Co sądzicie o samotnej jeździe w terenie?
Co sądzicie o samotnej jeździe w terenie?
po ostatniej przygodzie jakoś nie wjeżdżam w głąb lasu....To mogły być żubry albo dziki....to nic...że nagle nadbiegające od tyłu "strachy" okazały się tylko psami.
W głąb lasu będę jeździć jak będzie więcej ludzi /latem/,.odstraszą zwierzynę.
Albo...hm, może włożę klaczy janczary...pewnie wtedy nic do nas nie podejdzie! Janczary są bardzo głośne bo mam stare przedwojenne jeszcze. O właśnie...zrobię tak!!!
Poza tym ja jeżdżę bardzo ostrożnie, nawet kłus niezbyt szybki. A jak galop to ze stępa...żeby nie wysiadywać "przed" kłusa jak kiedyś to robiłam.
Niestety komórka nic nie daje. W głębi lasu jest 0 zasięgu.
Dioda Teraz zima , jeżdżę bez kasku ... karygodne . Wiem! Ale jeżdżę na swoją własną odpowiedzialność . Bo mi uszy w kasku marzną. :?
Dioda Teraz zima , jeżdżę bez kasku ... karygodne . Wiem! Ale jeżdżę na swoją własną odpowiedzialność . Bo mi uszy w kasku marzną. :?
Ja na zimę pod kask mam taką czapeczkę kolarską, z windstopperowymi uszkami. Mieści się. Tylko mało słychać ;-)
TrusiaDioda Teraz zima , jeżdżę bez kasku ... karygodne . Wiem! Ale jeżdżę na swoją własną odpowiedzialność . Bo mi uszy w kasku marzną. :?
Są takie specjalne nauszniki do kasków, przyczepiasz do pasków i w uszy cieplutko.
TrusiaDioda Teraz zima , jeżdżę bez kasku ... karygodne . Wiem! Ale jeżdżę na swoją własną odpowiedzialność . Bo mi uszy w kasku marzną. :?
Są takie specjalne nauszniki do kasków, przyczepiasz do pasków i w uszy cieplutko.
Prawdę mówiąc, to zdecydowanie wolę, kiedy koń zwraca uwagę na moje sygnały, a nie na konia instruktora czy na niego samego. Klimat jazdy i komunikacji jest zdecydowanie inny, i nauczyć się można znacznie więcej. Dlatego jeżdżę sam w teren gdy tylko mam okazję. Jeśli ma się kask i komórkę, zwierzak jest z grubsza sensownie ułożony i choć trochę chętny do współpracy, a do tego zna się teren i możliwe niespodzianki, to ryzyko nie jest wielkie. Zaś kopanina między konikami szkółkowymi, załatwiającymi to, czego nie mogą zrobić sobie wzajemnie w stajni przez ściany boksów, posłała do szpitala chyba więcej jeźdźców, niż takie solowe występy.
z tymi kaskami to jakoś śmiesznie wyszło bez kontekstu.
Oczywiście, że uważam, ze lepiej jest jeździć w kasku. Byleby by był odpowiednio dopasowany i skuteczny.
Ja tylko tak trochę odeszłam od zasady z tego względu, że bardzo atakowany był film właśnie z powodu braku kasków na głowie autorów. A nie to mnie w tym filmie poruszyło. I wydawało mi się, ze w pewnym momencie mimo, że pan Wojciech przyznał, że to był błąd.....dość agresywna dyskusja trwała dalej....
Bardzo lubię jazdę w terenie i to niezależnie czy jadę z kimś czy tylko w towarzystwie konciów (najczęściej zabieram ich razem bo bardzo lubią swoje towarzysrwo i nie mam serca ich rozdzielać). Zabieram ze sobą komórke i kask na głowę.
Samotny teren nigdy mi nie przeszkadzał. Nie raz włóczyłam się samotnie i to na młodych koniach dopiero zaczynających pracę pod siodłem. Wiem to niebezpieczne :oops: ale człowiek był młody i głupi. Teraz już mie młody ale głupi.
Natomiast jeśli idzie o jazdę w toczku/kasku, to zawsze zakładam na głowę, choć bezgranicznie ufam swoim konciom, ale jak to mówią "wypadki chodzą po ludziach".
Widziałam taki jeden wypadek, gdy jeszcze chodziłam do szkoły średniej. Jedna z klas pojechała z trenerem w teren. Ja każdą wolną chwile przesiadywałam w stajni. Do szkoły miałam na 10tą dlatego siedziałam w siodlarni i przygotowywałam się do lekcje. W pewnym momęcie usłyszałam, że galopuje koń, wielki huk.... Wybiegłam z siodlarni i o mały włos nie pod kopyta pędzącego konia. Dziewczyna, która na nim siedziała była przerażona i wołała "ZŁAP MNIE". Patrzę, a to Nilwerm (staruszek na dożywociu), wiedziałam że on sam stanie przed stajnią. Pobiegłam do bramy zobaczyć co się stało. Z ziemi podnosił się właśnie Impas, a dziewczyna która na nim była leżała. Impas poniósł w teranie do stajni, nie wyrobił i całym impetem udeżył w metalową bramę! Nawet nie chcę myśleć co by się stało, gdyby dziewczyna nie miała wtedy toczka na gołowie. On jej wtedy pękł, ale przynajmniej głowę ochronił i skończyło się na wstrząsie
Brr dlatego zawsze zakładam kask, nawet na maneżu. Oj rozpisałam się
Cytat:po ostatniej przygodzie jakoś nie wjeżdżam w głąb lasu....To mogły być żubry albo dziki....to nic...że nagle nadbiegające od tyłu "strachy" okazały się tylko psami.
Czołem,
DuchowaPrzygoda napisała
Cytat:po ostatniej przygodzie jakoś nie wjeżdżam w głąb lasu....To mogły być żubry albo dziki....to nic...że nagle nadbiegające od tyłu "strachy" okazały się tylko psami.
no to teraz będę się bała i psów, i dzików i jeszcze wilków..nawet nie wzięłam pod uwagę wilków!!!!!
Trochę zażartowałam oczywiście...a tak swoja drogą do tej pory myślałam podobnie. Ale u nas grasuje taki wielki odyniec. No i wbiegł prosto na traktor mego sąsiada dosłownie wgniatając go. Przecież widział w nim człowieka...może dzik jest chory psychicznie?
W każdym razie sądzę, ze zima powinnam wkładać janczary i one będą tak dzwonić, ze może już nawet osławiony w naszych okolicach dzik nie będzie chciał się zbliżyć!
Proszę tylko nie kwestionujcie odstraszającej roli janczarów w tej kwestii bo ja muszę czegoś sie trzymać, żeby wróciła mi pewność siebie!
Oczywiście, ze konie sygnalizują..ale przecież często nawet na ptaszka drobnego robią wielkie uszy!
Sama ostatnio nie jeżdżę , zresztą nie bardzo wiem jak mogłabym zostawić małego patrzącego tęsknie na łaki :?
Fajnie jest w towarzystwie, choc różnica wzrostu koni spora.
Ale poniewaz kuc chodzi własnymi ścieżkami, własnym rytmem, więc mogę oddalać się spokojnie.
A raźniej jest głównie koniom - mogą wspólnie pokonac straszydło , pogadać, skubnąc się , czasem nawet pościgac
Jedyną ochrone głowy jaką stosuje, to kapelusz latem, a zima czapkę.
Na rajdy tez juz teraz wybieram albo letni kapelusza dla ochrony przed słońcem, albo twardy, jak duzo jazdy lasem , żeby mi gałęzie nie zdjęły głowy
Co do dzikich zwierząt, kiedys ktoś ( nie pamiętam nazwiska, ale jeździł zawody w powożeniu)mi opowiadał, że jechał bryczka zapięta w 2 konie w lesie i z las wybiegł dzik i roztrzaskał koniom nogi. Nie pamietam dokładnie całej historii, ale zdaje się że oba konie trzeba było uśpić...
Unas jes pełno lisów, na dodatek ktoś przyniosł do stajni lisa polarnego i etraz do niego przychodza inne lisy w pobliże stajni(tzn ten lis jest zamkniety w kojcu niedaleko stajni, bo tam własciiele trzymają wiele różnych psów, które w dzien lub nocy na zmiane strózują a terenie stajni.
Dzików koniem nie psotkałam ale zawsze jak słysze jakies dzikie zwierzę, to staram się podjeżdżac do jakiegoś drzewa albo między 2 duże drzewa i poczekac az zwierze przebiegnie o ile mój kon ma ochotę stac..)
Czołem,
no nie branka, chyba nie wierzysz w to co piszesz
Dzikie zwierzęta na pewno nie są takie jak w tej historii. A ona jest z gatunku ..... że w biesach wilki kiedyś zjadały człowieka w jakiejś wsi a jak zajechano do wsi by to sprawdzić to nie w tej ale ponoć w następnej ..... i td.
Po postu jest to niemożliwe by dzik wyskoczył i połam nogi koniom i to jeszcze dwóm bo nie leży to w jego naturze a koniom nie tak łatwo jest połamać nogi. Mogę się zgodzić że konie się spłoszyły bo wypadł na nie dzik a woźnica nad nimi nie zapanował, poniosły i to się źle skończyło.
Po prostu dzikie zwierzęta atakują w ostateczności, w akcie desperackiej obrony życia swego lub potomstwa. A tak uciekają bo boją się człowieka od którego raczej nic dobrego nie zaznały. Poza tym dzik jest typowym krótkowidzem i raczej kieruje się w życiu węchem i słuchem.
Wiem to z doświadczeń własnych - kilka razy w życiu w nocy obserwowałem dziki z kilku metrów podczas żerowania i odpowiednio się zachowując one na mnie nie zwracały uwagi.
Nie raz na jeździe spotykaliśmy dzik, sarny czy jelenie i nasze konie po prostu je ignorują. Z żubrami jest podobnie choć tych wolą unikać ale to już inna historia. Na ślady wilka reagują nerwowym strzyżeniem uszu i prychaniem ale nie ma problemu by dalej na nich jechać. Jak ze wszystkim pierwsze spotkanie to nerwówka a każde następne coraz bardziej uodparniają psychikę końską. I robisz bardzo dobrze stając i dając szanse by koń się zapoznał z nowym w lesie.
A raz nawet to nasze konie w obronie psa same zaatakowały na jeździe dzika, co było dla nas ogromnym zaskoczeniem. Ale hucuł ma straszny instynkt stadny i to pewnie z tego wynikało.
Więc mam prośbę by nie siać "wrogiej propagandy"
Hej mówie że nie pamiętam całej historii - tam cos było, że to samica wyskoczyła wobronie młodych - nie wiem czy oni ja zaczepiali cy co, nie pamietam, ale wiele osób tam wtedy było(to było z okazji jakiś zawodów międzynarodowych) i nie wierze żeby ten człowiek tak o kłamał, szczególnie że wiele osób o tym fakcie wiedziało.
Ja wiem, ze zwierzeta nie wyskakują, ale jest środek zimy, sa głodne i podchodzą pod domostwa, tak zawsze jest na przedmieściach Wrocławia zimą. Więc ja mi coś biegnie to wolę tego unikać, bo moze np jakiś zwierz z rogami uciekla przed ludzmi z wioski, a jeszcze na mnie wpadnie - słyszy sie nieraz o dziwnych przypadkach, zresztą mojemu wujkwi kiedyś w auto wbiegł rozpędzony jelnek - więc nie mów mi że takie rzeczy sa tylko w bajkach.
Jeszcze o dzikach:mamy w stajni kilka(tnz na specjalnym wybiegu) i nie sa groźne, ale tak czy tak zdesperowane zwierzę atakuje, a ja wole byc ostrożna zawsze. Zwierzeta koło nas robią się zuchwałe, lis żeby uciekł trzeba w niego prawie wjechać - więc to nie jest tak że one od razu uciekają jak coś słyszą.Może wiosną tak, w sumie poza zima lisów nei widuje, ale etraz widzę je na każdej jeździe i jest ich sporo. zreszta leśniczy ma coś z tym zrobić..bo nam kury zagryzają
Branko , pewnie masz troche racji z tą" zuchwałością " zwierząt.
Rzeczywiście coraz częściej można je zobaczyć blisko ludzkich domostw .
Jednak co do zachowań leśnego zwierza wierzę słowom Jędrka Z Lasu ... potwierdzam je codziennie .
każdy wyjazd mój w teren to możliwość spotkania leśnego towarzystwa. W końcu to ich " dom".
Jak do tej pory nieodłącznym widokiem są sarny ... nieraz mam wrażenie , że one już się trochę oswoiły z widokiem takiego "stwora" jak człek na koniu i nie uciekają od razu , tylko nas obserwują.
Konie tez je obserwuja i niepokoja się tylko wtedy , gdy sarny zaczynają uciekać. :wink:
W wielu miejscach spotykamy ślady buchtowania dzików , ale nigdy samego dzika.
Lisy tez się widzi , a raczej konie je wyczuwają , bo reagują podobnie jak na psy ... w lesie 8)
No i raz widzieliśmy u nas klępę. hock: Co jest bardzo dziwne na naszym terenie.
I tylko raz zdarzyła się możliwość " leśnego karambolu " , gdy podczas galopu , naszą ścieżkę przecięło stadko saren. I to konie uratowały sytuację , wyczuwając je i hamując na czas.