Końskie pomysły bywają oryginalne i zabawne ;-)
Końskie pomysły bywają oryginalne i zabawne ;-)
Nie za bardzo wiedziałam, gdzie to doczepić, zatem stworzę nowy temat... Końskie, oryginalne i śmieszne "pomysły na człowieka" czyli Darkelli Natural Menhorseship ;-)
U mnie w pomysłowości przoduje Darco... potrafi zaskoczyć. Na codzień jego ulubioną zabawą jest kopidołstwo i to wcale nie w celach żywieniowych - kopie doły na ujeżdżalni, a tam od lat nie ma trawy Lubi też rozbierać różne rzeczy - ostatnio próbuje wyrwać wąż z okolic pastwiskowego poidła
Kilka miesiecy temu odkrył, że jak uda mu się ukraść wiszący przy wejściu do stajni kantar i ucieka , to go gonię - fajna zabawa... Przestał kraść, jak przestałam gonić a rozczarowany był okrutnie ;-)
Jednak wczoraj przeszedł sam siebie w pomysłach na chwilowe uniknięcie pracy ;-) Lonża, standard, długa rozgrzewka na dłuugiej lonży i - jak to zwykle z nim bywa - kilka radosnych skoków - podskoków. W jednym zaplątał tylną nogę w lonżę - nie wiem wymyk zrobił jakiś, czy co... :? Oczywiście szepczę "stój!" i lecę go odplątać. Konio w pracy posłuszny, zatem stoi spętany i cierpliwie czeka na "rozpętanie"... Lonża dalej a konio kombinuje nad następnym wymykiem i - mimo, ze jestem na prawdę czujna - znów mu się udaje i sam staje zadowolony z siebie... Udało mu się 3 razy, później trzymałam lonżę prawie nad głową - nie dał rady tylnej nogi przełożyć. Ale ewidentnie znalazł sobie sposób na przerwę w pracy - zaplącze się to stoi - ot nagroda za pomysłowość. Nie wierzę, aby stało sięto 3 razy zupełnie przypadkiem - szczególnie, że czując lonżę w okolicy tylnej pęciny momentalnie zastygał w bezruchu z zadowolonym wyrazem pyska...
Wasze konie też bywają pomysłowe??
Ja znałam takiego konia,który okropnie rozsypywał owies przy jedzeniu.
No to spytałam na forum i dostałam radę ,żeby kamień włożyć do żłobu.
Włożyłam nasypałam owsa odeszłam a za plecami ŁUP! Kamień leży na korytarzu.Poleciałam po inny model kamienia.ŁUP! Inny...ŁUP!
Jaki by nie był -był zaraz usunięty a owies rozsypany malowniczo.
A z innej beczki-dawno dawno temu jako dziecko brałam udział w dożynkach na koniu.Koń spokojny nie był i się okropnie nudził.Nie bał się ani orkiestr ludowych,ani oklasków ani niczego tylko się nudził śmiertelnie.
I nagle przeszeregowanie i weszła przed nas grupa gospodyń wiejskich w wieku post Balzakowskim. I koń się od razu ożywił bo panie były ubrane w długie zielone spódnice z wielkimi naszytymi marchewkami.No od razu mu się parada spodobała! Szliśmy sobie środkiem miasta a przed nami co chwilę jakaś starsza pani z krzykiem wyskakiwała w górę ugryziona za przeproszeniem w tyłek.
Hihihi chciałabym zobaczyć te dożynki ;-)
właśnie nuda - jak jej zapobiegać? Młody ma na pastwisku - poza końmi - piłkę... czasami się bawi, ale woli zabawy w demolkę - koń-demolka taki ;-) oczywiście sprzątnie pastwisk przy jego współudziale - no cóż, trzeba pilnować, aby nie naruszył "prywatnej strefy" - inaczej ukrednie grabie i ucieknie ;-) albo taczkę zaciągnie na drugi koniec pastwiska...
Jak go raz w życiu jako źrebaka zostawiłam w kantarze na pastwisku - bez nadzoru, to zaplątał się kantarem za klamkę od bramy stajni i... zdjął bramę przecięgając ją ładne kilkanaście metrów - kantar mocny, nie puścił :-( ale skończyło się szczęśliwie (uff)
No to się naprawdę pośmiałam z Waszych opowieści )))
Konie mają niesamowite poczucie humoru!
Wisełka w zabawny sposób komunikuje fakt by się nią zająć... Raz dościelałam jej słomy i akurat ktoś mnie zagadał więc stałam z taczką pełną słomy u wejścia do boksu. Wisełkowa cierpliwość była na wyczerpaniu... Zanurkowała głową w słomie i jednym zamaszystym ruchem spowodowała, że cała zawartość taczki znalazła się na mnie i mojej głowie... Innym razem też się z kimś zagadałam kobyłka zaczeła mnie tarmosić za kołnierz Obecnie jak z kimś gadam to się obraża - odwraca zadem i ukradkiem na mnie zerka potrząsajać z niecierpliwością głową Raz było też tak, że wprowadzałam ja na wolności do stajni. No niby to nic nadzwyczajnego, poza tym, że do swojego boksu wchodziła tyłem
Jeszcze kiedyś podglądałam źrebaczki koników polskich -oczywiście znudzone na śmierć.Wynalazły sobie kran do węża z wodą.I odkręcały co powodowało zalanie połowy ośrodka.Zabawa przednia.
O! Przypomniało mi się-wrzucanie siana na karmienie.Jak nie przypilnuję i nie powiem E! to każdy koń w momencie wrzucania wpycha mi paszczą pół kostki na głowę.Mam alergię na siano Zaraz lecę się kąpać po takim numerze.
Na odkręcanie wody znalazłam sposób. Mam na pastwisku kran z zaworem kulowym. Rączka od zaworu jest zdejmowana i przywiązana sznurkiem... też mi kiedyś konie urządziły powódź nie pytajcie o rachunek za wodę ;-)
Kran w stajni ma dwa zawory - jeden schowany, ciężko człowiekowi odkręcić, na szczęście konie nie znalazły nań sposobu... jeszcze ;-)
a siano z ludzkiej głowy smakuje najlepej ;-) no prawie najlepiej - bo dobre jest też to, które człowiek niesie do sąsiedniego boksu ;-)
za dobrą zabawę moje konie uważają również wylanie wody z pastwiskowego poidła i przeniesienie poidła gdziekolwiek dalej ;-)
a wogóle, to do poidła (wanna palstikowa) jak jest ciepło można wejść i pochlapać trochę... a potem wytarzać się jeszcze w mokrym piasku i znów wejść do poidła...
Stajenna brama odgrodzona jest pastuchem od pastwiska, bo otwarcie klamki nie jest żadnym problemem...
bo koniki sa kochane i zdolne. ale Panie z marchewkami na tylku sa najlepsze
u mnie ze smiesznych historii jest slizg pod pastuchami elektrycznymi i przechodzenie do kolegi badz kolezanki i przemieszczanie sie po wszystkich pastwiskach. czyli tam gdzie zostawisz konia to nie znaczy ze tam go zastaniesz spowrotem
inna zabawa, to wysypywanie wszystko ze skrzynki jak sie tylko zostanie samemu... a pańcia potem musi wszystko sprzatac.
a juz najlepsze to jest zlapanie kota za ogon kiedys mielismy jakis taki wieczorny trening, bardziej statyczny. no o stalismy, sluchalismy. ze 3 konie na hali, kilkoro ludzi i kot. konie znudzone, stały grzeczne. i przyszedl kot i ociera sie o nogi konskie z ogonem w gorze. i nagle dziki wrzask kota... Gruby podniosl kota za ogon i trzymal... w koncu jak dostal pazurami po nosie to puscil.
kot przezyl, ma ogon i nadal ociera sie o konskie nogi zeby nie bylo, ze krzywde zrobilismy
Rewelacja historie!!!
Przez jakis czas stał u nas koń niezwykle pomysłowy, odczepiał z hakow torbę na siano :wink: Nie było by moze nic w tym takiego dziwnego ale zawieszanie jej i zdejmowanie dla człowieka wcale nie było proste
Pluszak z kolei bada swiat za pomocą nog. Ktoregos razu na padok wjechala taczka, sprzatanie padoku. Młode sprawdzało czy można wsadzic nogi do taczki 8) na szczescie w pore interweniowalismy
bo wsadzanie nogi do pojemnika z wodą na padoku to juz standard :wink:
Wszystkie konie psotniki, to prawdziwe utrapienie :roll:
Mnie zrobiły dzisiaj pobudkę o 3 rano, bo Kuba znowu otworzył boks i wyszły na spacer.
Czujniki domowe , czyli psy podniosły alarm zrywając mnie z łózka.
Wypatrzyłam po ciemku cos dużego przed domem i w szlafroku poszłam je zamknąc.
Wszystkie te psoty ,o których piszecie są mi niestety dobrze znane i dosyć uciązliwe , bo nigdy nie wiem co moga zmalować.
Oczywiście prowodyrem jest kuc, bo jest bardziej inteligentny.
znalazłam taki podział , ze względu na koniobowości
http://www.zaklinaczka.neostrada.pl/koni...bowosc.htm
Weksel jest zdecydowanie lewopółkulowy i to na samej górze.
Ciekawe, że Kuba z niemyślącego, panikarskiego konia , czyli z prawej półkuli przeszedł teraz do lewej, choc jest typem zupełnie odmiennym od Weksla-ekstrawertyka
Całe szczęście zreszta, bo z takimi dwoma jak kuc- nie wytrzymałabym
W boksie ( wspólnym) maja tylko jeden plastikowy żłób na wodę - nic innego nie może być.
Przyzwyczaiłam się, że co kilka dni żłób jest zdjęty razem z mocowaniem.
Ale ostatni wyczyn kuca naprawdę mnie zdenerwował.
Zostawiłam je z marchewką przed stajnią i poszłam do domu.
Wyszłam po pół godzinie , już było ciemno.
Z daleak zobaczyłam, że Kuba jest zajęty papierem, a przeciez nic takiego nie dałam.
W budynku, w którym mają boks,był kiedys garaz, a teraz pomieszczenie przystajenne, z sulkami, taczkami, innymi rzeczami.
Poniewaz nie ma tam drzwi, więc zasłaniam wejście liną.
Zobaczyłam, że Kuba wylizuje papierowy worek po paszy z ubiegłego roku.
Nie było tam duzo , ok. 2 kg już podjedzonej przez myszy i pełnej odchodów.
Papierowy worek było włozony do foliowego i wszystko to kuc powyciągał., foliowy nieuszkodzony leżał opodal.
Kuba był akurat w trakcie leczenia biegunki i pojadł sobie mysich odchodów :roll:
Kuca nigdzie nie było widać, bo ciemno.
Zawołałam i nagle wyszedł tyłem z byłego garażu, lawirując między taczkami i innymi rzeczami.
Bardzo mnie zdenerwował wtedy, bo natychmiast musiałam jechac do apteki, kupić różne leki na ewentualna kolkę Kuby.
Na szczęście nic się nie stało, bo okazało się, że jednak granulki zostały wysypane na ziemię.
A jaki Weksel natychmiast był pokorny- nawet nie awanturował się, że nie dostały kolacji za karę ( tylko troche siana).
Kuc jest na tyle cwany, że wyjada w nocy słomę, ale tylko spod konia.
Tam gdzie on stoi i leży słomy jest grubo
Muszę to napisać...
Przeczytałam słowa Guli tak:
Wypatrzyłam po ciemku cos dużego przed domem i w szlafroku i
poszłam je zamknąc
i wyobraziłam sobie Weksla w szlafroku
bez urazy Guli - tak mi się po prostu przeczytało - hihihihihi (aha muszę przetrzeć monitor ;-))
Teo 1. po pierwsze jest "paniczykiem" i o siebie dba 2. po drugie zna mnie na wylot...
Kiedyś na samiutkim początku, jak do nas przyszedł, nie lubił być czyszczony. Drażniły go te wszystkie szczotki, grzebienie, a najbardziej chyba nowy człowiek. Stopniowo przyuczałam go do bycia czyszczonym w boksie, do stania bez wiercenia. Tylko jak koń szedł się napić, to czekałam, nie przeszkadzałam. I oczywiście bardzo szybko Teo nauczył się, jak przełączać mnie w tryb "off". Wystarczy przytknąć nos do poidła.
Potem była faza neutralizowania mnie przy grach naziemnych. Wystarczyło zrobić oczy baranka i oprzeć kinol o człowieczy brzuch. A jeszcze lepiej rękę, to skuteczne unieruchomienie.
A ostatnio na tapecie jest ściema pt. "poczekaj chwilę, tylko się wytarzam". Bo wzmacniałam kładzenie się, godziłam na przerwy w innych działaniach. I teraz jak Teo ma ochotę na pauzę, to zaczyna się składać do tarzania. Nosem wodzić po piachu, wiercić, nogi składać... Tylko jak juz jest tuż tuż, to się rozmyśla, dwa kroki dalej zaczyna nogą grzebać, zagapia się. A jak już się zdecyduje wytarzać, to też bywa kilkukrotna wańka-wstańka.
Nati, miałam nadzieję, że napiszesz o tym kocie hihi
To jednak sprytne bestie te konie. Po waszych opisach zaczynam już rozumieć, dlaczego w naszej starej stajni są betonowe żłoby. Ten stawek na pastwisku też jest ratunkiem dla wanienek itd.
Cejlon jest znany ze swojej brutalnej czułości. Ma taki zwyczaj, że zwraca na sibeie uwagę trącając mnie nosem w brzuch. Potrafi zrobić to dość dosadnie, z obaleniem mnie na ziemie włącznie. Lubi też oprzeć sobie głowę ganaszami na mojej głowie lub na ramieniu. Całe życie trzyma ten wielki i długi łeb na karku to musi czasem odsapnąć :-)
Cytat:Ma taki zwyczaj, że zwraca na sibeie uwagę trącając mnie nosem w brzuch. Potrafi zrobić to dość dosadnie, z obaleniem mnie na ziemie włącznie.pozwalasz mu na to?
Cytat:Ma taki zwyczaj, że zwraca na sibeie uwagę trącając mnie nosem w brzuch. Potrafi zrobić to dość dosadnie, z obaleniem mnie na ziemie włącznie.pozwalasz mu na to?
Oczywiście! Uwielbiam być przewracana :-)
no ja tam nie lubie jak mnie konie przewracaja. raz to kobyla zrobila i sie skonczylo mega siniakiem na glowie. wiec dziekuje...
a co do kobyly, kon 8 letni juz, z roznymi przejsciami (w sensie ze sobie umie zrobic krzywde, łacznie z kawalkiem odgryzionego ucha i peknieta koscia w nodze;/)
ale ostatnio znowu coraz lepiej chodzi i tfu tfu jest wszystko ok. podczas jazdy lub przed stepujac w reku aby pokazac swoje niezadowolenie (zawsze jest zla ) idzie stępem hiszpańskim, ale tylko na prawa noge z takim zlosliwym przytupem. nie umiem jej niestety tego oduczyc, wiec toleruje, jednak gdy na niej siedze i ona to zrobi wymagam wtedy jakis cwiczen, zeby jakos odciagnac jej uwage.
a w ogole kon jest smieszny, bo jest wiecznie zly, ale bardzo grzeczny i kochany. pozwala mi na wszystko, tylko ze sie zlosci na wszystko. np jak czyscimy nogi, sama podaje do czyszczenia ale towarzyszy temu takie zgrzytniecie zebami. nigdy nie ugryzla ani nie straszyla nawet, tylko sobie zgrzyta na wszystko