Pękające kopyta - jak zaradzić ?
Pękające kopyta - jak zaradzić ?
Bartel - lepiej nie pytaj. Wiem- gdyby było więcej pastwiska nie byłoby tego kłopotu.
Jeśli chodzi o biotyne to doprawdy nie widzę w różnicy czy używam drogiej mieszanki z biotyną czy taniego Biotidermu dla norek.
Parę godzin dziennie, nie wiem dokładnie ile Siwe jest na pastwisku. Ale codziennie, chyba że... no np pogoda w tym roku była dla Siwka przeszkodą z powodu choroby mięśni... I jak było wietrznie, zimno bardzo i padało niestety zostawał w boksie.
W boksie też cudów nie ma, ale pilnuję żeby było w miarę czysto.
Dodatkowo śmigamy na spacery po kamyczkach, coby wzmacniać strzałkę. Naprawdę teraz problem z gniciem to... przeszłość 8)
Zresztą jak go już z marnymi kopytami kupiłam i do dzisiaj naprawiamy to i tamto. Trochę to niestety musi potrwać.
Pytam, bo dla mnie to obcy problem, a widzę, co się dzieje u koni stojących godzinami w stajniach.
Tu jest pies pogrzebany. Pastwisko, ruch, natura.
To żadna filozofia przecież.
Nie każdy ma warunki? Cóż - albo znajduję warunki jakie koniowi są potrzebne, albo... nie mam konia.
Wracając do tematu głównego: przy pionowych pęknięciach kopyta z pewnością pomoże częstsze właściwe rozczyszczanie.
No pewnie, ruch, natura, wszystko pięknie tylko nie zawsze da się zrealizować.
Jakbym wiedziała tyle o koniach co wiem teraz to bym nie kupiła Siwka. Ale nie wiedziałam i nie wiedziałabym gdybym go nie kupiła. Koło się zamyka.
Co mam zrobić? Sprzedać? A skąd mam wiedzieć w jakie łapki trafi? Wywieźć na łąki, gdzie będę go odwiedzać raz w miesiącu? Nawet tego nie mogę zrobić, bo muszę regularnie z nim pracować i pilnować jego parszywego zadu.
A w ogóle to jesteśmy świeżo po zimie, a w zimę Siwe miało ruch ograniczony ze względu na kontuzję. Miałam go przeciw wskazaniom weta wywalić na dwór codziennie??
Któregoś pięknego dnia wyprowadzę się na wieś i wtedy Siwe będzie całe dnie na padokach, ale teraz nie ma takiej opcji. Wzięłam za tego konia odpowiedzialność i robię wszystko, żeby było mu jak najlepiej.
Poza tym jak kupowałam konia to był zdrowy, ja miałam więcej pieniędzy i wszystko było prostsze. I mogłam dalej go wywieźć i dojeżdżać. A chwilę później... przyszedł kryzys, który się na mnie odbił, w międzyczasie Siwe miało wypadek (z niczyjej winy) i tak jest jak jest. Kto kupi uszkodzonego, prawie niezajeżdżonego konia (bo odkąd go mam zaledwie parę miesięcy chodził pod siodłem... bo ciągle coś mu jest), 6 letniego konia??? No kto? Bartel, może Ty?
Łatwo mówić, ale nie zawsze to wygląda tak jak się wydaje. To nie jest fanaberia, że trzymam go pod nosem (30km do stajni), gdzie ma padoki i wychodzi na 3-10h dziennie, w zależności od pogody. To obowiązek!
Aha, utrzymanie mojego konia oscyluje w granicach 600zł miesięcznie... bez pensjonatu, bez trenerów To tylko wizyty wetów, kowala, suplementy, witaminy, zioła, dodatkowe żarcie. Ktoś się jeszcze pisze na kupno konia darmozjada?
Gwoli ścisłości, ten post nie jest atakiem na nikogo, nie ma w nim agresji, starałam się być miła 8) Jak ktoś go zrozumie inaczej to trudno...
Szczerze mówiąc to nie było zbyt miłe Bartel. Mimo wszystko mój konik jest sporo na pastwisku a gdybym Go nie kupiła to i tak stałby tyle samo albo nawet więcej w stajni.
Absolutnie nie było moim zamiarem personalizowanie moich spostrzeżeń, zupełnie niepotrzebnie bierzesz do siebie.
Chodzi mi o, tak nagłaśniany i podnoszony często, dobrostan koni.
Skoro kocham konie, to chcę dla nich stworzyć właściwe gatunkowi warunki. Dopóki nie mogę tego uczynić, dopóty powstrzymuję się z decyzją zakupu.
Nie rzucę pierwszy kamieniem... mój hucuł stał przez jakiś czas w stajni, która była jego "celą" przez większość doby.
Ale to przeszłość.
W każdym razie, Doroto, Martyno, bez urazy - moje spostrzeżenia natury ogólnej nie są wykierowane w kogokolwiek :wink:
Więc tak moja klacz ma podajrze 21lat (dokładnie nie wiem bo przyszłaod handlarza i nie ma papierów), jest w stałym treningu normalnie skacze lekko, ujeżdżenie itp.
Normalnie tre jej kopyta tarnikiem, a jak kurcze raz tego nie zrobie to zaraz ma takie (brakuje mi słowa) do góry drobne kawałeczki do góry a ostatnio także zdażyła się normalnia rozdwojenie malutka ale jest.
Dostaje witaminy(o nazwe nie pytajcie bo nie mam pojęcia) i czasem ma smarowane od zewnątrz effolem.
Spróbuje zrobić tak jak mówicie z tym siarczasen zobacze czy poskutkuje.
Bardzo wam wszystkim dziękuje za te rady :wink: