O nas czyli poznajmy się lepiej
O nas czyli poznajmy się lepiej
w piekle to ja się co jakiś czas podsmażam hihi...uodporniłam się!
Za to szkolenie męża może nie wyjść ...chyba, że zastosujesz parelliozę!
Cały dowcip życia z drugim człowiekiem polega na tym, ze dajesz mu bezgraniczną swobodę...żyjecie obok siebie co pewien czas uśmiechając się lub płacząc na wspólny temat. Troche jak z końmi...
witam śledzę was i wasze tematy czytam je jak dobrą książkę mało się oddzywam ale może już czas się przedstawić Marlena wiek dużo za duzo technik rolnik specjalizacja i zamiłowanie hodowla koni ale narazie udało mi się w hodowli 5 dzieci .Konie kocham jak pamiętam przez rok miałam swojego kopytnego ale zły człowiek czyli mój były sprzedał go pokryjomu nic nie mogłam na to poradzić żal żałość moja i dzieci graniczyły z obłędem bo był to członek naszej rodziny ale trudno stało się . Teraz mam przyjaciela który howa dwa koniki i tam też się wyżywam w kochaniu tych pięknych stworzeń z dziećmi. myślę o wybudowaniu przy swoim domu stajenki i kupieniu dwóch koników ale narazie jest to tylko moje marzenie chyba całego życia. Tak apropo mieszkam niedaleko SK SZARŻA P. REJA polecam odwiedzić piękne to i urokliwe miejsce pozdrawiam
marlpol narazie udało mi się w hodowli 5 dzieci .
marlpol narazie udało mi się w hodowli 5 dzieci .
Cześć Wam ponownie
Późno temat zauważyłam, ale też chciałabym się lepiej przedstawić
Nazywam się Ola, rocznik 1992. Kto chce, ten sobie policzy Aktualnie jestem w 3 Gimnazjum i mam testy w tym roku
Jeżdżę konno od 2000r. Zaczynałam na wspaniałym hucułku, który nazywa się Bajer - uwielbiam go i do tej pory jeżdżę w tej stajni, co prawda mogę tylko na obozy w wakacje ale zawsze coś
Teraz oprócz wyjazdów do stajni Płoskinia-Młyn (czyli do Bajerka, stajnię ogólnie polecam ) jeżdżę w prywatnej stajni blisko Morąga i bardzo mi sie tam podoba
Niestety nie mam własnego konia, ale jakieś 2 km od domu jest stajnia, w której mogę się opiekować końmi i robić coś w rodzaju trenowania.. Więc bawię się tam z jednym ogierkiem, a niedługo może zacznę i z klaczką
Przez jakis czas szłam programem PNH, ale od kilku miesięcy wciągnęło mnie AND i NHE.. (specjalne podziękowania dla Ailusi i Teolinka ) i narazie przy tym zostanę. Strasznie mi się to podoba
Może wstawię jeszcze jakieś fotki, jak się do nich dogrzebię
A więc pokolei.Mam na imie Edyta, jestem rocznik 1975. Pierwszy raz na końskim grzbiecie siedziałam gdy miałam 2latka. To był głupi pomysł mojego taty. Wsadził mnie na Śmigusa (zimnokrwistego konia wójka) i podróżowałam sobie po pastwisku na jego grzbiecie (oj dostało się tacie za to od mamy ). Tak mi się spodobało, że później, gdy tylko zobaczyłam gdzieś konia to żadna siła nie była w stanie mnie od nich odciągnąć(nawet cukierki nie skutkowały).
Z końmi pod wierzch miałam kontakt dopiero w szkole średniej. Gdy byłam w II klasie Technikum Hodowli, do szkoły sprowadzono konie i zaczęło się 8) . W kwietniu 1994 roku ukończyłam kurs instruktora jazdy konnej i bawie się z konciami już jakiś czas (co prawda z przerwami).
Mam dwa i pół konia 11letniego ogiera małopolskiego, 15letniego wałacha czystej krwi arabskiej i ta połówka to ogierek 29letni, kuc szetlandzki
Witam. Dołączyłam do Was niedawno i dopiero dzisiaj znalazłam ten temat, więc coś o sobie. Moje ciało jest już dosyc stare ale duszę szacuję na jakieś trzydziesci parę lat. Pierwszy koń w moim życiu, to Argun xx. Pojawił się w naszym domu kiedy miałam trzy latka i pamiętam,że panicznie się go bałam. Potem była dłuższa przerwa bez koni i kiedy miałam dziesięc lat mój Ojciec wydzierżawił ogiera i od tego czasu z końmi się nie rozstaję. Mam obecnie siedem koni i jedenaście psów.Moja "ludzka" rodzina to: syn zakochany w samochodach; córka, która ma ponad trzydzieści psów i Przyjaciel, który oprocz mnie kocha również zwierzęta. Jestem instruktorem jazdy konnej i sędzią w powożeniu i skokach. Nigdy nie jeżdziłam sportowo. Jazda konna sprawia mi wiele radości i staram się, żeby moje konie odczuwały to samo. Pozdrawiam wszystkich
Krystyna Kukawska
Z lekkim opóźnieniem, też coś napiszę
Mam 22 lata, z których ... niech policzę... niecałe osiem spędziłam już z moim ukochanym (koniem oczywiście). Bart jest wybuchową mieszanką hucuła z małopolakiem; najbardziej uparte, rozpieszczone i stanowczo zbyt mądre, najukochańsze konisko na świecie. Pech chyba sprawił, że od pięciu lat wojujemy z COPD. Były momenty kryzysowe, których nie zapomnę nigdy, gdy jechałam do stajni z duszą na ramieniu, a na dźwięk telefonu ze stajni dostawałam palpitacji. Szczęśliwie trafiliśmy na wspaniałych weterynarzy, którzy pomogli nam wyjść z opresji. Ale życie nie lubi próżni, więc gdy stan oddechowy się ustabilizował i w końcu pozwolił(by) na normalną jazdę, okazało się, że Bartuś ma szpat Skąd, dlaczego??? Nie wiem. Wiem natomiast, że będę z Bartusiem do końca i nigdy go nie sprzedam (jak radzą tzw. przyjaciele, zapewne mając dobre intencje...help). Tak więc spacerujemy sobie ostatnio po lasach
Hm, miałam o sobie. No więc, kontynuuję. Jestem na czwartym roku studiów pt hodowla koni. Taka zootechnika z rozszerzeniem Najlepszą rzeczą jaka mi się przytrafiła na owych studiach, to zajęcia z Trenerem W. Pruchniewiczem, które otworzyły mi oczy na jeździecki świat. Jestem fanką zasad jazdy konnej Uważam, że zajęcia z teorii jazdy konnej powinny być stałym elementem nauki jazdy! Dla każdego. No i jakoś tak mi się wyklarowało, że chciałabym zostać instruktorem jazdy konnej Rekreacji ruchowej już jestem, ale marzy mi się instruktor sportu. A ponieważ od jakiegoś czasu poznaję tajniki PNH, chciałabym połączyć te dwie 'sprawy' i samodzielnie (well, z okazjonalną pomocą instruktorów przygotować konia do egzaminu na kurs. Hm, najpierw muszę mieć drugiego konia. Ale nic to, jak rzekł Wołodyjowski, nastawiam się optymistycznie i wierzę, że (kiedyś) mi się uda
Aha, jeszcze dodam, że mam 3 psy: west highland white terier, suczkę odratowaną z ulicy rasy wielorasowej i od miesiąca jakieś wielkie 'coś', też uratowane; dwa koty (oczywiście także z odzysku) i do niedawna miałam dwa żółwie, które, dzięki Bogu, znalazły nowy, lepszy dom (bez bicia przyznaję, że owe żółwie, to najgłupsze stworzenia na świecie)
Pozdrawiam wszystkich serdecznie!
Zuzia
a to moja Łatka:
To i ja sie przywitam mam juz 20 lat hmm z jeździectwem mam do czynienia od prawie 2 lat ale jakoś niestety nie mam za bardzo czasu żeby jeździć regularnie ale chce to zmienić a o tym forum dowiedziałem sie z KiR i mam nadzieje ze nie będzie nic złego jeżeli zadam pytanie dość banalne jak dla niektórych
Witam. Moja kolej
Mam na imię Rafał, lat 39 ale z różnych przyczyn zostanę KresPasem .
Jestem na forum od początku jego istnienia.
A dla lepszego zrozumienia moich wypowiedzi i problemów opiszę swoją końską drogę
Do roku 2005 konie widywałem tylko na filmach...oraz w swoich snach ... nad moim łóżkiem od dziecka wisiał obraz namalowany przez mojego dziadka, przedstawiający konia w galopie...( do dzisiaj zresztą wisi )
We wrześniu 2005 roku kiedy nawiązywałem od nowa relacje ze swoimi synami z pierwszego małżeństwa chłopaki zabrali mnie do stajni Pana Piotra Szmytkowskiego aby zobaczyć jak jeżdżą... tam zobaczyłem Ducha.... był duży, czarny, złośliwy i po przejściach.... zupełnie jak ja ....pokochałem Go od razu....
Miał wtedy 5 lat, był przygotowywany do pracy ale stara kontuzja wyeliminowała go z intensywnego treningu....
Nic nikomu nie mówiąc po powrocie do domu zbiłem w garażu boks i zadzwoniłem do właściciela żeby przywiózł Duszynę ( w międzyczasie pochłaniałem książki ...oraz buszowałem w necie, poszukując wiedzy )
Duszyna trafił do mnie o 1 w nocy Piotr wprowadził go do boksu, trochę porozmawialiśmy o obsłudze, wypił kawę.... i zostałem z nim sam...
Tygodnie mijały a ja pomału zdobywałem jego zaufanie, nabierałem doświadczenia w obsłudze ale nie w jeździe.. nałożyło się na to parę czynników... nasłuchałem i naczytałem się o szarpaniu konia itp. A że nie potrafiłem jeździć, instruktora nie miałem, a nie chciałem psuć koniny więc zostało mi czyszczenie i spacerowanie...
Aby konik nie był sam kupiłem wkrótce drugiego konia...niestety moi chłopcy przeliczyli się z możliwościami i chęciami przyjazdów do mnie i praktycznie zostałem sam z dwoma pięknymi trakenami ...
Następnym etapem było poszukiwanie jeźdźców dla moich koni ale to też z różnych przyczyn na dłuższą metę nie zdało egzaminu więc, zrezygnowałem...minął rok, więź z Duchem nawiązałem taką że jak spadłem z niego w czasie galopady po lesie, zamiast polecieć za drugim koniem wrócił po mnie sic!!!...a ja w międzyczasie załapałem bakcyla NH...i postanowiłem odstawić wędzidło zupełnie nie rezygnując ze wsiadania...
w kwietniu 2007 pojechałem z Duszyną i Leonem na kurs PNH. to było to!!!
( tutaj ukłony dla sznurki która zajęła się Leonem pod nieoczekiwaną nieobecność syna).
A potem nawał pracy...konie wylądowały w pensjonacie w Wawie, ale dalej stały same... więc sprzedałem Leona, a po skończonym przetargu Duszyna w końcu jest ze mną na powrót...i zaczynamy bawić się od nowa
a w tym także to forum bardzo nam pomaga ... witam jeszcze raz i pozdrawiam
Jak to jest, że ja jeszcze nic tu nie napisałam? Uwaga będzie pewnie przydługo:
Mam na imię Ania, mieszkam we Wrocławiu, studiuje psychologię w Szkole Wyższej Psychologii Społecznej - jestem na pierwszym roku - i chcę wybrać specjalizację psychologa międzykulturowego
Poza końmi interesuje się sportem - szczególnie angielską piłka nożną - od wielu lat kibicuje Manchesterowi United(do tego stopnia, że jeździłam na ich mecze do Anglii i w przyszłości dalej zamierzam), a także biathlonem, snookerem, i wieloma innymi.
Lubię podróżować, jak na razie najbardziej pokochałam Włochy(Toskania) i Irlandię - a właściwie jedno miejsce - Achill Island - polecam ją tym, którzy chcieli by zobaczyć bardziej tę "pierwotną" Irlandię. Interesuje się też muzyką celtycką, szczególnie lubię Luka Kelly'ego i Ewana McColla(to nie jedyna muzyka, którą lubię, ale tę najbardziej).
Konno jeżdżę ok 9 lat - własną konię - Brankę, mam chyba 5(ona sama ma prawie 9 lat teraz).Ostatnio zmieniła się w grubą i naburmuszoną kobyłę, którą obchodzą tylko smakołyki i ganianie galopem w kółko po padoku. Zawsze się złości jak ją siodłam(ale już trochę mniej przy samym czyszczeiu, choć wciąż nienaiwdzi szczotki ryżowej - a szkoda bo ja ją najbardziej lubię używać - ale co zrobić...). Tak czy tak chyba mnie lubi, bo sie cieszy na mój widok a ja jej wtedy mówię, jest piękna i kochana i całuje ja w nos(ma wielką, cudowną, białą chrapkę na nosie - moim zdaniem jest tam tylko po to, aby ją całować). Oczywiście trochę żartuje z tym naburmuszeniem mojej koni - choć faktem jest, że dorosła ostatnio i się troszkę "ustatkowała" emocjonalnie - a ja w sumie lubiłam jak była taką psotnicą za młodu
Mam jeszcze 2 koty, psa, rybki i pomieszkującego u nas psa brata(bulteriera).
Jeżdżę głównie sama(poza wakacjami) więc moja konia jest strasznie biedna(jako, że ja ucze sie na błędach, które ona skrupulatnie pamięta.. no i zdarzają się nam małe róznice zdań i wiele różniastych problemów). Ale chyba znalazłam osobę z którą będę mogła jeździć od kwietnia w weekendy chociaż, więc życie Branki może się zmieni na lepsze
ja też jeżdżę głównie sama...wydawało mi się, że konik to lubi.
Teraz już nie, bo szkoda mi zawsze arabka, który jak sam zostaje to jest mu bardzo rozpaczliwie.
Psychologia to kiedyś było moje marzenie....też chciałam studiować, ale stało sie inaczej. Chciaż przez kilka lat chodziłam na psychologiczna podyplomówkę, której nie skończyłam ostatecznie.
No, i mamy jeszcze coś wspólnego. Całuję swoje konie w nos....mało tego, pozwalam kobyle, żeby ona mnie całowała w usta. Wiem, wiem....co w tym momencie pomyślą niektórzy inni! No, trudno. Nikogo nie namawiam do takich czułości z końmi....
Mi chodzi o to, że ja jeżdże sama, a próbuję się bawić w skoki i jakies tam podstawy ujeżdżenia - i jak zrobie cos źle to to się odbija mocno na mojej relacji z koniem na jakiś czas - dlatego jeśli do wakacji nie znajde naprawde kogoś z kim mogę jeździć, chcoiaż 2-3 razy w tygodniu to chyba przerzuce sie bardziej na jazdę po terenach, na kantarku albo co. Będe sobie ćwiczyć z ziemi różne rzeczy(ale bez wypięcia, bo tez można konia zepsuć). No ale może pojeżdżę z taką dziewczyną, mieszka jakieś 25km od mojej stajni, ma instruktora sportu i słyszałam o niej dobre opinie - ale musze się przekonac sama.
Nick zgodny z prawdą, więc nie będę się powtarzać
lat 23, jeszcze studentka (na szczęście bliżej niż dalej do końca) fil. pol. z komunikacją medialną czyt. dziennikarstwem- dziennie. W wolnym czasie pisuję tu i tam
oprócz koni kocham mojego szalonego psiaka- parsona Mrówkę
uwielbiam fotografować wszystko dookoła
końmi zajmuję się już na wpół zawodowo, po skończeniu studiów i wybudowaniu stajni (w toku) postaram się odciążyć ukochanych rodziców jeszcze bardziej
koni mam 21, w treningu 9. głownie nastawiam się na sport, hoduję, trenuje konie i jeźdźców.
po śmierci podstawowego i ukochanego konia Paryża któremu zawdzięczam więcej niż połowę moich dotychczasowych sukcesów nie mogę się zdecydować i oscyluję pomiędzy wkkw a skokami. życie pokaże co wybrać..
tyle