Higiena końska, czyszczenie, mycie itp.
Higiena końska, czyszczenie, mycie itp.
Nie bardzo ma to odniesienie do sierści
To raczej ludzka potrzeba, niz końska
ja mam konie białe (no, jeden tarantowaty, drugi tez podobno ale nie widać tego po nim), i chodzą upaćkane....
Razem z tymi żółtymi plamami, i zielonymi po trawie, i z błotkiem...
Jak mam czas to przelatuję szczotką codziennie, ale zimą to różnie bywa.
Chociaż raz na parę dni trzeba obowiązkowo, bo potem zrobią sie takie zaklejki trudne do wyczyszczenia.
I mam podobną sytuację jak u Duchowej, tylko ze na odwrót Klacz chodzi umorusana, a wałaszek nie tak bardzo.
ja nie wiem co robić z tymi plamami na siersci klaczy... Takie zwykłe czyszczenie wiele nie daje, zimą jej myć nie będę, zaprowadzić wiekszego porządku w stajni nie jestem już w stanie-> za krótki dzień zimą, latem jest łatwiej.
Więc chodzą takie a'la srokate
Przyzwyczaiłam sie już do tego, że klacz jest wiecznie brudna a wałach trochę rzadziej, ale czasami miło byłoby mieć czystego konia
Podziwiam osoby, które mają siwki lub srokate koniska i ich konie są czyste...
To pomyście, że ja w Irlandii miałam całą stajnię podopiecznych siwków - prawie same kuce connemara i musiały być bielutkie z rozczesanymi ogonami i grzywami każdego dnia, sprzęt też musiał lśnieć. Jazdy zaczynały się o 9 lub 10, a w szczycie sezonu nawet o 8 rano - do tego czasu 8-10koni trzeba było znaleść na polach ,sprowadzić, nakarmić i doczyścić do białości. No i osiadłać :wink:
Horror - ale dzięki temu opatentowałam ekspresowe czyszczenie siwków :lol: (choć przyznam, że na 8 rano wystarczyło 'zrobić' połowę kuni, a resztę szykowała druga pracowniczka na godzinę 9 lub 10 - tak czy tak - wyobraźcie sobie, że wstajecie rano i leje deszcz, zacina wiatr od ocenau(rano już sie 'włączała' irytująca bryza), nie widać nic, jest 6 stopni na dworze, jesteście zaspani i obolali i macie szukać po polach koni, których nie widać - bywało wesoło :lol: ). I choć narzekałam każdego ranka na 'piekielne' konie-widma, których nie da się znaleśc a potem doczyścic, to nigdy nie przeżyłam piękniejszego lata niż tam - to było genialne na swój sposób :wink:
Ale co do czyszczenia - węgiel drzewny na suchego konia - trze się żółte plamy i potem czyści to włosianką - węgiel naprawdę czyści do białego Druga metoda - stawiamy konia pod szlaufem i lejemy na niego brutalnie wodę, jednocześnie szorując szczotką pełną szamponu dla siwych koni - potem ściągamy wodę, stawiamy konia w suchmym boksie na czystej słomie i za 30-40 min mamy czyste zwierzę. Potem psikamy płynem do rozczesywania ogona i grzywy własnie te dwa elementy końskiej urody i rozczesujemy taką szeroką szczotka ryżową. Na koniec nakładamy błyskawicznie olej na kopyta i przecieramy szmatką sierśc by ja ugładzić i konie wyglądają, jakby wyszły z salonu piękności.
Ja jak się już nauczyłam takiej procedury, to w godzinę czyściłam do białości i siodłałam 4 do 6 siwych ogonów Także wszystko kwestia chęci - jak trzeba, to się wszystko da. Ale na codzień na szczęście nikt nam nie każe tak robić - to jest właśnie piękno posiadania swojego konia, któego można czyścić jak się chce.
Aczkolwiek ja lubię czyścić jako tako konie i mój konik zawsze musi być czyściutki na jazdę - sprzęt raczej też. Tak mam to zakodowane w głowie i lubię to robić - tzn czyścić jedno i drugie. Robię to też bardzo szybko, z przyzwyczajenia z poprzednich kilku prac- nawet jak mam dużo czasu, to czyszczę sprawnie - taki nawyk, nie umiem inaczej. Stąd pewnie frustracja mojej kobyłki czasem - ona nie lubi pośpiechu i dopiero od pół roku uczę się dostosowywać tempo czyszczenia do jej upodobań. Aczkolwiek spaczenie zawodowe wciąż mam i cięęężko je wyeliminować ot tak! Bo całe życie mi płacono za pośpiech i dopiero od roku(poza 4 miesiącami w Irlandii) nie pracuję regularnie - i to jest wciąż dziwne dla mnie:/ Bo ja kocham dyscyplinę i porządek w stajni, jak wszytsko idzie sprawnie, jak konie lśnią, sprzęt też, a klienci odchodza z uśmiechem. To jest coś wspaniałego, mieć pod sobą stajnię i widzieć jak sprawnie działa -ale powoduje to spaczenia potem, np takie jak doczyszczanie konia kazdego dnia, jakby miał iśc za moment zawody :lol:
Co innego czyszczenie na jazdę, co innego czyszczenie przd wywaleniem na pastwiska... Na jazdę zawsze tak dokładnie jak się da - tak mnie nauczono - wszak jeźdźcietwo to sport elegancki... A na pastwisko...? Po co? I tak się zaraz umorusają w błotku ;-)
Dziś Młody miał tyle trocin w ogonie, że wyglądał jak izabelka ;-), dostał derkę - bo pada - i poszedł na dwór taki "brudny" - nie narzekał ... ;-)
Jak wrócę - znając życie - derka będzie cała w błocie a ogon czysty...
Gaga ja powiem ci jeszcze cos lepszego
ja konie często na pastwisko własnie zaplatam :wink:
coż, co kto lubi :wink:
Ja zawsze po jeździe zaczyszczam Braniocha a i tak wiem, ze za sekunde sie wytarza w błocie. Ale to kolejny mój nawyk - zaczyszczanie.
A w ogóle jest okropne błoto u nas teraz, zaraz jadę do stajni i już wiem jak mój koń bedzie wyglądał...Nie zdziwie się jak jej będzie błoto kapało z sierśći :evil:
branka Ale co do czyszczenia - węgiel drzewny na suchego konia - trze się żółte plamy i potem czyści to włosianką - węgiel naprawdę czyści do białego D
branka Ale co do czyszczenia - węgiel drzewny na suchego konia - trze się żółte plamy i potem czyści to włosianką - węgiel naprawdę czyści do białego D
branko, chyba rozczyszczanie (czy zaczyszczanie) po treningu jest normą - nie tylko koniowi milej, ale i zaklejek później nie ma...
Ja często latem - w upały - płuczę konie wodą, po czym idą się one wytarzać w piasku... Co zabawniejsze - nie tylko po jeździe. Jak jest na prawdę ciepło - odkręcam wodę i czekam aż przylecą same się wykąpać - najzywczajniej tu lubią... :-)
Kiedyś muszę obzdjęciować ten proceder, bo póki sie tego nie zobaczy - ciężko uwierzyć... znajomi koniarze robią wielkie oczy, jak wołam konie do kąpieli - żadnego wiązania, kantarów, etc. tylko ja + wąż + woda no i koń ;-) Jedyny minus - Darco bardzo koniecznie chce być kąpany non stop i ciężko wykąpać nieleśną... młody wchodzi między mnie a nieleśną o odgania ją od węża :-(
Fajne imię - Draco
Mój koń za to nie lubi wody - owszem stoi na myjce i nawet jej nie muszę wiązać, ale zawsze jest taka skurczona w kulke i wygląda strasznie markotnie, dlatego myje ją tylko latem, albo chłodzę same nogi po treningu. Ale ona nie lubi też wody n awybiegu czy n ajeździe - zawsze omija szerokim łukiem albo skacze, chyba że nie ma innego wyjścia - ale wchodzi do kałuży ze wstrętem i bada porządnie podłoże.
dakron Zrób ankietę ile osób myło puzdro swojego konia, zdziwisz się jak mało. 8)
dakron Zrób ankietę ile osób myło puzdro swojego konia, zdziwisz się jak mało. 8)
Patent z węglem jest od dawien dawna wykorzystywany. Pamiętam, kiedy po raz pierwszy w 1993 poradzono mi, abym go użyła do wyczyszczenia siwej kobyły. Dopiero zaczynałam swoją przygodę z końmi pod siodło, dawniej to tylko pociągowe u wójka były dostępne.
O 10tej w sobote mieliśmy jechać na jakąś parade. Dzień wcześniej wielkie pranie koni. Mi przypadła siwa kobyłka, której bardzo przeszkadzał fakt, że jest jaśniejsza od reszty koni, i wiecznie się fajdoliła
Wyprałam ją, wysuszyłam, wyczyściłam boks, naścieliłam świeżą słomą i jeszcze dla wszelkiej pewności uwiązałałam. Gdy następnego dnia przyszłam do stajni, koleżanka powiedziała, że ma dla mnie dwie wiadomości. Jedną dobrą, a drógą załą. Wolałam usłyszeć pierwsze tą gorszą. Okazało się, że kobyłka zrobiła sobie gówienko i w nim na ile jej tylko uwiąz pozwolił ufajdoliła się. Jak ją zobaczyłam to myślałam, że się popłacze. Żałowałam, że nie uwiązałam jej tak, aby się nie mogła położyć, ale nie miałam serca tego zrobić, no trudno. Dobra wiadomość była taka, że na parade jedziemy o 11tej, czyli godzina na czyszczenie, ale ranek chłodny, nie za bardzo na kąpiel. Kolega poradził mi, abym wzięła węgiel i jej te plamy zamalować i szczotką później przejechać i będzie dobrze. hock: Myślałam, że mnie w konia robi. No, ale co miałam do stracenia? Nic, najwyżej pojadę na czarnym koniu, ale przynajmniej nie na żółtym . Wzięłam kobyłke pojechałam kawałek w teren, gdzie na łace często ludzie palili ogniska. Wzięłam pare osmolonych gałązek i wymalowałam jej bok i zad. Na początku to była czarna, ale jak w ruch poszła szczotka to to bardzo ładnie się rozjaśniło i żółte plamy zniknęły. :lol: Byłam przeszczęśliwa, a kumpel długo się ze mnie nabijał, że ja taki niedowiarek :twisted: