czyta się jak... hm dobrą sensację ;-) ... zapewne znane są Ci ksiązki M. Robertsa "Człowiek, który słucha koni", oraz inspirujący "Shy Boy"...
"Niepokonanego Seabiscuita" połknąłem na raz zapomnając o spaniu, jedzeniu i prawie o szystkim. Znalazłem w tej historii między innymi potwierdzenie teorii mówiącej o tym jak ważne w treningu konia jest uwzględnienie jego unikalnej osobowości , i jakim wrogiem postępów i własciwych efektów jest "urawniłowka " ( to z ruskiego )pasjonująca lektura.
DuchowaPrzygoda z tą ochroną różnie u nas bywa....? Osobiście czekam na tekst tzw. beletrystyczny o koniach, który można by czytać na kilku różnych poziomach. Głęboko podszyty jakąś piękna uniwersalną wartością...jeśli cus takiego jeszcze w wymiarze współczesnym istnieje.....ech.
Rozmarzyłam się.
DuchowaPrzygoda z tą ochroną różnie u nas bywa....? Osobiście czekam na tekst tzw. beletrystyczny o koniach, który można by czytać na kilku różnych poziomach. Głęboko podszyty jakąś piękna uniwersalną wartością...jeśli cus takiego jeszcze w wymiarze współczesnym istnieje.....ech.
Rozmarzyłam się.
Dzisiaj (wczoraj) wieczorem pochłonąłem za jednym podejściem w całości i zaraz po rozpakowaniu książkę Jana Mickunasa "Praca z młodym koniem". Fakt, że niewielka. Ale mam jeszcze parę innych małych książeczek, których nie przeczytałem w całości mimo, że leżą u mnie już wiele lat.
Co zdanie, to konkret. Jak i po co. Do tego wszystko z punktu widzenia konia, czyli jak to się dzisiaj mówi - "naturalsowo". Kolejny dowód na to, że u nas Amerykę odkryli już w "minionej epoce".
Wartościowa książka. Rodział po rozdziale zajmuje sięk kolejnymi częściami ciała jeźdźa. Dość systematycznie podane. Można sobie lepiej uzmysłowić, gdzie mamy jakie kostki, mięśnie, ścięgna, jak one działają przy jeździe. Jest sporo ćwiczeń na szeroko rozumiany dosiad.
Myślę, że to wspólna półka z Sally Swift, Mary Wanless.
To mnie się ta ksiażka przyda... Ale będę musiała sie po nią wybrać do Poznania, bo mieszkam w takim z...u, że nawet Krzysztofa Czarnoty, Martina Hallera i poradników jeździeckich (np. Mój koń - Delta) nie ma blizej niż w Gnieźnie (mam tam ok. 17 km)
Obecnie czytam "Choroby koni i ich leczenie"