Co sądzicie o samotnej jeździe w terenie?
Co sądzicie o samotnej jeździe w terenie?
Witam
Co do wyjazdów w teren to jedni uważają, że jest to fajne, drudzy, że niebezpieczne, z kolei niektórzy ci, co jeżdżą skoki, że jest to bez sensu i strata czasu na to.
Moje zdanie jest takie, że niema konia, któremu dobrze nie zrobi wyjazd w teren. Fakt nie każdy nadaje się na jazdę z innymi końmi w terenie, ale sam jak najbardziej. Ja osobiście nie przepadam za właśnie „Grupowymi” wyjazdami w teren może, dlatego że się „Boje ludzi” i wole sam z koniem. Jak odpowiednio dobierzemy teren to pomaga to uspokoić nerwowego konia, leniwego rozruszać a co najważniejsze my możemy się skupić, wyciszyć i rozluźnić.
A jak wszyscy wiemy te czynniki pomagają nam w porozumieniu z końmi.
Życzę miłych i bezpiecznych wyjazdów w teren w dwójkę (jeździec i koń)
Pozdrawiam Piotr
Jeżdzę głównie sama. Jedyne co mi przeszkadza to Nuda Ględzę do konia, innych zwierząt które za mną biegną.
Bałabym się gdybym miała jechac na koniu którego nie znam...
Nuda? - dla mnie właśnie wtedy zaczyna się magia. Podczas wyjazdów grupowych konie przeważnie gadają między sobą, a sporo uwagi zabiera koń prowadzącego. A tu zaczyna się prawdziwy kontakt, i nagle okazuje się, że nawet niepozorny szkółkowy misiek ma coś ciekawego do powiedzenia...
Tylko, że moje samotne tereny to głównie stęp- bo mój 18 letni koń jest juz na przymusowej emeryturze.
Jestem gadatliwą osobą i brakuje mi ględzenia w czasie np 2- godzinnej jazdy
Łaaa-a np na hali cały czas gadasz?? hock:
współczuję ze nie czujesz tej radosci z wolnego spacerku w pieknym otoczeniu i możliwości wyciszenia siebie i konia i całkiem innego zjednoczenia z nim...właśnie tej magii. Możesz rozmyślać,planować różne rzeczy,pracować nad kontrolą oddechu,dosiadem,ostatecznie pośpiewać
Ja zawsze jezdziłam sama w tereny-dobre 25lat, nie lubie z kimś,przeszkadza mi...
Co do zwierząt,to mijaja z reg z daleka konie-jak widzę dziki-to po prostu nie jadę na nie! 1Raz wjechałam przypadkiem w stado pasących się jeleni(nie saren!) galopem-wialiśmy w przeciwne strony,to samo-raz obok drogi spała locha-zanim podniosła sie całkiem ja już galopowałam w drugą stronę-zapewniam ze nie bedzie gonić.
Kilkakrotnie spotkałam łosie,pierwszy raz były bardzo zaciekawione i mocno się zblizyły-ja tez pierwszy raz widziałam je z odległosci 10m, stałam i obserwowałam,one tez,potem powoli odjechałam pod kątem zeby je cały czas widzieć-przez chwile młodsze szły równolegle,ale potem zostały z klempami.Cudowne przeżycie.
Jeśli jest się niezłym jeżdżcem,zna konia i rozsądnie zachowuje w lesie to sądzę że nie ma większego niebezpieczeństwa niż na ujeżdzalni.
Ja takze lubie jeżdzić sama ,
mam wtedy czas na różne przemyślenia. Czasami biorę ze soba pieska ,ale raczej tego unikam żeby nie zwracać uwagi czy np nie pogoni sarny. Sądzę że wszystko jest niebezpieczne jak nie robi się tego z głową
Każdy ma swoje poglady i każdy inaczej odczuwa takie rzeczy .
W terenie najbardziej niebezpieczne jest chyba to , ze w razie jak spadniesz to nikt Cię nie poratuje .( kiedy upadek będzie bardziej poważny)
To prawda-sama daaaawno temu czołgałam sie z połamanymi zebrami i wstrzasem mózgu do domu bo mi ktoś mądry konia spłoszył i rozbił mnie o drzewo... ale jak bedzie to powazny wypadek to i tak mysle ze mi ktos niewiele pomoze-mało kto potrafi reanimowac i nie stracic głowy,jak powiedziec karetce gdzie się jest? odjechac od rannego-czy monitorowac jego stan....należałoby z GPSem jezdzic na w razie W...
Nigdy nie jeździłam na hali
Nie napisałam, ze cały teren lubię przedyskutowac...Uwielbiam ciszę, spokój, śpiew ptaków, odgłos kopyt pukajacych o ziemię...równomierny aczkolwiek z racji choroby przyspieszony oddech Moresa...
co się porobiło, hock: onegdaj samotna jazda w terenie była normą, teraz nie ma z kim wyjechać, ludzie boją się własnych koni ale najpiękniejsze są samotne tereny. Jeżdżę tak w słońcu, przy świetle księżyca, w mroku, we mgle, w zimowe noce, czasem w deszczu od lat. Ale tylko na moich klaczach, jasno ustalone przywództwo i zaufanie obu stron przekłada się na bezpieczne wielogodzinne włóczęgi. A uzależniona jestem od terenów w trójkę. :wink:
Tomira, przepięknie :!: :!: :!:
Też mi się zdarzało czasami tak jeździć z "luzakiem" albo w "parówce", czyli siedząc na jednym koniu, trzymając drugiego :wink:
Przypomniały mi się "stare czasy". Od czasu kiedy Adiutant przyszedł do mnie w wieku 8 miesięcy biegał tak w terenie aż do wieku 3,6 roku... Wspaniałe to były wyjazdy...
Wszystko to piszę na bazie świetnych zdjęć z terenu.
Cytat:czyli siedząc na jednym koniu, trzymając drugiegoJa nigdy nie trzymam arabki :wink: to ona trzyma się stada :wink:
Cytat:czyli siedząc na jednym koniu, trzymając drugiegoJa nigdy nie trzymam arabki :wink: to ona trzyma się stada :wink:
Moje konie też trzymają się stada oczywiście, ale muszę przejechać przez wieś i wtedy wolę trzymać luzaka na uwiązie. W lesie luzem.
Tomira, kto Ci robił takie fantastyczne zdjęcia?? Przecież to z sarną to mistrzostwo świata :!: :!: :!:
Tomira , rewelka. W dodatku piękne tereny!
Kiedyś w lesie spotkałam mężczyznę który jechał w siodle na klaczy i obok miał luzem puszczonego konia ... Okazało się ,że to "źrebaczek" tej klaczy który ma już prawie 3 lata i jest ogierem :? Zrobiło się zamieszanie , były"kwiki", wierzganie .. A właściciel na to " nie wiem co mu się stało, nigdy tak sie nie zachowywał" ehh W końcu udało nam się rozjechać i na szczęście nic się nie stało. Ale żeby to było miłe spotkanie to bym nie powiedziała...
Ja dosyć często jeżdżę sama w teren. Zawsze mam ze sobą kom. tak na wszelki wypadek Ale łapie sie na tym,że strasznie dużo gadam do konia hehe