Wiek a jazda konna
Wiek a jazda konna
DuchowaPrzygoda jak sądzicie czy to prawda, że ktoś kto uczy sie jazdy konnej np. po 40-stce nie może już nauczyć się dobrze jeździć?
DuchowaPrzygoda I czy istnieje granica wieku dla osób uprawiających wyczynowo jeździectwo.?
DuchowaPrzygoda jak sądzicie czy to prawda, że ktoś kto uczy sie jazdy konnej np. po 40-stce nie może już nauczyć się dobrze jeździć?
DuchowaPrzygoda I czy istnieje granica wieku dla osób uprawiających wyczynowo jeździectwo.?
Nie ma górnej granicy wieku osób startujących, ale są wymagane badania sportowe ważne pół roku... jak człwoei sprawny w miarę (czyli potrafi ustać o własnych siłach) to może startować do woli ;-)
Dla uprawiających jeździectwo granicy nie ma.No prawie.
Mogę to po wakacyjnych spotkaniach z Panią Wandą Wąsowską z czystym sumieniem napisać.Jej przykład pokazał mi,że można i trzeba.
Ale na zaczynanie nauki... oj byłabym ostrożna.Na takie spokojne wożenie się można sobie pozwolić jeśli jest się sprawnym fizycznie chociaż w miarę.Panom też chyba łatwiej.Ale Panie w wieku średnim powinny na przykład sprawdzić jak to u nich z osteoporozą jest,żeby sobie krzywdy nie zrobić.
West uczy się wiele osób po 40 i 50 i sobie dobrze radzi .I w ośrodkach west w ogóle siwe głowy nie dziwią i są często spotykane,co też ma znaczenie bo uczący nie czuje się dziwolągiem.
DuchowaPrzygoda jak sądzicie czy to prawda, że ktoś kto uczy sie jazdy konnej np. po 40-stce nie może już nauczyć się dobrze jeździć?
DuchowaPrzygoda jak sądzicie czy to prawda, że ktoś kto uczy sie jazdy konnej np. po 40-stce nie może już nauczyć się dobrze jeździć?
Guli no cóż Ciebie nie brałam pod uwagę...Ty jesteś po prostu zdolna!
Hadriana chylę czoła przed tym olimpijczykiem....bardzo mi imponują ludzie, którzy mimo pewnych ograniczeń /wiek do takich należy/ potrafią nie poddawać się. I realizują swoje pasje.
DuchowaPrzygoda Hadriana chylę czoła przed tym olimpijczykiem....bardzo mi imponują ludzie, którzy mimo pewnych ograniczeń /wiek do takich należy/ potrafią nie poddawać się. I realizują swoje pasje.
DuchowaPrzygoda Hadriana chylę czoła przed tym olimpijczykiem....bardzo mi imponują ludzie, którzy mimo pewnych ograniczeń /wiek do takich należy/ potrafią nie poddawać się. I realizują swoje pasje.
Ten Pan to chyba po 40 nie zaczynał?
Człowiek w "pewnym" wieku już nie jest elastyczny i sprawny jak w młodości.Więcej myśli i ma ograniczenia mentalne-no chyba,że jest nierozsądny albo bezkrytyczny.
Na pewno jeśli się pragnie spełnić marzenia a wcześniej się uprawiało jakis sport choćby rekreacyjnie-można się w miarę prawidłowo wozić.
Ale o zaczynaniu jeździectwa z myślą o karierze sportowej-nie wzbudzającej westchnienia politowania na zawodach -to ja bym nie myślała.Na pewno są wyjątki -jak wszędzie.
Jednak umieć w miarę porządnie i jeszcze konia czegoś nauczyć to raczej... :oops:
Tania Na pewno są wyjątki -jak wszędzie.
Tania Na pewno są wyjątki -jak wszędzie.
Jakbym chciała mieć dosiad jak "ten pan"!
I taką sprawność i rześkość po osiemdziesiątce też, swoją drogą...
To prawda, że przykład szalenie budujący
Jestem jednak sporo młodsza od tego pana, może i ja w końcu nauczę sie jeździc konno, nie tylko podrózować .
Choc nie przypuszczam :wink:
Teolinku warto dbać o taka sprawność...bo ciężko by było się starzeć poza końskim grzbietem..chlip.
Guli Ciebie też podziwiam...bo można po 40stce już tylko narzekać i żyć plotami. A można tak jak Ty pokochać konie, jeździć i uczyć się. Można sobie z życia fajna przygodę stworzyć. I cofnąć wiek biologiczny o np. 20 lat..
Sądzę, ze nawiedzeni koniarze są jak artyści ...nigdy sie nie starzeją!!
Czołem,
ja myślę że "mantalne" ograniczenia są dużo bardziej znaczące niż fizyczne, jak ktoś chce to na pewno da radę, pewnie że "zapuszczonego 40 l" czeka dużo większa praca niż 20 latka ale jest to na pewno wykonalne.
Kiedyś jak miałem 20 to myślałem że 30 to straszna katastrofa, dziś już tak nie myślę hi hi hi i wiem że "wiek" zależy od na samych.
Oczywiście podatność na urazy z wiekiem wzrasta ale jak ktoś cale życie jeździł to ma takie doświadczenie że wie czego i jakich koni unikać, przynajmniej tak myślę
Duchowa, co do artystów = koniaże, to zgadzam się w całej rozciągłości hi hi hi.
To chyba jest dość indywidualne. Ludzie którzy stale jeżdżą są bardziej sprawni niż ci, którzy widzą konia "od niedzieli". Ale generalnie po sześćdzisiątce u wszystkich zaczyna się osteoporoza (osłabienie kości), i tracą siłę więzadła trzymające nas w jednym kawałku. Po prostu trzeba co roku odwiedzać lekarza i sprawdzać - dopóki siedzi się na koniu wszystko jest OK, ale jak się spadnie to może być kłopot. Na szczęście są jeszcze wózki i sanie, miękko wyścielone sianem:-)
Jak dla mnie tak późny wiek rozpoczynania przygody z końmi ma sporo zalet
Oczywiście jak się jest w miarę sprawnym fizycznie
Więcej cierpliwości , często więcej empatii ,mniej niezdrowych ambicji.
W późniejszym wieku mniej chęci rywalizacji , więcej rozwagi, choc nie u wszystkich :wink:
Oczywiście mniej urazów fizycznych , natomiast trzeba przełamać wstyd przed dziećmi, czy młodzieżą.
Ja miałam szczęście, że córcia wciągnęła mnie , a teraz mam z kim jeździć i ona zreszta też .
Wspólne z dziećmi zainteresowania , to cenna rzecz.
No i człowiek nie gnuśnieje , rodzina musi przyzwyczaic się , że mamę może interesowac coś więcej niz praca, gotowanie, pranie i sprzątanie
Oczywiście jest to kosztem zadbania domu, ogrodu, ale nadchodzi moment , kiedy człowiek musi przeciąć pępowinę i zacząć myśleć o własnych przyjemnościach, dopóki jest sprawny