Mała rzecz, a cieszy :D
Mała rzecz, a cieszy :D
Ja dziś miałam dobry trening skokowy na Brance. Fajnie skakała, w rytmie i w ogóle, dobrze się prowadziła(tylko kilka razy chciała ze mną pójść ale nabierałam i było dobrze) i w ogóle jest kochanym kwiatuszkiem.
Za to spadłam z drugiego konia, ale mój błąd był, bo chciałam go na lot wysłać, a to mały koń i stanął. Ale miałam nauczkę i potem było fajnie. Zadowolona jestem dziś, poprawie sobie dosiad na tym małym koniku, on leci do przodu, i jetstaki że jak coś się tlyko gibnie to on od razu ma odjazd, więc trzeba być bardzo spokojnym i porządnie jechać
Szkoda, że już tylko kilka dni obozu zostało.
Dawno nikt nie cieszył się , więc ja to zrobię
Schudłam do wcześniejszego rozmiaru - jednak warto było nie jeść pieczywa i słodyczy
A najważniejszy powód do radości, to fakt, że Weksel zdrowy , rozrabiający , radosny
Tym razem udało się uchronić go przed rozwojem ochwatu .
A ja się cieszę, bo mam już wszystkie zaliczenia i już "tylko" sesja mi została
No i z koniem lepiej, choć jeszcze ze 2 tygodnie przerwy będzie mieć, potem prawdopodobnie stęp pod siodłem i akurat jak wyjade na wakcje to będzie zdrowa(co mnie cieszy, bo nie będę się musiała matwić że zostawiam komuś konia do leczenia).
ucieszę się do Was
wczoraj postanowiłam nie wsiadać na Czambuła tylko postraszyć go trochę naturalsowo w tym celu przygotowałam reklamówkę foliową pełną puszek po piwie gorliwie zbieranych przez mojego mężczyznę (jedyny sposób pomocy względem konia na jaki sie zdobył) oraz różowy opryskiwacz do kwiatów i okazała się że mój koń to najprawdopodobniej ma gen alkoholika bo puszki kopane, rzucane, kładzione na grzbiecie i spadające z niego nie robiły wrażenia, za to zapaszek puszek robił na koniu niesamowite wrażenie mimo iż były myte to trochę piwkiem czuć
ze spryskiwaczem tak łatwo już nie poszło, Czambuś był wielce obrażony że w taki podły sposób go krzywdzę, krążył wokół i krążył, aż w końcu zatrzymał się i oblizał, potem powtórzyłam jeszcze kilka razy aż do momentu gdy stał mimo psikania (oczywiście na obie strony) i poszliśmy do stajni sprawdzić czy nauka przyniosła pożądany efekt, w ruch poszły szczotki i odżywka do grzywy i ogona w sprayu oczywiście i konio stał grzecznie czym sprawił że jestem z niego bardzo dumna mimo iż mięśnie dłoni od psikania dzisiaj czuję
Ha, mam dwa egzaminy do przodu, z wstępu do psych. ogólnej i do społecznej. Biologie wprawdzie chyba zawaliłam, ale mam poprawke za 2 tyg. to się przyucze. A w środe...filozofia
I konia zdrowieje, już tylko lekko znaczy w szybszym kłusie, jak ma wysoko szkitki podnosić. Jeszcze jutro dostanie leki i wet mówi, że powinno być dobrze
To ja się pochwalę, że dostałam się na ASP i kolejne pięć lat studiowania przede mną, tym razem na kierunku sztuka mediów natomiast moja siostra, która zdawała na grafikę, nie tylko się dostała ale też zgarnęła maksymalną ilość punktów i jest na 1 miejscu na liście przyjętych ja u siebie na drugim w tak zwanym międzyczasie zajmowałam się rejestrowaniem mojej pracy magisterskiej której obronę mam w poniedziałek, i dlatego zupełnie nie miałam czasu dla mojej koni ale niedługo nadrobimy. Ona zresztą też ma swoje sukcesy bo w końcu nauczyłam ją porządnie dawać nogi do czyszczenia (zmotywowała mnie specyficzność naszego kowala 8) ) a ona nauczyła się galopować bardzo ładnie i to w dodatku prosto. Co przybliża mój kolejny cel, żeby ją nauczyć że galopuje koło mnie zebranym galopem kiedy ja idę, przy czym nie wpadamy na siebie i wystarcza jej tempo mojego chodzenia na szczęście dni są gorące i słoneczne co motywuje ją do tego rodzaju ćwiczeń. Poza tym wszystko u niej ok, grzywa znowu urosła i jest teraz niemożliwie długa znowu miałam myśl o nożyczkach ale szybko zdusiłam ją w zarodku 8)
Gratulacje. Mi została poprawka z biologii, poza tym wszystko zdałam, więc jestem studentką drugiego roku(jeden warunek mogę mieć w razie czego). Z konią zaczynamy spacerki, na razie wsiadłam raz na kantarku, grzeczna była niesamowicie, pomimo baardzo silnego wiatru i zbliżającej się burzy - magnez plus natural działają
Choć wciąż nie moge jej odczulić od bata całkiem - ale wezme się teraz do pracy, w te ostatnie 2 tygodnie przed wyjazdem. Bo jak była kulawa to nie miałam za bardzo jak ćwiczyć.
Byłam też wczoraj w Krakowie - pojechałam na jedną noc na imprezę, a właściwie pewien zlot. Fajnie było pozwiedzałam krakowski rynek przy wschodzącym słońcu
Ostatnio wszystko mnie cieszy, jakiś dobry okres nastał. To chyba ta pogoda
Ania Juchnowicz To ja się pochwalę, że dostałam się na ASP i kolejne pięć lat studiowania przede mną, tym razem na kierunku sztuka mediów natomiast moja siostra, która zdawała na grafikę, nie tylko się dostała ale też zgarnęła maksymalną ilość punktów i jest na 1 miejscu na liście przyjętych ja u siebie na drugim
Ania Guzowska Byłam też wczoraj w Krakowie - pojechałam na jedną noc na imprezę, a właściwie pewien zlot. Fajnie było pozwiedzałam krakowski rynek przy wschodzącym słońcubyłaś w Krakowie i się nie przyznałaś?
Ania Juchnowicz To ja się pochwalę, że dostałam się na ASP i kolejne pięć lat studiowania przede mną, tym razem na kierunku sztuka mediów natomiast moja siostra, która zdawała na grafikę, nie tylko się dostała ale też zgarnęła maksymalną ilość punktów i jest na 1 miejscu na liście przyjętych ja u siebie na drugim
Ania Guzowska Byłam też wczoraj w Krakowie - pojechałam na jedną noc na imprezę, a właściwie pewien zlot. Fajnie było pozwiedzałam krakowski rynek przy wschodzącym słońcubyłaś w Krakowie i się nie przyznałaś?
kurcze dziewczyny spóźnione ale wielkie gratulacje oby tak dalej zgarniajcie zawsze całą pule najlepiej bez wysiłku, no i żeby w trakcie tych studiów czasu zawsze czasu starczyło dla kopytnych
Dagmaro - byłam tylko na jedna noc, więc nie miałam co się przyznawać, bo by nie dało rady sie z nikim zobaczyć.
Heh a ja mam chyba biologie do tyłu - miałam dziś poprawkę i mi nie poszła, także...no ale reszta do przodu i dobre stopnie, na szczęście za powtarzanie egzaminu z biologi tylko 170zł jest, jakoś przeżyję.
Ja jestem od kilku dni wniebowzięta, bo koń mi ciągle daje prezenty.
1. poszliśmy sami nad jezioro (na lince). Nie dość, że Pan Koń nie panikował nie wył za swoimi końmi, to jeszcze cały czas grzecznie maszerował przy nodze i z wielką ciekawością (nie strachem) rozglądał się po okolicy. Nie spychał mnie ze ścieżki a w drodze powrotnej ciągnął mnie pod górkę (prosiłam o to).
2. w piatek i sobote jeździliśmy sobie po caaaalym pastwisku, które jest na górkach i koń ma przed sobą dalekie horyzonty, na które zwykle reagował hmm wypatrywaniem niebezpieczeństwa. Tym razem był zupełny luz, nawet przejeżdżający kład nie robił na nim wrażenia ani galopująca w oddali "kochanka" Pralinka. Przekonałam się tylko, że na kantarku lepiej bez karabińczyka. Wygodniej dla Pana Konia i dla mnie.
3. w sobote najpierw była zabawa z ziemi, koń był troche ospały ale jak otwierałam ramiona i podchodziłam do niego z energią to ruszał takim impulsywnym kłusem i w kazdej chwili mogłam go obniżyć do stój bez kłopotu. Lubię, gdy ta energia jest pod jakąś kontrolą. Potem wsiadłam sobie z jedną liną żeby pojeździć po ogrodzeniu i zupełnie się udawało choć moja "ujeżdżalnia" nie ma jednej ściany :-) pchający pasażer skoncentrował się na koziołkach, bo koń uwielbia chyba przez nie przechodzić. Zostawiłam mu je na pastwisko, po bodobno sam się nimi bawi.
Ja ciągle w swej szczęśliwości z powodu uspokojenia się Pana konia i do swojej powyższej wypowiedzi przytaczam ilustracje :-)
i jeszcze to :-)
pięknie
ja tez się cieszę bo jest chłodno i można jeździć nie tylko bladym świtem