Nałogi .. narowy
Nałogi .. narowy
Ja bym jeszcze dodała takie "paszczakowanie" - bo świat jest ciekawy. Jak u dziecka, które wszystko chce wziąć do ręki. Albo do paszczy właśnie. O - uwiąz! Mogę pomemłać? O, a co jest w tej skrzynce? Szczotka? Kopystka? A ta torba, to co? Niektóre konie są w tym dobre ;-)
no mój arab taki jest....wszystko w gębie...co się da. Z piłką potrafi się bawić i bawić nosząc ja i rzucając.
Ale też poluje na czapki i jak tylko się da zdejmuje je z ludzkiej głowy a potem biega i nosi to w zębach....zdarza się , ze odda sam!
W ogóle to taki zabawowy konik, zupełnie inny niż klacz. Kompletnie wyciszona, nieco flegmatyczna i kombinująca powoli acz skutecznie!
Zapomniałam o tej ciekawości
Fakt- często ją obserwuję.
Kuba jest w tym niezły i trochę nieznośny, zwłaszcza jak kowal werkuje kuca.
Stoi oczywiście nad kowalem oglądając wszystko , a czasem dotyka głowy kowala, albo jego ramienia.
Trzeba go w końcu odganiać, bo zaczyna przeszkadzać.
Skrzynkę na narzędzia tez mu rozbroił, wyciągając z niej wszystko. :lol:
U mnie też Kuba jest typowym "paszczakiem" , niestety również bardzo natarczywym. Ale pracujemy nad tym. 8)
Co do kowali to chyba dużo koni lubi " pomyziać " człowieka trzymającego mu nogę ...czapkę zrzucić , kurtkę pomemłać , szyję obślinić ... :roll:
No to pomóżcie mi ułożyć ścieżkę postępowania z koniem, który:
1. od małego nauczył się zabawy w ugryźć i zdążyć uciec i bawi się w to już groźnie,
2. do tego jest nadpobudliwy, poznał swoją siłę (potrafi lążować właścicielkę).
3. jest niesłychanie inteligentny i odważny, bardzo szybko się uczy także tych złych rzeczy.
4. zaliczyłabym go do koni czepiaslko-agresywnych.
5. jest ogierkiem.
Mam kilka tropów ale ciekawa jestem Waszych opinii. Sama zaczęłabym od tego, że trzeba się skupić na całokształcie tego, jaki ma stosunek do człowieka a nie tylko na szukaniu sposobów na oduczenie gryzienia.
Dioda Co do kowali to chyba dużo koni lubi " pomyziać " człowieka trzymającego mu nogę ...czapkę zrzucić , kurtkę pomemłać , szyję obślinić ... :roll:
Dioda Co do kowali to chyba dużo koni lubi " pomyziać " człowieka trzymającego mu nogę ...czapkę zrzucić , kurtkę pomemłać , szyję obślinić ... :roll:
SylwiaodMargot cejloniara: nie pisałam o koniach guli, ale "ogólnie" o koniach udomowionych, nie pisałam także o guli ale o "człowieku"-ogólnie
temat nie brzmi "konie guli-narowy, nałogi" :roll: rozumiem, że dotyczy wszystkich koni...jeśli nie to proszę o wyprowadzenie z błędu :wink:
SylwiaodMargot cejloniara: nie pisałam o koniach guli, ale "ogólnie" o koniach udomowionych, nie pisałam także o guli ale o "człowieku"-ogólnie
temat nie brzmi "konie guli-narowy, nałogi" :roll: rozumiem, że dotyczy wszystkich koni...jeśli nie to proszę o wyprowadzenie z błędu :wink:
Jak Sylwia zaglądasz czasem to mam jeszcze takie pytanie. trening dominacyjny póki co w miare jasne. Ale pojawia się klpot z tym, że koń cały czas probuje zlapac i lapie line dyndającą przy kantarze. Jak mu ją poprostu wyrywam to chyba wchodzi na jego zabawe... zlapac, ucieka, znowu zlapac, ucieka... co zrobic w takiej sytuacji??
takie zachowanie może oznaczać, że koń jest znudzony, niezainteresowany i proponuje własną "zabawę" w przeciąganie linką
oznacza także, że trening dominacyjny raczej się nie powiódł 8) można to sprawdzić puszczając konia z np półmetrowa linką zwisającą od kantara na podok z koniem który jest bardzo dominujący, jeśli podczas "dostawiania łomotu" od kolegi, nasz konik będzie dalej próbował zjadać linkę to proszę nakręcić na kamerkę i mi przysłać 8)
rozwiązanie jest takie, że nalezy koniowi "dać coś do roboty" nalepiej szybkiego i energicznego, samemu ruszając się jak najmniej...wtedy zapomni o zjadaniu linki
uwaga koni jest dość niepodzielna...nie oznacza to jednak, że nie próbują narzucić nam swojej zabawy i czasem przeforsowanie naszego zdania zajmuje trochę czasu i wysiłku...ale na tym właśnie polega trening dominacyjny...
konie są jak dzieci...ciągle próbują zmienić punkt skupienia uwagi człowieka i postawić na swoim... przykładowo wyobraźmy sobie że w kawiarni siedzi rodzić z dzieckiem które je pucharek lodów...rodzic tłumczy dziecku coś ważnego, dziecko niby słucha ale jednocześnie bawi się wafelkiem czy rurką w lodach, lody się przewracają brudzą dziecko, rodzic krzyczy, wyciera dziecko, zabiera do łazienki i...zapomina o czym mówił, jego punkt skupienia został całkowicie zmieniony i rozproszony...właśnie według takiego schematu postępują często konie "ogrywając nas"
Problem jest tym większy, że ten koń ciągle chce mieć coś w pysku. Gdy jest czyszczony to uwiąz, na wybiegu gania z patykami w pysku, za to ładnie nauczył się podawać bacik z ziemi Każdy ruch ręki w strone chwycenia kantara kończy sie próbą złapania zębami, na działanie kantara podczas prowadzenia, przestawiania.. cokolwiek reaguje tak, jakby chciał sobie ten uwiąż odgryźć. Za to jak np. zlapie za uwiąz podczas zmiany kierunku i nie wyrwe mu go tylko dalej robie swoje spokaja się szybko i ładnie i spokojnie wykonuje bardzo szybko polecenia (zmiany, ustepowanie zadem, cofanie już troszkę). Ja rozumiem, że trzeba pracować nad jego skupieniem ale nadal nie wiem, czy mam mu od razu wyrywać z pyska ten uwiąż i posyłac go do przodu mocno, jakby za kare, czy nie??
SylwiaodMargot takie zachowanie może oznaczać, że koń jest znudzony, niezainteresowany i proponuje własną "zabawę" w przeciąganie linką
SylwiaodMargot takie zachowanie może oznaczać, że koń jest znudzony, niezainteresowany i proponuje własną "zabawę" w przeciąganie linką
Cejlonaro - miałam podobny problem z Darco. Z tym, że on "socjalizowany" od urodzenia, zatem z prowadzaniem , łapaniem, etc. kłopotu nie było. Jednak jak to ogier - uwielbiał gryźć, łapać coś w pychol, etc...
Ja zaczęłam od genezy problemu - skąd mu się wzięło podgryzanie, skoro nie karmiłam go z ręki?? W końcu nakryłam swojego ojca, jak ukradkiem karmi młodego marchwią ("bo koń na pewno był głodny, bo rżał"). Oczywiście postępowania ojca kontrolować się nie da, bo nawet nie wypada trenować go na kantarku sznurkowym w kwestii dominacji ;-) zatem trzeba było odwrócić uwagę młodzika od "rzeczy niezwykle smacznych"... Zaczęłam od prowokacji ugryzieniowej na uwięzi - za każdego gryza - za radą MR - dzieciak dostawał kopniaka w pęcinę wraz z ostrym "nie!"... z czasem nauczył się, że "nie" oznacza , że lepiej zaprzestać działań , bo konsekwencje mogą być bolesne... Kolejny etap to - podczas prowadzenia, kiedy chciał złapać za uwiąz - pogonienie go do przodu, gubił się i nie szukał już zaczepki. I ostatni, dosyć drastyczny etap - młody cały czas - szczególnie teraz, kiedy dorasta - miewa przejawy pt. "ciekawe jak daleko mogę się posunąć". I tak przy karmieniu kuli uszy i straszy, nawet rzuca sie markując atak (dostaje jako ostatni). Zatem przy karmieniu nie tylko odganiam go od żłobu (po pracy z ziemi wystarczy mowa ciała), ale każda próba dominacji, np. proba dopchnięcia się do żłobu, etc. skutkuje odgonieniem na kilka chwil w róg boksu (boksy mam ogromne). Podobnie robię na wybiegu. Dając siano odganiam młodego, pozwalając nieleśnej jeść. Młody początkowo próbował "walczyć" , teraz jednak coraz spokojniej odchodzi i czeka, aż pozwolę mu spokojnie jeść. Oczywiście każde pozytywne zachowanie nagradzane jest głaskiem, każde negatywne "okrutnym" nie!
Może brzmi to trochę drastycznie, ale wystarczy poobserwować konia alfa w stadzie. Taki koń potrafi bez wyraźnej przyczyny rzucić się na innego konia, odgonić, kopnąć, etc... a każda próba przejęcie władzy jest zduszana w zarodku... I tak sobie z czasem wymyśliłam, że skoro młody nigdy nie dostał porządnie od innego konia (jest bezstresowo wychowywany przez konie i każde jego zachowanie traktowane jest z ogromną pobłażliwością) czas pokazać mu, że nie jest pępkiem świata i musi się dostosować...
Pracujemy nadal i wiele jeszcze przed nami, ale efekty widoczne były juz od pierwszych sesji jedzeniowych. Młody nie markuje już ataku, tylko odsuwa się od żłobu/siana. Brak mu jeszcze cierpliwości i sie biedny cały trzęsie, ale już nawet uszu nie kuli... myślę, że z czasem zrozumie, że wygodniej jest się podporządkować :-)
Przyznam, że brzmi to dosyć drastycznie i wręcz sadystycznie.
To kopanie, narażanie na trzęsienie konie
Zastanawiam się, czy faktycznie człowiek musi tak dominować, żeby koń współpracował?
Ja nie chcę.
Według mnie, każda cielesna kara dla ogiera, to prowokowanie do większej uszczypliwości.
Przerobiłam to z kucem, kiedy za podszczypywanie dostawał lekkiego klapsa.
Dla niego było to wyzwanie, więc starał się coraz częściej szczypać.
Uznałam, że to bez sensu, bo prowadzi do ciągłej wojny podjazdowej.
Dałam więc spokój i przestałam zwracac uwagę na straszenie, na trzymanie uwiązu w zębach.
W sumie, skoro idzie posłusznie, to co mi przeszkadza, że okazuje niezadowolenie z tego?
Przecież ma uczucia, więc dlaczego ma ich nie okazywać?
Może ja mam inne podejście, ale nie lubię koni-robotów , zdominowanych przez człowieka.
Wolę jednak partnerstwo, cokolwiek to nie oznacza
Guli domyślam się, że to brzmi drastycznie, ale... Ogr był wychowywany bezstresowo - miałam podejście podobne do Twojego - heh dzieciak jeszcze mu wolno... i tu był mój błąd - z czasem z pobłażliwości i dokarmiania z ręki (ocjec) zrobił się problem niebezpiecznego konia... On nie podszczypywał, tylko gryzł i to boleśnie. Potrafił też kopnąć (ma 3 ofiary na swoim koncie)...
Klaps przy gryzieniu prowadzi do kontynuacji zabawy - ja Cię ugryze, Ty mnie klapśniesz, ja Cię ugryzę ... itd. sposób z kopniakiem w pęcinę wyczytałam w ksiażce Monty'ego Robertsa (nie pamiętam w której). Nie jest to kopniak na miarę konia, bo nie mam tyle siły ani serca robić zwierzakowi krzywdy... Raczej "prztyczek", z resztą dawno "schowany" na rzecz słowa "nie" - działa (słowo).
Co do zachowania przy karmieniau - nei zawsze ja karmię, czasami mój ojciec. I tak, jak ja zawsze dawałam sobie radę z młodym, tak ojciec miał problem z wejściem do boksu - koń robił się coraz bardziej rozwydrzony, coraz dalej przesuwał granicę dobrych manier. Markowanie ataku mogło się w końcu skończyć prawdziwym atakiem... zatem postanowiłam drastycznie, acz stanowczo ukrócić te zachowania...
Guli popatrz kiedyś na konie w stadzie w dużym stadzie, nie 2 konnym... Alfa i jego "prawe kopyto" potrafią bez przyczyny rzucić się na innego konia - bo mają taki kaprys, bo ten "inny" krzywo się spojrzał, bo chciał jeść/pić z "ich" misek, podszedł za blisko, etc... Z Twoich słów wynika, że konie są o wiele bardziej sadystyczne, niż my...
Gaga Co do zachowania przy karmieniau - nei zawsze ja karmię, czasami mój ojciec. I tak, jak ja zawsze dawałam sobie radę z młodym, tak ojciec miał problem z wejściem do boksu - koń robił się coraz bardziej rozwydrzony, coraz dalej przesuwał granicę dobrych manier. Markowanie ataku mogło się w końcu skończyć prawdziwym atakiem... zatem postanowiłam drastycznie, acz stanowczo ukrócić te zachowania...
Cytat: Z Twoich słów wynika, że konie są o wiele bardziej sadystyczne, niż my...
Gaga Co do zachowania przy karmieniau - nei zawsze ja karmię, czasami mój ojciec. I tak, jak ja zawsze dawałam sobie radę z młodym, tak ojciec miał problem z wejściem do boksu - koń robił się coraz bardziej rozwydrzony, coraz dalej przesuwał granicę dobrych manier. Markowanie ataku mogło się w końcu skończyć prawdziwym atakiem... zatem postanowiłam drastycznie, acz stanowczo ukrócić te zachowania...
Cytat: Z Twoich słów wynika, że konie są o wiele bardziej sadystyczne, niż my...