Kompetencje kadry instruktorskiej
Kompetencje kadry instruktorskiej
Jak już jesteśmy przy wypadkowości to czemu twoja rekreacja jeździ bez kasku (ostatnie zdjęcie)? i bez właściwych butów?
Ja uważam buty za jeden z najważniejszych warunków bezpieczeństwa. Nie musza to być buty jeździeckie ale proszę ludzi o buty na twardej podeszwie i z jakims tam obcasikiem-tak zeby uniemożliwić "przeskoczenie" buta przez strzemię i uwięźnięcie stopy.
Co do sprawności fizycznej-na jednej lub kilku lekcjach nawet osoba o najlepszych chęciach swojej sprawności nie jest w stanie poprawić. To jest proces który trwa! Musi minąć ileś tam czasu zanim taka osoba uzyska jakąś tam sprawność, jeśli będzie nad sobą pracować.
Ja NIGDY nie wywaliłam nikogo ze względu na zbyt małą sprawność fizyczną-po prostu staram się dopasowywac poziom jazdy indywidualnie i tak dobierac ćwiczenia by były dla uczniów "do wykonania)
Twoje podejście "są bryczki" razi mnie szczerze mówiąc!
To mam wywalić każdą osobę, która przyjdzie i nie umie zrobić skłonu przepraszam???
Test ze sprawności fizycznej, zanim wsiądą na konia???
Nie, ja uważam, że każdy może się "pobujać" na koniu rekreacyjnie, spokojnie i bezpiecznie.
A jesli chodzi o wywalanie osób mniej sprawnych to musiałbym chyba zaczać od siebie! (jestem po kilku powaznych kontuzjach!) i swojego faceta! (dyskopatia!) A może powinnam prowadzić tereny jadąc obok samochodem???
Ja nie mam na myśli ludzi powaznie chorych, mam na myśli osobę na dzień dzisiejszy przeciętną czyli patrząc moją miarą-nie sprawną :lol:
Co do zdjęcia Filisa-nie było moim celem dyskutowanie w tym wątku na temat jego metody. Chciałam pokazać, że nie ma "jedynie słusznego" dosiadu, tak jak nie ma "jedynie słusznego" systemu jazdy!
I nie tędy droga by cokolwiek równać ani w górę ani w dół!
A więc nie równajmy ani sprawności fizycznej uczniów, bo przy odpowiedniej wiedzy można poprowadzić jazdę bezpiecznie również z osobą mniej sprawną, tylko co innego z tym człowiekiem trzeba robić.
Jeśli przychodzi do mnie człowiek po urazie np to mam go wyrzucić-idź do hipoterapeuty???
Przeciez to nierealne, przynajmniej tu gdzie mieszkam, nikt nie weźmie na hipoterapię osoby dorosłej np po złamaniu nogi i ja nie widzę realnych przeciwwskazań, by ktoś taki jeździł u mnie!
Ta "rekreacja" jest pełnoletnie, ma własnego konia i jeździ w butach sportowych. Zdjęcie ma pokazać, że różne osoby siedzą podobnie pod wpływem tego samego schematu szkolenia. Nie ważne jest też w jakim wieku się zaczyna. Nie dyskryminuję nikogo, kto nie zrobi na dzień dobry skłonu do samej ziemi, jak i nie wyrzucam ludzi, którzy przekroczyli jakiś wiek. Ale oczekuję gotowości do podjęcia trudu nauki jazdy konnej - jak jest ale brak na chwilę obecną "możliwości" , proponuję hipoterapię na dobry początek . Gdy to nie zadowala klienta - może szukać innego hobby.
Dziewczyna ze zdjęcia zna przepisy BHP, sama się ubezpiecza i na jej koniu wolno jej jeździć nawet w klapkach... Skądinąd takie zdjęcie gdzieś ostatnio widziałam ...
Magdo gratuluję odwagi. Niestety się nie dogadamy w żaden sposób, a nasza dyskusja o tym kto ma rację zabije wątek, który jest poświęcony czemuś zupełnie innemu. Niniejszym wycofuję się na jakiś czas z dyskusji - nie chcę dalej prowokować sytuacji w której będę z Magdą licytować się, kto ma lepszą wizję świata. Mam nadzieję, że Forum wróci do oryginalnego wątku i będzie jeszcze okazja porozmawiać o przyszłości szkolenia jeździeckiego w naszym kraju.
adidasy to są buty sportowe, owszem ale nie całkiem buty jeździeckie, prawda?
Ale to była tylko dygresja, bo stawiasz mi zarzut, że wsadzając osoby mniej sprawne fizycznie stwarzam dla nich zagrożenie.
Staram się minimalizowac zagrożenie na tyle, na ile jest to możliwe a jednym z warunków bezpieczeństwa jest DOPASOWANIE konia do jeźdźca, do jego poziomu sprawności fizycznej i umiejętności.
Nie widze powodu, żebyś się wycofywała z dyskusji (od tego jest forum, żeby dyskutowac na mój gust)
A kwestia KOGO instruktor przyjmie na jazdę a kogo wywali moim zdaniem jak najbardziej wpisuje się w wątek o kompetencjach.
Drakan Piotrze, i nie chodzi tu o stereotypy a o odpowiedzialność i odrobinę wyobraźni. Nie odmawiam prawa do jeździectwa osobom mniej sprawnym, ale niech to robią pod opieką specjalisty (np. ortopedy) i pod okiem profesjonalisty - hipoterapeuty z uprawnieniami instruktora jeździectwa.
Drakan U mnie nie dosiądzie konia nikt bez mojej wcześniejszej rozmowy (na żywo) z rodziacmi/opiekunami. Nie kadzę im, że konie są fajne i na 100% bezpieczne - bo moje, własne i wiem jakie są. Rozmawiamy o tym jak groźne mogą być nawet niewinnie wyglądające upadki. Od razu uzasadniam dlaczego i w jakim celu będe wymagać od dziecka/młodego człowieka wysiłku, potu i łez. Uświadamiam, że to trudna droga, ale również, że warta jest tego wysiłku. Że jeździec ma szansę poczuć się wyjątkowy, uwierzyć w siebie i swoje możliwości, że na pewno poprawi się jego samoocena i samopoczucie.Zgadzam się w 100%, zawsze mówię ludziom z którymi mam prowadzić zajęcia, że najważniejsze jest bezpieczeństwo! I nie ma lania wody, że konie są bezpieczne w 100%, jest pewne ryzyko.
Magda Pawlowicz Ja uważam buty za jeden z najważniejszych warunków bezpieczeństwa. Nie musza to być buty jeździeckie ale proszę ludzi o buty na twardej podeszwie i z jakims tam obcasikiem-tak zeby uniemożliwić "przeskoczenie" buta przez strzemię i uwięźnięcie stopy.
U mnie też pada śnieg i również czytam ten wątek wracając do Waszych i moich wcześniejszych wpisów.
Moim pierwszym instruktorem, a właściwie jednym z pierwszych była instruktorka, której życie było związane z końmi i ułanami od zawsze, od czasów sięgających lat sprzed drugiej wojny światowej.
Mimo tego, że ta instruktorka nie wypłynęła na areny olimpijskie, jest ona osobą nietuzinkową - osobiście dla mnie jest Osobowością i Autorytetem - Pani Jadwiga Pasturczak.
Pierwsze jazdy, pierwsze stępy, kłusy i w końcu galopy, zwroty na przodzie, na zadzie itp. zostaną w mojej pamięci na zawsze.
Dla mnie te lekcje mają wartość niepowtarzalną, dlaczego? Bo Pani Jadwiga mówiła do nas językiem Regulaminu Kawalerii, dokładnie przenosiła jego treści na ujeżdżalnię. Jazdy konne wzbogacała swoją osobą, poczuciem humoru, była łagodna ale jak trzeba było, to potrafiła tak powiedzieć, że w pięty szło . Na ujeżdżalnię wnosiła ducha tamtych czasów, była wymagająca.
Treści poleceń, komendy były krótkie, logiczne i zrozumiale - nie było ględzenia, a wszystko potrafiła rzetelnie wytłumaczyć.
Sięgała do wzorców polskich, żyła tym, a Regulamin dzięki Niej był czymś żywym, naturalnym i autentycznym, był naszą jeździecką codziennością. Pamiętam jak po pierwszej jeździe, po rozsiodłaniu i wytarciu koni, poszedłem do Niej i po prostu powiedziałem - dziękuję.
Mam nadzieję, że pisząc to co powyżej (w tym poście) nie odbiegam od tematu „jak uczyć”. Chodzi mi o pokazanie portretu instruktora (w skrócie), żeby pokazać jaki wpływ ma instruktor na osobę uczącą się jeździć.
Drakan Piotrze, i nie chodzi tu o stereotypy a o odpowiedzialność i odrobinę wyobraźni. Nie odmawiam prawa do jeździectwa osobom mniej sprawnym, ale niech to robią pod opieką specjalisty (np. ortopedy) i pod okiem profesjonalisty - hipoterapeuty z uprawnieniami instruktora jeździectwa.
Drakan U mnie nie dosiądzie konia nikt bez mojej wcześniejszej rozmowy (na żywo) z rodziacmi/opiekunami. Nie kadzę im, że konie są fajne i na 100% bezpieczne - bo moje, własne i wiem jakie są. Rozmawiamy o tym jak groźne mogą być nawet niewinnie wyglądające upadki. Od razu uzasadniam dlaczego i w jakim celu będe wymagać od dziecka/młodego człowieka wysiłku, potu i łez. Uświadamiam, że to trudna droga, ale również, że warta jest tego wysiłku. Że jeździec ma szansę poczuć się wyjątkowy, uwierzyć w siebie i swoje możliwości, że na pewno poprawi się jego samoocena i samopoczucie.Zgadzam się w 100%, zawsze mówię ludziom z którymi mam prowadzić zajęcia, że najważniejsze jest bezpieczeństwo! I nie ma lania wody, że konie są bezpieczne w 100%, jest pewne ryzyko.
Magda Pawlowicz Ja uważam buty za jeden z najważniejszych warunków bezpieczeństwa. Nie musza to być buty jeździeckie ale proszę ludzi o buty na twardej podeszwie i z jakims tam obcasikiem-tak zeby uniemożliwić "przeskoczenie" buta przez strzemię i uwięźnięcie stopy.
Przypominam sobie z kursu (na Instruktora Rekreacji) jak jeden(na) z prowadzących wykłady zwracał(a) nam uwagę na różnicę pomiędzy zajęciami rekreacyjnymi i sportowymi. Otóż istnieje zasadnicza różnica: w sporcie jest zasada "równaj w górę". Przy prowadzeniu zajęć rekreacyjnych powinno się dostosować poziom do najsłabszego uczestnika. Nie każdy ma luksus prowadzenia takich zajęć ubocznie bo wtedy nie ma istotnego znaczenia czy mamy 2-3 czy 8-10 ucznów. Jeżeli instruktor utrzymuje się z prowadzenia lekcji, to ilość ucznów przekłada się bezpośrednio na "ilość zupy w garnku".
Ja też przeszedłem twardą, "kapralską" szkołę(chociaż na pewno nie tak ostrą jak Fillis) i uważam że była ona dobra dla mnie akurat, bo większość dzieciaków które ze mną zaczynały po drodze odpadła. Kiedyś uważałem, że "krew, pot i łzy" są konieczne dla opanowania umiejętności jazdy. Dzisiaj już tak nie uważam. To od nas, instruktorów zależy jak będzie wyglądało szkolenie, a jestem gotów z całą stanowczością stwierdzić, że im łatwiej jest na początku, tym szybciej nasz uczeń osiągnie "pierwszy stopień wtajemniczenia" czyli przestanie koniowi przeszkadzać, bo będzie siedział luźny i w miarę w równowadze.
Mając do czynienia z bardzo różnymi jeźdźcami zauważyłem, że często jeździeccy samoucy albo osoby uczone "bezstresowo" posiadają , pomimo wielu popełnianych błędów lepsze wyczucie konia niż uczeni sztampowo przez "profesjonalnych" instruktorów. Nie przejmują się oni zbytnio konkretną pozycją w siodle i szukając własnej wygody instynktownie łapią w miarę poprawny dosiad, wymagający tylko niewielkich korekt. Zresztą o ile człowiek siedzi na koniu wygodnie to można założyć że jest to wygodne też dla konia, bo gdyby człowiek mu przeszkadzał w ruchu to koń by się usztywniał czyli byłby niewygodny do jazdy.
P.S. Apeluję do wszystkich uczących jazdy- nie komplikujcie rzeczy które są w istocie proste. Taka najprostsza instrukcja jazdy jest taka:
Na nacisk obu łydek koń ma pójść naprzód
- Na nacisk jednej łydki ma pójść w bok (przodem, tyłem lub cały w zależności od miejsca działania)
- Na działanie obu wodzy ma zwolnić lub wstrzymać ruch
- Na działanie jednej wodzy ma się zgiąć lub skręcić ( zależnie od kierunku działania)
W tych czterech elementach zawarta jest cała sztuka jazdy ( w zakresie naturalnych ruchów ) i warto o tym pamiętać, zwłaszcza jeżeli mamy z czymś trudność.
tomekpawwaw To od nas, instruktorów zależy jak będzie wyglądało szkolenie, a jestem gotów z całą stanowczością stwierdzić, że im łatwiej jest na początku, tym szybciej nasz uczeń osiągnie "pierwszy stopień wtajemniczenia" czyli przestanie koniowi przeszkadzać, bo będzie siedział luźny i w miarę w równowadze.
Zahaczamy tutaj o prowadzenie jazdy w większej grupie, w zastępie. Z tym równaniem w górę lub w dół trzeba uważać, bo ryzykujemy zaniżeniem poziomu całej grupy, wystąpienia niezadowolenia z jazdy, zniechęceniem jeźdźca najsłabiej jeżdżącego, obniżenie jego samooceny, poczucie winy itp, ryzykujemy bezpieczeństwem jeźdźców słabszych lub w ogóle bezpieczeństwem, nudę na zajęciach itd.
Bazując na moim doświadczeniu uważam, że można tak pokierować jazdą, że najsłabiej jeżdżący jeździec będzie starał się dorównać do najlepszych, do ich poziomu. Nie zawsze tak jest, czasem lepiej taką grupę podzielić na dwie mniejsze o w miarę wyrównanym poziomie jazdy.
tomekpawwaw To od nas, instruktorów zależy jak będzie wyglądało szkolenie, a jestem gotów z całą stanowczością stwierdzić, że im łatwiej jest na początku, tym szybciej nasz uczeń osiągnie "pierwszy stopień wtajemniczenia" czyli przestanie koniowi przeszkadzać, bo będzie siedział luźny i w miarę w równowadze.
Z tym nierównym poziomem ludzi na jeździe to jeszcze mam taka uwagę: jak już musze (staram się tego unikać i łączyć ludzi na podobnym poziomie a najlepiej uczyć indywidualnie, zresztą u mnie "grupa" to są 3 konie :lol: ) mieć na jeździe ludzi o różnym poziomie to wtedy tym lepiej jeżdżącym dam trochę trudniejsze konie, ale takie z którymi będą w stanie pracować głównie samodzielnie. I wtedy im po prostu "zadaję": rób coś tam, a sama "biegam" za tą osobą słabszą, zwłaszcza jeśli ma jakieś problemy.
Zresztą czasem takie "zostawienie" (w sensie:jestem na ujeżdzalni ale akurat tłumaczę coś komuś innemu) na trochę osoby początkującej ale już w miarę samodzielnej daje czasem dobre efekty-człowiek może sam pokombinować, pomyśleć sobie co robi i po co. I czasem łatwiej się ludziom wtedy rozluźnić, wyciszyć, bo skupiają sie tylko na sobie i na koniu, przez moment nie słuchając instruktora. Oczywiście jeździec musi już mniej więcej wiedzieć o co chodzi.
Drakan A przecież "czym skorupka za młodu nasiąknie ..." Rozumiem potrzebę organizowania szkoleń dla tych co już wadliwie "nasiąkli" i godne to pochwały, ale czas po temu by zająć się tym, by w końcu wszyscy od początku "nasiąkali" prawidłowo. By zginęły z ujeżdżalni obrazki jeźdźców kopiących boki swoich wierzchowców i piany zmieszanej z krwią w końskich pyskach.Też jestem za tym, aby tego typu obrazki zniknęły z ujeżdżalni. Nie będę się odnosił do poszczególnych cytatów, przedstawię tylko mój punkt widzenia. Mam nadzieję, że nożyce tzn. sami zainteresowani sami się odnajdą.
Drakan A przecież "czym skorupka za młodu nasiąknie ..." Rozumiem potrzebę organizowania szkoleń dla tych co już wadliwie "nasiąkli" i godne to pochwały, ale czas po temu by zająć się tym, by w końcu wszyscy od początku "nasiąkali" prawidłowo. By zginęły z ujeżdżalni obrazki jeźdźców kopiących boki swoich wierzchowców i piany zmieszanej z krwią w końskich pyskach.Też jestem za tym, aby tego typu obrazki zniknęły z ujeżdżalni. Nie będę się odnosił do poszczególnych cytatów, przedstawię tylko mój punkt widzenia. Mam nadzieję, że nożyce tzn. sami zainteresowani sami się odnajdą.
"Koń jest jeden" - jak cholernie trafnie! :)
Jacek masz świętą rację!
I pięknie to ująłeś!
A ja ostatnio, całkiem przypadkiem, spotkałam dobrego instruktora. I byłam ogromnie zaskoczona, bo rzadko trafiam na dobrą stajnię przypadkiem. Wprawdzie nie do końca zgadzałam się z tym, jak ten instruktor wykonał omawiane przez siebie ćwiczenie, a sama w ogóle zabrałabym się za nie inaczej ale był to bardzo rozmowny instruktor, i to nie tylko taki co cały czas mówi (lub gawędzi :roll: ), ale też słucha, a do tego bardzo sugestywnie pokazywał, jak chciałby żeby koń się poruszał. To ostatnie to była momentami prawdziwa pantomima!
Wprawdzie nie mam złudzeń że takich ponadprzeciętnych miejsc jest więcej niż było, ale przynajmniej dobrze że jest tych kilka.
Jacek Moroz Niedawno miałem przyjemność rozmawiać z panem Krzysztofem Skorupskim. Po potwierdzeniu słuszności moich spostrzeżeń, dotyczących stresu, jaki odczuwają konie podczas wykonywania ćwiczeń ujeżdżeniowych ( przepraszam Spahis, ale nie mogłem się oprzeć) autor „Psychologii treningu koni” powiedział: „Panie Jacku, KON JEST JEDEN”.
Jacek Moroz Niedawno miałem przyjemność rozmawiać z panem Krzysztofem Skorupskim. Po potwierdzeniu słuszności moich spostrzeżeń, dotyczących stresu, jaki odczuwają konie podczas wykonywania ćwiczeń ujeżdżeniowych ( przepraszam Spahis, ale nie mogłem się oprzeć) autor „Psychologii treningu koni” powiedział: „Panie Jacku, KON JEST JEDEN”.
Z pośród opisów dosiadu dwa zwróciły moją szczególną uwagę.
"Tylko prawidłowy dosiad jest skuteczny." oraz „JEŻELI DOSIAD NIE JEST SKUTECZNY TO NIE JEST PRAWIDŁOWY”
A jeżeli prawidłowy dosiad nie jest skuteczny? Niemożliwe? Możliwe, jeśli weźmiemy pod uwagę tylko przepisy, regulaminy, kryteria, jakie ten dosiad powinien spełniać takie czysto fizyczne(pięta, palce, ręce, głowa, rozluźnienie, podążanie, równowaga itd.) I na obrazku wszystko wygląda pięknie, ale jakoś ten koń tak nie do końca chodzi jak powinien czy jak by mógł, taki trochę rzemieślnik, wyrobnik taki.
Autor pierwszego cytatu napisał również : „ Tylko szkolony koń rozwija się harmonijnie, fizycznie i psychiczne, stając się coraz wspanialszym partnerem człowieka. Jeżeli jeździec nie zdoła opanować umiejętności prawidłowego siedzenia na koniu i nierozerwalnie związanej z tym właściwej techniki jazdy, jazda konna pozostaje jedynie podróżowaniem przy użyciu konia, jako środka lokomocji.”
Umiejętność połączenia tych jakby dwóch części dosiadu to jest właśnie to coś, wyczucie jeździeckie, talent, imponderabilia, wszystko razem. A, że te „części” są nierozerwalne prawidłowy dosiad jest zawsze skuteczny mniej lub bardziej w zależności od tego ile, komu Bozia dała.
Niektórym dała więcej, ale wykorzystali to, czy też nadal wykorzystują w sposób, który był jednym z powodów założenia tego wątku. Trzeba niebywałego talentu, ogromnego nakładu pracy, dziesiątek jak nie setek tysięcy wykonanych skoków, tysięcy przejechanych parkurów żeby do perfekcji opanować umiejętność doprowadzania konia do optymalnego miejsca odskoku, przy pomocy precyzyjnych szarpnięć, pchnięć ostrogami i specyficznej pracy dosiadem.
Nie uważam, że pan trener Wojciech Mickunas poparł styl jazdy „niepokornych” jeźdźców odniosłem odmienne wrażenie. Według mnie to przykłady na to, że SKUTECZNY DOSIAD NIE MUSI BYĆ PRAWIDŁOWY i niestety bardzo często taki nie jest,
Drakan w dosiadzie J. Kowalczyka nie doszukała się żadnej ekstrawagancji. Dla mnie to jedna wielka ekstrawagancja. to gotowy materiał poglądowy do książki, która być może powstanie do rozdziału pt. Jak się jeździć nie powinno.
Moi przedmówcy poruszyli wiele istotnych spraw nie ze wszystkim się zgadzam, ale bardziej idziemy w jedna stronę niż w różne.
W całości podpisuję się pod postami Ani Dobrowolskiej, przez moment poczułem się jak bym popełnił plagiat, bo napisałem częściowo to samo tylko trochę inaczej ujęte.
Uważam, że dosiad nie jest czymś stałym, tzn. gdybym czytał ten wątek i zaczynałbym naukę jazdy konnej, to dążyłbym do prawidłowego-skutecznego dosiadu i starałbym się uniknąć nieprawidłowego-nieskutecznego dosiadu. Czyli krótko mówiąc dążyłbym do tego, co w istocie rzeczy jest lepsze.
Jednak nie mając wiedzy i praktyki, młody jeździec zacznie się usztywniać, bo będzie chciał za wszelką cenę siedzieć prawidłowo i skutecznie. Będzie chciał być skutecznym w oddziaływaniu na konia - nie zawsze mając dobro konia na uwadze.
Myślę, że prawidłowy dosiad to taki, który w różnych okolicznościach pozwala jeźdźcowi zbliżyć do siebie i utrzymać środek ciężkości konia i jeźdźca, a co za tym idzie: dąży do utrzymania ruchu, tempa ruchu, zwrotności konia, nie tracąc przy tym balansu, rozluźnienia jeźdźca i konia.
Konie biegające na torach przesuwają swój środek ciężkości do przodu odciążając zad, który jest siłą napędową konia. Tracą przy tym zwrotność poprzez obciążenie kończyn przednich.
Konie chodzące w ujeżdżeniu i stylu west przeciwnie, przesuwają środek ciężkości do tyłu, odciążając przednie kończyny, dzięki czemu zyskują na zwrotności.
Tak widzę istotę dosiadu, … prawidłowego dosiadu.
Jacek Moroz Drakan w dosiadzie J. Kowalczyka nie doszukała się żadnej ekstrawagancji. Dla mnie to jedna wielka ekstrawagancja. to gotowy materiał poglądowy do książki, która być może powstanie do rozdziału pt. Jak się jeździć nie powinno.
Jacek Moroz Drakan w dosiadzie J. Kowalczyka nie doszukała się żadnej ekstrawagancji. Dla mnie to jedna wielka ekstrawagancja. to gotowy materiał poglądowy do książki, która być może powstanie do rozdziału pt. Jak się jeździć nie powinno.