Zaufanie do konia a bezpieczeństwo
Zaufanie do konia a bezpieczeństwo
Rozmowa wydzielona z wątku "Follow Up".
Zaczęło się od tego zdjęcia guli:
Teolinek.
--------------------------------------------------------------
guli nie boisz sie konia z wodzami tak luzem puszczac?
sznurka guli nie boisz sie konia z wodzami tak luzem puszczac?
sznurka guli nie boisz sie konia z wodzami tak luzem puszczac?
nie odbieraj tego personalnie
ale ja jestem bardzo sceptycznie nastawiona do takich zachowan
chwila nieuwagi, kon zechce sie podrapac chociazby nogą za uchem, spłoszy sie, zaczepi i bedzie tragedia
lepiej dmuchac na zimne
Nie odbieram personalnie
To jest tylko kilkadziesiąt metrów - on nie spłoszy się, bo nie ma czym, nie drapie się tez nigdy nogą za uchem.
Oczywiście, że poza ogrodem , nie puszczam go z takimi wodzami.
Choc miewam głupsze pomysły :oops:
Kiedys pasłam je na łące , poza wybiegiem , związane ze sobą, lina z uwiązem.
Wybiegła psica na wybieg.
Musiałam ją wpuscic do ogrodu, ale nie miałam co zrobic z końmi- do bramy za daleko.
Więc przełozyłam związaną linę za plastikowy słupek ogrodzeniowy i kazałam im stać.
Konie wiedziały o ewentualnym prądzie , więc jak wróciłam nadal grzecznie stały.
Ale to tez nie było mądre :?
Co w tym dziwnego hock: hock:
Ja konia czyszczę i siodłam w stajni, po czym niejednokrotnie zatrzymuję się przed domem - zwierz staje przy schodkach pod drzwiami, a ja idę po kask/oficerki/cokolwiek... Czasami nie ma mnie ładne kilka minut, wracam a koń jak stał tak stoi... i tak od wielu lat...
Po co wiązać, skoro można po prostu zaufać sobie nawzajem??
Z młodym też to ćwiczymy, chociaż on bardzo ruchliwy i bardzo ciężko mu w miejscu ustać długo... ale się chłop stara - jak go o to poproszę - i potrafi już kilka minut w miejscu ustać, chociaż nie mogę powiedzieć, że bez ruchu ;-)
guli To jest tylko kilkadziesiąt metrów - on nie spłoszy się, bo nie ma czymNo wiesz.. koń jak koń. Spłoszyć się zawsze może
guli To jest tylko kilkadziesiąt metrów - on nie spłoszy się, bo nie ma czymNo wiesz.. koń jak koń. Spłoszyć się zawsze może
Shadowy.Horse No wiesz.. koń jak koń. Spłoszyć się zawsze może
Shadowy.Horse No wiesz.. koń jak koń. Spłoszyć się zawsze może
Ze skórzanym sprzętem to pół biedy, bo się rwie. Gorzej, jak są liny i kantarek, razem związane.
Ja tam wolę działać dwutorowo w każdym razie: konia przygotowywać, odczulać, neutralizować naturalną klaustrofobię. A z drugiej strony dbać o minimalizowanie sytuacji potencjalnie niebezpiecznych. Ale ja mam ten nierwący sprzęt zazwyczaj. I doświadczenie choćby z koniem, który spokojnie się pasąc pod człowiekiem przełożył tylną nogę przez wodze (chciał się podrapać po głowie - nie ma tego w zwyczaju), zaplątał, przewrócił, naciągnął. Rehabilitajca trwała drobne 6 tygodni.
I słusznie, że działasz dwutorowo.
Przeciez ja pisałam o linie, że to był głupi pomysł
Tu kuc rozbiera sie z narzędzi przymusu
http://www.mFoto.pl/uploads/1837/kantar_590c8.jpg
żadnej paniki- spokojnie i z premedytacją
http://www.mFoto.pl/uploads/1837/gryz_8ffe3.jpg
guli A tak ładnie czyta się i mówi o budowaniu zaufania , o wzajemnej współpracy.Co ma piernik do wiatraka?
guli A tak ładnie czyta się i mówi o budowaniu zaufania , o wzajemnej współpracy.Co ma piernik do wiatraka?
Ja tam jak widzę konie ze skórzanymi wodzami, które wiszą, to raczej myślę, że ktoś swój sprzęt mało lubi. Póki to nie jest wiązanie za wodze od wędzidła lub munsztuka (widziałam takie kwiatki), to nie panikuję. Chociaż żebym tak sama robiła, to nie.
A przyuczanie konia do różnych dziwnych "opleceń" masz rację, że jest przydatne. Dobrze mieć konia, który nie panikuje, jak czuje linę wokół nóg, albo nadepnie na linę/uwiąz. Stoi w wąskim przejściu itd. Panowanie nad sobą można u konia ćwiczyć na szczęście - chociaż do pewnego stopnia. A potem robić tak, żeby to się nie przydawało.
Shadowy zgadzam się całkowicie, mnie razi brak wyobrazni, z zaufaniem tez nie widze związku, bo nie zmienia ono natury konia ktory zawsze będzie zwierzęciem uciekajacym.
Moze po prostu trzeba zobaczyc co się dzieje w przypadku ludzkiej niefrasobliwosci- koń biegajacy chociazby z przesuwnymi drzwiami od stajni- zeby starac się postępowac rozsądnie i ograniczac sytuacje ktore same się proszą o kiepskie zakończenie
sznurka , mnie razi brak wyobrazni, z zaufaniem tez nie widze związku, bo nie zmienia ono natury konia ktory zawsze będzie zwierzęciem uciekajacym.
sznurka , mnie razi brak wyobrazni, z zaufaniem tez nie widze związku, bo nie zmienia ono natury konia ktory zawsze będzie zwierzęciem uciekajacym.
Teolinek . I doświadczenie choćby z koniem, który spokojnie się pasąc pod człowiekiem przełożył tylną nogę przez wodze (chciał się podrapać po głowie - nie ma tego w zwyczaju), zaplątał, przewrócił, naciągnął. Rehabilitajca trwała drobne 6 tygodni.
Teolinek . I doświadczenie choćby z koniem, który spokojnie się pasąc pod człowiekiem przełożył tylną nogę przez wodze (chciał się podrapać po głowie - nie ma tego w zwyczaju), zaplątał, przewrócił, naciągnął. Rehabilitajca trwała drobne 6 tygodni.
guli Nie po to buduje się więź z koniem , własnie opartą na zufaniu, żeby potem powiedzieć : to nie ma znaczenia.moj kon wczoraj stal w boksie angielskim, gora otwarta i przez 40 min podziwiał ognie w naszym towarzystwie, nie wykazując oznak zaniepokojenia, co wcale nie znaczy ze to kwestia zaufanie
Ciągle mnie to dziwi, jak lekceważycie całą pracę z końmi nad budowaniem własnie zaufania , spokoju, myślenia.
Nie rozumiem tego.
W nocy do dalekich fajerwerków przyłączył sie najbliższy sąsiad z hukowymi.
Usłyszałam w domu straszne huki, wypadłam w skarpetkach na dwór i pobiegłam do koni.
Akurat maja okna na te stronę tego sąsiada
Rzeczywiście były bardzo niespokojne, tłocząc się pod ścianą najdalszą od okna.
Podeszłam i stanęłam przy drzwiczkach uspokajając je głosem.
Kuba natychmiast podszedł do reki, już mniej chrapiąc i stopniowo uspokoił się, mimo, wybuchających na górze ogni.
guli Nie po to buduje się więź z koniem , własnie opartą na zufaniu, żeby potem powiedzieć : to nie ma znaczenia.moj kon wczoraj stal w boksie angielskim, gora otwarta i przez 40 min podziwiał ognie w naszym towarzystwie, nie wykazując oznak zaniepokojenia, co wcale nie znaczy ze to kwestia zaufanie
Ciągle mnie to dziwi, jak lekceważycie całą pracę z końmi nad budowaniem własnie zaufania , spokoju, myślenia.
Nie rozumiem tego.
W nocy do dalekich fajerwerków przyłączył sie najbliższy sąsiad z hukowymi.
Usłyszałam w domu straszne huki, wypadłam w skarpetkach na dwór i pobiegłam do koni.
Akurat maja okna na te stronę tego sąsiada
Rzeczywiście były bardzo niespokojne, tłocząc się pod ścianą najdalszą od okna.
Podeszłam i stanęłam przy drzwiczkach uspokajając je głosem.
Kuba natychmiast podszedł do reki, już mniej chrapiąc i stopniowo uspokoił się, mimo, wybuchających na górze ogni.