Hipologia Kategoria Konie chcą nas rozumieć Kompetencje kadry instruktorskiej

Kompetencje kadry instruktorskiej

Kompetencje kadry instruktorskiej

Strony (16): Wstecz 1 2 3 4 5 6 16 Dalej  
Jacob Spahis

Posting Freak

2,301
01-12-2012, 11:13 AM #46
Ja jednak upieram się przy podręczniku do nauki dla począkujących. I zgadzam się z tomekpawwaw, że przedwojenna instrukcja, a dokładnie "Regulamin kawalerii" to jest to; uzupełniony o zestaw ćwiczeń, co robić, jak robić i kiedy robić.

Pan Trener opisał egzaminy PZJ na instruktora sportu. Ja zdawałem egzamin na AWF i podobnie zwracano uwagę na umiejętność jazdy (bo przecież jak opisać coś, czego się nie doświadczyło?) i umiejętność prowadzenia treningu (komunikatywność). A w części teoretycznej na uczelni były też zajęcia psychologiczne o tym jak prowadzić zajęcia i jak wzbudzać motywację do wykonywania ćwiczeń. Tak to bardzo ważne.

Osobiście mam taki oto pogląd, że aby wybierać różne rzeczy z różnych nurtów jeździeckich trzeba być zwyczajnie bardzo dobrym jeźdźcem. Dopiero od pewnego momentu można pozwolić sobie na "czuja". Dlatego za niezbędny uważam podręcznik do jazdy w podstawowej i uproszczonej formie - na wzór instrukcji kawaleryjskich. Smile

<r>"Naprzód z długą swobodnie opuszczoną szyją o rozluźnionych, lecz elastycznych mięśniach, z lekkim przodem, czułym pyskiem i sprężystym zadem!" (<I><s></s>A. Królikiewicz<e></e></I>)<br/>
<br/>
<URL url="http://www.bazakoni.pl/horse_86431.html">http://www.bazakoni.pl/horse_86431.html</URL></r>
Jacob Spahis
01-12-2012, 11:13 AM #46

Ja jednak upieram się przy podręczniku do nauki dla począkujących. I zgadzam się z tomekpawwaw, że przedwojenna instrukcja, a dokładnie "Regulamin kawalerii" to jest to; uzupełniony o zestaw ćwiczeń, co robić, jak robić i kiedy robić.

Pan Trener opisał egzaminy PZJ na instruktora sportu. Ja zdawałem egzamin na AWF i podobnie zwracano uwagę na umiejętność jazdy (bo przecież jak opisać coś, czego się nie doświadczyło?) i umiejętność prowadzenia treningu (komunikatywność). A w części teoretycznej na uczelni były też zajęcia psychologiczne o tym jak prowadzić zajęcia i jak wzbudzać motywację do wykonywania ćwiczeń. Tak to bardzo ważne.

Osobiście mam taki oto pogląd, że aby wybierać różne rzeczy z różnych nurtów jeździeckich trzeba być zwyczajnie bardzo dobrym jeźdźcem. Dopiero od pewnego momentu można pozwolić sobie na "czuja". Dlatego za niezbędny uważam podręcznik do jazdy w podstawowej i uproszczonej formie - na wzór instrukcji kawaleryjskich. Smile


<r>"Naprzód z długą swobodnie opuszczoną szyją o rozluźnionych, lecz elastycznych mięśniach, z lekkim przodem, czułym pyskiem i sprężystym zadem!" (<I><s></s>A. Królikiewicz<e></e></I>)<br/>
<br/>
<URL url="http://www.bazakoni.pl/horse_86431.html">http://www.bazakoni.pl/horse_86431.html</URL></r>

Drakan

Junior Member

34
01-12-2012, 06:39 PM #47
Jak widze p.Trener wsparł tomkapawwaw w wymieniniu tych "niepokornych" siedzących po swojemu. W filamch z J.Kowalczykiem nie doszukałam się żadnej ekstrawagancji dosiadu. Wprost przeciwnie życzę wsółczesnym skoczkom takiej równowagi i "przylegu". Ale przyznam że nie miałam przyjemności ani znać tego niezwykłego człowieka ani obserwować jego jazdy na żywo. Drugiego z wymienionych panów niestety nie znam, ale widziałm w sieci ciekawy film :

http://www.youtube.com/watch?v=EHrDVyiu2eA

Pewnie chodzi o coś podobnego - może i skuteczne, ale czy dobre dla konia ... Ilu zawodników niszcząc konie wygrywało zawody ? Czy jest powód, by ich naśladować ?


Piotr Sabiniarz Podobnie jest w nauce jazdy konnej, jeźdźcy usztywniają się w czasie sytuacji podbramkowej, stresowej, np. gdy koń się spłoszy lub instruktor krzyczy, przyjmują tę samą pozycję (embrionalną) lub dążą do niej - pochylają się do przodu, podciągają kolana w górę i dla utrzymania równowagi podnoszą ręce, tracąc tym samym możliwość oddziaływania na konia. Stykają się z koniem wyłącznie kośćmi kulszowymi, ba... na łukach nawet jedną tylko kością - czy w takiej sytuacji można mówić o równowadze, balansie, spokojnej ręce itd. Przypomina to stanie na samych piętach, na równym, twardym podłożu, bez podparcia. Kto nie wierzy niech spróbuje.

Nie ukrywam że w wielu wypadkach podczas hipoterapii odruchy obronne organizmu ze względu na specyfikę schorzenia i ogólny stan dziecka, są mówiąc kolokwialnie "nie do przeskoczenia". Jednak nie wiem czy to specyfika terenu na którym mieszkam, wody, klimatu czy czegoś tam jeszcze - zauważłam, że dzieki treningowi, jeździec który jest świadomy swego ciała w momencie zagrożenia - rozluźnia się i "otwiera" a nie przypada do konia. Przynajmniej ja tak mam a od niedawna zauważam to u dłużej jeżdżących klientów.

Szczerze powiedziawszy z tym cały dosiadem to już nie wiem o co chodzi. Może to bzdura trzymać się jakiejś zasady, dążyć do jakiegoś ideału. Może lepiej pozwolić każdemu wybierać sobie pozycję na koniu. Może niektórym to pasuje. Ja raczej pozostanę przy swoim. Jest jeden prawidłowy dosiad (i nie ma nic wspólnego z "wyglądaniem na koniu"!) Jeden rodzaj przyciągania krzyża, tak jak tylko jeden wspólny dla całej rasy ludzkiej układ kostno-mięśniowy.
Zastanawiam się czy taka dowolność w interpretacji, wydaje się dość jednolitej definicji dosiadu klasycznego, występuje też w innych krajach np. europejskich ? Czy ma ktoś doświadczenia w tym temacie. Jak postrzegany jest "problem" dosiadu. Jak uczy się go początkujących ? I czy początkującego chcącego jeździć do lasu uczy się inaczej niż początkującego, który chciałby kiedyś zostać zawodnikiem ?

Czy potrzebny jest kolejny podręcznik - jest ich już tyle i w większości zawierają całą potrzebną wiedzę. I tak niewielu da radę nauczyć się jazdy konnej w harmonii z koniem z książek (więc jaki sens pisać kolejny podręcznik ?) Moim zdaniem każde działanie szkodliwe dla konia (choćby i skuteczne) nie może być tolerowane - tak przy początkującym, jak i przy zawodniku. O tym książka też już jest. Brak rozluźnienia, równowagi, świadomości własnego ciała, samokontroli oraz empatii i zrozumienia dla konia- czyli tego wszystkiego, co ja określam mianem prawidłowego dosiadu wyklucza jazdę przyjazną dla konia. A jeżeli ją wyklucza - sugeruję wtedy przesiadkę na rower lub znalezienie sobie innego hobby.

<r><I><s></s>Więc trzeba i poddanych fantazyję wiedzieć, pierwej konia zrozumieć niźli na nim siedzieć.<e></e></I><br/>
<SIZE size="85"><s></s>Hr. Marian Czapski "Historia powszechna konia" (1874)<e></e></SIZE></r>
Drakan
01-12-2012, 06:39 PM #47

Jak widze p.Trener wsparł tomkapawwaw w wymieniniu tych "niepokornych" siedzących po swojemu. W filamch z J.Kowalczykiem nie doszukałam się żadnej ekstrawagancji dosiadu. Wprost przeciwnie życzę wsółczesnym skoczkom takiej równowagi i "przylegu". Ale przyznam że nie miałam przyjemności ani znać tego niezwykłego człowieka ani obserwować jego jazdy na żywo. Drugiego z wymienionych panów niestety nie znam, ale widziałm w sieci ciekawy film :

http://www.youtube.com/watch?v=EHrDVyiu2eA

Pewnie chodzi o coś podobnego - może i skuteczne, ale czy dobre dla konia ... Ilu zawodników niszcząc konie wygrywało zawody ? Czy jest powód, by ich naśladować ?


Piotr Sabiniarz Podobnie jest w nauce jazdy konnej, jeźdźcy usztywniają się w czasie sytuacji podbramkowej, stresowej, np. gdy koń się spłoszy lub instruktor krzyczy, przyjmują tę samą pozycję (embrionalną) lub dążą do niej - pochylają się do przodu, podciągają kolana w górę i dla utrzymania równowagi podnoszą ręce, tracąc tym samym możliwość oddziaływania na konia. Stykają się z koniem wyłącznie kośćmi kulszowymi, ba... na łukach nawet jedną tylko kością - czy w takiej sytuacji można mówić o równowadze, balansie, spokojnej ręce itd. Przypomina to stanie na samych piętach, na równym, twardym podłożu, bez podparcia. Kto nie wierzy niech spróbuje.

Nie ukrywam że w wielu wypadkach podczas hipoterapii odruchy obronne organizmu ze względu na specyfikę schorzenia i ogólny stan dziecka, są mówiąc kolokwialnie "nie do przeskoczenia". Jednak nie wiem czy to specyfika terenu na którym mieszkam, wody, klimatu czy czegoś tam jeszcze - zauważłam, że dzieki treningowi, jeździec który jest świadomy swego ciała w momencie zagrożenia - rozluźnia się i "otwiera" a nie przypada do konia. Przynajmniej ja tak mam a od niedawna zauważam to u dłużej jeżdżących klientów.

Szczerze powiedziawszy z tym cały dosiadem to już nie wiem o co chodzi. Może to bzdura trzymać się jakiejś zasady, dążyć do jakiegoś ideału. Może lepiej pozwolić każdemu wybierać sobie pozycję na koniu. Może niektórym to pasuje. Ja raczej pozostanę przy swoim. Jest jeden prawidłowy dosiad (i nie ma nic wspólnego z "wyglądaniem na koniu"!) Jeden rodzaj przyciągania krzyża, tak jak tylko jeden wspólny dla całej rasy ludzkiej układ kostno-mięśniowy.
Zastanawiam się czy taka dowolność w interpretacji, wydaje się dość jednolitej definicji dosiadu klasycznego, występuje też w innych krajach np. europejskich ? Czy ma ktoś doświadczenia w tym temacie. Jak postrzegany jest "problem" dosiadu. Jak uczy się go początkujących ? I czy początkującego chcącego jeździć do lasu uczy się inaczej niż początkującego, który chciałby kiedyś zostać zawodnikiem ?

Czy potrzebny jest kolejny podręcznik - jest ich już tyle i w większości zawierają całą potrzebną wiedzę. I tak niewielu da radę nauczyć się jazdy konnej w harmonii z koniem z książek (więc jaki sens pisać kolejny podręcznik ?) Moim zdaniem każde działanie szkodliwe dla konia (choćby i skuteczne) nie może być tolerowane - tak przy początkującym, jak i przy zawodniku. O tym książka też już jest. Brak rozluźnienia, równowagi, świadomości własnego ciała, samokontroli oraz empatii i zrozumienia dla konia- czyli tego wszystkiego, co ja określam mianem prawidłowego dosiadu wyklucza jazdę przyjazną dla konia. A jeżeli ją wyklucza - sugeruję wtedy przesiadkę na rower lub znalezienie sobie innego hobby.


<r><I><s></s>Więc trzeba i poddanych fantazyję wiedzieć, pierwej konia zrozumieć niźli na nim siedzieć.<e></e></I><br/>
<SIZE size="85"><s></s>Hr. Marian Czapski "Historia powszechna konia" (1874)<e></e></SIZE></r>

01-12-2012, 08:58 PM #48
Drakan I czy początkującego chcącego jeździć do lasu uczy się inaczej niż początkującego, który chciałby kiedyś zostać zawodnikiem ?

Nie może tak być. Podstawy są jedne. Jeden koń, jedne prawa fizyki i jedna anatomia. A czy podstawy pływania są różne? Albo tenisa, siatkówki, jazdy na rowerze czy jakiejkolwiek innej dyscypliny? Jeszcze kilka lat temu z definicji rekreacja kończyła się tam, gdzie zaczynała się rywalizacja - i wtedy zaczynał się sport. Niejeden uprawiający rekreację, mógł być lepszy niż tzw. sportowiec. Więc gdzie różnice w nauczaniu początkowym?
Oprócz tego skąd z góry wiadomo jaki stopień 'wtajemniczenia' dany adept jazdy konnej będzie chciał osiągnąć w przyszłości? Nawet on sam do końca nie wie. I nie chodzi tylko rekreacja a starty w zawodach. A może rekreacyjnie (bez współzawodnictwa) będzie chciał mieć konika i dla własnej przyjemności zechce jeździć na fajnym poziomie? Takie rozgraniczanie to dla mnie w pewnym sensie robienie krzywdy - braki, złe nawyki ciężko potem zmienić.
Oczywiście inaczej będzie gdy ktoś jeździ często, a inaczej jeśli raz w tygodniu. Ale to właśnie rola instruktora nauczyć jeźdźca szacunku dla konia i cierpliwości, bez której ciężko o postępy w jeździe konnej. Wiele osób powie, że to trudne, że klienci są wymagający. Są, ale są też przede wszystkim chłonni - i chłoną wszystko co im się mówi. A jak się nic nie mówi to sami wymyślają głupoty :wink: Może więc przydałaby się pozycja dotycząca metodyki nauczania jazdy konnej i wiedzy o koniach. Albo kompendium wiedzy, którą instruktor powinien przekazać początkującemu jeźdźcowi ze wskazówkami - jak i kiedy co powiedzieć.
Prosty przykład: osoba pierwszy raz przychodzi na jazdę, pada pytanie: Czy to metalowe w pysku konia nie boli?
I jaka pada odpowiedź? - Nie, bo nie ma tam zębów - czy coś podobnego(byle szybko). A to właśnie moment, żeby wytłumaczyć, że jest to bardzo czułe i unerwione miejsce i właśnie dlatego jeździec może dostać wodze, dopiero gdy osiągnie na koniu panowanie nad własnym ciałem i będzie umiał utrzymać ręce zupełnie niezależnie od poruszania się własnego ciała itp.
Padły konkrety, cel do osiągnięcia i solidny powód do wieeelu jazd na lonży, które wcale nie muszą być nudne. Kwestia umiejętności wyznaczania zadań, wyznaczania małych celów i pomysłowości instruktora.

I jeszcze jedna refleksja. Jeśli chce się utrzymać poziom nauczania (co tu przekłada się na jazdę i samopoczucie koni )- to czasem trzeba powiedzieć nie.
Ania Dobrowolska
01-12-2012, 08:58 PM #48

Drakan I czy początkującego chcącego jeździć do lasu uczy się inaczej niż początkującego, który chciałby kiedyś zostać zawodnikiem ?

Nie może tak być. Podstawy są jedne. Jeden koń, jedne prawa fizyki i jedna anatomia. A czy podstawy pływania są różne? Albo tenisa, siatkówki, jazdy na rowerze czy jakiejkolwiek innej dyscypliny? Jeszcze kilka lat temu z definicji rekreacja kończyła się tam, gdzie zaczynała się rywalizacja - i wtedy zaczynał się sport. Niejeden uprawiający rekreację, mógł być lepszy niż tzw. sportowiec. Więc gdzie różnice w nauczaniu początkowym?
Oprócz tego skąd z góry wiadomo jaki stopień 'wtajemniczenia' dany adept jazdy konnej będzie chciał osiągnąć w przyszłości? Nawet on sam do końca nie wie. I nie chodzi tylko rekreacja a starty w zawodach. A może rekreacyjnie (bez współzawodnictwa) będzie chciał mieć konika i dla własnej przyjemności zechce jeździć na fajnym poziomie? Takie rozgraniczanie to dla mnie w pewnym sensie robienie krzywdy - braki, złe nawyki ciężko potem zmienić.
Oczywiście inaczej będzie gdy ktoś jeździ często, a inaczej jeśli raz w tygodniu. Ale to właśnie rola instruktora nauczyć jeźdźca szacunku dla konia i cierpliwości, bez której ciężko o postępy w jeździe konnej. Wiele osób powie, że to trudne, że klienci są wymagający. Są, ale są też przede wszystkim chłonni - i chłoną wszystko co im się mówi. A jak się nic nie mówi to sami wymyślają głupoty :wink: Może więc przydałaby się pozycja dotycząca metodyki nauczania jazdy konnej i wiedzy o koniach. Albo kompendium wiedzy, którą instruktor powinien przekazać początkującemu jeźdźcowi ze wskazówkami - jak i kiedy co powiedzieć.
Prosty przykład: osoba pierwszy raz przychodzi na jazdę, pada pytanie: Czy to metalowe w pysku konia nie boli?
I jaka pada odpowiedź? - Nie, bo nie ma tam zębów - czy coś podobnego(byle szybko). A to właśnie moment, żeby wytłumaczyć, że jest to bardzo czułe i unerwione miejsce i właśnie dlatego jeździec może dostać wodze, dopiero gdy osiągnie na koniu panowanie nad własnym ciałem i będzie umiał utrzymać ręce zupełnie niezależnie od poruszania się własnego ciała itp.
Padły konkrety, cel do osiągnięcia i solidny powód do wieeelu jazd na lonży, które wcale nie muszą być nudne. Kwestia umiejętności wyznaczania zadań, wyznaczania małych celów i pomysłowości instruktora.

I jeszcze jedna refleksja. Jeśli chce się utrzymać poziom nauczania (co tu przekłada się na jazdę i samopoczucie koni )- to czasem trzeba powiedzieć nie.

tomekpawwaw

Senior Member

380
01-12-2012, 10:18 PM #49
To nie o to chodzi, aby uczyć pobieżnie ! Każdy jeździec powinien posiadać jakieś podstawy, ale metodyka szkolenia zawodników jest z założenia inna niż "rekreantów" Na nieco inne aspekty kładzie się większy nacisk, inne jest też tempo szkolenia, różna też jest intensywność ćwiczeń. Jeżeli prowadzimy zajęcia dla rekreantów to trzeba w większym stopniu dostosować się do wymagań klienta z prostego powodu- jak mu u nas nie będzie odpowiadało to pójdzie gdzie indziej. Zawodnik który chce osiągać sukcesy musi być przygotowany na ciężką pracę, ktoś kto widzi jazdę nie jako cel w życiu lecz wytchnienie od pracy oczekuje czegoś zgoła innego.

<t></t>
tomekpawwaw
01-12-2012, 10:18 PM #49

To nie o to chodzi, aby uczyć pobieżnie ! Każdy jeździec powinien posiadać jakieś podstawy, ale metodyka szkolenia zawodników jest z założenia inna niż "rekreantów" Na nieco inne aspekty kładzie się większy nacisk, inne jest też tempo szkolenia, różna też jest intensywność ćwiczeń. Jeżeli prowadzimy zajęcia dla rekreantów to trzeba w większym stopniu dostosować się do wymagań klienta z prostego powodu- jak mu u nas nie będzie odpowiadało to pójdzie gdzie indziej. Zawodnik który chce osiągać sukcesy musi być przygotowany na ciężką pracę, ktoś kto widzi jazdę nie jako cel w życiu lecz wytchnienie od pracy oczekuje czegoś zgoła innego.


<t></t>

Magda Pawlowicz

Posting Freak

913
01-13-2012, 09:52 AM #50
http://www.kjhuzar.pl/DAMSKIE%20SIODLO/j...0filis.jpg

Ten też nie umiał jeździć, co? :lol:

Ja uważam, że dobry dosiad jest wtedy gdy:
1. Jeździec jest rozluźniony i nie przeszkadza koniowi
2.czuje się na koniu swobodnie i pewnie
3. jest w stanie lekko i świadomie!!! posługiwać się swoim ciałem, tak by komunikować się z koniem.
Oczywiście poziom tej komunikacji na różnych etapach nauki jazdy będzie się zmieniał.

Dlatego jest wrogiem uczenia ludzi okreslonej "pozycji" na koniu.
Tzn są pewne błędy, często popełniane przez początkujących a wynikające z reakcji odruchowych (np ściskanie konia nogami przez człowieka obawiającego się że spadnie) albo kulenie stopy (chwytanie za strzemię palcami od nogi) ale to ludzie przestają robić jak tylko poczują się w miarę pewnie.
I te błędy staram się korygować ale tłumaczę np:opuść nogi luźno, tak żeby ci było wygodnie! a nie że pieta ma być przedłużeniem jakiejś tam linii. Przecież początkujący, siedząc na koniu, nie wie gdzie
ma tą piętę!

A anatomia z całą pewnością nie jest jedna!
Tzn większość ludzi miewa te same kości i stawy w tych samych miejscach :lol: ale nie wszyscy! To jest właśnie różnica między sportem a rekreacją-rekreacyjnie może chcieć jeździć nawet osoba po przebytych urazach, kontuzjach, starsza, niezbyt zdrowa. Taka osoba nie ma szans zostać zawodnikiem i nawet o tym nie myśli! Chce mieć przyjemność z kontaktu z koniem, przyrodą, czy choćby pobytem w lesie!

Od sportowca należy wymagać dobrego stanu zdrowia, dbałości o własną kondycję fizyczną, sportów uzupełniających w końcu-to jest ok! Ale jak przychodzi mi rekreant to go przecież nie wyrzucę dlatego że nie może dotknąć czubkami palców do ziemi robiąc skłon!
Teraz większość dzieci tego nie umie!

<r><URL url="http://www.wwr.com.pl/spoleczenosc-jezdziecka-wwr/blogi-jezdzieckie-wwr/122-magda-pawlowicz/trening-koni"><LINK_TEXT text="http://www.wwr.com.pl/spoleczenosc-jezd ... ening-koni">http://www.wwr.com.pl/spoleczenosc-jezdziecka-wwr/blogi-jezdzieckie-wwr/122-magda-pawlowicz/trening-koni</LINK_TEXT></URL><br/>
<URL url="http://www.whitemare.nets.pl">http://www.whitemare.nets.pl</URL></r>
Magda Pawlowicz
01-13-2012, 09:52 AM #50

http://www.kjhuzar.pl/DAMSKIE%20SIODLO/j...0filis.jpg

Ten też nie umiał jeździć, co? :lol:

Ja uważam, że dobry dosiad jest wtedy gdy:
1. Jeździec jest rozluźniony i nie przeszkadza koniowi
2.czuje się na koniu swobodnie i pewnie
3. jest w stanie lekko i świadomie!!! posługiwać się swoim ciałem, tak by komunikować się z koniem.
Oczywiście poziom tej komunikacji na różnych etapach nauki jazdy będzie się zmieniał.

Dlatego jest wrogiem uczenia ludzi okreslonej "pozycji" na koniu.
Tzn są pewne błędy, często popełniane przez początkujących a wynikające z reakcji odruchowych (np ściskanie konia nogami przez człowieka obawiającego się że spadnie) albo kulenie stopy (chwytanie za strzemię palcami od nogi) ale to ludzie przestają robić jak tylko poczują się w miarę pewnie.
I te błędy staram się korygować ale tłumaczę np:opuść nogi luźno, tak żeby ci było wygodnie! a nie że pieta ma być przedłużeniem jakiejś tam linii. Przecież początkujący, siedząc na koniu, nie wie gdzie
ma tą piętę!

A anatomia z całą pewnością nie jest jedna!
Tzn większość ludzi miewa te same kości i stawy w tych samych miejscach :lol: ale nie wszyscy! To jest właśnie różnica między sportem a rekreacją-rekreacyjnie może chcieć jeździć nawet osoba po przebytych urazach, kontuzjach, starsza, niezbyt zdrowa. Taka osoba nie ma szans zostać zawodnikiem i nawet o tym nie myśli! Chce mieć przyjemność z kontaktu z koniem, przyrodą, czy choćby pobytem w lesie!

Od sportowca należy wymagać dobrego stanu zdrowia, dbałości o własną kondycję fizyczną, sportów uzupełniających w końcu-to jest ok! Ale jak przychodzi mi rekreant to go przecież nie wyrzucę dlatego że nie może dotknąć czubkami palców do ziemi robiąc skłon!
Teraz większość dzieci tego nie umie!


<r><URL url="http://www.wwr.com.pl/spoleczenosc-jezdziecka-wwr/blogi-jezdzieckie-wwr/122-magda-pawlowicz/trening-koni"><LINK_TEXT text="http://www.wwr.com.pl/spoleczenosc-jezd ... ening-koni">http://www.wwr.com.pl/spoleczenosc-jezdziecka-wwr/blogi-jezdzieckie-wwr/122-magda-pawlowicz/trening-koni</LINK_TEXT></URL><br/>
<URL url="http://www.whitemare.nets.pl">http://www.whitemare.nets.pl</URL></r>

Piotr Sabiniarz

Member

102
01-13-2012, 10:33 AM #51
Co to znaczy dostosować się do wymagań klienta? Big Grin Powiedziałbym raczej stopniować wymagania w stosunku do klienta.
Często jest tak, że klient przychodząc sam lub z dzieckiem na jazdę konną nie wie czego ma wymagać, bo nigdy nie miał nic wspólnego z końmi. Jedyne czego wymaga to tego, że on lub jego dziecko ma nauczyć się jeździć konno - po to w końcu przyszedł.
Klient nie wiedząc czego ma wymagać, często sprowadza sprawę nauki jazdy konnej do stwierdzenia "... płacę to wymagam...". Bywa tak, że rodzice bez jakiegokolwiek pojęcia lub mając inne doświadczenia jeździeckie - wtrącają się do sposobu prowadzenia jazdy. Chcą udowodnić, że wiedzą lepiej - bo byli poddani innym metodom pracy lub był inny instruktor. Krótko mówiąc wywierają presję na instruktora i przeszkadzają.
Pojawia się sytuacja, że instruktor ulega tej presji, bo klient wymaga, ...bo klient pójdzie do innego ośrodka, bo konkurencja, bo opinia. itp.
Tylko ten instruktor, który wie co ma robić i potrafi przekonać uczących się jeździć do swoich metod - oprze się tej presji. W przeciwnym przypadku ulegnie jej, tracąc tym samym autorytet i wiarygodność.

Jeźdźcy rekreacyjni nie koniecznie unikają ciężkiej pracy, jeżdżą bo chcą uzyskać lepszą kondycję fizyczną, utrzymać ją albo nie dopuścić do jej spadku. Często słyszymy jak jeźdźcy po jeździe mówią z wypiekami na twarzy : " jestem zmęczony ale szczęśliwy, to jest to :!: ".
Oczywiście pojęcie "ciężka praca" ma inne znaczenie dla jeźdźca rekreacyjnego i dla sportowca.

Prowadząc zajęcia z początkującymi jeźdźcami nigdy nie mamy pewności co do ich dalszego rozwoju. Może się zdarzyć tak, że w jeźdźcu jeżdżącym rekreacyjnie odkryjemy talent. Ważne, żeby go nie zmarnować i pokierować nim dalej.

Magda Pawlowicz rekreacyjnie może chcieć jeździć nawet osoba po przebytych urazach, kontuzjach, starsza, niezbyt zdrowa. Taka osoba nie ma szans zostać zawodnikiem i nawet o tym nie myśli! Chce mieć przyjemność z kontaktu z koniem, przyrodą, czy choćby pobytem w lesie!

Od sportowca należy wymagać dobrego stanu zdrowia, dbałości o własną kondycję fizyczną, sportów uzupełniających w końcu-to jest ok!!


Magdo Big Grin nie zgadzam się :!: , bo właśnie koń, jazda konna jest tym sportem, w którym koń wspaniale rekompensuje pewne niedoskonalości ludzkiego organizmu Big Grin :
Jest to kwestia zmiany stereotypów w postrzeganiu ludzi i ich sprawnosci, dostosowania przepisow, nie wprowadzania podziałów tam gdzie niekoniecznie być powinny.
Poniższa historia mówi sama za siebie, oczywiście jest więcej takich ludzi, może mniejszego formatu jeśli chodzi o osiągnięcia olimpijskie.
http://simplymarvelous.wordpress.com/200...gend-dies/

<t></t>
Piotr Sabiniarz
01-13-2012, 10:33 AM #51

Co to znaczy dostosować się do wymagań klienta? Big Grin Powiedziałbym raczej stopniować wymagania w stosunku do klienta.
Często jest tak, że klient przychodząc sam lub z dzieckiem na jazdę konną nie wie czego ma wymagać, bo nigdy nie miał nic wspólnego z końmi. Jedyne czego wymaga to tego, że on lub jego dziecko ma nauczyć się jeździć konno - po to w końcu przyszedł.
Klient nie wiedząc czego ma wymagać, często sprowadza sprawę nauki jazdy konnej do stwierdzenia "... płacę to wymagam...". Bywa tak, że rodzice bez jakiegokolwiek pojęcia lub mając inne doświadczenia jeździeckie - wtrącają się do sposobu prowadzenia jazdy. Chcą udowodnić, że wiedzą lepiej - bo byli poddani innym metodom pracy lub był inny instruktor. Krótko mówiąc wywierają presję na instruktora i przeszkadzają.
Pojawia się sytuacja, że instruktor ulega tej presji, bo klient wymaga, ...bo klient pójdzie do innego ośrodka, bo konkurencja, bo opinia. itp.
Tylko ten instruktor, który wie co ma robić i potrafi przekonać uczących się jeździć do swoich metod - oprze się tej presji. W przeciwnym przypadku ulegnie jej, tracąc tym samym autorytet i wiarygodność.

Jeźdźcy rekreacyjni nie koniecznie unikają ciężkiej pracy, jeżdżą bo chcą uzyskać lepszą kondycję fizyczną, utrzymać ją albo nie dopuścić do jej spadku. Często słyszymy jak jeźdźcy po jeździe mówią z wypiekami na twarzy : " jestem zmęczony ale szczęśliwy, to jest to :!: ".
Oczywiście pojęcie "ciężka praca" ma inne znaczenie dla jeźdźca rekreacyjnego i dla sportowca.

Prowadząc zajęcia z początkującymi jeźdźcami nigdy nie mamy pewności co do ich dalszego rozwoju. Może się zdarzyć tak, że w jeźdźcu jeżdżącym rekreacyjnie odkryjemy talent. Ważne, żeby go nie zmarnować i pokierować nim dalej.

Magda Pawlowicz rekreacyjnie może chcieć jeździć nawet osoba po przebytych urazach, kontuzjach, starsza, niezbyt zdrowa. Taka osoba nie ma szans zostać zawodnikiem i nawet o tym nie myśli! Chce mieć przyjemność z kontaktu z koniem, przyrodą, czy choćby pobytem w lesie!

Od sportowca należy wymagać dobrego stanu zdrowia, dbałości o własną kondycję fizyczną, sportów uzupełniających w końcu-to jest ok!!


Magdo Big Grin nie zgadzam się :!: , bo właśnie koń, jazda konna jest tym sportem, w którym koń wspaniale rekompensuje pewne niedoskonalości ludzkiego organizmu Big Grin :
Jest to kwestia zmiany stereotypów w postrzeganiu ludzi i ich sprawnosci, dostosowania przepisow, nie wprowadzania podziałów tam gdzie niekoniecznie być powinny.
Poniższa historia mówi sama za siebie, oczywiście jest więcej takich ludzi, może mniejszego formatu jeśli chodzi o osiągnięcia olimpijskie.
http://simplymarvelous.wordpress.com/200...gend-dies/


<t></t>

Jacob Spahis

Posting Freak

2,301
01-13-2012, 10:52 AM #52
Dyskusja brnie jak sądzę w ślepy zaułek. W istocie bowiem jest pewien poziom sprawności, który musi posiadać każdy. W sporcie - każdym sporcie - mówi się o trzech poziomach szkolenia sportowego: wszechstronnych, ukierunkowany i specjalny. Trening wszechstronny powinien przejść każdy i to do maksymalnego poziomu możliwego do osiągnięcia. Tutaj nie ma miejsca na kompromisy. Brak sprawności ruchowej powoduje dyskwalifikację takiego kogoś (człowieka lub konia) ze sportu wyczynowego z uwagi na występujące tam obciążenia. Oczywiście można jeździć rekreacyjnie, wyłącznie dla przyjemności i to też jest dobrze. Nie każdy musi być sportowcem.

Napisałem o trzech poziomach szkolenia. Tam gdzie się tego rygorystycznie przestrzega są efekty - Niemcy, Wielka Brytania czy Francja. Tam gdzie się tego nie przestrzega (np. Polska), dalej poszukujemy św. Grala i zwalamy winę na wszystkich dookoła. Mając wszystko na miejscu (wspaniałe konie, doskonałe regulaminy), trzeba przestać narzekać i wziąć się do pracy. Każdy powinien zacząć od siebie.

System szkolenia jest opracowany i sprawdzony. Są to wzorce kawaleryjskie. Wiem, że lepiej czytać co piszą Niemcy, więc powiem tylko, że Hauschman w swoich opracowaniach zaczyna odwoływać się do regulaminów kawalerii tyle, że... niemieckiej. Mamy jednak wspaniałe regulaminy i wzorce - wystarczy je uaktualnić.

<r>"Naprzód z długą swobodnie opuszczoną szyją o rozluźnionych, lecz elastycznych mięśniach, z lekkim przodem, czułym pyskiem i sprężystym zadem!" (<I><s></s>A. Królikiewicz<e></e></I>)<br/>
<br/>
<URL url="http://www.bazakoni.pl/horse_86431.html">http://www.bazakoni.pl/horse_86431.html</URL></r>
Jacob Spahis
01-13-2012, 10:52 AM #52

Dyskusja brnie jak sądzę w ślepy zaułek. W istocie bowiem jest pewien poziom sprawności, który musi posiadać każdy. W sporcie - każdym sporcie - mówi się o trzech poziomach szkolenia sportowego: wszechstronnych, ukierunkowany i specjalny. Trening wszechstronny powinien przejść każdy i to do maksymalnego poziomu możliwego do osiągnięcia. Tutaj nie ma miejsca na kompromisy. Brak sprawności ruchowej powoduje dyskwalifikację takiego kogoś (człowieka lub konia) ze sportu wyczynowego z uwagi na występujące tam obciążenia. Oczywiście można jeździć rekreacyjnie, wyłącznie dla przyjemności i to też jest dobrze. Nie każdy musi być sportowcem.

Napisałem o trzech poziomach szkolenia. Tam gdzie się tego rygorystycznie przestrzega są efekty - Niemcy, Wielka Brytania czy Francja. Tam gdzie się tego nie przestrzega (np. Polska), dalej poszukujemy św. Grala i zwalamy winę na wszystkich dookoła. Mając wszystko na miejscu (wspaniałe konie, doskonałe regulaminy), trzeba przestać narzekać i wziąć się do pracy. Każdy powinien zacząć od siebie.

System szkolenia jest opracowany i sprawdzony. Są to wzorce kawaleryjskie. Wiem, że lepiej czytać co piszą Niemcy, więc powiem tylko, że Hauschman w swoich opracowaniach zaczyna odwoływać się do regulaminów kawalerii tyle, że... niemieckiej. Mamy jednak wspaniałe regulaminy i wzorce - wystarczy je uaktualnić.


<r>"Naprzód z długą swobodnie opuszczoną szyją o rozluźnionych, lecz elastycznych mięśniach, z lekkim przodem, czułym pyskiem i sprężystym zadem!" (<I><s></s>A. Królikiewicz<e></e></I>)<br/>
<br/>
<URL url="http://www.bazakoni.pl/horse_86431.html">http://www.bazakoni.pl/horse_86431.html</URL></r>

Piotr Sabiniarz

Member

102
01-13-2012, 12:10 PM #53
Nie chodzi o to, żeby wszystkich sportowców wrzucić do jednego worka. Oczywiście są pewne granice rozsądku i pewne zdrowotne, ruchowe ograniczenia nie do przeskoczenia. Z tym się zgadzam, chociaż przykład Liz Hartel zdaje się temu zaprzeczać. Jednak twierdzenie, że osoba po przebytych urazach, kontuzjach nie ma szans zostać zawodnikiem i nawet o tym nie myśli, wywołuje mój opór. Przykłady można mnożyć - Lance Armstrong, amerykański kolarz, który po walce z choroba nowotworową powrócił na tor wyścigowy.
Wyobraźmy sobie, źe ktoś zabroniłby mu powrotu na tor, byłoby to zaprzeczeniem idei sportu, pokonywanie własnych ograniczeń i dążenie do doskonałości swojego ciała i umysłu.

Wojciech Mickunas W jeździe konnej oprócz wszystkich czynników tzw. "mierzalnych" równie ważną rolę odgrywają tzw. imbonderabilia
W przypadku tych dwóch sportowców mamy tego przykład,... ja tak to rozumię.

Sport, jazda konna , to również kształtowanie charakteru, hartu ducha i myślę, że to również powinno być w kompetencji instruktora. Mając to na uwadze, nie wydaje mi się żeby dyskusja brnęła w ślepy zaułek, dotykamy coraz szerszych i czasem skrajnych zagadnień.

<t></t>
Piotr Sabiniarz
01-13-2012, 12:10 PM #53

Nie chodzi o to, żeby wszystkich sportowców wrzucić do jednego worka. Oczywiście są pewne granice rozsądku i pewne zdrowotne, ruchowe ograniczenia nie do przeskoczenia. Z tym się zgadzam, chociaż przykład Liz Hartel zdaje się temu zaprzeczać. Jednak twierdzenie, że osoba po przebytych urazach, kontuzjach nie ma szans zostać zawodnikiem i nawet o tym nie myśli, wywołuje mój opór. Przykłady można mnożyć - Lance Armstrong, amerykański kolarz, który po walce z choroba nowotworową powrócił na tor wyścigowy.
Wyobraźmy sobie, źe ktoś zabroniłby mu powrotu na tor, byłoby to zaprzeczeniem idei sportu, pokonywanie własnych ograniczeń i dążenie do doskonałości swojego ciała i umysłu.

Wojciech Mickunas W jeździe konnej oprócz wszystkich czynników tzw. "mierzalnych" równie ważną rolę odgrywają tzw. imbonderabilia
W przypadku tych dwóch sportowców mamy tego przykład,... ja tak to rozumię.

Sport, jazda konna , to również kształtowanie charakteru, hartu ducha i myślę, że to również powinno być w kompetencji instruktora. Mając to na uwadze, nie wydaje mi się żeby dyskusja brnęła w ślepy zaułek, dotykamy coraz szerszych i czasem skrajnych zagadnień.


<t></t>

Kamila Bareja

Junior Member

41
01-13-2012, 12:49 PM #54
Jakos przez te wszystkie lata tułając się po stajniach i ośrodkach jeździeckich doszłam do jednego wniosku... duzo więcej nauczyłam sie od ludzi bez papierka..kochajacych konie których wiedza nie raz i nie dwa przewyzszała ludzi z kilkoma papierkami niz od tych drugich..

Ile razy spotkałam instruktorki które postradały wszystkie rozumy a jak juz startowała któras na zawodach albo miała przez nazwiskiem mgr to strach podchodzic...co z tego jak napatrzyłam sie na sceny gdy ktos nie umiał sobie dac rady z koniem i przez godzine stał w środku koła gdy inni galopowali a księzniczka siedziała sobie na krzesełku na środku..

Spotkałam tez innych ludzi... ludzi z zamiłowaniem,którzy niekiedy nie mieli pieniędzy aby zrobic kursy bo byli nauczycielami,sprzedawali w sklepie,jeden policjant się trafił...ale oni kochali konie i nie traktowali tego jako pracy tylko jako sens życia...taki człowiek nie bał się wziaśc osobe jeżdząca 5 lat na lonze aby cos zrozumiała a gdy sie nie podobało..droga była zawsze wolna..grupy najwięcej 2 osoby.. i co z tego ze stajnia nie istniała bo konie ich prywatne,trzymane przy domu..jak atmosfera była taka ze chciało się tam wracac ..i niestety nauczyłam się tyle z ujeżdzenia,na czym polega zebranie itp od człowieka bez papierka..niz od człowieka z papierkiem który za trening kasował 150 zł a trening polegał na tym że ustawiał przeszkody a z jego ust leciały słowa "no jedx w tego konia","dawaj,dawaj na ta przeszkode"...

Takie są doznania moje-wiecznego rekreanta który szukał własciwej drogi i chciał po prostu nauczyc się poprawnie jeździć...

<t></t>
Kamila Bareja
01-13-2012, 12:49 PM #54

Jakos przez te wszystkie lata tułając się po stajniach i ośrodkach jeździeckich doszłam do jednego wniosku... duzo więcej nauczyłam sie od ludzi bez papierka..kochajacych konie których wiedza nie raz i nie dwa przewyzszała ludzi z kilkoma papierkami niz od tych drugich..

Ile razy spotkałam instruktorki które postradały wszystkie rozumy a jak juz startowała któras na zawodach albo miała przez nazwiskiem mgr to strach podchodzic...co z tego jak napatrzyłam sie na sceny gdy ktos nie umiał sobie dac rady z koniem i przez godzine stał w środku koła gdy inni galopowali a księzniczka siedziała sobie na krzesełku na środku..

Spotkałam tez innych ludzi... ludzi z zamiłowaniem,którzy niekiedy nie mieli pieniędzy aby zrobic kursy bo byli nauczycielami,sprzedawali w sklepie,jeden policjant się trafił...ale oni kochali konie i nie traktowali tego jako pracy tylko jako sens życia...taki człowiek nie bał się wziaśc osobe jeżdząca 5 lat na lonze aby cos zrozumiała a gdy sie nie podobało..droga była zawsze wolna..grupy najwięcej 2 osoby.. i co z tego ze stajnia nie istniała bo konie ich prywatne,trzymane przy domu..jak atmosfera była taka ze chciało się tam wracac ..i niestety nauczyłam się tyle z ujeżdzenia,na czym polega zebranie itp od człowieka bez papierka..niz od człowieka z papierkiem który za trening kasował 150 zł a trening polegał na tym że ustawiał przeszkody a z jego ust leciały słowa "no jedx w tego konia","dawaj,dawaj na ta przeszkode"...

Takie są doznania moje-wiecznego rekreanta który szukał własciwej drogi i chciał po prostu nauczyc się poprawnie jeździć...


<t></t>

Jacob Spahis

Posting Freak

2,301
01-13-2012, 01:45 PM #55
Siła charakteru jest niezwykle ważna i być może nawet kluczowa. Ale ona pomaga tylko w treningu i osiągnięciu czegoś. Ja chciałem tylko podkreślić - niezwykle ważny jest przemyślany systematyczny trening.

<r>"Naprzód z długą swobodnie opuszczoną szyją o rozluźnionych, lecz elastycznych mięśniach, z lekkim przodem, czułym pyskiem i sprężystym zadem!" (<I><s></s>A. Królikiewicz<e></e></I>)<br/>
<br/>
<URL url="http://www.bazakoni.pl/horse_86431.html">http://www.bazakoni.pl/horse_86431.html</URL></r>
Jacob Spahis
01-13-2012, 01:45 PM #55

Siła charakteru jest niezwykle ważna i być może nawet kluczowa. Ale ona pomaga tylko w treningu i osiągnięciu czegoś. Ja chciałem tylko podkreślić - niezwykle ważny jest przemyślany systematyczny trening.


<r>"Naprzód z długą swobodnie opuszczoną szyją o rozluźnionych, lecz elastycznych mięśniach, z lekkim przodem, czułym pyskiem i sprężystym zadem!" (<I><s></s>A. Królikiewicz<e></e></I>)<br/>
<br/>
<URL url="http://www.bazakoni.pl/horse_86431.html">http://www.bazakoni.pl/horse_86431.html</URL></r>

Magda Pawlowicz

Posting Freak

913
01-13-2012, 04:26 PM #56
Piotr Sabiniarz Co to znaczy dostosować się do wymagań klienta? Big Grin Powiedziałbym raczej stopniować wymagania w stosunku do klienta.
Często jest tak, że klient przychodząc sam lub z dzieckiem na jazdę konną nie wie czego ma wymagać, bo nigdy nie miał nic wspólnego z końmi. Jedyne czego wymaga to tego, że on lub jego dziecko ma nauczyć się jeździć konno - po to w końcu przyszedł.

Nie wie czego ma wymagać ale wie czego oczekuje!
Sporo ludzi od poczatku wie, że NIE interesuje ich sport, chcą TYLKO jeździć rekreacyjnie!
O takich ludziach mówię-którzy są CAŁKIEM PRZEKONANI że NIE chcą jeździć sportowo.
Z nimi nauke prowadzi się jednak trochę inaczej, co nie znaczy że taki człowiek nie może zmienić zdania i jednak zapragnąć czegoś więcej-zdarzało mi się to.
Ale jednak w pewnej mierze musimy się dostosować do klienta-prowadzić jazdę tak, żeby klient był zadowolony i jednocześnie tak, żeby koniom nie działa się krzywda!
Co nie oznacza, że z takimi ludźmi można nauke prowadzić niechlujnie-po prostu robię to trochę inaczej niż z kimś kto zakłada, że chce jeździć sportowo.
Inaczej tez podejdziesz do kogoś kto powie: rób ze mną co chcesz, ja chcę się NAUCZYĆ jak najwięcej i jak najszybciej!

A tu sobie można zobaczyć jak u mnie jeździ rekreacja :lol:
http://whitemare.nets.pl/artykuly.html
trzeba pobrać plik

PS co do tej linkowanej osoby Lis Hartel mam tylko jedno jedyne ale: ona jeździła również przed chorobą!
Dużo łatwiej jest wrócić do jazdy osobie która jeździła wcześniej, po przebytej kontuzji czy chorobie, niż ZACZĄĆ jeździć będąc w takiej sytuacji.

<r><URL url="http://www.wwr.com.pl/spoleczenosc-jezdziecka-wwr/blogi-jezdzieckie-wwr/122-magda-pawlowicz/trening-koni"><LINK_TEXT text="http://www.wwr.com.pl/spoleczenosc-jezd ... ening-koni">http://www.wwr.com.pl/spoleczenosc-jezdziecka-wwr/blogi-jezdzieckie-wwr/122-magda-pawlowicz/trening-koni</LINK_TEXT></URL><br/>
<URL url="http://www.whitemare.nets.pl">http://www.whitemare.nets.pl</URL></r>
Magda Pawlowicz
01-13-2012, 04:26 PM #56

Piotr Sabiniarz Co to znaczy dostosować się do wymagań klienta? Big Grin Powiedziałbym raczej stopniować wymagania w stosunku do klienta.
Często jest tak, że klient przychodząc sam lub z dzieckiem na jazdę konną nie wie czego ma wymagać, bo nigdy nie miał nic wspólnego z końmi. Jedyne czego wymaga to tego, że on lub jego dziecko ma nauczyć się jeździć konno - po to w końcu przyszedł.

Nie wie czego ma wymagać ale wie czego oczekuje!
Sporo ludzi od poczatku wie, że NIE interesuje ich sport, chcą TYLKO jeździć rekreacyjnie!
O takich ludziach mówię-którzy są CAŁKIEM PRZEKONANI że NIE chcą jeździć sportowo.
Z nimi nauke prowadzi się jednak trochę inaczej, co nie znaczy że taki człowiek nie może zmienić zdania i jednak zapragnąć czegoś więcej-zdarzało mi się to.
Ale jednak w pewnej mierze musimy się dostosować do klienta-prowadzić jazdę tak, żeby klient był zadowolony i jednocześnie tak, żeby koniom nie działa się krzywda!
Co nie oznacza, że z takimi ludźmi można nauke prowadzić niechlujnie-po prostu robię to trochę inaczej niż z kimś kto zakłada, że chce jeździć sportowo.
Inaczej tez podejdziesz do kogoś kto powie: rób ze mną co chcesz, ja chcę się NAUCZYĆ jak najwięcej i jak najszybciej!

A tu sobie można zobaczyć jak u mnie jeździ rekreacja :lol:
http://whitemare.nets.pl/artykuly.html
trzeba pobrać plik

PS co do tej linkowanej osoby Lis Hartel mam tylko jedno jedyne ale: ona jeździła również przed chorobą!
Dużo łatwiej jest wrócić do jazdy osobie która jeździła wcześniej, po przebytej kontuzji czy chorobie, niż ZACZĄĆ jeździć będąc w takiej sytuacji.


<r><URL url="http://www.wwr.com.pl/spoleczenosc-jezdziecka-wwr/blogi-jezdzieckie-wwr/122-magda-pawlowicz/trening-koni"><LINK_TEXT text="http://www.wwr.com.pl/spoleczenosc-jezd ... ening-koni">http://www.wwr.com.pl/spoleczenosc-jezdziecka-wwr/blogi-jezdzieckie-wwr/122-magda-pawlowicz/trening-koni</LINK_TEXT></URL><br/>
<URL url="http://www.whitemare.nets.pl">http://www.whitemare.nets.pl</URL></r>

Ola Wewiórska

Senior Member

301
01-13-2012, 04:57 PM #57
Skoro już o podręcznikach różnej "maści" dyskutujemy, to ja mam pytanie czy ktoś z Was miał do czynienia z tą książką? http://www.agroswiat.pl/p,pl,2365,jak+na...ectwa.html

<t></t>
Ola Wewiórska
01-13-2012, 04:57 PM #57

Skoro już o podręcznikach różnej "maści" dyskutujemy, to ja mam pytanie czy ktoś z Was miał do czynienia z tą książką? http://www.agroswiat.pl/p,pl,2365,jak+na...ectwa.html


<t></t>

Piotr Sabiniarz

Member

102
01-13-2012, 05:03 PM #58
Olu taaaaaaak ja miałem, naprawę godna polecenia Big Grin Jest w niej to o czym mówimy podejście do pracy z jeźdźcem z pedagogicznego i jeździeckiego punktu widzenia. Dzięki za przypomnienie.

<t></t>
Piotr Sabiniarz
01-13-2012, 05:03 PM #58

Olu taaaaaaak ja miałem, naprawę godna polecenia Big Grin Jest w niej to o czym mówimy podejście do pracy z jeźdźcem z pedagogicznego i jeździeckiego punktu widzenia. Dzięki za przypomnienie.


<t></t>

Magda Pawlowicz

Posting Freak

913
01-13-2012, 06:19 PM #59
opis faktycznie wygląda ciekawie, wypadało by sie chyba zaopatrzyć Smile

<r><URL url="http://www.wwr.com.pl/spoleczenosc-jezdziecka-wwr/blogi-jezdzieckie-wwr/122-magda-pawlowicz/trening-koni"><LINK_TEXT text="http://www.wwr.com.pl/spoleczenosc-jezd ... ening-koni">http://www.wwr.com.pl/spoleczenosc-jezdziecka-wwr/blogi-jezdzieckie-wwr/122-magda-pawlowicz/trening-koni</LINK_TEXT></URL><br/>
<URL url="http://www.whitemare.nets.pl">http://www.whitemare.nets.pl</URL></r>
Magda Pawlowicz
01-13-2012, 06:19 PM #59

opis faktycznie wygląda ciekawie, wypadało by sie chyba zaopatrzyć Smile


<r><URL url="http://www.wwr.com.pl/spoleczenosc-jezdziecka-wwr/blogi-jezdzieckie-wwr/122-magda-pawlowicz/trening-koni"><LINK_TEXT text="http://www.wwr.com.pl/spoleczenosc-jezd ... ening-koni">http://www.wwr.com.pl/spoleczenosc-jezdziecka-wwr/blogi-jezdzieckie-wwr/122-magda-pawlowicz/trening-koni</LINK_TEXT></URL><br/>
<URL url="http://www.whitemare.nets.pl">http://www.whitemare.nets.pl</URL></r>

Drakan

Junior Member

34
01-14-2012, 07:35 AM #60
Pada śnieg, więc tak sobie czytam i czytam, JakubSpahisKolańczyk ma rację - dyskusja odbiega coraz dalej od tematu wątku - jak uczyć, ale "muska" inny nie mniej ważny temat - po co ?
W całości zgadzam się z jego wpisem, po części dlatego, że jak przypuszczam wyznajemy podobne zasady. Pierwszym trenerem w mojej przygodzie z końmi, był człowiek wspaniały - p.Z.Kapuściński. Nie przypuszczam, by dodawał tak sobie animuszu, ale nie raz opowiadał jak to luzakował Kowalczykowi. Zważywaszy na dryg wojskowy, zasady, które nam wpajał (a z perspektywy czasu oceniając jego dosiad i "przyleg") - nie zmyślał. Ważne jest "jak na koniu siedzieć", ale nie mniej ważną kwestią jest, po co w ogóle na tego konia włazić ?
JakubSpahisKolańczyk Każdy powinien zacząć od siebie.
Staram się Smile

Magdo - J.Filis umiał jeźdźić - był "skuteczny". Nie ujmuję mu zasług - na długo zanim reszta świata się zorientowała, potępiał to, co dziś nazywamy hiperfleksją. Ale te słowa również są jego :
Cytat:" ... koń surowy na ogół nie chce iść naprzód, trzeba go więc uderzyć." , "Muszę zaznaczyć, że trudność polega na zdobyciu się na odwagę uderzenia z siłą. Bardzo niewielu ludzi się na nią zdobywa, a jednak jest ona jedynym środkiem zabezpieczenia, bo koń, oszołomiony brutalnością uderzenia, ulega ..." , "Celem ujeżdżenia jest zniweczenie woli zwierzęcia"
. Wszytko z dzieła J.Filisa. Jego wkład w sztukę jeźdźiecką jest znaczny, ale moim idolem nie jest. Zaś dosiad prezentowany na zdjęciu jest nadal "w użyciu" - wymaga specyficznego siodła. http://www.whitestarstables.com/images/s...eper_t.jpg. Gdybym dysponowała takim sprzętem i interesowała się takim stylem jazdy, zapewne opanowałabym i potem wymagała od uczniów takiego właśnie dosiadu.

W kwestii - koń dla każdego.
Magda Pawlowicz Tzn większość ludzi miewa te same kości i stawy w tych samych miejscach ale nie wszyscy!
Dlatego nie wszyscy powinni jeździć konno. Tak jak nie wszyscy moga skakać na bungee czy uprawiać kajakarstwo górskie.
Magda Pawlowicz ... osoba po przebytych urazach, kontuzjach, starsza, niezbyt zdrowa. ... Chce mieć przyjemność z kontaktu z koniem, przyrodą, czy choćby pobytem w lesie!
I proszę bardzo, są bryczki. Do lasu można iść na grzyby lub spacer i też "pobyć w lesie". Można konia poklepać, wyczyścić - po prostu z nim postać, jednocześnie nie nie ryzykować zdrowiem i nie dręczyć zwierzęcia. Ja nie wsiadam na konia "w nerwach" (różnie w życiu przecież bywa), ale kiedy mimo to chcę "pobyć z koniem" - idę po szczotki. Po lekturze zastanawiam się też, po co nam hipoterapeuci skoro osobami niepełnosprawnymi może sie tak doskonale zająć rekreacja ? Po co ślęczenie nad książkami i zakuwanie enigmatycznie brzmiących nazw paskudnych chorób, skoro każdy uczący jazdy konno (nawet już nie trzeba żadnych uprawnień - hurra) może po prostu zapytać - pani do lasu czy na zawody i już wszystko wie ? Dlaczego w ogóle PTHiP zwraca uwagę, że zajęcia jeździeckie dla osób niepełnosprawnych, powinien porowadzić instruktor jazdy konnej po uzupełnieniu! wiedzy na kursie hipoetrapuetycznym. Żaden instruktor rekreacji nie ma kompetencji do prowadzenia zajęć dla osób chorych (przypuszczam, że nie będzie ich miał również instruktor sportu). Ośrodek rekreacji przyjmując osobę z np.chorym kręgosłupem postepuje lekkomyślnie. Kto odpowie kiedy klient po kolejnym spacerku "dla przyjemności" nagle zostanie np. sparaliżowany. Piotrze, i nie chodzi tu o stereotypy a o odpowiedzialność i odrobinę wyobraźni. Nie odmawiam prawa do jeździectwa osobom mniej sprawnym, ale niech to robią pod opieką specjalisty (np. ortopedy) i pod okiem profesjonalisty - hipoterapeuty z uprawnieniami instruktora jeździectwa. Tak jak to się robi na świecie. Tak to właśnie zrobił Lance Armstrong. (z kolei Liz Hartel w momencie startu na olimpiadzie była sparaliżowana "tylko" od kolan w dół - reszta ciała odzyskała sprawność w wyniku rehabilitacji, również jazda konną)

Dawniej wymagano zaświadczenia lekarskiego nawet od zdrowych adeptów i warto do tego wrócić. Chyba, że tak śpieszno niektórym odpowiadać za spowodowanie kalectwa ... Kilka lat temu podpisując kolejne papiery ubezpieczeniowe, w rozmowie z ubezpieczycielem padło wiele ważnych kwestii. Brak rzetelenej dokumentacji (hipo), brak sierowania lekarskiego, brak konsultacji ze specjalistą w ramach uzasadnionych wątpliwości, w koncu brak zgody na zajęcia od opiekuna jeźdźca nieletniego i nie omówienie z nim (zanim dziecko zacznie uprawiać jeździectwo) wszystkich zagrożeń wynikajacych "z kontaktu" z koniem - może "mocno boleć" w razie nieszczęścia.

U mnie nie dosiądzie konia nikt bez mojej wcześniejszej rozmowy (na żywo) z rodziacmi/opiekunami. Nie kadzę im, że konie są fajne i na 100% bezpieczne - bo moje, własne i wiem jakie są. Rozmawiamy o tym jak groźne mogą być nawet niewinnie wyglądające upadki. Od razu uzasadniam dlaczego i w jakim celu będe wymagać od dziecka/młodego człowieka wysiłku, potu i łez. Uświadamiam, że to trudna droga, ale również, że warta jest tego wysiłku. Że jeździec ma szansę poczuć się wyjątkowy, uwierzyć w siebie i swoje możliwości, że na pewno poprawi się jego samoocena i samopoczucie. Że bedzie pewniejszy siebie i odważniejszy. Inforumję czego JA wymagam i czego ONI(JEŹDŹIEC) mogą oczekiwać. Nie ma tego bez pracy. I sprawności.
Magda Pawlowicz Teraz większość dzieci tego nie umie!
Skłonu ... Co nie znaczy - równajmy poziom w dół. Pytaniem jest - nie mogą tego zrobić, czy im się nie chce ? Bo jeżeli to tylko kwestia odpowiedniej motywacji i wzięcia się za siebie - to nie ma litości. Żadna kwota mnie nie przekona do posadzenia na koniu lenia kompletnego i do tolerowania tego lenistwa z jazdy na jazdę.

Tak jeździ "rekreacja" u mnie :
https://picasaweb.google.com/lh/photo/YY...directlink
https://picasaweb.google.com/lh/photo/ki...directlink
https://picasaweb.google.com/lh/photo/J7...directlink
https://picasaweb.google.com/lh/photo/Ok...directlink
https://picasaweb.google.com/lh/photo/xs...directlink

Z końmi i ludźmi pracuję od ponad 18 lat (z czego "u siebie" od 6). Na początku założyłam stajnię hipoterapeutyczną, od półtorej roku prowadzę też w sezonie nabór na naukę jazdy konnej. Obecnie mam cztery konie i trzy amazonki na stałe (w sezonie letnim przyjmuję do 4 osób więcej - tle ile jest koni). Zachęcam do nauki jazdy na różnych rzędach (mają wybór) i róźnych koniach. Czasem na zajęcia jeździmy do zaprzyjaźnionych stajni. Nie uczę "określonej pozycji" - tłumaczę i pokazuję, co ma być rozluźnione, co ma "pracować". Określona pozycja jest wynikiem takiego a nie innego treningu. "Pojawia się" dość samoistnie i jest wizualnie powtarzalna, bez względu na kogo wypadnie. Warunkiem jest tu stosowanie tej samej filozofii treningu, tych samych elementów i tych samych ćwiczeń - dopasowanych jednak indywidualnie do możliwości każdego uczącego się adepta. Nikogo nie prostuję pod linijkę (legenda głosi, że to zasługa dobrze zamaskowanego kija w tyłku :wink: ). Najbardziej cieszy mnie, gdy rozluźnienie i równowaga ucznia osiąga taką fazę, że przy np. spłoszeniu się konia - jeździec "faluje" razem z grzbietem konia a nie wytrącony z równowagi leci na ziemię jak kłoda. Nie zabieram im też wędzideł, ale uświadamiam, jak to działa i dlaczego posiadanie "lekkiej ręki" jest tak ważne.

<r><I><s></s>Więc trzeba i poddanych fantazyję wiedzieć, pierwej konia zrozumieć niźli na nim siedzieć.<e></e></I><br/>
<SIZE size="85"><s></s>Hr. Marian Czapski "Historia powszechna konia" (1874)<e></e></SIZE></r>
Drakan
01-14-2012, 07:35 AM #60

Pada śnieg, więc tak sobie czytam i czytam, JakubSpahisKolańczyk ma rację - dyskusja odbiega coraz dalej od tematu wątku - jak uczyć, ale "muska" inny nie mniej ważny temat - po co ?
W całości zgadzam się z jego wpisem, po części dlatego, że jak przypuszczam wyznajemy podobne zasady. Pierwszym trenerem w mojej przygodzie z końmi, był człowiek wspaniały - p.Z.Kapuściński. Nie przypuszczam, by dodawał tak sobie animuszu, ale nie raz opowiadał jak to luzakował Kowalczykowi. Zważywaszy na dryg wojskowy, zasady, które nam wpajał (a z perspektywy czasu oceniając jego dosiad i "przyleg") - nie zmyślał. Ważne jest "jak na koniu siedzieć", ale nie mniej ważną kwestią jest, po co w ogóle na tego konia włazić ?

JakubSpahisKolańczyk Każdy powinien zacząć od siebie.
Staram się Smile

Magdo - J.Filis umiał jeźdźić - był "skuteczny". Nie ujmuję mu zasług - na długo zanim reszta świata się zorientowała, potępiał to, co dziś nazywamy hiperfleksją. Ale te słowa również są jego :
Cytat:" ... koń surowy na ogół nie chce iść naprzód, trzeba go więc uderzyć." , "Muszę zaznaczyć, że trudność polega na zdobyciu się na odwagę uderzenia z siłą. Bardzo niewielu ludzi się na nią zdobywa, a jednak jest ona jedynym środkiem zabezpieczenia, bo koń, oszołomiony brutalnością uderzenia, ulega ..." , "Celem ujeżdżenia jest zniweczenie woli zwierzęcia"
. Wszytko z dzieła J.Filisa. Jego wkład w sztukę jeźdźiecką jest znaczny, ale moim idolem nie jest. Zaś dosiad prezentowany na zdjęciu jest nadal "w użyciu" - wymaga specyficznego siodła. http://www.whitestarstables.com/images/s...eper_t.jpg. Gdybym dysponowała takim sprzętem i interesowała się takim stylem jazdy, zapewne opanowałabym i potem wymagała od uczniów takiego właśnie dosiadu.

W kwestii - koń dla każdego.
Magda Pawlowicz Tzn większość ludzi miewa te same kości i stawy w tych samych miejscach ale nie wszyscy!
Dlatego nie wszyscy powinni jeździć konno. Tak jak nie wszyscy moga skakać na bungee czy uprawiać kajakarstwo górskie.
Magda Pawlowicz ... osoba po przebytych urazach, kontuzjach, starsza, niezbyt zdrowa. ... Chce mieć przyjemność z kontaktu z koniem, przyrodą, czy choćby pobytem w lesie!
I proszę bardzo, są bryczki. Do lasu można iść na grzyby lub spacer i też "pobyć w lesie". Można konia poklepać, wyczyścić - po prostu z nim postać, jednocześnie nie nie ryzykować zdrowiem i nie dręczyć zwierzęcia. Ja nie wsiadam na konia "w nerwach" (różnie w życiu przecież bywa), ale kiedy mimo to chcę "pobyć z koniem" - idę po szczotki. Po lekturze zastanawiam się też, po co nam hipoterapeuci skoro osobami niepełnosprawnymi może sie tak doskonale zająć rekreacja ? Po co ślęczenie nad książkami i zakuwanie enigmatycznie brzmiących nazw paskudnych chorób, skoro każdy uczący jazdy konno (nawet już nie trzeba żadnych uprawnień - hurra) może po prostu zapytać - pani do lasu czy na zawody i już wszystko wie ? Dlaczego w ogóle PTHiP zwraca uwagę, że zajęcia jeździeckie dla osób niepełnosprawnych, powinien porowadzić instruktor jazdy konnej po uzupełnieniu! wiedzy na kursie hipoetrapuetycznym. Żaden instruktor rekreacji nie ma kompetencji do prowadzenia zajęć dla osób chorych (przypuszczam, że nie będzie ich miał również instruktor sportu). Ośrodek rekreacji przyjmując osobę z np.chorym kręgosłupem postepuje lekkomyślnie. Kto odpowie kiedy klient po kolejnym spacerku "dla przyjemności" nagle zostanie np. sparaliżowany. Piotrze, i nie chodzi tu o stereotypy a o odpowiedzialność i odrobinę wyobraźni. Nie odmawiam prawa do jeździectwa osobom mniej sprawnym, ale niech to robią pod opieką specjalisty (np. ortopedy) i pod okiem profesjonalisty - hipoterapeuty z uprawnieniami instruktora jeździectwa. Tak jak to się robi na świecie. Tak to właśnie zrobił Lance Armstrong. (z kolei Liz Hartel w momencie startu na olimpiadzie była sparaliżowana "tylko" od kolan w dół - reszta ciała odzyskała sprawność w wyniku rehabilitacji, również jazda konną)

Dawniej wymagano zaświadczenia lekarskiego nawet od zdrowych adeptów i warto do tego wrócić. Chyba, że tak śpieszno niektórym odpowiadać za spowodowanie kalectwa ... Kilka lat temu podpisując kolejne papiery ubezpieczeniowe, w rozmowie z ubezpieczycielem padło wiele ważnych kwestii. Brak rzetelenej dokumentacji (hipo), brak sierowania lekarskiego, brak konsultacji ze specjalistą w ramach uzasadnionych wątpliwości, w koncu brak zgody na zajęcia od opiekuna jeźdźca nieletniego i nie omówienie z nim (zanim dziecko zacznie uprawiać jeździectwo) wszystkich zagrożeń wynikajacych "z kontaktu" z koniem - może "mocno boleć" w razie nieszczęścia.

U mnie nie dosiądzie konia nikt bez mojej wcześniejszej rozmowy (na żywo) z rodziacmi/opiekunami. Nie kadzę im, że konie są fajne i na 100% bezpieczne - bo moje, własne i wiem jakie są. Rozmawiamy o tym jak groźne mogą być nawet niewinnie wyglądające upadki. Od razu uzasadniam dlaczego i w jakim celu będe wymagać od dziecka/młodego człowieka wysiłku, potu i łez. Uświadamiam, że to trudna droga, ale również, że warta jest tego wysiłku. Że jeździec ma szansę poczuć się wyjątkowy, uwierzyć w siebie i swoje możliwości, że na pewno poprawi się jego samoocena i samopoczucie. Że bedzie pewniejszy siebie i odważniejszy. Inforumję czego JA wymagam i czego ONI(JEŹDŹIEC) mogą oczekiwać. Nie ma tego bez pracy. I sprawności.
Magda Pawlowicz Teraz większość dzieci tego nie umie!
Skłonu ... Co nie znaczy - równajmy poziom w dół. Pytaniem jest - nie mogą tego zrobić, czy im się nie chce ? Bo jeżeli to tylko kwestia odpowiedniej motywacji i wzięcia się za siebie - to nie ma litości. Żadna kwota mnie nie przekona do posadzenia na koniu lenia kompletnego i do tolerowania tego lenistwa z jazdy na jazdę.

Tak jeździ "rekreacja" u mnie :
https://picasaweb.google.com/lh/photo/YY...directlink
https://picasaweb.google.com/lh/photo/ki...directlink
https://picasaweb.google.com/lh/photo/J7...directlink
https://picasaweb.google.com/lh/photo/Ok...directlink
https://picasaweb.google.com/lh/photo/xs...directlink

Z końmi i ludźmi pracuję od ponad 18 lat (z czego "u siebie" od 6). Na początku założyłam stajnię hipoterapeutyczną, od półtorej roku prowadzę też w sezonie nabór na naukę jazdy konnej. Obecnie mam cztery konie i trzy amazonki na stałe (w sezonie letnim przyjmuję do 4 osób więcej - tle ile jest koni). Zachęcam do nauki jazdy na różnych rzędach (mają wybór) i róźnych koniach. Czasem na zajęcia jeździmy do zaprzyjaźnionych stajni. Nie uczę "określonej pozycji" - tłumaczę i pokazuję, co ma być rozluźnione, co ma "pracować". Określona pozycja jest wynikiem takiego a nie innego treningu. "Pojawia się" dość samoistnie i jest wizualnie powtarzalna, bez względu na kogo wypadnie. Warunkiem jest tu stosowanie tej samej filozofii treningu, tych samych elementów i tych samych ćwiczeń - dopasowanych jednak indywidualnie do możliwości każdego uczącego się adepta. Nikogo nie prostuję pod linijkę (legenda głosi, że to zasługa dobrze zamaskowanego kija w tyłku :wink: ). Najbardziej cieszy mnie, gdy rozluźnienie i równowaga ucznia osiąga taką fazę, że przy np. spłoszeniu się konia - jeździec "faluje" razem z grzbietem konia a nie wytrącony z równowagi leci na ziemię jak kłoda. Nie zabieram im też wędzideł, ale uświadamiam, jak to działa i dlaczego posiadanie "lekkiej ręki" jest tak ważne.


<r><I><s></s>Więc trzeba i poddanych fantazyję wiedzieć, pierwej konia zrozumieć niźli na nim siedzieć.<e></e></I><br/>
<SIZE size="85"><s></s>Hr. Marian Czapski "Historia powszechna konia" (1874)<e></e></SIZE></r>

Strony (16): Wstecz 1 2 3 4 5 6 16 Dalej  
 
  • 0 głosów - średnia: 0
Użytkownicy przeglądający ten wątek:
 6 gości
Użytkownicy przeglądający ten wątek:
 6 gości