7 gier - pytania do praktyków
7 gier - pytania do praktyków
Hej!
Bardzo proszę o pomoc. Od ok. pół roku mam 5 letnią siwą klaczkę. Jest dominująca, bardzo sprytna i dynamiczna. Wcześniej jeżdżąc w stajni west dużo nasłuchałam się o naturalnych metodach i postanowiłam w taki właśnie sposób rozpocząć znajomość z kobyłką. Początkowo był M. Roberts a następnie po przełamaniu rozpoczęłam pracę z ziemi ( sprzęt własnej roboty, ale zgodny z wymogami) Bez problemu współpracowała przy każdej z kolejnych gier. Gra w przyjaźń , yo yo oraz jeż z ziemi wychodzi prawie idealnie. Pierwszy problem to okrążanie- punktem zainteresowania jestem ja stojąca na środku, jednak gdy tylko poproszę ją o podejście do mnie kierując wzrok na zad bączek wykonuje polecenie błyskawicznie jednak z "olbrzymimi wyrzutami" (tuląc uszy, tupiąc a czasami wspinając się). W takiej sytuacji jestem stanowcza i ignoruje jej pretensje. Zdarzają się również dni gdzie próbuje uniknąć ćwiczeń udając nic niewiedzącą ciemnotę jednak podniesiony głos i ostra mina powoduje że rozum jej wraca do głowy
Gorzej z siodła. z ziemi koń nie boi się niczego, przechodzi pod plandekami, bawi się piłką, parasolki i balony też nie są mu obce- w pełni zrelaksowana a nawet znudzona. Problem pojawia się gdy wsiadam w siodło- nagle wszystko straszy, nagle nie działa odejście od nacisku (łydka), koń zapomina jak się cofać i myślami jest w chmurach. Nie ukrywam że bardzo zależy mi aby była podporządkowana :roll:
Próba jazdy na kantarku również zakończona niepowodzeniem- nie z powodu prędkości czy wyrywania - ponieważ koń reaguje bez problemu na dosiad- jednak z braku sterowności- zero skupienia na jeźdźcu.(odnosze wrażenie że za każdym razem próbuje wymigać się od polecenia) Próbowałam "karać" milusińską za niewykonanie komendy np. intensywnym sidepassem ( którego potrafi bardzo dobrze) jednak ona momentalnie stoi w miejscu i jest nie do ruszenia- znowu udaje ociemniałą (?) ( staram się w takich momentach nie denerwować , nie złoszczę tylko rozkazującym tonem natychmiastowo wymagam). Niestety ostrogi ( do wzmocnienia impulsu łydki) są zabronione- a może jednak(?). Odnoszę wrażenie że koń wykonuje moje polecenia wtedy kiedy ma na to ochotę a nie wtedy kiedy jest praca. Ciągła próba bezskutecznego karania go ćwiczeniami nie przynosi rezultatów i zdaje sobie sprawę że uświadamia go tylko w tym że nie zawsze trzeba pracować jak o to proszą... Jej wahania nastrojów są coraz bardziej uciążliwe i raczej jej fobie z siodła się pogarszają, pewnie ja już nie daje rady i się poddaje
Oczywiście koń jest wypuszczany na padoki- niezależnie czy zima czy lato- i dzień w dzień ma trening zgodny z programem.... Pomóżcie...
Pozdrawiam gorąco!
Cytat:Ciągła próba bezskutecznego karania go ćwiczeniami nie przynosi rezultatów
Cytat:Ciągła próba bezskutecznego karania go ćwiczeniami nie przynosi rezultatów
Czyli nie wymuszać zdecydowanych i natychmiastowych ćwiczeń za to że nie chce wykonać danego polecenia ( wiedząc że umie wykonać je b. dobrze) ? W sumie nasza współpraca opiera się na moich prośbach o wykonanie danej figury- w momencie kiedy jest to prośba , wykonuje je bez problemu - w momencie kiedy jest to kara stoi jak ciele i próbuje moją cierpliwość. Z treningu wychodzi albo 1:0 dla mnie albo 1:0 dla konia i tak na zmianę a postępów nie ma. Droczy się tak ze mną od jakiegoś czasu i coraz częściej próbuje szczęścia. Co dziwne kiedy zejdę z konia- nagle jest potulna jak baranek i robi wszystkie ćwiczenia ( z ziemi) na skinienie palca witki opadają....
anitul19 Z treningu wychodzi albo 1:0 dla mnie albo 1:0 dla konia i tak na zmianę a postępów nie ma. Droczy się tak ze mną od jakiegoś czasu i coraz częściej próbuje szczęścia. Co dziwne kiedy zejdę z konia- nagle jest potulna jak baranek i robi wszystkie ćwiczenia ( z ziemi) na skinienie palca witki opadają....
anitul19 Z treningu wychodzi albo 1:0 dla mnie albo 1:0 dla konia i tak na zmianę a postępów nie ma. Droczy się tak ze mną od jakiegoś czasu i coraz częściej próbuje szczęścia. Co dziwne kiedy zejdę z konia- nagle jest potulna jak baranek i robi wszystkie ćwiczenia ( z ziemi) na skinienie palca witki opadają....
Dziękuje za odpowiedź,
pracuje z kobyłką dzień w dzień i nie da się pominąć jej humorów bądź złego i dobrego dnia- . Podając przykład chodów bocznych które staram się uczyć ją od początku- myślę że wiem na ile ją stać- kiedy się stara potrafi zdziałać cuda, jest chętna do pracy, giętka, elastyczna , zadowolona i w pełni zrelaksowana. Zakładam że jeżeli wykonuje takie ćwiczenie chętnie, na luźniej wodzy bez silnych pomocy to oznacza że nie sprawia jej to bólu i rozumie moje sygnały. Staram się w momencie kiedy wykonała ćwiczenie dać jej dużo swobody i nagrodę w postaci pieszczenia grzywy (bardzo to lubi) stojąc w miejscu na luźnej, wiszącej wodzy. W założeniu na następny dzień treningu chciałabym dążyć do tego że koń wykona te ćwiczenia tak samo bądź też nawet o 0,001% lepiej - ale tutaj zaczynają się schody...Jest jeden trening dobry a potem coraz gorzej( do momentu że nie chce wykonać ćwiczenia stojąc jak słup soli) i z powrotem aż któregoś dnia wykona ćwiczenie poprawnie. Na ten moment już nie próbuje prosić o więcej- tylko o to co wiem że zrobić potrafi i już jest problem i już jej się nie podoba. Konik jest w ciągłym treningu, dzień w dzień jeżdżony i wypuszczany na padoki rzadko schodzi z treningu przepocony lub przemęczony- i nie zależnie jaki trening czy dobry czy zły w boksie ma dawkę witamin w postaci owoców i warzyw...- nie wiem na jakiej zasadzie działa mechanizm w jej głowie który steruje jej humorami i podatnością na sygnały jakie jej daje z siodła...? :?: :roll:
Nie używam żadnych pomocy dodatkowych jak baciki bądź ostrogi- jednak podczas jednego z treningu jedna z koleżanek poleciła mi spróbować jazdy z batem ujeżdżeniowym który wspierał moją łydkę w momencie kiedy nie wykonywała ćwiczenia- i koń chodził tak jak powinien- jednak nie chciałabym dodawać coraz więcej dodatkowych pomocy a raczej dążyć do bardziej subtelniejszych sygnałów pod siodłem.. a tego w jej przypadku nie wiem jak zrobić...
Oczywiście to bardzo dobrze, że masz codziennie czas dla konia, ale może akurat w waszym przypadku działa to na twoją niekorzyść? Może za szybko chcesz zwiększać wymagania? Spróbuj zrobić przerwę na kilka dni - wtedy zabieraj konia na spacer, albo puszczaj luzem gdzieś gdzie możesz być w pobliżu (np. kiedy ujeżdżalnia jest wolna, albo jakieś inne miejsce). A na pracę i ćwiczenia przeznacz np. tylko trzy dni w tygodniu. Przynajmniej na jakiś czas - żebyś mogła zobaczyć, czy przynosi to jakąś zmianę. Może się okazać że koń szybciej będzie robił postępy, mimo że ćwiczenia będzie wykonywać rzadziej.
Czochranie grzywy to fajna nagroda, ale może spróbuj wymyślić jeszcze parę innych? Wtedy będziesz mogła stosować je na zmianę i dzięki temu ćwiczenia też będą ciekawsze. A ulubioną nagrodę zachowasz na specjalne okazje
No i sprawdź, czy siodło jest aby na pewno dobrze dopasowane...
Ogólnie biorąc to co piszesz bardzo mi przypomina matkę Jamajki. Ona też była właśnie taka okropnie nierówna i strasznie trudna do pracy. Jednego dnia poezja a następnego dramat... Doprowadziłam ją do poziomu C klasy w ujeżdżeniu i na dziś oceniam, że dalej nie za bardzo by się dało.
Generalnie było tak że im więcej ćwiczeń, im większa intensywność pracy tym się jeździło gorzej.
Natomiast czy u ciebie jest ten sam dokładnie problem to nie wiem. Mój koń był słaby psychicznie, niestabilny po prostu. Popadała ze skrajności w skrajność typu: jednego dnia nie do zatrzymania a zaraz potem osioł wrastający w ziemię na każdym zakręcie... Przy czym u mojej to na pewno nie była dominacja, to były nerwy-jednym słowem koń nie radził sobie sam ze sobą...
A jak z wyjazdami w teren? Jesteś w stanie pojechać w teren komfortowo czy jest to sytuacja stresowa? Sama/z innymi końmi?
Myślę że jeśli po zastosowaniu kary poprzez dodatkową pracę koń się zacina to trzeba zmienić metodę. Jeśli z bacikiem jeździło ci się dobrze to można by spróbować jeździć z nim przez pewien czas, ale bardzo zwracając uwagę na lekkie działanie łydki i egzekwować od konia prawidłową reakcję, egzekwować posłuszeństwo, po czym nagradzać.
Na jakim kiełźnie jeździsz?
W sumie całe lato i jesień konik był przynajmniej raz w tygodniu w terenie 2-3 h- na spacerze w siodle, bez ćwiczeń, luźna wodza- relaks. W momentach stresujących np. przejście przez drewniany most- przechodziła bez problemu ale za innym koniem, bądź też ze mną w ręce z ziemi. Mówiłam wtedy- prawie idealny koń w teren- bo docelowo ma być to koń rekreacyjny dla maksymalnie dwóch osób na dożywociu. Jednak konik pokazał rogi na Hubertusie na którym było 30 koni. Wariat nie do poznania, barany, zero kontroli, wspinanie się i caplowanie oczywiście dodatkowo nie obyło się bez zgryźliwych komentarzy antynaturalów "i gdzie ten twój natural i podporządkowanie- lepiej porządnie daj jej w dupe.." :| koszmar i żal... oczywiście koń uspokoił się dopiero kiedy prowadził cały zastęp- cała mokra, znerwicowana i zdenerwowana.
Jeździmy na zwykłym standardowym wędzidle oliwkowym - bez dodatkowych wytoków, pasków itd. Siodło było indywidualnie dopasowane pod konia i jeźdźca dobrej firmy. O spacerkach też nie zapomniałam ( przynajmniej raz w tygodniu- jednak teraz niestety z powodu powodzi, zalanych pól i deszczowo-śnieżnej pogody nie ma kiedy i gdzie wyjść.
Magda spróbuję z bacikiem i na pewno dam znać jak rezultaty
Powiem tak: widzę dwie opcje
1. koń o dużym temperamencie i mocnym charakterze (pier.... dominant) z moich to Liberia, Jamajka (ja to chyba masochistka jestem bo mam cały skład koni świrniętych na różne sposoby) i dzieci Liberii, w szczególnosci Lutka (przyzwyczajanie do siodła zajęło nam pół roku hock: )
2. koń o dużym temperamencie i słabej psychice, a więc koń chwiejny emocjonalnie, niestabilny psychicznie-Jamajki matka, ta o której pisałam wcześniej.
Jeżeli masz konia mocnego to jak się dogadasz i pokonasz wszystkie problemy to będziesz mieć wspaniałego konia do jazdy, bardzo pewnego i samodzielnego. Taka jest w tej chwili Liberia (w wieku lat 11!) I zawsze trzeba się liczyć z tym, że taki koń wysadzi sobie barana z nadmiaru radości (w zeszłym roku na Mistrzostwach w Western Riding prawie mi się udało halę opuścić! a zrobiła to tak szybko, że nie zdążyłam wymyślić że muszę złapać wodze drugą ręką, na szczęście ściana nas zatrzymała, tylko prawie przejechałyśmy Olę:-) Ale jest wspaniałą nauczycielką dla juniorów, myślącą i pewną, Olga na niej zrobiła 3 klasę sportową w ujeżdżeniu w pierwszym roku startów. Jako młody koń była okropna, miewałam momenty zwątpienia, zdarzało się, że nie mogłam wrócić z terenu (tzn mogłam ale ile która noga może), a jakie mi limo nabiła kiedyś! Przez tydzień mi się oko nie otwierało! A teraz na zawodach mogę pojechać pokaz bez uzdy!
Z takim koniem trzeba się dogadać, na zasadzie partnerskiej, czyli :zróbmy to razem, zobacz będzie fajnie! Ona wspaniale bawi się na treningach, do dziś. Ale trzeba podkreślać swoją dominację w tym związku, jednym słowem układ partnerski, ale jednak ty masz prawo do podejmowania wiążących decyzji. Ale jeśli zostawisz koniowi inicjatywę ten natychmiast i ochoczo "przejmie pałeczkę".
A więc świetny koń, tylko trudny na początku (u nas ten początek trwał jakieś 2 lata ) i ie dla każdego jeźdźca w tym czasie.
Opcja druga, czyli koń słaby psychicznie. Skorupski o takich koniach pisze, że nie nadają się do zaawansowanej jazdy i w sumie też tak uważam. Patrząc na moją kobyłę z perspektywy czasu, na to ile pracy w nią włożyłam a co dostałam... POkonałam płoszenie się w terenie (wszystko było niebezpieczne, włącznie z gałęziami w lesie!), pokonałam (w miarę) stres związany z wyjazdami na zawody. Zaczęło nam wychodzić w niższych klasach, ale jak chcialam pojść dalej-blokada. Musiałam się cofać w treningu, jeździć TYLKO w teren, wracać do podstaw.
Ogólnie na dziś, patrząc z dystansu uważam, że było warto tylko z jednego powodu: bardzo dużo mnie nauczyła. Na wiele spraw patrzę dziś inaczej. Nauczyła mnie nie ponaglać konia w treningu, bo z nią się tego zrobić po prostu nie dało, czekać na konia. I zostawiła wspaniałą, niesamowicie jezdną córkę!
Zachowania tych dwóch typów koni bywają momentami dość podobne, patrząc powierzchownie można się pomylić. Np "odtańczonego" hubertusa mają na koncie obie
Na Liberii Ania (dobrze jeżdżąca dziewczyna, startowała na niej wcześniej, znała ją dobrze) kręciła spiny w czasie jak cała reszta stała i to na etapie jak o jeździe west dopiero myślałam :lol:
A ja Jabolką (to ta słaba) jeździłam pasażem dookoła ogniska, przy którym cała reszta piła już grzańca, bo nie mogłam się zatrzymać, zeby zsiąść. Nie wspomnę o stępowaniu galopem w miejscu i innych tym podobnych. Że już nie wspomnę o tym, że w nie znanym sobie miejscu potrafiła odmówić skoku nawet przez zupełnie łatwą przeszkodę (kiedyś na pokazach) nie mogłam pokonać kawaletki! A w domu mogła skakać w zasadzie wszystko. Nigdy nie było wiadomo, co ten koń wymyśli...
A jak rozróżnić?
Koń słaby nie ma zachowań dominacyjnych ani w stosunku do człowieka ani do innych koni. Jabolka była zawsze na szarym końcu w stadzie, nawet 2 letnia klaczka od Liberii była wyżej! I przed każdym człowiekiem ustępowała, nigdy nie atakowała, tylko uciekała. A pierwsze sesje połączenia potrafiły trwać bez końca bo koń za nic nie chciał podejść, nie szukał kontaktu. Koń u mnie urodzony i wychowany! Gdzie większość młodzieży tak się pcha do człowieka, ze przejść ciężko!
A ten Hubertus dla Twojej jak sądzę był po prostu za wcześnie. Obce konie to duże wyzwanie! Trzeba przyzwyczajać stopniowo.
Dodam zdjęcie Jabolki z pokazów ale w formie linku bo coś nie mogę dodać zdjęcia.
http://whitemare.nets.pl/aktualnosci/win...ct6588.jpg
Ehh.. to kawał roboty mnie czeka ... ale jak pójdzie po naszej myśli będzie idealna. W moim przypadku to raczej klacz dominująca- ustawia wszystkich i wszystko- rozpoczynając w stajni a kończąc nawet na weterynarzu ...
ale przynajmniej wiem z kim pracuje heh..
Pozdrawiam gorąco!
Moje kopytne też dominujące i humorzaste straszliwie, do tego przez lata nauczyło się, że człowiekiem można rządzić więc czasem cos jej "zaświta" głupiego w główce.... sposób na nią? Praca zróznicowana najbardziej jak tylko się da. I mówie tu o kolejnych dniachu jak i o jednej jeździe - nie ma takiego czegoś, że np dzis pracyjemy tylko nad czymś tam.... Chwilę nad tym chwię nad tamtym i znowu można ewentualnie wrócić do pierwszego ćwiczenia ale tak "symbolicznie". Nie może być mowy o znudzeniu konia danym zadaniem. NIgdy nie może być tak, że dwa dni pod rząd będe pracować w podobny sposób- MUSI BYĆ COŚ ZUPEŁNIE INNEGO. Inaczej jest bunt..... no i najczęściej jak tylko się da - spacery stępem. Jak pora roku i pogoda na to pozwalają to po każdej jeździe idziemy sobie na spacer na łąkę- koń sie rozstepuje i wyluzuje, pies wybiega, ja odpocznę Co pare dni jakiś dłuższy terenik ale też nie kilka godzin- nie koniecznie- starczy godzina ale tak zeby bylo troche urozmaicen ( jakies górki, nowe ściezki, troche kłusa czy galopu).
Dla mojej Grecji jest zdecydowanie lepiej ( a może powinnam napisać dla mnie) gdy jest nie dotrenowana niż gdy jest przetrenowana.... NIesamowicie łatwo ją znudzić i wzbudzić w niej bunt, który - jeśli próbuje się na siłę przełamać- potrafi trwać dość długo
fakt faktem że wiosną , latem i wczesną jesienią ( po za zdziczałym Hubertusem o którym wspominałam) mały rozczochraniec był posłuszny- treningi były ciekawe- raz na ujeżdżalni, raz na łące a jeszcze innym razem spacery i wędrówki. Owszem miewała gorsze dni jak każdy jednak jej zaangażowanie na każdym treningu to od 70 do 100 % teraz może w 40 % poświęca się nauce i zabawom a cała reszta to wszystko co dzieje się wokół niej ... spróbuję więcej eksperymentować na treningach a jak tylko pogoda się poprawi wyprowadzam się na dwór. Mała jest do tego stopnia zainteresowana tym co dzieje się na hali że jak przestawię łopatę z jednego kąta w drugi to już do tego narożnika nie podejdzie...- "o cholera! ta łopata tutaj nie stała... pewnie ma nogi i zaraz będzie mnie gonić..."- co zupełnie nie pasowało do niej wiosną w terenach gdzie sarny, samochody, psy i szumiące i drżące krzaki na wietrze nie robiły na niej wrażenia.
Ola wielki "szacun" za cierpliwość bo ja nie zawsze daje radę... ale mam na to sposób- schodzę z konia idę za stajnię nakrzyczeć i pomarudzić i wracam z uśmiechem
Co do nasilenia treningów to ja robiłam tak: teren konkretny, koń wracał zmęczony (głównie dlatego, że inaczej ciężko było wrócić :lol: ) natomiast jazdy na placu: rozprężenie monotonne, np powtarzałam serpentynę w kłusie w niskim ustawieniu do momentu aż koń w każdym miejscu na placu szedł zupełnie spokojnie, bez gapienia się i płoszenia (żeby łopata-nas atakowały litery na czworoboku!). Po czym odpoczynek w stępie i dopiero konkretna robota jaka miałam na dany dzień zaplanowaną. I wtedy robotę z reguły udawało się zrobić szybko. I żadnych monotonnych powtórzeń, chyba że już coś wybitnie nie wyszło, wtedy drugi, w ostateczności trzeci raz. Jeśli czułam, że koń nie jest w stanie pracować to powtarzałam pracę nad rozluźnieniem w galopie (czyli galop na kołach do momentu aż koń zacznie iść wolno, nisko z luźną szyją) i jeszcze jeden nawrót pracy. Przy czym przy niesprzyjających warunkach, typu np wiatr zdazało mi się rozprężać konia 2 godziny :lol: Oczywiście wtedy na owym rozprężeniu poprzestawałam.
Jeśli coś ci bardzo nie wychodzi, to zejdź, ale zrób to (albo jeśli się nie da to coś podobnego) z ziemi!
Tak, żeby zawsze kończyć jazdę w momencie kiedy koń zrobił to co od niego chciałaś!
Świetny pomysł z tymi ćwiczeniami na rozluźnienie! dziękuje, ja niestety próbowałam wykonywać ćwiczenia starając się ignorować jej spłoszenia i plany ucieczki przed ową łopatą. I pewnie tutaj też był mój błąd, mogłabym więcej czasu poświęcać rozluźnieniu i rozprężeniu. Mam nadzieję że nie pobiję Twojego rekordu rozprężania 2h !
Cześć,
Zdaję sobie sprawę, że wiele z tych gier może budzić pewne wątpliwości, zwłaszcza gdy są prezentowane w nietradycyjnej formie. Rozłóżmy to na czynniki pierwsze.
W grze z jeżem, gdy poczujesz, że nacisk się zmniejsza, ważne jest, aby iść do przodu, "szturchając" konia w kierunku, w którym chcesz iść. Może to wymagać trochę praktyki, ale będziesz w stanie wyczuć, kiedy twój wysiłek zaczyna działać.
Gra w powożenie na https://vulkan-vegas-bonus.pl zazwyczaj obejmuje zawody lub ćwiczenia jazdy samochodem. Możesz poprawić swoje umiejętności jazdy, a także rywalizować z innymi graczami lub próbować osiągnąć określone cele.
Jeśli nadal masz jakieś pytania lub chciałbyś uzyskać więcej informacji na temat innych gier, nie wahaj się zapytać. Jesteśmy tutaj, aby pomóc.