Konie..nasze konie :)
Konie..nasze konie :)
Zajazd ma już 15 lat. W młodości biegał na Służewcu, później startował w rajdach.
Ma temperamencik jak to arabki, ale tak jak już pisałam w jego przypadku pomaga ograniczenie owsa (jeśli nie chodzi pod siodłem).
Jest bardzo ciekawski i chętny do współpracy, choć nie był taki wcześniej (bał się ludzi, uciekał, nie lubił kontaktu z człowiekiem). Czasem dalej tak nieufnie się zachowuje w stosunku do osób nieznanych, choć dzieciaki uwielbia bo wie, że w reklamówkach przynoszą mu różne smakołyki i po jeździe jest wielkie karmienie :lol:
Uwielbia chodzić na ogonie mojego małopolaka. Jest w nim zakochany i wychodzi z założenia, że jeśli coś ma ich zjeść to pierwsze zje Tajsona
One pracowały w lekkiej rekreacji (teraz się przeprowadziliśmy i mają wakacje ). Jeśli nie chodził codziennie choć godzinki pod siodłem (choćby stępem) to kombinował "jak koń pod górke". Wtedy jedynym wyjściem jest, albo ograniczyć mu owies, albo jeśli się tak zdażyło, że musiałam poprowadzić na nim jazde, wsadzenie go na ogon Taja i chodzi bardzo grzecznie, choć nierówno (raz przyspiesza, to znowu zwalnia). Jeśli pracował codziennie to nie było z nim żadnego problemu. Szedł równym tempem, nie przyspieszał, nie zwalniał, nie patrzył po "srokach", dzieci mogły spokojnie sobie z nim radzić.
Wiem o tym, bo czytałam Twoje wypowiedzi
Dlatego mówie, żebyś się nie martwiła i dała mu czas, a będzie kochany nie tylko z ziemi, ale i pod siodełkiem :lol:
Pamiętaj, że konik el_djazairki(chyba tak to się odmienia, ja z ortografią i gramatykom zawsze byłam na bakier) jest konikiem sportowym i jemu stawia się inne wymagania i żąda innych zachowań od naszych arabciów, które mamy dla przyjemności. Ja swojego mam tylko dlatego, że wcześniejszy właściciel chciał go przerobić na kabanos. Zrobiło mi się go źal, bo całe swoje życie służył ludziom, a Ci tak mu się chcieli za to odpłacić Wiem, że całego świata nie zbawie, ale chociaż tego jednego koncia mogłam uratować (a Tajson jest przeszczęśliwy bo ma kumpla do towarzystwa i zabawy. Są nierozłączni )
hmm odebrałam troszkę post Edi jakoby Eluś nie był zadowolony ze swego życia arabskiego gdyż chodzi w sporcie. Owszem jest koniem sportowym, startuje w zawodach itd ale wymagam od niego niewiele więcej niż od konia rekreacyjnego. Znam konie rekreacyjne które chodzą o wiele wiecej, ciężej niż El a nie chodzą w sporcie. Dopieszczam go baaardzo ,więc nawet jeśli wg Was jest on bardziej "poszkodowany" to mu to wynagradzam. Aa i żeby było jasne, nie jeżdżę na nim zawodów tak jak co niektórzy w każdy weekend. Mniej więcej 1 raz na miesiąc więc nie przemęczam go zbytnio. A po sezonie jeździmy tylko dresażowo przez około 1,5miesiąca więc odpoczywa od skoków i cięższych ćwieczeń. I nie "żądam" tylko współpracuje i ewentualnie prosze :lol:
ps. jak coś odmienia się "konik el_djazairka". El Djazair to imie męskie więc nie odmienia się je na damskie. Nie obraże się jak mnie ktoś zmieni na os.męską :twisted: albo po prostu mówić "kaśka" i będzie git!
el_djazairek hmm odebrałam troszkę post Edi jakoby Eluś nie był zadowolony ze swego życia arabskiego gdyż chodzi w sporcie.
el_djazairek hmm odebrałam troszkę post Edi jakoby Eluś nie był zadowolony ze swego życia arabskiego gdyż chodzi w sporcie.
a ja skoro to temat o naszych konikach pochwalę się jestem bardzo dumna z Cantosa, poniewaz dzisiaj I raz pojechaliśmy w teren :lol: (młodzik)
Był dzielny, odważny i ufny wobec napotkanych ludzi, psów, 2 motorów, i dzieci grających w piłkę. Bardzo słuchał na polach....
Jest cudownym koniem :roll:
Magda Gulina Dzięki - akurat nieźle wyszedł
Mocno zaniepokojony, bo pojawił się kowal, którego nie znał.
ładne zdjęcie ładny kon
Magda Gulina Dzięki - akurat nieźle wyszedł
Mocno zaniepokojony, bo pojawił się kowal, którego nie znał.
Też bym się chciała przedstawić
Końską chorobą zaraził mnie świętej pamięci wujek. Przyjeżdżał do nas koniem (miał takiego "grubego" siwego) a mnie nie można wtedy było do szkoły zaciągnąć siłą :twisted:
z domu były wyniesione wszystkie marchewki i suchy chleb... Mama była niepocieszona ale to był mój świat.
Później zaczęły się obozy... i w końcu własny koń :!:
Kupiona za okazyjną cenę trafiła do mnie i tak już jesteśmy ze sobą 6 lat
Po drodze przybyły jeszcze dwa "małe" łotry i tak sobie żyjemy w trójkę 8) i myśle że dobrze nam razem. A to kilka fotek:
Cała 3 czyli Amera, Amor i Arkadia
Założycielka rodu 8) zwana "Kobył" nie wiem czemu - tak wyszło :wink:
Synek Amor Jestem z niego bardzo dumna bo ma wspaniały charakter (niedawno skończył 4 lata)
i najmłodsza podlizna Arkadia (w czerwcu będzie miała 2 latka)
przepraszam za to duże zdjęcie ale jeszcze nie mam takiej wprawy
(Zmieniłam na miniaturkę, po kliknięciu otworzy się duże zdjęcie. Teolinek)
Co powiecie na moje Szczęścia??
Dzięki
Staram się dbać o moje "perełki" ale z racji tego że studiuję mogę u nich bywać tylko w weekendy i na wakacje a na czas jak mnie nie ma zajmuje się nimi mama, która mocno je rozpieszcza :?
A z rozróżnianiem to faktycznie wiele osób sie dziwi jak sobie daję z tym radę, (nawet mama się myli 8) )
poznaję je po sylwetkach, znam każdy kawałek ich ciała i wiem jak się zachowują między sobą i jakie mają przyzwyczajenia - to naprawde może ciężko napisać ale poprostu się wie, tak jak dziecko po narodznach wie kto jest jego matką, nie wiem poprostu się wie...
Wiosenne porządki czas zacząć
Pracusie plewią - az dziw, że został kawałek rododendronu
sporo pracy mają
Na rododendron to bym uważał bo to jest dla koni trucizna ! podobnie jak akacja . Miałem kiedyś kłopot z koniem , który zatruł sie akacją. Ledwo sie udało go odratować.
Wiem, że rododendron jest trujący dla koni.
Mam kilka krzewów - konie ich nie tykają.
Dziwiłam się, że nie połamały do końca
Bo niestety depczą , choć niechcący.
Wawrzynek tez trujący i też go nie próbują.
Krzew, pod którym stoją , to złotokap- też w tej samej grupie.
Nie jedza tych roslin , może z tego powodu, że mają innych pod dostatkiem.
Teraz wyjadają mlecze, bo trochę urosły i oczywiście trawę.
Musze powiedzieć, że odkąd mam konie koło domu, nie plewię , bo one wszystko wygryzają- oprócz pokrzyw.
Oczywiście nie zostaje goła ziemia, raczej króciutka darń między roslinami , ale to i tak lepiej niz moja dotychczas bezskuteczna walka z chwastami.
Ozdobnych roslin nawet nie niszczą wiele- zjadają kwiaty róż- niestety
Ale nie każdego gatunku róży.
Niektórych nie tykaja, a mają dwa ulubione, których kwiaty nie mają szans rozwinąć się.
Każdy pąk jest zjadany, nawet kłócą się o nie :roll: