O nas czyli poznajmy się lepiej
O nas czyli poznajmy się lepiej
Witam,
Przepraszam, że od razu się nie przedstawiłam, ale nie widziałam wcześniej tego wątku.
Mam na imię Ania, wiek średni, troje dzieci, 17 koni, dwa psy, 3 koty, i 3 owce, oraz mały kawałek ziemi. Z końmi ,prawie od urodzenia, obecnie mała hodowla, jako junior- sport.
Pozdrawiam Wszystkich forumowiczów.
Witam!
To mój pierwszy post, więc się przedstawię . Mam na imię Marta, 15 lat. Z końmi mam kontakt "od zawsze", częste spacery z babcią do pobliskiej stajni zbliżały mnie do tych zwierząt co raz bardziej. Niestety po przeprowadzce kontakt z końmi się urwał. W 2005 r. pojechałam na pierwszy obóz jeździecki, a na "poważnie" zaczęłam jeździć w wakacje 2007. Ostatnio spotkała mnie "przeprowadzka" do innej stajni, w której mam szansę się rozwinąć, bo jak na razie rekreacja i eliminowanie błędów i nawyków jeździeckich z "przeszłości". Od niedawna interesuję się naturalem. Jak każdy koniarz marzę o własnym wierzchowcu, a na dzień dzisiejszy jestem posiadaczką 4-letniej Besy, biszkoptowej labradorki i 9-letniej żółwicy - Skorupy .
Pozdrawiam serdecznie .
Kochani na razie nie mam czasu wstawiać zdjęć, mam pełne ręce roboty w związku z ewakuacją stajni. Jak się wszystko unormuje to się odezwę.
Pozdrawiam,
Ania
Dlaczego mnie tu wcześniej nie było... :wink:
Więc Marta jestem i liczę sobie 18 zim (1991). Moja przygoda z końmi...już od dzieciństwa, kiedy wybierałam imię dla pierwszej klaczy od znajomego (jakieś 11lat temu). Później inspiracja zawodami w Łobzie i wyprawy na targi do Barzkowic - dostałam swój pierwszy kantar dla konia, którego jeszcze nie miałam Przełomem był pobyt w szkółce jeździeckiej w Tanowie, miałam wtedy 11 czy 12lat i początki samodzielnej jazdy na córce pierwszej klaczy Ankarze (zimnokrwisty konik, ale bylo super). Mając 13lat dostałam własnego kłonika Orfeusza (sp, dziś 8-letni wałach) i do tej pory na nim jeżdżę, w większości ucząć się samodzielnie - niestety..., przez co było dużo błędów. Na szczęcie skorygowanych 2lata temu u instruktorki, a obecnie zaczynamy pracować z bardziej doświadczoną koleżanką. Wariat niesamowity, ale jaki właściciel...
W głównej mierze rekreacja, ale mamy chrapkę na skoki...ostatnio inspiruje nas natural (świetna sprawa)
A to sam początek naszej znajomości :wink:
Obiecane zdjęcia:
,ja i klacz która sie pierwsza u mnie urodziła,
,Aragonia,
, a to Titina
moja najmłodsza córka.
Trochę nie na temat pytanie, ale te 2 środkowe zdjęcia to skany z dosyć starych i podniszczonych negatywów?
Duchowa Przygodo.
Te skoki to dawniej, zdjęcie zrobione w 1986r.Teraz to tak:
Obecnie bawię się trochę w ujeżdżenie, ale jak tylko czas na to pozwala, amatorsko, i żeby z formy nie wypaść. :wink:
Sucha, stare jest zdjęcie czarno-białe, to drugie jest bardziej na bieżąco, ale miałam tylko taką odbitkę do której dzieci się wcześniej dobrały. :?
Anulu, mam gdzieś zdjęcia moich owieczek, jak się już rozpakuję całkowicie po ewakuacji, to zeskanuję i wstawię na forum,
Pozdrawiam Wszystkich
no tak, tu jest niżej, bezpieczniej i w ogole..... np. nie moge patrzec na to zdjęcie , ktore ma Trener na NK...gdzie skacze cos około 200 cm.....zastanawiam sie jak mu przyjaciele i Rodzina na to pozwolili!!! SZOK :lol:
no, ja co prawda tez skakalam sporo, ale jak nie bylo wyjscia w terenie: bo ja jestem konny podróżnik i bywało, ze z koniem nocowałam gdzies w jakichs rowach /na trzezwo/, a teren to teren, czasami jakies przeszkody byly...NIGDY tak wysokie...albo objeżdzałam starannie jak były.
Bardzo fajne zdjęcia Aniu, niby konie i ludzie , a tak naprawdę to widać w nich pasję, fajną koniarską atmosferę.
Dzięki Piotrze. Tak z resztą mówią ,też ludzie którzy u mnie jeżdżą.
Witam!
Kłania się nisko Wojciech zwany Spookiem z Wałbrzycha, latek stuknie mi niebawem 25. Konie w moim życiu pojawiły się lat temu osiem i w zasadzie jedyne przerwy były powodowane mniejszymi lub większymi kontuzjami lub potrzebą zmiany stajni. Zaczynałem w Dworzysku, w Szczawnie Zdroju pod Wałbrzychem, później dłuższy czas w Ludwikowicach Kłodzkich koło Nowej rudy, by wreszcie na stałe (i mam nadzieję, na dłużej) pozostać w wałbrzyskim Stadzie Ogierów Książ (obecnie należącym do spółki Sieraków Wielkopolski, więc niestety już nie państwowym). Odwiedziłem też (i bardzo miło wspominam) inne wałbrzyskie lub podwałbrzyskie stajnie, m.in tą w Starym Julianowie i w Lubiechowie.
Do czynienia miałem z wieloma różnymi końmi i wieloma różnymi charakterami, ale zdecydowanie preferuję te spokojniejsze (co wcale nie oznacza, że nie dynamiczne) - takie, jak moja nieodżałowana Tosca, która kilka lat temu z dworzyskowej rekreacji została sprzedana gdzieś do Austrii. Ze wszystkich dziedzin jeździectwa najbardziej przypadły mi do gustu skoki przez przeszkody i dziś uczestniczyłem po raz pierwszy w życiu w niewielkich, towarzyskich zawodach rozegranych w Dworzysku. Nie było mi dane trenować skoków zbyt często, więc chcę ten błąd naprawić, ćwicząc dodatkowo w podwrocławskich Krzyżanowicach.
Własnego konia nie mam i niestety w najbliższym czasie nie zanosi się na zmianę tego stanu rzeczy, dlatego też jeździectwo ćwiczę w ramach jazd rekreacyjnych.
Pozdrawiam -- Spook.