"Zakład naprawczy"
"Zakład naprawczy"
odpowiem po kolei siano najlepsze nie jest to fakt- ale jakie by nie było- mieliśmy siano średnie jak i super- i efekt był taki sam- słoma znika- konie dostają w miarę potrzeb poniektórych chudszym czasem dostaje się i około 20kg dziennie(ponad balik)
Azyl- lonżuje go albo na kantarze albo na czymś pseudo nachrapnik- znalazłam w starych resztkach sprzętu - nachrapnik z oczkami po bokach- doczepiłam naczółek i podgardle i o dziwo daje rade nie mam foty nie ma w stajni takiego łańcuszka...
jednakże po pewnych komplikacjach i ze względu na oporność innowacyjną/ finanse/ ofertę innej pracy jestem zmuszona zrezygnować z pracy z końmi w tygodniu- pozostają mi... weekendy i praca z klientami, w tyg. inna osoba będzie doglądać bałaganu- ale nie ma co liczyć na prace ponad karmienie i porządek. tylko koni żal, ale Polskie realia są okrutne a jeśli ma się zobowiązania rodzinne to priorytety się zmieniają i kasa staje wyżej niż sentymenty. mój konik też zmieni miejsce pobytu- na zaledwie 3km od mojego domu w przydomowej stajni znajomego gdzie do towarzystwa będzie miał angloaraba i kuca felińskiego plus 2.5ha łąki
pozdrawiam śwątecznie
belka siano bardzo rzadko ma 20 kg,ważyłaś? Na ogół mają tak po 10 kilo. I u mnie część koni spokojnie daje radę zjeść całą belkę przez noc i jeszcze w dzień jedzą, więc to nic dziwnego.
Powodzenia w pracy z twoim koniem bo cos obawiam się, że tam to nic z tego nie będzie...
belki siana u nas miały ok 17-18 kg... teraz mamy siano luzem... karmione sa tak ze rano troche (tzn tyle ile na widły sie zmieści- ciężko mi unieść) potem maja dobrą kupkę wyrzucaną na padok, w południe poprawka dobra kupka do boksu.. i na wieczór po dwie widłowe porcje... sprawdzałam wagowo ile to jest jedna widłowa porcja pakując do worków i ważąc- jedna porcja ma miedzy 5-10kg. czyli te co są na podtuczeniu dostają więcej - te co są zachowawczo aby nie przytyły za nadto mniej... wiadomo ze od jakości siana zależy wielkość posiłku- ja tam im nie żałuje... czasem jest tak ze jak dostają koło południa a przyjeżdżam na karmienie wieczorne to gdzie nie gdzie jeszcze w boksie jest siano. jak były belki(snopki czy kostki- bo różne nazewnictwo spotykam) to jeden balik szedł na 3 konie na posiłek, oczywiście plus minus bo zależało od wielkości balika.
no niestety, ale człowiek z dobrym sercem czasem robi coś pomimo że się to w żaden sposób nie kalkuluje ... ja dokładając do interesu długi czas.. i mając coraz więcej przeszkód na swojej drodze... zrobiłam rzetelną kalkulację i mimo że serce smutne.. bo chciałoby się uratować świat... dla dobra koni działać... ale... zbyt wiele "ale" zbyt wiele innych nieudogodnień i rozsądek wziął górę nad sentymentem... zawsze mówiłam gdyby "to" było moją własnością.. zapewne wyglądałoby inaczej
teraz od "po świętach" zaczynam indywidualny zakład naprawczy Pat'a wciąż pracujemy nad rozluźnieniem.. choć czasem chciałabym żeby to szło szybciej.. jednak tu praca dłuuuugo terminowa i wciąż szukam jakichś pomysłów jak odwrócić układ jeleniej/przebudowanej odwrotnie-dolne mięśnie szyi w mięśnie pracujące w górnych partiach, zaokrąglenie rozluźnienie grzbietu bo teraz sjest odwrotny.... harmonia i równowaga w ruchu....dużo pracy ale i dużo czasu... i mojej cierpliwości
A może przedstaw problem swojego konia bardziej szczegółowo?
Pamiętam, że o nim pisałaś ale tak bardzo ogólnie.
Rozumiem, że problem jest pod jeźdźcem? teraz na niego siadasz czy tylko z ziemi pracujesz?
nie znam w szczegółach jego całej przeszłości niestety. Koń obecnie ma 7lat. dwa lata temu jako surowego kupił go mój znajomy od którego go mam. koń był dziki, bał się wszystkiego, walił z zadu w samochody obcych ludzi, nie dawał sobie nóg czyścić... teraz jest ok.. w miarę, auta toleruje, ludzi też ale nagłych ruchów nie lubi. znajomy go zajeżdżał pracował trochę metodą natural- koń reaguje na sugestie lub leki impuls ręką- ustępuje zadem łopatką w bok(piruety?) przychodzenie i odchodzenie ma... początki klękania itp. ale... w terenie sam -panikarz, każdy inny krzak, gałąź, dźwięk jest straszny, pół biedy jeśli idzie w teren z innym koniem, czasem się poboczy ale idzie... na chwie obecną doszliśmy do tego że idzie na czoło i uszka skupione na drodze bez skoków w bok.
z tego co mi wiadomo to były wł. pracował na lonży na gumach(gumowym chambonie) co dało rezultat źle załamanej szyi- za 3 kręgiem, wysokiego ustawienia(jelenia szyja) automatyczny naturalny rollkur- i chowanie sie za wodze... nawet na trzymaniu wodzy za sprzączkę
koń na lonży przez pierwsze 10-15 min chodzi spięty sztywny łeb zadarty, grzbiet wklęsły... szybko się rozprasza- odwrotnie ustawia na zewnątrz, teraz już jest lepiej szybciej następuje odprężenie, koń dokracza, rozluźnia... wchodzi na koło do wewnątrz... ale to jeszcze nie szał i szczyt marzeń
poza tym ma zerową ilość mięśni górnych szyi, grzbietu... poza tym jest chudy, teraz troszkę już przybrał-przydało by sie jakieś 10-20 kg moim zdaniem więcej, jak pierwszy raz wsiadłam czułam że siedzę na wieszaku
z moich obserwacji wynika, ze na padoku jeśli się przemieszcza to też w taki sposób najczęściej: https://lh5.googleusercontent.com/-OPI_K...at+006.jpg
obecnie po 2 tyg przerwie spowodowanej kolką z jego strony, potem zapaleniem oskrzeli z mojej.. wracamy do pracy.. głównie pracuje z ziemi na linie/lonży jeżdżę w tereno-spacer część z ziemi część z siodła...
teraz się przenosimy po swiętach i myślę że wyjdzie nam obojgu to na zdrowie.. bo koń jak do tej pory większość życia spędził w boksie, a teraz dnie będzie na pastwisku, na wieczór/noc w boksie... to myślę że też coś da w pracy z nim.. to tak w skrócie
musiałabym zrobić -uprzedzam pytanie koń umie opuścić głowe w dół jak jest na pastwisku... jednak w większości czasu z miejsca na miejsce przemieszcza się w taki sposób jak na w/w zdjęciu. podczas pracy w ręce bardzo rzadko oferuje taką postawę z głową niżej... pod jeźdźcem prawie wogóle.. dlatego jak wsiadam to na krótko...
znalazłam zdj. tydzień przed przyjazdem do mnie... z głową do ziemi https://lh4.googleusercontent.com/-jy9yT...at+009.jpg
Patrząc po zdjęciach koń jest dość nieszczęśliwie zbudowany...
Ma niską osadę szyi i to powoduje, że gdy koń tą szyję unosi powstaje "wcięcie siekierą" czyli dołek przed kłębem. Ten dołek na pewno trochę zniknie jak koń nabierze trochę "ciałka" ale to jest kwestia jego budowy jednak. przy tym ma stromą łopatkę co może mu utrudniać wydłużanie kroków. No i grzbiet ma długi i niestety nie najlepszą jego linię... No i po tych zdjęciach, które dałaś jest dość słabo związany (długa i słaba partia lędźwi)
Ale to nie znaczy, że nie da się poprawić górnego umięśnienia przy sensownej pracy, u każdego konia można rozbudować muskulaturę sensownym treningiem.
Na pewno padokowanie da mu bardzo dużo, bo to każdemu koniowi sprzyja, to nie podlega dyskusji:-)
twoja praca powinna mieć na celu ogólny rozwój mięśniowy tego konia, ze zwróceniem dużej uwagi również na mięśnie brzucha. Pamiętaj o tym, że to właśnie mięśnie brzucha umożliwiają zaokrąglanie grzbietu poprzez kurczenie się. No i pomagają koniowi ciągnąć tylną nogę pod siebie.
Jeśli jesteś na nim w stanie jeździć tak na całkiem luźnej wodzy to wydaje mi się to dobrym pomysłem na teraz. I jak najwięcej pracy w małym tempie (żeby koń miał czas się uspokajać, np dość długie nawroty bardzo wolnego kłusa) na urozmaiconym podłożu i w urozmaiconym terenie, najlepiej pod górkę i z górki. przy czym ja z młodym koniem przestrzegam zasady, że w dół jedzie się tylko stępem.
Taka praca powinna go jednocześnie uspokoić i wzmocnić:-)
A kiełzno?
Jeździsz na wędzidle?
A próbowałaś jakiejś uzdy bezwędzidłowej?
wiem ze doskonały nie jest- ale jak to mówią "darowanemu koniowi w zęby się nie patrzy" -co do zębów zgryzu prawidłowego też nie ma
ma wędzidło podwójnie łamane- a jezdzimy czesto na samym kantarku
A spróbujesz opisać różnicę między jazdą na wędzidle a na kantarze? Co ci wychodzi lepiej/gorzej? Jak koń się rozluźnia?
biorąc pod uwagę jak długo u mnie jest to tych jazd aż tak wiele nie było, skupiałam się na lekkiej pracy z ziemi- bo jak budować mięśnie kiedy widać żebra??-tzn z czego te mięśnie zbudować po prostu pracowałam nad przełamywaniem strachów zaufaniem i odprężeniem mięśni podczas kontaktów z człowiekiem głownie lekka lonża stępo-kłus plus streching.
co do jazdy na wędzidle i bez
koń jest bardzo delikatny w pysku, każdy kontakt mocniejszy- powoduje uniesienie szyi w "S" cofanie jej w tył -wyjelenianie się przy zganaszowaniu do przesady, oraz spięciu ogólnym, usztywnieniu chyba wszystkich partii ciała- bo nawet kłus w odciążeniu był niewygodny- koń jeszcze często gubi równowagę pod jeźdźcem..
staram się jeździć na luźnej wodzy i prowokować opuszczenie szyi- po długim stępie jest ok koń chodzi z szyją w linii kłębu- a nie wysoko ponad(jak na zdj) w nawrotach kłusa po przejściach ma jeszcze problemy bo usztywnia grzbiet i wygina się w górę.
co do różnicy na kantarze to jest tylko taka że można wejść na kontakt i koń się nie ganaszuje... choć czasem nie wie czego od niego chce jeśli nie ma w pysku żelaza.. ale tak czy siak szyja jest na początku treningu wyżej niż powinna
na szczęście koń dobrze reaguje na łydki i jest sterowny dosiadem i ciężarem- więc nawet bez wodzy można jeździć(no chyba że w terenie)
co do jazd to właśnie więcej jeździłam do lasu- bo ujeżdżalnia pod chmurką i zamarzła... w terenie na luźnych wodzach w tempie jakim on chciał - tzn kiedy ja chciałam stęp to stęp, jak kłus to kłus- tylko szybkość kroku dawałam swobodną..
chyba że jechał w teren w większej grupie to trochę się spinał i jarał że konie szybko ruszają- wtedy skutkowało to podnoszeniem łba na taką pozycję że widziałam gwiazdkę na czole- i zaniechałam takich wypadów - dla dobra konia i swojego.
jako że w ani jednej ani drugiej stajni nie ma koziołków drągów itd, postanowiłam sama wyposażyć się w cavalletti - są w trakcie tworzenia - krzyżaki już są, drągów brak- no i farby dlatego licząc że zima WRESZCIE odpuści, mam zamiar zacząć pracę na drągach- najpierw z ziemi, potem pod jeźdźcem... ale mam czas mnie się nigdzie nie spieszy, koń który mało chodził przez całe swoje życie w ciągu dwóch miesięcy nie stanie się maszynką... a biorąc pod uwagę że nie mam aspiracji związanych z osiągnięciami sportowymi, to praca może być mozolna... ale ważne aby koń miał przyjemność i komfort i nic by go nie bolało, a ja... żeby też było mi przyjemnie siedzieć na nim- obecnie zainwestowałam w podkładkę pod siodło dość grubą, bo czasem koń źle podskoczy, ja źle siądę i cierpi i konia i mój kręgosłup(z czego mój czasem daje o sobie boleśnie znać)
Myślę, że bardzo fajnie myślisz:-)
A próbowałaś gumowe wędzidło? Może będzie łatwiej? Takie całe gumowe, miękkie? Bo jeśli koń boi sie o pysk to może być dobrze, np Nugat jest bardzo delikatny w pysku i jeśłi już muszę go dać komuś na wędzidle to daję taką grubą miękką gumę i na tym ludziom jest stosunkowo łatwo jechać na nim na kontakcie a ustawia się łatwo i dobrze rozluźnia. Ale to tylko taki luźny wniosek:-)
A kawaletki potrafią czynić cuda:-)
myślę że nie wpadłam na pomysł z wędzidłem (choć przecież to jedna z oczywistych rzeczy hock: )
pomyślę nad tym również
a możesz mi podpowiedzieć jeszcze jak pracować nad rozbudową mięśni szyi, tak żeby rozwijać górne partie, a jakoś osłabiać dolne- żeby dojść do stanu odwrotnego niż jest teraz, czyli aby góra była bardziej rozwinięta niż dół..
od dziś konik w nowej stajni.. przeprowadzenie było wierzchem ok 45 min jazdy, wszytko ok gdyby w połowie drogi nie zaczął sypać śnieg i wiać wiatr ... jak mi sie już marzy słońce i trawa...
Wydaje mi się, że nie powinnas sie teraz skupiać na tych mięśniach, tylko myśleć o spokoju, rozluźnieniu konia w pracy, mięśnie się "same zrobią" w momencie kiedy koń się rozluźni i uspokoi.
No i na razie nic bym mu nie narzucała-daj mu czas, jeździj na luźnej wodzy, by sam poszukał równowagi i wygody. No a potem pomalutku kontakt i wtedy normalna ujeżdżeniowa praca,ze wskazaniem na dużo pracy w dole ale z koniem zupełnie luźnym i lekkim, czyli przy bardzo delikatnym kontakcie albo bez.
Ja bym mu nie ograniczałą swobody tej szyi wypięciami ani ręką na razie-niech kombinuje sam, a przy okazji to jest czas dla konia na ogólne szukanie równowagi. No i w teren jeździć:-)
Na chwile obecną po dzisiejszej przeprawie i widoku pogody za oknem... odechciewa mi sie jakiejkolwiek aktywności na zewnątrz