Hipologia
Mała rzecz, a cieszy :D - Wersja do druku

+- Hipologia (https://forum.hipologia.pl)
+-- Dział: Kategoria (https://forum.hipologia.pl/forumdisplay.php?fid=3)
+--- Dział: Pleplanie, integrowanie się i inne pogwarki (https://forum.hipologia.pl/forumdisplay.php?fid=6)
+--- Wątek: Mała rzecz, a cieszy :D (/showthread.php?tid=66)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7


Mała rzecz, a cieszy :D - Guli - 11-28-2007

Jako remedium na smutki, ponure i szare dni

Pomyślałam sobie.. może tak jutro nie isc do pracy? 8)


- Cejloniara - 11-29-2007

Dam sobie ręke obciąć, że tu było więcej postów hmmm...


- Guli - 11-29-2007

Ano był.
Czemu zniknęły?


- Cejloniara - 11-29-2007

W innych wątkach tęż moje zniknęło.. w wątku książkowym Sad


- Guli - 02-02-2008

Postanowiłam pojechac na skiring w Bieszczady.
Tyle tam sniegu
Big Grin

Te ponure , deszczowe dni dobijają mnie.

Popatrzę sobie na zabawę innych , wezme aparat i porobię troche zdjęć , żeby innym pokazac takie klimaty Smile


- Ola Wewiórska - 02-02-2008

Dawaj, dawaj! Pozdrów całe stadko no i Tomka, Justynę, Jaśka.....i przywieź duuuuużo zdjęc!!!!!!! Smile


- branka - 02-03-2008

A może ja nie pójde na jutrzejszy egzamin?Big Grin cały dzień ryje i już nie wiem co czytam, dowiedziałam się za to masy śmiesznych rzeczy Big Grin Psychologia bywa zdumiewająca. Co nie sprawia, że egzamin chcę pisać...

Jutro zaliczam debiut skokowy bez ogłowia tak w ogóle(to tez mala rzecz ale cieszy mnie nie wiem czemu) - jak sie wieczorem pojawię na forum to będzie znaczyć, że przeżyłam i moja konia jeszcze nie pragnie się mnie całkiem pozbyć. Muszę się upewnić, że będzie ktoś w stajni "w razie czego" Big Grin

(a w ogóle to, po kilku dniach jazdy bez ogłowia stwierdzam dobitnie, ze: nie umiem skręcać na sznurku, mój koń robi 2 razy większe łuki i wcale się nie przjemuje tym, że powinny być mniejsze. I ma gdzieś to, że jak przechodzi się z galopu do stępa, to powinno się to robić na przestrzeni dużo mniejszej niż 20 metrów... :lol: . Za to ze stępa do galopu - proszę bardzo, ledwo o tym pomyślę, to ona już w pełnym galopie franca jedna, hihi)


- Wojciech Mickunas - 02-04-2008

Branka nie przejmuj się ! Na początku to normalne ! na ogłowiu też wyznawać trzeba zasadę ,że ważniejsza jest płynność od precyzji. Przejście płynne potrzebujące 20 m. jest lepsze od szarpanego na pięciu m. Właściwa droga to : od płynności do precyzji.
Duże łuki na początku też normalka . Z czasem będą coraz mniejsze.
Czekamy na relecję ze skoków bez ogłowia !


- Guli - 02-04-2008

branka .

ogóle to, po kilku dniach jazdy bez ogłowia stwierdzam dobitnie, ze: nie umiem skręcać na sznurku, mój koń robi 2 razy większe łuki i wcale się nie przjemuje tym, że powinny być mniejsze. I ma gdzieś to, że jak przechodzi się z galopu do stępa, to powinno się to robić na przestrzeni dużo mniejszej niż 20 metrów...

Taka jazda dobitnie pokazuje jak jeździmy Smile

Niestety głównie rękami , nie ciałem .


To naprawde znakomite ćwiczenie uświadamiające nam nasze braki.

Kuba tak wczoraj sprowadził chłopaka jeżdżącego już wiele lat, na ziemię.

Człowiek ten nie umiał zakłusowac , utrzymac tempa , ani skręcic bez używania wodzy

No ale jak w tym celu używa się pięt, to nic dziwnego, że Kuba przestał chodzic, bo dostawał za to karę , czyli kopniaki.

Choć nie jest to rzecz, która cieszy :?

Przynajmniej jeśli chodzi o konia, bo jeźdźcowi naprawdę dało duzo do myślenia , co jest rzeczą cenną Smile


- Ola Wewiórska - 02-04-2008

Nie przejmuj sie Branka,że na pierwszych jzadach bez "żelastwa" w pysku i mnóstwa innych pasków na głowie, nie wszystko wychodzi ci tak jakbyś to sobie wymarzyła- norma! I na tym polega cała zabawa- powolutku uczymy się "od początku" jak sie dogadać z koniem i przekazać mu nasze zamiary Smile Bardzo lubie od czasu do czasu pobawic się w jazde na kantarku - choć wiekszośc osób ze stajni patrzy na mnie jak na debilke :p Czasem w ogóle rezygnuje z takiej pomocy jak uwiąz przypiety do kantara- ot wisi sobie na końskiej szyi- i staram sie zapomnieć o tym,że ręce są "niezbędne" do powodowania koniem. Nieczesto mam okazję "poeksperymentować" o tej porze roku - kilka koni na hali, skoki itp to niesprzyjające warunki- ale staram się nie zapominac o nich. Zarówno mnie jak i koninie dobrze robi gdy nie możemy wpaśc w rutyne - inna jest jazda na zwykłym wędzidle, inna na haku, inna na kantarku. W sobote miałam przykład tego jak potrzebne jest takie zróżnicowanie w"paskach" na końskiej głowie. Jak pisałam w któryms wątku - na 2 fulki przed przeszkodą, gdy chciałam troszke przytrzymać konia, pekł pasek z nachrapnika przy "haku".Skoczyłysmy, przegalopowałyśmy kawalek po skoku, skręciłysmy w prawo i jakby nigdy nic po przejechaniu parkuru przeszłyśmy spokojnie do stepa. Wtedy miałam okazje sprawdzić co się własciwie stało i zdjąć koninie z głowy dyndające z boku resztki "haka". Sądzę,ze gdyby nie nasze wczesniejsze doświadczenia w jeździe i skokach z uzyciem tylko nachrapnika lub kantarka, czy z wodzą "zwisającą" na końskiej szyi, nie skończyłoby się tylko na ogromnym zdziwieniu. Smile
Nie dałabym na pewno rady przejechac całego parkuru w taki sposób ale ta jedna, ostatnia przeszkoda bez "trzymania za dziub" i bez czegokolwiek na końskim nosie, tak z zaskoczenia, wywołała u mnie jeszcze większą chęc do pracy właśnie w tym kierunku. Coś juz z kobyłka "opanowałyśmy" ale teraz znowu podniosła sie poprzeczka Smile


- branka - 02-04-2008

OOO MAMOOOO!
Przeżyłam!Ale ledwo żyje...
Mój wielce szanowny, mający w mózgu tonę owsa wierzchowiec, postanowił się dziś dobrze bawić. Jako że dostarczyłam jej wspaniałej rozrywki w postaci jazdy bez niczego na łbie i z jakim sznurem wkoło szyji, miała okazje by wreszcie móc pobiegać sobie swoim tempem...
I poskakać po swojemu...

Tak naprawdę nie było tragicznie. Stęp, kłus i galop były ok, łuki lepsze, przejścia też już(przynajmniej częściowo). Po drągach było ok, choć miałam przez pierwsze 5 min problem z jazdą na środek, ale koń potem sam to korygował i fajnie pracowała grzbietem - w ogóle chodziła luźna, poza pierwszymi 10 minutami kiedy sprawdzała o co chodzi...
No i postanowiłam, że coś skoczymy - pierwszy najazd był dość beznadziejny, ale potem koń już sam szedł prosto do przeszkody, jak jej pokazywałam z jakiego najazdu będziemy skakać - ale tak różowo było na samym początku. Po trzech czy czterech skokach koń sie strasznie nakręcił - kita na grzbiet, zganaszowana jak na ogłowiu, przednie nogi tak wysoko, że aż je widziałam i to był jej galop...galopowała wolno i krótko, bo sznurek jednak zamyka energię, ale miała takiego powera(to chyba było czymś na kształt zebrania)! I nad każda przeszkodą z zadu.. i potem zaczęła coraz szybciej i nie mogłam przejśc do kłusa, w końcu udało mi się ją na chwilę zatrzymać i postępować, ale ona już była nakręcona jak nienormalna, chciała tylko do galopu i ta szyja taka wysoka(tzn taka wiecie, jak u jakiegoś arabaBig Grin) - musiała ładnie wyglądać z boku, ale ja byłam dośc przerażona, bo czułam że ona w każdej chwili może pójść w długą ze mną...już miałam taką wizję...
Potem co zagalopowałam i skoczyłam, to po przeszkodzie było heja do przodu, a przed przeszkodą taki meeega krótki galop z nogami w kosmosie...Dzwine to było, aczkolwiek na ogłowiu nigdy nie jestem w stajnie jej tak kontrolować przed przeszkodą! Tylko przerazal mnie brak kontroli po przeszkodzie, ona szła swoim tempem i zabierało mi sporo czasu opanowanie tego - a ona tylko patrzyła co skakać teraz...zamiast się skupic na mnie.
Potem jak się rozchulała właśnie w ten sposób, a ja zaczęłam się bać trochę, to założyłam ogłowie na chwilę - aż byłam zdziwiona jak mało działałam rękami - koń od razu przyjął wędzidło, dobrze się prowadził - skoczyłam kilka razy stacjonatke, taką metrową(na sznurku skakałam tylko po krzyżakach), troche ze mną szła, ale po przeszkodzie miałam jednak lepszą kontrolę - co ciekawe do przeszkody nie szła tak krótko, jak bez ogłowia( w ogóle nigdy w życiu mi sie tak krótko ale precyzyjnie nie najeżżdżało jak bez ogłowia! - co jest zupełnie wbrew logice!) - to chyba kwestia tego, że nie chciałam działać na wędzidło jak juz miałam wodze, bo czułam że to by była jakaś zdrada - no bo całą jazdę było bez i nagle tak ciągnać biedną konię? A jednak sznurkiem można przytrzymać ze swiadomością, że koni nic się nie dzieje.

Wniosek z dzisiejszej jazdy:potrzebuje więcej jazd bez ogłowia, ale po płaskim, bez skoków - poćwiczyć drągi, dużo zagalopowań, przejśc itp. Za wcześnie na skoki, bo jeszcze nie mam pełnego zaufania do konia. Ale nie będe się spieszyć, to samo przyjdzie cos czuję.

Jedno czego teraz żałuję - jadę w niedzielę do pana Lipczyńskiego, a tam będę musiała jeździć na ogłowiu, bo będa grupy po kilka koni na hali i nie chcę przeszkadzać ludziom za dużymi zakrętami i w ogóle...parkuru też na sznurku nie przejade, nie ma szans. A na kantarze nie wiem czy on się zgodzi...myślicie, żeby go prosić, bym mogła jeździć na kantarze czy jeździć na wędzidle, bo on bedzie mi ręki pilnował i powinnam raczej to wykorzystać? Ale Branka bez ogłowia jest tyle luźniejsza...Nie wiem co robić :?


- Ailusia - 02-04-2008

branka ( w ogóle nigdy w życiu mi sie tak krótko ale precyzyjnie nie najeżżdżało jak bez ogłowia! - co jest zupełnie wbrew logice!)

Dziwna sprawa z tym zebraniem, prawda? Całkowicie wbrew logice 8)
Powiem ci, że moja konia jest od początku bez ogłowia (czasem tylko kantar + coś długiego jako management, ale nie w celach szkoleniowych) i zebranie jest jej ulubionym ćwiczeniem. A raczej wszystko, co się z zebraniem wiąże.
Twoja natomiast konia - to raczej taki crossover Big Grin tak się mówi o psach co przejdą z jednego "paradygmatu" w drugi (na przykład z kolczatki na kliker). Zawsze wiążą się z tym ciekawe obserwacje, chociaż jest też czasami trudniej, niż gdyby zwierzak miał tylko jedną historię.


- branka - 02-04-2008

No fakt ona ma cięzkie życie ze mną :lol: Ciągle jakieś dziwne, nowe rzeczy robimy. Ale bez ogłowia sie jej najbardziej podobało, mogłam wyczuć u niej taka wewnętrzną motywację, choćby w tym jak podnosiła nogi, jak się wdzięczyła w galopach - tylko jak całe życie człowiek jeździ na ogłowiu, to jak go nagle brakuje, to pojawia się lęk. Muszę sie tego nauczyć i przyzwyczaić. I jak czuję, że koń się nakręca za mocno, to przechodzić do niższych chodów. Dzić chciałam zobaczyć, jak się skacze - ale teraz wiem, że lepiej się nie spieszyć.
Muszę poćwiczyć w kłusach szczególnie, bo była w nich najsztywniejsza i raczej nie odpuszczała tak za bardzo - w stępie szła albo z nosem w dole(ale takim też do przodu, więc chyba prawidłowo jak patrzeć na teorię, szczególnie że stępowala sobie energicznie), mogłam ją też trochę wyżej mieć, działając mocniej łydkami i siadając mocniej w siodle(aha właśnie - akceptowała nawet mocne sygnały łydek i w ogóle nie caplowała ani nic - czyli coś jest nie tak z ręką w stępie na ogłowiu, a nie moim działaniem nogami!!) i najfajniej było w galopie, była okrągła, szła od zadu i łatwo mi się skręcało ciężarem ciała. Ale to dopóki nie zaczęlam skakać. A w kłusie było sztywno większą częśc czasu i nie umiełam jej skrócić - choć bywały lepsze momenty, ale tylko chwilami(np schodziła w dół na jedną czwartą koła i znów do góry sztywno)
Tak czy tak jestem z niej dumna, tak ładnie chodziła bez żelastwa! Jutro poproszę kogoś o zrobienie zdjęć, bo będe jeździć z rekreacją, a ich rodziny zawsze mają aparaty(hihi na łące pod lasem - nie wiem czy nie ubrać jednak kantara, bo na polu będzie ze mną szła do przodu mocno...)


- Guli - 02-13-2008

Branka- i gdzie te obiecane zdjęcia? Smile

Mnie udało się trochę odchudzić konie , ale jeszcze żyją :wink:

Choć kuc bardzo zeźlony chodzi Big Grin

A mnie tez trochę nijako , że obcięłam im siano o 30 % :?


- Dagmara Matuszak - 02-19-2008

http://www.youtube.com/watch?v=sknEaZHHbhc

mnie ucieszyło Big Grin