O nas czyli poznajmy się lepiej
O nas czyli poznajmy się lepiej
To może ja też krótko o sobie - kolejna przedstawicielka wyżu demograficznego, rocznik '79. Od '92 dekada "normalnego" koniarstwa. Wtedy jeszcze nie rozumiałam pytania, które mi jakiś obcokrajowiec zadał... "Konno jeździsz? O, a w jakim stylu?". Dyscypliny sportu (stylu angielskiego) odróżniałam, ale nawet nie przypuszczałam, jakie jest jeszcze poza tym bogactwo możliwości! W pewnym momencie, szukając stajni na wakacje, trafiłam do Anka Rancho - tam złapałam bakcyla parelliozy. W 2004 pojawił się Teo. I tak sobie własnej drogi szukamy. Badamy pogranicza (ale nie geograficznie). Wierzę w komunikację. I otwartość. Z wykształcenia jestem filolog polski. A męża brak, jeśli już ten temat poruszamy ;-)
Pęczek zdjęć jeszcze wrzucę.
"Początki": http://farm1.static.flickr.com/116/29525...fdc58c.jpg
Któreś wakacje... Zbrosławice.
Czasy Zaborowa:
Pierwszy Hubertus (i pierwszy ukochany koń - Kora):
I pomaganie w stajni w zamian za jazdy...
A tu już ja z Teo jako PNH team:
Fiku miku:
Pa ta taj:
I różne doszkalanki...
PNH
RWYM
kliker ;-)
Tai Chi (też na temat!)
Lubię się uczyć. Dobrze, że tyle przede mną :-)
Klara
A, bo to Francesca, dla znajomych Frania ;-)
Fajna kurka. Tylko skupiała się na dość krótko.
Ale dobra nauczycielka z niej była!
Reszta uczestników zeszłorocznego kursu - z podopiecznymi:
Co prawda w lecie miałam taką parkę pod opieką*:
Ale szczerze mówiąc, nie próbowałam klikania z nimi.
Najpierw by trzeba je ze sobą oswoić, "uruchomić" kliker, i...
Podobno to mądre ptaszyska, więc kto wie! Może byłoby z nimi dużo zabawy?
W Stokrotce kury mieszkają w wolierze, więc ani kot, ani pies nie mają do nich dostępu. A gęsi, u Elaine, chodziły po podwórku swobodnie (tylko na noc były zamykane do budki), razem z dwoma dużymi psami. Psy miały najwyraźniej upodobanie do rosołu z królika, bo gęśmi się nie przejmowały - tylko na króliki polowały :-(
* Fajne są gęgawy, tylko czemu tak paskudzą?
(Same pozostając przy tym śnieżnobiałe.)
Te dwie miały tylko plastikowy basenik, w którym mogły się taplać. No i wiaderko z wodą pitną (a właściwie to koniom wodę podpijały z ich wiaderek ;-))
U nas też są kury przystajenne, mają nawet swój wybieg, chociaż stadko koni po nim przebiega dwa razy dziennie kury i chyba kaczki, na ile ja się znam albo gęsi? Za to nasz sąsiad ma takiego pięknego koguta... koloru budyniowego... nie mogę się na niego napatrzyć, taki jest fantastyczny! I ogromny! Nawet nie wiedziałam że koguty bywają takie duże. Chyba że to nie kogut
No dobrze, to teraz ja zdjęć zbyt wielu nie wkleję, bo skaner dopiero co został pogrzebany... a więc tylko najdawniejsze, pierwsze oficjalne zdjęcie na koniu:
zrobione jakieś 17 lat temu, w Zakopanem mniej więcej. Potem działy się różne rzeczy... najkonkretniejszy epizod to z grubsza 10 lat w stajni "Wysoka 2" u trenera Andrzeja Szmyrki... pewnie gdyby klub nadal istniał to ja nadal jeździłabym w miarę normalnie, czyli mniej więcej tak jak na załączonym obrazku ale od kiedy przestał istnieć nie znalazłam nic fajniejszego i w końcu stwierdziłam że albo własny koń, albo rzucam to wszystko! Tak pojawiła się Avra :lol: kiedy się pojawiła, miała równo dwa lata, minęło od tamtej pory jakieś półtora roku chyba. W tym czasie nauczyła się wielu różnych sztuczek, których nie sposób dziś zliczyć i w zasadzie niczego pożytecznego 8) ale dobrze nam z tym. Jest moim alter ego
Z wykształcenia za momencik będę etnolożko-antropolożką kulturową, cokolwiek to znaczy. Ale na różne inne kształcenia mam ochotę. Aktualnie staram się wykroić własne koniarskie "ja" z mieszaniny różnych wpływów. No i trwa moja najdłuższa przerwa od jazdy konnej, którą zakończę dopiero jak znajdę dobry powód. Męża również brak, tych z odzysku przyjmę o ile zamieszkam w Tybecie, tam podobno poliandria
Teolinek: Z kurą też bawisz się w
7 games????
Whisperer, obawiam się że wręcz przeciwnie
A ja znalazłam jeszcze jedną fotę - trzy lata temu. To pierwsza jazda na sznurku, który okazał się zdecydowanie za krótki, co mi się wcale nie spodobało bo misterne rękodzieło wykonałam... ale potem go przedłużyłam i służył za cordeo aż do zupełnego zeszmacenia
No to teraz ja ( pozno ten wątek zauważyłam)
Marta, rocznik 1979
Wykształcenie wyższe -politolog, studia licencjackie o specjalności integracja europejska
zawód wyuczony: brak
zawód wykonywany: chwilami "papierowy" instruktor jezdziectwa, ale głównie zawód "rencista"
psy: 2 szt Yorkshirre terriera
inne zwierzęta: królica Fufka i rybki sztuk dwie
konie: niestety brak
mąż: na razie kandydat, sztuk 1 póki co
dzieci: dziekuję, nie jadam
zainteresowania: sporty konne, archeologia, wedkarstwo, rpg, historia ( ta najbardziej zamierzchła)
A to ja:
ze żrebakiem
na wałachu o imieniu Bonevill
na wałachu o imieniu Pionek
I moje psioły, Loki i Goofie
Jak wszyscy to wszyscy :!: Więc teraz krótko o mnie
Mam naimię Marta, rocznik 1994. Aktualnie jestem w pierwszej gimnazjum (Gimnzajum nr.13 im. Unii Europejskiej we Wrocku). Jeżdżę konno prawie 3 lata, ale własnego konika jeszcze nie mam Najbardziej interesuje mnie ujeżdżenie, ale we Wrocku bez własnego konia nie ma praktycznie szans. Obecnie jeżdżę w Stajni Krzyżanowice i moje ukochane koniki to Napar i Idasek A jeśli chcecie zobaczyć kilka moich fotek to zapraszam na http://www.siwka.fbl.pl :!: