Tajemnice podkuwaczy (+ ochwat)
Tajemnice podkuwaczy (+ ochwat)
Dzięki, Ewo, za odpowiedź. Obawiam się tylko, że mój kowal nie da sobie z tym rady. Nie bardzo wiem, u kogo szukać pomocy. W poniedziałek ma być lekarz i będzie robił zdjęcia RTG, żeby zobaczyć w jakim stanie są kości kopytowe.
Mam nadzieję, że nie powielę tematu, ale o podkuwaczach napisaliście już bardzo dużo i trudno to ogarnąć... :lol:
Spotkałam się z tendencją do kucia przednich kopyt na tylne podkowy i może ktoś potrafi mi wyjaśnić sens takiego działania? hock:
Nie chcę tu nikogo krytykować, ale domyślam się, że skoro opracowano inny kształt przednich i tylnych podków to wynika to z racjonalnych przesłanek.
Jaki zatem cel ma zakładanie tylnych podków na przednie kopyta? Co można w ten sposób osiągnąć? :?:
Bo domyślam się, że podkuwacz uczynił tak nie dlatego, że "brakło mu przodów"... :lol:
Czy ktoś potrafi to wytłumaczyć?
Tylna podkowa ma dwa noski- jak koń ma tendencje do przesuwania podkowy- zakłada mu się takie podkowy na przody- lepiej trzymają.
To się nazywa kapturki!
A poza tym podkowa z dwoma kapturkami róznież w większym stopniu unieruchamia kopyto, a więc jest bardziej nienaturalna. Teraz są modne podkowy bez kapturków. Są dobre!
Taką różnicę między podkową tylną a przednią to każdy średnio rozgarnięty zauważy :lol:
Jak i to, że podkowy przednie mają inny kształt niż tylne, które są bardziej "owalne".
Owszem, podkowy z 2 kapturkami pozwalają na skrócenie punku przełamania kopyta. Mogą być również stosowane w celu lepszego wysklepienia puszki kopytowej...
Ale przecież są na rynku podkowy przednie z 2 kapturkami :wink: (produkuje taki np. kerckhaert, mustad, werkmann) więc po co zakładać "skarpetki na ręce"? hock:
Poza tym wydaje mi się, że trudno podejrzewać podkuwacza o to, że wiedział, że owe konie (bo było ich więcej) przesuwają podkowy ponieważ wcześniej były kute przez kogo innego. Poza tym kiedy przyjechał były rozkute... przynajmniej od tygodnia...
Może ktoś ma inny pomysł?
Dziękuję za podpowiedź :wink:
Moim zdaniem przybijanie podków z dwoma kapturkami na przód to po prostu wygodnictwo :wink: kującego .
Kształt podkowy przeznaczonej na tył łatwo zmienić . Materiał z których są zrobiony jest na tle plastyczny ,że na zimno , na kowadełku , kilkoma uderzeniami młotka łatwo da się podkowę "zaokrąglić" . Dwa kapturki ułatwiają umiejscowienie podkowy na kopycie i przybicie jej bez ryzyka, że w trakcie przybijania się przesunie . A, że kopyto przednie tak okute ma upośledzoną mechanikę , nikt się nie będzie zastanawiał :wink: Koń okuty , właściciel skasowany i w drogę , bo następni czekają na kowala
Bardzo dziękuję Panie Wojciechu
Prawdę powiedziawszy czułam w kościach, że o to może chodzić, ale miałam mimo wszystko nadzieję, że to ja może czegoś nie wiem, a nie podkuwacz idzie na skróty
Trochę szkoda...
Pozostaje z nim pogadać, może się nie uniesie dumą :?
Bo niestety, jak już wiele osób tu stwierdziło, wbrew pozorom w dzisiejszych czasach o podkuwacza niełatwo (szczególnie jeśli się ma mniejszą ilość koni), a dobrego to już ze świecą szukać... :roll:
Pozdrawiam i jeszcze raz dziękuję za odpowiedź
Dobrze szukać kowala, który sam ma konie i na nich jeździ. Jak źle by swoje robił - to by nie pojeździł:o)
A co do nowości i niestworzonych, trudno wytłumaczalnych praktyk opiszę sytuację, której byłam świadkiem i też były tam dwa kapturki na przodzie, więc może w opisanej sytuacji "idea" kowala była podobna.
W ośrodku z końmi o randze olimpijskiej praktykował zespół kowali no i robili rzeczy, których nie mogłam pojąć. Podkowy na przodzie cofali w kierunku środka kopyta, tak że przednia ściana wystawała przed podkowe i była zaokrąglana. W odpowiedzi na moją dociekliwość usłyszałam, iż "przesunięcie podkowy do tyłu pomaga podczas jazdy w osiągnięciu odpowiedniej równowagi przez konia i że jest to najnowsza tendencja w kuciu w Europie". Zrobiłam tylko duże oczy na tę enigmatyczną odpowiedź. I tak sobie kuli przez 9 miesięcy z dość dużą częstotliwością, za każdym razem przesuwając podkowę do środka kopyta i tarnikując mocno wystającą przednią część. Cały proces kucia konia był chwilą.
Taka mała zagadka.
Jak myślicie, jaki był efekt takich praktyk po 9 miesiącach?
To co opisujesz (jeśli dobrze rozumiem) jest według mnie metodą pozwalającą na skrócenie pazura/zmniejszenie konta przełamania bez nadmiernego/gwałtownego ingerowania w geometrię kopyta i stawów. Myślę że działa to podobnie jak kucie na podkowy NBS.
Nie wiem a nawet wątpię czy sensowne jest by w ten sposób traktować wszystkie konie.
Bardzo chętnie usłyszę jak to się skończyło w tym opisywanym przez Ciebie przypadku.
A co z piętkami? Zbierane czy nie?
Bo jeśli nie:to koń na koturnach!