Hipologia Kategoria Konie chcą nas rozumieć Kompetencje kadry instruktorskiej

Kompetencje kadry instruktorskiej

Kompetencje kadry instruktorskiej

Strony (16): Wstecz 1 12 13 14 15 16 Dalej  
Magda Pawlowicz

Posting Freak

913
02-16-2012, 06:39 PM #211
No właśnie.
można sobie zrobić takie zawody "wewnętrzne" i jak mam dużo dzieciaków to często robię.
Chociaż przyznam bez bicia, ze od jakiegoś czasu coraz mniej mi się chce...
Ale jak sa dzieci to zawsze je staram się wciągać w jeździectwo poprzez tworzenia fajnej atmosfery :lol:
I jeszcze jedno: dzieci kochają rywalizację! Zwłaszcza kochają wygrywać :lol:

I brakuje mi u nas w kraju takich typowo dla dzieci przeznaczonych konkursów, takiego "pony games" na szerszą skalę. Bo jednak jedna stajnia sama nie wiele zrobi...

<r><URL url="http://www.wwr.com.pl/spoleczenosc-jezdziecka-wwr/blogi-jezdzieckie-wwr/122-magda-pawlowicz/trening-koni"><LINK_TEXT text="http://www.wwr.com.pl/spoleczenosc-jezd ... ening-koni">http://www.wwr.com.pl/spoleczenosc-jezdziecka-wwr/blogi-jezdzieckie-wwr/122-magda-pawlowicz/trening-koni</LINK_TEXT></URL><br/>
<URL url="http://www.whitemare.nets.pl">http://www.whitemare.nets.pl</URL></r>
Magda Pawlowicz
02-16-2012, 06:39 PM #211

No właśnie.
można sobie zrobić takie zawody "wewnętrzne" i jak mam dużo dzieciaków to często robię.
Chociaż przyznam bez bicia, ze od jakiegoś czasu coraz mniej mi się chce...
Ale jak sa dzieci to zawsze je staram się wciągać w jeździectwo poprzez tworzenia fajnej atmosfery :lol:
I jeszcze jedno: dzieci kochają rywalizację! Zwłaszcza kochają wygrywać :lol:

I brakuje mi u nas w kraju takich typowo dla dzieci przeznaczonych konkursów, takiego "pony games" na szerszą skalę. Bo jednak jedna stajnia sama nie wiele zrobi...


<r><URL url="http://www.wwr.com.pl/spoleczenosc-jezdziecka-wwr/blogi-jezdzieckie-wwr/122-magda-pawlowicz/trening-koni"><LINK_TEXT text="http://www.wwr.com.pl/spoleczenosc-jezd ... ening-koni">http://www.wwr.com.pl/spoleczenosc-jezdziecka-wwr/blogi-jezdzieckie-wwr/122-magda-pawlowicz/trening-koni</LINK_TEXT></URL><br/>
<URL url="http://www.whitemare.nets.pl">http://www.whitemare.nets.pl</URL></r>

Drakan

Junior Member

34
02-17-2012, 07:58 PM #212
Na poczatku dziękuję Lirze za wpis i obiecuję wrócić do zagadnienia nauki dosiadu w kolejnym wpisie.

A wracając do dzieci.
Magda Pawlowicz Oczywiście taka metoda jak opisana przez Drakan oszczędza czas instruktora-ja z reguły "używam" pomocnika do tego...
Sama nie wiem jak mam to rozumieć ... Leniwa jestem :wink: ? Czy też może te 30 minut czyszczenia to jakaś magiczny sposób na nawiązywanie więzi z koniem i jak krócej to trwa to nie wyjdzie ?
Czy może w nauce chodzi jednak o to by nie zmęczyć dziecka od razu, nie zniechęcić i nie sprowokować kontuzji na samym początku przygody z końmi ? Dla mnie nie jest ważne czy dziecko od pierszej jazdy bedzie czyścić konia od czubka nosa do samego ogona - dla mnie ważne jest by dziecko powoli poznało konia, oswoiło się z nim a przede wszystkim, by wykazywało ciekawość i chęć do dalszej nauki. Uważam, że do dobrego jeżdżenia trzeba dojrzeć - fizycznie a przede wszystkim psychicznie. Dzieci mi pomagają, asystują w wielu pracach przy koniu. Czasem młodszym uczestnikom zajęć pomagają starsi stażem jeźdźcy. I muszę przyznać, że ma to rewelacyjny wpływ na obie strony. W czasie zajęć dzieci mają mniej nauki i mniejsze obciążenia, za to więcej jest czasu na relaks i zabawę. Jeżeli (tak jak inni jeźdźcy) pracują z końmi z ziemi - ograniczamy się do join-up i zabaw a'la Parelli. I podczas takich zajęć dzieci nawiązują nie mniej ważny kontakt z koniem i mają okazję obserwować konia w ruchu i na swobodzie (moim zdaniem to pozwala poznać konia lepiej niż czyszczenie w gruncie rzeczy unieruchomionego zwierzaka Smile Trochę inaczej postrzegam "aktywny" udział w zajęciach 10 latki (nawet bardzo wyrośniętej). Przydzielenie dziecku "obowiązku" to nie tylko radosna "nagroda i wyróżnienie", to również nałożenie na niego odpowiedzialności za własne działania i co ważniejsze - uświadomienie konsekwencji tych działań. Czasem nawet 12 latki jeszcze nie są na to gotowe. Nie oznacza to, że na dzień dobry rozbijam dziecięcy świat wyobrażeń o kucykach z kokardkami brutalną rzeczywistością - po prostu nie nakładam na dzieci więcej niż są w stanie unieść ( no i nie mam kucyków). Może lubię być w opozycji do wszystkich a może po prostu widzę taką konieczność, ale jestem po stronie ludzi uznających, że zwierzę nie jest rzeczą a tym bardziej zabawką! Moim zdaniem trudno wymagać od 8 latki świadomości własnego ciała (co zresztą widać po zamieszczonym materiale), dobrej (koniecznej do prawidłowej jazdy konnej) koordynacji ruchowej i przede wszystkim zrozumienia trudnych elementów jeździeckich, jak prawidłowy dosiad czy równowaga jeźdźca i konia. Z drugiej strony dla dziecka w tym wieku można odpowiednio dobrać ćwiczenia, by ta świadomość powoli się rozwijała, bez pchania dziecka w pseudosport. Prędzej widzę dzieci w tym wieku na różnych imprezach typu pony games, zamiast na zawodach podczas których nieudolnie naśladują dorosłych. Owszem są utalentowane wyjątki, jak dziecko skaczące przez przeszkody, ale nie uważam, że należy z tego robić regułę. Dzieci kochają konie i owszem, kochają rywalizację. Ja jednak wolę najpierw nauczyć je szacunku do zwierzęcia i odpowiedzialności a potem poczekać, aż same dojrzeją do decyzji, że czas zacząć poważną naukę i rywalizować z innymi. I w żaden sposób nie dyskwalifikuję samej rywalizacji, jednak staram się by była on zdrowa. U dzieci w wieku przedszkolnym i wszesnoszkolnym, które dopiero uczą się rywalizacji nagradzanie w czasie pozornie niegoźnych "zabaw" w zawody, gdzie ktoś jest najlepszy a ktoś zawsze zostaje w ogonie, niesie ryzyko wystąpienia u tych dzieci w przyszłości zachowań aspołecznych. Dlatego uważam, że dzieci powinny brać udział w tzw. pony games - gdzie nie ma ewidentnie wygranych czy przegranych, gra się zespołowo i moża duży nacisk kłaść na fakt, że w zespołach bardzo ważnymi partnerami są konie. Gry zespołowe są fajne i rywalizacja jest wtedy "rozłożona" równomiernie na wszystkich członków zespołu. Dzieci mogą się w grupie wspierać i uzupełniać. Zresztą każde zawody w których nie ma wygranych i przegranych są dla małych dzieci zalecane. Gdy dzieci dorosną, np. z nastolatkami jest już zupełnie inna "zabawa". Starsze dzieci wykazują większą odporność na stres (choć to oczywiście indywidualna sprawa jak duża jest ta odporność). Zrozumienie celu samej rywalizacji jest też u nich inne. Jednym słowem tam gdzie większe znaczenie ma prawidłowość lub chociaż poprawność wykonania zadania a dopiero na drugim miejscu jest nagroda i związany z nią sukces - można mówić o zdrowej rywalizacji. Zdecydowanie wolę uczyć te dzieci, które wykazują zainteresowanie - "jak", "dlaczego", "po co"... A dzieciom, które tylko rywalizują i potrzebują do tego konia - dziękuję.

I na koniec dodam, że mały koń podobnie jak duży cierpi z powodu błędów jeźdźca (nawet lekkiego, choć masa ludzi lekceważy problem mówiąc: "co taka mała dziewczynka/chłopiec może zrobić koniowi...". Nie jest przecież prawdą, że tylko dorosły jeździec złym użytkowaniem konia, niszczy mu zdrowie. Mały koń pod małym, niezgrabnym ciężarem cierpi te same katusze, co większy koń pod nastolatkiem czy osobą dorosłą. Dlatego poza fajną zabawą nie wolno zapominać o końskim zdrowiu, bowiem dbanie o dobre samopoczucie dzieci nie może odbywać się kosztem zwierząt.
Magda Pawlowicz I brakuje mi u nas w kraju takich typowo dla dzieci przeznaczonych konkursów, takiego "pony games" na szerszą skalę. Bo jednak jedna stajnia sama nie wiele zrobi...
Zgadzam się, że na tym polu jest niezwykle pusto i cicho. Jednak najwięcej mogą tu zdziałać stajnie w których prowadzi się naukę jazdy dla dzieci jako główną działalność lub nawet naukę jazdy konnej TYLKO dla dzieci - może grupa/stowarzyszenie takich ośrodków? Na kursach instruktorskich własnie organizacja i nadzór na takimi zabawami (z solidna podstawą pedagogiczną) powinna być jednym z zagadnień do opracowania i opanowania.

<r><I><s></s>Więc trzeba i poddanych fantazyję wiedzieć, pierwej konia zrozumieć niźli na nim siedzieć.<e></e></I><br/>
<SIZE size="85"><s></s>Hr. Marian Czapski "Historia powszechna konia" (1874)<e></e></SIZE></r>
Drakan
02-17-2012, 07:58 PM #212

Na poczatku dziękuję Lirze za wpis i obiecuję wrócić do zagadnienia nauki dosiadu w kolejnym wpisie.

A wracając do dzieci.

Magda Pawlowicz Oczywiście taka metoda jak opisana przez Drakan oszczędza czas instruktora-ja z reguły "używam" pomocnika do tego...
Sama nie wiem jak mam to rozumieć ... Leniwa jestem :wink: ? Czy też może te 30 minut czyszczenia to jakaś magiczny sposób na nawiązywanie więzi z koniem i jak krócej to trwa to nie wyjdzie ?
Czy może w nauce chodzi jednak o to by nie zmęczyć dziecka od razu, nie zniechęcić i nie sprowokować kontuzji na samym początku przygody z końmi ? Dla mnie nie jest ważne czy dziecko od pierszej jazdy bedzie czyścić konia od czubka nosa do samego ogona - dla mnie ważne jest by dziecko powoli poznało konia, oswoiło się z nim a przede wszystkim, by wykazywało ciekawość i chęć do dalszej nauki. Uważam, że do dobrego jeżdżenia trzeba dojrzeć - fizycznie a przede wszystkim psychicznie. Dzieci mi pomagają, asystują w wielu pracach przy koniu. Czasem młodszym uczestnikom zajęć pomagają starsi stażem jeźdźcy. I muszę przyznać, że ma to rewelacyjny wpływ na obie strony. W czasie zajęć dzieci mają mniej nauki i mniejsze obciążenia, za to więcej jest czasu na relaks i zabawę. Jeżeli (tak jak inni jeźdźcy) pracują z końmi z ziemi - ograniczamy się do join-up i zabaw a'la Parelli. I podczas takich zajęć dzieci nawiązują nie mniej ważny kontakt z koniem i mają okazję obserwować konia w ruchu i na swobodzie (moim zdaniem to pozwala poznać konia lepiej niż czyszczenie w gruncie rzeczy unieruchomionego zwierzaka Smile Trochę inaczej postrzegam "aktywny" udział w zajęciach 10 latki (nawet bardzo wyrośniętej). Przydzielenie dziecku "obowiązku" to nie tylko radosna "nagroda i wyróżnienie", to również nałożenie na niego odpowiedzialności za własne działania i co ważniejsze - uświadomienie konsekwencji tych działań. Czasem nawet 12 latki jeszcze nie są na to gotowe. Nie oznacza to, że na dzień dobry rozbijam dziecięcy świat wyobrażeń o kucykach z kokardkami brutalną rzeczywistością - po prostu nie nakładam na dzieci więcej niż są w stanie unieść ( no i nie mam kucyków). Może lubię być w opozycji do wszystkich a może po prostu widzę taką konieczność, ale jestem po stronie ludzi uznających, że zwierzę nie jest rzeczą a tym bardziej zabawką! Moim zdaniem trudno wymagać od 8 latki świadomości własnego ciała (co zresztą widać po zamieszczonym materiale), dobrej (koniecznej do prawidłowej jazdy konnej) koordynacji ruchowej i przede wszystkim zrozumienia trudnych elementów jeździeckich, jak prawidłowy dosiad czy równowaga jeźdźca i konia. Z drugiej strony dla dziecka w tym wieku można odpowiednio dobrać ćwiczenia, by ta świadomość powoli się rozwijała, bez pchania dziecka w pseudosport. Prędzej widzę dzieci w tym wieku na różnych imprezach typu pony games, zamiast na zawodach podczas których nieudolnie naśladują dorosłych. Owszem są utalentowane wyjątki, jak dziecko skaczące przez przeszkody, ale nie uważam, że należy z tego robić regułę. Dzieci kochają konie i owszem, kochają rywalizację. Ja jednak wolę najpierw nauczyć je szacunku do zwierzęcia i odpowiedzialności a potem poczekać, aż same dojrzeją do decyzji, że czas zacząć poważną naukę i rywalizować z innymi. I w żaden sposób nie dyskwalifikuję samej rywalizacji, jednak staram się by była on zdrowa. U dzieci w wieku przedszkolnym i wszesnoszkolnym, które dopiero uczą się rywalizacji nagradzanie w czasie pozornie niegoźnych "zabaw" w zawody, gdzie ktoś jest najlepszy a ktoś zawsze zostaje w ogonie, niesie ryzyko wystąpienia u tych dzieci w przyszłości zachowań aspołecznych. Dlatego uważam, że dzieci powinny brać udział w tzw. pony games - gdzie nie ma ewidentnie wygranych czy przegranych, gra się zespołowo i moża duży nacisk kłaść na fakt, że w zespołach bardzo ważnymi partnerami są konie. Gry zespołowe są fajne i rywalizacja jest wtedy "rozłożona" równomiernie na wszystkich członków zespołu. Dzieci mogą się w grupie wspierać i uzupełniać. Zresztą każde zawody w których nie ma wygranych i przegranych są dla małych dzieci zalecane. Gdy dzieci dorosną, np. z nastolatkami jest już zupełnie inna "zabawa". Starsze dzieci wykazują większą odporność na stres (choć to oczywiście indywidualna sprawa jak duża jest ta odporność). Zrozumienie celu samej rywalizacji jest też u nich inne. Jednym słowem tam gdzie większe znaczenie ma prawidłowość lub chociaż poprawność wykonania zadania a dopiero na drugim miejscu jest nagroda i związany z nią sukces - można mówić o zdrowej rywalizacji. Zdecydowanie wolę uczyć te dzieci, które wykazują zainteresowanie - "jak", "dlaczego", "po co"... A dzieciom, które tylko rywalizują i potrzebują do tego konia - dziękuję.

I na koniec dodam, że mały koń podobnie jak duży cierpi z powodu błędów jeźdźca (nawet lekkiego, choć masa ludzi lekceważy problem mówiąc: "co taka mała dziewczynka/chłopiec może zrobić koniowi...". Nie jest przecież prawdą, że tylko dorosły jeździec złym użytkowaniem konia, niszczy mu zdrowie. Mały koń pod małym, niezgrabnym ciężarem cierpi te same katusze, co większy koń pod nastolatkiem czy osobą dorosłą. Dlatego poza fajną zabawą nie wolno zapominać o końskim zdrowiu, bowiem dbanie o dobre samopoczucie dzieci nie może odbywać się kosztem zwierząt.
Magda Pawlowicz I brakuje mi u nas w kraju takich typowo dla dzieci przeznaczonych konkursów, takiego "pony games" na szerszą skalę. Bo jednak jedna stajnia sama nie wiele zrobi...
Zgadzam się, że na tym polu jest niezwykle pusto i cicho. Jednak najwięcej mogą tu zdziałać stajnie w których prowadzi się naukę jazdy dla dzieci jako główną działalność lub nawet naukę jazdy konnej TYLKO dla dzieci - może grupa/stowarzyszenie takich ośrodków? Na kursach instruktorskich własnie organizacja i nadzór na takimi zabawami (z solidna podstawą pedagogiczną) powinna być jednym z zagadnień do opracowania i opanowania.


<r><I><s></s>Więc trzeba i poddanych fantazyję wiedzieć, pierwej konia zrozumieć niźli na nim siedzieć.<e></e></I><br/>
<SIZE size="85"><s></s>Hr. Marian Czapski "Historia powszechna konia" (1874)<e></e></SIZE></r>

02-20-2012, 08:18 PM #213
Magda Pawlowicz Dlatego ja uważam, że 10 latek może i powinien już wszystko (co lezy fizycznie w zasięgu jego możliwości) robić sam

Nie do końca się zgadzam. Praca z dziećmi jest niesamowicie odpowiedzialną i zaszczytną funkcją- każdy nauczyciel czy szkoleniowiec wywiera na nie ogromny wpływ. W czasie szkolenia instruktorów - temat nauki dzieci jest praktycznie niezauważalny. I nie chodzi tu jakie ćwiczenie po kolei i kiedy, ale psychologiczną stronę nauki, o umiejętność rozpoznawania na jakim etapie emocjonalny jest mały człowieczek, jaki typ inteligencji posiadają itp. Jeden dziesięciolatek będzie gotowy do czyszczenia konia na błysk (a jest to spory fizyczny wysiłek-szczególnie dla niewprawionych rąk), a drugi po kilkukrotnym machnięciu ręką odczuje zmęczenie i znużenie. I nie chodzi by w tym drugim przypadku zupełnie ominąć tu-przykładowe czyszczenie, ale by przemycać naukę w sposób stopniowy i przyjemny np. z widocznym szybko efektem. Przykładowo - dzieciak ma za zadanie wyczyścić konkretną błotną plamkę. Kolejnym razem 2,3 potem grzywę, kopyta itp. A czasem koń może być wyczyszczony, a lekcja przeznaczona na inne elementy.
Nie ma jednej zasady w jakim wieku dzieciak powinien być w stanie wykonać określone elementy. Dziecko jest gotowe wtedy kiedy jest gotowe i pedagoga zadaniem jest zauważyć kiedy to następuje.
Niektórzy kierują się wiekiem biorąc przykład z naszych szkół. Ale to właśnie jest wada naszego systemu.

Kilka słów z mojego punktu widzenia. Bliska jest mi wizja Drakan.
U dzieci należy przede wszystkim pamiętać, że ma to być dobra zabawa. Jeśli naukę szacunku do konia, czyszczenia czy nawet sprzątanie boksów zamienimy w dobrą zabawę to jest to nauka idealna. Nawet z początku naburmuszonych, rozpieszczonych uczniów można z czasem zmienić w miłośników i wytrwałych koniarzy.
Miałam ostatnio dziewczynkę(8 lat) na półkoloniach, która po dniu stanowczo na forum powiedziała, że jak płaci, to powinna mieć konia wyczyszczonego i osiodłanego, a w zajęciach stajennych nie zamierza uczestniczyć (fuj). I pewnie gdyby nie moje kilkuletnie doświadczenie w pracy w szkole miałabym problem. A tak udało się, że po kilku dniach sama chodziła i pytała czy coś może jeszcze zrobić dla koników.
W nauce dzieci najważniejsze jest wyznaczanie małych celów, nieprzechodzenie dalej dopóki fundamenty nie będą porządne,a wyznaczone cele osiągnięte( brak konsekwencji), urozmaicanie zajęć i praca nad koordynacją i równowagą na koniu. Pamiętajmy też, że dzieci uczy się inaczej niż dorosłych.
Bardziej przez naśladowanie, zadawanie konkretnych zadań, podpatrywanie, próbowanie, a nie tłumaczenie: tu naciśnij, tam przesuń itp.

Opisy przedstawionych przez dziewczyny przykładowych lekcji w każdym przypadku są ok. Ilu nauczycieli tyle powinno być pomysłów i różnych jazd. A jeden od drugiego powinien podbierać pomysły, przekształcać, tworzyć swój własny 'podręcznik metodyczny" itp. Bo metody pracy to jedno, ale i my instruktorzy mamy różny temperament, cechy, które pozwalają lub uniemożliwiają wykorzystanie danego pomysłu. A do tego dochodzą jeszcze konie. Wiedząc jakie konie mamy do dyspozycji trzeba odpowiednio planować zajęcia.
Mam konia, który jest super do wszelkiego rodzaju ćwiczeń, zeskoków, kłusa ćwiczebnego- a beznadziejny do nauki "rozmowy" i pierwszych jazd samodzielnych. A inny czuły i chętny do reagowania na subtelne pomoce początkujących, ale nie nadający się nawet do zrobienia tzw. "rybek" czy młynka. Dlatego inaczej wygląda jazda na jednym, a inaczej na drugim.

Zdarza się, że jedno dziecko na pierwszej jeździe nie puści się siodła , a drugie będzie już robić zaawansowane ćwiczenia i kłusa spróbuje. Miałam nawet przypadek gdy dzieciak widząc jak inny jeździec anglezuje wyraziło chęć próby i bez zbędnego tłumaczenia i przygotowania po prostu zaczął anglezować i jechać kłusem.

Generalnie fajnie zgłębić trochę literatury typowo pedagogicznej. Polecam książkę "Rewolucja w uczeniu" Gordon Dryden, Jeannette Vos. Typowo "szkolna", ale pozwala "rozszerzyć" sposób myślenia i postrzegania dzieci. Książka ma zbiór wspaniałych prawd. A ta jest jedną z moich ulubionych:

" Uczenie się jest najwspanialszą i dającą najwięcej radości grą na świecie.
Wszystkie dzieci rodzę się z takim przekonaniem i pielęgnują je , dopóki nie przekonamy ich, że nauka jest ciężką i nieprzyjemną pracą. Niektóre dzieci nigdy nie dają się o tym przekonać i przechodzą przez życie, wierząc, że nauka jest przyjemnością i jedyną grą, w którą warto się bawić.
Tacy ludzie mają swoje specjalne miano.
Nazywamy ich geniuszami." Glenn Doman
Ania Dobrowolska
02-20-2012, 08:18 PM #213

Magda Pawlowicz Dlatego ja uważam, że 10 latek może i powinien już wszystko (co lezy fizycznie w zasięgu jego możliwości) robić sam

Nie do końca się zgadzam. Praca z dziećmi jest niesamowicie odpowiedzialną i zaszczytną funkcją- każdy nauczyciel czy szkoleniowiec wywiera na nie ogromny wpływ. W czasie szkolenia instruktorów - temat nauki dzieci jest praktycznie niezauważalny. I nie chodzi tu jakie ćwiczenie po kolei i kiedy, ale psychologiczną stronę nauki, o umiejętność rozpoznawania na jakim etapie emocjonalny jest mały człowieczek, jaki typ inteligencji posiadają itp. Jeden dziesięciolatek będzie gotowy do czyszczenia konia na błysk (a jest to spory fizyczny wysiłek-szczególnie dla niewprawionych rąk), a drugi po kilkukrotnym machnięciu ręką odczuje zmęczenie i znużenie. I nie chodzi by w tym drugim przypadku zupełnie ominąć tu-przykładowe czyszczenie, ale by przemycać naukę w sposób stopniowy i przyjemny np. z widocznym szybko efektem. Przykładowo - dzieciak ma za zadanie wyczyścić konkretną błotną plamkę. Kolejnym razem 2,3 potem grzywę, kopyta itp. A czasem koń może być wyczyszczony, a lekcja przeznaczona na inne elementy.
Nie ma jednej zasady w jakim wieku dzieciak powinien być w stanie wykonać określone elementy. Dziecko jest gotowe wtedy kiedy jest gotowe i pedagoga zadaniem jest zauważyć kiedy to następuje.
Niektórzy kierują się wiekiem biorąc przykład z naszych szkół. Ale to właśnie jest wada naszego systemu.

Kilka słów z mojego punktu widzenia. Bliska jest mi wizja Drakan.
U dzieci należy przede wszystkim pamiętać, że ma to być dobra zabawa. Jeśli naukę szacunku do konia, czyszczenia czy nawet sprzątanie boksów zamienimy w dobrą zabawę to jest to nauka idealna. Nawet z początku naburmuszonych, rozpieszczonych uczniów można z czasem zmienić w miłośników i wytrwałych koniarzy.
Miałam ostatnio dziewczynkę(8 lat) na półkoloniach, która po dniu stanowczo na forum powiedziała, że jak płaci, to powinna mieć konia wyczyszczonego i osiodłanego, a w zajęciach stajennych nie zamierza uczestniczyć (fuj). I pewnie gdyby nie moje kilkuletnie doświadczenie w pracy w szkole miałabym problem. A tak udało się, że po kilku dniach sama chodziła i pytała czy coś może jeszcze zrobić dla koników.
W nauce dzieci najważniejsze jest wyznaczanie małych celów, nieprzechodzenie dalej dopóki fundamenty nie będą porządne,a wyznaczone cele osiągnięte( brak konsekwencji), urozmaicanie zajęć i praca nad koordynacją i równowagą na koniu. Pamiętajmy też, że dzieci uczy się inaczej niż dorosłych.
Bardziej przez naśladowanie, zadawanie konkretnych zadań, podpatrywanie, próbowanie, a nie tłumaczenie: tu naciśnij, tam przesuń itp.

Opisy przedstawionych przez dziewczyny przykładowych lekcji w każdym przypadku są ok. Ilu nauczycieli tyle powinno być pomysłów i różnych jazd. A jeden od drugiego powinien podbierać pomysły, przekształcać, tworzyć swój własny 'podręcznik metodyczny" itp. Bo metody pracy to jedno, ale i my instruktorzy mamy różny temperament, cechy, które pozwalają lub uniemożliwiają wykorzystanie danego pomysłu. A do tego dochodzą jeszcze konie. Wiedząc jakie konie mamy do dyspozycji trzeba odpowiednio planować zajęcia.
Mam konia, który jest super do wszelkiego rodzaju ćwiczeń, zeskoków, kłusa ćwiczebnego- a beznadziejny do nauki "rozmowy" i pierwszych jazd samodzielnych. A inny czuły i chętny do reagowania na subtelne pomoce początkujących, ale nie nadający się nawet do zrobienia tzw. "rybek" czy młynka. Dlatego inaczej wygląda jazda na jednym, a inaczej na drugim.

Zdarza się, że jedno dziecko na pierwszej jeździe nie puści się siodła , a drugie będzie już robić zaawansowane ćwiczenia i kłusa spróbuje. Miałam nawet przypadek gdy dzieciak widząc jak inny jeździec anglezuje wyraziło chęć próby i bez zbędnego tłumaczenia i przygotowania po prostu zaczął anglezować i jechać kłusem.

Generalnie fajnie zgłębić trochę literatury typowo pedagogicznej. Polecam książkę "Rewolucja w uczeniu" Gordon Dryden, Jeannette Vos. Typowo "szkolna", ale pozwala "rozszerzyć" sposób myślenia i postrzegania dzieci. Książka ma zbiór wspaniałych prawd. A ta jest jedną z moich ulubionych:

" Uczenie się jest najwspanialszą i dającą najwięcej radości grą na świecie.
Wszystkie dzieci rodzę się z takim przekonaniem i pielęgnują je , dopóki nie przekonamy ich, że nauka jest ciężką i nieprzyjemną pracą. Niektóre dzieci nigdy nie dają się o tym przekonać i przechodzą przez życie, wierząc, że nauka jest przyjemnością i jedyną grą, w którą warto się bawić.
Tacy ludzie mają swoje specjalne miano.
Nazywamy ich geniuszami." Glenn Doman

Magda Pawlowicz

Posting Freak

913
02-20-2012, 09:13 PM #214
Aniu-poruszyłaś bardzo istotny problem-na kursach instruktorskich ogólnie nie uczy się "jak uczyć" a już absolutnie jak podchodzić do dzieci.
Ja sobie jakies tam swoje podejście wypracowałam ale bardziej "metodą prób i błędów" bo przygotowania pedagogicznego nie mam.

Ale generalnie zgadzam się z tym co napisałaś-dziecko powinno sie uczyć w zabawie to jedno a drugie:obrazowo a nie słownie. Nadmiar tłumaczenia tylko przeszkadza :wink:

A jeszcze wracając do tego czyszczenia nieszczęsnego-ja absolutnie nie wymagam od pierwszej jazdy, żeby dziecko całkiem samo wszystko zrobiło, tylko zachęcam do współuczestnictwa w czyszczeniu-jak chce to robi wszystko, jak nie to tylko pokazuję. Ale zachęcam, namawiam, pokazuję (jak jest okazja) że inne dzieci robią same te same czynnosci.
Czyli pozwolę sobie doprecyzować: dziesięciolatek ma miec MOŻLIWOŚĆ zrobić wszystko samodzielnie, może byc do tego na różne sposoby zachęcany.
A inna sprawa, że dzieci dziś mają takie problemy, które mi sie czasem w głowei nie mieszczą, typu: nie umiem zapiąć/rozpiąć klamerki albo zawiązać supełka...
Zdażyło mi się 12 latka uczyć wiązać supełek... (tzn ja robiłam węzeł płaski :lol: )

No i dzieci dobrze sie uczą w grupie-linkowałam gdzieś chwilę wcześniej tą metode włoską właśnie grupową. tyle zdołałam zrozumieć z wątku o niej:-)

No i niewątpliwie kazdy sięuczy we własnym tempie ale to dotyczy tak samo dzieci jak i dorosłych.

<r><URL url="http://www.wwr.com.pl/spoleczenosc-jezdziecka-wwr/blogi-jezdzieckie-wwr/122-magda-pawlowicz/trening-koni"><LINK_TEXT text="http://www.wwr.com.pl/spoleczenosc-jezd ... ening-koni">http://www.wwr.com.pl/spoleczenosc-jezdziecka-wwr/blogi-jezdzieckie-wwr/122-magda-pawlowicz/trening-koni</LINK_TEXT></URL><br/>
<URL url="http://www.whitemare.nets.pl">http://www.whitemare.nets.pl</URL></r>
Magda Pawlowicz
02-20-2012, 09:13 PM #214

Aniu-poruszyłaś bardzo istotny problem-na kursach instruktorskich ogólnie nie uczy się "jak uczyć" a już absolutnie jak podchodzić do dzieci.
Ja sobie jakies tam swoje podejście wypracowałam ale bardziej "metodą prób i błędów" bo przygotowania pedagogicznego nie mam.

Ale generalnie zgadzam się z tym co napisałaś-dziecko powinno sie uczyć w zabawie to jedno a drugie:obrazowo a nie słownie. Nadmiar tłumaczenia tylko przeszkadza :wink:

A jeszcze wracając do tego czyszczenia nieszczęsnego-ja absolutnie nie wymagam od pierwszej jazdy, żeby dziecko całkiem samo wszystko zrobiło, tylko zachęcam do współuczestnictwa w czyszczeniu-jak chce to robi wszystko, jak nie to tylko pokazuję. Ale zachęcam, namawiam, pokazuję (jak jest okazja) że inne dzieci robią same te same czynnosci.
Czyli pozwolę sobie doprecyzować: dziesięciolatek ma miec MOŻLIWOŚĆ zrobić wszystko samodzielnie, może byc do tego na różne sposoby zachęcany.
A inna sprawa, że dzieci dziś mają takie problemy, które mi sie czasem w głowei nie mieszczą, typu: nie umiem zapiąć/rozpiąć klamerki albo zawiązać supełka...
Zdażyło mi się 12 latka uczyć wiązać supełek... (tzn ja robiłam węzeł płaski :lol: )

No i dzieci dobrze sie uczą w grupie-linkowałam gdzieś chwilę wcześniej tą metode włoską właśnie grupową. tyle zdołałam zrozumieć z wątku o niej:-)

No i niewątpliwie kazdy sięuczy we własnym tempie ale to dotyczy tak samo dzieci jak i dorosłych.


<r><URL url="http://www.wwr.com.pl/spoleczenosc-jezdziecka-wwr/blogi-jezdzieckie-wwr/122-magda-pawlowicz/trening-koni"><LINK_TEXT text="http://www.wwr.com.pl/spoleczenosc-jezd ... ening-koni">http://www.wwr.com.pl/spoleczenosc-jezdziecka-wwr/blogi-jezdzieckie-wwr/122-magda-pawlowicz/trening-koni</LINK_TEXT></URL><br/>
<URL url="http://www.whitemare.nets.pl">http://www.whitemare.nets.pl</URL></r>

02-20-2012, 09:41 PM #215
Magda Pawlowicz A jeszcze wracając do tego czyszczenia nieszczęsnego-ja absolutnie nie wymagam od pierwszej jazdy, żeby dziecko całkiem samo wszystko zrobiło, tylko zachęcam do współuczestnictwa w czyszczeniu-jak chce to robi wszystko, jak nie to tylko pokazuję. Ale zachęcam, namawiam, pokazuję (jak jest okazja) że inne dzieci robią same te same czynnosci.
Czyli pozwolę sobie doprecyzować: dziesięciolatek ma miec MOŻLIWOŚĆ zrobić wszystko samodzielnie, może byc do tego na różne sposoby zachęcany.

No i wszyscy jednak mamy takie same zdanie Smile
Ania Dobrowolska
02-20-2012, 09:41 PM #215

Magda Pawlowicz A jeszcze wracając do tego czyszczenia nieszczęsnego-ja absolutnie nie wymagam od pierwszej jazdy, żeby dziecko całkiem samo wszystko zrobiło, tylko zachęcam do współuczestnictwa w czyszczeniu-jak chce to robi wszystko, jak nie to tylko pokazuję. Ale zachęcam, namawiam, pokazuję (jak jest okazja) że inne dzieci robią same te same czynnosci.
Czyli pozwolę sobie doprecyzować: dziesięciolatek ma miec MOŻLIWOŚĆ zrobić wszystko samodzielnie, może byc do tego na różne sposoby zachęcany.

No i wszyscy jednak mamy takie same zdanie Smile

Ygrek

Junior Member

1
03-02-2012, 03:49 PM #216
Witam. Z dużą przyjemnością przeczytałem wątek od deski do deski. Zostały poruszone ciekawe tematy. Szukam jednoznacznej odpowiedzi na pytanie. Biorąc pod uwagę Wasze wypowiedzi mam nadzieję, że będziecie w stanie mi pomóc. Czy są przepisy obowiązujące na dzień dzisiejszy, które regulują kwestię statusu osób prowadzących jazdy rekreacyjne w ośrodku jeździeckim? Czy obowiązują ich uprawnienia instruktorów rekreacji, czy w związku ze zmianą Ustawy o sporcie, takie uprawnienia nie są konieczne? Jeżeli ktoś udzieli mi odpowiedzi będę wdzięczny.
Pozdrawiam

<t></t>
Ygrek
03-02-2012, 03:49 PM #216

Witam. Z dużą przyjemnością przeczytałem wątek od deski do deski. Zostały poruszone ciekawe tematy. Szukam jednoznacznej odpowiedzi na pytanie. Biorąc pod uwagę Wasze wypowiedzi mam nadzieję, że będziecie w stanie mi pomóc. Czy są przepisy obowiązujące na dzień dzisiejszy, które regulują kwestię statusu osób prowadzących jazdy rekreacyjne w ośrodku jeździeckim? Czy obowiązują ich uprawnienia instruktorów rekreacji, czy w związku ze zmianą Ustawy o sporcie, takie uprawnienia nie są konieczne? Jeżeli ktoś udzieli mi odpowiedzi będę wdzięczny.
Pozdrawiam


<t></t>

tomekpawwaw

Senior Member

380
03-03-2012, 02:57 PM #217
Wg obecnego stanu prawnego uprawnienia Instruktora Sportu lub trenera są wymagane dla prowadzenia
"zorganizowanych zajęć w klubach sportowych" Klubem w rozumieniu ustawy jest stowarzyszenie sportowe posiadające osobowość prawną.
Ustawa nie wyjaśnia dokładnie pojęcia "zorganizowane zajęcia w klubie sportowym"
Zgodnie z zasadą zachowania uprawnień nabytych osoby posiadające np tytuł Instruktora Rekreacji "zachowują swoje kwalifikacje" (ciekawe w jaki sposób ustawa może odebrać kwalifikacje, może odebrać co najwyżej uprawnienia do wykonywania zawodu albo narzucić konieczność ich potwierdzenia)
Czyli mówiąc prostym językiem : Jeżeli nie pracujemy w klubie posiadającym osobowość prawną to żadnych uprawnień i tytułów mieć nie musimy.

<t></t>
tomekpawwaw
03-03-2012, 02:57 PM #217

Wg obecnego stanu prawnego uprawnienia Instruktora Sportu lub trenera są wymagane dla prowadzenia
"zorganizowanych zajęć w klubach sportowych" Klubem w rozumieniu ustawy jest stowarzyszenie sportowe posiadające osobowość prawną.
Ustawa nie wyjaśnia dokładnie pojęcia "zorganizowane zajęcia w klubie sportowym"
Zgodnie z zasadą zachowania uprawnień nabytych osoby posiadające np tytuł Instruktora Rekreacji "zachowują swoje kwalifikacje" (ciekawe w jaki sposób ustawa może odebrać kwalifikacje, może odebrać co najwyżej uprawnienia do wykonywania zawodu albo narzucić konieczność ich potwierdzenia)
Czyli mówiąc prostym językiem : Jeżeli nie pracujemy w klubie posiadającym osobowość prawną to żadnych uprawnień i tytułów mieć nie musimy.


<t></t>

03-03-2012, 09:57 PM #218
Niby tak. Ale jeśli prowadzimy zajęcia z dziećmi i zdarzy się wypadek - czy nie da się znaleźć przepisów, które mogłyby zaszkodzić prowadzącemu takowe zajęcia?
Ania Dobrowolska
03-03-2012, 09:57 PM #218

Niby tak. Ale jeśli prowadzimy zajęcia z dziećmi i zdarzy się wypadek - czy nie da się znaleźć przepisów, które mogłyby zaszkodzić prowadzącemu takowe zajęcia?

Wojciech Mickunas

Posting Freak

1,126
03-04-2012, 10:17 AM #219
Teraz będzie wszystko bardzo proste :wink: Dzięki PO :wink:
Pan minister Gowin wymyślił ( myślał , myślał i wymyslił :wink: )
Nie będzie żadnych kursów , żadnych uprawnień , żadnych instruktorów ,żadnych trenerów żadnych stopni .
Ma być powszechny dostęp do zawodu :wink: dość tych utrudnień Sad
Szkoleniem sporowym będzie mógł się zajmować każdy kto ukończy 18 lat , nie będzie karany Smile i będzie posiadał nieweryfikowalną wiedzę zdobytą indywidualnie Smile Huuraaaa Smile Niech żyje PO i jego ministry :mrgreen:

<t>Nie mogę zrozumieć, dlaczego ludzie, zamiast próbować zapanować nad kilkudziesięcioma dekagramami końskiego mózgu, koncentrują się wyłącznie na tym, żeby okiełznać 500kg jego mięsni!</t>
Wojciech Mickunas
03-04-2012, 10:17 AM #219

Teraz będzie wszystko bardzo proste :wink: Dzięki PO :wink:
Pan minister Gowin wymyślił ( myślał , myślał i wymyslił :wink: )
Nie będzie żadnych kursów , żadnych uprawnień , żadnych instruktorów ,żadnych trenerów żadnych stopni .
Ma być powszechny dostęp do zawodu :wink: dość tych utrudnień Sad
Szkoleniem sporowym będzie mógł się zajmować każdy kto ukończy 18 lat , nie będzie karany Smile i będzie posiadał nieweryfikowalną wiedzę zdobytą indywidualnie Smile Huuraaaa Smile Niech żyje PO i jego ministry :mrgreen:


<t>Nie mogę zrozumieć, dlaczego ludzie, zamiast próbować zapanować nad kilkudziesięcioma dekagramami końskiego mózgu, koncentrują się wyłącznie na tym, żeby okiełznać 500kg jego mięsni!</t>

Ailusia

Posting Freak

809
03-04-2012, 11:48 AM #220
Ania Dobrowolska Niby tak. Ale jeśli prowadzimy zajęcia z dziećmi i zdarzy się wypadek - czy nie da się znaleźć przepisów, które mogłyby zaszkodzić prowadzącemu takowe zajęcia?
Przepisy zawsze da się znaleźć Wink
Pamiętam przypadek kiedy klient pewnej stajni wygrał sprawę w sądzie; uznano, że spadł z konia w terenie z winy prowadzących jazdę, ponieważ koń był... bez wędzidła. Jako "ekspertka" wystąpiła obca instruktorka, która zupełnie nie znała tego konia.

<r><SIZE size="85"><s></s><I><s></s><COLOR color="#000080"><s></s>"After all is said and done, more is said than done." <e></e></COLOR><COLOR color="#00BF00"><s></s>Posadź drzewo!<e></e></COLOR><e></e></I><e></e></SIZE></r>
Ailusia
03-04-2012, 11:48 AM #220

Ania Dobrowolska Niby tak. Ale jeśli prowadzimy zajęcia z dziećmi i zdarzy się wypadek - czy nie da się znaleźć przepisów, które mogłyby zaszkodzić prowadzącemu takowe zajęcia?
Przepisy zawsze da się znaleźć Wink
Pamiętam przypadek kiedy klient pewnej stajni wygrał sprawę w sądzie; uznano, że spadł z konia w terenie z winy prowadzących jazdę, ponieważ koń był... bez wędzidła. Jako "ekspertka" wystąpiła obca instruktorka, która zupełnie nie znała tego konia.


<r><SIZE size="85"><s></s><I><s></s><COLOR color="#000080"><s></s>"After all is said and done, more is said than done." <e></e></COLOR><COLOR color="#00BF00"><s></s>Posadź drzewo!<e></e></COLOR><e></e></I><e></e></SIZE></r>

tomekpawwaw

Senior Member

380
03-04-2012, 06:30 PM #221
Wojciech Mickunas Ma być powszechny dostęp do zawodu :wink: dość tych utrudnień Sad
Szkoleniem sporowym będzie mógł się zajmować każdy kto ukończy 18 lat , nie będzie karany Smile i będzie posiadał nieweryfikowalną wiedzę zdobytą indywidualnie Smile Huuraaaa Smile Niech żyje PO i jego ministry :mrgreen:
Tak chyba jest w USA. A my teraz jesteśmy zapatrzeni w Wielkiego Brata Za Wielką Wodą Tongue
Tylko tam jest zwyczaj dochodzenia w razie wypadku odszkodowań i to wysokich a odpowiedzialność ponosi właściciel ośrodka i to na nim ciąży obowiązek zapewnienia bezpieczeństwa. Nowa ustawa o sporcie przezornie taki obowiązek znosi.

<t></t>
tomekpawwaw
03-04-2012, 06:30 PM #221

Wojciech Mickunas Ma być powszechny dostęp do zawodu :wink: dość tych utrudnień Sad
Szkoleniem sporowym będzie mógł się zajmować każdy kto ukończy 18 lat , nie będzie karany Smile i będzie posiadał nieweryfikowalną wiedzę zdobytą indywidualnie Smile Huuraaaa Smile Niech żyje PO i jego ministry :mrgreen:
Tak chyba jest w USA. A my teraz jesteśmy zapatrzeni w Wielkiego Brata Za Wielką Wodą Tongue
Tylko tam jest zwyczaj dochodzenia w razie wypadku odszkodowań i to wysokich a odpowiedzialność ponosi właściciel ośrodka i to na nim ciąży obowiązek zapewnienia bezpieczeństwa. Nowa ustawa o sporcie przezornie taki obowiązek znosi.


<t></t>

Jacob Spahis

Posting Freak

2,301
03-05-2012, 06:15 AM #222
Ailusia Pamiętam przypadek kiedy klient pewnej stajni wygrał sprawę w sądzie; uznano, że spadł z konia w terenie z winy prowadzących jazdę, ponieważ koń był... bez wędzidła. Jako "ekspertka" wystąpiła obca instruktorka, która zupełnie nie znała tego konia.
Zapewne działali bez pełnomocnika. Dla równowagi podam przypadek który osobiście prowadziłem - jeździec spadł i się połamał po czym oczekiwał odszkodowania. Przegrał. A najmniej istotne było to, że prowadzący miał uprawnienia instruktorskie. Możliwość uzyskania odszkodowania istnieje "od zawsze". Przepisy cywilne są tutaj jasne i precyzyjne.

Szkoda, że pojawił się wątek polityczny. Sad

<r>"Naprzód z długą swobodnie opuszczoną szyją o rozluźnionych, lecz elastycznych mięśniach, z lekkim przodem, czułym pyskiem i sprężystym zadem!" (<I><s></s>A. Królikiewicz<e></e></I>)<br/>
<br/>
<URL url="http://www.bazakoni.pl/horse_86431.html">http://www.bazakoni.pl/horse_86431.html</URL></r>
Jacob Spahis
03-05-2012, 06:15 AM #222

Ailusia Pamiętam przypadek kiedy klient pewnej stajni wygrał sprawę w sądzie; uznano, że spadł z konia w terenie z winy prowadzących jazdę, ponieważ koń był... bez wędzidła. Jako "ekspertka" wystąpiła obca instruktorka, która zupełnie nie znała tego konia.
Zapewne działali bez pełnomocnika. Dla równowagi podam przypadek który osobiście prowadziłem - jeździec spadł i się połamał po czym oczekiwał odszkodowania. Przegrał. A najmniej istotne było to, że prowadzący miał uprawnienia instruktorskie. Możliwość uzyskania odszkodowania istnieje "od zawsze". Przepisy cywilne są tutaj jasne i precyzyjne.

Szkoda, że pojawił się wątek polityczny. Sad


<r>"Naprzód z długą swobodnie opuszczoną szyją o rozluźnionych, lecz elastycznych mięśniach, z lekkim przodem, czułym pyskiem i sprężystym zadem!" (<I><s></s>A. Królikiewicz<e></e></I>)<br/>
<br/>
<URL url="http://www.bazakoni.pl/horse_86431.html">http://www.bazakoni.pl/horse_86431.html</URL></r>

Jacob Spahis

Posting Freak

2,301
03-05-2012, 11:11 AM #223
Szukałem co to znaczy, że ma nastąpić deregulacja zawodów instruktora sportu i trenerów wszystkich klas. Nie znalazłem odpowiedzi, gdyż wszystcy skupiają się na korporacjach prawniczych. Czy ktoś może powiedzieć na czym w szczegółach ma polegać rzeczona deregulacja (bez manifestowania swoich sympatii i antypatii politycznych)?

<r>"Naprzód z długą swobodnie opuszczoną szyją o rozluźnionych, lecz elastycznych mięśniach, z lekkim przodem, czułym pyskiem i sprężystym zadem!" (<I><s></s>A. Królikiewicz<e></e></I>)<br/>
<br/>
<URL url="http://www.bazakoni.pl/horse_86431.html">http://www.bazakoni.pl/horse_86431.html</URL></r>
Jacob Spahis
03-05-2012, 11:11 AM #223

Szukałem co to znaczy, że ma nastąpić deregulacja zawodów instruktora sportu i trenerów wszystkich klas. Nie znalazłem odpowiedzi, gdyż wszystcy skupiają się na korporacjach prawniczych. Czy ktoś może powiedzieć na czym w szczegółach ma polegać rzeczona deregulacja (bez manifestowania swoich sympatii i antypatii politycznych)?


<r>"Naprzód z długą swobodnie opuszczoną szyją o rozluźnionych, lecz elastycznych mięśniach, z lekkim przodem, czułym pyskiem i sprężystym zadem!" (<I><s></s>A. Królikiewicz<e></e></I>)<br/>
<br/>
<URL url="http://www.bazakoni.pl/horse_86431.html">http://www.bazakoni.pl/horse_86431.html</URL></r>

Wojtas

Member

133
03-05-2012, 11:35 AM #224
JakubSpahisKolańczyk Szukałem co to znaczy, że ma nastąpić deregulacja zawodów instruktora sportu i trenerów wszystkich klas. Nie znalazłem odpowiedzi, gdyż wszystcy skupiają się na korporacjach prawniczych. Czy ktoś może powiedzieć na czym w szczegółach ma polegać rzeczona deregulacja (bez manifestowania swoich sympatii i antypatii politycznych)?

Znalazłem coś na "Forsalu", nie wiem czy to w 100% rzetelne źródło:

Trenerzy klasy I, II oraz mistrzowskiej
Tak jest: obowiązek odbycia kursu zakończonego egzaminem (trener klasy I i mistrzowskiej). W przypadku trenera klasy mistrzowskiej wymagane także wykształcenie wyższe. Do awansu konieczny dwu- lub trzyletni staż. Tak będzie: zniesione zostaną wszystkie dotychczasowe wymagania związane z kursami i stażami. Do wykonywania zawodu wystarczą pełnoletniość oraz wykształcenie średnie. Pojawi się jedynie wymóg niekaralności za przestępstwa umyślne w związku ze współzawodnictwem organizowanym przez Polski Związek Sportowy.

Instruktor sportu
Tak jest: koniecznie jest wykształcenie wyższe. Dopuszczalne wykształcenie średnie, ale w tym wypadku trzeba przejść trwający 250 godzin kurs zakończony egzaminem. Tak będzie: zniesione zostaną wszystkie dotychczasowe wymagania – do wykonywania zawodu wystarczy pełnoletniość oraz wykształcenie średnie. Pojawi się jedynie wymóg niekaralności za przestępstwa umyślne w związku ze współzawodnictwem organizowanym przez Polski Związek Sportowy.


Nie wygląda to dobrze - instruktor nawet bez egzaminu... Ale chyba PZJ zachowa prawo do stawiania wymagań "wewnątrzorganizacyjnych", na podstawie statutu i regulaminów a nie ustawy, i tylko dla swoich członków i zrzeszonych klubów, co jednak w praktyce będzie oznaczało wymagania w obrębie całego sportu dawniej zwanego "kwalifikowanym"?

<t></t>
Wojtas
03-05-2012, 11:35 AM #224

JakubSpahisKolańczyk Szukałem co to znaczy, że ma nastąpić deregulacja zawodów instruktora sportu i trenerów wszystkich klas. Nie znalazłem odpowiedzi, gdyż wszystcy skupiają się na korporacjach prawniczych. Czy ktoś może powiedzieć na czym w szczegółach ma polegać rzeczona deregulacja (bez manifestowania swoich sympatii i antypatii politycznych)?

Znalazłem coś na "Forsalu", nie wiem czy to w 100% rzetelne źródło:

Trenerzy klasy I, II oraz mistrzowskiej
Tak jest: obowiązek odbycia kursu zakończonego egzaminem (trener klasy I i mistrzowskiej). W przypadku trenera klasy mistrzowskiej wymagane także wykształcenie wyższe. Do awansu konieczny dwu- lub trzyletni staż. Tak będzie: zniesione zostaną wszystkie dotychczasowe wymagania związane z kursami i stażami. Do wykonywania zawodu wystarczą pełnoletniość oraz wykształcenie średnie. Pojawi się jedynie wymóg niekaralności za przestępstwa umyślne w związku ze współzawodnictwem organizowanym przez Polski Związek Sportowy.

Instruktor sportu
Tak jest: koniecznie jest wykształcenie wyższe. Dopuszczalne wykształcenie średnie, ale w tym wypadku trzeba przejść trwający 250 godzin kurs zakończony egzaminem. Tak będzie: zniesione zostaną wszystkie dotychczasowe wymagania – do wykonywania zawodu wystarczy pełnoletniość oraz wykształcenie średnie. Pojawi się jedynie wymóg niekaralności za przestępstwa umyślne w związku ze współzawodnictwem organizowanym przez Polski Związek Sportowy.


Nie wygląda to dobrze - instruktor nawet bez egzaminu... Ale chyba PZJ zachowa prawo do stawiania wymagań "wewnątrzorganizacyjnych", na podstawie statutu i regulaminów a nie ustawy, i tylko dla swoich członków i zrzeszonych klubów, co jednak w praktyce będzie oznaczało wymagania w obrębie całego sportu dawniej zwanego "kwalifikowanym"?


<t></t>

Jacob Spahis

Posting Freak

2,301
03-05-2012, 11:54 AM #225
No faktycznie nie wygląda to dobrze. Myślę jednak, że PZJ nie będzie miał żadnych szczególnych uprawnień i może będzie organizował kursy na takiej zasadzie jak w środowisku kawaleryjskim gdzie funkcjonuje tytuł instruktora wyszkolenia kawaleryjskiego.

Mam nadzieję, że PZJ się za to nie zabierze... Ale pewnie to zrobi, niestety.

<r>"Naprzód z długą swobodnie opuszczoną szyją o rozluźnionych, lecz elastycznych mięśniach, z lekkim przodem, czułym pyskiem i sprężystym zadem!" (<I><s></s>A. Królikiewicz<e></e></I>)<br/>
<br/>
<URL url="http://www.bazakoni.pl/horse_86431.html">http://www.bazakoni.pl/horse_86431.html</URL></r>
Jacob Spahis
03-05-2012, 11:54 AM #225

No faktycznie nie wygląda to dobrze. Myślę jednak, że PZJ nie będzie miał żadnych szczególnych uprawnień i może będzie organizował kursy na takiej zasadzie jak w środowisku kawaleryjskim gdzie funkcjonuje tytuł instruktora wyszkolenia kawaleryjskiego.

Mam nadzieję, że PZJ się za to nie zabierze... Ale pewnie to zrobi, niestety.


<r>"Naprzód z długą swobodnie opuszczoną szyją o rozluźnionych, lecz elastycznych mięśniach, z lekkim przodem, czułym pyskiem i sprężystym zadem!" (<I><s></s>A. Królikiewicz<e></e></I>)<br/>
<br/>
<URL url="http://www.bazakoni.pl/horse_86431.html">http://www.bazakoni.pl/horse_86431.html</URL></r>

Strony (16): Wstecz 1 12 13 14 15 16 Dalej  
 
  • 0 głosów - średnia: 0
Użytkownicy przeglądający ten wątek:
 25 gości
Użytkownicy przeglądający ten wątek:
 25 gości